Zmarł Ryan Davis - jeden z najlepszych dziennikarzy w branży
Nawet nie wiem co napisać. Ryanie Davisie, czorny koniu turnieju Mortala, zawsze będziemy Cię pamiętać.
Good night, sweet Prince.
"posiadam membership"
Naprawde? Pisac kazdy moze, jeden lepiej drugi ....
Choc nie specjalnie znam czlowieka o ktorym mowa, to z pewnoscia zasluzyl na cos lepszego niz ten polilingwistyczny i interpunkcyjny bełkot :)
Póki co przyczyny i okoliczności śmierci (...) nie są znane.
Zdjęcie pozwala na wysnucie kilku dosyć prawdopodobnych hipotez.
34 lata, a po zdjęciu bym mu dał 50.
Tak więc pora ruszyc pupe sprzed komputera gimbusy i wyjsc pobiegac bo majac 3dychy na karku skończycie jak on.
A nie tylko gierki w głowie.
Spójrzcie na rockalone2k też niezły z niego pulpecik - widać to na relacjach z orange travel jak sie wyroznia na tle wybuchającejbeczki i kominka.
Poltar -> Języka polskiego naucza ktoś, kto "niespecjalnie" pisze w nieszczególny sposób? Oh, internet :)
Koob -> Pierwsza moja myśl była ta sama. Ale to jeden z dwóch grubych ludzi (drugim jest jego kumpel po fachu, Gerstmann) którzy nie powodują u mnie agresji ze względu na swą zajebistość. A poza tym, jak przykazuje dobre wychowanie - "ciszej nad tą trumną".
Pracujesz w korporacji, że stosujesz polinglisz miast rodzimego języka?
[5]
tylko nie narzekaj potem, że dzieciaki na zewnątrz się wydzierają. W szczególności nie zakładaj o tym wątku na forum.
Ale to jeden z dwóch grubych ludzi (drugim jest jego kumpel po fachu, Gerstmann) którzy nie powodują u mnie agresji ze względu na swą zajebistość. <- wiec mowisz, ze jestes agresywny wobec otylych ludzi?
Yoghurt -> Touché ;) (choc to nie ja wystawiam sie na strzal uprawiajac para-(by nie rzec pseudo)-dziennikarstwo).
Daleko mi do doskonałości, wiec nie chce nikogo nauczac czy chocby pouczac - ale ten tekst czyta sie po prostu fatalnie. Pomieszanie z poplątaniem, bez ładu i składu. Do tego domieszka anglicyzmow, czy tez wprost wstawionych od czapy slow wprost z angielskiego. W przypadku jakiegos młodzika mozna by to wziąć za jakąś tanią formę szpanu, ale w tej sytuacji ... co najwyżej na karb pospiechu. Lub co gorsze - niedbałości.
Rozumiem, że śmierć Davisa to przykra sprawa, zwłaszcza, że dopiero wziął ślub i odszedł podobno podczas miesiąca miodowego, ale nie szafujmy znowu niezasłużonymi raczej tytułami. Giant Bomb'a odwiedzam tylko dla serii Quick Looks, więc nie kojarzę tamtejszej ekipy, ale gdyby Davis odznaczył/ał się czymś szczególnym, to na pewno bym o nim słyszał, więc notka o jego dokonaniach jest jak najbardziej konieczna. Facet mógł być zabawny, za sprawą cotygodniowych podcastów można było się z nim zżyć, ale jak ma się to do poziomu dziennikarstwa, to nie mam pojęcia. Nie będę tutaj teraz wygłaszał tyrady na temat poziomu branżowej żurnalistyki czy myśli krytycznej, ale nabijanie się z Harry'ego Pottera, przybieranie różnych postaci podczas rozdawania nagród, obśmiewanie najgorszych tytułów na rynku czy tworzenie cyklu o filmach na podstawie gier w żadnym stopniu nie kwalifikuje Davisa do bycia jednym z najlepszych dziennikarzy w branży. Nie róbmy z gościa jakiegoś growego Eberta tylko dlatego, że umarł.
Info o śmierci Davisa pojawia się na wszystkich największych portalach o grach, a na tym największym w Polsce komentujący skupiają się na tuszy faceta, którego nawet nie znają oraz na wytykaniu błędów stylistycznych. Drodzy gracze, dobrze, że tak świetnie znacie własne podwórko i skupiacie się na tym co istotne. :)
MollyClock - to przytyk rowniez do mnie, wiec pozwol ze sie do niego odniose.
Calkiem mozliwe ze ow Davis byl znaczaca postacia w branzy dziennikarstwa dotyczacego tematyki gier. Nie mam pojecia, wiec w tym temacie trudno mi dyskutowac - ja o czlowieku uslyszalem po raz pierwszy czytajac notke do ktorej sie w komentarzu odnioslem.
Niezaleznie jednak od tego czy byl to tuz w branzy, czy lokalna gwiazdka internetu - z pewnoscia nie zasluzyl na to, by tekst o jego smierci byl potworkiem jezykowym. Bedac tego pewnym osmielilem sie zwrocic na to uwage autorowi :)
Denatowi ani to nie zaszkodzilo, ani nie pomoglo, a jestem pewien ze autorowi tekstu, gdy bedzie chcial popelnic w przyszlosci cos podobnego, drgnie serducho, ruszy sumienie, zafaluje karma albo zabrzmi mana - i stworzy chocby ciut-ciut przyjemniejszy w odbiorze tekst. Czego sobie, ludzkosci a przede wszystki jemu zycze.
Posiadamy szczególną cechę, jako naród jesteśmy zrypani, co dosyć wyraźnie widać w tym wątku (i nietylko)
To chyba jednak nie tak. Ja jestem innego zdania, pewien sławny Polak podobno powiedział kiedyś: "Naród wspaniały, tylko ludzie k***y". Rozumiem, że nekrolog dotyczący s******a mógłby wzbudzić skrajnie negatywne emocje (także dotyczące ewentualnych błędów dziennikarskich). Wtedy jest to jeszcze w miarę zrozumiałe. Jak sprawa dotyczy człowieka który nim nie był, a mimo to ludzie chcą kamieniować kamieniarza (wybaczcie), za literówkę na epitafium to jest tu coś bardzo nie halo. Nie widzę powodu, żeby o martwych s******ch nie mówić jak o martwych s*******ch. Jeżeli mówimy o ludziach którzy do tej grupy się nie zaliczali, to IMHO naprawdę lepszym rozwiązaniem jest wstawienie 52 znicza, niż jałowe rozważania o czyjejś technice dziennikarskiej. Tekst nie jest zły na tyle, by drzeć o niego szaty. Dajmy sobie spokój, zmarł człowiek.
R.I.P Ryan Davis
Wybaczcie spam, nie mogłem już edytować. Żeby nie być gołosłownym hipokrytą - sam biję się w pierś i przepraszam za swoją małostkowość (i już prywatę zarazem), której część z uczestników tego wątku doświadczyli na własnej skórze.
Szkoda człowieka, ale dobrze, że ta tragedia dała do myślenia innym tłuściochom. Na reddicie widziałem komentarze z postanowieniami "czas wziąć się za siebie, nie chcę skończyć jak on".
Poltar -> Polecam następnym razem napisać coś, co ma ręce i nogi pod wpływem wielkich emocji. Powodzenia, pysiaku :*
Azerath -> Ebertem nie był. Ale nikt lepiej niż Justin z Polygonu nie opisał dziennikarskiego kunsztu Ryana: http://www.polygon.com/2013/7/8/4504224/remembering-ryan-davis
Facet po prostu nie szczypał się w wyrażaniu opinii. To dlatego odszedł wraz z Gerstmannem z Gamespotu by założyć GB. To dlatego nawet z wejściówką VIPa, podczas dowolnych targów, gdy developerzy próbowali odwrócić jego uwagę hostessami, bullshotami i kolorowymi drinkami, zadawał niewygodne pytania. To dlatego świetnie operował językiem angielskim w swoich recenzjach - bez zawoalowanych przenośni, cudacznych porównań czy stosowania skali 6/10 dla kompletnych kup.
Walił prosto z mostu, mówił bez ogródek - "To jest złe. Nieważne, że EA\MS\Eidos chce dać u nas reklamę - syfem gra ta jest i basta". A jednocześnie robił to w sposób tak niesamowicie zabawny, że każdy, kto spotkał go na żywo mówił, iż jest to jedna z najprzyjaźniejszych osób w całej branży: zawsze uśmiechnięty, rozbawiony i, co najważniejsze w tym biznesie, zajarany tematem. Podczas gdy nawet jego kumple z GiantBomb czasami wykazywali objawy zmęczenia grami na zasadzie "widzieliśmy już wszystko", Ryan zawsze w zabawny sposób potrafił znaleźć coś, co można jeszcze obśmiać lub pochwalić (a nierzadko - jedno i drugie jednocześnie).
Buja -> Jeff Gerstmann już od jakiegoś czasu zauważalnie chudnie. Jako, ze był dla Ryana niemal jak brat, społeczność zastanawia się, czy jako praktycznie rodzina wiedział o problemach zdrowotnych Ryana.
Które niekoniecznie spowodowały zgon, dodajmy - nie znamy przyczyn jego śmierci.