Recenzja Sleeping Dogs - Azjaci potrafią walić w twarzyczkę
Sleeping Dogs było jedną z tych gier, gdzie włączyła mi się blokada z napisem "dobre - ósemka". :) Po prostu nie mogłem dać więcej, nawet jakbym chciał.
Nie możesz bo nie wypada? Zabawne, czytałem ostatnio o okolicznościach premiery filmu "Atak na posterunek 13" z 76. Krytyka w Stanach zmieszała film z błotem, publiczność też nie dopisała. Rok później film został pokazany na jakimś festiwalu w Londynie, publiczność jak i krytyka byli zachwyceni. W stanach zorganizowano ponowną premierę, tym razem nie tylko widzowie dopisali (co mogło być spowodowane festiwalowymi nagrodami) ale również krytycy zmienili zdanie na temat filmu, nagle się spodobał. Jeśli chcesz się na kimś wzorować to nie spoglądaj w stronę dziennikarzy zza oceanu. Sleeping Dogs nie zasługuje na najwyższe noty bo nie ma wyrobionej renomy? Pozwolę sobie zestawić grę (co nie będzie niczym odkrywczym) z GTA4. SD ma skopane prowadzenie aut a GTA4 postaci, podczas pieszych pościgów miałem problemy z trafieniem w drzwi czy klatkę schodową. Zresztą w SD całkiem przyjemnie jeździło mi się motocyklem czego o GTA powiedzieć nie mogę. Hong-Kong zrobiony jest na mniejszą skalę ale jest dużo ciekawszy w tym aspekcie, że nawet chce się szukać głupiej budki z fast-foodem czy automatu z napojami które dają konkretne korzyści. Dochodzi do tego rozwój postaci i otrzymujemy grę przy której chętniej i przyjemniej spędzam czas niż z Nico Bellic'iem.