Hobbit: Pustkowie Smauga OST - Recenzje(16).
Wybacz, ale zainteresowany zakupem tego OST, z tej recenzji praktycznie nic się nie dowiedziałem.
Wielokrotne argumentowanie, że coś jest nudne bez wskazania odpowiedzialnych za ową nudę czynników, a jedynie posłużenie się kilkoma ogólnikami niewiele mówi. Za dużo underscore'u? Na jakich emocjach gra Shore? Czym Shore usypia? Jednostajnością? Nutą grozy?
Epickie kawałki są nudne. Gęste kawałki są jeszcze nudniejsze.
Z jakiego powodu? Jak się ma muzyka w Pustkowiu Smauga do muzyki z części pierwszej, która notabene w porównaniu do LOTR-a też nie powalała. Zabrakło mi tu kluczowych informacji i argumentów pozwalających zdecydować bądź nie o zakupie płyty.
PS. Now What?! jest fajne i nie nudne, o! :)
Chłopie, zanim opublikujesz taki tekst weź go 3 razy przeczytaj - błąd gramatyczny w pierwszym zdaniu (Cztery poprzednie dzieła Howarda Shore’a dotyczące uniwersum Władcy Pierścieni mnie zachwyciło.), potem co kawałek powtórzenia (znów to nieszczęsne "dzieło" w każdej formie) - przeczytałem do połowy (?) i przestałem w ogóle skupiać się na tym co chciałeś powiedzieć a zacząłem łapać byki....
edit-typo ;)
Ghost - a czy samo info, ze jest nudne, powtarzalne i takje samo przez caly czas nie jest juz jakas informacja, czy warto to kupic, czy nie? I mam nadzieje, ze moge posiadac wlasne zdanie dotyczace Now What?!, bo widze, ze z tym ciezko cos ;)
A co do bledow - ten poczatkowy, to serio nie wiem o co biega. Co do innych - prawda, bledy sa, ale jako, ze nie stac mnie na korektora i prowadze bloga, to bledy beda zawsze. Poprawie jak bd okazja, Ty tez w tym czasie popracuj u siebie ;)
poprzednie dzieła - zachwyciły - powinno być :)
bardzo pomaga jak po napisaniu tekstu na komputerze, później przeczytasz go sobie na telefonei czy na tablecie... ja czasem poprawiam tekst przez 3 dni - najwięcej błędów wyłapuje się gdy czytasz go po jakimś czasie jeszcze raz
a czy samo info, ze jest nudne, powtarzalne i takje samo przez caly czas nie jest juz jakas informacja, czy warto to kupic, czy nie?
Nie, bo to bardzo nieprecyzyjne określenie. Kompletnie nic nie mówiące i różnie definiowane - w zależności od osoby, miejsca a nawet czasu obserwacji.
I mam nadzieje, ze moge posiadac wlasne zdanie dotyczace Now What?!, bo widze, ze z tym ciezko cos ;)
Ależ ja niczego nie narzucam :)
Co do Purpli - po prostu mam wrazenie, ze nie mozna tej plyty nie lubic. I chyba tak samo bd z Hobbitem ;)
Co do Purpli - to napisz raz, że Tobie się nie podobał i daj sobie już spokój. Znam wiele osób, którym się "Now What?" podobało i nawet więcej, uważają, że to ich najlepsza płyta od lat. I nie mówię tu wcale o sobie w tym wypadku. Katarynkowe powtarzanie czegoś nie ukształtuje nikomu opinii, a jedynie zniechęci. Opinię - subiektywną - podaje się raz i do niej nie wraca. Pozdrawiam.
Lupus - czyli jak rozumiem Ty mówisz coś raz i też do tego nie wracasz? O Purplach napisałem trzy razy - przy recenzji, w podsumowaniu i tutaj. I to tyle. To ludzie wracają do tego, nie mam pojęcia czemu. Myślę, że to ile słucham muzyki, ile o niej czytam, a także moja znajomość Purpli daje mi prawo do krytyki tego albumu, ale nie mogę oprzeć się wrażeniu, że pewnych płyt krytykować nie można.
Nikt by nie krytykował zdania, gdybyś nie wyciągał tematu, najwyraźniej ludzi to razi i zniechęca do śledzenia Twoich wpisów.. Nie wracam do raz wyrażonej opinii, najwyżej po jakimś czasie ją weryfikuję, lub ewentualnie odbieram te ataki, które godzą w moją osobę, a nie zdanie. Ponadto również znam wszystkie płyty Purpli od dziecka, mam swoich faworytów i swoje znienawidzone (koszmarne "Battle Rages On" choćby, ale szanuję Twoje zdanie. Po prostu chodzi oto, żeby wiedzieć kiedy dać sobie spokój z pewnymi stwierdzeniami. Pozdrawiam.