Swiat chyba oszalal. Nie wiem czy to jesienne przesilenie tak na mnie wplywa, ale ogolnie marazm panie. Gdzie bym nie zajzal obcy klimat. Portale z newsami otwieraja reklamy juz nawet gdy uzywam klawisza backspace, zeby wyjsc ze strony na ktorej zawiesila sie reklama. Celebryci wylaza z kazdej dziury, a ich jakosc juz nawet nie puka w dno od spodu. Niedlugo podniose deske sedesu, a tam Cichopek w bieliznie. Wyglada na to, ze dzis zeby zostac celebryta wystarczy nieco urody i pokazac cycki - czyli ja juz nie bede. Zeby choc z gwiazda dali potanczyc, ale gdzie tam - teraz do najblizszej gwiazdy mam chyba juz wiecej niz rok swietlny. Pewnie gdyby byla blizej i tak okazaloby sie, ze to jakis niebieski karzel.
W polityce , panie, tez nie lepiej. Gdzie nie spojrzec leja naszych - marsze, referenda, badania opinii publicznej, w nocy ktos postawil po kryjomu pomnik. Za moich czasow pomniki sie po kryjomu malowalo farba. I nawet nie wiadomo, ktorzy to nasi - bo jedni i drudzy krzycza cos o zdradzie i glupocie. Podobno premier jest Obcy, ale po wyborach ma byc juz lepiej. Ja tam sie nie moge samych wyborow doczekac - ciekaw jestem co znowu mi obiecaja. Moze kielbasa na polskiej polce w Asdzie potanieje?
O sporcie nawet nie wspomne. Nowym selekcjonerem reprezentacji ma byc podobno Pudzian - ma wyglad selekcjonera i podobno bedzie motywowal pilkarzy low-kickiem w przerwach meczu. Malysz jezdzi w rajdach, dobrze chociaz, ze Kubica jeszcze nie skacze, choc latal ostatnio nienajgorzej. Gdzie nie pojedziemy to baty. Radwanskie podobno nie chca jesc owsianki i sa za slabe na Ruskie, ten kolo z meskiego tenisa leczy sie na nerwy. Co sobie obiecam cos po sporcie, to porazka. Mamy jeszcze jakies mocne strony w tej dziedzinie? Gdzie te czasy, gdy Kozakiewicz okazywal Ruskim szacunek?
Nawet na forach zupelnie do niczego. Panie, kto to slyszal, zeby pytac sie o mate do cwiczen? Albo ogladac caly upadek jakiegos Bauera z balonu? Wszedzie pospiech, trzy slowa, link i odwalone. Pogadac nie ma o czym. A jak juz jest to glownie o polityce lub religii. Trzeba chyba nogi przy kominku ogrzac, kota poglaskac i ogrzac kostke lodu w szklance wody zycia. Tylko jak to zrobic, kiedy ciagle w pracy? Absolutna alienacja panie.
Mazio jeżeli chodzi o sport to sukcesy od lat osiągamy w żużlu :) Mowa głównie o drużynowych MŚ - zatem drużynowo jesteśmy coś w stanie ugrać, bo na piłkarzy czy siatkarzy jak widać nie ma co liczyć.
Co do celebrytów (nie lubię tego wyrazu ...) to moda jest na robienie z siebie błazna, trzeba narobić wokół siebie szumu, żeby być na topie przez te parę lat. Kto za 10-20 lat będzie pamiętał o wspomnianej Cichopek ? To samo tyczy się "artystów muzyków". Trzeba się nachapać jak najwięcej, bo kariery tych ludzi najczęściej trwają krótko.
No i smutna prawda o forum ... Sam kiedyś nałogowo siedziałem na GOLu, wypowiadałem się w większości wątków. Kiedyś byłem nawet zdania, że z tego forum nie da się odejść, teraz jak patrzę to jednak da się. Ludzie się zmieniają, występuje rotacja. Starzy odchodzą, młodzi przychodzą. Tylko szkoda wielka, że ci młodzi nie potrafią dyskutować tak jak ci starzy ... Przez to coraz mniej jest wartościowych userów.
Pozdrawiam Cię Mazio i zapraszam na piknik, może kiedyś się pojawisz. Zabierz ze sobą whisky :)
Chcialbym panie dzieju, ale kapitaliste mam glupiego. Nie rozumie sierota, ze powinno byc nie 33 dni wolnego na rok, a co najmniej 333!. Pewnie na tej chytrosci sie dorobil. I na nic nigdy mi nie starcza, i nigdzie przez niego nie zdazam. Ale co roku, gdy redakcja oglasza Piknik to milo wspominam ten jedyny, chyba sprzed 10 lat. Dzialo sie, oj dzialo. Moze jeszcze kiedys, choc jeden raz pojawie sie znowu. Tylko nie wiem czy mnie zechca gospodarze. ;)
W zuzlu powiadasz - z tym zuzlem to dziwnie: nigdy mnie nie interesowal, ale gdy zaczne ogladac to jakos wciaga. Tylko ja lubie sporty, gdzie poza umiejetnosciami liczy sie czlowiek - jego sila, zrecznosc, wytrzymalosc, charakter, wola walki, ambicja i geny. A tutaj to chyba z genow to jedynie, zeby kosci byly pneumatyczne. ;)
Z tymi celebrytami to nie tak latwo, oni sa wzorem dla wielu bardzo mlodych ludzi, ktorzy mysla, ze tak trzeba. I wychowuja sie marzac o X-Factorze (z tym to jeszcze pol biedy - cos trzeba umiec) i o slawie, pieniadzach, lekkim zyciu. Kiedys tez tak bylo. Tylko jak juz sie okazalo, ze nie ma sie talentu, to czlowiek wracal do swojego przedzialu i jechal dokad go pociag zabral. A teraz? Nie masz talentu, jestes glupi jak borsuk w ksiegarni? Nie szkodzi! Zawsze mozesz cos zdjac, cos glupiego zalozyc i jesli nie masz wstydu to i tak bedziesz gwiazda. No i mamy The Warsaw Shore. Az wstyd, ze ktos tak moim miastem sie podciera.
O polityce dyskretnie nie wspominasz... Wiadomo, za cos sie tego kapitana dochrapales. :) Dobrze, i ja sobie odpuszcze. Swiata nie naprawie, ale cisnienie wyrownam. Szacunek mosterdzieju.
To dopiero teraz to zauwazyles ? Az sie dziwie. W tv od lat jest w kolko jedno i to samo z takim samym scenariuszem czy to w polityce czy informacje czy muzyka, rozrywka, wydarzenia. Wszedzie w kolko to samo i tak samo. Tak bylo od lat.
Co do forum to o niczym innym juz nie da sie tu podyskutowac czy napisac posta. Kiedys byly wyglupy traktowane przez innnych za powazne wypowiedzi przez co taki myslal, ze jest madrzejszy i bylo jakos. Czasami glupio, smiesznie, zabawnie - zawsze sie cos dzialo. Stworzyles watek o czymkolwiek to lecialy dziesiatki postow w ktorym autor wypowiedzial sie przy [1]. Wszyscy nakrecali sie nawzajem i kazdy lapal kazdego za slowka i przekrecal na wszystkie mozliwe sposoby na poziomie tvn'u.
Stworzyles watek o swoim kompie to ktos mial cos ciekawego do powiedzenia. Teraz sie zapytasz to musisz sie nazywacx Soul zeby ktos ci napisal sensownie.
Teraz wchodze i polowa to pytania o tym o czym wspomniales ( tak tak zalapalem ) a druga polowa komentarze gdzie nigdy nie wchodze i ktorych nie bylo widac wczesniej.
Rutyna panie.
Może się starzejesz?
Mamy globalną wioskę.
Wszystko się zmienia.
Ludzie się zmieniają.
Pędzą za pracą.
Za pieniędzmi.
Wyjeżdżają z kraju.
Zakładają rodziny.
Nie mają czasu.
Takie życie.
Z pewnoscia nie robie sie mlodszy, to fakt! Ale ciagle pamietam, ze jak bylem mlody i chlonalem fantastyke, to marzyly mi sie latajace miasta ponad nieprzebyta puszcza na Ziemi. Globalny pokoj i wspolpraca. Z tego wszystkiego mamy jedynie globalna wioske, w ktorej chamstwo idzie w konkury z glupota. Chciwosc w tany z zawiscia, brak czasu w pogon za wolna chwila. No i pomyslalem sobie dzis w nocy - dosc! Koniec zrzedzenia. Od dzis zaczynam nowy etap. Nie bedzie choru, bedzie balet! W koncu zostalo mi mniej niz wiekszosci z was, wiec trzeba sie spieszyc sie cieszyc. A, ze juz wyjechalem, zalozylem rodzine i tez nie mam czasu, to moge rownac tez w dol. ;)
Jej, myślałem, że rzeczywiście to się jakoś rozwinie, ale już jest po południu i spodziewałem się tu tłoków.
Z rana napisałem na szybko bo za 5 min miałem wychodzić.
To może rozwinę co miałem na myśli :)
Kiedyś były na forum wielkie dyskusje.
Długie na 200-300 postów. Z rana jak się nic nie przeczytało to po południu miało sporo do poczytania, albo wpisywało się tylko na podstawie pierwszego komentarza. Wcześniej człowiek miał jakąś potrzebę napisać więcej niż 5 słów. Tak było mądrzej. Dyskusja była kontynuowana.
Żyjemy w ciekawych czasach. Czasach, gdzie internet zmieniał się na naszych oczach.
Na początku był 10-cio stopniowy system ocen (Na golu dalej popularny).
Potem np: YT wprowadził 5-stopniowy system ocen (gwiazdki).
Potem ludzie mieli najprostszy sposób oceny. Tylko 2 opcje. Podoba mi się, nie podoba mi się...
Ale to było za dużo! Człowiek musiał myśleć, podejmować decyzję! To wprowadzili jedną opcję "Lubię To!" i tak zostało...
Pamiętam, że jak chciałem dać ocenę jakiejś grze to się zawsze zastanawiałem. Dać jej 9/10? Przecież grałem w lepsze gry... Ale jak jej dam 6/10 to się okaże, że gra której dałem 7/10 była lepsza (co w mojej opinii nie była). Więc dam jej te 8/10. Człowiek musiał pomyśleć... Aktualnie tak oceniam na Filmwebie, bo już tak dużo nie spędzam czasu na graniu :)
Wszystko się aktualnie daje klientowi na talerzu.
Spójrzmy na gry. Na początku mamy samouczek, który już stanowi 5 % przejścia... Ja czasem nie jestem pewny, czy to jest Boss pierwszego poziomu czy już zakończenie. Nie tak dawno przeszedłem Crysis 3. Gra świetna na odprężenie. Przechodziłem ją wygodnie rozwalając się w fotelu, nie martwiąc się, że jak zginę to wrócę do checkpointa, który miałem 5 min temu... Skończyłem grę będąc przekonanym, że ostatni Boss to jest pierwszy większy Boss, i że czekają na mnie czterej inni i ostatni Big-Boss...
Podobne uczucie towarzyszyło mi przy Bioshock Infinite.
Kiedy sobie z tego zdałem sprawę? Jak zacząłem grać w Demon Souls. Pierwszy poziom, a ja już sobie plułem w brodę, miałem ochotę rozwalić Joystick i z miłą chęcią wywalić konsolę przez okno.
Po czym jak przejrzałem szereg tutoriali na internecie i przeszedłem pierwszy poziom to towarzyszyło mi miłe uczucie spełnienia.
Wszystko nam się w tej chwili ułatwia.
Kiedyś w poszukiwaniu książki, gry, muzyki obchodziłeś całe miasto w poszukiwaniu tej jedynej. Pytałeś się sprzedawcy, czy czasem tego nie mają i najczęściej słyszałeś "nigdy o tym nie słyszałem/am".
Aktualnie wszystko można zamówić na allegro z przesyłką pod dom.
To jest fajne... Ale o wiele bardziej cieszyłem się z możliwości posłuchania soundtracka z filmu "Kiler" na kasecie magnetofonowej pożyczonej od znajomego, niż obecną możliwością zakupu nośnika pod dom... W sumie to nawet by mi się chyba nie chciało. Fajną możliwością byłoby kupowanie płyt vinylowych wykonawców z lat 70,80, 90 w oryginale, gdyby tylko były w normalnych cenach... Ja rozumiem, wartość kolekcjonerska, ale to najczęściej wystawiają ludzie, którzy mają cały regał z płytami vinylowymi i wystawiają to z myślą "Wystawie za 100zł, jak znajdę frajera to sprzedam, a jak nie to zostawię dla siebie, przecież nic nie tracę..." i potem mamy szereg papug, którzy zbytnio nie znają się na cenach płyt, o rzeczywistych wartościach i wystawiają płytę wartą 20 zł za 100. Ja rozumiem wolny rynek, jak ci nie pasuję cena to nie kupuj, ale potem jest problem kupić cokolwiek :D
Celebryci zawsze byli. Ludzie kochają magię kina, telewizji i czego tam jeszcze. Teraz mamy internet i mamy blogerów. Każdy chciał być kiedyś sławny, teraz próbuje swoich sił w modzie, muzyce, coachingu nie mając zbytnio pojęcia, powielając schematy swoich ulubieńców, bądź wzorując się kulturą zachodu.
O sporcie nie mam zbytnio co powiedzieć. Czytało się za dzieciaka Bravo Sport, oglądało skoki (Tato! Małysz skacze!), mecze (po których następnego dnia próbowano odegrać akcje na szkolnym boisku) i z zapartym tchem oglądało mecze swoich idoli w telewizji. Następnego dnia można było pochwalić się ujrzaną akcją przed kolegami z podwórka, wytłumaczyć, że była poprzeczka, słupek, jak akcja była poprowadzona. Aktualnie wyjmuje się komórkę i z wczorajszego meczu pokazuję filmik. Po czym się słyszy odpowiedź "lipa...", "widziałem lepsze".
Brakuje tego społecznego kontaktu. Opisując coś najczęściej się tym zachwycamy. Często nawet przejaskrawiamy fakty.
Gol ma też swoje lata. Większość śmieszków poszła na inne serwisy, albo komentuje pod fejsbukiem.
Brakuje mi mobilnej wersji forum, abym mógł bez problemu pisać w pociągu lub tramwaju. Aktualnie jestem w stanie pisać tylko w domu, co też jest w pewien sposób wadą. Większość osób w domu ma lepsze zajęcia, niż przeglądanie forum o grach.
Weterani pozakładali rodziny. Były już na forum zdjęcia synów i córek, a nawet śluby. Stara gwardia poszła na swoje :)
Komentują czasem w co ciekawszych postach, no ale jednak już rzadziej.
Ile razy czegoś nie komentuję, nie wysyłam wiadomości bo dochodzę do wniosku "no, ale po co..."
Człowiek dorasta. Dochodzi do wniosku, że pewnych rzeczy nie wypada pisać, z pewnymi rzeczami nie należy się unosić.
To takie tam moje żale o wszystkim i o niczym :-)
Kiedyś były na forum wielkie dyskusje.
Długie na 200-300 postów. Z rana jak się nic nie przeczytało to po południu miało sporo do poczytania, albo wpisywało się tylko na podstawie pierwszego komentarza.
Chyba przespałeś cały wrzesień, bo wątek o wklęsłej Ziemii bił wszelkie rekordy.
Szanowny kolego Lyczku: z bolem zawiadamiam, ze muza jest na odwyku. Pisala za mnie rozne rzeczy, nie zawsze dawala patrzec co nabazgrala, a ja potem palilem buraka. Wychodzi czasem na przepustke, ale obrazona taka, fuczy i steka, i rzadko z siebie wysteka dwa slowa z sensem, a co dopiero do rymu. Trzymam ja wtedy z dala od kompa, zeby nie rozrabiala, bo Ducholap jej nie lubi. Mi tam specjalnie o to nie staje, ale ona ma obiecane, ze jak wydobrzeje to jeszcze cos napiszemy, wiec tuby nie chce stracic. ;)
---
Lo matko, panie Reality! Ales pan teraz walnal posta, ze mozna by zeza rozbieznego dostac, gdyby czlowiek bokiem patrzyl. Az nie wiadmo gdzie zaczac, to i od poczatku zaczalem. No i poczytac warto, ale zgubic sie tez i mozna. Bede czytal po akapicie i jak mi cos do glowy przyjdzie to moze i cos tam skrobne.
Z tymi ocenami tos pan choroba utrafil. Nigdy nie spojrzalem na to w ten sposob. Za glupcow nas maja, nie? Z drugiej strony mysle sobie, ze jednak idea "lajka" ma pewna zalete. Moze oddawac podejscie emocjonalne. Jest skuteczna forma okazywania sympatii rozmowcy lub konkrentnej wypowiedzi, bez koniecznosci okreslania tego w jakiejs skali. Nie kazdy tez panie ma wszystko tak poszufladkowane, zeby od razu wybrac umial. No bo niby jaka jest najlepsza gra w jaka gralem? Unreal? Syndykat? UFO? Close Combat 3? A moze RTCW lub Wiedzmin? Wraz z tym rozwojem Internetu zwieksza sie rowniez ilosc opcji i w tej materii, i tym samym tworza nowe gatunki. I to bogactwo potrafi przytlaczac.
Dlatego wlasnie nie boli mnie zbytnie utrata klimatu zdobywania wybranej zajawki. Owszem, pamietam dreszczyk emocji, gdy odwiedzalo sie kolejny kiosk Ruchu w poszukiwaniu ostatniego numeru "Razem" z plakatem Beatlesow, ale schodzenie calej Ochoty za numerem czasopisma to jednak marnotrawstwo czasu. Dzis mosci panie za to granice mojego wyboru ogranicza jedynie... pamiec. Mialem kiedys ochote na ksiazke z bardzo wczesnego dziecinstwa, takie SF dla dzieci, ale w klimacie, ktory uksztaltowal moje marzenia na wiele lat i do dzis pokutuje zamilowaniem do paleontologii. Ksiazka nazywala sie "Lowcy minionego czasu". Nie wiem jak duzy byl naklad i nie sadze, aby kiedys byl dodruk. Wystarczy wejsc na Allegro i voila - ksiazka kupiona! Znowu, ile to czasu czlowiek zaoszczedzi? A, ze bez dreszczyku - coz, Internet tez moze go zapewnic na wiele sposobow.
Otoz nie zgodze sie do konca z kwestia celebrytow. Jesli spojrzec na znaczenie tego slowa, to oznacza ono osobe znana, slawna. Kiedys celebryta zostawalo sie na skutek swoich talentow i byli nimi aktorzy, wczesniej pisarze, potem gwiazdy telewizji. Nawet ci ostatni musieli prezentowac jakis poziom, aby dostac swoj czas antenowy. Programow o duzym zasiegu bylo malo, wiec byle kogo nie wpuscili. Oczywiscie pomijam peerelowskie gadajace glowy, koncentrujac sie bardziej na rozrywce. Slawa bywala tez efektem ciezkiej pracy i na takiej podstawie mozna by uznac dawniej za celebrytow sportowcow. Ci jednak czerpali z niej raczej przyjemnosc, a nie pieniadze.
A dzis? Jak sie nazywa ta jedna co to zaczela kariere spiewajac "Pricetag"? Taka ona byla swieza w tanecznym kroku, ze niby ona o pieniadze nie stoi i ze bawic nas chce jedynie. Grzeczna dziewuszka, dupy nie urywala, ale faktycznie czlowiek jakos wylowil z tego tlumu. Nie, zeby muzycznie, ale idea songu padla w ucho. Potem juz rownia pochyla - jakies zale, ze on o niej nic nie wie i dlatego ona go zostawi - to jeszcze spoko, jest taki wiek w zyciu czlowieka gdy mozna sie zaczac klocic o nieopuszczanie deski w kiblu, a skonczyc w sadzie, rozumiem. Klipu nie widzialem - jakos sie nie trafilo. Potem jak to z nimi bywa - znikla gdzies na chwile i bec - nowa plyta. I co? Gola prawie panie lata, leb obciela na francuska kolaborantke i az strach sie bac co bedzie musiala zdjac przy trzecim krazku! Nie to, zebym golej baby nie lubil i nawet o dzieci sie nie martwie, bo przeciez one teraz wiecej umia ode mnie. Ale chodzi o to jakich trzeba dzis uzywac chwytow, zeby utrzymac uwage przecietnego konsumenta herbaty. Ona zreszta to jeszcze nic.
Najgorsi sa ci wszyscy co to juz zupelnie nic nie potrafia i nagle bec - trafilo sie jak ogon kotu - i kariera leci. Talent spiewaczy zapewnia autotune, ladny pysk i zdolnosc do szokowania odbiorcy. Malo to takich? Co drugi dzis gwiazda! Woza sie jak hrabiowie automobilem, a my klikamy i nabijamy im hajsu. Moze, ze zazdroszcze? Nie, panie! Ja talentu nie mam. I niesmialy tez bylem. Po za tym glupka nie lubie z siebie robic, nawet za pieniadze. Co mnie natura sama glupoty zapewnila to moje. Nie musze jeszcze pajacowac na wizji.
Wiem jak to z GOLem jest, rozumiem. Sam na to cierpie. Wypala sie czlowiek, meczy, pojawiaja sie nowi, glodni - postow, gwiazdek, slawy, pogrubienia. Tylko gadka im sie ciagle skraca. Piszesz mu pan normalnie, jak Smigalski list za Czesnika, a on tylko galy wybalusza, jezor wywali, opluje sie caly i prycha - tl;dr! Dobrze chociaz, ze nie prrr i zejscie smiertelne. Sa oczywiscie tez i orly lepsze, lotow wyzszych, pomyslunku nieciezkiego i czesto az sie pysk usmiecha gdy pisza. Ale zagadac ciezko, zaraz jeden z drugim mysli, ze pedofil jakis, albo przynajmniej - starzec. I tak powoli przechodzimy do lozy szydercow, choc najczesciej nasze ciete riposty pozostaja juz tylko w glowie. Ostatnie szare komorki bija im brawo, ale rece nie leca juz do klawiatury. Ile mozna? Mimo to sentyment zostaje, wroca inni na fali nostalgii, dzieci odchoduja, domy pobuduja, znudza sie zona i wroca kiedys, szukajac klimatu. Tylko ten sie sam, panie, nie stworzy.
Uszanowanie. :)
Imak
Właśnie miałem też o tym wspomnieć, ale całkowicie mi to wyleciało z głowy :)
Świetny temat na "gównoburzę" swoją drogą. Debata o tym czy ziemia jest płaska. Pięć wątków o tym, czy rzeczywiście tak jest. Nie powiem... Na początku się uśmiałem. Ale jak zobaczyłem, że jest już część V, to już mniej mi do śmiechu było.
Mimo, że za polityką nigdy nie byłem, to wcześniej przeglądałem wątki polityczne i szczególnie pamiętam zmagania Atylli, mirancjuma i smugglera. Przeważnie mieli swoją rację. "Bo mojsza racja jest lepsza od twojszej...".
Polityka to bardzo ciekawy temat do rozmów. Znajdź mi temat polityki, a zawsze się znajdzie ktoś kto się nie zgadza, nawet jeżeli się zgadza. No bo jak to? Mam przyznać mu rację? Hańba!
Maziomir
Z książkami mam też pewien problem. Kiedyś zachwycałem się smokami, rycerzami, orkami, najazdami na zamek, walkami dwóch królestw i mocarstw, a teraz? Próbowałem dla odmiany coś przeczytać z fantastyki. Poszedłem do biblioteki i wypożyczyłem trzy książki. Już nawet nie pamiętam tytułów, troszkę mniej znane. Każdą dałem radę do 50-100 strony, a dalej blokada. Nie idzie. Ostatnią książką z fantastyki był chyba Hobbit, na długo przed premierą kinową. Potem jakoś zacząłem wertować S. Kinga zaczynając od fantastyki, na Horrorach psychologicznych kończąc. Ostatnie 5 przeczytanych książek to były biografie... Człowiek się starzeje i już go mniej bawi fantastyka. Szuka czegoś prawdziwego, realnego, czegoś co zdarzyło się naprawdę.
Pamiętam jak w gimnazjum zaczytywałem się w Sapkowskiego... Był dla mnie zdecydowanie za krótki. Ta historia mogła się ciągnąć dalej. Nawet zakończenie, które było dla mnie "WTF?!" pozostawia możliwość kontynuowania.
Ja w kwestii minionych celebrytów zbytnio nie mam nawet jak się wypowiedzieć. Za młody jestem.
Z tym pricetagiem to chyba pomyliłeś artystki :D
Sława obecnie szybko schodzi. Ktoś kto był popularny rok temu obecnie jest nieznany. Są artyści, którzy tą sławę podtrzymują, wydając nowe płyty, tworząc kontrowersje, ale nie każdemu na tym zależy.
Ale moim zdaniem to jest po części ważne. Może nie tyle słucham popu, co więcej rocka, ale tu też jest ważna biografia artysty. Czemu Kurt Cobain zdobył sławę? Bo tworzył świetne piosenki? Czytałem ostatnio "Heavier Than Heaven". Świetna biografia. Nie jest napisana schematami. Nie ma tam opisów utworów typu "artysta w tej piosence poprzez fakt niebieskich zasłon w pokoju chciał wyrazić swój stan emocjonalny". W niej jest opisane życie człowieka, który zmagał się z problemami, uzależnieniami i rozterkami. Gdyby podobna biografia była wydana za życia kogoś żyjącego, zapewne zbudziłaby wiele kontrowersji. Jest w niej wiele fetyszy, dziwnych fantazji podchodzących pod chorobę psychiczną. Gdyby ktoś nie znał człowieka, a książka by była napisana o kimś "random'owym" to by była opisem wielkich dewiacji.
Nie osiągniesz sławy, nie wzbudzając kontrowersji. Nie można po prostu umieć grać na gitarze i śpiewać. To umie wiele osób na świecie. By zaistnieć trzeba mieć drugie dno. Czemu podobała mi się twórczość Hendrixa? Bo opisywał w swoich piosenkach życie. Jego fantazje po używkach. Kreował ciekawy świat i świetnie grał na gitarze :)
Mamy wymiataczy, którzy wzorowali się Hendrixem. Grają lepiej od niego spędzając 9h dziennie ćwicząc technikę. Tworzą dwudziesty instrumentalny album z rzędu pod swoim imieniem. Znani są tylko w środowisku gitarzystów i ewentualnie muzyków. I tu mi czegoś brakuje... Piosenki nie są tworzone z uczuciem. Są tworzone rzemieślniczo.
Na zasadzie "Tutaj walnę sobie septymę bo zajebiście zabrzmi", a nie dlatego by wyrazić jakieś głębsze uczucie.
Ważna jest więź z artystą. Połączenie Fan <-> Artysta. Świetnym tego przykładem jest Dave Grohl :)
Aktualnie mamy artystów co myślą, że są królami świata, wygrali życie, patrzą z pogardą na innych i żyją swoim smutnym życiem. Artyści są za bardzo rozpieszczani :)
Wystarczy wejść na YT, troszkę poszukać i można znaleźć ciekawe własne kompozycje ludzi z całego świata.
Nie przebiją się. A czemu? Bo nie mają historii. Po co nam ktoś nieznany z YT, który może i ma niezłe piosenki, ale co mamy o nim napisać? Żyje sobie w małym miasteczku, chodzi do szkoły/studiuje, pisze świetne piosenki...
Tu potrzeba jakiegoś faktora, który tak naprawdę nie jest talentem, a faktorem emocjonalnym.
Mamy piosenki "let's go party, let's get drunk", ale najczęściej piszą je artyści ze stażem, by jakoś sobie przedłużyć karierę muzyczną, o kolejne parę lat :)
To chyba tyle...