No właśnie mam ciężki orzech do zgryzienia z wyborem najlepszej płyty tego zespołu. Z klasycznych pierwszych sześciu płyt to skłaniał bym się jednak ku debiutanckiej tyle, że jest trochę nierówna, ale z kolei Paranoid, Master of Reality to też genialne płyty. No i jest jeszcze Vol. 4, Sabbath Bloody Sabbath i Sabotage...
13 - jedyna, którą mam.
Heaven and Hell
...
Kruk będzie musiał założyć ankietę, to najlepszy sposób na poznanie odpowiedzi !!
Eh, musiałbym znów wszystkie przesłuchać :P Wszystkie 6 jest dobrych, choć któreś dwie z tych późniejszych mniej ciekawe. Wiadomo, że Paranoid hitowy, ale nic nie może się równać z pierwszym utworem Black Sabbath, no i sam ten jeszcze taki jakby bluesowy charakter daje fajny klimat, niestety czuć też, że to debiut, niepoukładana ta płyta.
[3] Dobry pomysł!!!
Mi osobiście BS nie podchodzi. Takie wycie Ozzyego, takie bluesowe granie, nie wiem nie przekonują mnie.
Mam BS, Paranoid i Heaven and Hell, przesłuchałem inne i chyba te z Dio lepsze.
Nie wiem, jak mam słuchać starych wyjadaczy to wolę Deep Purple!
[6] Nie zrozumiałeś pytania, chodzi o to która płyta jest najlepsza.
Faktycznie ciężki orzec do zgryzienia, ale ja bym się kierował w stronę Paranoid, a tuż za nim Master of Reality.
[7] Ja z kolei sądze, że Master of Reality to lepsza płyta od Paranoid. I masz babo placek :P
Szczerze to chyba Heaven & Hell. Zdecydowanie wolę barwę głosu Dio od tej Ozzy'ego (choć obaj są świetnymi wokalistami), a sama muzyka wydawała się żywsza.
Black Sabbath, Paranoid, Master of Reality, Vol.4, Sabbath Bloody Sabbath, Sabotage - moim zdaniem ciężko wybrać jedną z nich, wszystkie trzymają ten sam najwyższy poziom. Pozostałe dwie, mimo że z Ozzym już nieco gorzej, choć wciąż lubię czasem posłuchać. Jeśli chodzi o dalsze albumy, dla mnie to już nie jest Black Sabbath - mam wrażenie, że razem z wokalistą (i kolejnymi) zespół zmienił calkiem swój gatunek i z każdą następną płytą grał bardziej nowocześnie. '13' z kolei nie jest taka zła, na pewno lepsza niż się spodziewałem. Czuć ten powrót do korzeni choćby w doomowym pierwszym kawałku, czy w nieco bluesowym 'Damaged Soul'.