...a już zwłaszcza strefa Euro. Tak, wiem, oni wymachują unijnymi flagami i przypomina nam to, jak powinniśmy cenić co mamy. Ale spójrzcie...
Ukraina, nasz sąsiad, kraj 45 milionowy, większy od nas. Największe terytorialnie państwo położone wyłącznie w Europie. Kraj dla nas niewątpliwie ważny geostrategicznie i politycznie.
Jest na krawędzi bankructwa i totalnego chaosu.
Co się więc dzieje z Polską? Co się dzieje z naszą giełdą, z naszymi obligacjami? Co się dzieje z naszą gospodarką? Otóż NIC się nie dzieje. Jakby ktoś nie wiedział, że na Ukrainie są problemy, to by się tego patrząc na Polskę nie dowiedział
Cypr. Kilkusettysięczny kraik wyspiarski. Położony hen, hen daleko w zasadzie w Azji. Zero realnych powiązań gospodarczych z Polską i pomijalne dla nas znaczenie.
Nie wydarzyło tam się w zasadzie nic szczególnego, ot parę banków przeszarżowało z "inwestycjami". I co? I cała Europa drży! Chwieją się rządy we Włoszech i Hiszpanii, cała Bruksela jest rozgrzana do czerwoności i desperacko szuka miliardów, którymi mogłaby ugasić kryzys. Szuka ich także np. na Słowacji, drży też i położona daleko na północ Łotwa. Nawet w Polsce, będącej poza strefą Euro o niczym innym się nie mówi i przewiduje, że całe zamieszanie może mieć fatalne konsekwencje dla stanu polskiej gospodarki, cen obligacji, stopy bezrobocia...
Czy nie sądzicie, że coś jest nie tak? Że zbudowaliśmy system przeraźliwie wręcz dysfukcjonalny i niebezieczny, gdzie wystarczy, że nadwyręży się jedno, zupełnie peryferyjne ogniwo i wszystko się rozpada? Że zapędziliśmy się o krok za daleko i UE zamiast przynosić pokój, stabilnośći dobrobyt wpędza tylko Europę w kryzys po kryzysie?
spoiler start
(temat celowo prowokacyjny, nie wszysko trzeba brać dosłownie, ale warto sprawę poważnie rozważyć)
spoiler stop
Jak Ukraina stanie się rajem podatkowym to zobaczysz że będą się o nią trząść tak samo jak o Cypr...
Czy ta cała komisarz, czy jak jej tam, Ashton nie powinna się podać do dymisji czy coś w związku, że nic unii na Ukrainie nie wychodzi?
Zresztą co ona w ogóle robi i co może, po co to stanowisko?
Nic. Ewentualnie może jeno wzbudzić uchmiech politowania w stolicach super-mocarstw.
Zresztą ta pani to dość... ciekawa postać. Niby komunistka w poglądach i przeciwniczka integracji zarówno w ramach nato jak i ue a teraz zajmuje jedno z ważniejszych stanowisk w brukselskich strukturach. Aż rodzi się pytanie, czy to p. Ashton zweryfikowała swe poglądy, czy też potworek, którym UE się stała, zasługuje sobie na poklask zwolenników teorii marksistowskich.
Dlaczego nie wychodzi? Unii też na umowie z Ukrainą może niekoniecznie zależeć, a rozegrano to tak, że cała wina za brak podpisu spadła na Junkowycza i Putina.