Gry roku w kategorii "Kość niezgody na linii gracze-recenzenci"
Śmieszy mnie to przywiązanie graczy do cyferek. Przecież one nic nie mówią. Ktoś może dać 1, bo "w gże nie ma cycków!!!" albo "jezd zbyt trudna". Ocena musi być poparta recenzją, inaczej jest gówno warta.
Recenzenci sa oplacani, nie maja pojecia o dobrych grach, forsuja to co zazyczy sobie publisher.
Korzysci dla obu stron. Gracze to tez w sumie idioci, ktorzy zbyt bardzo polegaja na oplaconych recenzjach.
Cala ta branza to jeden wielki smiech na sali. Nie liczac nawet feminiazimu z zydowka Sarkeesian na czele.
http://youtu.be/XRtxKlg_wI0?t=37m40s
Zarówno recenzje, jak i masowe agregatory głosów są beznadziejnymi wyznacznikami dla typowych graczy.
O wiele lepiej poczytać posty graczy z w miarę dojrzałych społeczności jak Neogaf lub ewentualnie Reddit (ale tu zależy od poziomu subreddita).
GTA IV z oceną 98/100 to absurd. To nawet nie jest najlepsze GTA, co potwierdza większość fanów serii. Bioshocki i Uncharted mimo że są wybitnymi utworami, są również bardzo przeciętnymi, niesatysfakcjonującymi shooterami - recenzenci nawet nawet się nie zorientowali. Far Cry 2 to okropna nuda mimo wysokiej jakości wykonania (tak bywa, twórcy się starali, ale nie wyszło), co szybko zauważyli gracze. A recenzenci? Dla wielu z nich wszystkie gry są już od dawna nudne (to zrozumiałe - praca, przymus - ciężko ich za to winić), więc tego nie zauważyli, ocenili jakość produktu, a nie fun.
Ogromne problemy mechaniki rozgrywki Diablo 3 oraz SimCity - niezrozumiałe zarówno dla mas, jak i recenzentów, pomijane przez obie grupy.
Ja tam wolę recenzję kogoś, kto choćby tylko w teorii miał być fachowcem, niż 1/10 czy 10/10 od randomowego gimbusa z neta, który wystawia skrajne oceny wyłącznie przez pryzmat tego, że coś nie działa bądź trafia idealnie w jego gust. Po recenzentach zawsze będzie się jechać jak po łysej kobyle i choć czasami faktycznie dają ciała, tak nie można zapominać o jednym - recenzja to twór subiektywny, nie da się napisać "obiektywnej recenzji", bo to sformułowanie samo w sobie jest idiotyczne. Obiektywnie to może być zmierzone ciśnienie w oponach, gra jako całokształt to jednak twór abstrakcyjny, dla którego nie istnieją znormalizowane, mierzalne kryteria.
Oczywistym jest, że doświadczony recenzent widział już wiele i byle co go nie ruszy - dlatego jeśli on daje niższą oceną, to początkujący/niedzielny gracz może sobie spokojnie ją podwyższyć, bo więcej elementów go zaskoczy. Czasem sam dziwię się wysokim/niskim notom przyznawanym niektórym grom, ale są na to 2 rady:
1. czytać cały tekst, a nie tylko stopkę, bo cyferka to dopiero jakiś wstęp do dyskusji
2. czytać teksty różnych ludzi i znaleźć sobie autora o zbliżonym guście. Wtedy to, co napisze, powinno być całkiem miarodajne dla czytelnika.
[4] No faktycznie, IGN wystawiajacy 9+ kazdemu CoD'owi to faktycznie recenzenci "ktorych malo co ruszy, wiec wystawiaja nizsze oceny". :D
90% growej branzy "zurnalistycznej" to ludzie, ktorzy chcieli byc krytykami filmowymi ale byli na to po prostu zbyt slabi.
Potem takie gowno laduje na Polygonie, IGN czy innym PCGamerze.
I mamy 9/10 dla Dragon Age 2, czy 10/10 dla niedawnego Gone Homo.
Game journalims? Przecież to żart i kpina. To nie jest niestety kategoria literatura/muzyka/kino, gdzie jest i warsztat i rzetelność, do której branża gier nie ma startu.
I wątpię czy to się zmieni, chyba że nastąpi jakaś katastrofa ale skoro nawet skandal z doritosami i Mountain Dew (plus Knightley) - który swoją drogą przeszedł bez echa w polskim internecie.
Widać za szybko obrosła branża gier dolarami i są efekty...
skandal z doritosami i Mountain Dew (plus Knightley)
Czemu wspominasz Keighley'a? Czym on ci zawinił?
I jaki ma to związek z Keighley'em poza tym, że widnieje na zdjęciu, które ludzie bezmyślnie wklejają wszędzie, gdzie tylko słowo game wystąpi w pobliżu słowa journalism? Całe sedno sprawy to obawa o obiektywność dziennikarzy przyjmujących nagrody pośrednio od producentów gier, które ci oceniają. Keighley'a, który gier nie recenzuje, cała ta afera nie dotyczy. Zresztą tak samo w miejsce Geoffa można wkleić jakąkolwiek stronę, jakąkolwiek recenzję w internecie. One tak samo są otoczone reklamami, może nie w taki aż niemalże karykaturalny sposób, ale są, i co z tego? Ronaldo to pieprzony Coca Col, bo gra na tle reklam? Miał facet pecha, bo widnieje na tym niefortunnym zdjęciu, ale to nie powód, żeby gościa kamieniować, jak robi to pół internetu. Jedyne, co pozostało po tej "aferze", to błędne przekonanie, że Keighley jest symbolem korupcji w całej dziennikarskiej części branży. Szczerze żal mi gościa, bo ludzie nie dają mu z tym spokoju, nawet tutaj już któryś raz widzę, jak ktoś o nim wspomina nawiązując do "doritogate".
[9] No no, przestan juz bronic swojego doritopope.
Caly game journalism jest tak zalosny, ze nawet szkoda o tym rozmawiac. Korupcja, feminizm, autyzm, whiteknightyzm itd. No po prostu smiech na sali.
@Azerath
Hola, Hola! Geoff to NIE jest PR GUY. Co prawda,nie recenzuje, ale za to opiniuje - a to wystarczy. Prowadzi programy jako dziennikarz, prowadzi wywiady, dyskutuje o grach, konsolach i sytuacjach w branży, mówi co mu się bardziej podoba, a co mniej, ocenia działania takich firm jak Microsoft, Sony, Valve itd.
Raz udaje neutralnego dziennikarza z branży, a raz PR-owca dupodajkę. Dno i wodorosty, a nie dziennikarstwo.