Wieprzowina nigdy nie była tak przerażająca - Amnesia: A Machine for Pigs
A dla mnie pierwsza amnezja była strasznie (hehe) nudną grą i zupełnie nie rozumiem jej fenomenu.
Główny bohater jest zupełnie bez wyrazu (co w moich oczach praktycznie od razu przekreśla horror) przez co zupełnie nie obchodzi mnie co się z nim stanie. Jedyna "straszna" rzecz to konieczność wczytania zapisu gry po śmierci z rąk potworów i dalszego brnięcia w nudę. Szybko dałem sobie spokój.
Motyw bezbronnego bohatera dużo lepiej był wykorzystany lata temu w serii Clock Tower (pierwsza część wyszła jeszcze na SNESa!), duchowego jej następcy - Demento/Haunting Ground oraz w Silent Hill: Shattered Memories.
Zdecydowanie polecam, zwłaszcza Silent Hilla, który jest najbardziej niedocenioną częścią tej serii.
GameSkate --> Zgodzę się. Pierwsza część tej gry była strasznie mało wyrazista. Mam jednak wielkie nadzieje związane z drugą częścią, bo tworzy ją studio odpowiedzialne za bardzo dojrzałe i artystyczne "Dear Esther".
Zgadzam sie z postem [1] i nie rozumiem, co jest ciekawego w tej grze. Przeciez to nudna przygodowka, ktora ma byc straszna, a nie jest. Gra stala sie slawna glownie dzieki PewDiePie'owi i innym letsplayerom i zrobil sie na nia hype, jako ze przecietny gracz nie znal jakichs innych gier z gatunku survival horror (nie liczac tych z zombie). Wielkich oczekiwan co do dwojki nie mam, ale artykul czytalo sie bardzo przyjemnie :) Tak poza tym nie wiem dlaczego, ale widzac tresc wpisu, wyczulem, ze tworca jest Materdea :P
I takie opinie się spotykało - że nudna, że nic innowacyjnego, że normalna przygodówka z elementami akcji. Niemniej jednak moim zdaniem jest tam coś takiego "ach". Kiedy spróbowałem zagrać to już potem ciągle chciałem się chować.
jednak wielkie nadzieje związane z drugą częścią, bo tworzy ją studio odpowiedzialne za bardzo dojrzałe i artystyczne "Dear Esther".
Już nie przesadzajmy - Dear Esther jest ciekawą grą, ale mówienie, że jest bardzo dojrzałe i artystyczne jakoś średnio mi leży. Ale też fakt, że drugą Amnesię robią właśnie ludzie od DE sprawia, że na pewno w nią zagram, chociaż mam takie przeczucia, że znów się rozczaruję.
Już nie przesadzajmy - Dear Esther jest ciekawą grą, ale mówienie, że jest bardzo dojrzałe i artystyczne jakoś średnio mi leży.
DE jest jedną z nielicznych gier, które jestem w stanie nazwać grą artystyczną i nie mieć wyrzutów sumienia. Subtelna narracja, poruszanie ciekawych wątków w dosyć niebanalny sposób. Oczywiście to nie jest coś co postawiłbym na półce z książkami Nietzschego czy Heideggera, nie ten poziom, ale w kategorii gier komputerowych (które w większości są - nie ma co ukrywać - skierowane głównie do młodszej publiki) zajmuje według mnie wysokie miejsce. Zresztą Chinese Room to studio, które powstało na uniwersytecie jako pewnego rodzaju eksperyment.
Ja tylko dodam, że Haunting Grounds o którym wspomniał GameSkate był dla mnie masakrycznie nudny, przewidywalny i schematyczny. A końcówka gry to już w ogóle jakaś żenada..
A wracając do tematu Amnezji to mi się podobała i trzeba przyznać, że była dosyć przerażająca. Co nie zmienia faktu, że hype był niesamowity i nie do końca uzasadniony.
Pierwsza Amnesia byla dobra produkcja, ale hype na nia byl zdecydowanie za duzy. W czesc druga zagrac, zagram ale jakos specjalnie na nia nie czekam.
Co do wspomnianego wyzej Dear Esther to jest to zdecydowanie ciekawe doswiadczenie, ale mam troche watpliwosci, czy nalezy 'to cos' nazywac gra komputerowa, bo to chyba jednak troche za malo.
Dear Esther jest wyjątkową produkcją i szczerze mówiąc, trudno ją zdefiniować. Każdy kto grał, każdy kto obczaił motyw i każdy kto ma własne zdanie, na swój sposób określi DE. :)