Triggerfinger. Godny polecenia stoner rock z Belgii.
Jestem mile i pozytywnie zaskoczony. Grają bardzo ciekwie - http://www.youtube.com/watch?v=Boh4lE1fe0c
A co do Stoner Rocka, to ostatnio słyszałem o Norweskiej kapeli, która nazywa się KRAKOW (sic!)
Kurde, aż się dziwie czemu mi Spotify tego nie zaproponowało/sam tego nie znałem(a muszę przyznać że stonera już trochę poznałem, w dużej mierze tego szwedzkiego dzięki Spotify - Witchraft, Graveyard, Horisont, Captain Crimson, Jeremy Irons & The Ratgang Malibus...), tutaj(Triggerfinger) jednak widzę bardziej początek stonera - tj. Kyussowe improwizacje w My baby's Got A Gun, a i zabawy efektami a'la QOTSA... również klimat "All That Dancin' Around' bardzo mi przypomina "Lullabies To Paralyze" chociażby. Te długie, hipnotyzujące, niemal transowe brzmienia - to jest to.
Dzięki fsm!
Kończę już osłuchiwać 3płytę która jest jako jedyna na Spotify, i biorę się za reszte, pierwsze wrażenie jak najbardziej na plus.
Ja też zacząłem od tej płyty na Spotify :) Cieszę się, że mogłem pomóc muzycznie. Straszną mam wkrętkę na Triggerfinger teraz, więc się nią dzielę.
PS Graveyard też daje radę!
Przesłuchałem sobie te dwa kawałki i powiem że to całkiem fajna nuta. Wokalista ma dziwny akcent (Jean Claude??), ale da się słuchać.
Jednak uważam, że Triggerfinger trudno uznać za 100% stoner. Już polskie Elvis Deluxe daje popalić bardziej rasowym stonerem niż ci Belgowie. Ja bym to zaliczył do robot-rocka, podobieństwo do QOTSA jest tak uderzające, że trudno to nazwać inaczej. Można też to nazwać post-stonerem, elementy tego rodzaju grania w tej muzie są obecne, ale nie dominujące.
Moim zdaniem takie rozróżnienie jest ważne, bo prawidłowa klasyfikacja nie pozwala na zbyt duże odstępstwa od gatunkowych klisz, które przecież ułatwiają klasyfikacje, a nie ją utrudniają. Jedną z pierwszych nowoczesnych kapel stoner-rockowych był Kyuss i oni powinni być wszelkim punktem odniesienia.
Jeżeli chodzi o rejony trochę na północ to polecam chyba IMHO najlepszą skandynawską kapelę stoner-rockową, mowa mianowicie o szwedkim Dozer. Dużo ciężkich, brudnych gitar, mnóstwo nawiązań do lat 70' i psychodelii, bardzo fajne granie.
Co do wymienianych przez was kapel to muszę się zapoznać, bo części z nich nie znam.
Kwestia umieszczenia "stoner rock" w tytule - wydawało się to najlepszą opcją, bo efektownie wygląda i nie odbiega aż tak daleko od prawdy (a przecież rozbudowywanie tytułu wpisu do granic możliwości jest bez sensu). Pełniejszy opis znajduje się już w tekście.
I tak, prawdą jest, że Kyuss otworzył stonera szerokim masom. Ale dla mnie najważniejsze jest tylko to, że Triggerfinger strasznie fajnie grają :)
@sekret_mnicha
Całkowicie się zgadzam i żadnych pretensji nie mam:-). Ot, stwierdziłem że kwestię gatunku należy poruszyć i tyle. Szczerze mówiąc pisząc taki artykuł sam bym się zastanawiał nad umieszczeniem w tytule słowa "stoner". Chociażby dlatego że skojarzenia nasuwają się same i tak jak piszesz daleko Triggerfinger od stonera nie upadł:-).
@Lemur80
To w zasadzie nie jest problem nazewnictwa tylko Triggerfinger, ale i dużej ilości zespołów grających stoner rocka.
Z resztą - problem jest w samym określeniu tego czym stoner rock jest (ostatnio doszedłem nawet do takiego artykułu - http://magivanga.wordpress.com/2012/12/04/czym-na-swiety-lisc-jest-stoner-rock/ ).
Ogółem myślę, że obecnie stoner rock to jedna z najbardziej "szerokich" nazw gatunków rocka - Bo wrzuca się tu zespoły grające taki bardziej blues-hard rock na riffach bardziej Sabbathowych/doom metalowych (Graveyard, Witchcraft), jak i Kyusss (któremu bliżej do psychedelii i space-rockowej improwizacji), a także, (za sprawą Homme'a i pierwszej ekipy) - QOTSA, których ostatnie albumy mało mają wspólnego z stoner rockiem chociażby Kyussowym czy Dozerowym (także lubię, btw). Zespoły ewoluują, a przylepce gatunkowe zostają... i co teraz? zmieniać nalepki gatunkowe dla każdej płyty, czy poszerzać ramy gatunku? W stonerze widzę to drugie rozwiązanie, czyniąc niejako stoner rock = synonim hard rocka XXI wieku (bo klasycznego hard rocka już praktycznie nikt nie gra...), czasem nazywają to alternative rockiem... ale osobiście widzę coraz więcej nalepek stoner. To może rozgraniczyć tak, jak jest w doom metalu? doom metal, i traditional doom metal? traditional epic metal?
Wracając do Triggerfinger - po zapoznaniu się z ich całością dyskografi to w sumie oni są zajebistą hybrydą praktycznie wielu najlepszych rzeczy - ciekawe brzmienie, melodyjność, chwytliwość, niebagatelna barwa głosu Rubena... a czuć tu wszystko, i począwszy od LZ, Kyuss do QOTSA a nawet The Black Keys... co sprawia że częściowo na płytach grają stonera, częściowo alternative rocka...
No i mają jeszce jedną, zdecydowanie bardzo ważną zalete - poprzez idealne wyważenie proporcji, wcale się nie nudzą - mógłbym ich słuchać w nieskończoność("I'm coming for You", "First Taste" i "Cherry" szczególnie), tak jak QOTSA, "Road Salt I & II" Pain Of Salvation, "Imperium" Huntera i parę innych płyt/zespołów, ale ogółem tego dużo nie ma ;P
@€xis
Całkiem fajny artykuł, przeczytałem go z przyjemnością. Przy okazji namierzyłem film "Such Hawks, Such Hounds" o ewolucji rockowego stonera na przestrzeni lat.
Dotąd nie miałem problemu z rozróżnianiem stonera od "nie stonera". Punktem odniesienia zawsze było brzmienie, tkwiące głęboko w bluesie i wywodzące się w prostej linii od Black Sabbath. Brzmienie tak charakterystyczne, że trudne do pomylenia z czymkolwiek innym. Muliste, ziemiste, brudne, zfuzzowane, riffowe, hipnotyczne i zawsze kojarzące mi się z siłami przyrody i wzmacniaczami z lat 70'. Przykładem takiej muzyki są wspominane wcześniej kapele takie jak Kyuss i Dozer, a także IMHO Monster Magnet (nie cały, choć kawałek "Nod Scene" jest wybitnie stonerowy), Fu Manchu, "nowa" kapela J. Garcii - Vista Chino, Nebula, Karma to Burn, Atomic Bitchwax, Los Natas, Gonzalez i tak dalej...
W przypadku kapel grających mega - charakterystycznie problemu z nazewnictwem i klasyfikacją właściwie nie ma. Schody zaczynają się gdy mamy do czynienia z kapelami łączącymi różne nurty i brzmienia w różnych proporcjach. Co z tego że Homme "kazał" nazywać muzykę QOTSA robot-rockiem, skoro tak jak w wielu innych przypadkach nazwa nie przyjęła się i funkcjonuje ewentualnie tylko i wyłącznie w przypadku jednej konkretnej kapeli? Tak samo było ze Scissorfight, Ironlung nazwał ich muzykę acid mountain rockiem, a Dax z Acid Bath swoją death rockiem...i co? Nic. Można przypiąć taką etykietkę na last.fm, a i tak nie będzie to nic nikomu mówić.
Dodawanie drugiego członu (-alternative, -post itp.) jest być może trochę śmiesznym, ale za to chyba skutecznym rozwiązaniem. Bo wrzucanie do jednego wora np. Dozera i Therapy? (jako np. rock alternatywny) to IMO zły pomysł. Obie kapele grają świetnie, ale brzmieniowo to krańcowe bieguny. Jeżeli dana kapela tak jak przykładowo QOTSA zmieniła brzmienie, czy nawet gatunek granej muzyki, to jestem zdania, że należy używać nazewnictwa zależnie od płyty z jaką ma się do czynienia. Dlatego na laście obok "stoner rocka" widnieje "alternative rock" i myślę że jest ok.
Jestem też przeciwko nadmiernemu rozciąganiu pojęcia "stoner rock" na hard-rock XXI wieku. Po pierwsze omawiany gatunek nie jest tak popularny żeby było można to zrobić, a sam hard-rock czasem tak odmienny od jakiegokolwiek stonera, że wspólna szufladka byłaby krzywdząca dla obu gatunków. No bo czy AC/DC ma coś wspólnego z Melvins, albo czy Scorpions ma wspólny mianownik z Clutch? Pytanie czy hard-rock w tradycyjnym rozumieniu jest współcześnie grany jest na pewno bardzo ciekawe, ale wydaje mi się że o ile jest to możliwe, oba gatunki należy rozdzielić. Trzeba pamiętać że nadal istnieją i tworzą nowe hard-rockowe kapele jak Airbourne, albo Black Stone Cherry (ta ostatnia owszem mocno southernowa, ale czy na pewno stonerowa?).
Reasumując: stoner rock to dla mnie zawsze stoner rock. Zawsze bardzo rozpoznawalny, zawsze dość czysty gatunkowo, zawsze wytwarzający podobne emocje i atmosferę. W innych przypadkach proponuję używanie nazw dłuższych i łączonych, być może mniej wygodnych ale przynajmniej oddających istotę rzeczy na tyle dokładnie na ile jest to możliwe. Przykład: QOTSA -> stoner/alternative rock i gdzieś pewnie w 70% jest to określenie w miarę trafne...:-)
Dokładka dla chętnych. Spotify zasugerował mi zespół Truckfighters. Stoner ze Szwecji. Ile stonera w stonerze - nie wiem. Wiem, że też dobrze grają, a wcześniej ich nie znałem.
Nowiutka płytka z tego roku - Universe - jest wszędzie, na YT też http://www.youtube.com/watch?v=s3tbrhz2f98 :)
@sekret_mnicha
Truckfighters to 100% stoner, w w podobnych klimatach polecę też melodyjnego Sasquatch.
@Lemur80
1) Z hard rockiem XXI wieku chodziło mi bardziej o popularność/liczbę zespołów zakwalifikowanych jako stoner, w porównaniu do boomu na hard rocka te paredziesiąt lat wcześniej. Abstrahując ofc od mainstreamu/dużych stacji radiowych/TV Muzycznych, bo tam to wiadomo że 90% to komercyjna elektroniczna papka dla głupich ludzi.
2) Podałeś mi jedne z najbardziej kojarzonych ze stonerem grup - okej, zgadzam się, znam je, ale mi chodziło o co innego - sam mówisz, że brzmienie przybrudzone itp - nie wszędzie i nie zawsze. Przykładowo taki Monster Magnet na "Monolith Baby", chociażby kawałek "Unbroken" to bardziej hard rock niż taki stoner rock. Tak samo nie wszystkie grupy mają przybrudzone brzmienie które dosłownie syczy efektami/fuzzem - widać to szczególnie w grupach ze Szwecji(jakby Witchcraft i Graveyard było mało, to jeszcze dodam Captain Crimson, Horisont, Jeremy Irons & Ratgang Malibus). Po prostu - stoner rock zajmuje więcej brzmień aniżeli jedno, przybrudzone ala powiedzmy Kyuss. A są i takie stonery na brzmieniu porównywalnym do doom metalu (np. Elder, Rainbows Are Free).O to mi chodziło w ramach gatunku.
3) Ostatnio Spotify znalazło mi coś równie ciekawego, zakwalifikowanego również jako stoner rock - Wallace Vanborn a grają miejscami bardzo jak Triggerfinger(również są z Belgii) czy też QOTSA, nawet wokalista (Ian Clement posługuje się nierzadko falsetem - może nie tak dobrym jak Josh Homme, ale efekt jest pasujący do całości). W takim Enemy Of Serpentine" czuć "I'm coming for you" Triggerfingera. Ale jest naprawdę GIT!
https://www.youtube.com/watch?v=KyX0EMH5FTo
Dzięki, po czekaniu na kolejny album Electric Wizard znalazłem coś dobrego.
AD.1 - nie do końca rozumiem, ale ok:-)
AD. 2 - no dobra w takich wypadkach faktycznie jest problem. Po pierwsze z tym Monster Magnetem strzeliłem kulą w płot. Na początku to był stoner, potem już nie. Przesłuchuję właśnie te kapele które zapodałeś i większość z nich (o ile nie 100%) nie nazwałbym stoner rockiem. O ile jeszcze Witchcraft, Rainbows Are Free, Elder łapią się IMHO do tej kategorii (mają to specyficzne stonerowe pierdyknięcie) to inne kapele już nie (mimo że wszędzie są tagowane jako stoner). Jasne, założę się że na takich portalach/sklepach jak Heavy Planet, albo All That is Heavy wszystkie te kapele byłyby obecne (co mnie nie dziwi wcale) i wrzucone do jednego przepastnego wora z napisem "stoner-rock". Trochę się z tym nie zgadzam, bo większość z tych kapel gra tak jakby istniał wehikuł czasu i przeniósł je w niezmienionym składzie i instrumentarium bezpośrednio z lat 70' w teraźniejszość. To oczywiście tylko moje zdanie, ale to trochę za mało żeby nazwać je stonerem. Przede wszystkim brak w nich potęgi zbasowionych gitar, dlatego nazwałbym je retro-rockiem, co może być śmieszne, ale tak jak wspomniałem - pasuje. Pewnie jako jeden z niewielu się sprzeciwiam. Czy naprawdę jest tak, że jak ktoś usłyszy coś co brzmi jak z lat 70' to automatycznie chce nazwać to stoner rockiem? Równie dobrze można wrzucić tam teraz Hendrixa i Led Zeppelin. Jednak różnica w brzmieniu jest na tyle znacząca że ja bym jednak rozgraniczał gatunki, co z tego że bardzo sobie bliskie?
AD. 3 - dzięki starożytnemu soulseekowi już się zapoznaję, dzięki.
Słucham właśnie "Lion's Manual" Wallace'a Vanborna, pierwszy kawałek z brzegu i od razu zajebisty:-)
Sam odkopię wątek, bo ważna rzecz - Triggerfinger zagrają trzy koncerty w Polsce w tym roku :)
11/11/14 Blue Note Poznan (PL)
12/11/14 Proxima Warsaw (PL)
13/11/14 Fabryka Krakow (PL)
Widzimy się? :)