Czy gry uczą języków obcych? - Forum autorów gameplay
Dupa gry mnie nauczyły angielskiego, Herosy 3, Diablo i Pokemony! W gimnazjum i liceum wymiatałem bo wszystko już umiałem. Podstawowa matura na 96% napisana, a kujony ze średnią powyżej 4.0 pisały na 60% bo wszystko co się uczyli to ze szkoły. Teraz cisnę Ace attorneye, Laytony, 999, Virtue's Last Reward i wiele innych gier nie zaglądając ani razu do słownika. Szkoła nic nie dała, a kursy są dla słabych i nowobogackich.
@Dariusxq: sam też angielskiego nigdy nie uczyłem się z książek, na kurs poszedłem, żeby się przekonać, że jest mi nie potrzebny i zrezygnowałem.
spoiler start
kursy są dla słabych i nowobogackich.
spoiler stop
Nie, każdy człowiek inaczej przyswaja języki obce i nie jest to zależne od niego. Jedni potrzebują kursów, inni nie, a warto zauważyć, że istnieją jednostki, które nie muszą się uczyć niemalże wcale.
Jednak nie zgadzam się też ze zdaniem chłopaków, że gry nie uczą. Jasne, jedna gra nic by mnie nie nauczyła, ale grając od małego, przewertowałem setki tytułów i język znam. Z jednej książki też się człowiek języka nie nauczy, powtarzając lekcję z poziomu A1 nie poznasz języka na poziomie C1. Nauka czegokolwiek to długi i skomplikowany proces.
Język potoczny (czyli ten znany z filmów czy gier) to zaledwie od kilku to kilkunastu tysięcy słów. Aż tyle lub tylko tyle jest potrzebne aby rozumieć kontekst wypowiedzi.
Dlatego też owszem grając w gry lub oglądajac filmy można przyswoić sobie słownictwo jednak nadal pozostaje problem braku wiedzy na temat gramatyki.
Nie od dziś wiadomo, że na wyjazd za granicę najlepsze są "Rozmówki".
kazdy jest inny ale ja angielskiego nauczylem sie grajac, nigdy nie chodzilem na kursy, korepetycje czy cokolwiek a od podstawowki po liceum kazdy nauczyciel pytal mnie czy "chodze na dodatkowy angielski?". "nie prosze pani/pana, sporo gram". dziwili sie, niedowierzali ale i tak chcieli mnie wysylac na konkursy itp bo bylem lepszy od reszty, ktora notabene uczyla sie dodatkowo. teraz nie mam problemow z ogladaniem najrozniejszych programow od seriali przez programy naukowe jak "Through the Wormhole" rozumiejac kazde slowo bez problemow. jedyne na czym sie troche wykladam to uzywanie angielskiego w mowie (czasami zapominam nagle slow albo mam problem ze zlozeniem sensownego zdania bez przyczyny) bo tu dochodzi jeszcze swego rodzaju bariera psychiczna, ktora jedni maja a drudzy nie, jednak mozna sie jej pozbyc uzywajac na co dzien danego jezyka w komunikacji a tego obecnie nie robie i w najblizszej przyszlosci raczej robic nie bede. niemniej jednak z czystym sumieniem moge stwierdzic ze gry ucza jezykow obcych ale nie kazdego.
"Dlatego też owszem grając w gry lub oglądajac filmy można przyswoić sobie słownictwo jednak nadal pozostaje problem braku wiedzy na temat gramatyki." - sluszne spostrzezenie. jesli juz czegos uczylem sie na lekcjach czy z ksiazek to wlasnie gramatyki.
Rasgul napisal - Przyszedł jednak czas, gdy wreszcie rozpocząłem edukację języka.
angielskiego moze tak, ale z polskim to Ci sie nie udalo ;] Najlepszy jest i tak wniosek napisany
wytluszczonym drukiem, o Dla mnie to był achievement... nie wspomne ;]
uwazam, ze gry nie ucza jezyka tylko zmuszja nas do nauki :P
Chocby taki stary, a swietny indy jones. Nie znasz angielskiego nie pograsz.
Oczywiście, że gry nie uczą, to są bzdury, można dojść do pewnego poziomu, ale bez porządnej nauki gramatyki, poznania szczegółów, zatrzymacie się na poziomie śmiesznie prostej matury z angielskiego, a na tym ten język się nie kończy.
Gry po za tym operują bardzo prostym angielskim, i to nie jest przypadek.
Nie poznacie z niczego zwrotów, a eng ma ich masę, nie poznacie znaczenia słów bez nauki jeżeli nie określają przedmiotów itp.
Filmy o wiele lepiej uczą języka, ale to już trzeba być na pewnym poziomie.
Czym tu się chwalić, że nigdy nie robiliście kursu, korepetycji czy coś w tym stylu? Oszukujcie sami siebie, zatrzymaliście się na minimalnym poziomie znajomości, po za tym nie doceniacie szkoły, tak się mówi, że "ja umiałem" prawda jest taka, że to w szkole was nauczono tego co najważniejsze, gramatyki, słówek, zwrotów, bez tego te wasze samorodne umiejętności byłyby niczym.
I naprawdę nie wciskajcie kitu, że konkretna już nauka w szkole wam nie pomogła, że wy już umieliście, bo to brednie, może nie zdajecie sobie z tego sprawy, nawet jak jesteście dobrzy i wam to mówią, też byłem najlepszy w klasie, ale to konkretna nauka zasad i ćwiczenia uczą angielskiego najlepiej.
Gdyby nie ta na nauka, której większość nie docenia, no bo co to za poziom w naszych szkołach nie, to byłoby wam o wiele, wiele trudniej, chyba, że ktoś prywatnie się uczył we własnym zakresie, inaczej zrozumienie trudniejszego trochę angielskiego byłoby dla was nieosiągalne, a takie seriale jak np. elementary nie do ogarnięcia.
Gry jak i filmy bez napisów bardzo mi pomogły w rozumowaniu, jak i nauce języka angielskiego. Wiadomo, że w szkole ten proces się polepszył o gramatykę, itp., ale IMO to dzięki graniu rozumiem ten język i potrafię się nim posługiwać.
@kaszanka9
Nie możesz też generalizować. Masz w tym co piszesz sporo racji, ale osobiście wychodzę z założenia, że jak człowiek CHCE i ma samozaparcie, to potrafi się znacznie więcej nauczyć we własnym zakresie, aniżeli ze szkolnej ławki.
Pozdrawiam. :)
Mi gry chyba sporo pomogły z angielskim, bo uczyłem się tego języka tylko w pierwszej klasie podstawówki i gimnazjum (jako zajęcia dodatkowe, ale potem zrezygnowałem). Natomiast w pierwszej technikum na teście określającym zasób naszej wiedzy o j. angielskim zająłem prawie najwyższe miejsce w klasie.
Chociaż gdyby ktoś mi kazał powiedzieć coś np. w czasie present perfect to nie miałbym zupełnie pojęcia jak, mimo 5 lat nauki w technikum i na studiach.
Za to mam bardzo duży zasób słów i bez większych problemów mogę czytać książki po angielsku (ale muszę się skupić odrobinę mocniej niż zwykle).
Szkoda tylko, że tak rzadko mam okazję mieć do czynienia z mówionym angielskim...
Temat dość niepełny. Pominięto w nim cholernie ważny czynnik. Gry MMO.
To przecież nadal są zawarte w tytule "gry".
W nauce języka jednym z ważniejszych elementów są nieustanne rozmowy z native speakerami.
A w grach MMO - będąc w anglojęzycznej gildii, gdzie ponad połowa to brytyjczycy - można się osłuchać z językiem naprawdę mocno.
Już nie mówiąc o tym, że w BARDZO mieszanych gildiach (holendrzy, niemcy, skandynawowie, francuzi, włosi, hiszpanie, itd.) dodatkowo można się osłuchać różnorakich akcentów i je rozumieć.
Co z tego, że perfekcyjnie się nauczysz brytyjskiego angielskiego jak polegniesz na rozmowie z np. Norwegiem czy Finem - niektórzy mają naprawdę śmieszny akcent :)
Część ludzi wchodzi na VT czy TS3 tylko na rajdy i powiedzmy, że ich angielski jest mocno "ukierunkowany". Nie czarujmy się - komendy raid leadera, czy generalnie rajdowe rozmowy niewiele dadzą, chociaż zawsze coś. Ale sporo osób siedzi na VT także poza rajdami i wtedy można spokojnie załapać kupę nowych słówek, osłuchać się z idiomami, czy całymi zwrotami.
W dodatku nawet czaty gildiowe (ale raczej sensownych gildii) są niezłym źródłem. Przy pewnym poziomie ludzi w gildii raczej starają się pisać pełnymi zdaniami, a nie jakimiś kretyńskimi skrótami, więc spokojnie można załapać się na następną część nauki.
Owszem, brytyjczycy - szczególnie młodzież w MMO - jest okropnie "niechlujna" językowo, ale to tylko pomaga w nauce. Nie każdy kogo się spotka będzie mówił jak jakiś super-duper językoznawca. Niechlujstwo językowe, slangi, dialekty - też bardzo pomagają w nauce.
Jasne, że to nie zastąpi mieszkania pośród anglojęzycznych, ale ...
Jeżeli ktoś chce, to może zajść na całkiem wysoki poziom angielskiego właśnie grając w MMO. Oczywiście nie tylko grając, ale też czynnie uczestnicząc w życiu socjalnym gildii.
Można nie ukończyć ani jednego kursu w życiu, a być naprawdę cholernie dobrym w języku angielskim - gry MMO są bardzo, bardzo dobrą namiastką takiego "życia" wśród native speakerów.
@kaszanka9: dojście, a nawet próba dojścia do jakiegokolwiek poziomu to już nauka. Nie nie doceniam szkoły, chwalę ją, możesz o tym przeczytać w tekście, po prostu sam nigdy nie potrzebowałem szkolnej pomocy z językiem obcym. Sprawdziany i takie tam pisałem bez jakiegokolwiek przygotowania, osiągając świetne wyniki. Oczywistym jest, że nie nauczysz się niczego z mashowania kółka na padzie, angielskiego z gier nauczyłem się tak samo jak polskiego od rodziców - słuchając, uczestnicząc i próbując, w końcu nikt niemowlętom książek gramatyki polskiej nie tłumaczy, a jednak zaczynają w pewnym momencie gderać. Twój komentarz trąca mi w pewnym momencie trochę frustracją typu "ja tak nie mogłem, to oni też nie". Gry nie operują wcale takim prostym angielskim, często korzystają ze slangu, czyli czegoś, czego nie uczą nawet na studiach filologii.
@Hellmaker: racja, jeżeli bierze się udział w życiu socjalnym w grach MMO, jest to ważny aspekt. Osobiście nigdy nie brałem, a też na dobre wyszedłem, więc nie taki niepełny ten temat :P
Potwierdzę wam raz i porządnie- gry nie uczą języków obcych, wybijcie sobie to raz na zawsze z głowy. Jeśli już piszemy o edukacji filologicznej, weźmy tu na przykładzie Polskę, gdzie większość z nas tu obecnych tu się znajduje, to wyłącznie jęz. Angielski wchodzi w grę, gdyż gry są anglojęzyczne. Pomijam fakt grania po niemiecku, bo to już strzał w kolano i samobójstwo.( gothic jest niemiecki, a każdy gra po polsku, lub angielsku dlaczego???- skoro gra niemiecka? LOL). Mnie bardziej gry po angielsku odpychają i zniechęcają do nauki i grania, więc nie ma mowy o jakiejkolwiek edukacji. Jedyne w czym można przyznać wartość edukacyjną grze to, że uczą polskiego> gracze potrafią wytknąć błędy w tłumaczeniu wydawcom spolszczenia, tj. literówki i drobne błędy stylistyczne, a sami nie znają dobrze ortografii.
[11]
Gooby pls. Do znanych z single start/load/save gry MMO dodaja: quest, LFP/LFG, DPS i nazwy 4 klas postaci. Koniec. Dosyc czesto spotykam jasiów "nauczylem sie angielskiego grajomc w grem" i czlowiek ma zamiar wbic sobie srubokret w oczy byle nie czytac tych lamancow jezykowych - bo pozniej sam sie zastanawia czy przypadkiem jeszcze cos potrafi po ichniejszemu. Nawet siedzac w World of Tanks w IDEAL (jakis tam proplayererowy klan) pol roku temu (wiec "na biezaco") bez problemu wykrylem kilku polakow na TSie - poza wyraznym PL akcentem czesc z nich zdradzily lamance jezykowe. Z drugiej strony "im the one talking"... sam mam problemy z wymowa slow po ingliszu (pomimo prawie 20 lat nauki i "nauki"). Nalecialosci z j.francuskiego daja o sobie znac regularnie.
W kazdym badz razie: obojetne czy gry MMO, czy przygodowki czy strzelanki - bez dodatkowej nauki gramatyki (kursy/szkola) i regularnego szlifowania jezyka (czytanie/sluchanie tekstow i rozmowa) jezyka nie dasie nauczyc. Chyba ze na poziomie "i are potatoe"
@Matekso:
spoiler start
Mnie bardziej gry po angielsku odpychają i zniechęcają do nauki i grania
spoiler stop
Słowo klucz Twojego komentarza to "mnie". Nie wiem ile razy jeszcze to powtórzę, ale każdy jest inny i potrzebuje nieco innego podejścia do nauki i języków obcych i czegokolwiek innego. Gothica w języku niemieckim znajdziesz w Niemczech, tak samo jak w Polsce Wieśka po polsku. Angielski jest w dzisiejszych czasach uniwersalny, więc łatwiej znaleźć angielską wersję czegokolwiek. Może zmieni się to za parę-paręnaście lat wszystko będzie np. po chińsku.
@Asmodeusz: z akcentem nic nie zrobisz, oczywiście na kierunku filologii będą chcieli się go pozbyć i częściowo to zrobią - ale tylko częściowo. Mówisz, że bez dodatkowej nauki poza grami nic z nauki nie będzie - OK, racja. Ale odbijam piłeczkę: tak samo z samej książki się nie nauczysz. Chcesz mówić to musisz ćwiczyć, chcesz pisać, musisz pisać. Nie rozwiniemy języka na 100% z samych gier, nie rozwiniemy go również z samych podręczników/samych filmów itd.
Ale odbijam piłeczkę: tak samo z samej książki się nie nauczysz.
Nie wiem po co "odbijasz", skoro w moim wywodzie juz to uwzglednilem...
Uczą ambitnych, nie leniwych...
Moze gry nie "ucza" angielskiego, ale ogrom slowek i zwrotow poznalem wlasnie z gier. Diablo, Heroes of Might and Magic, Caesar, Fallout czy chociazby Transport Tycoon nauczyly mnie wiele mniej lub wiecej przydatnych rzeczy.
Oczywiście, że "uczą" języka. Jakiekolwiek obcowanie z j. obcym jest nauką, ponieważ zawsze coś się zapamięta. Gry z napisami, filmy z napisami, przebywanie za granicą - wszystko to uczy podstaw, słów.
Prawdą jest, że nie nauczycie się perfekcyjnie, nie poznacie gramatyki, często nawet nie poznacie pisowni, ale bez większych problemów dogadacie się z każdym inteligentnym człowiekiem, nawet jeśli będziecie mówić: "Kali jeść, Kali pić".
W ogóle nad czym tu dyskutować? Przecież to oczywista oczywistość... Jeśli ktoś po setnym usłyszeniu słowa np. key oraz zobaczeniu obrazka klucza, nie skojarzy faktów, to jest po prostu baran.
Ani granie po angielsku bądź z napisami, ani oglądanie filmów w oryginale bądź z napisami nie nauczy języka. Co najwyżej da błędne wrażenie, że się ten język zna. Jestem z takiego rocznika, że angielski miałem dopiero od 5. czy 6. klasy podstawówki – wcześniej grałem w gry po angielsku i oglądałem filmy z napisami, więc miałem jakąś tam niewielką wiedzę, ale ograniczała się ona do znajomości słówek i prostych konstrukcji. Angielskiego tak naprawdę nauczyłem się dopiero w szkole – tam zdobyłem potrzebną wiedzę. Gry czy filmy pomagają szlifować akcent, uczyć się nowych słówek albo slangu, ale nikogo nie nauczą języka, jeśli we własnym zakresie sam nie zainteresuje się rozwijaniem tej umiejętności, chociażby z jakichś internetowych darmowych „kursów”. Dokładnie to samo było z japońskim – oglądając anime z angielskimi napisami nauczyłem się słówek i prostych konstrukcji, ale języka nauczyłem się dopiero na studiach. Dzięki napisom kojarzę słówka i proste konstrukcje hiszpańskie, włoskie i szwedzkie, ale to, że dzięki temu będę potrafił łamaną hiszpańszczyzną/włoszczyzną/szwedzczyzną zapytać o drogę czy godzinę, nie znaczy, że te języki znam.
Asmodeusz ---> Czytanie ze zrozumieniem poszło na grzyby, nieprawdaż?
Ale nieeee .... Wielki Pan Asmodeusz przeczytał pierwsze zdanie i doszedł do wniosku, że cały mój post będzie o tym, że dzięki grom MMO można się nauczyć angielskiego.
Wczytaj się jeszcze parę razy w mój tekst, to zrozumiesz, że nie sama gra jest tu najważniejsza.
Pytanie jeszcze do wszystkich.
Co oznacza "nauczyć się języka angielskiego z gier". Bo chyba każdy ma na myśli co innego.
Swobodne porozumiewanie się w każdym towarzystwie? (no może poza językiem specjalistycznym z różnych dziedzin)
czy
Zdanie egzaminów państwowych wszystkich możliwych stopni?
czy
Poprawne, gramatyczne, w miarę bezbłędne pisanie tekstów angielskich lub prowadzenie rozmów telefonicznych?
a może
Brak różnicy lub niewielka różnica w odbiorze czy to książek czy filmów niezależnie od wersji językowych?
Bo jak na razie to "nauczenie się języka angielskiego" w każdym poście wygląda inaczej.
[21]
Ok, czas na dekonstrukcje posta [11]. Zostawie cytacik, aby nie zapomniec czego sie przyjebales.
Wielki Pan Asmodeusz przeczytał pierwsze zdanie i doszedł do wniosku, że cały mój post będzie o tym, że dzięki grom MMO można się nauczyć angielskiego.
Wczytaj się jeszcze parę razy w mój tekst, to zrozumiesz, że nie sama gra jest tu najważniejsza.
Temat dość niepełny. Pominięto w nim cholernie ważny czynnik. Gry MMO. - pierwszy akapit - gry MMO
To przecież nadal są zawarte w tytule "gry". 2 - gry
W nauce języka jednym z ważniejszych elementów są nieustanne rozmowy z native speakerami. 3 - pierwszy akapit nie mowiacy o grach
A w grach MMO - będąc w anglojęzycznej gildii, gdzie ponad połowa to brytyjczycy - można się osłuchać z językiem naprawdę mocno. 4 - gry
Już nie mówiąc o tym, że w BARDZO mieszanych gildiach (holendrzy, niemcy, skandynawowie, francuzi, włosi, hiszpanie, itd.) dodatkowo można się osłuchać różnorakich akcentów i je rozumieć. 5 - gry (w 3 mowiles o native speakerach, holendrzy, niemcy uzywajacy angielskiego takimi nie sa, przykro mi)
Co z tego, że perfekcyjnie się nauczysz brytyjskiego angielskiego jak polegniesz na rozmowie z np. Norwegiem czy Finem - niektórzy mają naprawdę śmieszny akcent :) 6 - nie o grach, ale nadal nie o native speakerach tylko ludziach spotkanych na czacie, ale niech ci bedzie - drugi poza tematem
Część ludzi wchodzi na VT czy TS3 tylko na rajdy i powiedzmy, że ich angielski jest mocno "ukierunkowany". Nie czarujmy się - komendy raid leadera, czy generalnie rajdowe rozmowy niewiele dadzą, chociaż zawsze coś. Ale sporo osób siedzi na VT także poza rajdami i wtedy można spokojnie załapać kupę nowych słówek, osłuchać się z idiomami, czy całymi zwrotami. 7 - yawn, jakie to te gldiowe chaty z nie-native speakerami sa genialne, mozna nauczyc sie jak inni robia polamance jezykowe, super. gry
W dodatku nawet czaty gildiowe (ale raczej sensownych gildii) są niezłym źródłem. Przy pewnym poziomie ludzi w gildii raczej starają się pisać pełnymi zdaniami, a nie jakimiś kretyńskimi skrótami, więc spokojnie można załapać się na następną część nauki. 8 - jak wyzej. problemem nie sa skrotowce ale to, ze wiekszosc nie native speakerow lamie jezyk. "i are potatoe" pojawia sie zarowno u polakow jak i holendrow, niemcow i kij wie kogo jeszcze. oczywiscie gry
Owszem, brytyjczycy - szczególnie młodzież w MMO - jest okropnie "niechlujna" językowo, ale to tylko pomaga w nauce. Nie każdy kogo się spotka będzie mówił jak jakiś super-duper językoznawca. Niechlujstwo językowe, slangi, dialekty - też bardzo pomagają w nauce. 9 - gry ciag dalszy. niechlujstwo jezykowe pomaga TYLKO jak masz juz jakies podstawy (i nie tylko). Jesli zaczynasz sie uczyc czy tez jestes na poziomie szkolnym, to "niechlujstwo jezykowe" tylko przeszkasza
Jasne, że to nie zastąpi mieszkania pośród anglojęzycznych, ale ... 10 - o trzeci akapit nie o grach. co za szczescie
Jeżeli ktoś chce, to może zajść na całkiem wysoki poziom angielskiego właśnie grając w MMO. Oczywiście nie tylko grając, ale też czynnie uczestnicząc w życiu socjalnym gildii. 11 - gry
Można nie ukończyć ani jednego kursu w życiu, a być naprawdę cholernie dobrym w języku angielskim - gry MMO są bardzo, bardzo dobrą namiastką takiego "życia" wśród native speakerów. 12 - gry. przy okazji mam znajomego, ktory nauczyl sie inglisza wlasnie z gier MMO gadajac z innymi. zyje w uk, pracuje ale jego angielski jest po 15+ latach nadal na poziomie kali jesc, kali pić. dlaczego? dlatego, ze nigdy nie uczyl sie gramatyki (totalnie wbite w nauke w szkole) i nigdy nie bral dodatkowych kursow. klient mieszka w UK od 10 lat ale nadal prosi o pomoc w napisaniu listu motywacyjnego i usunieciu bledow. w mowie zreszta jest podobnie. MMO my ass.
9/12 akapitow dotyczy konkretnie gier mmo
3/12 dotyczy ich ale posrednio, przy czym ew. moge uznac ze 2/12 mozna zastosowac poza grami mmo
Jak widac potrafie czytac ze zrozumieniem lepiej niz ci sie wydaje. A moze ty masz skleroze i po prostu nie pamietasz co napisales lub co gorsza, nie kontrolujesz tego co piszesz?
podsumowujac: nie, dzieki grom MMO nie nauczysz sie jezyka
dzieki rozmowkom na czace gildiowym z nie native speakerami tez sie nie nauczysz (bo bardzo czesto rozmawiasz z ludzmi na twoim poziomie)
nie, rozmowka w slangu TEZ nie pomoze ci w nauce jesli nie masz podstaw
jedyne sensowne akapiyt w twoim wywodzie maja numerek 3 i 12, reszte mozna zupelnie olac. 2/12 akapitow z sensem? No fakt, nie caly post jest bzdurny, jedynie jego znaczna wiekszosc. Rownie dobrze mogles wykasowac reszte i zostawic te dwa zdania, ale trzeba bylo dopasowac sie do tematu.
Na przyszlosc zanim zarzucisz komus wtorny analfabetyzm przeczytaj swoj wlasny tekst. A jesli chcesz sie bawic w attylle i dorzucac tone smieci do jednego-dwoch sensownych punktow to zle trafiles, bo i twoje smieci wezme pod uwage.
I taka ciekawostka:
http://www.youtube.com/watch?v=hjpsJPw7uJo
tl;dr
wszystko zalezy od stopnia zaawansowania uczacego sie, lecz gornolotne stwierdzenie ze gry MMO sa tylko dobre lub tylko zle jest bledne, juz nie mowiac o ostatnim zdaniu.
@Hellmaker: dobrze, że padło to pytanie. Zaznaczę jeszcze tylko, że chodzi o naukę języków obcych w ogóle, a nie tylko języka angielskiego. I od początku miałem na myśli naukę języka w celu porozumiewania się. Oczywista sprawa, że branie gier jako zamiennik akademickiego nauczyciela nie ma sensu. W pewnym momencie rzeczywiście można poczuć, że dla części komentujących nauka języka to doskonałe poznanie jego korzeni do 2000 lat wstecz. Nie o to chodziło.
Asmodeusz ---> Odpowiedz może co znaczy "nauczyć się języka". Wybierz któryś z punktów, a potem może dopasuj do niego resztę.
A resztę pominę milczeniem, bo najwyraźniej próbujesz teraz na siłę uzasadnić swoją wtopę wyrywając z całego kontekstu każde możliwe użycie słówka "gry". Nawet to domyślne użycie. Co jest durnotą najwyższej klasy i mam wrażenie, że nawet języka polskiego tak do końca nie opanowałeś, a co dopiero mówić o angielskim.
Oczywiście stwierdzisz, że ja np. nie umiem angielskiego ani w ząb, bo chyba ani jednego roku się nie uczyłem ani w szkole ani na żadnych kursach. Tyle, że gram od ... och, od dawna, a chociażby w WoWie jestem w brytyjskiej gildii od chyba 6 lat z hakiem. I nie tylko w WoWie.
Oczywiście, że mam pewne braki gramatyczne, ale pytanie - czy umiem angielski czy nie?
Porozumiewam się swobodnie, nieraz pytałem się angoli, czy prawidłowo piszę/mówię, ostatnio praktycznie cały kurs CISCO przerobiłem po angielsku sprawdzając tylko niektóre specjalistyczne sformułowania, nie mam problemu z czytaniem książek i oglądaniem filmów po angielsku, itd, itd.
Moją pierwszą taką wredną językowo grą był Daggerfall. Szczególnie biorąc pod uwagę, że wtedy moja znajomość angielskiego była bardziej niż żałosna.
I raczej na pewno stwierdzisz, że kłamię, ale mogę spokojnie powiedzieć, że angielskiego nauczyłem się może nie " z gier", ale w olbrzymim stopniu "dzięki grom".
Więc umiem angielski czy nie? A potem zdefiniuj pojęcie "umieć angielski".
Odpowiedz może co znaczy "nauczyć się języka". Wybierz któryś z punktów, a potem może dopasuj do niego resztę.
Tak, zauwazylem, ze to napisales. Dla mnie oznacza to A+B+C+D. Moze byc?
że nawet języka polskiego tak do końca nie opanowałeś, a co dopiero mówić o angielskim.
niestety nie jestem humajnistom. Ja lubiem matematyka, moja polski nie musiec umiec. Nowa matura byc trudna, moim zdaniem MEN musiec usunac polski z wymagania. (prawie jak Sir Xan. sorki, dude :))
Oczywiście stwierdzisz, że ja np. nie umiem angielskiego ani w ząb, bo chyba ani jednego roku się nie uczyłem ani w szkole ani na żadnych kursach. Tyle, że gram od ... och, od dawna, a chociażby w WoWie jestem w brytyjskiej gildii od chyba 6 lat z hakiem. I nie tylko w WoWie. Oczywiście, że mam pewne braki gramatyczne, ale pytanie - czy umiem angielski czy nie?
A skad to ja moge wiedziec, kiedy nigdy w zyciu z toba po angielsku nie gadalem? Moze jestes geniuszem, w czepku urodzonym czy cos? A moze po prostu wydaje ci sie (tak jak mojemu kumplowi), ze umie doskonale angielski a na boku mam z niego polewke z "i are potatoe" i podobnie robia twoi brytyjscy koledzy?
Porozumiewam się swobodnie, nieraz pytałem się angoli, czy prawidłowo piszę/mówię, ostatnio praktycznie cały kurs CISCO przerobiłem po angielsku sprawdzając tylko niektóre specjalistyczne sformułowania, nie mam problemu z czytaniem książek i oglądaniem filmów po angielsku, itd, itd.
Kwestia slownictwa. Potrafie czytac teksty po francusku (z jakims tam % zrozumienia) ale nigdy w zyciu nie powiedzialbym ze "umiem francuski" bo go nie umiem. Znam podstawy wymowy, troche slownictwa, gramatyki i tyle, zreszta kiedys jakistam egzamin tez zaliczylem. Jezyka nie umiem a niby powyzsze wskazuje ze "umiem".
Moją pierwszą taką wredną językowo grą był Daggerfall. Szczególnie biorąc pod uwagę, że wtedy moja znajomość angielskiego była bardziej niż żałosna.
Widzisz akurat faktem jest, ze moj pierwszy w zyciu kontrakt z jezykiem angielskim byl wlasnie w grze komputerowej. Eric the unready (chyba tak sie zwalo) - przygodowka tekstowa. I majac zerowe pojecie o gramatyce angielskiej staralem sie jakos w toto grac (z marnym skutkiem).
I tak, teraz moge powiedziec ze calkiem dobrze radze sobie z angielskim - ale nie powiem, ze nauczyly mnie "gry" ani ze znam jezyk "dzieki grom" bo bylaby to nieprawda. Z gier mam slownictwo, gramatyka i wymowa (czesciowo bo tutaj nadal mam braki) przyszly z kursow (bo akurat mialem pecha i w szkole nie mialem angielskiego).
Zreszta moja beznadziejna wymowa to wlasnie przyklad uczenia sie od non-native speakerow. Wiekszosc czasu na "czatach gildiowych" spedzilem z rumunami/ruskimi/francuzami i niemcami. Powodzenia w nauczeniu sie poprawnej wymowy od nich... zabawne akcenciki, niemieckie "sztapp" jako "stop", ale nigdy w zyciu nie uczyc sie od nich wymowy bo w kontakcie z native speakerami odpadniesz. Zreszta moj pierwszy kontakt ze szkotem (i to twardym szkockim akcentem a nie internetowym-wygladzonym) skonczyl sie na "ummmmm... what?".
No to jestes bardzo zdolny. Ja nauczylem sie angielskiego z gier. Powiem wiecej. Moj angielski sie o dziwo pogorszyl jak zaczeto mnie maltretowac jezykiem w szkole.
Teraz sobie mieszkam w Szkocji. Nie mam problemow ze zrozumieniem ludzi.
Asmodeusz --->
"Dla mnie oznacza to A+B+C+D. Moze byc?" - Czyli praktycznie NIKT na świecie nie umie języka angielskiego, bo mu brakuje jakiejś części, czy to wykształcenia, czy egzaminów ...
Napisałem Ci wcześniej: "a chociażby w WoWie jestem w brytyjskiej gildii od chyba 6 lat z hakiem. " - jeżeli brytyjczycy nie są native speakerami, to kto? Rozmowy z "innostrańcami" po angielsku są tylko uzupełnieniem.
" a na boku mam z niego polewke z "i are potatoe" i podobnie robia twoi brytyjscy koledzy?" - fajnie mieć takiego kolegę, co ma "na boku polewkę" z ciebie.
"Kwestia slownictwa." - nie tylko.
Generalnie z Twoich postów wynika, że np. wyjeżdżasz do Anglii, nie znasz nawet podstaw angielskiego i nie jesteś się w stanie nauczyć języka bez żadnych kursów, bo co to za nauka: rozmawianie z ludźmi - przecież oni nie są szkoleniowcami ani nauczycielami.
@Asmodeusz: Znajomość języka Twoich kolegów na poziomie "kali jeść, kali pić" świadczy jedynie o ich niedbalstwie. Grom ludzi wyjeżdża z kraju bez języka i czasami nawet po roku komunikują się sprawnie.
Znowu kolega, z którego się śmiejesz nie mówi do końca biegle gramatycznie - ale go rozumieją i dogaduje się. Nie mówmy już o gramatyce, bo robi się to śmieszne, jeżeli nie jesteś po studiach filologii to i tak nie poznałeś jej do końca i sam z pewnością robisz błędy. Co gorsza po studiach też się tego nie wystrzeżesz, bo to Twój drugi język. Naleciałości z polskiego będą Ci przeszkadzać, chyba, że (tu już przypadek rzadki) jesteś dwujęzyczny od urodzenia.
Poza tym każdy z nas robi błędy gramatyczne komunikując się po polsku. Dlatego naprawdę nawołuję, przestańcie o tej gramatyce.
I jeszcze dialekty. Naprawdę? Student filologii uczy się angielskiego brytyjskiego (bo taki wybrał), poźniej spotyka szkota/irlandczyja/fina/norwega i nie ma nakazu ich zrozumieć natychmiast. Uczysz się języka, a nie każdego dialektu z osobna wraz z jego slangiem. Tak jakbym ja miał zrozumieć ślązaka.
W ogóle wymiana zdań Asmodeusz - Hellmaker też nie bardzo ma sens, bo jak pewnie sami zauważyliście, jeden drugiego do swojej racji nie przekona.
Przeczytałam tekst i Wasze komentarze. Należę także do pokolenia, które nie widziało gimnazjum, a swoją przygodę z PC i innymi platformami zaczynałam jako dzieciak. Do teraz pamiętam czas spędzony przy przygodówkach ze słownikiem w ręku, a że nie było gier w języku ojczystym, to nie mieliśmy wyboru, było trzeba się wysilić. Teraz każdy młody człowiek ma do dyspozycji wersje polskie gier i krzyczy niezadowolony jeśli takowej dystrybutor nie udostępnił. I racja, jestem polakiem, mieszkam w Polsce więc wymagam, jak nasi zachodni sąsiedzi.
Osobiście w szkole uczono mnie francuskiego i niemieckiego, z których niewiele wyniosłam, angielskiego zaczęłam uczyć się sama jako osoba dorosła, gdyż brakowało mi informacji o gramatyce, a także śmiałości do mówienia.
Słówek i popularnych zwrotów nauczyły mnie gry, do tego stopnia, że dziwiono się czemu aż tyle umiem, dzięki temu rozumiałam co czytam i co do mnie mówią... nauka w szkole językowej daje mi pewność w mówieniu oraz pojęcie o gramatyce języka.
Gry uczą angielskiego najbardziej słówek. Gramatykę można doczytać. Najlepsze gry do nauki angielskiego to gry o Sherlock Holmsie czy Syberia czyli gry, w których jest dużo dialogów i trzeba też zadawać pytania samemu i różne gry rpg i rts.
Kiedyś miałem grę po polsku Gorky 17, :D ja tam szukam hasła do sejfu, nie wiem gdzie go szukać, więc zaglądam do solucji a tam hasło do sejfu to PRZYJEMNOŚĆ.
OK, wklepuje i...niewchodzi za długie, próbuje raz jeszcze.....nic z tego, wkurzony kilkam we wszystko jak opentany, i tak klinknołem na uratowanego mutanta a tam tekst
Mutant podśpiewuje PLEASURE IS MY TRESSURE
BINGO! PLEASURE, wklepuje i TADA sejf otwarty, geez gra jest robiona przez polaków a dali angielskie słówko jako hasło.
Fsm ma rację, gry to dodatek. Dodam, że taki dodatek najlepiej sprawdza się, kiedy nasza znajomość języka jest na poziomie pozwalającym grać swobodnie bez polskich napisów i słownika, bo wtedy rozumiejąc co się do nas mówi trochę zwrotów czy reakcji sobie utrwalamy. Raczej żadna atrakcja uczyć się z gier znając język kiepsko, bo wtedy i granie do dupy, i nauka dziadowska.
Skoro już boczek odkopał to...
TAK, uczą jak cholera + filmy i seriale, ale język szlifowałem przy książkach(nie pisze o podręcznikach szkolnych :D )
podobnie jak [32]
cartoon network i gry.
pozniej ksiazki, filmy... tylko mi bylo prosciej, bo nie miale wyjscia, musialem jezyk znac
Moim zdaniem za pomocą gier można się spokojnie podszkolić w językach obcych, jednak to nie zastąpi nauki w szkole. Polecam wyszukiwarke www.langzie.pl w celu znalezienia odpowiedniej szkoly jezykowej:)
Czy gra kogoś nauczy języka? Od zera? Wątpię. Ale na pewno są w stanie bardzo rozbudować słownictwo i poprawić zdolności rozumienia tekstu pisanego i mówionego. Oczywiście zależy jakie gry, ale sam do matury przygotowywałem się zagrywając się w KOTORY dwa pierwsze (akurat 2 wyszła) i oglądając South Park. Szkoła pomogła mi z gramatyką i ogólnie jakoś to wyszło. Potem doszły zagraniczne serwery w sieciówki, a że to były czasy gdy w sieci dominował jednak język na trochę wyższym poziomie niż dzisiaj (o hashtagach jeszcze nikt nie słyszał) to tez dało się nauczyć sprawnego klecenia zrozumiałych wypowiedzi.
Tak więc dla osoby, która nie ma jak wyjechać poćwiczyć za granicą to gry choćby mogą być dobrą metodą na praktykę z języków obcych, zwłaszcza te operujące językiem ambitniejszym, długimi dialogami i ambitnym, opartym na grze słów i znaczeń, poczuciu humoru.
Wiadomo nie zastąpi to nauki języka samej w sobie, ale jest tego doskonałym uzupełnieniem dużo prostszym od choćby czytania książek w języku obcym na co czas przychodzi dopiero później.