Forum Gry Hobby Sprzęt Rozmawiamy Archiwum Regulamin

gameplay.pl Is There Anybody Out There - historia Pink Floyd - część 5.

27.12.2013 15:12
1
kociol21
25
Legionista

Ja tu mam zdanie bardzo niepopularne :) Uważam, że to Dark Side Of The Moon jest najbardziej przereklamowanym albumem i skrzywdziła Floydów jego popularność. Przez to musieli zamknąć się na eksperymenty i podążać w tym, nie do końca ciekawym, kierunku. Każdy następny album był lepszy, aż do odejścia Watersa.
Animals to faktycznie bardzo niedoceniana płyta, jakoś zawsze się ją pomija, przechodząc w dyskusjach od WYWH do The Wall. Mnie to jednak bardziej boli całkowite olewanie The Final Cut, które jest dla mnie lepsze od The Wall. Ale to już chyba pomarudzę pod następnym odcinkiem :)

27.12.2013 21:30
2
odpowiedz
darth16
24
Pretorianin

Akurat nie jesteś odosobniony w tym zdaniu. Nie da się nie zauważyć hype'u, który jest wokół tej płyty, ale nie zrobił się on przez przypadek. I niestety Animals pomija się mega często - znam ludzi, którzy byli przekonani(a na muzyce znali się nieźle), że Animals to płyta ze starszego okresu Floydów.

A co do The Final Cut - nienawidzę tej płyty. Sztuczna, pomyślana przez Watersa nie tylko tekstowo, ale też muzycznie, a on w tej materii Gilmourowi mógł buty czyścić. Plus to był okres, gdy Watersowi trochę bardziej odwaliło, zarówno na punkcie przywództwa we Floydach, jak i w sprawie jego ojca. Zła płyta, która nie powinna powstać, przyjemniej moim zdaniem ;) Więcej o tym w 7. części będzie zapewne ;)

28.12.2013 18:21
3
odpowiedz
kociol21
25
Legionista

Oczywiście, że łzawa, pompatyczna do granic możliwości, rozhisteryzowana i nadęta - wszystkie cechy, które najbardziej ujmują mnie w twórczości Watersa ;) Jak dla mnie Gilmour robił (robi) lepsze piosenki ale Waters robił lepsze albumy - spójne, przejmujące, z bardzo charakterystycznym rysem. Dlatego gdybym miał wymienić kilka najlepszych piosenek PF, większość byłaby autorstwa Gilmoura. Cóż jednak z tego, skoro całościowo The Final Cut czy solowe płyty Watersa (może z pominięciem Radio K.A.O.S) zjadają te piosenki na śniadanie. Ale stop - poczekam z kłótniami na dalsze odcinki :)

28.12.2013 23:26
4
odpowiedz
darth16
24
Pretorianin

Ale czemu z kłótniami, jak my normalnie i kulturalnie wymieniamy opinie i poglądy? ;) Jeśli chodzi o solowe dokonania Watersa, to dla mnie sens ma tylko Amused to Death. Pross... oraz(w szczególności) Radio K.A.O.S to dla mnie mierne płyty, które może mają na siebie pomysł itd., ale muzycznie leżą i kwiczą. Podobnie dla mnie z The Final Cut. Z jednej strony nie ma na tej płycie hitów na miarę Another Brick czy Comfortably Numb, a z drugiej strony nie wytrzymuje porównania w warstwie koncepcyjnej z żadną płytą, od Dark Side począwszy ;) Pamiętam, jak po raz pierwszy miałem okazję jej odsłuchać i jak wielki był mój zawód. Długo jej unikałem i właśnie wtedy dowiedziałem się dlaczego ;) Ale(żeby nie było) fanem solowego Gilmoura też nie jestem. Niezłe są tylko On an Island oraz koncert w Gdańsku(z absolutnie genialnym wydłużonym solem w Comfortably Numb), reszta podoba mi się średnio, bądź wcale. Tak czy siak - panowie siedzą ponoć teraz nad swoim solowym dorobkiem i mają coś wydawać w nadchodzącym roku - będziemy mogli sprawdzić, kto lepiej się trzyma po latach ;)

09.01.2014 14:10
Jedziemy do Gęstochowy
5
odpowiedz
Jedziemy do Gęstochowy
181
KENDO DROGA MIECZA

Podzielam zdanie dartha, jestem fanem PF, ale The Wall , The final Cut, i solowych dzieł Watersa nie cierpię.

Za mało tam muzyki, a za dużo gadania, chórków, i spiewu Watersa który po prostu jest słaby.

gameplay.pl Is There Anybody Out There - historia Pink Floyd - część 5.