Clang zawieszony – kickstarterowy projekt wyczerpał fundusze
Ładny przekręt, kasa poszła bokiem, a twórcy niby po godzinach kończą grę.
@bonobono Tak, trochę to dziwne, że wydali już kasę za którą mieli zrobić całą grę.
Jeśli ludzie akceptują regulamin kickstartera, gdzie jest informacja o potencjalnym ryzyku to cieżko to nazwać przekrętem.
@nikt11
Chyba że źle założyli ile zrobienie gry będzie ich kosztować :P
A to żaden przekręt. Kickstarter to nie platforma do preorderu :P Na kickstarterze tak naprawdę jesteś inwestorem bez praw do zysku, i tak jak w normalnych inwestycjach tak i tu jest szansa że nie wypali :P Jeżeli ludzie tego nie rozumieją to są sami sobie winni :P
Jak to ktoś ładnie skomentował na zagranicznej stronie:
"Niech w końcu ludzie nauczą się, że Kickstarter to nie sklep gdzie kupujesz "towar", to miejsce gdzie inwestujesz swoje pieniądze - jeśli się uda, zyskujesz, jeśli nie..."
Edit: O.. widzę że makak997 napisał praktycznie to samo, cóż.. kasować nie będę może więcej osób przeczyta :)
Ja jestem ciekaw na jak "wielkie" zainteresowanie liczą twórcy gry, na tym filmie nie widze żadnych emocji związanych z rozgrywką, to jest gra na 5 minut. Mogli ją zrobić we flashu.
@makak997 @Thun Racja. Oczywiście mogli źle to policzyć itp ale obarczanie winą sytuacji na rynku to przesada. Zwykle są jakieś granice np jak zbierzemy 1$ to zrobimy grę, jak zbierzemy 100$ to zrobimy grę i dodamy to i tamto, więc sytuacja na rynku nie powinna mieć nic do tego. Oni po prostu powiedzieli, że się kasa skończyła i to jest zastanawiające/dziwne/podejrzane.
@nikt11
Racja, tłumaczenie z dupy troszku. Pewnie po prostu wymówka która brzmi lepiej niż "zjebaliśmy". Wiesz wydanie 500k przez ponad rok na tworzenie gry brzmi jak najbardziej możliwie :P Były wideo updatey które pokazywały postęp developingu, więc troszku kasy na pewno na niego poszło. A sam koleś co temu szefował jest uznanym pisarzem s-f, więc wątpię żeby potrzebował/było warto kraść to co zostało. To najpewniej był najzwyczajniej w świecie złe zarządzanie kasą/przeliczenie sił nad możliwości, ze złą komunikacją ze społecznością na do widzenia :P Niepierwszy i nieostatni taki kickstarter, z taką różnica że większości kicktarterów w takiej sytuacji udaje się znaleźć inne wsparcie finansowe.
Lub wałem klasycznym
Widzisz Soul, a teraz to inwestycja.
Jedno to rozczarowanie tych, którzy zapłacili 25 dolarów a gra nie wyjdzie. Ale co z tymi, którzy dali parę tysięcy i mieli zjeść lunch z Nealem i deweloperami, zobaczyć swoją twarz w grze? :)
[9][10][11]
Ale co, nie wiedzieli na co sie pisza? Nadal zbyt wiele osob traktuje kickstarter jako preorder.
Poczytajcie sobie o dotcom bubble.
Bo kickstarter ma zdeczka znamiona takiej bańki.
Pamiętam kickstartera tego projektu i pamiętam,że nawet gdybym nie był skąpym biedakiem to bym w niego nie inwestował bo był po prostu nudny.
Mieli ambicje na coś większego bo nie tylko software ale i hardware. Jakimś cudem udało im się uzbierać te 0,5 mln $, które i tak było za małą kwotą. Widać prawdziwi kapitaliści zobaczyli w tym shit i dlatego nie udało im się uzyskać kasy z większego źródła.
Widać,że ludzi,którzy inwestują na kickstarterze to po prostu zwykli fani, nie obchodzi ich rentowność inwestycji ale poziom zajebistości. Wyraźnie dla 9000 osób był to projekt wystarczająco zajebisty.
Żal ogólnie bo Neal Stephenson to dobry autor.
@Child of Pain Zgadzam się, ale żeby po całej akcji nie pozostał niesmak, powinni pokazać dokładnie na co poszło te 500 000 dolarów. Nie podoba mi się brak transparentności finansowej takich projektów.
[9][10][11]
No tak w czasach przed internetem wydawanie pieniędzy na produkt który nie istnieje nie wiązało się z żadnym ryzykiem :P
Tu nie chodzi o to, ze projekt sie nie udal, bo takie jest juz ryzyko Kickstartera. Problemem dla wielu osob jest to, ze wedlug informacji od tworcow te $500k mialo byc kapitalem na zrobienie pelnej gry, a teraz okazalo sie, ze ta kwota byla tylko na zrobienie prototypa, dzieki ktoremu mieli znalezc inwestora.
@nagytow
Meh no chyba że tak, jeżeli tak się sprawy mają to rzeczywiście polecieli w kulki.
Współczuję graczy, którzy wspierają ten projekt. Pewnie czuli się oszukani.
Nawet Gaben nie pomogl...
Prawnie: ok nic się nie stało, bo kickstarter to nie preorder. Ok.
Realnie: Wielki cios dla kickstartera. Pokazało to tak naprawde jego największą wade. Jaką? Brak jakichkolwiek możliwości kontroli nad twórcami. Nawet na giełdzie jak inwestujesz to masz mechanizmy kontroli jako udziałowiec. Tutaj kickstarter pokazał prawdziwe oblicze: dajcie nam piniondze, a my postaramy się zrobić grę. Ale jak sie okaże że za mało mamy hajsu na nią, do dacie więcej albo zawiesimy projekt i nic nie macie do gadania. A kto wie czy z tych 500 tysięcy część nie poszła na rzeczy zbędne, przepłacone? Nikt się nie dowie. Niestety ale może się okazać, że wielu kickstarterowym projektom zabraknie pieniędzy całkowicie albo na cześć założonych opcji.
I ma to jakieś znamiona .com banki. Na mniejszą skale ale jednak. Ludzie pompują nie małą relatywnie kase w coś co nie musi wcale powstać. Można powiedzieć, że to chore i że twórcy znaleźli dobry sposób na golenie jeleni. Dlaczego? Ponieważ jakikolwiek inwestor trzymałby łape na projekcie, na wydawaniu jego pieniędzy. Kickstarterowe jelenie nie maja żadnej z tych opcji.
Soulcatcher
W dawnych czasach przed internetem to się nazywało "oszustwo" :)
Z całym szacunkiem - śmieszny jesteś. Wszystko jest robione zgodnie z prawem, a zainteresowani wiedzieli o ryzyku. Tak jak wiedzą (a raczej powinni) ludzie oddający pieniądze na lokatę. Radzę sprawdzić definicję oszustwa.
@Thor To prawda. Jeśli chodzi o Wasteland 2, Project Eternity i Torment 2, to czemu nie warto zaryzykować? Z kickstarter już wychodziło: Resonance, FTL - Faster Than Light, Spud's Quest, Shadowruns Returns, Giana Sisters i tak dalej. I to całkiem udane gry. :) Tylko trzeba wziąć pod uwadze przeszłości i osiągnięcie twórcy gier. Jeśli chodzi o twórcy Giana Sisters lub Spud's Quest, już pokazali gotowe próbki gry, co już udowodnili ich umiejętności. Twórcy którzy nie mają dobre osiągnięcie, ani gotowe próbki gry, nie zasługują na zaufanie.
W wiekszosci te gry na ktore oni potrzebuja po 100tys to ich produkcja kosztuje z 5k maks a za reszte sobie stawiaja domki w Miami.
snopek9 --> Żal pośladki ci ściska że zarobili? Zapłacili ludzie którzy chcieli i byli (a przynajmniej jeżeli umieli czytać powinni być) świadomi ryzyka... W wypadku gier typu FTL niech twórca postawi sobie nie tylko domek ale i pałac w Miami... zasłużył :-)
5k maks? Jeden sam programista w jeden miesiąc całą taką grę zrobi? Jaaaaasne.
ale o jakiej inwestycji piszecie, bo troche nie rozumiem. Znaczeniowo slowo "inwestycja" oznacza, ze wkladamy pieniazki w "cos" by moc potem wyjac wieksze pieniadze, czyli po prostu zarobic. Oczywiscie jest ryzyko, ze inwestycja nie wypali i zamiast zarobic stracimy.
W przypadku kickstartera sprawdza sie jedynie druga czesc - czyli pieniazki mozemy stracic. Zarobic i tak sie nie da - bo nawet jak projekt wypali to najwyzej dostaniemy to za co zaplacilismy. Nic wiecej.
Wiec nie rozumiem - inwestycja gdzie nie ma szans na zysk, to chyba nie jest inwestycja. Jezeli projekt sie uda i wyjdzie na rynek to i tak bedzie dostepny dla masowego odbiorcy w bardzo podobnej jak nie identycznej cenie i kompletnym braku ryzyka. Osobiscie dla mnie kickstarter to takie kupowanie kota w worku z odrocznym (o kilka lat nawet) terminem platnosci, co lepsze nie wiadomo w sumie czy dostaniemy chociazby worek.
Zeby nie bylo wsparlem ze 3 projekty ale generalnie licze sie z faktem ze zasponsorowalem komus kilka browcow ;)
*odroczonym terminem odbioru
Osobiscie uwazam ze fala nieudanych kickstarterow jeszcze przed nami. To strasznie demotywujace i ogolnie zle wplywajace na wynik pracy jezeli cala kase dostaniemy z gory dodatkowo maja w umowie klauzule, ze w kazdym momencie bez zadnych przykrosci mozemy z pracy zrezygnowac a cala kase przechulac w knajpach. Szczerze - nie wiem czy bym sie oparl ;)
@minus jeden
Oj tam takie czepianie sie :P to co to w takim razie jest ?? :P preorder ani donacja to to nie jest. Imho mimo wszystko inwestycja najbardziej pasuje do tego (chyba ze ofc jest jakieś bardziej profesjonalne określenie).
Ryzykujemy pieniędzmi żeby zyskać grę która by niepowstała bez naszych pieniędzy. A z punktu widzenia autorów jesteśmy bardzo sprzyjającymi inwestorami.
No dobrze, fala nieudanych projektów na KS nadejdzie i co wtedy? Albo inaczej - co zrobić, jeśli chcemy zagrać w coś ciekawszego niż nudne gry z segmentu AAA? No chyba że na jego miejscu coś innego powstanie...
Gościa szkoda ale to nie pierwszyzna - Romero i Double Fine też to spotkało. Tyle że ci drudzy jakoś sobie z tym poradzili.
Nadal czekam na KS od D.W.Bradley'a....
@minus jeden
To takie gdybanie, bo wtedy gry moglo by nie wejsc a cena w porownaniu do nowych gier jest zwykle atrakcyjna wiec to jest ten plus.
makak997 - nie wiem - może po prostu kupujemy obietnicę? ;)
@minus jeden
Definicja z wikipedii(jedna z trzech): "Inwestycja to wyrzeczenie się obecnych, pewnych korzyści na rzecz niepewnych korzyści w przyszłości."
Taką korzyścią jest możliwość pogrania sobie w grę, której nie moglibyśmy dostać innymi metodami.
Ja zawsze będę twierdził że takie akcje to nabijanie ludzi w butelkę, szanse na to że wszystkie pieniądze zostaną włożone w stworzenie gry są znikome, tak samo jak to że gra będzie na naprawdę dobrym poziomie. W większości przypadków wychodzi z tego bubel.
Wiesz trudno od gry z budżetem 1 mln oczekiwać tego co od tytułu AAA z budżetem na poziomie 50 czy 100 mln...
Glock - to inwestuj dalej na kicksterterze - życzę wysokich stóp zwrotu :)