Moje wspomnienia z Duel Masters: anime, gry, karcianka
Kiedyś zebrałem całą talię na takich plaastikowych kółkach z nacięciami z chipsów. Co najlepsze mimo, że z zapałem budowałem z tego różne pierdoły nigdy nie pozałem nazwy tego. Aż do teraz.
To. Nie. Była. Bajka.
TO. Było. Anime.
A co do kart- te się kupowało z 10 lat temu na promenadzie we Włoszech ^^ 40 kart po niemiecku/angielsku za jakieś 2-3 euro.
Czyli bajka, tak? Nie czytałem wpisu, bo jak zobaczyłem wygląd tych kart, to przypomniał mi się taki dzieciak, co przychodził do mnie do pracy je drukować. Co tam kurwicy przy nim dostawałem to nie wiecie. Jeszcze młody był tak wkurwiający! Złe wspomnienia... Bardzo złe.
Duel Masters? Meh. W moich czasach wszyscy grali kartami Yu-Gi-Oh!... Potem przyszło to Duel Masters ale każdy to olał i pozostał przy Yu-Gi-Oh!.
Właśnie z tego, co słyszałem Duel Masters jest podróbką Yu-Gi-Oh! Ale DM jakoś bardziej do mnie przemawiał. Parę kart z Yu-Gi-Oh też miałem. :D
U mnie akurat tylko DM były, mam i jeszcze kilkaset :P Yugioh jakoś nigdy mnie nie kręciły...
@Rasgul Podróbą? Przecież to całkowicie inne typy, potwory, mechanika walki. To tak, jakby napisać, że Battlefield 3, to podróba Mirror's Edge (wiem, ten sam dev, ale to przykład).
Co do samego DM, to warto wspomnieć, że odpowiada za nie ojciec Magic: The Gathering, a kiedyś była fajna aplikacja pozwalająca złożyć własną talię i grać online z innymi użytkownikami.
Yu-gi-oh jest znacznie lepsze. Duel Master to bardziej taka uboższa wersja Magic The Gathering.
W ,,kąciku karcianym'' trzymam jeszcze jakieś kilkaset kart DM, gdy poznałem angielskie sety na pamięć, zacząłem kupować japońskie boostery. Mam kilka unikatów w kolekcji, jap. Petrova, i ten przereklamowany ,,Czerwony Smok!!" się nawet znajdzie :D