Kwasy nie tam, gdzie trzeba - recenzja Aliens: Colonial Marines
"Teoretycznie, to wszystko Colonial Marines ma"
Za teorie plusów się nie przyznaje tylko za praktykę. A w praktyce to wszystko co wymieniłeś prezentuje się tragicznie.
"Na plus trzeba zaliczyć skaptowanie do współpracy filmowej obsady"
Nie zaliczałbym tego jako plus. Ci panowie pracują za paczkę fajek i śniadanie. Zaangażowanie ich do takiego projektu to żaden wyczyn, aż się dziwię że nie dołączył do nich Malcolm McDowell.
"zaś zdecydowanie najlepiej wypadła muzyka, wyraźnie inspirowana filmem"
Nieinspirowana tylko wyciągnięta z filmu, czyli tego też nie warto zaliczać do plusów. Bo to pójście na łatwiznę, a do tego utwór "Ripley's Rescue" został zarżnięty przez tych patałachów, bo używali go przy każdej możliwej okazji.
Jedyny plus to należy się Tobie za to, że ukończyłeś to coś i jeszcze napisałeś o tym czymś recenzje.
Szczerze mówiąc nie zgłębiałem pochodzenia muzyki, choć przed recenzją jeszcze raz obejrzałem film i rzeczywiście pobrzmiewają w nim znajome nuty. Tak czy siak on przetrwał próbę czasu, zaś gra, obojętnie czy dziś, czy w chwili premiery prezentuje się żenująco. Dla mnie najbardziej dojmujący jest, że teraz, siłą rzeczy, uważam kiepskie AvP3 za całkiem niezłe - było słabe, ale nie aż tak...
@ Ghost_: Po. Opisuje stan na dzień widoczny u góry tekstu. Naturalnie instalowałem wyłącznie oficjalne łatki, bez tych pochodzących od modderów.