Czy duże i częste obniżki cen gier szkodzą graczom?
każdy 'steamowiec' to wie i rozumie temat ale.. i tak będzie kupował, kupował, kupował no i grał troszeczkę w te gry :)
Jakie zło ?! Jakie przeciw ?! :) Osobiście nigdy nie byłem tak zadowolony z aktualnej sytuacji na rynku. Gier nigdy prawie nie kupowałem w dniu premiery ( zdarzają się wyjątki rzecz jasna ) bo zawsze mam ich nadmiar z poprzedniego roku do przejścia więc aktualnie wydaję na nie grosze ( kupując 3-9 miesięcy po premierze ) w porównaniu do kiedyś. W multi nie grywam więc to też mnie nie interesuje. Dla mnie sytuacja marzenie szczerze mówiąc. Gie to dla nie ie zabija bo w warty tego tytuł i tak będę ciupał 50 godzin ( zwycięzcą jest Batman Arkham City i 116 godzin steam mi tam pokazuje ). Nic tylko się cieszyć ze strony spokojnego gracza ^^.
Zgadzam się z autorem, że wypowiedź jest przerysowana.
Za o wiele bardziej rzeczową uznaję wypowiedź pewnej osoby(nie pamiętam kim on był) związanej z GOG.
Stwierdzał, że nie tyle same obniżki wyniszczają rynek oraz premiery, co koncepcja obniżek rzędu 60%-90%.
Powiedział on też mądre zdanie w stylu: "Gracz wie jaką grę chce i czy chce ją kupić. Przecena powinna zachęcić go do tego, a nie być głównym powodem kupna."
Cytat:
spoiler start
"Kiedyś kupowało się tylko te najlepsze (zdaniem recenzentów) gry. Dzisiaj częściej nawet średniaki znajdują nabywców, bo przecież "to tylko kilkanaście złotych, a może kiedyś w to zagram..."
spoiler stop
Tu się zgodzę , ludzie kupują Humble Bundle za 4 zł , a i tak w te gry nie grają. Czasami jest jedna fajna gra , a reszta to jakiś szajs.
Mam ponad 200 gier na steam i może z 20% przeszedłem. Większość to HumbleBundle i podobne po taniości kupione. Ale nie ubolewam z tego powodu, bo "kiedyś zagram" :). Na ogół po promocji kupuję średniaki, albo gry w które za specjalnie nie chciałem grać. A na moje faworyty lecą preordery.
Na szczęście promocje i cen nie są główne powody dla kupna gier, a jedynie zachęta i ułatwienie. Moje główne powody kupna gier to, że interesuję tylko wybrane gry i chcę zagrać.
Cytat: „Gracz wie jaką grę chce i czy chce ją kupić. Przecena powinna zachęcić go do tego, a nie być głównym powodem kupna” - Bardzo mądrze powiedziane. Powinno też dodać do zdanie „Czy warto zagrać w tę grę i czy mam czas na to?” ;)
Bundle kupuje tylko dla pojedynczych gier, które mnie faktycznie interesują i w które wiem, że będę grał, a nie dla zasady "jest bundel to trzeba kupić i nabijać cyferki w stimowej bibliotece". Tak jak ostatniego bundla kupiłem wyłącznie dla Alpha Protocol (którego już przeszedłem), a tych pozostałych 3 czy 4 gier zapewne nigdy nawet nie zainstaluje.
Więc fakt, uzbierało mi się już całkiem sporo niepotrzebnych "śmieci". Ale za to problem kupowania na wyprzedażach tylko dlatego, że jest duża obniżka i "może kiedyś w to zagram" mnie nie dotyczy. Jak już coś kupuję to po to żeby jak najszybciej odpalić (no, inna sprawa, że obecnie w kręgu moich zainteresowań jest tak niewiele tytułów, że raczej wielkiego problemu z tym nie mam).
Dodatkowo sprawia to, że gry multiplayer zaczynają często z małą ilością osób, a firmy nie zarabiają początkowo wystarczająco, żeby zająć się ich łataniem.
Śmiechłem.
Zająć się czym? Łataniem? Taka jest powinność twórców, żeby po premierze naprawiać to, że wypuścili niedopracowany produkt? Świetne, po prostu świetne.
Artykuł ciekawy, ale przydałoby się też wspomnieć o bundlach. Ja kupuje gry tylko z promocji i bundli, ale to nie oznacza, ze kupuje co popadnie. Ja na 65 gier nie grałem w 50 %, "wydałem" 740 euro i spędziłęm 480h.
Oryginałów kupionych na przestrzeni lat 1984-2014 w dniu premiery mam dokładnie 10. Od zawsze czekam, aż interesujące mnie gry się pojawią na coverze jakiegoś pisma, w biedronce, na allegro albo w innej -90% promocji. Nie dość, że łajzy nie bankrutują to jeszcze wille oraz ferrari kupują.
@meelosh -> Dokładnie mam samo nastawienie co Ty. ;) Pozostałe gier mnie nie obchodzą, bo są tak mało interesujące i nie mam czasu, bo są ważniejsze sprawy w życiu. ;P
Co prawda większości gry kupiłem poprzez promocje, ale od czasu do czasu również kupuję premierowe gry. Pytanie, dlaczego nie kupuję premierowe gier tak często? Powód - ograniczenie pieniędzy i brak czasu.
U nas i tak nawet jak jest -75% to nie opłaca się kupować bo po przeliczeniu z euro na pln jesteśmy ostro w dupę ;)
Jak dla mnie to po prostu normalna ewolucja. Kiedy gry pudełkowe były standardem bez problemy byłem w stanie kupić grę. Teraz to nie będę płacił od razu pełnej ceny za sam klucz.
Akcje w stylu Humble Bundle tez nie są takie złe, małe studia są przeważnie zadowolone z osiąganych zysków oraz zwiększa to zainteresowanie ich grami co może doprowadzić do późniejszego wzrostu sprzedaży.
A propo obniżek. Dead Space na Originie jest właśnie za darmo :)
Prawie caly tekst jakby ktośą mi wszedł w umysł. Choć tak z ciekawości policzyłem (wszystkie gry mam ocenione na Filmwebie) i procent ukończenia wynosi 47%. Ja bym nie miał serca odpuścić dobry tytuł i zająć się innym. Nawet jak coś jest b. długie i zaczyna trochę nużyć bo jest długie (np. Morrowind) to przerwa kilkutygodniowa, albo po prostu gram deczko na siłę aby dokończyć, pomimo, że przyjemnosć trochę uleciała.
Nie kończę gier tylko słabych, ewentualnie średnich-za trudnych, średnich-strasznie długich.
Ale tak jak fajnie napisał Alt3ir [2]. Jakie zło? Sytuacja na rynku jest wręcz fantastyczna, do wyboru do koloru, gry można kupować wręcz hurtem
Inna sprawa, że w kolejce "oczekiwania" ze 350 tytułów, więc życia nie starczy. To jest w sumie smutne. Ja sie oszukuję, że mi starczy. :D
Czy obniżki szkodą? No cóż im częsciej i im wieksze te obniżki tym lepiej.
139 gier z czego 87 nie ruszonych. Wychodzi, że nie grałem w 63% gier z konta, ale mam sporo gier, w które grałem zanim były dostępne na steam (np. seria GTA), a potem kupiłem na steam na jakiejś obniżce z sentymentu, bo wiem, że kiedyś najdzie mnie ochota, żeby pograć. Tak naprawdę wychodzi na to, że może nie zagrałem nigdy w 15 gier z mojego konta (i są to gry z bundle'ów kupionych dla innych gier). Dodam, że każdą grę, którą już kupuję to przechodzę (nawet niekiedy wymuszając to).
Widzę, że jestem jakimś steamowym odmieńcem, bo ja swoje zakupy rozważam bardzo poważnie i nie kupuję jak leci wszystkiego, tylko dlatego, że sprzedawane jest, za śmiesznie niską cenę .
Zdarza się, że w obrębie grupy znajomych rozdajemy sobie klucze do gier (z bundli gdy się komuś dublują jakieś tytuły, czasem również z normalnych zakupów) i nieraz już odmawiałem przyjęcia darmowej gry kwitując to "nie wiem czy będę chciał w to zagrać".
Tak szkodzą bo portfel się kurczy. 49pudełek na xboxa gier z czego tylko Resident 6 i Fallout dodatki mi zostały do przejścia.
Z pecotowymi grami koło 40% gier jest do przejścia, poprostu lepiej mi się gra na konsoli. Na pc gram sporadycznie.
Główny kult na wiele godzin diablo 3
Temat zaaferował mnie tak bardzo, że pozwoliłem sobie stworzyć oddzielny wpis. Uważam, że promocje nikomu nie szkodzą. Wręcz przeciwnie. Sam kupuję tylko to na co mam ochotę i cieszy mnie to, że mogę zrobić to za mniejszą cenę niż zazwyczaj.
@kqmilus - Na konsoli jak mniemam dochodzi jeszcze element, że gra kosztuje 200+ złotych, a w przecenie 100+. Dlatego właśnie wydając tyle chce się przejść choćby z powodu, że "szkoda było wydać tyle kasy i teraz nie przejść". Na PC to jest w dniu premiery 100-130zł, a w przecenach po pół roku 20-50zł, co już zmienia trochę postać rzeczy, bo 20zł nie jest aż tak żal jak 150. Ja przynajmniej tak odbieram. Obecnie za pełną cenę potrafię jedynie kupić gry do multi (np. CoD, Titanfall), bo po prostu chce się w nie grać od razu, a gry do singla, albo pożyczam sobie od kogoś kto ma, albo czekam i kupuję po 2-3 miesiącach za pół ceny, a nawet taniej.
Ja kupuję gry tylko w pudełkach, wersje cyfrowe biorę dopiero jak mają 100% obniżki. ;-)
Cytat: "[...] Dodatkowo sprawia to, że gry multiplayer zaczynają często z małą ilością osób, a firmy nie zarabiają początkowo wystarczająco, żeby zająć się ich łataniem[...]"
I to jest to co od wielu lat jest praktykowane. Produkt, który musi być łatany nie jest produktem gotowym do sprzedaży i koniec. Spójrzmy na nieszczęsne Arkham Origins, które złą grą przecież nie było, lecz całą przyjemność z gry odbierała lawina bugów, gliczy etc. I jak tu się dziwić, że niektórzy nie przechodzą gier w całości, skoro co godzine natrafiamy na coś frustrującego i musimy czekać aż firmy łaskawie zajmą się łataniem za pieniądze wydane przez na na wadliwy produkt.
Jak miałem te 11 lat, zazwyczaj kupowałem jedną grę na pół roku i grałem w nią tygodniami. Gdyby już wtedy był jakiś licznik pokazujący czas spędzony w grze, zapewne w większości przekraczałyby 1000. Takie gierki jak Colin McRae Rally 2.0, Worms 3D czy City Life na prawdę ostro wymęczyłem. Teraz jak dobiję do 50 godzin, to na prawdę świetnie świadczy o grze. Zwykle mam na liczniku ok. 10-15 h :(
Pytanie tylko, czy to rzeczywiście wina Steama i wyprzedaży. Może człowiek wraz z doświadczeniem staje się bardziej wymagający i po prostu szybciej się nudzi? W końcu już sporo się nastrzelaliśmy, nabudowaliśmy itp.
Inna sprawa, to ilość wolnego czasu. W podstawówce nie miałem presji, że mogę pograć tylko godzinę, a potem muszę ostro zakuwać czy gdzieś iść. Zawsze mogłem sobie pozwolić na długą grę, a i tak wyrabiałem się z "resztą życia", że tak ujmę. Teraz, jak wygospodaruję chwilę na granie, oczekuję cudów, bo inaczej "tylko tracę czas".
Jakiś czas temu postanowiłem odświeżyć sobie większość tytułów, do których miałem sentyment i jakoś szczególnie mnie nie wciągnęły. Więc to nie kwestia, "bo teraz słabe gry robią".
Promocje jakoś szczególnie mocno na mnie nie działają. Zazwyczaj na wyprzedażach kupuję gry, które miałem na oku już od dłuższego czasu, ale nie byłem ich pewien na tyle, by płacić po cenie premierowej.
Chyba jedynym, na prawdę nieprzemyślanym zakupem Steamowym z mojej strony było Theme Park Studio (i to za ponad 27 Euro!). Może rzeczywiście kupowanie stało się aż za bardzo wygodne. No nic. Trzeba się pilnować :P
Ależ ja na gameplay dawno nie zaglądałem...
Jeśli chodzi o powyższy tekst, to generalnie zgadzam się z interpretacją OsK, a w samym oryginale zabrakło mi jednego z ważniejszych problemów przecen, którego akurat chyba nie da się podważyć żadnym "ale" - wysyp cheaterów w grach multiplayer. Owszem, jak absurdalnie by to nie brzmiało, niektórzy ludzie naprawdę czerpią przyjemność z możliwości zepsucia innym humoru i gdy choćby takie Valve przeceni swoje (i tak nie drogie notabene) CS:GO na, powiedzmy 2€, w przeciągu kolejnych kilkunastu dni cudem jest wręcz NIE trafić na delikwenta, który postanowił potrollować ludzi na nowym koncie z grą kupioną za śmieszne pieniądze.
I to jest to co od wielu lat jest praktykowane. Produkt, który musi być łatany nie jest produktem gotowym do sprzedaży i koniec.
Ciężko stworzyć grę, która od razu będzie zbalansowana i uczciwa dla wszystkich graczy. O ile w grach SP rzadko zdarzają się karygodne błędy, o tyle w grach MP często przypadkiem znajduje się rzeczy, które są po prostu zbyt dobre, zbyt słabe lub po prostu nie pasują do gry.
Ale tak jest chyba z każdą grą dla wielu graczy... http://en.wikipedia.org/wiki/Chess#Predecessors
Sami producenci tak robia bo chca dodatkowo zarobic i wydaja mocno okrojone gry by potem wydawac platne dodatki, kiedys tak nie bylo. Ja obecnie jak wyjdzie nowa gra na ktora czekam to musze jeszcze czekac ok. rok aby zagrac w pelna wersje nie psujac sobie zabawy. Bez obnizkek niektorzy by w ogole nie kupili danej gry. A co do trolli to ich eleminowac nalezy przez skuteczna administracje a nie wysokie ceny to absurd.