Growe Jądro Ciemności. Wrażenia ze Spec Ops: The Line
Dzięki za link i dobre słowo MaKaB. Cieszę się, że kogokolwiek można do czegoś zainspirować. Rozmawialiśmy już wcześniej i niezłe oko do dwóch fontann masz. Jak dla mnie gameplay nie był wcale zły tj. nie wyróżniał się w żaden sposób. Jedyna rzecz, która byłą nieco irytująca to sprint, był nieco "sztywnawy", a czasem trzeba uciekać przed ostrzałem szybko. Nie będę pisał nic więcej, bo chyba dla siebie temat wyczerpałem, ale gra naprawdę obowiązkowa i wyróżniającą się perła we współczesnym rynku gier.
Po przejściu gry, robiłem co mogłem, żeby rozpropagować ją wśród znajomych. Sukcesów na tym polu nie odniosłem wiele, ale jeśli choć jedna osoba dzięki temu w nią zagrała, to było warto.
O treści merytorycznej nie ma co pisać, bo musiałbym tylko powtarzać to, co napisali inni. Warto zwrócić szczególnie uwagę na fakt, że nawet z wyraźnych wad udało się jakimś sposobem zrobić zalety - produkcja specjalnie używa typowo nierealistycznej, nieco sztywnej, "growej" mechaniki, żeby przypominać graczowi, że jest... no... grą... Tylko po to, by za chwilę zdzielić go w ryj i wygarnąć, że to wszystko jego wina, bo przecież mógł po prostu odejść od komputera / konsoli.
Dołączam też do osób zdziwionych narzekaniem na mechanikę. Tak jak wspomniałem, miejscami była nieco sztywna. Dokładnie tak samo, jak w wielu innych grach TPP, gdzie jakoś to recenzentom nie przeszkadza.
jeśli znacie coś podobnego, zwłaszcza wśród shooterów, to serdecznie proszę o wpisanie w komentarzach
Wśród shooterów niczego sobie nie przypominam. A tak, to standardowo - Silent Hill 2, Planescape: Torment, seria Legacy of Kain. Od jakiegoś czasu też The Walking Dead i Alpha Protocol. Oczywiście żadna z tych gier nie jest dokładnie tym, czym The Line, ale każda wyróżnia się ze względu na fabułę i zaangażowanie gracza w powstawanie historii.
Mi się wydaje że gra cierpi na przypadłość niejednego dobrego utworu literackiego. A mianowicie jak wiele tych utworów w dniu premiery były mieszane z błotem, to po jakimś czasie (dniach, miesiącach, latach?) zaczynały zbierać coraz większe uznanie krytyków.
Jest to wg mnie spowodowane faktem że większość ludzi oczekiwała kiczowatego filmu akcji ala "Kol of djuty" z masą wyreżyserowanych scen ucieczek, wybuchów i akcji w ostatniej sekundzie. Dostaliśmy za to niedoskonałą grę technicznie, a wg mnie doskonałą grę merytorycznie. A że większość graczy i krytyków spodziewała się czegoś innego, to coż - gra zebrała baty.
@Mephistopheles
Słusznie, taką perłę trzeba promować :). O "The Walking Dead" i "Alpha Protocol" już napisałem, o "Planescape Torment" wspomnę niedługo. Do "Silent Hilla 2" mam za słabe serce :P. Tak czy siak, to potwierdza, że wśród shooterów trudno znaleźć inną, ambitną produkcję o takiej atmosferze oraz wpływie na psychikę gracza.
@Devilyn
Teza wydaje się trafna. Tutaj wychodzi na jaw istotny problem. Niemalże zerowy marketing. Gdyby produkcję reklamowano jako "pierwszego, poważnego shootera w historii gier" czy "growe jądro ciemności", to jestem przekonany, że produkcja uzyskałaby rozgłos wcześniej i byłby on większy.
Z grą mam podobny problem co z bioshokiem infinite. Fabuła genialna, gameplay bardzo średnio wykonany. W bioshocku rozumiem troche zmienienie gameplay'a na bardziej liniowego, ale ze spec opsa dało się wycisnąć trochę wiecej, albo chociaż zrobić coś z mechaniką, bo czasami postać zaczyna wyprawiać różne dziwne rzeczy, których bym sobie nie życzył. Mimo tego i tej, i tej grze dałbym 10/10, ponieważ dzięki fabule, są na swój sposób dosyć rewolucyjne.
Do "Silent Hilla 2" mam za słabe serce :P.
Zagraj w Silent Hill: Shattered Memories. Jak dla mnie jest to jedna z najbardziej inteligentnie zaprojektowanych gier ever. W zasadzie każdy szczegół jest zawarty w tej grze nie bez powodu + do tego mamy tu parę nietypowych rozwiązań w warstwie fabularnej jak np. wygląd i charakter NPCów kształtujący się na podstawie naszych poczynań w grze i odpowiedziach na pytania psychoanalityka (tak, cała fabuła opowiedziana jest z perspektywy bohatera opowiadającego swoje przeżycia na kozetce :P).
Sama gra jest chyba jeszcze bardziej niedoceniona niż Spec Ops: The Line, bo nawet fani Silenta lubią mieszać ją z błotem.
Cholera, zapomniałem, że bez zagrania wcześniej w pierwszą część serii (SH: SM jest niejako alternatywną wersją wydarzeń) trochę można stracić m.in. przez to, że wydarzenia z SH:SM nie pokrywają się całkowicie z tymi z SH1.
PS. Jest to jeden z nielicznych horrorów (nie tylko growych), w których krew występuje w całym dziele może tylko ze 3-4 razy.