BioShock Infinite: Burial at Sea - Episode Two | PC
Chyba mała literówka się wkradła :> FPS-a BioShock Infinite z 2003 roku
Na steam jak byk podają że jest polska wersja . Skąd biorą się te rozbieżności ?
Nie miałem jeszcze okazji zagrać, ale w plikach są odwołania do polskich napisów.
Kolejny udany DLC. Twórcy Bioshocka są dla mnie mistrzami i oddaję im pokłon.
Wytłumaczy mi ktoś zakończenie? ponieważ grałem tylko w BioShock Infinite z dodatkami i trochę nie kumam tego nawiązania do tej poprzedniczek tej gry.
@przemo89p i @Martius_GW - to byłby dobry moment, żebyście przeszli pierwszego Bioshocka, szkoda trochę psuć sobie zabawę spoilerem, a myślę że mocno by Was ta gra zaintrygowała, bo nawiązanie jest naprawdę ogromne :)
Witam, Bioshock 1,2 i Infinite są ze sobą powiązane? czy jeśli zacznę od najnowszej cześci to zepsuje sobie zabawę? będę wdzięczny za odpowiedzi.
@James Kidd podstawka Infinite jest powiązana z 1 i 2 bardzo luźno. Właściwie są tam prawie same nawiązania do nich, przez które tłumaczone jest pochodzenie pewnych rzeczy w podniebnym mieście. Jeśli chodzi o Burial at Sea, to radziłbym przechodzić to po ukończeniu B1, by nie zaspoilerować sobie niczego.
Coś pięknego całe infinite było prequelem 1 Bioshocka wszystko szło po to by Jack dotarł do Rapture dosłownie cudo parysz wyglądał obłędnie ta gra to istne arcydzieło i wbrew pozorom wszystko skończyło się dobrze, DeWitt zmieniając całą linie sprawił że niema columbi nie ma comstocka i niesprzedał anny co sprawia że zarówno Dewitt jak i Elizabeth/anna nadal żyją było po napisach końcowych :) a Jack uratuje Saly tak że mamy happy End. Genialna gra.
Witam!Tak powinno sie robic dodatki do gier!Obydwa dodatki "Burial at Sea"jak dla mnie sa lepsze niz podstawka "Infinite"Klimat pierwszych czesci!Naprawde polecam tylko jezeli ktos nie gral w pierwsze Bioshocki to niech sobie odpusci i nadrobi zaleglosci.Pozdrawiam!
Było sporo naprawdę dobrych scen przysypanych stertą tak spierdolonego gameplayu, że co chwilę zastanawiałem się, po co jeszcze w to gram. Mogło być bardzo dobrze, ostatecznie wyszło średnio. A szkoda, bo i pierwsza część i Infinite bardzo mi się podobały.
Fantastyczny dodatek. Jeden z tytułów, w którym podczas napisów końcowych z otwartą japą analizujesz to co się stało. Ostatni raz miałem tak przy Mass Effect 3, jednakże w tym przypadku mam raczej pozytywne odczucia. Irrational Games kolejny raz pokazało jak powinno robić się zakończenia w grach.
Piękna historia zatoczyła koło, natomiast Ken Levine udowodnił że jest mistrzem konwencji oraz artystycznego mariażu, a w jego głowie znajduje się nieprzebrany skarbiec genialnych i nietuzinkowych koncepcji które połączone w jedną całość stworzyły coś niezapomnianego. Z pewnością Burial at Sea nie odpowiedział bezpośrednio na wszystkie pytania, a samo zakończenie mimo że jest na tyle smutne i wzruszające że było by w stanie poruszyć nie jedną górę, to jednocześnie stanowi zwiastun spełnionej nadziei, świadomość naprawionego błędu, odkupienia winy oraz początek nowej-starej historii. Teraz rozumiem co Levine miał na myśli mówiąc że Burial at Sea będzie listem miłosnym do fanów serii BioShock. "Ocalić jedno życie, to jak uratować cały świat. To do was należy wybór, kto zostanie zbawicielem".
spoiler start
Czy ktoś może mi streścić dokładnie fabułę tego dodatku? Booker DeWitt (Zachary Hale Comstock) i Elizabeth umierają ze wszystkich światów? A może Elizabeth w innym świecie żyje. Nie mogę zrozumieć fabuły tej gry.
spoiler stop
mmaakkss jak chcesz więcej fabuły to idz do kina ręce opadają.
Dodajcie, że jest Polski język, bo obydwa dodatki takowy posiadają, a nie potrzebnie wprowadzacie ludzi w błąd.
Trochę nie rozumiem dlaczego Burial At The Sea 2 ma ocenę użytkowników niższą niż część pierwsza. Jest wyraźnie dłuższy, bardziej wymagający (pewnie tego przeciętny dzisiejszy gracz właśnie nie lubi..) i ma bogatszą fabułę, aniżeli część 1. Wprowadza mnóstwo drobnych dopowiedzeń do fabuły Infinite, pozwala zwiedzać zarówno Rapture, jak i Columbię. Jak na dodatek jest świetny. Zasłużone 9.5.
Finał fantastycznej przygody z Bioshock'iem. Jako gra dość miernie wypada w porównaniu do rozwałki w poprzednich częściach to w ogóle. Lecz, gdy spojrzymy na ten epizod w kontekście "art" to jest to mistrzostwo świata. Połączenie całej serii w piękną opowieść. Wielkie brawa dla twórców.
Czyli to już koniec...
spoiler start
Ostatni Comstock Umarł a Elizabeth już nie ma... jest tylko Anna która gdzieś tam sobie szczęśliwie żyje z Bookerem, albo nieszczęśliwie bo dług pewnie dalej będzie musiał jakoś spłacić ;)
spoiler stop
Co do dwóch dodatków... to jest w porządku ale sprawienie że infnite,tak na prawdę się nie wydarzyło mnie wkurzyło i ogólnie dodatki jeszcze bardziej zagmatwały fabułę co jest po prostu przegięciem, a sama końcówka i Śmierć ostatniej Elizabeth też mnie wkurzyła bo nie powinno to tak się skończyć, tej elizabeth którą poznaliśmy w infinite nie ma...
na +
+Sceny: taniec Elizabeth i Comstocka,Próba dowiedzenia się od Elizabeth gdzie można zdobyć kod do kontrolowania Jacka,Elizabeth w paryżu
+Oprawa Graficzna
+Dobra długość dodatków 5-6 godzin
+Fajne Bronie
+Poprawione Strzelanie
-Sekwencje skradankowe są słabe i nie pasują do serii
-Klimat jest dobry ale to nie poziom Bioshocka 1 i 2
-Fabuła wszystkich części powinna być prościej poprowadzona
-Muzyka jest średnia
Najlepszy dzieciak z bagietką skaczący wokół słupa ogłoszeniowego na początku. Tak sobie wyobrażam Paryż xd
Całkiem fany dodatek, ale zamykanie wątków w DLC uważam za chamstwo. I tak nie wszystko zostało wyjaśnione (chyba, ze w jakimś audiologu który przeoczyłem). Skradankowy klimat mi się nie podoba, męczą mnie takie etapy. Sporo mocna naciąganych motywów. Ostateczna ocena właściwie tylko za fabułę w kontekście całej serii.
Kończąc 2. epizod Burial at Sea ponownie przekonałem się, że Irrational Games popełniło błąd projektując system rozgrywki w Infinite. Grę ukończyłem na easy, bo system walki Infinite oraz poprzedniego epizodu nie sprawiał mi przyjemności, co przeniosło się na 5 h gry.
Infinite nie miało jako tako systemu skradania. Stawiało na liniową akcję i walki z grupa przeciwników. Jak dobrze, że zmienili to już w poprzednim epizodzie. Tutaj zaś poszło to znacznie dalej.
Wywalono tarczę i przywrócono system apteczek z poprzednich części co wyraźnie spowolniło akcję i dobrze, bo skoro Levine potrafił robić tak świetną narrację przez otoczenie, to sam sobie podkładał kłody robiąc z Infinite strzelankę. Tutaj zaś gra się powoli i nie pędzi na złamanie karku, choć zasługa również tego genofagów, które próbują nieudolnie wieść "normalne" życie w tym więzieniu.
Nieśpieszne, skradankowe tempo gry idealnie pasuje do odizolowanego budynku pełnego narkomanów na głodzie, gdzie nie gramy weteranem wojennym tylko dzierlatką w opałach, ale wiedzącego, że żaden rycerz nie przybędzie, więc muszącej radzić sobie indywidualnie.
Jeśli chodzi o fabułę to
spoiler start
akurat jedynym BioShock'iem w jakiego nie grałem był ten oryginalny. Nie wiem więc czy Pogrzeb na morzu jest idealnym prequelem, ale na pewno takim, który zachęci nieco do zagrania w niego. A sam epizod drugi to nic innego jak próba spłacenia długu oraz zakończenia tego krwawego koła beznadziei trwającego od Infinite, z nutą nadziei na końcu.
spoiler stop
O muzyce się nie rozpiszę, bo zauważyłem ją tylko w epilogu. Cała reszta gry wypełniona była dla mnie głosami genofagów.
Model skradania nie jest jakiś super, ale nie psuł mi odczuć z obcowaniem z tym produktem. Ot po prostu zachodzenie przeciwników od tyłu z pilnowaniem się aby nie wdepnąć w jakiś hałasujący obiekt na podłożu. Na easy przeciwnicy mieli srogi problem z dostrzeżeniem mnie nawet, gdy stałem 3 metry przed nimi i celowałem do nich ze strzelby. Właściwie nawet nie trzeba się skradać. Wystarczy tylko podejść do przeciwnika od tyłu i gotowe, a po ulepszeniu plazmidu Podglądacz gra robi się banalna, co miejscami aż razi, ale przynajmniej nie przeszkadza w poznawaniu historii.
Plazmidy są tylko 4 i aż połowa jest nowymi. Podglądacz idealnie pasuje do skradankowego stylu gry i po ulepszeniu jest troszkę przekokszony, a żelazna skóra to właściewie kalka zwrotu do nadacy tylko bez możliwości zwrotu do nadawcy. Na easy przydatny był tylko podglądacz.
Broni jest równie wiele co plazmidów. Z nowości mamy kuszę z 3 rodzajami amunicji. Tu niestety mam ambiwalentne odczucia. Kusza może wystrzelić strzałkę usypiającą, gazową i sygnalizującą, ale nie mogłem z nich korzystać, bo nie było przycisku dedykowanego zmianie rodzaju amunicji. Przytrzymanie R nic nie dało. Koniec końców na koniec miałem pełną kieszeń strzałem usypiających z jednoczesnym kompletnym ich brakiem. Wielkim minusem jest również brak możliwości zmienienia broni np. poprzez podniesienie jej z ciepłych jeszcze rąk wroga. Piszczał, strzelba i hak to pozostałe bronie. Uuuu bogactwo. Przez prawię cała grę używałem haka do ogłuszania i strzelby do faszerowania, bo nie mogłem zmienić broni.
Przeciwnicy to właściwie dokładnie to samo co w poprzednim dodatku tylko z podmienionymi teksturami gdzieniegdzie. Nie zauważyłem tu nikogo nowego.
Jeśli chodzi o lokacje i ich wystrój to mamy tu dokładnie, to co można zobaczyć w Rapture po apokalipsie. Gra zaś przez większość gry pozwala na powracanie do wcześniej odwiedzonych lokacji, tylko szkoda, że przeciwnicy od razu się w nich respawn'ują. Jedynie epilog jest liniowy i odbiera nam tą możliwość.
Mamy tu nowy dla gracza lecz stary dla Elizabeth system otwierania zamków. Został zrobiony poprawnie, ale jest nieco zbyt zręcznościowy. Zaś zdobywanie kolejnych wytrychów to żaden problem.
Bohaterowie jak na BioShock'a przystało nie są jakimiś tam płytkimi lub jednowymiarowymi postaciami. Mają charyzmę, dobry dubbing i od większości czuć respekt. Pan Ryan to charyzma wylewająca się z ekranu.
Reasumując:Jest to najlepsza część BioShock'a Infinite, z wyrazistymi bohaterami, dobrym tempem i rozgrywką, która nie przeszkadza. Grę skończyłbym przy pierwszym podejściu, ale pierwsze 30 min mnie zniechęciło. Ocena idzie głw. za otoczkę fabularną i lekkie ulepszenie gameplay'u.
Jak wszystko zawiedzie, przeczytaj instrukcję ;)
Elizabeth ma cały czas dostęp do wszystkich broni. Nie ma więc potrzeby jej podnoszenia. Trzeba po prostu przytrzymać klawisz E i pojawi się koło z dostępem do wszystkich broni i amunicji.
Zabawne, że tak wielu ludzi nie wie, że dostęp większy do broni mamy przez przytrzymanie dłużej klawisza E na podobnej zasadzie jak dostęp do wigorów jest przez przytrzymanie Q.
Ale racja, że w Bioshock 1 i 2 było to lepiej rozwiązane.
Seria Shock dla mnie tak wygląda:
System Shock 1 - 8,5
System Shock 2 - 10
Bioshock 1 - 9
Bioshock 2 + dodatek - 8
Bioshock Infinite + 2 dodatki - 9 (bez dodatków pewnie 8,5+)
Format skradankowy w tym dlc wyszedł całkiem udanie.
Grając w trybie trudnym i starając się wyeliminować przeciwników z tyłu cichcem kilka razy zginąłem po 2 strzałach.
I tu wyszedł dla mnie minus - przy większej lokacji kilkunastu przeciwników których pokonałem musiałem przechodzić ponownie i to bez znaczenia że w trakcie otrzymałem 2-3 nowe cele - bez zapisu automatycznego - 20 minut w kanał.
Korzystając z windy - samemu ot tak - zmiana poziomów - być może to by mi wystarczyło ale za późno na to wpadłem.
Zapis automatyczny pojawia się aż na 1 sekundę, malutkie literki i nie wiadomo kiedy - a to powinno być czytelne.
Nowa wersja gry a ja na 2K literki ledwo co widzę (różne czasami migające tło), napisy powinny pojawiać się dłużej niż same niektóre szybkie wypowiedzi - zwłaszcza że czasami koncentracja skupiona jest na walce.
Menu audiobooków kuriozalne, okienko 1/50 ekranu z kiepskim przewijaniem.
Minus za końcówkę ze szpilą Atlasa - tutaj przesadzono - ktoś kto pracował tygodniami nad tym fragmentem filmiku ma nierówno pod sufitem.
Wykonałem wszystkie opcjonalne cele, dostałem się w każdy możliwy ukryty zakamarek - tutaj plus za pomysłowość.
Za pieniądze kupiłem tylko dwa wytrychy, reszta stracona przy kilku śmierciach - strzałek użyłem chyba tylko z 5-7 podczas całego dlc.
Podsumowując całą trylogię - udana produkcja - głównie część 1 (8/10), druga słabsza (7/10) a trzecia kiepska (3/10), dlc1 (3/10), dlc2 (7/10).
I choć w Infinite i obu dlc postać Elizabeth i sama fabuła są naprawdę świetne, to to co najważniejsze - grywalność słabiutka.
Cała wystrzelona amunicja w jednego mocnego typa (współcześnie tylko to stanowi o trybie trudnym), marne plazmidy poza jednym, mało inteligentni przeciwnicy - stoją i czekają na tonę amunicji.
Znikający przeciwnik w dlc2 - na takich przeciwników czekałem - szybcy ale do pokonania bez przesady.
Format zapisu i jeden filmik jak pisałem obniża notę tego dlc u mnie.
7/10
Drugi dodatek jeszcze lepszy i dłuższy od pierwszego , jego ukończenie wymaga około 3 godzin rozgrywki . Nowe lokacje nowe broni nowi przeciwnicy , warto zagrać polecam i zapraszam na serię z całego dodatku . https://www.youtube.com/watch?v=zJw1-WZ5PbA&list=PLVYHO_RNJKKjE6vBqw--igX_bhC50k0od&index=5
Szkoda, ze do tego dodatku nie ma poradnika, bo szukanie tych głosowych dzienników troszkę meczy :P.
A sam dodatek bardzo dobry, zrobienie z niego głównie składanki to świetny pomysł
Średni. To prawie nie jest FPS tylko skradanka , poza tym troche wieje nudą , mało strzelania jak pisałem a jako skradanka to słaba , głownie uciekanie i obchodzenie przeciwników. Najsłabszy bioschock.
Za dużo skradania zdecydowanie, w episode 1 było tego pełno, tu sie skradamy cały czas, dodatkowo chodzacy big daddy którego nie da sie zabić i w razie wykrycia trzeba dać noge. Muzyka w dodatkach gorsza od Infinite, aczkolwiek episode 2 był pod tym względem lepszy od pierwszego. Końcówka mocno zrushowana, zakończenie watku Elisabeth jakieś takie niesatysfakcjonujace. Chyba brakowało mi DeWitta tego z Infinite. Świetny duet tam tworzyli z Elisabeth. A postać Sally kompletnie mnie nie ruszała i nie czułem tych emocji które czuła nasza protagonistka kiedy małej mogła stać sie krzywda.
Mała notka dot. napisow w grze bo zapomniałem o tym wcześniej wspomnieć. Dawno tak nieczytelnych napisów nie widziałem, musiałem siedzieć dwa razy bliżej tv niż normalnie i mrużyć oczy żeby coś zobaczyć. A nie ma opcji ich powiększenia. Dramat
7/10
Moja ocena 6.5 ------------------------------------------------------------------------------------ czas gry 07:03
Nie ukrywałem że klaustrofobiczne Rapture nigdy mi się nie podobało. Choć na szczęście zwiedzamy też inne lokacje.
Tym razem „wcielamy się w Elizabet”, i co najważniejsze dalej śledzimy utarczki słowne z Bookerem. Zauważalnie dziewczyna nie jest wojowniczką wiec znacznie łatwej jest się skradać. Dodatkowo jest w zasadzie pacyfistką wiec możemy wybrać tryb 1998 który uniemożliwia nam zabójstwa ( tylko ogłuszanie ) Czyni to iż BioShock staje się składanką co dla mnie na plus do klimatu. O wykrycie bardzo tu łatwo, na szczęście łatwo też uciec prześladowcą . Wyższe poziomy plazmidów znacznie ułatwia bycie cieniem praktycznie bez użycia soli/wigoru,
No fabularnie naprawdę na początku jest mocno. Przede wszystkim wyjaśnię pobudki przebywania w podwodnym mieści Elizabeth choć później jest słabiej. Wpadamy w środek konfliktu miedzy Atlasem a Ryanem i w zasadzie mamy spory na niego wpływ. Choć zgrzyt fabularny też jest:
spoiler start
Mamy wpływ na przywiązanie siostrzyczek do Tatuśków, ale to odbyło się przewiesz już dużo wcześniej za czasów początków Delty I Eleonory gdy była siostrzyczką
spoiler stop
Nie rozumiem też przywiązania Elizabeth do Sully przez co zakończenie przynajmniej dla mnie było rozczarowujące.
Wiem że ta ocena jest trochę krzywdząca, ale dla mnie ten dodatek jest przeciętny.