Polscy gimnazjaliści, licealiści, a nawet studenci mają zasadnicze problemy z przekazem myśli i to nawet takich, które trudno byłoby przy najlepszej woli nazwać skomplikowanymi. Nie potrafią poprawnie i logicznie budować zdań, a zasób używanych słów nie przekracza 150.
Warto też zwrócić uwagę że niechlujstwo językowe jest bardzo często tłumaczone rzekomą dysleksją. Jest to bardzo smutne.
Przewiduję, że w tym wątku pojawi się co najmniej kilkunastu Miodków:)
Swoją drogą liczbę 150 należy chyba nazwać lekko wydumaną ze strony autora tekstu. Sam w tym poście użyłem 20.
Ciekawi mnie też, jak komunikują się z rodzicami, a zwłaszcza z dziadkami, którzy umieją jeszcze pięknie mówić po polsku.
Ciekawe skąd takie założenie...
No mój dziadek nie potrafi.
Ponadto mogę nadmienić, iż mój zasób słów jest bogatszy od zasobu słów mojego ojca, jak również używam bardziej poprawnej polszczyzny od niego, a on jest w tym względzie lepszy od swojego ojca; nie to, żebym teraz najeżdżał na swoją rodzinę, ale taki jest fakt.
Także artykuł gówno prawda, bo to wszystko zależy od jednostki, od jej wychowania, środowiska, ambicji itd itd.
A skarżenie się jaka ta młodzież zła i niedobra przez zdziadziałych tetryków znane jest już od czasów starożytności
Także artykuł gówno prawda, bo to wszystko zależy od jednostki, od jej wychowania, środowiska, ambicji itd itd.
I na tym można zakończyć.
Zakonczyc to mozna na tym iz z przeprowadzanych badan wynika, ze Polacy maja jeden z najnizszych wskaznikow rozumienia czytanego tekstu i sa w czolowce wtornego analfabetyzmu.
Oczywiscie te badania sa czescia swiatowego antypolskiego spisku w wyniku ktorego w stosunku do naszego kraju stosowane sa odmienna kryteria i tylko dlatego tak slabo w nich wypadamy ;p
A moze jakies wiarygodne zrodla Sinic? Bo musialaby byc to bardzo duza akcja, zeby tak sprawdzic tego typu problem. Sadze, ze trzeba by zbadac setki tysiecy ludzi na przestrzeni wielu lat i cholera wie wedlug jakich kryteriow wybranych krajow, aby moc chociaz ogolniej zrozumiec taki temat. A co dopiero wysnuc takie wnioski. Zyjac w UK co chwila slysze jak wielu Brytyjczykow jest prawie analfabetami, nie potrafia liczyc, a nawet podobno myslec. Najczesciej to Polacy sa autorami tych stwierdzen, a mimo to poziom nauki w obu panstwach znacznie rozni sie na korzysc UK. Wszelkie uogolnianie jest wiec w takich dyskusjach zwyklym laniem wody. Ja osobiscie mam stopien zrozumienia tekstu proporcjonalny do zainteresowania tematem i rozmowca, czy to kwalifikuje mnie do grona matolkow?
Maziomir : wystarczy 1000 osob , tak jak nie trzeba pytac setek tysiecy zeby okrselic pi razy oko jakie sa preferencje wyborcze.
Ofc te metody sa wrazliwe na uczciwosc badajacych , bez trudu mozna dobrac ytaka grupe osob ktora potwierdzi albo obali potrzebna teze.
Nie mowimy tu o prostej ulicznej sondzie wyborczej, a o miarodajnych badaniach naukowych. Nie wiem jak mozna okreslic obiektywnie stopien zrozumienia tekstu na innej podstawie. Teraz, jesli zalozyc, ze w poscie Sinica wystepuje "jeden z najnizszych wskaznikow", to rozumiem, ze w ramach badan porownawczych wynikow z innych krajow. Wedlug jakich kryteriow przyjeto reprezentatywna grupe panstw? Pytania mozna mnozyc - dla mnie brzmi to wlasnie bardziej podobnie do ulicznej sondy, niz do wiarygodnych badan. Ale moze Sinic wrzuci jakies zrodla, na ktorych sie opieral, piszac te slowa, bo problem mnie zaciekawil.
Czy w takim razie ludzie "ogarnięci" w kraju takim jak Polska powinni być bardziej z siebie dumni, bo mają trudne warunki np. środowiskowe?
Wow wow kiedyś tak dobrze teraz tak zle wow wow stary pieseł wow uszanowanko dla języka wow
Serio? Jako językowiec chcialbym tylko nadmienic, iz język ewoluuje i ulega ciągłym zmianom...a w zasadzie uproszczeniom (wiec w sumie ciezko mowic o ewolucji) i to normalne, ze zasob slow sie zmienia...Nikt juz pieknie nie bedzie czegos imputował czy reflektowal itd. I język Polski nie jest tu jakims wyjątkiem, zmienia sie KAŻDY jezyk. Zasob slow takze sie zmniejszyl ze wzgledu na to, ze powstaly synonimy mogace zastapic w wielu przypadkach 4-5 innych slow. Stetryczale gadanie jak to nasi dziadkowie pieknie mowia to jakies bzdury. Moj dziadek w '40 roku zostal wywieziony do Niemiec w wieku 14 lat, byl tam pare lat jako robotnik u aryjczyków, oczywiscie w okresie wojny nie kontynuowal nauki i po wojnie juz szkoly nie skonczyl. Mysle, ze tak jak wielu ludzi z jego pokolenia. Dlatego nie powiedzialbym, ze posluguje sie jezykiem i ma zasob slownictwa taki jak ja co oczywiscie nie jest jego winą.
Rzekłem.
Tak to prawda kiedyś nawet matura była czymś teraz nawet taki debil jak ja podchodzi do niej w tym roku.
Każdy debil może skończyć studia może nie dzienne ale zaoczne Cosinusy itp
Program nauczania też jest zły na J.Polskim wymagane jest kiedy pisał ten ten ile miał dzieci itp,a listu czy wypowiedzi na forum nie umiesz napisać bez błędnie gdyby nie czerwone znaki
Poza własną rodziną nie mam w realu zbyt dużego kontaktu z obecnymi polskimi nastolatkami, trudno mi więc ferować daleko idące opinie. Ale rzeczywiście zetknąłem się z tymi informacjami, o których pisze Sinic. Podobno w Polsce jest wyjątkowo duży odsetek analfabetów funkcjonalnych oraz wtórnych analfabetów a jednocześnie maleje u nas liczba osób regularnie sięgających po literaturę beletrystyczną. Nie wiem z czego to wynika. Na Zachodzie liczba czytających rośnie, więc kwestie dotyczące współczesnych mediów i technologii nie odgrywają decydującej roli.
Z polskimi nastolatkami stykam się natomiast na forach internetowych, ale też nie feruję wyroków, bo społeczność forumowa w żadnym stopniu nie jest reprezentatywna dla ogółu społeczeństwa. Posty obszerne i napisane ładną polszczyzną przeplatają się tutaj z postami o charakterze sms-owym. Zdarzają się dość często użytkownicy mający elementarne problemy z poprawnym konstruowaniem zdań w języku polskim. Błędy gramatyczne i ortograficzne są na porządku dziennym.
Poprzednie pokolenia... Cóż. Polskie społeczeństwo długi czas było jednym z najgorzej wykształconych w Europie, Polska miała najniższy wskaźnik, obok Albanii, osób z wyższym wykształceniem. IIWŚ przetrzebiła naszą inteligencję okrutnie, natomiast PRL faworyzował ludność tzw. robotniczo-chłopską. Nie dziwne, że dziś wielu młodych obywateli polskich może powiedzieć o sobie, że ma większą wiedzę i kwalifikację od swoich dziadków.
Ale to oczywiście też zależy od czynników środowiskowych. Pojęcie "wyższe wykształcenie" również podlega pewnej dewaluacji. W rodzinach inteligenckich często zauważa się proces odwrotny do tego występującego w rodzinach robotniczo-chłopskich. Dawna inteligencja była wszechstronnie i gruntownie wykształcona, dzisiejsze wykształcenie to przede wszystkim coraz węższa specjalizacja oparta na pragmatyzmie rynkowym.
Także artykuł gówno prawda, bo to wszystko zależy od jednostki, od jej wychowania, środowiska, ambicji itd itd.
to jest przykład braku rozumienia tekstu czytanego. W artykule chodzi o średnią, o dane statystyczne uśrednione. A nie o Jasia Gdybałę, który twierdzi, że jest odwrotnie, bo zasób jego słownictwa jest większy niż jego ojca.
To też poważny problem dzisiejszych uczniów.
Mazio - wprowadzenie w szkołach testów typu 'czytanie ze zrozumieniem' upośledziło tak naprawdę tą umiejętność u dzieci. Przez te teksty uczniowie nie potrafią zrozumieć ogółu czytanego tekstu, na rzecz konkretnych fragmentów. A do tego jeszcze dochodzi fakt, że od ok. 10 lat młodzież głównie wiedzy szuka w Internecie gdzie teksty są krótkie i hipertekstowe. I w sumie sam fakt, oceniania takiego stanu rzeczy w porównaniu do innych państw jest... głupi? Co mnie obchodzi jak czytają Anglicy czy Bułgarzy *. Ważne jak my czytamy...
A i tak BTW odnośnie badan. Według PISA (Program for Internationale Student Assessement) z 2009 w kwestii "czytania" byliśmy na 15 miejscu spośród 74 badanych państw. Nie wiem co to znaczy z "czytania" i fakt, że jesteśmy akurat na 15 miejscu a nie 6 albo 66 - ocenę i interpretację pozostawię Wam :P
* - Polacy to w ogóle lubią się porównywać z innymi. Zawsze mnie śmieszy jak podają, dajmy na to, ranking FIFA gdzie Polska obecnie (sprawdziłem ;)) znajduje się na 69. miejscu i wyprzedzają nas takie państwa jak Zambia, Burkina Faso czy Urugwaj... No i co z tego? Tak jakby sama nazwa tych państw miała wskazywać, że powinni być gorsi od nas)
(w sumie 69 pozycja na 207 to jeszcze nie tak najgorzej, jestem zaskoczony :P)
Wedlug the economist mamy jednych z najinteligentniejszych uczniow na swiecie, i komu tu wierzyc?
Znajduje się na 69. miejscu i wyprzedzają nas takie państwa jak Zambia, Burkina Faso czy Urugwaj... No i co z tego? Tak jakby sama nazwa tych państw miała wskazywać, że powinni być gorsi od nas)
Urugwaj i Zambia były ostatnio mistrzami kontynentów, ci pierwszą zresztą dwa razy byli mistrzami świata, a na ostatnim mundialu zajęli czwarte miejsce. Nie wiem, kogo to boli w ten sposób, chyba kompletnie niezorientowanych "wszystkowiedzących".
to jest przykład braku rozumienia tekstu czytanego. W artykule chodzi o średnią, o dane statystyczne uśrednione. A nie o Jasia Gdybałę, który twierdzi, że jest odwrotnie, bo zasób jego słownictwa jest większy niż jego ojca.
A ja spacerując z psem mamy średnio po 3 nogi.
Nie wiem gdzie Ty w tym tekście masz jakieś dane statystyczne uśrednione, ja tam widzę tylko wylewanie żali jakiegoś dziada, którego badanie ograniczało się do słuchania gadającej gimbazy w tramwaju.
Nie wydaje mi się, żebym to ja tutaj czegoś nie rozumiał.
Fajnie się czyta, biorąc pod uwagę fakt, że 60 lat temu co drugi Polak miał ledwo skończone 6 klas podstawówki.
Ale 60 lat temu, gdy program zakładał pisanie i czytanie, tyle ten co drugi Polak potrafił w stopniu bardzo dobrym -inaczej dostawał kijem po dupie. We współczesnych klubach towarzysko-rozrywkowych nawet dwanaście klas ani korytarz często nie jest w stanie Polaka nauczyć choćby tyle.
sir Qverty - zgadzam się, język się zmienia. W tej chwili mówimy całkiem inaczej niż było to, powiedzmy 50 lat temu. Ale prawda jest też taka, że bardzo dużo ludzi (nie wnikam w jakim wieku - tego na forum nie widać) pisze wręcz tragicznie. Brak znaków interpunkcyjnych (które jak wiadomo mogą zmienić diametralnie znaczenie zdania), brak podstawowej umiejętności budowania zdań. Już nie piszę o błędach ortograficznych, te jeszcze mogę przełknąć. Każdemu się zdarza. Nawet dzisiaj w jednych wątku na tym forum widziałem wpis, którego mimo szczerych chęci nie udało mi się zrozumieć. Niby używał polskich słów, ale obcokrajowiec uczący się języka polskiego poradziłby sobie pewnie lepiej z ich sensownym ułożeniem. Takie sytuacje są na porządku dziennym niestety. Wystarczy przeglądnąć chociażby to forum.
To jest kompletnie głupie stwierdzenie: język się zmienia. Oczywiście, że się zmienia. Chodzi o to - jak się zmienia. Naprawdę, któryś już raz obserwuję takie totalnie bezrozumne stwierdzenia na tym forum.
Wirus przeszedł mutacje mogące wskazywać, że zacznie się przenosić drogą kropelkową? Wirusy ewoluują! Co w tym dziwnego? Po co o tym pisać?
Sąsiednie państwo gromadzi ciężki sprzęt na naszych granicach? Przesunięcia sprzętu się zdarzają! Co w tym dziwnego? Po co o tym pisać?
Słownictwo uległo uproszczeniu, bo synonimy... Że co? Przecież jednym z objawów wtórnego analfabetyzmu jest traktowanie coraz większego zakresu sytuacji synonimami. Jest to oznaka upośledzenia zdolności komunikacji. Niezdolności komunikowania subtelności i różnic.
Jak ktoś przenosi dane wyrażenie w inną sytuację, i jest to jakiś koncept, nowość, spostrzeżenie, to jest to zachowanie inteligentne, które uczy (jak zwrot stanie się popularny, straci świeżość, stanie się wyświechtany, to traci ten walor, bo jest używany automatycznie, bezmyślnie, bezrefleksyjnie; stąd ludzie często nie rozumieją banałów i równie często zbywają każdą sytuację w której mogliby je zrozumieć słowem banał, bo przyjęło się, że coś jest banalne). Jak ktoś rzuca tym samym słowem w różnych sytuacjach, bo nie potrafi znaleźć innego, to jest to objaw otępienia. Słowo, które oznacza wszystko, przestaje znaczyć cokolwiek.
Nigdy nie gadaliście z ludźmi, którzy przesadzili w życiu z alkoholem czy innymi używkami? Jak wygląda ich język? Na czym polega upośledzenie funkcji komunikacyjnej?
Albo, chociażby - nigdy nie słyszeliście bajki o pastuszku i wilkach? Tyle razy wszczynał fałszywy alarm, że kiedy przyszło rzeczywiste zagrożenie, nikt nie przyszedł z pomocą. Ze słowami jest to samo.
Najlepiej nauczcie dzieci mówić na każde zwierzę kotek i pojedźcie na safari.
Język się nie zmienia, język chamieje. Zasadnicza różnica.
Ale czego się spodziewać po pszennoburaczanej 'elycie' z Wąchocków, która obecnie wiedzie prym na salonach. Najbardziej bawi mnie, gdy gadające głowy z telewizji, pobierające pensje wyłącznie za mówienie, w co drugim zdaniu popełniają koszmarne błędy. Śmieszno i straszno.
secretservice, uwielbiam to w Polakach - nieważne jak by było, zawsze jest gorzej, zawsze i wszędzie idzie ku gorszemu, nadzieja zdechła, ostatni gasi światło, dzieci coraz głupsze, społeczeństwo coraz biedniejsze i coraz bardziej schorowane, Niemcy nas dymają, Ameryka nas dyma, Ruscy nas dymają, pół Polski zapierdala na zmywaku u Anglika.
To nie młodzi rozkradli ten kraj. To nie młodzi są pokoleniem alkoholików, palaczy i szarej miernoty bez ambicji. To nie moje pokolenie rządzi tym krajem od dwóch dekad, to nie moje pokolenie ma 100x niższe ambicje czy dużo gorsze wykształcenie. To nie moje pokolenie roztrwoniło wszystko co przez ostatnie dekady dobrobytu wygenerowały nam dzięki ciężkiej pracy gospodarki.
Miło mi, że tak wszyscy jadą młodym, ale prawda jest taka, że jacy by nie byli - na tle gówna, jakim okazało się być pokolenie obecnych 40 i więcej latków - i tak wypadają zajebiście.
I sorry za agresję i generalizowanie, ale dokładnie to robi druga strona pełna czerwonych polityków bez wyrazu, konfidentów, Januszów i Mirków, wąsatych taksówkarzy i miliarderów dorobionych na reformach i wypierdoleniu przyszłości całych pokoleń w imię nabicia własnej kabzy.
Szczerze to spływa po mnie jak po kaczce, ale bez jaj, wiem, że my mamy niby "lżej" (chociaż niby jesteśmy straconym pokoleniem dzięki polityce naszych genialnych poprzedników), że kiedyś było trudniej szczególnie jak się nie sprzedało swojej dupy czerwonym, ale nie rozśmieszajcie mnie, wśród młodych jest dokładnie tyle samo debili jak wśród starych -z tą różnicą, że nawet ci młodzi debile poradzą sobie dużo lepiej w świecie, niż starzy - bo teraz byle 6-latek umie obsłużyć iPada a co drugi 80-cio latek nie da rady nawet zapiąć pasów w aucie nie mówiąc o tym co by się stało, jakby takiego zostawił na lotnisku.
I mam gdzieś co uważa jakiś Janusz ze związku Weteranów i Wędkarzy Polskich, który sam w życiu nic nie osiągnął i pewnie zna się na wszystkim i na niczym - tylko nie rozumiem po takich "filozofów" (oficjalnie!) cytować.
Nie potrafią poprawnie i logicznie budować zdań.
+1
Spójrzcie sobie na dowolny wątek typu: Przyjmę konto do LOLa.
bo teraz byle 6-latek umie obsłużyć iPada a co drugi 80-cio latek nie da rady nawet zapiąć pasów w aucie nie mówiąc o tym co by się stało, jakby takiego zostawił na lotnisku.
No i klops, bo ja też nie umiem obsłużyć ipada...
Ale w 5 minut byś się nauczył! W przeciwieństwie do Wielkiego Wodza i Noblisty, który przez 70 lat się nie opanował polskiego. Nawet murzyn z klipu następcy lepiej ogarniał składnię.
Ale kto by takie detale pamiętał, grunt, że teraz ludzie po studiach to debile!11
http://www.youtube.com/watch?v=P9sYNJ-4fc8
Przypomniało mi się odnośnie tych telewizyjnych analfabetów. Swoją drogą smutne, że przez tyle lat i mimo zmiany ustroju, nic w gruncie rzeczy się nie zmieniło :).
Uważam, że sprawa jest złożona ( cóż za niespodzianka! ).
Po pierwsze - nie każdy dziadek mówił piękną polszczyzną. Jeśli ktoś wywodzi się z domu, który od x pokoleń we względnym spokoju zaliczał kolejne szczeble edukacji i należał do klasy średniej to można odnieść takie wrażenie - tyle, że to raczej wyjątkowa sytuacja. Patrząc szerzej przez ostatenie pięćdziesiąt lat można znaleźć dużo przykładów raczej awansu społecznego i nawet jeśli młodsze pokolenia mówią średnio to i tak zapewne lepiej, niż ich przodkowie.
Po drugie - mnie na przykład obchodzą nasze wyniki na tle innych krajów z prostego powodu. Jeśli wszędzie obserwujemy ten sam trend, to najwyraźniej jest to szersze zjawisko i trend cywilizacyjny. Jeśli badania wykazałyby, że np. w Polsce odsetek dzieci czytających ze zrozumieniem ciągle maleje a w krajach dokoła się zwiększa to przyczyn szukałbym na naszym podwórku i w pierwszym rzędzie w systemie edukacji. A takich i podobnych implikacji jest więcej, dlatego na razie wstrzymałbym się z biadoleniem nad upadkiem Polski. Jeśli już, to na podstawie min. własnych skromnych obserwacji mówiłbym o upadku ogólnym.
Po trzecie - język się zmienia i jest narzędziem. Ba, lapidarność sama z siebie nie jest niczym złym. Problemem jest raczej to, że zbyt często musimy albo chcemy jedynie wypluwać z siebie krótkie komunikaty i nie przywiązujemy specjalnej wagi do kwestii wzajemnego zrozumienia.
Tak właściwie - zapewne wszyscy mieliśmy w szkole zajęcia z analizy tekstu, w takiej czy innej formie. Ale czy mieliśmy zajęcia, w których analizowaliśmy nasz własny tekst pod kątem jasności wypowiedzi? Tak sobie myślę, że starożytna sztuka retoryki to nie była głupia rzecz - w mowie i piśmie na pewno przydałaby się i dzisiaj.
Pozdrawiam!
b212 #27
To nie młodzi rozkradli ten kraj. To nie młodzi są pokoleniem alkoholików, palaczy i szarej miernoty bez ambicji.
Oczywiscie, my, nieco starsi, przyszlismy na swiat w raju, w ktorym z kranow plynela wodka, papierosy rosly na drzewach, a jedyna ambicja bylo wynalezc lek na kaca. Lecz sie czlowieku. Zupelnie niedawno sam bylem mlody, chyba wczoraj. Tez bredzilem jak potluczony. Jest wiec dla Ciebie nadzieja. Nadzieja na to, ze gdy juz osiagniesz czterdziestke nie bedziesz czytal takich durnych tekstow, jakie dzis piszesz.
[27]
Sześciolatek potrafi obsłużyć ipada. Powód do chwały, ROTFL :D Większej głupoty nie słyszałem. Zapytałbym czy autor tego tekstu umie oporządzić konia, albo wydoić krowę. Bardzo inteligentne.
Co do dzieci i ipadów:
Tak właśnie debilizm niektórych (jak autora tego tekstu o ipadach) propaguje się do tego stopnia, że ofiarami są nawet małe dzieci. Mieć na tyle poprzestawiane w głowie, żeby obsługę jakiegoś modnisiowego tabletu mieszać z wykształceniem, wiedzą, życiowymi umiejętnościami, kiedy w rzeczywistości nadużywanie takich technologii (szczególnie w młodym wieku) prowadzi do upośledzenia pewnych funkcji intelektualnych, to naprawdę się rzadko zdarza (chociaż, niestety, zdaje się coraz częściej).
Zdolności rozwija się w różnych zakresach i różnymi metodami, kolego. Jak tego nie rozumiesz, kończysz z upośledzeniem wielu funkcji intelektualnych i społecznych. Twoje podejście jest równie inteligentne, jak osoby która zamknęłaby dziecko w klatce i uczyła żonglować. A potem się szczyciła - patrzcie, taki młody, a już żongluje. A wy dziadki, co? Nie umiecie! Tylko ten twój mały żongler do końca życia musiałby płacić za upośledzenie rozwoju jakie mu w ten sposób zaserwowałeś.
Jesteś jak filmowy villain, który chce stworzyć zombie. Kiedyś ktoś temu zombie odłączy internet i będzie to jak strzał w serce. Internet i nowoczesna technologia, to nie rzeczywistość. To tylko narzędzia stanowiące jej nikłą część. Możesz sobie się czuć w internecie czy przed komputerem, jak ryba w wodzie. Mimo to pozostać skończonym kretynem bez żadnych rzeczywistych umiejętności. Za to z wielkim przekonaniem, że Ci się wszystko należy, bo przecież taki jesteś wykształcony. Nie jesteś. Nawet pod względem informatycznym jesteś analfabetą. Wykształcony to w tej dziedzinie będziesz, jak będziesz w stanie napisać sensowny program przynajmniej na kilkadziesiąt tysięcy linijek kodu, zaplanować i postawić sieć w jakiejś sporej firmie, czy cokolwiek w tym guście.
I nie, nie jestem osobą po 40, ani nawet w pobliżu tego wieku. Również uważam, że tekst linkowany w pierwszym poście, to zwykłe uogólnienie nie poparte żadną analizą i znajomością faktów. Co nie oznacza, że żaden z problemów o jakich pisze autor tego tekstu nie występuje w rzeczywistości. Problemów jest sporo. Nie oznacza to, że dotyczą każdego. Dotyczą jednak coraz większej ilości osób. I coraz większej ilości osób wydaje się, że problemów żadnych nie ma. To też jest problem.