E-życzenia? Dziękuję postoję
Ja już od dawna na facebooku mam ukrytą datę urodzin. Nie mam zamiaru brać udziału w tym zakłamanym koncercie życzeń. Niedawno miałem urodziny i kto pamiętał, ten złożył mi osobiście, zadzwonił bądź wysłał zwykłego sms-a i jakoś do tego nie potrzebował specjalnych powiadomień na facebooku przez, które życzenia urodzinowe po prostu tracą na wartości.
Sam także pamiętam kiedy urodziny mają bliskie mi osoby i na pewno życzeń nie złożę przez nic nie znaczący portal społecznościowy wraz z innymi randomami.
W czasach, gdy rządziła jeszcze w polskim internecie nasza-klasa.pl zrobiłem mały eksperyment: pewnego roku 4 razy zmieniłem datę urodzin. I chociaż znajomych nie miałem wielu (ok. 70), to tylko 2-3 zorientowało się, że coś jest nie tak. Reszta baranków potulnie wysłała mi życzenia 4 razy w ciągu jednego roku. Dość powiedzieć, że z tych 70 osób mam dzisiaj kontakt tylko z 3. Zgadnijcie którymi? :D
Też nie lubię. Tak samo nie lubię debilnych smsowych wierszyków rozsyłanych hurtem na święta. Jeżeli na kimś zależy, to warto zadzwonić. A jeśli ktoś jest wart jedynie napisania smsa, to szkoda na niego czasu.
Zgadnijcie którymi
Mama, tata, brat/siostra?
Takim społeczeństwem jesteśmy, wszystko można znaleźć na fejsie, zaręczyny, śluby, dzieci, kupy, lajki lecą, a spotkasz człowieka na ulicy i nie ma relacji ani normalnej rozmowy. A urodziny to już cyrk totalny, moje ulubione "100!", takie głębokie.
Najlepiej jest ustawić sobie datę urodzin na 1 stycznia jeśli to komuś przeszkadza, kilku moich znajomych tak zrobiło, oczywiście niektórzy nie są na tyle głupi żeby się nie domyślić, że gość po prostu nie przestawił daty urodzin na właściwy dzień, ale zawsze tych 10-20 przysłowiowych głupków się znajdzie i napisze te "100 lat", a potem kolega robi pstryczek w nos i dodaje post że dzisiaj nie ma urodzin, ale dzięki. Swoją drogą to też dobry test na to ile postów pojawi się we właściwy dzień, zgaduję, że nie więcej niż 5.
Ja ogólnie mam dokładnie tą samą historię co autor, nagle w dzień urodzin pojawia się 100 postów od osób których nie lubię, z którymi zamieniłem może 2 słowa, których praktycznie nie znam. W sumie to jest bardziej dołujące niż przyjemne.
Po co dodajecie do znajomych ludzi, których nie lubicie czy nie znacie...? Bo tak wypada...? Widać innym "wypada" wysłać życzenia...
Obie rzeczy są do siebie podobne... Na własne życzenie...
[9]
Akurat ja osób których nie lubię mam może 5, bo resztę osób których nie lubię nawet nie dodawałem, ta piątka też wcześniej czy później wyleci, a przez ludzi których nie znam mam na myśli raczej takie osoby które poznałem przy okazji jakichś imprez ze znajomymi (prawdziwymi) itp. z którymi tam niby coś gadałem, ale tak naprawdę to nic wielkiego, jakoś po prostu uważam, że takich ludzi warto mieć na liście znajomych, chociaż denerwuje mnie np. kiedy tacy ludzie mi składają życzenia, nie wiem w ogóle jakie mają ku temu przesłanki, ale to już ich problem. I tak większość moich kumpli ma po 600-700 znajomych co jest dla mnie chorą liczbą, tak więc ja przy moich 200 znajomych zapewne jestem przez niektórych postrzegany jako aspołeczny, samotny outsider, choć mam podstawy aby twierdzić, że mam lepsze życie towarzyskie od tych ludzi co mają po 800 znajomych.
Ogólnie fb nie lubię za bardzo, ale to niestety obecnie konieczność aby zostać w kontakcie z niektórymi ludźmi i ogólnie wiedzieć co się dzieje, kto wie, może kiedyś fb wypali się jak nk? Mnie by to jakoś specjalnie nie zabolało.
Po co dodajecie do znajomych ludzi, których nie lubicie czy nie znacie...? Bo tak wypada...? Widać innym "wypada" wysłać życzenia...
U mnie sytuacja jest taka sama jak w przypadku Stalin_SAN. Znajomych mam zaledwie 160 i w większości są to ludzie z którymi mogę się bezproblemowo przywitać mijając ich na ulicy ale no właśnie wciąż są to tylko znajomi z którymi na co dzień mam naprawdę mało wspólnego.
W zasadzie zaproszenia od osób, których nie znam lub z którymi wymieniłem zaledwie dwa zdania po prostu olewam.
No i tak jak Stalin_SAN mogę uchodzić za outsidera ale szczerze powiedziawszy mam to poniżej pasa. Nie jestem typem człowieka, który godzinami przesiaduje na Facebooku komentując posty. Wolę wyciągnąć gdzieś znajomych w realu i normalnie pogadać.
Ktoś mi kiedyś opowiadał o jakimś szkoleniu marketingowym czy coś, gdzie był ktoś z Facebooka i objaśniał niaunse - ponoć facebook najbardziej ceni ludzi, którzy mają między 30 a 60 znajomych, czy coś koło tego - bo wiadomo, że to jest optymalna liczba osób z którymi może się stykać osobiście itd, dla tych ludzi selekcjonowane są specjalnie reklamy itd.
jak ktoś ma powyżej iluś tam, nie pamiętam poniżej 200 czy od 300 - to dla Facebooka nie istnieje w ogóle w żadnych statystykach reklam itd... :) to dla nich osoba co klika ślepo wszystko, ma zalew informacji, których nie jest w stanie ogarnąć... :)
Mi 80 znajomych stuknęło po pójściu na studia i do pracy, a i tak myślę, że mam za dużo. Jest szansa że 1/2 tych ludzi więcej nie spotkam i denerwuję mnie jak ktoś mi życzy coś na facebook. Wole szczere jedne życzenia od rodziny i dziewczyny.