Witajcie.
Ostatnio jestem ekstremalnie zmęczony moim prowadzącym donikąd, zdawało by się, życiem - mam dość, nie chcę uczestniczyć w bezcelowym wyścigu szczurów!
Ostatnio coraz poważniej myślę o tym, żeby to wszystko pierdolnąć i zacząć robić coś, co faktycznie ma jakieś znaczenie..
W związku z tym rozważam zajęcie się międzynarodowym wolontariatem (nie jestem nawet pewien, czy dobrze to nazywam).
Chciałbym ruszyć w świat i pomagać tym, którzy tej pomocy najbardziej potrzebują, a przy okazji doświadczyć czegoś nowego i niepowtarzalnego. Interesują mnie projekty długoterminowe, co najmniej pół roku. Nie zdecydowałem jeszcze, co to dokładnie miałby być i w jaki region chciałbym się udać.
Nie wiem od czego tak naprawdę zacząć - z jakimi organizacjami się kontaktować, czy muszę spełniać jakieś wymagania, by zostać wolontariuszem?
Istotna informacja: Mieszkam w Anglii i stąd również będę organizował swój wyjazd, jeśli się na niego zdecyduję.
Ktokolwiek z was ma jakieś doświadczenia tego typu i mógłby mnie nieco nakierować? Może znacie kogoś, kto zdecydował się na taką przygodę i moglibyście mnie z nim skontaktować? Będę wdzięczny za wszelkie informacje...
Pierwszy krok : Jebnij się w łeb i weź się za uczciwą robotę bo z nudów to Tobie się w dupie poprzewracało.
Ciekawy temat, bo też ostatnio o tym myślałem, z dokładnie tych samych powodów. Chętnie bym się czegoś dowiedział.
Myślałem kiedyś o tym, ale okazało się, że np. za taki wyjazd do Afryki jako wolontariusz normalnie się płaci (przelot), a z zakwaterowaniem i wyżywieniem też nie jest łatwo, bo to jednak nie są wczasy, tylko misja humanitarna. ;) Zanim zrobiłem jakiekolwiek rozeznanie w temacie, byłem przekonany, że ktoś to wszystko sponsoruje, a dopiero pobyt jest traktowany jako wolontariat.
karelpeter, simson__ -> WYNOŚCIE SIĘ z tego wątku, jak nie macie nic do powiedzenia!
karelpeter -> Jak śmiesz w ogóle tak się do mnie zwracać, przecież Ty nic o mnie nie wiesz, bezczelny chamie! Raz jeszcze, WYNOCHA!!!
marcus alex fenix -> Zgadza się, również się nieco orientowałem i rzeczywiście - koszty takich wyjazdów są ogromne. Jestem gotów wydać na to sporą kwotę, nie zależy mi, pieniądze są nieistotne, ale patrząc na ceny na http://www.podvolunteer.org/ chociażby wychodzi na to, że ledwo na taki wyjazd by mnie było stać, zastanawiam się, czy są jakieś inne, mniej kosztowne rozwiązania i gdzie ich szukać....
Mam coś do powiedzenia. Powiedziałem to w [2] :)
Tańsze rozwiązanie : Idź pomagaj budować barykady na Ukrainie.
Pl@ski --> moi zdaniem, to od czego musisz zaczac, to nie myslec o tym, jako o 'przygodzie' i 'czyms niepowtarzalnym', bo mozesz sie rozczarowac i wrocic szybciej niz zakladane pare miesiecy. Moze sprobuj najpierw popracowac jako wolontariusz w lokalnych organizacjach charytatywnych/hospicjach i po paru tygodniach/miesiacach bedziesz wiedzial, czy sie do tego nadajesz.
karelpeter -> Dziękujemy Ci zatem za Twój (kolejny) nic nie wnoszący do tematu post, pieprzony ignorancie.
Idź dalej zajmować się swoją "uczciwą pracą" zarabiaj pieniądze, wydawaj je i cały czas chciej mieć więcej, skoro taki jest cel i sens Twojego życia.
A z tego wątku WYPIERDLAJ, ok?
pasterka -> Nie widzę powodów, dla których nie miałbym tego traktować jako przygody. Oczywiście jestem w pełni świadom, że taki wyjazd to nie będą wakacje i że warunki będą ekstremalne i będzie dużo ciężkiej pracy. I to jest jak najbardziej coś, na co liczę, wręcz tego potrzebuję...
Mówisz, że powinienem zacząć lokalnie? Jak najbardziej ma to sens, w końcu nigdy nie zajmowałem się wolontariatem, przemyślę to i rozejrzę się, czym można się zając w moim mieście, dziękuję za poradę. :)
Pl@ski -> nie jestes sam, ja rowniez staram sie udzielac w wolontariacie, jednakze z zachowaniem zasady: zacznij od wlasnego podworka.
A robie to dlatego, bo niedawno doszlo do mnie, ze cholernie nie pasuje do tych czasow. Najbardziej chcialbym powrotu starego porzadku, bo wtedy wiem, ze moje starania dokads by prowadzily. Dzisiaj kontrargumentuje sie mnie w typowe sposoby, ze przeciez jest ogromny sektor uslug, ze sa kredyty zamiast przedplat ... Ale tak sie sklada, ze sektor uslug jest mocno ograniczony i nie da sie od tak dostac pracy - trzeba naturalna sila rzeczy kogos wygryzc, a dzieje sie to na rozne sposoby. A przedplaty z reguly trwaly pare lat, potem dogadywalo sie z zakladem pracy i mieszkanie bylo praktycznie nasze, teraz te pare lat to 40 i to i tak tylko wtedy jak ma sie zdolnosc kredytowa. Problem jest tez taki, ze duzo moich znajomych zyje hipsterska wizja tamtych czasow, bo z reguly maja pieniadze od rodzicow. Ci ktorzy sie ze mna zgadzaja to z reguly osoby, ktorzy musza wynajmowac mieszkanie socjalne (na spolke !). Jakos mi sie nie chce wierzyc ze wtedy bylo gorzej. Nie gonilo sie za wszystkim tak jak dzisiaj, a przede wszystkim nie bylo tak duzo ludzi potrzebujacych jak dzisiaj.
Wiem, ze sam swiata nie zmienie, moze jak zbierze sie wiecej niezadowolonych to wyjdziemy na ulice. Ale staram sie robic cokolwiek. I tak nikt tutaj mnie nie zna osobiscie (chyba), wiec co mi szkodzi poinformowac co robie w wolnym czasie.
Z Twoim nastawieniem nie masz najmniejszych szans na załapanie się na żaden prawdziwy wolontariat, bo jesteś po prostu kolejnym zblazowanym, zmęczonym nie wiadomo czym Europejczykiem szukającym przygody, czegoś nowego w zapewne niezbyt ciekawym życiu. Prawdziwy wolontariat to nie mizianie się po jajkach, "przygoda" i odbieranie listów z gratulacjami, tylko niezwykle ciężka harówa. Zwykle wygląda ona tak:
- przez cały tydzień od rana do późnego wieczora ciężka fizyczna praca, kopanie studni, wbijanie gwoździ itd., wszystko w palącym słońcu
- spartańskie warunki mieszkaniowe, najczęściej namioty
- brak dostępu do bieżącej czystej wody, co oznacza że jeśli się skaleczyłeś to nie możesz się nawet umyć :)
- bardzo ograniczony dostęp do opieki medycznej, co jest dramatem biorąc pod uwagę ryzyko dengi/malarii
- oczywiście cały czas chodzisz pogryziony i przez połowę czasu masz biegunkę, do ostrych zatruć pokarmowych też musisz przywyknąć - naturalnie nie zwalniają one z obowiązku pracy :)
- cały czas masz nad sobą szefa który Cię opierdala kiedy robisz coś źle i pogania kiedy uważa, że pracujesz zbyt wolno :)
Celowo piszę o prawdziwym wolontariacie, bo 99% informacji na temat wolontariatu jakie znajdziesz w necie to tzw. płatny wolontariat, istnieje masa firm oferujących zblazowanym białasom wyjazdy do Afryki do pomocy przy zwierzątkach itp., nie różni się to specjalnie od wycieczki turystycznej, poza faktem, że przez jakiś czas "pracujesz". Firmy liczą sobie jak za zboże i zarabiają na ludzkiej naiwności krocie, a "wolontariusze" są przeświadczeni o tym, że niosą pomoc najbardziej potrzebującym. :)
Z tego co wiem to:
Szeregu fundacje humanitarne wysyłają swoich wolontariuszy, ale pozbądź się złudzeń - to nie tak, że przyjdziesz i powiesz, że chcesz jechać do Afryki na 2 lata i Cię wyślą. W większości fundacji które spotkałem i od wolontariuszy którzy wrócili z misji wiem, że wysyłane są osoby które są bardzo aktywne w takiej fundacji oraz są skore wyjechać. Regionu też nie wybierasz, możesz powiedzieć w jaki region chciałbyś a w jaki absolutnie nie jechać. Oceniane są Twoje umiejętności - największe szanse mają zatem osoby mówiące biegle w języku obcym, nie koniecznie angielskim, oraz będące pomocą dla lokalnych społeczności. Z ramienia fundacji o której pisałem w swoim licencjacie najczęściej wyjeżdżają studenci/absolwenci wydziałów lekarskiego 1 i 2 (stomatolodzy), pielęgniarki czasem ratownicy, ale to zależy od charakteru samej fundacji - wiem o studentkach pedagogiki wyjeżdżających do wiosek gdzieś w Ameryce Południowej. Inżynierzy, budowlańcy z oczywistych względów są również pożądani.
Przed samym wyjazdem też będziesz musiał się zaszczepić - na własny koszt na szereg chorób, założyć sobie Żółtą Książeczkę Szczepień.
Co do samego kosztu wyjazdu to też zależy od fundacji, czasem jest wyjazd opłacany w całości przez fundacje (niezwykle rzadko), może być też opłacany połowicznie przez fundację i Ciebie, lub też co wspomniał ktoś wcześniej opłacone przez Ciebie.
Zakwaterowanie to inna para kaloszy, zazwyczaj jest na misji, gdzieś nawet jest strona internetowa na której podane są adresy takowych placówek które mogą i chętnie przyjmą kogoś pod swój dach za niewielką opłata / darmo jeśli pracujesz na misji lub jesteś wolontariuszem.
Pl@ski
i pomagać tym, którzy tej pomocy najbardziej potrzebują, a przy okazji doświadczyć czegoś nowego i niepowtarzalnego.
Tak się składa, że ja akurat potrzebuję pomocy - nie wiem, czy najbardziej, ale dość bardzo. Doświadczyć czegoś nowego i niepowtarzalnego? Myślę, że da się zorganizować. ;)
Interesują mnie projekty długoterminowe, co najmniej pół roku.
Zdecydowanie, jestem podobnego zdania!
czy muszę spełniać jakieś wymagania, by zostać wolontariuszem?
Hmm.. moje w sumie spełniasz. ^___^
A tak serio, nie obraź się, ale niektórzy tutaj mogą mieć rację /choć nie potrafią się kulturalnie wypowiedzieć/. Wygląda na to, że Ty potrzebujesz jakiegoś.. nie wiem, odnalezienia sensu życia i idei spełnienia. Coś w stylu "Jedz, módl się, kochaj" czy tam wielkiej przemiany Ewy Ch., co pojechała w świat i wróciła jako królowa fitness /od zera do bohatera/.
Swoją drogą niezła kpina - człowiek chce poświecić praktycznie całe swoje życie, nie wymagając praktycznie nic w zamian, i jeszcze musi za to płacić, a na dodatek być tyranym przez jakiegoś zwierzchnika. Mądrze ktoś pomyślał ten świat. :/
A bucami, dla których wzorem życia jest praca od 8 do 16 /połączona z wmawianiem sobie, że to "uczciwe" i komukolwiek potrzebne/, a następnie pierdzenie w kanapę przed TV z pakiem browarków, ew. utyskiwanie na żonę - nie należy się przejmować. W ogóle. :)
Z ciekawości - czemu wolontariat musi być międzynarodowy? Nie ma potrzebujących na miejscu :)?
Swoją drogą niezła kpina - człowiek chce poświecić praktycznie całe swoje życie, nie wymagając praktycznie nic w zamian, i jeszcze musi za to płacić, a na dodatek być tyranym przez jakiegoś zwierzchnika. Mądrze ktoś pomyślał ten świat. :/
no chyba nie myślałaś że te wszystkie przeloty do Afryki czy innych egzotycznych zakątków świata będą pokrywane z kasy wolontariatu... gdyby tak było to dla tych potrzebujących nie starczyłoby nawet na puszke konserw.
Z ciekawości - czemu wolontariat musi być międzynarodowy? Nie ma potrzebujących na miejscu :)?
bo jemu się marzy przygoda w nieznanym
Masz to szczęście, że dziś jest masa możliwości. Możesz robić bardzo wiele rzeczy, a wolontariat to bardzo fajna sprawa. Możesz zwiedzić świat i dodatkowo zaspokoić potrzebę pomagania innym.
Zaryzykuj i spróbuje skontaktować się z Tomkiem Michniewiczem. A nóż coś doradzi a może nawet zabierze Cię na jakąś wyprawę.
https://pl-pl.facebook.com/tomekmichniewicz
Powodzenia i głowa do góry.
WYNOŚCIE SIĘ z tego wątku, jak nie macie nic do powiedzenia!
Jak śmiesz w ogóle tak się do mnie zwracać, przecież Ty nic o mnie nie wiesz, bezczelny chamie! Raz jeszcze, WYNOCHA!!!
Idź dalej zajmować się swoją "uczciwą pracą" zarabiaj pieniądze, wydawaj je i cały czas chciej mieć więcej, skoro taki jest cel i sens Twojego życia.
A z tego wątku WYPIERDLAJ, ok?
dobry boze, soczysty meltdown :D
Jest sporo różnego rodzaju wolontariatów i warto spróbować swoich sił, można się przy tym nieźle bawić i poznać kulturę innych ludzi. Ostatnio znalazłem niesamowitą możliwość na wyjazd na wolontariat z firmy AIESEC : [link] aiesec.pl/dla-studentow/wyjedz-na-praktyke-lub-wolontariat/global-citizen/