Koniec bandyckiej działalności związkowców jest bliski. Z nowych przepisów wynika że związkowcy stracą prawo do wynagrodzenia bez konieczności świadczenia pracy. Pracodawcy nie będą musieli też musieli ponosić kosztów działalności związków.
http://www.rp.pl/artykul/1041897.html
I dobrze, bo za de facto nasze pieniądze Duda i jego banda krzykaczy urządza sobie burdy w stolicy pod sejmem.
spoiler start
Że też, Mirek, pamiętasz te wszystkie hasła i loginy :)
spoiler stop
PSL to poprze ?
Byłoby pięknie...
... ale już słyszę ten jazgot pasożytów związkowych ;-)
Jeszcze tylko niech zlikwidują samorzady zawodowe i będzie super!
lordpilot - ... ale już słyszę ten jazgot pasożytów związkowych ;-)
Już niedługo, we wrześniu będzie strajk.
Jak czytam wypowiedzi to wychodzi mi, że mamy duży odsetek idiotów. Nareszcie zostanie dopowoadzone do końca zadanie służb bezpieczeństwa z PRL. Likwidacja wolnych związków zawodowych to marzenie aparatu partyjnego PZPR.
Cofamy się do XIX w. Zabiorą związki zawodowe i 8 godzinny dzień pracy. Czy PSL to poprze? Partia lewicowa???
Cofamy się do XIX w. Zabiorą związki zawodowe i 8 godzinny dzień pracy
Może wreszcie to ile pracuję będzie sprawą wyłącznie między mną a pracodawcą.
anymous
Wiekszośc ludzi pracuje po więcej niż 8 godzin na dzień po to żeby zarobić pieniądzę które mogliby zarobić w 8 godzin, gdyby tylko nie musieli na ludzi którzy chca sobie wesoło protestować przeciwko wszystkiemu i dostawać za to pieniądze które idą z kieszeni pracodawcy. Potem taki przedsiębiorca albo obcina wynagrodzenie uczciwym ludziom albo ich po prostu zwalnia, bo związkowa pijawka wyssała z niego pieniądze.
To tak w duzym uproszczeniu.
O jak wspaniale, byłaby to świetna decyzja. Mam nadzieję, że projekt przejdzie.
Wiekszośc ludzi pracuje po więcej niż 8 godzin na dzień po to żeby zarobić pieniądzę które mogliby zarobić w 8 godzin, gdyby tylko nie musieli na ludzi którzy chca sobie wesoło protestować przeciwko wszystkiemu i dostawać za to pieniądze które idą z kieszeni pracodawcy. Potem taki przedsiębiorca albo obcina wynagrodzenie uczciwym ludziom albo ich po prostu zwalnia, bo związkowa pijawka wyssała z niego pieniądze.
to nie jest uproszczenie tylko stek bzdur
Może wreszcie to ile pracuję będzie sprawą wyłącznie między mną a pracodawcą.
Przecież ty i tak masz g.. do gadania. Tyraj albo żryj piach.
[15] ten i zeszly rok to najwiekszy odsetek bankrutujacych przedsiebiorstw, sugerujesz ze to przez krwiopijcze zwiazki zawodowe?.
najwiecej bankrutow to male kilkuosobowe przedsiebiorstwa, tam nie ma grama zwiazkowca.
Dlatego napisałem że w uproszczeniu, nie rozmawiamy chyba o firmach w których nie ma związkowców? A małe firmy upadają albo w ogóle nie powstają przez urzędniczo-podatkową machinę przez która trzeba płacić pieniądze na wszelkiego rodzaju nieudaczników, zlodziei i niewydolne obowiązkowe systemy.
Dla mnie sprawa jest prosta. Pracujesz w danej firmie - proszę, możesz się bawić w związki, utrzymywane ze składek związkowców. Wtedy jest to jak najbardziej sensowna inicjatywa pozwalająca na wypracowanie kompromisu między pracownikami i pracodawcą.
Ale związkowcy dla samych związków, nie pracujący a pobierający wynagrodzenie to banda parszywych pasożytów... Najlepszym przykładem co takie pasożyty w imię koryta potrafią zrobić można sobie obecnie obejrzeć w mieście zwanym Detroit.
Dlatego, choć mimo wszystko nie przepadam za rządzącymi i jestem pewien, że robią to dla własnych korzyści, jestem za tym projektem... A jeśli ktoś uważa, że u nas nie ma tego problemu proponuję zapoznać się z tym, co się dzieje w PKP...
Kapitalna wiadomość!
Koniec etatów związkowych wcale nie oznacza zlikwidowanie związków zawodowych, związkowcy oczywiście mogą utrzymywać się ze swoich składek. Ale pewnie nie będą tego robili, bo to pieprzone pasożyty.
W ten sposób platfusy pokazują po której stronie płota stali podczas strajków w roku 1980. Piękne uwieńczenie działalności nowej nomenklatury z nowej wersji PRLu. Mam nadzieję, że za hołota skończy gorzej niż nomenklatura sowiecka.
Raz sierpem, raz młotem! Czerwoną hołotę!
Tak krzyczałem w latach 80-tych i tak będę krzyczał teraz.
Hmm.... Jak pracodawca nie ściągnie składki na związki to związkowcy sami nie zapłacą?
Jak pracodawca nie da zawodowym związkowcom kasy na etat to reszta sama się rozejdzie?
Związkowcy chyba nie wierzą w swoich członków...
Generalnie od zawsze byłem zwolennikiem wyprowadzenia związkowców poza firmę. Co to za szef związków skoro wciąż jest na garnuszku swojego szefa? W państwowych dużych zakładach taki człowiek miał szansę na niezależność, ale już w nieco mniejszych wpływ kierownictwa na taką osobę był ogromny przez co potem dochodziło do różnych patologii co zresztą ośmieszało przez to całą idee związków. Mi tam generalnie pobieranie składek nie przeszkadzało, a też chyba kosztów nie generowało specjalnie.
Raz sierpem, raz młotem! Czerwoną hołotę!
Tak krzyczałem w latach 80-tych i tak będę krzyczał teraz.
Oczywiście kulturalnie i grzecznie, bo jeśli dołożysz do tego przemoc, to zasłużenie skończysz w areszcie.
Attyla jest za utrzymaniem pasożytów w firmach? No no... Pewnie tym sierpem i młotem to siebie będzie po głowie lał...
Attyla nie jest za utrzymaniem pasozytow. Po prostu dobrze wie, ze w walce przeciw komunistom nie ma czasu na polsrodki i poblazanie. Swiat musi poznac moc gniewu wykorzystywanego ludu tak jak to bylo w 1917 roku gdy pod przewodem przywodcow zwiazkowych lud pracujacy po raz pierwszy dal odpor komunistycznym probom zgladzenia wolnosci. I lud ponownie powstanie i zrobi porzadek z wyzyskiwaczami.
Nastanie czas gdy Attyla i podobni do niego przywodcy ludu nie poprzestana na slowach i krwia odplaca wyzyskiwaczom za krew.
Do tej pory lud pracujacy miast i wsi niszczyl tylko mienie krwiopijcow, czasem tylko ranil oprawcow wynajmowanych przez wrogow ludu, ale w koncu cierpliwosc ludu sie wyczerpie.
Raz sierpem, raz młotem! Czerwoną hołotę!
Tak krzyczałem w latach 80-tych i tak będę krzyczał teraz.
Nie znam się na związkach zawodowych, ale gdy patrzę w oczka liderów związkowców i dowiaduje się, że ci ludzie od lat nie zhańbili się uczciwą pracą, to populistyczne hasła o odcięciu dopływu tlenu do tych organizacji i do mnie trafiają.
No proszę neomarksiści z austriackiej szkoły ekonomii uczą mnie moralności :D
Ja tam nie wiem. Wszystkie te wasze wyznania poluterskie mam w jednakim poważaniu. Możecie mi towarzysze wierzyć lub nie - to wasz problem - ale liberalizm różni się od komunizmu bardzo niewiele. Tyle tylko, że liberalizm jedzie po bandzie w jednych "sprawach" a komunizm w innych. Łączy je wszystko inne a nade wszystko to, że w KAŻDEJ doktrynie KAŻDEJ sekty poluterskiej nie istnieje nic co nie jest lub nie może być przedmiotem rozpatrywania w ramach oświeceniowego boga - polityki.
A co do związków zawodowych i związkowców... Cóż... Są to organizacje, których ratio bytu jest występowanie w imieniu i na rzecz zrzeszonych w nich osób, które same nie mają GŁOSU. A nie mają, bo kapitalizm jest religią odczłowieczającą wszystkich tych, którzy nie są właścicielami środków produkcji. Ci wszyscy ludzie nie są ludźmi, ponieważ są "zasobami".
A że fantazmat "wolnego rynku" każe wam wierzyć, że wszyscy ostatecznie staną się piękni, młodzi i bogaci w liberalnym raju, to ostatecznie - jak zawsze, gdy "oświecone" ciemniaki zaczną budować raj na ziemi, to dla ogromnej większości tych, którzy nie pasują do wymyślonych przez waszych proroków szablonów ten raj będzie ziemskim odbiciem piekła.
Wy - jako prawdziwi wyznawcy różnych Misesów - czy w wersji najbardziej uproszczonej - Nozicków oczywiście pałacie niezmąconą nienawiścią do "wrogów ludu", których wskazali wam wasi prorocy. Nihil novi sub sole. Jesteście tak samo "mądrzy" jak "mądrzy" byli wasi ojcowie z KC PZPR. Tak samo nienawidzicie i gardzicie tymi, którzy mają utrudniać ten wasz wasz marsz do zbawienia "ludzkości". I nawet te wasze religie niewiele się od siebie różnią. Wystarczy tezę jednej religii poprzedzić słowem "nie" i wszystko pasuje jak ulał...
Nie wiem czy mam się śmiać czy płakać.
Wg mnie podstawa jest aby pieniądze szły zgodnie z kierunkiem interesów poszczególnych grup. Związki chronią interesy pracowników, powinny być więc utrzymywane z ich składek.
Czy normalną sytuacją jest że pracodawca opłaca związek który działa wbrew jego interesom? To jakaś prawnie narzucona odmiana masochizmu, coś jakbym płacił żulom pod moim oknem, żeby nic innego nie robili, tylko tam stali, zakłócali ciszę nocną, zaczepiali mnie o drobne i pluli mi na samochód. :)
Finansowanie ich przez składki, na pewno wpłynął by na poziom związków. Z jednej strony zmniejszył ich liczbę, ale z drugiej podniósł jakość. Jeśli związek i jego pracownicy nie wywiązywałby się ze swoich obowiązków i źle reprezentował swoich członków, to ci szybko by zagłosowali nogami i bez pieniędzy taki podmiot bez podstaw istnienia, szybko by zniknął...
Neurotyczny Metrampaż [ gry online level: 0 - Junior ]
Odstaw media głównego nurtu, bo tam mówią bardzo wiele ale mało co z tego nadaje się do powtórzenia.
1. ZZ są utrzymywane ze składek związkowców;
2. Zatrudniający nie ponoszą żadnych kosztów działalności związkowej, jeżeli tego nie chcą (tu chodzi głównie o lokale + inne przydatne przedmioty - ustawa o ZZ nakłada obowiązek zaproponowania lokalu ale milczy na temat formy, w jakiej lokal jest udostępniany. Jest zatem wiele przypadków, w których lokale są udostępniane za wynagrodzeniem a często jest tak, że proponowana cena wynajmu jest tak duża, że ZZ lokują się poza zakładem pracy).
A bolszewikom zależy na tym, by odebrać związkowcom np. gwarancje zatrudnienia i inne środki mające zapewnić im przynajmniej pozory niezależności wobec zatrudniającego. Tak, żeby związkowcy byli reprezentowani przez swoich a nie przez towarzyszy przynoszonych w teczkach dawniej przez organizację partyjną a teraz przez zatrudniającego.
Attylo, proszę nie ubliżać swoim rozmówcom, łamiesz zasady kulturalnego współżycia na forum dyskusyjnym!
To są w końcu etaty związkowe, czy ich nie ma? W pierwszej informacji jest że mają prawo do wynagrodzenia bez świadczenia pracy. Koszty pracownicze tak na mój chłopski rozum powinny być głównymi kosztami działania związku zawodowego, bo przecież nie zajmują się produkcją, nie kupują maszyn, raczej nie powinny prowadzić ogólnopolskiej akcji marketingowej itp itd.
Związkowcy powinni być w 100% zależni od członków związku, nie za bardzo widzę jak przeniesienie w całości kosztów ich utrzymania na pracowników, miałoby uzależnić związki od pracodawców.
W związkach są ale wynagrodzenia płacą związki.
Tobie z pewnością nie chodzi o etaty związkowe ale właśnie o te zabezpieczenia, które mają zapewnić związkowcom niezależność od zatrudniającego.
To wygląda w ten sposób, że w zależności od wielkości związku, zatrudniający ma obowiązek zwolnić niektórych związkowców z obowiązku świadczenia pracy (oznacza to, że dany związkowiec jest zatrudniony ale w odpowiednim czasie zwolniony jest z wykonywania swoich obowiązków pracowniczych.
Oczywiście bolszewikom od tuska marzy się likwidacja tych zabezpieczeń, ale wtedy możliwe staną się tylko 2 skutki:
1. "działacze" z konieczności musieliby wyrodzić się w coś w rodzaju mafii, ponieważ ich stanowiska nie mogłyby pochodzić z wyboru (po prostu człowiek z wpisem w CV - "zatrudnienie w ZZ na stanowisku ...." może pożegnać się z "normalną" pracą, więc musiałby zapewnić sobie gwarancję zatrudnienia w ZZ);
2. "działacze" stali by się przedstawicielami zatrudniających (zresztą dziś także jest to coraz częstsze - zatrudniający albo "kupują" niektórych związkowców a następnie wymuszają na zrzeszonych, by głosowali na nich właśnie albo po prostu tworzą własne ZZ, które zajmują się wyłącznie uniemożliwianiem normalnym związkom ich skutecznej działalności).
Attyla_bis [ gry online level: 26 - Konsul ]
No proszę neomarksiści z austriackiej szkoły ekonomii uczą mnie moralności :D
Ja tam nie wiem. Wszystkie te wasze wyznania poluterskie mam w jednakim poważaniu. Możecie mi towarzysze wierzyć lub nie - to wasz problem - ale liberalizm różni się od komunizmu bardzo niewiele. Tyle tylko, że liberalizm jedzie po bandzie w jednych "sprawach" a komunizm w innych. Łączy je wszystko inne a nade wszystko to, że w KAŻDEJ doktrynie KAŻDEJ sekty poluterskiej nie istnieje nic co nie jest lub nie może być przedmiotem rozpatrywania w ramach oświeceniowego boga - polityki.
A co do związków zawodowych i związkowców... Cóż... Są to organizacje, których ratio bytu jest występowanie w imieniu i na rzecz zrzeszonych w nich osób, które same nie mają GŁOSU. A nie mają, bo kapitalizm jest religią odczłowieczającą wszystkich tych, którzy nie są właścicielami środków produkcji. Ci wszyscy ludzie nie są ludźmi, ponieważ są "zasobami".
A że fantazmat "wolnego rynku" każe wam wierzyć, że wszyscy ostatecznie staną się piękni, młodzi i bogaci w liberalnym raju, to ostatecznie - jak zawsze, gdy "oświecone" ciemniaki zaczną budować raj na ziemi, to dla ogromnej większości tych, którzy nie pasują do wymyślonych przez waszych proroków szablonów ten raj będzie ziemskim odbiciem piekła.
Wy - jako prawdziwi wyznawcy różnych Misesów - czy w wersji najbardziej uproszczonej - Nozicków oczywiście pałacie niezmąconą nienawiścią do "wrogów ludu", których wskazali wam wasi prorocy. Nihil novi sub sole. Jesteście tak samo "mądrzy" jak "mądrzy" byli wasi ojcowie z KC PZPR. Tak samo nienawidzicie i gardzicie tymi, którzy mają utrudniać ten wasz wasz marsz do zbawienia "ludzkości". I nawet te wasze religie niewiele się od siebie różnią. Wystarczy tezę jednej religii poprzedzić słowem "nie" i wszystko pasuje jak ulał...
Nie wiem czy mam się śmiać czy płakać.
Nie wiem skąd te wszystkie swoje brednie bierzesz, ale z pewnością Misesa, Hayek'a, Rothbarda czy nawet Rand to ty w rękach nigdy nie miałeś
... Bo chyba nie czytasz Orlińskiego ?
Albo odkryłeś kopalnię nieskończonej głupoty i teraz forum zaśmiecasz pseudo filozoficznym bełkotem.