Czego słuchamy, gdy ćwiczymy? - Słowo na niedzielę(19).
Sinatra nie był piosenkarzem jazzowym. Tworzył wczesny, elegancki swingujący pop, ale nie jazz!
Szczerze mówiąc nie wyobrażam sobie ćwiczeń z wykorzystaniem muzyki jakiegokolwiek z wymienionych przez darth16 wykonawców.
U mnie też liczy się power, ale rozumiany zupełnie inaczej. Nie rozumiem dlaczego ćwiczenia fizyczne koniecznie trzeba łączyć z bombastyczną epickością. Podczas ćwiczeń słuchałem zawsze najmocniejszych petard na jakie tylko było mnie stać. Słuchałem więc de facto tego co na co dzień z wyłączeniem elektroniki (ambient, trip-hop), hip-hopu i innych rzeczy mniej lub bardziej "miękkich". Liczy się surowa siła, dlatego na mojej playliście przeważają głównie takie gatunki jak: hard-core, metalcore, sludge, różne stonery i ogólnie pojęta muzyka rockowo-metalowa. Taka nuta daje maksymalny wycisk i różne nu-metale, power i speed mogą jej co najwyżej skoczyć.
PS. Jak kogoś interesuje czym męczę uszy to link do last.fm ma poniżej.
Polecam przesłuchać np. lata Sinatry spędzone w Capitolu - nawet mam taki boks, ładny, duży ;) Jeśli on tam nie młóci standardów jazzowych to nie wiem co. Swingujący pop też grał, ale Sinatra, owszem, śpiewał jazz.
@darth16
Owszem śpiewał, ale jest najbardziej znany ze swoich dokonań popowych. Poza tym dobrym pytaniem jest czy każdy artysta śpiewający w bigbandzie jest artystą jazzowym? On moim zdaniem stał w rozkroku, wykonując co najwyżej smooth jazz. Który to gatunek przez wielu jest dyskwalifikowany jako "nie-prawdziwy". 100% wokalistami jazzowymi byli l. Armstrong i E. Fitzgerald. Jasne, że Sinatrę należy zaliczyć jako jazzowego wykonawcę, jednak moim zdaniem on bardziej inspirował się jazzem niże go faktycznie wykonywał, bo jaką częścią jego kariery są utwory w 100% jazzowe? Trzeba też pamiętać, że w tamtych czas nie istniało takie określenie jak muzyka pop. Większość mainstreamowych, radiowych hitów opierała się w mniejszym lub większym stopniu na brzmieniu orkiestrowym, a wielu z nich bez problemu dało się wychwycić elementy jazzowe.
Kawałek "How Do You Do Without Me" Sinatry ma wyraźnie jazzowy sznyt, ale charakter smooth jazzowy. To muzyka łatwa i przyjemna i raczej nie powinno być problemów ze skupieniem się podczas jej słuchania. To, że ja nie wyobrażam sobie ćwiczenia przy niej (jest to wręcz absurd), nic nie zmienia. Jak ktoś chce przy tym ćwiczyć, niech ćwiczy.
Co do ostatnich zdań - pełna zgoda. Jednak Sinatra wykonywał też rzeczy 100% jazzowe. Tak więc, przynajmniej ja, nie mam problemu by nazwać go wokalistą jazzowym(nawet jeśli śpiewa w większości smooth jazz).
Można się spierać co do "gatunkowości" Sinatry, wielu uważa go za wykonawcę jazzowego, więc niech tak będzie.
A ja słucham audiobooków, to nie muzyka ale idealne np. podczas biegania i często potrafi przedłużyć trening o parę minut żeby dosłuchać do końca rozdziału.
Wiesz(tak kończąc) - w moim domu znajduje się sporo płyt Sinatry w wydaniach japońskich, większość z nich wydanych w różnych seriach ze słowem jazz w tytule(np. top 100 Gold Jazz czy coś takiego). I co jak co, ale Japończykom w takich sprawach wierzę zawsze, gdyż oni dosłownie prędzej padną z przemęczenia, niż puszczą jakieś info(mówię tu o muzyce, bo z tym mam duży kontakt), które będzie niesprawdzone tysiąc razy.
Osobiście uważam, że Sinatra nastukał tyle płyt, że trudno go hiper-jednoznacznie przydzielić do jednego gatunku nawet. To oczywiście nie tak ekstremalna sytuacja co np. z Davidem Bowie, gdzie ten nawalił milion płyt, każda z innego gatunku, od country, przez hard rock, po elektro, ale mimo wszystko Sinatra też skakał. Jednak koniec końców myślę, że przydzielenie go do wokalistów jazzowych jest chyba najtrafniejsze, a nawet jeśli nie, to nie może być to traktowane jako błąd ;)
Pozdrawiam i dzięki za dyskusję :)
@Brodołak - mam kupiony audiobook z książką Dicka "Czy androidy...", więc może się skuszę i spróbuję ;)
@darth16
Spoko, także pozdrawiam:-)
Zawsze rozmawia się dobrze jak obie strony mają dość rozsądne podejście do sedna sprawy.
@Brodołak
To dopiero pomysł, dla mnie audiobook jest taką formą książki przy której należy skupić się maksymalnie. Wrócenie w książce do poprzedniego wersu to ułamek sekundy, a w przypadku audiobooka precyzja i wygoda jest użytkowania jest zdecydowanie mniejsza. Ja nie potrafiłbym się skupić na audiobooku podczas ćwiczeń, albo jedno, albo drugie. No ale jeżeli Tobie trudności to nie sprawia to chylę czoła.
A ja mam problem z tym słuchaniem - tygodniowo robię ok 50km, ale wygodniej mi jest po prostu lecieć przed siebie i się wyłączyć. Próbowałem nawet słuchać audiobooków na spacerach z wózkiem, ale też jakoś mnie to nie kręci.
Podobnie jak Brodolak, slucham audiobookow. Nie sprawia mi to zadnej trudnosci, nie widze problemu by jednoczesnie skupiuc sie na tresci sluchanej ksiazki, i np biec przed siebie - naprawde nie wymaga to wielkiej podzielnosci uwagi.
@darth16 książka bardzo dobra, audiobook podobno też nie słuchałem bo kilka razy czytałem papierową. W sumie wszystko Dicka polecam.
@Lemur80 przy bieganiu czy nawet przy rozgrzewce albo rozciąganiu nie mam problemu z audiobookiem, ale już np. na rowerze nawet nie próbuję.
Książkę czytałem również i również polecam. Co do samego Dicka to może nie polecam wszystkiego, ale większość ;)
muza do biegania???
so XX century...
obecnie nie ma nic lepszego niż "zombi run" :)