Czasami trudno jest zwyczajnie usiąść i grać
Mnie ostatnio bardzo wciągnęły 2 gry. Kilka dni temu skończyłem AC IV w 95%, a trochę wcześniej Gothica 2 NK którego sobie odświeżałem po chyba 6 latach :)
Teraz bida, nic nie ma.
Ciekawy temat, nieraz też mam podobne dylematy.
Są gry w które można grać kiedykolwiek, ale są to takie czasoumilacze między różnymi obowiązkami.
Niezobowiązujące i lajtowe. No i druga kategoria, o której mówisz autorze - produkcje które się smakuje powoli, niespiesznie i ciesząc oczy każdym detalem. Ja miałem opcję numer 2 prz najnowszym Tomb Raiderze ostatnio - nie potrafiłem usiąść w tygodniu, tylko czekałem na weekendowe wieczory i wtedy na spokojnie się wkręcałem :) Grało się nieporównywalnie lepiej :)
najgorzej jak trzeba usiąść do sandboxa, wtedy potrzebne jest kilka godzin całkowitego 'luzu'
Ta publicystyka jest świetna. Nie chce mi się komentować tekstu, nie zawsze ze wszystkim się zgadzam, ale własnie takich tekstów mi brakowało w świecie gier.
Czasu mam za dużo :P jest w co pograć, ale tych nowych gier nia tykam....ech te wymagania.
Ogólnie bym poszedł w ślady Roja czy innego Rocka, ale mikrofon robi ze mnie drugiego klocucha a tego nie chcę, i do tego starszy brachol, jak zacznę gadać to ten chce abym się przymkną.
Mam dokładnie tak samo. Jeżeli mam zamiar zacząć jakąś grę to wiem z góry że będę musiał to staranie rozplanować na kilku godzinne partie i najlepiej każdą z tych partii zaczynać zaraz po przyjściu z pracy. Unikam jak ognia takiego szarpanego trybu gry po pół godziny lub w krótkich przerwach między jedną czynnością a drugą. Jak już grać to po kilka godzin bez zbędnych przerw które tylko dekoncentrują.
autor , ale pierdolisz lepiej idz do psychiatry a nie piszesz o tym artykul
@up :D make love, no warcraft dude :D znam niestety obrzydliwie wielką ilość ludzi którzy mogliby sobie z autorem przybić piątkę... biblioteka steam wypchana po brzegi super grami, kasy na to wydano z 2-5 tys zł, a wszystko uruchomione tylko w celach sprawdzenia czy działa itp a tak....? Odkładane na później i na później i jeszcze później, żeby mieć chociaż te gwarantowane 3-5h świętego spokoju, niby grają ale ciągle tylko dogrywają w jakieś gówno przeważnie indie na 15-30 min żeby się zrelaksować, ewentualnie pare partyjek w jakąś bijatykę albo prosty level na szybko w portala jakiś... a gdy i tak wybija ostateczna godzina czyli jakieś święta gdzie zaklinano się że teraz przez te pare dni łupią solidnie i się nacieszę grą w końcu odkładaną od roku i znowu nic z tego nie wychodzi :D a bo rodzina, a bo goście, a zmęczenie, skończy się na liźnięciu na maks 2h jakiegoś bioschocka, batmana, alana, fallouta... noo, i w wielkanoc popchną następną godzinkę, w takich chwilach cieszę się że nie mam mobilnej pracy i telefon nie namiata 50 połączeń na minutę + 200 sms'ów, upierdliwej kobiety która nie toleruje gier, psa ani innych żadnych dziwnych obowiązków, a jedyna gra jaką odkładam do dzisiaj to starcraft II, to jedyna pozycja którą odkładam ale nie z braku czasu tylko lęku przed poziomem online :D w rtsy niestety brak tej smykałki co w innych pozycjach, przychodzi z trudem ;P
Ojj, dokładnie. Niektórych gier nie da się włączyć 'spontanicznie', trzeba sobie rozplanować i przygotować się na chłonięcie rozgrywki :]