W tym wątku rozmawiamy o pisarzach fantasy i sf, choć zdarzają się również przedstawiciele literatury pięknej. Jeśli czytałeś jakąś ciekawą książkę - napisz o niej. Można też przeczytać coś ciekawego o komiksach. Integralną częścią są także dyskusje batalistyczno-militarne :)
Aha - proszę się nie bać tego Martina w tytule ;-PPP
Strony, które każdy fantasta znać powinien:
Serwisy informacyjne:
http://katedra.nast.pl - Katedra
http://www.gildia .pl - Gildia (trzeba sobie wpisać do przeglądarki)
http://www.valkiria.net - Valkiria
http://www.polter.pl - Poltergeist
http://wrak.pl/ - Wrak (komiksy)
http://www.aleja-komiksu.pl/ - Aleja komiksu
http://www.serwis-komiksowy.pl/ - Wielkie Archiwum Komiksu
Magazyny literackie:
http://www.esensja.pl - Esensja
http://www.fahrenheit.eisp.pl - Fahrenheit
Inne:
http://www.biblionetka.pl - netowa baza danych o książkach
http://www.plan9.art.pl - amatorskie filmy, mamy tam "swojego" człowieka czyli Garretta
http://www.radiorivendell.com - radio internetowe
http://www.steampunk.republika.pl/ - dla miłośników Steampunka
http://www.baen.com/library/ - bezpłatne ebooki wydawnictwa Baen
http://www.sfsite.com - recenzje i opisy
http://www.sffworld.com - recenzje i opisy
http://hitalia.rotfl.eu.org/ - historia zapoczątkowana w Feniksie
Strony czasopism:
http://www.fantastyka.pl/ - Nowa Fantastyka
http://www.science-fiction.com.pl/ - Science Fiction, Fantasy i Horror
http://www.locusmag.com - Locus
Strony pisarzy:
http://www.georgerrmartin.com - strona autora z tytułu wątku.
http://www.malazanempire.com - strona o cyklu Stevena Eriksona
http://www.sapkowski.pl - chyba nie trzeba przedstawiać
Grafiki:
http://www.imagenetion.com
http://republika.pl/artarka_top
http://www.artfan.net
http://www.fantasya.net
http://www.fantasygallery.net
Poprzednia część:
https://www.gry-online.pl/S043.asp?ID=12641799&N=1
Tym razem na zdjęciu wymyślona przez Jacksona elfka, dzięki której dowiadujemy się, że Legolas (chyba jednak) nie jest gejem, a także że miłość międzygatunkowa (i o dużej różnicy wzrostu między obiektami zauroczenia), choć platoniczna, to w Śródziemiu jest możliwa. Czyli fajna babka, ale wątek - jak na razie - dostała żenujący :)
Kermit--> że taki Dan Brown może i potrafi pisać
No więc... nie. :)
A co do zjawiska to owszem, czasem nadmierne peany mnie zniechęcają; tym bardziej, że zwykle powszechne zachwyty dotyczą (w fantastyce) książek, które nie za bardzo mają szansę mi podejść. Szczególnie o nowościach mowa, bo ze starszymi to inaczej już.
Ale też czasem włącza się tryb szukania dziury w całym jak coś jest strasznie chwalone. Chociaż u mnie częściej tak z filmami niż książkami jest.
koobun --> Masz rację, powinienem oddzielić zachwyty krytyków od zachwytów milionów fanów w internecie. Chodziło mi oczywiście o te drugie. W wypadku Browna, który (wg Wikipedii) sprzedał już 200 mln egzemplarzy swoich książek, jest do duża i radosna grupa, która nie przejmuje się wysublimowanym gustem krytyków.
Podany przez Dibblera Grey byłby pewnie równie dobrym przykładem - im większe liczby sprzedażowe widzę, tym mniejsza ochota na przeczytanie.
Shadow --> Uff, a już myślałem, że coś przez te lata straciłem :D
Pytanie moje wzięło się stąd, że zauważyłem u siebie coraz większe zżymanie się ogólnym spuszczaniem nad Martinem. Wiem, że to głupie, wiem, że to wciąż te same książki, ale z każdym kolejnym peanem kogoś, kto właśnie obejrzał serial, a teraz czyta wreszcie książkę, moja ocena Martina jest odrobinkę, ociupineczkę niższa. Mam nadzieję, że nie zekranizują "Tufa".
Sięgam po te tytuły, które mają szansę mnie zainteresować lub mi się spodobać. Akurat w przypadku Browna (również Coelho, Rand, autorów tłukących jakąś sensacyjno-przygodową pulpę) takiej szansy nie ma więc sobie odpuszczam. Wolę "Wahadło Foucaulta" ;)
Z "hypem" bywa różnie, można zostać miło zaskoczonym (G.R.R.M., by pozostać w temacie), lub głęboko się rozczarować (Erikson).
Pytanie moje wzięło się stąd, że zauważyłem u siebie coraz większe zżymanie się ogólnym spuszczaniem nad Martinem.
Gdyby nie ten wątek pewnie nigdy bym po "Pieśni..." nie sięgnął (a szkoda bo to bardzo dobra literatura), ale udało mi się je przeczytać na długo przed powstaniem i emisją serialu, teraz pewnie bym tego nie zrobił ;)
Z Martinem jest jak z Sapkowskim, dla większości z tych spuszczających się to zwykle jest jedna z pierwszych, o ile nie pierwsza, z książek przeczytanych dla przyjemności.
Kermit-->z naszego rodzimego poletka to takim "Greyem" są książki niejakiej Tanyi Valko :)
Wiesz, że też mam już nieco dosyć hype'u na Martina i mam tak jak ty?
O, "Zmierzchu" też nie przeczytałem, ale to nawet nie dlatego, że popularny, a po prostu sam opis mnie swego czasu odrzucił.
Jeszcze o przenikaniu fantastyki do mainstreamu. Zgodzę się, że obecnie F. stała się - szczególnie w kinie - motorem i głównym przedmiotem zarobkowania. I nikt nie traktuje jej jako czegoś gorszego. Niemniej nie wiem czy to do końca dotyczy literatury, raczej tylko wyjątków, które się przebiły. Przecież pełno można spotkać wypowiedzi typu "Nie lubię fantastyki, bo to bajki i w ogóle, ale filmy Jacksona i serial HBO są super! Nie to, co te bzdury." :)
Kiedy Dorota, uczennica szkoły średniej, poznaje Ahmeda, zakochuje się w nim bez pamięci. Jej najbliższe otoczenie nie kryje swojego negatywnego nastawienia do tego związku, mimo to młodzi spotykają się dalej – dziewczyna zachodzi w ciążę, w końcu biorą ślub. Po pewnym czasie wyjeżdżają do jego rodzinnej Libii. Tam ukochany pokazuje swoje prawdziwe oblicze – znika na całe dnie z domu, jest chorobliwie zazdrosny, nie stroni od rękoczynów. Dorota, zaślepiona miłością, nie zdaje sobie sprawy, że mąż jest zagrożeniem dla niej i jej córeczek. Orientuje się niestety, kiedy jest już za późno.
Shadow, ja rozumiem, że wymieniając nazwisko Browna obniżyłem poprzeczkę do poziomu gruntu, ale to?
Jakiś czas temu czytałem dość sensowną opinię, że sf przegrało szansę na bycie szanowaną częścią literatury w momencie, kiedy do języka angielskiego weszło określenie "to jakieś totalne science fiction" oznaczające "to jakaś totalna bujda i wymysł". Po czymś takim nikt nie traktuje Cię poważnie :)
Kermit-->ale to naprawdę sprzedaje się jak ciepłe bułeczki :) Zresztą skojarzenie wywołało przywołanie Greya, a nie Browna.
Fakt, przy takich konotacjach trudno o powodzenie. Chociaż ciekawe ile w tym zasługi samej literatury :)
Kermit ====> Przejmujesz się Angolami ? No, co Ty, COME ON ! ;)
Swoją drogą, MAG w końcu wydal ostatni tom RIVERWORLD pt. "Bogowie świata rzeki" Czekam na Św. Mikołaja i jego wora ;)
Yans-->do mnie przyszedł wczoraj, ale jakoś specjalnie do lektury mi się nie śpieszy.
Yans --> Żeby tylko wyspiarzami. Wyobraź sobie sytuację, w której znany polski polityk wypowiada się w telewizji i mówi np. "powieszenie w sali sejmowej durszlaka pastafarian obok krzyża to kompletne science-fiction". Czy odczytasz to jako:
a) powieszenie durszlaka pastafarian będzie fantastyczną, niezapomnianą przygodą, która odpowie na wiele trapiących nas pytań oraz da nam wgląd w przyszłość ludzkiej rasy; czy
b) to totalna mrzonka;
I odpowiedz sam sobie, z czym konotuje się sf w pamięci ogółu :)
A ci 'Bogowie świata rzeki" mają coś wspólnego z "Rzeką tańczących bogów"?
nie wiem kto się przejmuje tym jak jest traktowana szeroko rozumiana fantastyka, ale nie wydaje mi się, by była postrzegana gorzej od innej literatury "gatunkowej"
trochę (nie) a propos przypomniał mi się wywiad z tym typem od masówki fantastyczno-horrorowato-wesołkowatej, który na pytanie dziennikarza o przyczyny popularności fantastyki odpowiedział tonem nie znoszącym sprzeciwu, że literatura piękna (tu nastąpiło skrzywienie ust) zajmuje się sprawami nikogo nie interesującymi
jak widać, wypowiadanie się o rzeczach, o których nie ma się pojęcia jest przypadłością uniwersalną
Kermit ====> Trochę mnie znając, powinieneś wiedzieć, że wybiorę odpowiedź a) W pamięci ogółu z zielonymi ludzikami i ufo ;) Z resztą kiedyś stoczyłem o to ciężkie boje z moją polonistką w liceum. Miałem trochę przerąbane ale nie ugiąłem się :)
Ktoś tutaj się zachwycał Lynchem... Przyznam szczerze, że idąc za tym zachwytem zabrałem się swego czasu za "Kłamstwa Locke'a Lamory" i nie przypadło mi to do gustu. Takie to lukrowane, pozłacane. Bohaterowie tacy zmyślni, inteligentni, przebiegli. Dużo w tym z mocno wyreżyserowanego 'teatru' a mało z 'realnego życia'.
NicK ====> Dla Ciebie Erikson to baśniokleta, więc trudno Twoją opinię traktować inaczej niż tylko jak gderanie malkontenta :p
NicK-->w sumie celne, bo przecież oni cały czas coś udają, teatr jak nic :) Zresztą zarzut braku realnego życia w przypadku fantasy, i nie chodzi wcale o nibylandię i magię, wydaje się cokolwiek nietrafiony.
Yans ---> Po części pewnie tak jest :)
Shadow ---> Nie mówię tutaj o bezpośrednim przekładaniu realnego życia na powieść czy odwrotnie, ale o 'realność' poczynań bohaterów i ich losów. Akurat tutaj miałem najwięcej zastrzeżeń, bo przy czytaniu nie czułem dreszczyka emocji. Wszystkie wydarzenia, cała otoczka wydawały mi się starannie wyreżyserowane przez pisarza, ale wyreżyserowane jednostronnie i tendencyjnie. W odpowiednich momentach niewidzialna ręka popychała wszystko w z góry zaplanowanym i jedynie słusznym kierunku. A ponieważ za bardzo to było dla mnie widoczne, nie czułem prawie żadnych emocji - tam gdzie powinienem się bać, to się nie bałem, tam gdzie normalnie odczuwałoby się niepewność, to nic takiego nie miało miejsca. Po prostu porzuciłem tę książkę, bo wydała mi się nudna, przewidywalna i bez charakteru.
Twoje prawo tak oceniać. Znaczy po części masz oczywiście rację, ale wcale nie uważam, by Lynch robił to bardziej wyraziście niż większość pisarzy fantastyki. Ba, moim zdaniem radzi sobie z tym znacznie lepiej od całej rzeczy pisarzy.
Po części pewnie jest tu winna konwencja, trochę zbliżona do płaszcza i szpady. Karkołomność przygód jest w nią wpisana; podobnie jak nieśmiertelność głównych bohaterów.
A poza tym zabierasz mi fuchę naczelnego marudy. Zły ty!
^ i wzajemnie (fajny obrazek).
Tak się zadziwiłem trochę krótkim wywiadem z Pilipiukiem: http://www.polskatimes.pl/artykul/1073600,pilipiuk-literatura-wysoka-zzera-wlasny-ogon-proza-glownego-nurtu-ma-styl-dobry-dla-krytykow,id,t.html
Wprawdzie nie przeczytałem żadnej jego książki, nigdzie go jeszcze nie widziałem, bo nie gustuję specjalnie w takiej tematyce od niego(na razie..), ale kurczę, wg tego wywiadu to strasznie skromny gość, tak czytam, a że ostatnio był jakiś wywiad z ASem, to jak jego wcielona antyteza
Dzięki za wywiad. Fajny.
[24] nigdzie go jeszcze nie widziałem, bo nie gustuję specjalnie w takiej tematyce od niego(na razie..), ale kurczę, wg tego wywiadu to strasznie skromny gość
Ja Pilipiuka widziałem raz. Stał koło mnie w Empiku i przyglądał się jakimś książkom. Wyglądał bardziej jak zakompleksiony komputerowy geek, taki skromny chłopina jak na bądź co bądź znanego pisarza.
Ponieważ AS to prywatnie straszny buc, co wiadomo od co najmniej kilkunastu lat.
Bo Pilipiuk to w sumie równy gość, jeśli wziąć poprawkę na niektóre z jego poglądów. I bimber ma zacny :P
Szkoda, że jego książki to wyłącznie skok na kasę. Może jakby nad nimi pracował bez ciągłego oglądania się na kredyty zamiast taśmowo zapisywać co mu ślina na język przyniesie, dałoby się znowu go czytać.
to w sumie równy gość, jeśli wziąć poprawkę na niektóre z jego poglądów.
Shadow, a jakie jego poglądy masz na myśli?
Shadow ---> A tam, ja stary maruda jestem co wiadomo od lat i staram się w tym z nikim nie konkurować :) Już mam taki spaczony gust i nic na to nie poradzę ;)
Zyga-->m.in. to co pisze koobon. Na rojenia monarchistyczne itp. mogę przymknąć oko, ale jak zaczyna perorować o ekonomii czy wizji społeczeństwa, to wolę udać się gdzieś indziej.
Jak już mam być przez niego indoktrynowany, to wolę w prozie - w niektórych lepszych tekstach da się to łyknąć :)
wujo444-->Jak się poczyta wywiady z nim i ludźmi, którzy go znają, to widać, że to grafoman* niemal od urodzenia. Ostatnio zresztą pisze znacznie mniej, ale nie wiem czy lepiej, bo od kilku lat dałem sobie z nim spokój.
*W znaczeniu: musi pisać, a nie, że analfabeta (to pozostawiam do indywidualnej oceny).
a to ja sie pochwale (jako ze wiekszosc ludzi nie jest w stanie docenic ;) - pod choinka znalazlem :
1/4 (reszta w produkcji./druku i wysylce) tego zestawu http://www.virginiaedition.com/images/veset.png
numer 350 :)
Skończyłem trylogię Anny Kańtoch "PRZEDKSIĘŻYCOWI" i bardzo żałuję, że autorka odeszła od pisania horrorów, a teraz odchodzi od pisania SF. Ilość oraz oryginalność pomysłów, kreacja oraz mechanika świata (np. cykliczne odrzucanie najsłabszych i wadliwych elementów rzeczywistości włącznie z ludźmi), a także różnorodność i wiarygodność bohaterów czynią z PRZEDKSIĘŻYCOWYCH jedną z najlepszych SF jakie czytałem w ostatnim czasie. Trzeci tom jest udanym zakończeniem trylogii i żałuję, że to już koniec. Chociaż furtka niby została otwarta, więc kto wie ?! POLECAM !!!
Ja w swieta przeczytalem calosc (tj to co wyszlo do teraz) z Dresden Files.
W sumie bardzo przyjemne - z czasem troche bardziej dojrzale - bo 1sze -4-5 tomow troche mlodziezowo/ a la 'young adult'. Polecam - wieczorem dla relaksu - nie do pobicia.
Tzymische-->Ładne! A masz większe zdjęcie, bo jednak przy takiej liczbie tytułów kiepsko widać :)
Dresdena czytałem jeden tom. Sympatyczne, takie trochę garrettopodobne, ale mniej satyryczne. Następne może też kiedyś przeczytam, chociaż podobnych serii jest przynajmniej kilka.
Yans-->Ostatnio przeczytałem młodzieżówkę Kańtoch, nawet sympatyczna. Ale od pisania sf i horrorów chyba w pełni nie odchodzi (chociaż sama okeśla "P..." jako new weird dla ubogich :P) - z tego, co ostatnio mówiła, to coś w stylach "Czarnego" chodzi jej po głowie. Chociaż klasyczny kryminał chyba też.
Shadow ====> Zgadzam się z tym, że sporo jest new weird ale czemu zaraz dla ubogich ? :)
Yans --> A jakie tytuły noszą wcześniejsze części trylogii? Może się zainteresuję.
Shadowmage => nie pod reka. narazie mam tylko 15 tomow. Reszta idzie/drukuje sie (w i z Kanady) troche to trwa.
Napewno wrzuce jak bede mial cosc albo przynajmniej polowe ;)
A co do Dresdena to dokladnie tak - Taki Garrett - przyjemne czytadlo.
To z innej beczki :
Charles Stross splodzil cos co sie nazywa Laundy Files - 1 tom - Atrocity Archives
Bardzo dobre - w skrocie to jest Cthulhu Mythos we wspolczesnosci - agencje rzadowe zajmuja miejsce badaczy HPL. Do gry wchodza komputery, smartfony itp. Polecam.
Nie wiem niestety czy wyszlo w Polsce.
Wyszła, z tego co pamiętam, jedna nowela (w "Krokach w nieznane 2010") - "Betonowa dżungla"/"The Concrete Jungle".
Jakoś specjalnie mnie nie ruszyła. Były zdaje się wstępne plany w jednym z wydawnictw, ale temat ucichł.
Chce Polecić wam Cykl Demoniczny składa się on z sześciu książek Malowany człowiek, Pustyna Włócznia , Wojna W blasku dnia i każda z tych książek ma 2 tomy dlatego napisałem ze skłąda siez 6 :) autorem jest Peter V Brett Książka według mnie bez dwóch zdań może równać się z powieścią ognia i lodu :) jest świetnie przedstawiona a czytając ją naprawdę można się w nią wczuć ;) jeśli ktoś kocha walki z różnymi potworami i nawalanie sie różnymi rodzajami broni a także magie to jest książka dla niego :>
To czemu na Przedksiężycowych mówicie Trylogia, a nie - trzytomowa powieść?
Ja nie mówię (chyba :P). W każdym razie to faktycznie jest jedna powieść w trzech tomach.
W przeciwieństwie do Yansa miałbym też pewne opory przed nazywaniem tego SF. A przynajmniej w klasycznym rozumieniu, chociaż niewątpliwie niektóre elementy wskazują na możliwość takiego skategoryzowania.
No dobra aptekarze, niech będzie, że to powieść w trzech tomach ;) Z tym się łaskwie zgodzę :) Ale z tym szufladkowaniem, to bym nie przesadzał, bo to jest SF, a że oryginalna i inteligentna, to już insza inszość ;)
A propos inteligentnej i oryginalnej SF - ostatnio wpadlo mi w rece Ancillary Justice. Wlasciwie to 'epic' Space Opera. W najlepszym tego slowa rozumieniu. Glownym bohaterem - bohaterami? - jest zolnierz - Breq.
Breq to cos w rodzaju Legionu z Mass Effect - jest czescia zbiorowej sztucznej inteligencji - zawarty/zamkniety w jednym ciele z powodu pewnych wydarzen.
Nie wiem czy wyjdzie to kiedys w Polsce, ale jesli ktos czuje sie dobrze czytajac po angielsku to polecam - jedna z lepszych Space Oper ostatnich lat.
Z dobrego SF, nieco w klasycznym stylu, to ostatnio czytałem "Ciemny Eden" Becketta. Akurat jest od dzisiaj na promocji Uczty Wyobraźni w Empiku (płacisz za jedną książkę, drugą dostajesz za grosz czy też dwa).
Zacząłem czytać "ŁABĘDZI ŚPIEW" Roberta McCammona i jestem zachwycony tą książką. Zresztą każdy, kto ma mniejszego lub większego bzika na punkcie atomowej apokalipsy musi wiedzieć, że to pozycja obowiązkowa !!!
Do tej pory jedyną w miarę porównywalną rzeczą pokazującą świat tuż przed, w trakcie i po wybuchu III Wojny Światowej był cykl Jerryego Aherna KRUCJATA. Niestety, tam po pierwszym niezłym tomie następuje ekspresowy spadek jakości aż do tomu 21 ! Sam Ahern wirtuozem pióra nie jest, cały cykl ma jednego głównego bohatera, byłego agenta CIA Johna Rourkea. Mnie osobiscie udało się wytrwać chyba gdzieś do połowy cyklu. Wracając do ŁABĘDZIEGO ŚPIEWU, to tutaj w odróżnieniu od KRUCJATY sam wybuch III WŚ mamy raczej przedstawiony w skali mikro niż makro. A do tego z perspektywy kilku bardzo różnych osób. McCammon pióro ma naprawdę lekkie, wyobraźnie niesamowitą, bohaterów wyrazistych niczym u Kinga, a opisy samego momentu zagłady i tego co następuję tuż po eskalacji konfliktu są sugestywne i brutalne. Czytając książkę wtedy, kiedy została ona napisana czyli w drugiej połowie lat 80-tych można było sobie napędzić niezłego stracha. O dziwo, jedyna rzecz, która mnie trochę uwiera w ŁABĘDZIM ŚPIEWIE, to wątki nadprzyrodzone. Powodują, że ultrarealistyczny obraz atomowego holocaustu nabiera momentami trochę odrealnionego wymiaru. Jestem prawie w połowie książki, ciężko mi się od niej oderwać i mam nadzieję, że w drugim tomie jakość nie spadnie znacząco. Polecam wszystkim fanom klimatów P/A !!!
Bardziej hard, coś w klimatach Wattsa, McDonalda i Morgana.
Zestaw od Sheparda, "Osamę" i McDonalda już mam.
A tutaj dla przypomnienia okładka WOJNY TOTALNEJ, pierwszego tomu cyklu KRUCJATA Jerryego Aherna
Yans --> Krucjata ! Ha !
Jestem własnie w trakcie powolnego przechodzenia ponownie całego cyklu (chyba teraz 13 tom, czytam tak ze dwa/trzy tomiki rocznie). Fabuła śmieszy mnie niezmiernie, ale książka z jakiegoś powodu jako taki totalny 'odmóżdżacz'/ odstresowywacz daje rade. No i sama wizja głównego bohatera idącego w bój trzymającego CAR-16, 2xM-16, 2xUZI, 4 pistolety i jeden rewolwer na raz jest przednia.
Chociaż jak sie czyta jedno po drugim to masz wrazenie, ze 1/3 każdego tomu to streszczenie poprzednich 10 :)
Yans - tak, mistycyzm w "ŁŚ" jest najsłabszym elementem - tym bardziej, że odgrywa spore znaczenie w finale. Niemniej to dobre postapo.
Katane - akurat sf hard (i nie tylko) to w większości się już powyprzedawało. Możesz spróbować właśnie Becketta (chociaż to bardziej społeczne SF). Ewentualnie Harrison ze "Światłem" i następnymi tomami - mocno zakręcone, a podejście do wykorzystania sf niestandardowe (wielu nawet zarzuca, że to tylko rekwizytorium, ale moim zdaniem ono siedzi głęboko w trzewiach powieści). Oprócz tego może "Maszyna różnicowa" - klasyka steampunku, ale nie oznacza to gadżetologii, jak w obecnie pisanych pozycjach z tego gatunku. No i jeszcze można Noona, bardziej "Wurta" niż "TV Ciał0" (chociaż literacko ta druga jest imo lepsza).
To jeszcze jedna ksiazka ktora ostatnio dorwalem. The Ice Company.
Ksiazka francuskiego autora - na podstawie ktorej (a w zasadzie cyklu) powstala jedna z moich ulubionych gier czasow Amigi - Transarctica.
Bardzo interesujaca lektura - jest to 1 tom z cyklu przetlumaczony na angielski (niestey nie dam rady po francusku przeczytac) co ciekawe - caly cykl ma.... 98 tomow :D
Moja znajoma ostatnio zachwyca się Clavellem. Przeczytała już "Szoguna", "Tai-pana", "Gai-jina" (kolejność jej podpowiadałem) a teraz kończy "Noble House" ("Króla szczurów" już miała przeczytanego).
Ponieważ bez przerwy o tym rozmawiamy chyba sam zabiorę się za "Whirlwind" jako że tego jeszcze nie czytałem (a właśnie skończyłem "Koniec wieczności" Asimova) :-)
Burton and Swinburne - the strange affair of spring heeled jack - Pierwsza czesc cyklu steam punkowego Marka Hoddera. Zdaje sie, ze wyszlo na polskim rynku w ojczystym jezyku. Bardzo przyjemny, aczkolwiek lekki, steam punk. Swietnie napisany - osadzone w viktorianskim londynie - i oparte/osadzone na rzeczywistych postaciach historycznych. Polecam,
Tzymische ====> Zaskoczę Cię, u nas wyszły już trzy części, a w niedalekich planach jest czwarta ;) A lektura zacna, potwierdzam !
W sumie jedyną wadą jest to, że do pierwszego tomu wpakował tyle pomysłów, że w następnych - by dać coś nowego - musiał już udziwniać. No i trochę mnie rozczarował finał intrygi. Czwarty tom, który może faktycznie się u nas ukaże w tym roku, to już ma być nowa historia.
Yans => Zaraz tam zaskocze. Ciesze sie ze wyszlo ;) bo calkiem przyjemne.
Shadowmage => aha :) no nic zobaczymy, 1 tom byl calkiem zacny - ale tez jak mowie, cudow nie ma. Po prostu fajna ksiazka.
Pewnie, że cudów nie ma - miłe, rozrywkowe, nawet jak przefajnowane, to niezbyt irytujące.
Wracając do klasyki, to przeczytałem "Słuchaczy" Gunna. Dość urokliwa ramotka. Urokliwa - bo, jak to ktoś inny stwierdził, "gdyby ktoś dziś podszedł do mnie z prośbą o datek na nasłuch sygnałów z kosmosu, to bym 5 zł wrzucił". Ramotka, bo strasznie naiwna, pisana pod tezę i ogólnie dość nieskładna.
Na BONITO jest wyprzedaż magazynowa, w tym m.in. sporo książek MAGa z rabatem 40 % !!!
Dzieki za info, rewelacja!
wlasnie sobie uzupelnilem serie Malazanskiej, Abercrombie'go i w koncu sprawdze Akta Harry’ego Dresdena
ciekawe tylko kiedy zdaze to przeczytac ;P
Odświeżyłem sobie cykl Hyperiona i jeszcze bardziej podtrzymuje zdanie ze jest są to dobre i tylko dobre powieści SF obecnie zdecydowanie poza moim top 10 a i Simmons napisał lepsze rzeczy. Lania wody więcej niż pamiętałem zwłaszcza w endymionach.
Teraz się biorę za "Prom Kosmiczny 03" Beara.
Nom, ja bardziej cenię "Terror" czy "Drooda". Chociaż w sumie na niczym Simmonsa się nie zawiodłem.
Swoją drogą to ciekawe, ale sukces i popularność "Hyperiona" w żaden sposób nie przekłada na sprzedaż innych jego tytułów.
Shadow==> Simmons nie odbiega nigdy od dość wysokiego poziomu. Ja liczę bardzo na "Trupią otuchę" bo cierpie z powodu braku dobrych horrorów.
Teraz właśnie "Trupią otuchę" czytam. Na razie jest dobrze, chociaż raczej mało straszny horror to jest.
Przeczytałem też "Silos" Howeya - zaskakująco niezłe postapo. Yans, coś dla ciebie :) A autor zaczynał od selfpublishingu w sieci.
Jak już polecam, to pod koniec lutego ukaże się najprawdopodobniej "Pokój światów" Pawła Majki - całkiem ciekawy hmm... powiedzmy, że steampunk, ale to nie oddaje złożoności pomysłu autora. Świat ciekawy, a fabuła też niczego sobie, bazująca na motywie zemsty.
"Prom kosmiczny 03" bardzo przeciętny, spodziewałem się czegoś o wiele lepszego.
Teraz czytam "Łabędzi śpiew"i jak na razie podoba mi się bardzo. Może z rozpędu na sięgnę po "Silos".
W przypadku Beara zdania słyszałem podzielone, ale sam nie czytałem... poczekam, może trafi na tanią książkę :)
Shadow ====> Dzięki, właśnie się zastanawiałem czy to nie przereklamowane, a tak "Silos" wskoczy do kolejki zakupowej :)
Witam, jakie dobre horrory byście polecali? Nie za bardzo jestem w temacie, kilkanaście lat temu czytałem m.in. Kinga, Masterona i pamiętam, że podchodziły mi bardzo dobrze. Ostatnio próbowałem 'To' i 'Bastion' i mnie już tak nie porwały. Jakieś propozycje dla laika w dziedzinie ? Aha, odpadają wszelkie zombie, postapokaliptyczne klimaty itp.
Nie pomogę, horrorów w zasadzie nie czytuję.
Co prawda teraz mam na tapecie "Carrion Comfort" Simmonsa (u nas wyjdzie jako "Trupia otucha"), która niby za horror jest uważana, ale na razie nic tam strasznego nie ma.
Chyba nie... albo bardzo szybko wyrosłem, bo horrory - szczególnie książkowe - nigdy na mnie nie działały. Na razie ten Simmons bardziej pasuje mi na thriller z elementem nadnaturalnym niż horror.
Małe sprostowanie, nie oczekuję, że będę bał się zasnąć po lekturze :) Natomiast wróciłbym do starych czasów i tego klimatu.. o ile to jeszcze możliwe :)
Zawsze warto sięgnąć po Lovecrafta ;)
Jaką macie opinię o Innym Świecie Tada Williamsa?
Ambiwalentne. Z jednej strony dość mi się podobała koncepcja, a z drugiej chyba skończyłem na trzecim tomie, bo jednak było to zbyt rozciągnięte. Przez długi czas miał plan dokończyć... ale jakoś nie wyszło i chyba już nie wyjdzie.
shadow mam do ciebie pytanko z pogranicza sado-maso ;-)
wiesz moze czy zysk planuje dokonczyc wydawanie brakujacych tomow kola czasu?
Oui. "Bastiony mroku" (czyli "Towers of Midnight") mają ponoć wyjść jeszcze w I kwartale. Czyli przed wakacjami może będą:P
ehh,nie było mnie tu kilka lat a chciałem poszukać wątku z grą Migt & Magic czy jeszcze istnieje, a tu widzę nadal Shadowmage i mOj drugi, a w sumie chyba równorzędny wątek na gry.online :)...ciekawe czy nadal preferujecie fantasy, a SF to tylko przy okazji :P
Chyba aż tak źle w przyszłości nie było, ale faktem jest, że ukazuje się od lat znacznie więcej fantasy niż SF. To i rozłożenie lektur może być takie, a nie inne. Chociaż u mnie przeważa jednak science fiction, a także różne rzeczy z pogranicza fantastyki.
No ja pamiętam że zawsze byłeś raczej zwolennikiem fantasy i toczyliśmy często boje o to :)...przykład Hamilton-ja zachwycałem się sagą Wspólnoty,a ty wolałeś bardziej "fantasy" Pandorę...co jest zrozumiałe,jeśli ktoś preferuje fantasy...ja osobiście wolę hard SF:Morgan,Weber,Hamilton itp
OldDorsaj, to zaglądaj tu częściej. Będziesz wspierał w tej nierównej walce z fantastami :-P
OldDorsaj-->No wiesz Weber czy Hamilton to leżą dość daleko od hard sf. Bliżej im (lub wręcz są) do space opery, a to nic innego jak fantasy, tylko ze zmienionym sztafażem :) Stosunkowo najbliżej Morganowi, ale ten jak mi średnio leżał, tak nadal się do niego nie przekonałem :)
Zyga---->postaram się,niemniej ciągle brak mi czasu,pewnie jedynie wczesnym popołudniem jak wracam z pracy,wtedy mam przerwę "piwną" przed obiadem :)
Shadowmage---->zgadza się,to głównie space opera,ale ja ją jakoś zawsze umieszczałem w hard SF,może i niesłusznie.Morgan tak mi nagle przyszedł do głowy,ale w sumie czytałem tylko trylogię "Modyfikowany węgiel", która bardzo mi przypadła do gustu...równie dobrze mógłbym tu przytoczyć masę innych autorów których lubię,czasem za pojedyncze książki.W tej chwili jestem na etapie "Zaginionej floty" Campbela,tom szósty.Ogólnie od kilku lat bardzo lubię military SF,stąd ten Weber i Hamilton,a ten drugi zachwycił mnie dodatkowo niesamowitymi pomysłami i wykreowanymi światami.
[80] - to nawet nie próbuj, bo finał to fiu-bździu i hollywood. Kumpel się podnieca, ale cały czas wykręca od odpowiedzi co mu się podobało, bo jak dla mnie całość jest strasznie rozciągnięta (ze wskazaniem na drugim tom, który powinien być obcięty do 50 stron) i wcale tego geniuszu nie czuję.
W sumie też wolę SF, ale nie mam pomysłu co czytać. Chwilowo "Koszmar w Dunwich i..." - ło jezu, jak się ciężko te książki czyta, oddajcie mi mojego Kundla :P
OldDorsaj-->No więc ja z etapu space opery czy militarnej SF raczej już... powiedzmy, że wyrosłem :) Chociaż pewnie chyba na takim etapie nie byłem, bo potrzebę przygody i łubudubu zaspokajała mi fantasy. Teraz, jak mam ochotę na coś rozrywkowego, to pewnie prędzej sięgnę po Abercrombiego niż takiego Webera. Poczytałbym może Scalziego, pewnie nadal będę sięgał po Reynoldsa, ale w SF szukam czego innego - tego elementu hard, którego w tych przytaczanych tytułach nie ma :D
wujo444-->jak mówiłem, pewnie nie wrócę. Nie te czasy. W ogóle mam wrażenie, że Williams ma tendencję do nudzenia - np. "Marchię cienia" skończyłem, ale po kontynuacje już nie sięgałem. Nawet ostatni tom "Pamięci..." straszny jest. A szkoda, bo ma niezłe pomysły, a i sam autor osobiście bardzo sympatyczny.
Shadow, to przeczytaj sobie trylogię Borunia i Trepki (albo przynajmniej "Proximę" i "Kosmicznych braci") i pomyśl, że to było pisane 60 lat temu.
Albo cykl Sniegowa zaczynający się od części "Dalekie Szlaki" - nigdy z tego nie wyrosnę.
Zyga-->czytałem. Ale to trochę tak, jak space operą nazywać "Gwiazdy moim przeznaczeniem", a militarną sf "Kawalerię kosmosu" :) Stare dziadki miały coś do powiedzenia, a nie tylko blastery i warp-3 :)
A co byś polecił z nowszych pozycji w hard sf? Bo chyba szukam czegoś podobnego w tej literaturze, ale nie mam szczęścia do znajdowania ;) Watts zaliczony i co dalej nie wiem...
Yans-->No ale pomyśl, większość SO to tylko gadżety. Podmień statki kosmiczne na armie, kosmitów na elfy i gobliny, blastery na magic bolty, a tunele czasoprzestrzenne na teleporty i masz już epickie fantasy :D Oczywiście w obu gatunkach zdarzają się chwalebne wyjątki, ale w większości to tylko scenografia: i to ona decyduje, co wybierasz. Jedni wolą smoka, inni krążownik międzygalaktyczny, ale ich zasada działania (widzimisię autora) i rola w fabule są takie same.
wujo444-->masz problemy ze znalezieniem, bo bardzo mało się tego wydaje. Sprzedaż u nas SF, a hard SF w szczególności, jest słabiutka i rzadko (jak ze "Ślepowidzeniem") można liczyć chociażby na zwrot nakładów. Warto poczytać McDonalda (chociaż hard sf bym go nie nazwał) czy Egana (ale ma słabe tłumaczenia). Z naszego podwórka niezłe SF pisze Zbierzchowski (o Dukaju nie wspominam:P). A z takich space oper trochę bardziej skomplikowanych to Reynolds czy Rajaniemi.
Shadow ====> Generalizujesz, zaczynasz gadać jak ignorant dla którego hasło fantastyka, to durne zielone ludziki i ufo :p Nie uważasz, że gros istoty SO czy fantasy czy innej odmiany fantastyki leży właśnie w szczegółach inaczej wszystko można by z nich odrzeć i zamienić na coś całkiem innego, tak by "czarne było czarne, a białe białe" i generalnie zielone ludziki i ufo ;)
Shadowmage -> czyli wychodzi na to ze cale fantasy to tak naprawde space opery tylko design inny :)
Yans-->Lem ze swoją brzytwą by się nie zgodził :) Chociaż fakt, to trochę za ostre kryterium, bo wtedy pewnie 99% współcześnie pisanej fantastyki odpada :P W każdym razie w obu przypadkach są pozycje, które są przemyślane, spójne logicznie (w ramach swych założeń) - takie, których transfer z jednego o drugiego gatunku tak prosty nie jest. Ale większość tego, co obecnie powstaje, to tylko atrapy, gdzie liczy się fabuła, a tło ma się co najwyżej nie rozłazić za bardzo w szwach. Autorom takim w związku z tym - pewnie oprócz własnych preferencji - nie robiłoby różnicy czy piszą fantasy czy space operę, bo to przestawianie dokładnie takich samych klocków, tylko inaczej pomalowanych :)
Zresztą taki np. Stirling w sumie pisał głównie militarne SF, a ale fantasy militarne też popełnił i w sumie większej różnicy nie było :P
Kilgur-->Na to wygląda :) Z tym, że nie chodzi mi o całe fantasy rzecz jasna, a to zbieżne założeniami fabularnymi do SO.
Chociaż taka "Gra o tron" a "Diuna"... ]:->
Lem nie jest dla mnie autorytetem, nigdy nie rozumiałem zachwytów na jego "wielkością". Zresztą brzytwa też nie jest jego tylko Ockhama. Jedyna książka LEMa, która mi podeszła to nomen omen FIASKO ;) Who the f*ck is Stirling ? ;)
Yans, to inna brzytwa jest :) Nie odwołuję zresztą do jego twórczości beletrystycznej, a krytycznej.
A Stirling to taki autor, co czytywałem go kilkanaście lat temu. Miał proste pomysły: zbroimy się, rozwijamy państwo, najeżdżamy złego sąsiada. Podobało się :D
Shadow ====> Nie taka inna, z niej ideę ściągnął Lem. Stirlinga znam tylko, hmm jak wielu ludzi w ogóle wie o nim i zna jego książki, toż to margines marginesu, chyba trochę słaby na generalny przykład ? ;)
No nie wiem, Ockhama wskazuje najprostsze rozwiązanie, a Lema ma funkcję oddzielającą i kategoryzującą.
Dobrze, Weber też napisał sporo fantasy, zadowolony? (Tak, wiem, że też jest słaby :P).
Ech, a mógł to nazwać, no nie wiem, kosą :D
Bo wiesz, dobry, jak Hamilton, się nie patyczkuje i miesza, wprowadza jakieś zaświaty, demoniczne siły itp.
Shadowmage -> masz racje, ale najlepiej wychodzi jak tworczosc literacka porownac do tworczosci kuchennej :) mozna zjesc smacznego schabowego i mozna tez zjesc jakies przetworzone gowno bez smaku o tej samej wartosci kalorycznej, coz niby to samo, ale roznica dla jedzacego jest znaczaca :)
Eee, akurat ten motyw zaświatowy u Hamiltona uważam za najmniej udany. Podobnie zresztą jak teraz u McCammona w "Łabędzim śpiewie" :p
Wziąłem się teraz za ZIARNA ZIEMI Michaela Cobleya i mam nadzieję, że mój głód na w miarę soczystą SF, zarówno z elementami militarnymi (odhaczone) jak i SO, zostanie zaspokojony.
Yans -> nie wiem czy czytales cykl "Sten" napisany przez Chrisa Bunch'a z Allanem Cole'em dobre military sf + space opera :)
Kilgur ====> Jakoś do tej pory nie miałem okazji z tym panem. Do czegoś możesz to porównać ? I od czego najlepiej zacząć ?
Kilgur-->nie wiem jak "Sten", ale Cole'a kojarzę ze słabiutkiego cyklu fantasy "Antero" :P
Yans-->ano, zresztą 3 tom w ogóle strasznie rozwleczony i nudnawy jest :)
Zyga-->a bo ja wiem? Czytałem wyrywkowo 3 tomy i wyglądało mi to raczej na sf wzorowane na Złotym Wieku.
Yans -> hmm coz jedyne porownanie jaki mi przychodzi na mysl to tworczosc Harrisona np "Stalowy Szczur" tylko Sten jest o wiele bardziej military szczegolnie w pozniejszych tomach, Chris Bunch to byly zolnierz wiec doswiadczenie ma jego cykl Ostatni legion tez bardzo fajny jest :)
no i znów przypomniały mi się stare "boje" :P.Szczerze mówiąc nigdy nie rozumiałem Shadowmage'a-z tego co pisał/pisze uwielbia skomplikowane światy,a woli cykl Pandory Hamiltona niż Sagę Wspólnoty,uwielbia zabawę słowem,a nie lubi Kinga gdzie tam tego jest aż nadto czasem(Historia Lisey) i w dodatku tak napisanego,że nie można się oderwać.W SF szuka według mnie ciągle fantasy,jak jej nie znajduje to mu się nie podoba za bardzo :).Co do hard SF to zaliczam do niej także "starych" autorów SF-Blish, Aldiss, Silverberg, Van Vogt, Lem, Petecki, Boruń i Trepka, Bilenkin, Strugaccy i masę innych...ale tak naprawdę ważne jest to żeby czytać to co nam się podoba i wara od gustów innych :P
Shadowmage---->wspomniałeś Reynoldsa,mam całość ale jakoś nie potrafię się za to zabrać-rozumiem że polecasz?
No to zostałem podsumowany :P W zasadzie mógłbym z każdą tezą (dotyczącą mnie czy wymienionych autorów) dyskutować, ale chyba mi się nie chce, skoro nie jestem rozumiany :)
EDIT:
Co do Reynoldsa to nie wiem w sumie, skoro mi się podoba, to musi mieć w sobie fantasy :P
A na poważnie, to tak - wolę go od Hamiltona - może nie opisuje działań na taką skalę, ale za to wizja jest bardziej mięsista.
Shadowmage---->nie ma sensu dyskutować bo i po co? :PI tak będziemy czytać to co lubimy,czyli ja Webera,a ty Martina-choć po serialu zaczynam się zastanawiać czy też po niego nie sięgnąć...co prawda nie jestem pewien czy bardziej nie odpowiadał by mi Erickson jeśli chodzi o fantasy.W każdym razie nie wykluczam sięgnięcia znów po fantasy.Od zakupu czytnika w grudniu czytam ze dwa-trzy razy więcej niż wcześniej,to samo stwierdziła żona.Tylko co ja teraz zrobię z tymi blisko trzema tysiącami papierowego SF&fantasy?....bo już chyba nie wrócę do papieru
Nie wyobrażam sobie żeby było bardziej "mięsiście" ale to już jest rekomendacja,której odrzucić nie mogę-zastanawiałem się po Campbelu nad cyklem military SF Resnika albo nad całym uniwersum Metro(nic nie czytałem)...ale może ten Reynolds?
Też mam od niedawna czytnik, sporo na nim czytam, ale z książek papierowych też nie zrezygnowałem. Chociaż fakt, zauważalny jest wzrost prędkości czytania na czytniku w porównaniu do papieru.
Podobno to SF Resnicka słabe, znajoma mi odradziła, chociaż komplet zalega na taniej książce i myślałem, co by nie spróbować, bo autora lubię.
Natomiast co do Reynoldsa to "mięsistość" polega między innymi na znacznie większym stężeniu pomysłów, a także skondensowaniu fabuły. Hamiltonowi zajęłoby pewnie ze 3 razy więcej miejsca, by napisać to samo. Inna sprawa, że w efekcie Reynolds jest bardziej kameralny, napisany z mniejszym rozmachem. Mnie to akurat odpowiada.
Wydawnictwo C&T nie ma strony internetowej? Because fuck you, marketing.
OldDorsaj ---> Erickson pisze bajeczki bardziej, ale to wg mnie. Takie hero fantasy, tylko w bogatej otoczce - a co do jakości otoczki to się kiedyś wypowiedziałam - słabe.
Astrea--->kilkanaście lat temu jak czytałem fantasy to właśnie lubiłem heroic fantasy,takie właśnie czysto przygodowe,potem zaczęło mi być szkoda czasu na to,ale sam się muszę przekonać czy znów będzie mnie to bawić-a zainteresowany jestem właśnie Ericksonem,Martinem(bo cenię go za kilka krótszych form SF,no i serial mi się podobał) i jeszcze niejaki Gemmel mnie zainteresował-w każdym razie tych autorów nic nie czytałem jeszcze,oprócz jak wspomniałem SF Martina.Bardzo lubię też takie przemieszanie gatunków,dlatego tak mi się spodobała Saga Wspólnoty Hamiltona,lubię też większość rzeczy Barkera czy Kinga.
Czytasz jakieś gówniane space opery, ale na dobre fantasy szkoda ci czasu? :D
Martina z serialu poznałeś, ale w książce jest więcej wątków. No i im dalej, tym większe są różnice.
Erikson (bez "C") - rozmach fabularny i scenograficzny, a jednocześnie wplecione w to proste, żołnierskie historie. To jednak 10 opasłych tomów, a od połowy poziom się nieco obniża.
Gemmell - bardzo heroiczne fantasy (szczególnie Saga Drenaiów): idzie koleś i napierdziela wszystko mieczem, aż się przeciwnicy skończą. Ewentualnie czeka, aż sami do niego przyjdą i też ciacha aż się zasoby przeciwnika wyczerpią.
Skończyłem "Łabędzi Śpiew" przyjemne postapo ale spodziewałem się czegoś więcej. Teraz czytam "Młot" Parker, jak na razie podoba mi się bardziej niż "Składany nóż" mam nadzieje że utrzyma poziom do końca.
Jesli ktoś jeszcze nie czytał to polecam
http://www.fantastyka.pl/4,56843967.html
Uwaga - nie jeść i nie pić bo może spowodować parskanie :)
Shadowmage---->czytam może czasem i "gówniane" space opery zamiast "dobrej" fantasy po po prostu 100x bardziej wolę ten gatunek od tamtego i tyle,a w pośrodku jest jeszcze masa innych gatunków i podgatunków,które też wolę bardziej,choćby horror-ale jak napisałem nie wykluczam,bo jako człowiek młodszy bardzo lubiłem fantasy.Tyle że jak byłem dzieckiem to uwielbiałem komiksy,a teraz na pewno bym tego nie strawił-więc sam nie wiem....ale pewnie dla Martina chociażby zrobię wyjątek.Z innej beczki to jakby się zastanawiając nad moimi preferencjami,to muszę przyznać,że moja praca wymaga bardzo dużo myślenia i inwencji i może dlatego potem,chcąc się odprężyć,szukam czegoś lżejszego?
OldDorsaj, ja nie potrzebuję odprężać się po pracy ale od zawsze lubiłem SF, dlatego że fascynowały mnie pomysły, wyobraźnia (dobrych) pisarzy tego gatunku. Niektóre pomysły często mnie zaskakiwały, zmuszały mój umysł do spojrzenia inaczej na jakieś zagadnienie a wyobraźnia rozwijała możliwości jakiegoś pomysłu. To zawsze sprawiało mi przyjemność. Podczas np. spaceru było nad czym dumać :-)
Np. czytając po raz pierwszy "Kosmicznych braci" dotarło do mnie, że wszystkie dotychczas przeczytane powieści opisują wszechświat, w którym żyją te same istoty. Wyglądające różnie, tak jak w naszych oceanach, ale zawsze oparte na białku węglowym.
Tymczasem mogą istnieć istoty/życie oparte na innym białku, wymagające całkiem innego środowiska do życia i współżycie/porozumienie z takimi istotami jest niemożliwe z założenia.
Mojej znajomej z kolei b. podobał się pomysł e-kamerdynera opisany przez Hamiltona. Doszliśmy do wniosku, że to b. przydatna rzecz i w dodatku chyba do zrealizowania w b. nieodległej przyszłości.
Znajoma nie może się doczekać kiedy to wprowadzą w życie :-D
Zyga--->no,pomysły i wyobraźnia autorów SF to także główny powód mojej fascynacji SF od dzieciństwa,czyli od momentu kiedy ojciec podsunął mi "Astronautów" Lema...i ta fascynacja trwa do teraz,czyli już 40 lat
We wtorek jadę po mojego nowego i pierwszego kundla. I nie wiem od czego zacząć. Preferuję fantasy, chociaż sf też nie będzie złe. Tak, żeby się po prostu wkręcić w czytanie, więc coś bardzo ciekawego. Nie mówcie o Pieśni Lodu i Ognia, bo mam 2 tomy przeczytane, i chcę do niej wrócić trochę później. Coś takiego lekkiego do czytania, co mnie wciągnie. W życiu przeczytałem tylko kilka książek, więc wybór do woli. Dobrze jakby była pojedyncza albo krótka seria, ale nie musi być. Chcę, żeby czytanie książek zastąpiło mi oglądanie seriali.
[136]
18, ale lepiej zacząć późno niż wcale. :)
W życiu przeczytałem tylko kilka książek
To ile ty masz lat?
Infectious Drakon => to zacznij od serii o Harry Dresdenie - pogranicze fantasy, lekkie czytadlo (przyzwoite) i mniej obciachowe niz wszelakie Zmierzchy czy inne Mortal Instruments ;).
cykl "Zaginiona flota" przeczytany(niestety z tego co widziałem nie będzie wydana w najbliższej przyszłości część ósma), dorwałem w ebook-u "Dallas" Kinga i byłem pewny że będzie następna...ale miałem cykliczną "imprę" z kumplem.który podsunął mi książkę papierową "W Pogoni za Metallicą",autorstwa jakiegoś psychofana...chciałem się wymigać ale i tak mi wcisnął...no i też mnie wessało...oczywiście to książka wyłącznie dla fanów...a potem będzie już King mam nadzieję :)......i koniec papierowych, bo mnie ręka boli jak czytam te 400+ stron łóżku w twardej oprawie ....tyle że tam zdjęć masa,więc na pewno taka wersja lepsza
Wróciłem z urlopu, ale narty w zacnym gronie nie sprzyjają czytaniu. W efekcie ostatnio tylko przeczytałem "Rycerza Siedmiu Królestw" patrona wątku - 2 z 3 noweli już znałem, chociaż czytałem dawno temu. Sympatyczne, może nieco uproszczone w stosunku do sagi (a i do wielu opowiadań Martina), ale dla fanów cyklu rzecz obowiązkowa. Tym bardziej, że sporo można się dowiedzieć o wcześniejszych losach Westeros.
King jednak musi poczekać,bo wpadł mi w ręce ebook niejakiego Michała Cholewy - "Gambit" i powiem że bardzo dobrze mi się go czyta.Taka konkluzja:nie czytałem nic polskiego autora od bodaj 20 czy 30 lat,kiedyś czytałem wszystko co wychodziło,a wychodziły głównie książki polskich autorów i potem czując głód autorów zachodnich,jakoś nie wracałem do polskich,nawet Sapkowskiego nie czytałem,mimo że kiedyś tam z nim coś wypiłem :P.Druga konkluzja, to czy przypadkiem autor nie jest synem kumpla z ŚKF i niezliczonych wspólnych konwentów-Piotrka Cholewy.
no tak,już zdążyłem sam to sprawdzić :)...i też matematyk,jak ojciec :)...byłem na obronie pracy pracy doktorskiej Piotrka,miał wtedy dwadzieścia kilka lat,ehh
Gambit Cholewy przeczytany,jestem pod wrażeniem, dlatego od razu na tapetę - Punkt cięcia
Tak się zastanawiam, gdzie pisać o fantastyce ogólnie, bo ostatnio jakiś trend się zrobił, że wszystko ląduje do 'Nasze ksiązki', ale uważam, że to bez sensu, potem w jednym wątku jest zsyp wszystkiego, dyskusje i offtopy i zagarnianie miejsca innym gatunkom...
Nie przeczytałem jeszcze wszystkich czterech pozycji(tak mam, że idę do jakiejś filii MBP, to wypożyczam do limitu, czytam po kolei i tak w kółko), ale za nim zabiorę się za ostatni 'Holocaust F' Zbierzchowskiego, to muszę napisać, że:
Rafał Kosik pisze świetnie.
Przeczytałem Kameleona(o nim pisałem w wątku https://www.gry-online.pl/S043.asp?ID=13112616 ) i Vertical i o ile pierwszy może nie jest tak bardzo s-f jak bym chciał, to i tak każdemu polecę. Za to Vertical to po prostu 'wow', jest ciekawy świat, bohaterowie, akcja, sam pomysł, styl i sposób zamknięcia. Bardzo wciąga. Jak bym miał porównywać, to imho jest nieco "dukajowo"(w koncepcie) i bardzo "zajdlowo", przez bohatera, wątki społeczne, miałem podobne odczucia jak przy 'Cylindrze van Troffa'. Można się przyczepić do nie do końca ściśle wytłumaczonego zakończenia, możliwe, że gdyby w to wejść(choć niewiele wiadomo), to mogłoby się wiele posypać, ale chyba nie o to chodzi, to nie jest hard-sf i liczy się bardziej sama opowieść, człowiek i refleksje na pewne sprawy.
Jak ktoś lubi Zajdla i Huberatha, to Kosik powinien się podobać.
Aha, przedtem przeczytałem jeszcze Cetnarowskiego 'Labirynty', czyli zbiorek opowiadań, czy raczej opowiadanek. Fajne klimatyczne miniatury, takie refleksyjno-smutne(ciut za dużo, co to Remarque-fantasy?), ale bez mocy. Wziąłem to, bo przeczytana "Godzina nadawania" w zbiorze 'Science-fiction' była jednym z lepszych opowiadań weń, no w tym zbiorku klimat podobny, ale imho trochę na wyrost czy też za wcześnie zostały te shorty wydane, bo naprawdę zostaje ogromny niedosyt.
Tak, Kosik to dobry pisarz SF. "Vertical" jest bardzo dobry, "Mars" też niezły, podobnie jak "Kameleon" - chociaż akurat ta powieść z perspektywy czasu podobała mi się najmniej. Niezłe są też jego opowiadania, szczególnie starsze i ostatnio wydane w dwóch zbiorach.
Z "Labiryntów" znam tylko niektóre teksty - ogólnie to starsze teksty Cetnarowskiego, zanim okrzepł literacko. Niemniej, to co znam, jest dobre.
W przypadku Zbierzchowskiego przeczytaj może wpierw jego zbiór opowiadań - sporo osób narzeka, że bez ich znajomości "Holocaust F" nie jest w pełni zrozumiały.
W przypadku Zbierzchowskiego przeczytaj może wpierw jego zbiór opowiadań - sporo osób narzeka, że bez ich znajomości "Holocaust F" nie jest w pełni zrozumiały.
Opowiadania wypożyczę, ale dopiero jutro będę je miał, a przecież coś czytać muszę jeszcze dziś, nie zacznę Pilcha czy Dicka(czekają 4 powieści, będzie faza), jak jestem w ciągu polska-nowa-fantastyka :P
Bywając w bibliotekach widzę mnóstwo starszej polskiej fantastyki(wyd. Iskry, Poznańskie, coś tam jeszcze), część już przerobiłem(Zajdel, Huberath, Oramus, trochę Lem), na pewno następny pójdzie Wnuk-Lipiński i Wiśniewski-Snerg(ach te nazwiska), może Żuławski, muszę jeszcze zrobić przegląd czy warto w ogóle niektórych czytać, może kojarzysz jakieś nazwiska?
Andrzej Krzepkowski
Michał Markowski
Bohdan Petecki
Jacek Sawaszkiewicz
Andrzej Trepka(bez Borunia)
Andrzej Zimniak
Jerzy Żwikiewicz
HUtH---->swego czasu czytałem wszystko co wyszło tych autorów,ale nie jestem pewien czy niektórzy z tych autorów nadal nadają się do czytania(Krzepkowski już wtedy się nie nadawał-szczególnie jeden potworek z tego co pamiętam).Na pewno warty przeczytania jest Wiśniewski-Snerg.Kiedyś uwielbiałem Peteckiego,do czasu jak zaczął pisać SF dla dzieci i młodzieży-to taka bardziej akcyjno-przygodowa hard SF...jego "Strefy zerowe" czytałem kilka razy,inne też po minimum dwa razy.Żwikiewicz też ciekawy,chociaż nie każdemu przypadnie do gustu jego styl i wizje.Zimniak też warty uwagi,ale tu nie mam za dużo do powiedzenia,bo autor zaczął się właściwie dopiero rozwijać jak przestałem czytać polskie SF.Sawaszkiewicza czytałem dużo,ale już wtedy średnio mi się podobał,Markowskiego coś tam czytałem ale już nie pamiętam,to samo Trepki(oczywiście bez Borunia :P)
^ Pewnie i tak od każdego po coś sięgnę, na szczęście nie pisali cegieł(to chyba jakaś domena Zachodu) :P Właśnie zobaczyłem, że Zimniak ciągle pisze(chyba muszę zacząć przeglądać jakieś strony i czasopisma o fantastyce, bo w ogóle nie jestem w temacie), na razie wyznaczę sobie cezurę: rok 80 :)
W ogóle nie wiem, czemu spisałem Jerzy Żwikiewicz, ma być Wiktor... btw, niezły ma image http://encyklopediafantastyki.pl/index.php?title=Wiktor_%C5%BBwikiewicz
Tak, Kosik to dobry pisarz SF albo i czasami bardzo dobry, a VERTICAL jest genialny. Z resztą akurat w przypadku Rafała Kosika, to wolę jego dłuższe formy, które dla mnie były świetną lekturą. Ciekawe kiedy w końcu wyda swoją najnowszą powieść ?!
Poczekaj aż się pojawią Szenk i Zyga - oni pewnie będą bardziej kompetentni. Ja kojarzę każde z tych nazwisk, ale nie każdego czytałem (albo, jak u Peteckiego, rzeczy dla młodzieży). Z listy zwróciłbym uwagę na Sawaszkiewicza i Żwikiewicza, ew. Zimniaka (starsze rzeczy, opowiadania). Trepki bez Borunia nie znam.
Yans <- No, że genialny, to bym nie powiedział, bo można się do kilku rzeczy przyczepić, a ze mnie niestety dość mocny hard-sf geek i malkontent :) A bardziej normalnego czytelnika może zakończenie denerwować, że tak szybko, krótkie i że nie do końca wiadomo co się stało. Taki 'Cylinder van Troffa' nadal jest lepszy imho, choć samo to, że się przyrównuje Vertical do Cylindra, świadczy o świetności.
Shadow <- Poczekam. <czeka>
Można gdzieś w ogóle znaleźć jakiś, no nie wiem, kanon to za dużo powiedziane, po prostu krótkie kompendium polskiego sci-fi sprzed '89? Wiadomo, jest encyklopediafantastyki, fanziny, ale to jest albo trudne do przejrzenia(wiki) albo jak igła w stogu siana... Czy do tamtych wszystkich nazwisk z postu jeszcze jakichś autorów można dodać?
HUtH--->ja te wszystkie polskie SF sprzed roku 2000 mam na półce,kilka tysięcy pozycji,razem z autorami zagranicznymi,ale przejrzenie tego by sobie przypomnieć co było warte przeczytania jest ponad moje siły i wolny czas,którym dysponuję-gdy będę miał trochę więcej czasu to może chociaż rzucę okiem na pierwsze rzędy i jak mi coś wpadnie w oko to ci napiszę.Pamiętam że wtedy naprawdę uwielbiałem Peteckiego,tego starszego-Strefy zerowe,Tylko cisza,Messier 13...
Solaris wydaje teraz w małym nakładzie (i do kupienia tylko u nich) serię Archiwum Polskiej Fantastyki - sporo w niej mniej lub bardziej zapomnianych nazwisk. Tu masz listę: http://katedra.nast.pl/seria.php5?id=2222
OldDorsaj <- wow, no gratuluję biblioteki w domu :) Nie kłopocz się przeglądaniem, przecież tu nie chodzi o nic poważnego
Shadow <- ciekawa sprawa, no i już doszły nowe nazwiska. Kurczę, nawet takie Lalande wydali, trochę zabawne :P ddzięki za info
HUtH--->wiesz to był kiedyś szał,kupowało się wszystko co wychodziło,a wychodziło mało.Potem były antykwariaty i jazdy po kilku miastach żeby coś znaleźć,a jak się znalazło to była relikwia :). Potem zaczęła się epoka klubówek i zaraz potem masa fajnych książek wydanych oficjalnie-a głód czytania sprawił,że brakowało wszystkiego,nie tylko SF,także Ludluma, Clancy'ego itp-więc kupowałem jak głupi wszystko co wyszło,aż przestałem dawać radę finansowo.Potem zacząłem wybierać,a teraz od listopada ubiegłego roku mam czytnik ebook i jestem szczęśliwy.Tylko co zrobić z tymi kilkoma tysiącami papierowych SF...a sporo mam podpisanych przez autorów,nie udało mi się z Lemem,ale mam podpis Zajdla i chyba wszystkich później,także autorów rosyjskich i zachodnich
OldDorsaj ---> Nie przedrzeźniaj mnie - mam tak samo :P
Gdzieś w którymś z pierwszych wątków o moich książkach (czy jak tam to się nazywa) zamieściłem nawet zdjęcia swoich zbiorów (niecałych, co prawda, bo mi się w kadr nie zmieściły).
Pamiętam, że bardzo lubiłem Białczyńskiego (Miliardy białych płatków, Próba inwazji, Zakaz wjazdu), uwielbiałem cykl Sawaszkiewicza "Kroniki Akaszy", lubiłem nawet Czesława Chruszczewskiego, który w Wyd. Poznańskim miał wielusettysięczne chyba nakłady i był ciągle wznawiany (gdzieś czytałem, że to przez to, że miał jakieś plecy w PZPR), do Krzepkowskiego podchodziłem jak pies do jeża, ale podobały mi się np. "Śpiew kryształu" i "Z nieba i z ognia, z nieba i mgły" (ale np. "Kreksa", mimo że cienka książeczka, nie zmogłem, mimo wielokrotnie ponawianych prób).
Co tam jeszcze...
Ktoś pamięta jeszcze Andrzeja Ostoję (Aspazja, Zielona planeta), Janusza Szablickiego, Emmę Popik (ta ostatnio wydaje nawet sporo zbiorów w formie elektronicznej), Weinfelda, Grundkowskiego, Ryszarda Głowackiego, Julię Nidecką (i wielu innych, których nie będę tu wymieniałem, co by nie przynudzać), zeszytowe wydania Iskier (w małym formacie, i w dużym formacie), serię z robakiem KAW-u...
Eeech, nie wiem nawet, czy gdybym wrócił do tamtych lektur, nadal by mi się one podobały, jak kiedyś :)
OldDorsaj <- Ja jestem raczej sceptyczny, jeśli chodzi o tworzenie własnej biblioteki, mimo że nie mam wielu książek, to i tak zdarzało mi się sprzedawać takie co miałem długo i oddawać do biblioteki, po prostu bez sensu, żeby się to kurzyło i zajmowało miejsce, chciałbym mieć raczej tylko te, które bardzo mi się podobały i do których wracałem... i nie ukrywam, że to jak są wydane ma znaczenie
Kurczę, coś Zajdla(najlepiej 'Cylinder..' :P) z autografem byłoby fajnie mieć tak dla sentymentu... Obecnie najbardziej chciałbym Dukaja sygnaturę, ale to chyba niemożliwe :P
Do ebooka nie jestem przekonany, nie potrzebuję też na razie
Szenk <- I znów nowe nazwiska, bardzo dobrze :)
Eeech, nie wiem nawet, czy gdybym wrócił do tamtych lektur, nadal by mi się one podobały, jak kiedyś :)
Raczej część odebrałbyś inaczej, w końcu zmieniają się gusta, punkt widzenia, a nie tylko dawne 'futuryzmy' się dezaktualizują czy formy tracą świeżość.
Dlaczego autograf Dukaja miałby być problemem? Może i nie jest to najczęściej pojawiający się publicznie pisarz, ale 2-3 razy do roku można go gdzieś dorwać. W tym ma mieć nową powieść, więc prawdopodobnie na jakieś gościnne występy z tej okazji się wybierze.
^ No z tą powieścią są pewne nadzieje... Wiesz, ja jeszcze nigdy nie byłem na żadnych Pyrkonach i takich tam, tylko jakieś targi czy spotkania empikowe, żaden ze mnie 'fandomowicz'
Możecie polecić mi jakieś książki, najlepiej serie (do 6 książek) w podobnych klimatach jak gra o tron czy wiedźmin? Chodzi mi o klimat brutalności jaki panuje w tych książkach wraz z ciekawą fabułą, z bitwami i różnymi stworami czy smokami.
HUtH---->nie wiem jak teraz,ale śląski fandom był kiedyś jednym z najprężniejszych w kraju,mimo że zaczynałem pierwsze kroki w warszawskim OKMFie, to właśnie w katowickim ŚKF zacząłem tak naprawdę przygodę z fandomem.Co do czytnika ebook to miałem podobne podejście dopóki nie kupiłem własnego,a już jak po 2 miesiącach zamieniłem go na 3x lżejszy i z podświetleniem,to papierowe książki przestały się w ogóle liczyć-i nie wiem dlaczego,ale czytam teraz ze 2-3x więcej niż kiedyś w tym samym czasie
Igierr-->Pan Lodowego Ogrodu
Tylko musisz przełknąć wątek Sci-Fi (bardzo fajny swoją drogą).
Igierr --> "Malazańska księga poległych" Eriksona, ale "trochę" przekracza Twoje ograniczenie na długość :)
+ "Opowieści z Meekhańskiego pogranicza" Wegnera.
Igierr ---> Albo Joe Abercrombie, tyle że tam nie ma smoków :)
Ale zmieścisz się w 6 książkach.
Igierr-->Grzędowicza to nie, bo strasznie leje wodę :) Reszta propozycji jest ok.
HutH-->Dukaj i wydawnictwo są z Krakowa, więc daleko nie będziesz miał jakby co. Pewnie pojawi się na targach krakowskich... a i w Katowicach coś chyba się organizuje, nie?
I tak jak pisze OldDorsaj - ŚKF to jeden z prężniejszych klubów w Polsce, a w dodatku ostatnio nie jest z nikim skłócony :P W każdym razie jak chcesz wejść w środowisko, to jest dobre miejsce, by zacząć. A w tym roku Polcon będzie w Bielsko-Białej, czyli też daleko mieć nie będziesz.
OldDorsaj <- że niby miałbym się zapisać do ŚKFu? :P Jakoś tego nie widzę... poza tym to raczej fantasy, rpg, tolkien, takie sprawy są?
Ciekawe jest to, że ludzie mówią, że więcej czytają z ebookiem, ile w tym prawdy i dlaczego tak jest...
Shadow <- Dukaj i wydawnictwo są z Krakowa, więc daleko nie będziesz miał jakby co.
znaczy się... że jak niby on tam będzie to mam jechać po te kilka literek? Chyba aż tak mi na tym nie zależy :P Ale na targi krakowskie to kiedyś musiałbym się udać, w K-ce są też targi, ale to jest liga niżej, gdzie tam Dukaj na takie coś przyjedzie :)
Dobrze wiedzieć o tym Polconie
btw.... pfff Grzędowicz leje wodę, ale Erikson to już nie? :)
w ogóle to imho samo pisanie czegoś na kilka tomów zakłada lanie wody :P
Pisałeś, że to niemożliwe, więc ci podaję możliwości. Ale nie wspomniałeś, że to niemożliwe przez lenistwo :D
Jak mu każą ludzie od promocji, to przyjedzie i do Katowic.
Tak, Grzędowicz leje wodę i nudzi, a Erikson (no może do 7 tomu, bo później to już różnie) robi to z klasą i nudzić się nie sposób :)
^
Pisałeś, że to niemożliwe, więc ci podaję możliwości. Ale nie wspomniałeś, że to niemożliwe przez lenistwo :D
no po prostu jakoś nigdy mi nie przyszło do głowy, żeby jeżdzić do wydawnictw po autograf, przecież ci autorzy tam nie siedzą, nie wiem, może wy tak już robiliście? :D
Jak mu każą ludzie od promocji, to przyjedzie i do Katowic.
oby, ale ze względu na raczej średnią rangę kulturalną miasta i dodatkowo działającą na niekorzyść bliskość takiego Krakowa... wątpię
Tak, Grzędowicz leje wodę i nudzi, a Erikson (no może do 7 tomu, bo później to już różnie) robi to z klasą i nudzić się nie sposób :)
a mnie nudzą oboje :) ale to nie ich wina, im więcej fantasy czytam, tym bardziej wychodzi, że to w ogóle nie dla mnie, no chyba że jakieś mniej typowe jak pratchett czy cook
Nie zrozumiałeś mnie - skoro oni są z Krakowa, to na pewno na miejscu coś będą organizować. Nie chodziło mi, być po prośbie jeździł lub Dukaja napastował w na progu mieszkania :)
a mnie nudzą oboje
To który jest kobietą? :)
Cook nietypowym fantasy? Łooo :P
Co do ebooków, to ja mam kilka teorii: raz, że czytnik jest poręczny i wszędzie się go zabiera, więc de facto poświęca się więcej czasu na czytanie. Dwa, że to kwestia formatowania i obejmowania większych partii tekstu wzrokiem - to wpływa na szybkość czytania.
obaj... oboje, myślałem, że to to samo i, w co oczywiście nikt nie uwierzy, najpierw napisałem obaj, ale nie podoba mi się to słowo :P
No cook jest grafomański, niekanoniczny i mnie nie nudzi :)
a bo to sobie można formatować samemu w ebookach... herezja :P Nie no, nigdy się nie interesowałem technikami czytania, a to pewnie ma duże znaczenie.
Ostrzegam, że nazwisko Cook działa na Shadowmag'e jak przysłowiowa płachta na byka :D
Nie przesadzaj - a jeśli już, to w kontekście tylko jednego cyklu :) Zresztą o jakości się nie wypowiadałem, a jedynie polemizuję ze stwierdzeniem, że to nietypowa fantasy. Być może nietypowa była jak Cook zaczynał, ale znalazł całą rzeszę lepszych czy gorszych naśladowców.
Nie wiem, jak na Zachodzie w tamtych czasach, kiedy Cook pisał Kompanię. Ale u nas, w Polsce, kiedy ten cykl zaczynał być wydawany, na pewno był "nietypowy", przynajmniej jeśli chodzi o odwrócenie ról postaci złych i tych z gruntu uważanych przez większość fantasy za dobre :)
No i ta oszczędność słowa - bez zbędnych opisów. Choć, podejrzewam, że ostatnie tomy spartolili tłumacze, bo nawet ja miałem problemy z ich zrozumieniem i ukończeniem. Było aż nazbyt skrótowo :)
JOE ABERCROMBIE napisał już praktycznie dwie części nowej trylogii i bierze się za pisanie ostatniej części. Podał nawet prawdopodobne terminy wydania poszczególnych tomów:
HALF A KING - lipiec 2014
HALF A WORLD - luty 2015
HALF A WAR - lipiec 2015
Yans ---> Nie wiesz może, czy ta nowa trylogia wiąże się jakoś z poprzednimi jego książkami, czy to w ogóle coś samodzielnego?
Shadow --> A przez chwilę miałem nadzieję :)
Katane --> Do Abercrombiego :) Taki Tarantino klasycznej fantasy - niby wszystkie cegiełki są znane od lat (chylący się ku upadkowi duży kraj z nieudolnym starym władcą, barbarzyńcy atakują od północy, religijni fanatycy od południa, zadufana w sobie arystokracja, drużyna jak z erpega, wyprawa na koniec świata, itp.), a jednocześnie wszystko podane w niezwykle świeżej formie, okraszone inteligentnymi dialogami, zaskakującymi, ale sensownymi zwrotami akcji i ciekawymi bohaterami (XXI wiek, więc na początku czytelnik nie lubi żadnego, żeby w połowie trzeciego tomu kochać połowę ich na zabój). Stara forma, nowa treść. I - co rzadkie w cyklach - tomy po oryginalnej trylogii wcale nie ustępują, a czasami nawet przewyższają pomysłowością w przemielaniu starych schematów.
HUtH---->nie,ja ci nie mówię żeby się zapisywać do ŚKF-u, bo nie mam pojęcia jak tam jest w chwili obecnej-to już kilkanaście lat jak tam nie działam,mimo że nawet kandydowałem pod koniec na prezesa klubu(na szczęście wygrała wtedy Ela Gepert). Wtedy jednak jak uczestniczyłem na bieżąco w życiu klubu,to fantasy wcale nie było wiodące-pewnie teraz jest na pewno inaczej,nie wiem,ale się nie przekonasz dopóki nie sprawdzisz...dla mnie cotygodniowa jazda wtedy do Klubu to było coś na co właśnie czekałem cały ten tydzień.Poza tym pisałem o zapisie do klubu w odniesieniu do zdobycia autografów-na pewno wtedy łatwiej.Twoja decyzja.Polecam Ci książki Michała Cholewy-Gambit i Punkt cięcia-ja jestem w połowie drugiej i powiem że jest bardziej niż OK.
Żeby G. R. R. Martin miał taką dyscyplinę pracy jak Abercrombie.
182 --> alez swiat bylby piekny wtedy...
Skopiuje swojego posta z innego watku:
Co powiecie o Slepowidzeniu? Mam zamiar kupic na bonito.pl dwie ksiazki - wlasnie Slepowidzenie i Osierocone Swiaty... Slepowidzenie bo widzialem w necie ze SF dobre, mocne, ambitne - mam ochote na cos takiego, ale pisalo tez ze ksiazka jest trez "naukowa" ...? W jakim sensie? Takim ze tezy sa w jakims stopniu mozliwe w rzeczywistosci, czy w takim ze bede czytal o cytoplazmie, neutrinach itd? Nie kryje ze druga opcja mnie przeraza :P
A Osierocone Swiaty kupie bo kupilem Ziarna Ziemi, chociaz troche mnie rozczarowalo... Na poczatku strasznie podjarany bylem, mnostwo ras i cywilizacji, a im dalej w ksiazke to czytam o zyjacym lesie i jakiejs partyzantce, a wszystkie obce rasy sa opisane w stylu "ten gatunek cechuje sie 4 rekoma i srednim intelektem" i ogolnie wszystko wydaje sie bardzo uproszczone :/ Ale dam jeszcze szanse i kupie ten drugi tom...
Watts w większości korzysta z teorii naukowych, stąd na końcu książki znajdziesz śliczną bibliografię jeśli jesteś zainteresowany tematem. Ale nie przerażaj się, mimo dużej złożoności nie jest skomplikowany (nadmiernie) a wszystko logicznie wytłumaczone. Książkę polecam, bo to jedno z niewielu SF tak dobrze równoważące psychologię postaci, futurystykę i motyw przewodni (spotkanie z obcym).
Wattsa warto. Sporo w nim nauki, ale nie wszystko wypływa na wierzch, więc jak nie wiesz do czego pije autor, to i tak przekaz zrozumiesz, bo jest on wytłumaczony kontekstem. Imo bardzo dobra rzecz.
Zbierzchowski "Holocaust F" i "Requiem dla lalek" przeczytane i jest bardzo dobrze. Mimo, że zakończenie niespecjalnie mnie usatysfakcjonowało(holocaustu), to kurde niech ten facet pisze więcej, a nie pracuje w 'firmie finansowej' niby, jak to wszędzie jest napisane :P. Ktoś się orientuje czy jest jeszcze jakieś polskie takie okołocyberpunkowe pisanie?
Btw. w 'requiem' po każdym opowiadaniu jest krótki komentarz autora. NO ZAJEBISTE po prostu, czemu nie ma takiego czegoś w każdej książce? Nie chce mi się rozkminiać, czemu uważam to za świetną rzecz, ale przez taki duperel wszystko mi się bardziej podobało, pokręcone.
no oczywiście Dukaj nie mógłby tego zrobić, bo powstałyby kilkunastostronicowe eseje :P Choć chyba po "Zanim noc" jest jakiś jego komentarz o ile dobrze pamiętam
w ogóle to tego Wattsa trza poczytać, jakaś legenda to jego Ślepowidzenie, z tego co widzę... ale na razie mam 4 pozycje Dicka na stanie, chyba wyjdę z tego jeszcze mniej psychicznie stabilny :P
HutH-->Dukaj się obecnie wstydzi "Zanim noc" i nie pozwala wznowić. Może przez to posłowie :P
Dżordżi wrzucił nowy fragment. Znaczy stary, bo napisany dawno temu. Ale kilka razy przepisany (ta, jasne). No nic, rzucił ochłap w nadziei, że fani dadzą mu spokój na jakiś czas...
http://www.georgerrmartin.com/excerpt-from-the-winds-of-winter/
Znalazłem dziś w bibliotece na półce "Szubienicznika" i jakoś odruchowo wziąłem, dobry wybór wg was? :P Wezmę się pewnie jak skończę 4 tom Mrocznej Wieży.
Nie czytałem sarmackich książek Piekary. Niemniej, znając jego wcześniejszą twórczość, można mniej więcej wiedzieć, czego należy się spodziewać.
Ogólnie pewnie w tych klimatach lepiej Komudę.
Shadow ====> Niestety pewnie jest tak jak piszesz. Dżordżi rzuciła jakimś kawałkiem z szuflady pozorując, ze coś pisze i teraz pewnie znowu z pół roku się nie odezwie. Mam tylko nadzieję, że twórcy serialu wywierają na nim jakąś tam presję ?!
wujo444 -> czytałem wszystkie książki Piekary i akurat tę pozycję mogę polecić. Dla mnie była bardzo wciągająca i zaskakująca. Polecam.
Yans-->twórcy serialu znają zakończenie, książki nie są im potrzebne (a wręcz nawet mogą przeszkadzać).
Shadow ====> W sumie, to niestety znowu masz rację. Teraz jak już znają zakończenie i ogólny zarys, to ani książki, ani nawet sam Dżordżi nie jest już im potrzebny ;) I faktycznie nienapisanymi książkami Dżordżi może ich z lekka szantażować "bo napiszę lub zakończę inaczej niż zrobiliście w serialu" ! A serial musza kręcić w miarę szybko, bo dzieciaki z obsady rosną ;)
Nie miałbym nic przeciwko temu, by książki kończyły wątki inaczej niż to zrobią w serialu. Ważniejsze dla mnie jest to, by te książki w ogóle powstały.
Serial jest fajny, szkoda jednak, że powstał tak szybko. Co prawda odbieganie od tego co było w książkach, zmienianie wydarzeń czy ich pomijanie, może być irytujące, to jednak chciałbym dokończyć oglądanie chociaż w części opierające się na książce tak jak to ma miejsce teraz.
Bo nie chciałbym zaś, aby serial powstał wcześniej, a Dżordż idąc na łatwiznę po prostu by się na nim oparł i napisał brakujące tomy wzorując się serialem, a nie na odwrót. lol, to jest przerażająca wizja.
Też bym wolał najpierw przeczytać książki ale wydaje się to coraz mniej prawdopodobne. Kto wie czy ta wizja już nie zakiełkowała w dżordżomyśle ? A potem powie, że tak miało być i serial oparł się na jego niespisanych pomysłach, a on teraz tylko skończył pisać i nie chce zmieniać tego co był w serialu :/
sądzicie, że Pan Brodacz jest tak bardzo 'do przodu' i otwarty, żeby dać się porwać intermedialnemu kształtowaniu narracji? Przecież to by ingerowało w jego autonomiczność myśli, twórczości i - co być może najważniejsze - autorskiej dumy. To by uprzedmiotawiało jego wyobraźnię, byłby rzemieślnikiem składającym opowieść pod obce dyktando, no przecież tak nie można, wie to polski AS i na pewno Dżordż również :P
Tak sobie przeglądam dzisiaj różne portale i blogi i połowa fake'owych newsów dotyczy Martina: albo, że skończył, albo, że nie będzie dalej pisał; ew. że coś się z serialem dzieje.
A ja trochę pomarudzę.
Właśnie skończyłem drugą trylogię Achai.
O ile pierwszą przeczytałem po raz drugi - w ramach przypomnienia - z równą, co za pierwszym razem, przyjemnością, o tyle druga trylogia to typowe lanie wody. Ledwo ją zmogłem :/
Zabrałem się teraz za universum Metro 2033 - i już przy pierwszej książce wymiękam. Myślałem, że to będzie bardziej książka akcji, przygodowa - a dostałem jakieś nie wiadomo co.
Skoro już o grze o tron:
http://www.youtube.com/watch?v=SVaD8rouJn0
Fragment z Seanem Beanem mnie rozwalił.
Kiedyś próbowałem czytać ACHAJĘ ale nie zdzierżyłem. Do Metra 2033 nawet nie podchodziłem i chyba już tak zostanie.
Bezi - mnie szczególnie ten się spodobał: http://www.theglobaledition.com/george-r-r-martin-signs-contract-that-prevents-him-from-dying-before-finishing-his-book-series/
Odpowiedź Joe Abercrombiego, na pytania do kogo będzie skierowana jego nowa książka:
People keep asking me whether Half a King is a Young Adult book. Well, yes it is. Kind of. But also an adult fantasy. Kind of. Crossover, you know. Depends a little on who you ask…
Zyga ---> Oj tam, oj tam. To, że podobają mi się coraz młodsze kobiety, nie znaczy, że się starzeję :P
Yans, Tzymische ---> Niestety, nakupowałem tego - na szczęście większość w ebookach i w promocji, więc pół biedy - nie czytając, i teraz mam za swoje. Myślałem, że to Metro to będzie coś lepszego. Taki szum medialny niemalże się koło tego zrobił, i seria gier powstała... choć to ostatnie akurat powinno dać mi do myślenia.
Szenk, tylko się pilnuj żebyś nie zszedł z tymi kobietami poniżej 16 lat, bo będą kłopoty :-D
Ażeby nie było OT, to męczę (dosłownie) "Whirwind" Clavella.
Troszkę IMO za dużo wątków i postaci imć Clavell naprodukował.
@Yans:
Kiedyś próbowałem czytać ACHAJĘ ale nie zdzierżyłem. Do Metra 2033 nawet nie podchodziłem i chyba już tak zostanie.
+1, chociaż obiektywnie Metro wypadło u mnie lepiej - udało mi się je skończyć, a jak widzę Achaję to szukam okna żeby ją wyrzucić :D
Czarnoksiężnik i kryształ skończony. Uzupełnienie przeszłości nie wyszło zbyt dobrze, a Oz to jakaś upiorna pomyłka -->
Mój zapał do czytania MW opadł, przerwa na Szubienicznika.
Szenk => z tego co pamietam Metro 2333 bylo ostro promowane tutaj, na polygamonii I innych serwisach by Agora. Juz samo to powinno ci dac powaznie do myslenia :P
Niemniej jeśli wszystko pójdzie dobrze, to pierwsza polska powieść z Metra będzie pisana przez niezłego autora, więc może będzie miłym urozmaiceniem w serii?
Jak do kupy g...a dodamy stokrotke to dalej to bedzie kupa g..a - ze stokrotka. Szkoda czasu.
E tam, jak z Metra weźmie tylko fakt apokalipsy, ludzkości w zamkniętych społeczeństwach i domieszkę fantastyki, to można z tego naprawdę sporo fajnych rzeczy zrobić.
Zaparłem się, żeby czytać dalej cykl Metro i muszę przyznać, że kolejna część, czyli Metro 2034, już mi się nawet podobało. Albo zaczynam przywykać, albo druga książka Glukhovsky'ego jest znacznie lepsza.
Swoją drogą co to za dziwna maniera pisania rosyjskich nazwisk po angielsku?
Większość fanów serii uważa, że drugi tom gorszy - znaczy idziesz pod prąd :) Może to też świadczyć o preferencjach czytelników "Metra".
Co do pisowni też mnie to irytowało, ale przyczyna jest banalna: to projekt międzynarodowy, nazwisko autora jest takim samym brandem jak nazwa, więc chodziło o ujednolicenie pisowni na wszystkich rynkach (oprócz ich rodzimego rzecz jasna).
EDIT: Oczywiście coraz częściej zdarza się angielska transkrypcja cyrylicznych nazwisk, np. ze względu na transmisje sportowe itp.
Szukam dobrego militarnego,inteligentnego hard sci-fi(Międzygwiezdne krążowniki spopielające powszechnie planet te klimaty) tylko nie chodzi mi o literackie grafomańskie popłuczyny w stylu "Gry Endera" tylko coś jak "Niezwyciężony" Lema.
Tak wiem zajebiście trudne kryteria....dlatego szukam pomocy.
Co oni za utrudnienia z tym you tube zrobili! Nie idzie się tego pozbyć?!
planet killer-->przy takich założeniach nic mi nie przychodzi do głowy. Kosmiczne rozwalanki to zwykle domena raczej pisarzy o niższych umiejętnościach literackich. Niższych od Carda :P
Zyga-->Hmmm?
Tego się bałem....ale musi być coś jeszcze obok "Niezwyciężonego"....
Szkoda,że sam Lem nie pisał więcej militarnego Hard Sci-Fi bo wychodziło mu to kapitalnie.
Militarne sci-fi tez może należeć do podgatunku Hard Sc-Fi i być inteligentne i ambitne a Lem to udowodnił.
A Cardowi może jeszcze szanse dam mimo iż jego flagowy tytuł zraził mnie swoim przereklamowaniem.
Potrzebuję odrobiny pomocy.
Poszukuję książki/opowiadania/filmu, z której/którego mogą pochodzić sceny, które utkwiły mi w pamięci.
Akcja dzieje się częściowo na ziemi, częściowo w "innym świecie". Na ziemi zostaje utworzony portal przez który wlewają się wojska obcych. Po ciężkich walkach udaje się ich powstrzymać, teren wokół portalu w wyniku działań wojennych przypomina piekło. Po odparciu ataku przychodzi czas na kontrofensywę. Wojska ziemskie transportowane są w dużych ilościach do portalu, przez który trafiają do świata obcych gdzie czeka na nich prawdziwa rzeźnia.
Istnieje też ewentualność, że powyższe mi się przyśniło i wtedy z poszukiwań nici ;)
Mnie się to kojarzy z dosyć słabym komiksem, pt. "Szczury blasku".
Ewentualnie z Warcraftem ;)
koobun --> dzięki, wygląda na to, że o to mi chodziło. Pewnie musiałem kiedyś przeglądać w Empiku i utkwiło mi w pamięci.
Yaca Killer--->a może chodziło o powieść Johna Ringo-W lustrze?
planet killer---->a w ogóle czytałeś jakieś jeszcze militarne SF?...choćby Webera,Ringo czy nawet Michała Cholewy,którym byłem ostatnio bardzo mile zaskoczony,szczególnie częścią drugą,czyli Punktem cięcia?
planet killer --> jeśli trawisz Star Wars to wszystko co napisał Timothy Zahn i Michael Stackpole podchodzi pod brutalne, zimne militarne sf.
OldDorsaj --> Weber ? Czytalem i ciagle się zastanawiam co ludzie w tym widzą. U Weber'a głowna bohaterka ze swoją zawsze genialną i zawsze skuteczna taktyką "cała naprzód i giniemy za królową" doprowadzała mnie do szewskiej pasji. Ringo i Cholewy nie czytałem
A może cykl Dorsaj Gordona Dicksona albo Zaginiona flota Campbell'a ?
Raczej skłaniałbym się ku książkom Iaina M. Banksa i Waltera Jona Williamsa.
Szczury blasku fajny komiks, chyba gdzieś go mam...
Garak---->a ja właśnie uwielbiam Webera i właściwie głównie za cykl Honor Harrington-jest to dla mnie numer 1 jeśli chodzi o militarną SF-niedawno przeczytałem cały cykl Campbella i jak dla mnie to lata świetlne za Weberem.Więcej militarystyki u Webera jest w cyklu Starfire, ale nawet ja miałem od 3 tomu przesyt,wolę HH
Shadow --> (221). Już problemu nie ma, ale wtedy cały czas na głównej stronie pokazywała się "firanka" z napisów you tube. Nie mogłem się tego w żaden sposób pozbyć :-)
A co do ostatnio dyskutowanego tematu, to chciałem facetowi podpowiedzieć cykl Ludzie jak bogowie Sniegowa ale zraził mnie użyty w pytaniu "przymiotnik" :-)
Wie ktoś czy cykl Caine'a Stovera został ukończony? Opis książek mnie zaciekawił, ale nie chcę zaczynać jeśli cykl nie jest zakończony.
Każda książka to w zasadzie samodzielna powieść - co prawda należy czytać je po kolei, ale nic nie stoi na przeszkodzie przerwać na dowolnym etapie.
A czy dokończone? Stover mówił, że może wróci do cyklu, może nie.
Moglibyście polecić mi jakąś nieanglosaską i niesłowiańską fantastykę dostępną albo po polsku, albo online po angielsku? Oczywiście nie chodzi mi o jakieś marne zrzynki standardowych motywów, tylko dzieła w miarę świeże i oryginalne.
Właśnie przeczytałem opowiadanie Lema "Terminus"....brak słów,zatrważające! Czytać!
http://solaris.lem.pl/ksiazki/beletrystyka/pirx/111-terminus
Kolega ostatnio podrzucił mi pierwszą część "Opowieści z meekhańskiego pogranicza"- wsysło mnie niesamowicie. Własnie skończyłem 3 część- wiadomo coś o dacie premiery kolejnej? Bo po datach wydania dotychczasowych, można oczekiwać kolejnej części w niedalekiej przyszłości...
A może ktoś zaproponuje inne fantasy nieodbiegające poziomem?
W Empiku na półkach sporo jest Piekary- warto się z coś złapać?
PrzemoDZ ====> Według zapowiedzi Powergraphu, to najnowsza część powinna już być na półkach la ejest jakaś obsuwa. Niemniej wydaje się, że niedługo powinna wyjść. Może Shadow będzie wiedział coś dokładniej ?
I kwartał 2014
Robert M. Wegner Opowieści z meekhańskiego pogranicza tom IV (powieść, oprawa twarda + e-book)
Katane ====> Z tym, że obecnie Wegner jest lepszy od Eriksona i nie ma u niego mało śmiesznych postaci wypełniaczy.
Wegner jeszcze nie skończył pisać (a przynajmniej tak było 3 tygodnie temu). Obstawiać należy raczej termin okołopolconowy/jesienny.
Wilki z Calla - Zaskakująco, 5 tom okazał się najlepszym tomem sagi. King sprawnie łączy klasyczny westernowy motyw (rewolwerowców zatrudnionych w małej wiosce do obrony przed bandytami) z dalszą podróżą bohaterów. Dużo dowiadujemy się o całym uniwersum, w którym dzieją się wydarzenia, a do ka-tet dołącza nowy członek w postaci znanego z Miasteczka Salem ojca Callahana. Udało się wiarygodnie wprowadzić go do opowieści, wraz z pewnymi okruchami informacji o dawnych towarzyszach Rolanda i zmianą w Susannah. Nie podobały mi się tylko kolejne nawiązania do innych popkulturowych światów, a umieszczenie książki Kinga w książce Kinga może prowadzić do niezłego paradoksu, zobaczymy jak to wyjdzie. Niby nie powinienem robić sobie nadziei przed kolejnymi tomami znając dość nierówne poprzedniczki, ale...
Przekopiowałem z LC :P strach tam czytać "recenzje" - większość to czyste streszczenia, ludzie naprawdę nie umieją napisać nic od siebie, a tylko streszczają historię?
Czasem i streszczenie przerasta różnych takich delikwentów... :P
A u mnie "Wilki..." były ostatnim tomem - przerwałem gdzieś w połowie, bo nie byłem już w stanie znieść tego całego lania wody.
A mi się WILKI Z CALLA bardzo podobały i mam podobną opinię jak wujo444 ! Zdecydowanie za najgorszy tom Mrocznej Wieży uważam tom 6 "Pieśń Susannah".
@ 256
planet killer, właściwie to wszystkie opowiadania o pilocie Pirxie są warte przeczytania.
Ja tam nie przypominam sobie słabego.
Ja z cyklu Kinga najmilej wspominam tom 3 "Ziemie jałowe",poza tym chyba tom 2 "Powołanie Trójki" i tom ostatni, Rzeczywiście czasem było sporo lania wody,po czym znów akcja ruszała z kopyta-ogólnie cykl mi się podobał.Przeczytałem ostatnio "Dallas '66",w sumie 5% SF,15% thrillera,a reszta to obyczaj,a nawet romans-mimo tego, jak to u Kinga, nawet nie wiem kiedy przeleciało te blisko 800 stron.Żona z kolei przeczytała "Joyland" i "Doktora Sen" i tym drugim była zachwycona.Teraz oboje mamy ciąg na opowieści o zombie.Najpierw była świetna "Wojna Z" Maxa Brooksa, a teraz chyba jeszcze lepsza trylogia Manela Loureiro "Apokalipsa Z"- za mną już połowa.W międzyczasie przeczytałem zaskakująco niezłą space operę Zahna "Zaginiona rasa".
Niezły spojler odnośnie Innych w czwartym odcinku czwartego sezonu gry o tron. Jeżeli rzeczywiście twórcy serialu wiedzą co będzie potem, to zakończeniem odcinka spieprzyli przyjemność z odkrywania tych faktów w książkowej wersji.
No dobrze, ale co to za spoiler?
O czym powiedzieli czego nie wiedziałbyś wcześniej.
Już nie wspominając o tym, że zarzucanie twórcom, że "psują" podążając za scenariuszem jest cokolwiek śmieszne.
A co było? Napisz w spoilerze, bo nie oglądam serialu.
Na własną odpowiedzialność czytacie
spoiler start
Ostatnie dziecko Crastera zostało wzięte przez innego, zaniósł je do czegoś na wzór lodowego stonehenge, gdzie pojawia się starszyzna innych, jej przywódca (nocny król z legend?) bierze dziecię w ramiona i za pomocą dotknięcia zmienia je w Innego w niemowlęcej wersji.
spoiler stop
pokaż mi fragment z książki gdzie była o tym mowa,
spoiler start
o tym co się dzieje z dziećmi zabranymi przez Innych i na co im one. Może tego nie pamiętam, ale wydaje mi się, że nic konkretnego o Innych nie było. A tutaj niestety bardzo wiele można się domyślać po tym fragmencie.
spoiler stop
W serialu było:
spoiler start
Porwane przez Innych dzieci są przerabiane na Innych magicznym dotknięciem.
spoiler stop
W sumie w książce nie było to powiedziane wprost, ale cały czas żyłem w przeświadczeniu, że właśnie coś takiego ma miejsce. No może nie szast-prast, ale jednak. Hmm...
Bardziej zirytowało mnie wyłożenie kawy na ławę ze spiskiem. Brak subtelności.
#246
Sam też fakt, że pewien jegomość z legend dalej sobie stąpa po Westeros chyba wiele nie zmienia. Bo niby co ? W najwyższym wypadku pewne teorie fanów zyskały szanse na urzeczywistnienie ( sojusz Starków z Innymi zostanie odnowiony). Nic więcej raczej ?
Brak subtelności.
To podtytuł tego serialu ;)
Można się wielu rzeczy domyślać, ale póki martin tego nie napisze wprost to są to ciągle domysły a tutaj kawa na ławę.
Z opowieści Starej Niani "wiemy" przecież, że żywi mogą zmieniać się w Innych.
http://www.glacialart.com/wp-content/uploads/2014/04/Game-Of-Thrones-Set.jpg
Lepsze ujęcie na Lodowego Szatana vel Laufeya
Ale po co mam Ci pokazywać fragment książki skoro czytając ją można się było domyślić tego, że po pierwsze, Inni mają jakiegoś króla/wodza/poganiacza, po drugie, skoro nadchodzą, to znaczy, że gdzieś mieć musieli twierdzę/zamek/leże, no i po trzecie, tego na co im ci chłopcy Crastera byli.
Powtórzę, zarzucanie scenarzystom, że "psują" książki jest śmieszne.
a tutaj kawa na ławę
Nie oglądaj, bo jeszcze się czegoś dowiesz.
nie rozumiem skąd masz taki wielki ból dupy, że mi się nie spodobało takie ukazanie prawdy?
Zresztą równie dobrze, możemy się domyślać jak w ogóle zakończy się cała saga, scenarzyści już teraz to wiedzą, jak w przyszłym odcinku to pokażą, to też będziesz zadowolony, bo przecież można było to wywnioskować z treści?
Nie przejmowałbym się spojlerem, który odnosiłby się do czegoś co już wydano, jednak takie zdradzanie tego, co w książkach ma dopiero być, jest nieprzyjemne dla mnie.
Moim zdaniem Mutant ma trochę racji. Martin zgadzając się na spoilery strzela trochę sobie w kolano, a czytelnikom okazuje brak szacunku. Choć pewnie twórcy serialu uważają, że to świetny sposób, aby przyciągnąć czytelników przed ekran. Dając im coś o czym jeszcze nie czytali, lub coś co było tylko zaznaczone między wierszami, np. bezcenne wątki gejowskie ;) Prawdę mówiąc, mimo porywających wątków gejowskich oraz bi, a także mega szokującego gwałtu kazirodczego, który gwałtem w oryginale nie był, serial oglądam już z lekką nutą znużenia, szczególnie, że konkurencja w postaci THE VIKINGS zjada GoT na śniadanie.
Panowie, jakie spoilery? Nie zdradzili przecież, że Młody Gryf jest "podstawiony" albo kim jest sir Robert Strong etc...
możemy się domyślać jak w ogóle zakończy się cała saga, scenarzyści już teraz to wiedzą, jak w przyszłym odcinku to pokażą, to też będziesz zadowolony
Świetny argument. Co będą pokazywali przez kolejne dwa sezony?
Problem wynika z tego, że ja nie dostrzegam żadnych spoilerów, mam natomiast awersję do całej tej "spoiler alert" nerwicy.
Istnieje proste rozwiązanie, które zresztą podałem wyżej, odłożyć serial do czasu, aż Martin skończy sagę.
W sumie poznaliśmy tylko jego imię, ale o samej rasie nadal niewiele wiadomo.
Nie wierzę, że Martin pozwoliłby na jakieś naprawdę istotne spoilery, bo nawet w jakimś wywiadzie mówił, że chce żeby to książka jako pierwsza skończyła opowieść.
Wielu rzeczy można wywnioskować czytając książki, ale na pewno nie zakończenie.
spoiler start
Naprawdę kogoś zaskoczyło do czego dzieci Crastera są potrzebne Innym?
spoiler stop
Poza tym w książce ciężko byłoby to pokazać. Bo co, Martin miałby zrobić rozdział z perspektywy Innego? Albo niemowlaka?
Pfff, też mi spojler. Ogarnijcie downa, naprawdę niektórzy szukają już na siłę wad w serialu. A co niby mieliby z nimi robić? Wychowywać? :)
chociażby zjadać, cholera wie co.
Poza tym w książce ciężko byłoby to pokazać. Bo co, Martin miałby zrobić rozdział z perspektywy Innego? Albo niemowlaka?
Brana obserwującego przemianę dzieciaka?
Ja jestem za Mutantem
Kobon, Ty chyba nie rozumiesz, że twórcy mając do nakręcenia jeszcze kilka tomów i multum informacji w nich wybiegają poza nie - w sumie nie wiadomo po cholerę. Przykładowo zamiast pokazać relacje Varys Tyrion pokazują naukę języka szarego robaka. Ja się pytam po co? A dostanie się do miasta to szast prast, podniesiemy kratę i już 10 osób jest w środku. To w takim razie czemu nie cała armia. Coraz częściej łapię się za głowę podczas oglądania. Uproszczeń jest aż nadto.
Tak samo było z Greyjoyem i ostatnim zabójstwem króla (w zakresie wyjaśnienia mordercy)
Należy tu podkreślić słowo „wybór”, bowiem kolejny tom Biblioteki grozy, Król w Żółci nie będzie oryginalnym zbiorem o tym tytule, ale wyborem najlepszych opowiadań niesamowitych autora (a właściwie będzie to pierwszy z dwóch zapowiedzianych tomów); pominięte zostaną opowiadania romantyczne i pozbawione grozy. Spis treści będzie wyglądał następująco:
The Repairer of Reputations (z The King in Yellow)
The Mask (z The King in Yellow)
In the Cour of the Dragon (z The King in Yellow)
The Yellow Sign (z The King in Yellow)
A Pleasant Evening (z The Maker of Moons)
The Maker of Moons (z The Maker of Moons)
The Messenger (z The Mystery of Choice)
A żeby ich prąd popieścił, Cthulhu nawiedzał w snach, a Ogary z Tindalos ścigały ich dzieci...! Wydawnictwo C&T to chyba jakiś żart.
Jeśli mogę wtrącić swoje dwa grosze:
Oglądając serial z pozycji czytelnika książek Martina możecie popsuć sobie tę zabawę szukając różnic, lub nie.
Ja, po przeczytaniu serii, ciągle muszę to zrobić ponownie, aby pamiętać wiele szczegółów. Moja dziewczyna zaś nie tylko wertuje książki w poszukiwaniu niuansów i idei, ale nawet czytuje forum totalnych freaków, gdzie snute są najprzeróżniejsze teorie i wydobywane te ciężko uchwytne, detektywistyczne smaczki.
I coraz bardziej jest nieszczęśliwa z obrotu scenariusza serialu, traktując go jako zamach na geniusz Martina, który "wspaniały świat stworzył i genialną opowieść snuje". :)
Wczoraj próbowałem jej przemówić do rozumu: wyobraź sobie, że jako fan i znawca tematu, jesteś tak naprawdę postacią z tego świata. Kimś, kto przeżył w nim swoją historię, nie jest głównym bohaterem opowieści Martina, nie występuje na kartach książki, ale zna prawdę i był blisko całej tej epopei. Jesteś już stara i siedzisz w komnacie przy kominku, wpatrując się w przeszłość i idealizując jej piękno. Ten serial byłby dla ciebie więc możliwością zanurzenia się w dawne czasy i przywołaniem klimatu tego, co wydarzyło się naprawdę. Różnice nie miałyby najistotniejszego znaczenia, gdyż płynęłyby z ograniczeń formy, a także technicznych detali, odmiennej fantazji twórców, potrzeb odbiorców i samego ich charakteru łamanego przez cel produkcji - zarobek. Nadal jednak przed oczami miałabyś odzwierciedlenie świata, który istnieje już tylko w twojej pamięci. Świata przywołanego pięknie, z aktorami dobranymi na wysokim poziomie, a niektóre zmiany byłyby wręcz zaskakująco ciekawe. Świata, który dla mnie jest tak dobry, że wizerunki serialowych bohaterów zastąpiły już wyobrażenia ich książkowych postaci.
Zupełnie jak Winters, który oglądał "Kompanię Braci" i wiedział, że nic nie odda piekła Carentan, krwi przyjaciół i zapachu kordytu, ale każdy obraz cofa go w lata młodości, a końcowy wizerunek ekranizacji Ambrose'a przybliży wysiłek i poświęcenie jego oddziału wszystkim, którzy go obejrzą. Jeśli tak spojrzysz na tę serię, to odnajdziesz w niej piękno, a nie powód do wku...nia. Jest to bowiem jedynie dodatek do stworzonego już, a zamkniętego pomysłu pisarza, który pozostanie zamkniętym zbiorem, do którego sam autor niczego już nie dołoży. Oby tylko dociągnął do końca ze swoją opowieścią w stylu i z rozmachem, z jakim zaczął.
Witam serdecznie, jest to mój pierwszy post w tym temacie. Wcześniej nie miałem powodów, by tu zaglądać, niestety. Miałem bardzo długą przerwę od książek, czytałem zaledwie jedną czy dwie na rok i teraz chcę to zmienić.
Dosłownie przed chwilą skoczyłem czytać "Drogę Wojownika" R. A. Salvatore - książkę wypożyczyłem z biblioteki, nie czytając wcześniej żadnych opinii, w sumie to szedłem tam z zamiarem wypożyczenia jakiejkolwiek książki z gatunku fantasy. Pozycja jak dla mnie była niezła, były momenty kiedy nie mogłem oderwać się od książki oraz takie, gdzie książka trochę nudziła. Jednak jeżeli miałbym ocenić tę książkę dałbym 7 (w skali 10 stopniowej) - czy zasłużenie? Nie mam pojęcia, nie mam żadnego punktu odniesienia.
Piszę do Was z prośbą o polecenie mi dobrej książki z gatunku fantasy. Większych wymagań raczej nie mam, nie trawię jedynie łączenia fantastyki i sf czy osadzania klimatów w czasach teraźniejszych. Chyba nie muszę pisać, że książka musi być wciagająca i żeby nie nudziła po jakimś czasie? :)
Z góry dzięki za odpowiedź
[265] @ Mazio
Ciekawe podejście, ale jakoś nie mogę się przekonać... Szczególnie ten fragment to taki gwóźdź:
Świata, który dla mnie jest tak dobry, że wizerunki serialowych bohaterów zastąpiły już wyobrażenia ich książkowych postaci.
Nadal o castingu mam złe zdaniem, niektóre postaci nie oddają tego, co jest w książce i nawet w pierwszym sezonie, kiedy jeszcze książek nie znałem, uznałem, że coś tu jest nie tak... O ile postaci związane z King's Landing są bardzo dobre(i w ogóle tamte wątki są w sumie ciekawiej przedstawione niż w książce), ale inni... nie pasuje mi Snow, Theon, ostatnio Oberyn(choć może się przekonam do całkiem innego wizerunku), ale największymi pomyłkami są Bolton i Stannis oraz cała plejada charakterów w Essos, zresztą tam wszystko jest ostro poprzekręcane i ułagodzone.
Pieśń Susannah za mną... Co ja do diabła właśnie przeczytałem? :D
[266] - Może Malowanego człowieka Bretta? Tak to co mi się nasuwa to albo fantasy mieszane z sci-fi (Diuna, Pan Lodowego Ogrodu), albo teraźniejszością (Amerykańscy bogowie, Nocny Patrol).
wujo444 - Tak jak pisałem, każda propozycja spełniająca moje wymagania będzie dobra i w 99% na pewno tego nie czytałem :D
Przyjrzę się bliżej tej pozycji, dzięki! No i czekam na inne pomysły
Maziomir---->zgadzam się z Twoim podejściem w 100%
...a tak z pozycji człowieka,który nie czytał Martina, a ogląda serial, to uważam(zresztą podobnie jak żona),że obsada jest rewelacyjna,a sam serial coraz bardziej zachęca do przeczytania książkowego pierwowzoru,tym bardziej że cenię Martina za jego dorobek SF.Szczególnie w przypadku żony jest to o tyle dziwne,że wcześniej nie tknęłaby fantasy nawet kijem.
Thermometrr-->Kilkanaście lat temu zaczytywałem się Salvatore'em... ale ogólnie nie jest to literatura najwyższych lotów :) Spróbuj może Abercrombiego czy Lyncha (to z fantasy) albo może Hamiltona (sf). Powinieneś być zadowolony, bo sporo się tam dzieje.
W sensie dla uczestników? Jakoś na dniach, na razie mieliśmy trochę problemów z nazwijmy to zbyt entuzjastycznymi fanami, więc oczyszczaliśmy bazę głosów.
Wstyd się przyznać, ale nigdy nie czytałem książek Juliusza Verne.
Postanowiłem ostatnio nadrobić zaległości i wziąłem się za "Dwadzieścia Tysięcy Mil Podmorskiej Żeglugi",
bo dobrze mi się kojarzyło z filmem z dzieciństwa. Jednak pojawił się problem, ponieważ w tej książce w ogóle nie ma akcji, w zasadzie to 80% tekstu to różnego rodzaju opisy.
Jak wygląda sytuacja z innymi jego książkami? Wszystkie są pisane w ten sam deseń?
Plany miałem bowiem ambitne, a nie wiem czy się czasem nie skończy tylko na tej jednej pozycji.
Jeśli oczekujesz dynamicznej fabuły i akcji w stylu zabili go i uciekł, to źle dobrałeś autora :) Ale nie powiedziałbym, że u niego nic się nie dzieje. Dawno go nie czytałem, ale kiedyś świetnie bawiłem się przy jego książkach - a będąc nastolatkiem miałem znacznie większe niż teraz potrzeby "akcyjności" w książkach.
Inna sprawa, że akurat ta powieść ma faktycznie dość dużo opisów nawet jak na Verne'a.
A które tytuły najbardziej zapadły Ci w pamięci?
Planowałem czytać te najbardziej znane, czyli W 80 dni... Wyprawa do Wnętrza Ziemi, czy Tajemniczą Wyspę.
"Wyprawa do wnętrza Ziemi" jakoś specjalnie mnie nie ruszyła, za to "Tajemnicza Wyspa" należy do moich ulubionych. Z dawnych lektur bardzo miło wspominam też "Robura Zdobywcę"/"Pana świata" czy "Pilota".
Kyahn---->te które wymieniłeś najbardziej zapadły mi w pamięci,ale pochłaniałem wtedy(czyli 30 lat temu) wszytko co tylko udało mi się zdobyć z Verna, a "20 tysięcy mil..." pamiętam jako jedną z najlepszych-czytałem co najmniej 2x, zgadzam się też z Shadowmagiem, że chyba najlepsza była "Tajemnicza wyspa"
Kyahn, ale jeżeli już zmęczyłeś "20 tysięcy mil ..." i planujesz przeczytać "Tajemniczą wyspę", to wcześniej przeczytaj "Dzieci kapitana Granta". Ma to swoje uzasadnienie :-)
Trochę akcji jest również w "W 80 dni dookoła świata".
@ Shadow, co to za "Pilot"?!! Nie znam takiej powieści Verna.
Fakt, pamięć ludzka jest zawodna. Mój egzemplarz nazywa się "Tajemniczy pilot", ale książka funkcjonuje również pod tytułem "Pilot dunajskich statków".
"Dzieci..." są fajne (ale z tym uzasadnieniem bym nie przesadzał, powiązania można sobie i bez tego rozkminić). A "W 80 dni..." zupełnie wyleciało mi z głowy, ale też się podobało. No ale podobnie jak OldDorsaj swego czasu czytałem wszystko Verne'a co mi wpadło w łapy.
Shadow, myślałem że raczej pomyliłeś z "Pilotem" J.F. Coopera :-)
A co do "Dzieci ...". Jeżeli już on ma zamiar czytać Verna, to grzechem byłoby opuścić "Dzieci ...". Zwłaszcza jeśli się przeczytało "20 tys mil" i ma się zamiar czytać "Tajemniczą wyspę".
Przecież to w końcu trylogia. A w dodatku w "Dzieciach" trochę akcji jest. I są bandyci :-)
I, podobnie jak Maziomir, polecam "Dwa lata wakacji" (szczególnie jeżeli się czytało, lub ma zamiar czytać - "Władcę much" Goldinga).
Tego "Pilota" też lubię i pewnie jakoś mi jego tytuł zaćmił umysł, ale zdecydowanie chodziło mi w tym przypadku o książkę Verne'a.
"Dwóch lat wakacji" nie czytałem - nie było w żadnej bibliotece itp.
ehh...i tak mieliście fajnie,w mojej mieścinie były 2 biblioteki nie licząc szkolnej i te tytuły Verna co piszecie to nawet teraz nie wiedziałem że istnieją-byłem wtedy szczęśliwy jak cokolwiek dostałem,nawet z felerem,jak pamiętam "Dalekie szlaki" miały brak 100 stron,a "Ogniem i mieczem" około 200,a i tak byłem szczęśliwy że mam co czytać.Kiedy zacząłem zarabiać to sporo szło na książki,szczególnie jak zaczęto wydawać "klubówki" i ruszyły nowe wydawnictwa jak np Amber...gdybym wtedy miał ebooka i dostęp do książek jak teraz, to pewnie miałbym na koncie przeczytane kilka tysięcy tytułów więcej,bo nie musiałbym z braku czytać po kilka razy tych samych-teraz mam pełno książek a czasu brak
Właśnie kończę cykl "Zaginiona Flota" od Jack Campbell.
Czy jest ktoś w stanie polecić książki o podobnej tematyce, czyli kosmos, statki, eksploracja itp
Pozdrawiam
[up] Cykl Davida Drake'a. Pierwszy tom to "Jak błyskawice", później "Porucznik Leary dowodzi", a trzeciej nie pamiętam ;)
OldDorsaj - uszy do góry! I tak nie miałeś jeszcze źle, poczytaj jeśli nie znasz:
Montypythonowcy siedzą dookoła stolika, w studiu telewizyjnym zaaranżowanym na
elegancki salon. Zaczynają się wspomnienia...
- Wyśmienite, prawda?
- Racja.
- To na pewno jest Chateau’de Chasselas, prawda?
- Masz rację, Obadiah.
- 30 lat temu nie przyszłoby nam do głowy,że będziemy tu siedzieć, sącząc Chateau de Chaselet, prawda?
- Racja, racja.
- Wtedy byliśmy zadowoleni ze zwykłej filiżanki herbaty.
- Tak i to zimnej herbaty!
- Racja!
- Bez mleka i cukru!
- I bez herbaty!
- I w utłuczonej filiżance.
- My w życiu nie mieliśmy filiżanki! Zawsze piliśmy ze zrolowanej gazety!
- A my mogliśmy tylko wysączać wilgoć ze zmoczonej szmaty.
- Ale byliśmy wtedy szczęśliwi, pomimo tego, że byliśmy biedni.
- Ponieważ byliśmy biedni! Racja!
- Mój tata zwykł mawiać: "Pieniądze szczęścia nie dają, synu!"
- Miał rację! Racja!
- Byłem wtedy szczęśliwszy, chociaż nie miałem grosza!
- Mieszkaliśmy w starym, zawalającym się domu, z dziurawym dachem.
- Dom! Mieliście szczęście, że posiadaliście własny dom! My mieszkaliśmy w jednym pokoju, w 26 osób, bez mebli, z oberwaną połową podłogi, siedzieliśmy wszyscy, w jednym kącie, trzymając się, w strachu przed upadkiem.
- To szczęście mieć własny pokój! My mieszkaliśmy na korytarzu!
- My marzyliśmy o własnym korytarzu! To byłby dla nas pałac! My żyliśmy w starej beczce na wysypisku śmieci. Każdego ranka budziliśmy się, gdy zrzucano na nas transport zepsutych ryb!
- Dom...! Kiedy powiedziałem, że to był dom miałem na myśli dziurę w ziemi, przykrytą brezentem, ale dla nas to był dom!
- A my zostaliśmy eksmitowani z naszej dziury w ziemi. Musieliśmy zamieszkać w jeziorze!
- Mieliście szczęście, że mogliście mieszkać w jeziorze!
- Wszystkich 150 z nas musiało mieszkać w pudełku po butach, na środku ulicy!
- W tekturowym pudle?
- No jasne!
- Mieliście szczęście!
- My przez trzy miesiące mieszkaliśmy zawinięci w gazetę w rurze kanalizacyjnej! Każdego ranka wstawaliśmy o szóstej, czyściliśmy gazetę, szliśmy pracować do młyna przez 14 godzin, za 6 pensów tygodniowo, 7 dni w tygodniu, a kiedy wracaliśmy do domu, tata zaganiał nas pasem do łóżka!
- Luksus!
- My każdego ranka budziliśmy się o trzeciej, sprzątaliśmy jezioro, zjadaliśmy garść gotowanych pędraków, pracowaliśmy 20 godzin w młynie za 2 pensy miesięcznie, wracaliśmy do domu, a tata bił nas w głowę i kark utłuczoną butelką, jeśli mieliśmy szczęście!
- Nam to było ciężko!
- Wstawaliśmy z naszego pudełka w środku nocy i wylizywaliśmy ulicę do czysta!
Jedliśmy pół garści zamrożonych na kość pędraków, pracowaliśmy w młynie przez 24 godziny za jednego pensa na sześć lat, a kiedy wracaliśmy do domu, tata przekrajał nas na pół nożem do chleba!
- Dobra! Ja musiałem wstawać o 10 wieczorem, pół godziny wcześniej niż poszedłem spać, zjadałem porcję zimnej trutki na szczury, pracowałem 29 godzin w młynie i płaciłem właścicielowi, żeby pozwalał mi pracować. A kiedy wracaliśmy do domu, tata zabijał nas i tańczył na naszych grobach,
śpiewając "Alleluja"!
- A kiedy opowiada się o tamtych czasach dzisiejszej młodzieży, to nie wierzą!
- Nie, nie wierzą!
ps. Sniegowa wydano ponownie. Sklep solaris.net pl - cykl "Ludzie jak Bogowie" http://solarisnet.pl/szukaj?orderby=date_wyd&orderway=desc&search_query=sniegow&id_katalog=0&submit_search=Szukaj
Świetnie się czyta po latach.
Zachwyciłem się swego czasu "Modyfikowanym węglem", wróciłem niedawno i nadal się broni. Ale potem sięgnąłem po drugi tom czyli "Upadłe anioły" i niestety spore rozczarowanie. To tylko moje zdanie czy Morgan to autor jednego przeboju?
Wg mnie to autor bez przeboju :)
Czytałem jeszcze bodajże "Siły rynku" i niby było przyzwoite, ale dość proste i ideologiczne nachalne.
a mnie sie podobal 'Modyfikowany Wegiel' - Upadle Anioly w zasadzie wcale.
Za to kolejny - Black Man - bardzo mi podszedl imho lepsze niz Modyfikowany Wegiel :)
No i pochwale sie najnowszym nabytkiem :P
Morgan faktycznie potrafi być idelogicznie nachalny, ale wg mnie pisze całkiem fajne powieści sensacyjno-kryminalne w otoczce sci-fi. Czytałem jeszcze "Trzynastkę" i też dawała radę jako niezobowiązująca lektura.
O faktycznie, jest jakieś zamieszanie z tymi tytułami. W każdym razie fajna historyjka.
Hellblazer, fajnie :)
Tak, "Trzynastka" to wersja poprawnie polityczna, już nie pamiętam, na który rynek konkretnie. U nas też początkowo miał być tytuł "Czarnuch", ale później się wydawca przejął i dał neutralny.
Tzymische --> Świetny zakup! Jak przeczytasz, to chętnie podyskutuję o wyższości Careya nad Azzarello, Ennisem czy Delano albo odwrotnie :)
Shadowmage - no jak? na ktory rynek? wiadomo ze na USSA (united soviet states of america)
artaban -> znam hellblazera - teraz kupilem calosc ;) (albo raczej zaczale kupowac bo tego jeszcze sporo pewnie wyjdzie ;P ). a uwazam ze Carey jest the best ;)
To ja też się pochwalę moimi ostatnimi komiksowymi zakupami.
---->
Może nie ten kaliber co kolegi z [291] ale fun przy czytaniu IMO jest ogromny.
Siemanko! Szybka sprawa:
Posiadam Neuromancera Williama Gibsona w(podobno) rzadkiej wersji --->
Wydawnictwo "Książnica", 2009
Pomyślałem ze spytam tutaj zanim wystawie na allegro :p Jacyś chętni? :)
----------------------------------------------------------------------------------------------
Posiadam również mangę Fullmetal Alchemist, tomy 1-6, wersja PL.
"Modyfikowany węgiel" to jak dla mnie jedna z najlepszych SF jakie czytałem w ostatnich 10 latach,lepiej bawiłem się chyba tylko przy "Sadze Wspólnoty" Hamiltona.Druga część rzeczywiście słabsza,za to trzecia-"Zbudzone furie" całkiem niezła.
Mam pytanie do znawców Lema.
Czy jego książki dzieją się w tym samym świecie?
Przeczytałem ponownie "niezwyciężonego",opowiadania o prixie teraz czytam eden.
To to samo uniwersum?
Niezbyt. Co prawda czasem przedłuża losy bohaterów (Fiasko po Opowieściach o pilocie Pirxie, wszystko o Tichym) ale nawet wtedy nie mają one jakiś elementów wspólnych poza małymi wyjątkami. A poza tymi kilkoma przypadkami nie ma żadnych powiązań między książkami.
Zyga---->szczerze mówiąc pomyliłem się,"Saga Wspólnoty" zapoczątkowana "Gwiazdą Pandory" jest bardzo fajna,ale chodziło mi o 7-tomowy cykl "Świt nocy" zapoczątkowany "Dysfunkcją rzeczywistości"-nie mam teraz czasu na powtórne czytanie książek,ale dla tego cyklu zrobię wyjątek...tylko na razie,po kilku latach, mam to jeszcze za świeżo w pamięci
Dżordżiego humor nie opuszcza. Chociaż i tak jego ulubione zajęcie to trollowanie fanów poprzez niepisanie książek :D
Witam
G.R. Martin
Wg mnie serial ( jak i książki ) z sezonu na sezon coraz słabsze ( nadal jednak jedne z najlepszych fantasy ) . Żadnych istotnych różnic nie ma ( trochę w serialu "wybiegli do przodu"). Uprościli wiele wątków tak aby przeciętny amerykanin mógł zrozumieć ( chociaż tego akurat pewny nie jestem )- no może ten bardziej rozgarnięty.
Mam pytanie bo nie będę wertował całego tego wątku -
KIEDY WRESZCIE MARTIN NAPISZE DALSZE TOMY ??????
Żadnych istotnych różnic nie ma
Khe, khe... serial odleciał zupełnie do innej galaktyki, sporo wątków zupełnie pominięto, całą masę uproszczono do granicy przyzwoitości, a resztę pozmieniano wedle uznania scenarzystów.
Serial to teraz popłuczyny po książce, a wszystko wskazuje na to że lepiej nie będzie.
Dżordżi cały czas pisze, pisze i pisze. Kiedy skończy? on sam tego pewnie nie wie. Najbardziej prawdopodobny termin to okolice premiery 6 sezonu serialu.