Forum Gry Hobby Sprzęt Rozmawiamy Archiwum Regulamin

Forum: "Zabił się, bo nie wytrzymał starcia z urzędnikami"

26.06.2013 19:11
😱
1
zanonimizowany789322
28
Senator

"Zabił się, bo nie wytrzymał starcia z urzędnikami"

http://www.rp.pl/artykul/17,1023441-Rolnik-zabil-sie--bo-nie-wytrzymal-starcia-z-urzednikami.html

Brawo, wykończmy, aż nie będzie kogo okradać.

27.06.2013 08:57
😁
2
odpowiedz
zanonimizowany782082
35
Konsul

Jak to miło znaleźć wroga - prawda? Właściwie nie "wroga" a "wraga" ale to drobiazg :)
Dla komunistów wrogiem był każdy właściciel a dla wyznawców neoliberalizmu (zwłaszcza tego animowanego "austriacką szkołą ekonomii") wrogiem jest urzędnik skarbowy. Proszę zauważyć, że nie P-Oseł (a właściwie Sejm cały) i nie tow. Rostowski ale urzędnik, którego "winą" jest to, że MUSI działać NA PODSTAWIE obowiązującego prawa. Musi, bo jeżeli nie będzie tego robił, to w najlepszym razie straci pracę a w najgorszym go posadzą. No ale urzędnik jest winny i cały Lemingrad fetuje odnalezienie kolejnego wroga, co wymusza zwarcie szeregów i czujność wobec wroga ludu mieszkańców miast i WSI, który kryje się jak szczur przed oczami neostachanowców :D

Ale nie tylko wrogiem jest także związkowiec. I aż dziw bierze nad sprawnością propagandową tow. Tuska i jego kolektywu, skoro tak potrafił przykryć wyjście związków z Trójstronnej Komisji "sprawą OFE", że lemingi nie zauważyły tej kolejnej akcji kontrrewolucji :D

27.06.2013 09:55
3
odpowiedz
Aurelius
71
Weteran

Ale w tym wypadku winny jest urzędnik, gdyż tradycyjnie już i w duchu carskim, maksymalnie wykorzystał i naciągnął prawo gdyż:
1) skarbówka mogła ustanowić zabezpieczenie na nieruchomościach rolnika, wcale nie musiała zajmować kont bankowych,
2) jednak wolała zająć konta bankowe rolnika - co spowodowało, że nie mógł on opłacić adwokatów (rolnik procesował się już wtedy ze skarbówką). Można wręcz powiedzieć, że to było działanie złośliwe i celowe, by ograniczyć mu możliwości procesowe. Nie wspominając już, że uniemożliwiono mu bieżącą działalność gospodarczą.

Niestety problem z urzędnikami w PL jest taki, że mają ogromne prawa i możliwości (bo niby i mieć je muszą), jednak zawsze walą z najgrubszej rury (no chyba że da się im łapówkę) mimo że po drodze mają całą masę uprawnień bardziej adekwatnych do "przestępstw" podatników. I tu rzeczywiście jest rola Rostowskiego, gdyż tacy nadgorliwi albo celowo złośliwi urzędnicy powinni ponosić kary finansowe za swoje decyzje (już taka możliwość jest, ale żaden urzędnik nie poniósł kary) oraz usuwani z pracy.

No i tradycyjnie już napiszę, że od tego roku po fali ataków fizycznych na pracowników skarbówki i ich komorników, rząd Portugalski ograniczył ich uprawnienia co do egzekucji komorniczych podatków, więc ten biedny rolnik jak już musiał polec w walce, to mógł zrobić tym samochodem coś innego. Np. zaczekać nim przed drzwiami skarbówki.
http://www.forbes.pl/portugalia-ogranicza-egzekucje-komornicze-podatkow,artykuly,136365,1,1.html

27.06.2013 10:03
4
odpowiedz
dudaGracz
9
Legionista

ale ci urzednicy nic nie znają się na swojej robocie... większość ma tę pracę po znajomości, więc nie ma miejsca na kompetencje...

27.06.2013 10:50
5
odpowiedz
zanonimizowany782082
35
Konsul

Bardzo mi przykro Aurelinus, ale myślisz się :)
Zabezpieczenia stosuje się wobec zobowiązań PRZED TERMINEM płatności. Decyzja podatkowa (a taka jest wydawana przez UKS) odnosi się do zobowiązań, wobec których JUŻ termin płatności upłynął.
Istnieje jeden wyjątek i dotyczy on zabezpieczenia ustanowionego W TRAKCIE postępowania podatkowego, gdy istnieje obawa, że należność nie zostanie uiszczona. Tu jednak zabezpieczenia winien dokonań US na wniosek inspektora UKS, który prowadził postępowanie. Co więcej, decyzja o zabezpieczeniu wygasa po upływie 14 dni od dnia doręczenia decyzji (termin płatności nie uruchamiający procedury komorniczej).
Tym samym zabezpieczenie NIE WSTRZYMUJE egzekucji, bo dotyczy ZUPEŁNIE INNYCH zobowiązań.

Niestety problem z urzędnikami w PL jest taki, że mają ogromne prawa i możliwości (bo niby i mieć je muszą), jednak zawsze walą z najgrubszej rury (no chyba że da się im łapówkę) mimo że po drodze mają całą masę uprawnień bardziej adekwatnych do "przestępstw" podatników. I tu rzeczywiście jest rola Rostowskiego, gdyż tacy nadgorliwi albo celowo złośliwi urzędnicy powinni ponosić kary finansowe za swoje decyzje (już taka możliwość jest, ale żaden urzędnik nie poniósł kary) oraz usuwani z pracy.
Urzędnik ma dokładnie takie prawa i obowiązki, jakie ma KAŻDY pracownik zatrudniony na umowę o pracę. MA OBOWIĄZEK wykonywać zadania wskazane w zakresie obowiązków i MA OBOWIĄZEK wykonywać polecenia przełożonych. Jak wyglądają te "prawa" może uświadomią ci 2 zdarzenia:
1. zwolniono pracownika skarbówki, który dopuścił do przedawnienia zobowiązania z tytułu opłaty skarbowej (bodaj było tego coś koło 20 PLN);
2. zwolniono pracownika skarbówki, który nie zapłacił mandatu karnego za złe parkowanie a należność została przedawniona.
To tylko dwa przypadki, które znam. Zapewniam cię jednak, że jest tego od groma i ciut ciut.
No i druga sprawa: obsesja wywoływana jest sposobem prowadzenia "skarbowości" przez tow. R i wszystkich poprzednich ministrów finansów. Urzędnicy mają nieustające kontrole wydziałów wewnętrznych, których celem jest znalezienie urzędnika zbyt "łagodnego" (tj. urzędnika nie wykorzystującego wszelkich możliwości, żeby "dokopać"). Znam przypadki, w których pracowników skarbówki przesuwano do wykonywania gorszej pracy czy zwalnianych z roboty za to, że projekt decyzji, jaki trafił do naczelnika był właśnie "zbyt łagodny" (tj. np nie rozstrzygano wątpliwości na niekorzyść podatnika). Z kolei naczelnicy wyliczani są ze "skuteczności" tak, jak wyliczani są kierownicy np. jakiegoś sklepu. Jeżeli nie wyrobią "planu", to mają "przechlapane".
Podsumowując gwarantuję ci, że urzędnicy to NORMALNI LUDZIE, wykonujący NORMALNĄ PRACĘ i jak każdy NORMALNY CZŁOWIEK, pragnący zachować pracę, bo dzieci, żona (albo mąż) itp itd.

27.06.2013 10:54
6
odpowiedz
Aurelius
71
Weteran

Żaden okres zobowiązań, wobec których JUŻ termin płatności upłynął nie miał oczywiście miejsce, gdyż toczyła się sprawa sądowa, co do tego, czy skarbówka w ogóle mogła żądać jakichkolwiek podatków. I w tym wypadku można było skorzystać z zabezpieczenia na nieruchomościach.

"Podsumowując gwarantuję ci, że urzędnicy to NORMALNI LUDZIE, wykonujący NORMALNĄ PRACĘ i jak każdy NORMALNY CZŁOWIEK, pragnący zachować pracę, bo dzieci, żona (albo mąż) itp itd."
Już to słyszałem - tak bronili się naziści. Pracownik skarbówki ma tylko i wyłącznie obowiązek działać zgodnie z przepisami. Jeśli przełożony każe mu inaczej, to niech idzie do sądu pracy.

"Zwolniono pracownika skarbówki, który nie zapłacił mandatu karnego za złe parkowanie a należność została przedawniona" - a to słusznie, bo pracownik skarbówki powinien być kryształowy, a nie unikać mandatów.

27.06.2013 11:06
7
odpowiedz
zanonimizowany782082
35
Konsul

I znowu się mylisz. Prawo skarbowe NA CAŁYM ŚWIECIE ma charakter transcendentny, więc należność istnieje, gdy istnieje a nie gdy zostanie stwierdzona. Podatnik ma obowiązek płacić BEZ WEZWANIA podatki w wysokości wymaganej przez przepisy, więc termin płatności np. w VAT upływa 25-tego dnia każdego miesiąca. Jeżeli nie zapłaci, pomyli się, lub "zachachmęci", MUSI zapłacić należność + odsetki, ZA KAŻDY DZIEŃ ZWŁOKI (niezależnie od tego, czy znał "właściwą" wysokość zobowiązania, czy nie) i będzie musiał przejść procedurę karną skarbową, bo zaniżanie zobowiązań podatkowych jest przestępstwem W KAŻDYM KRAJU.
Błędem może być rozpoczęcie procedury karnej przed wyczerpaniem środków odwoławczych w postępowaniu podatkowym i przed sądami administracyjnymi ale tu każdy podatnik winien radzić sobie sam albo wspomóc się takim macherem jak np. ja :D
Nie zmienia to jednak faktu, że zobowiązanie istnieje niezależnie od tego, czy wiesz o tym, czy nie a decyzje podlegają NATYCHMIASTOWEMU wykonaniu a odroczenie terminu płatności, czy rozłożenie na raty:
1. nie usuwają odsetek, a zmniejszają je o połowę:
2. są traktowane jako "pomoc publiczna", więc ich zastosowanie wymaga skutecznego wykonania SZCZEGÓLNEJ PROCEDURY.

I proszę nie porównywać normalnej pracy urzędnika skarbowego do zbrodni wojennych nazistów i innych komunistów, bo to nie przynosi ci zaszczytu. Chyba, że masz mózg tak zlasowany neoliberalnym bredzeniem, że nie potrafisz odróżnić dobra od zła. Zresztą zlasowanie mózgu też zaszczytu ci nie przynosi.

27.06.2013 11:12
8
odpowiedz
zanonimizowany528
211
Legend

Attyla
Z ciekawości - jaka jest Twoja percepcja sytuacji licznych, w których nasz system ordynacji podatkowej doprowadza do destrukcji finalnie prawnie działających firm?

27.06.2013 11:19
9
odpowiedz
zanonimizowany885743
14
Generał

Ciekawy przekaz dla wszystkich, którzy usiłują się dorobić w tym kraju. Oczywiście, nie licząc tych którzy mają plecy, są w mafii, zatrudniają syna premiera etc.

27.06.2013 11:35
10
odpowiedz
zanonimizowany782082
35
Konsul

qLa [ gry online level: 123 - Temet nosce ]
Z ciekawości - jaka jest Twoja percepcja sytuacji licznych, w których nasz system ordynacji podatkowej doprowadza do destrukcji finalnie prawnie działających firm?
Człowiek nie jest Bogiem (wbrew mniemaniu niektórych), więc pomyłki i błędy nie są wykluczone. Errare humanum est. Pomyłka nie jest błędem moralnym, co neoliberałowie starają się wmówić ludziom o słabych umysłach a błędem intelektualnym. Jeżeli tego nie rozumiesz, to chyba nie mogę ci już pomóc :)
Aby można było mówić o błędzie moralnym, urzędnik musiałby ŚWIADOMIE wydawać decyzje sprzeczne z prawem (tak jak obserwować można to w filmie )

Eredin [ gry online level: 6 - Pretorianin ]
Ciekawy przekaz dla wszystkich, którzy usiłują się dorobić w tym kraju. Oczywiście, nie licząc tych którzy mają plecy, są w mafii, zatrudniają syna premiera etc.
No to trzeba walczyć z układem i systemami mafijnymi. Niestety, dwie ostatnie tury wyborów ujawniły, że Polacy nie wierzą lub nie chcą wierzyć w układy mafijne stanowiące fundament III RP. Dlatego min. okazało się, że wydarzenia z roku 70-tego były "pobiciem ze skutkiem śmiertelnym" a pewna tow. P-Osiołka odpowiada moralnie ale karnie jest czysta jak łza.

27.06.2013 11:42
11
odpowiedz
Aurelius
71
Weteran

Prawo skarbowe NA CAŁYM ŚWIECIE ma charakter transcendentny, więc należność istnieje, gdy istnieje a nie gdy zostanie stwierdzona.

Ale w tym wypadku rzekoma należność została stwierdzona po czasie decyzją pani urzędniczki i nie znaczy, że w ogóle istniała. Wcześniej pani urzędniczka wydała interpretację, że "ziemia rolnicza pod cele rolnicze nie jest objęta VAT", a po drodze różne sądy też tak orzekały. Decyzja pani urzędniczki raczej była w stylu pana komornika, który obrabował emerytkę z Sochaczewa.

No i to tylko potwierdza moje poglądy, ze pan rolnik mógł się zachować jak Portugalczyk a nie Polak i zrobić coś innego.

27.06.2013 12:09
12
odpowiedz
zanonimizowany898256
8
Konsul

Mój boże do czego to doszło że znalazł się ktoś kto pieprzy okrutniej od attyli niegdyś, w postaci Aureliusa, natomiast posty Attyli zaczynają oddawać moje spojrzenie na sytuację.

27.06.2013 12:28
13
odpowiedz
zanonimizowany528
211
Legend

Attyla
Czyli np. w kwestii błędów medycznych masz podobną opinię?

27.06.2013 12:30
14
odpowiedz
zanonimizowany12249
164
Legend

Attyla_bis -> znam przypadek 3 firm ktore zostaly upierdolone przerz skarbowke na zyczenie konkurencji za sowita lapowke :P Jednym slowem pierdolisz jak poparzony, bo pomylki mozna kupowac w naszym kraju i najlepsze skarbowka do bladu sie przyznala, ale co z tego jak firmy te pierdolnely na zawal :P Niestety w polsce sa takie przepisy ze przypierdolic sie moga do wszystkiego i w celu zabezpieczenia praktycznie wylaczyc firme z obiegu na pare miesiecy zamrazajac konta itp :P co rowna sie wypadnieciu z interesu i w 95% przypadkow wrocic sie just nieda :P

27.06.2013 14:18
lipt0n
😁
15
odpowiedz
lipt0n
79
Atlas zbuntowany

Tylko trzy razy padło słowo neoliberałowie, słabo coś :D

Mój boże do czego to doszło że znalazł się ktoś kto pieprzy okrutniej od attyli niegdyś, w postaci Aureliusa, natomiast posty Attyli zaczynają oddawać moje spojrzenie na sytuację.
Ale to Atylla broni bandytów ze skarbówki.

27.06.2013 14:37
16
odpowiedz
zanonimizowany782082
35
Konsul

Aurelius [ gry online level: 49 - Weteran ]
Ale w tym wypadku rzekoma należność została stwierdzona po czasie decyzją pani urzędniczki i nie znaczy, że w ogóle istniała.
Tak długo, jak długo decyzja obowiązuje, to zobowiązanie ISTNIEJE i jest NALEŻNE. Od decyzji przysługują środki zaskarżenia i trzeba z nich po prostu korzystać.
Jeszcze 10 lat temu przyznałbym ci dużo racji ale w tym czasie wiele się zmieniło. Urzędnicy nadal nie są chodzącymi doskonałościami (jak każdy człowiek) ale poziom urzędnika dzisiaj i jeszcze 10-15 lat temu dzieli gigantyczna przepaść. I możesz mi wierzyć lub nie - to twój problem - ale wyćwiczyli ich tak nie domorośli ideolodzy jak ty ale fachowcy punktujący każdą ich pomyłkę - jak ja. I nadal to robimy ale już dziś rzadko zdarza się rażąca niekompetencja u urzędnika skarbowego. Dziś są to ludzie, którzy znają swój fach, a że stoją po stronie państwa a nie podatnika niczego nie zmienia. Jeżeli nie popełniają błędów moralnych, to nie należy mieć do nich pretensji a jeżeli tak, to prokuratura jest od tego. Dokładnie ta sama zasada ma zastosowanie do podatników.
Tymczasem neoliberały tworzą bajki, że przedsiębiorcy to osoby kryształowe a urzędnicy to złodzieje, bandyci i wampiry pijące krwawicę tych biedulek. Prawda natomiast jest taka, że o ile urzędnicy od lat znajdują się pod stałym, silnym naciskiem, co pozytywnie odbija się na ich profesjonalizmie, o tyle przedsiębiorcy dotknięci są anomią posuniętą często do absurdu, co odbija się w ich stosunku w każdym aspekcie obowiązków, jakie w związku ze swoim statusem ponoszą. Dotyczy to w równym stopniu spraw podatkowych, co i np. ich stosunku do osób zatrudnionych

Wcześniej pani urzędniczka wydała interpretację, że "ziemia rolnicza pod cele rolnicze nie jest objęta VAT", a po drodze różne sądy też tak orzekały. Decyzja pani urzędniczki raczej była w stylu pana komornika, który obrabował emerytkę z Sochaczewa.
Ani ja ani ty nie znamy sprawy. Dziennikarze zaś, co do zasady, to głupki, które są ideologicznie są zarażone jakąś formą anarchii (najczęściej tą neoliberalną ideologią "minimalnego państwa" wyssaną wprost od Nozicka) i w związku z tym bardzo skore do wydawania sądów, w których wybielają przedsiębiorców, którzy powoli uzyskują dzięki temu status świętych krów, i w których oczerniają wszystkich, którzy czegoś od tych świętych krów oczekują.
W każdym razie nie wierzę, by dziś urzędnik miał ruszać sprawę, w której jego stanowisko byłoby obiektywnie nieuzasadnione.

No i to tylko potwierdza moje poglądy, ze pan rolnik mógł się zachować jak Portugalczyk a nie Polak i zrobić coś innego.
To znaczy co?

Teemoray [ gry online level: 3 - Pretorianin ]
Mój boże do czego to doszło że znalazł się ktoś kto pieprzy okrutniej od attyli niegdyś, w postaci Aureliusa, natomiast posty Attyli zaczynają oddawać moje spojrzenie na sytuację.
To uważaj, bo takim wyznaniem możesz ściągnąć na siebie śmierć cywilną :)

qLa [ gry online level: 123 - Temet nosce ]
Czyli np. w kwestii błędów medycznych masz podobną opinię?
Skarbówka działa według innej zasady niż lekarze. U lekarzy jest to "primum non nocere". W skarbówce jest to "pecunia non olet" :) Od lekarza stereotypowo oczekujemy pomocy (choć to z przyczyn ideologicznych zajęcie coraz bardziej ryzykowne). Od urzędnika oczekuje się skrupulatności - w myśl oświeceniowych postulatów kompletności i zupełności. Lekarz ma nam przywrócić zdrowie a urzędnik skarbowy odebrać część majątku należną, w myśl prawa, państwu. Stąd porównanie zupełnie bezsensowne. Zwłaszcza, że postawa neoliberałów to postawa wspólna wszystkim wyznawcom współczesnej odmiany gnozy - zwolennikom każdej spiskowej teorii dziejów. W takich oczach nawet święty może być wcieleniem szatana.

Kilgur [ gry online level: 89 - Generał ]
Attyla_bis -> znam przypadek 3 firm ktore zostaly upierdolone przerz skarbowke na zyczenie konkurencji za sowita lapowke :P Jednym slowem pierdolisz jak poparzony, bo pomylki mozna kupowac w naszym kraju i najlepsze skarbowka do bladu sie przyznala, ale co z tego jak firmy te pierdolnely na zawal :P Niestety w polsce sa takie przepisy ze przypierdolic sie moga do wszystkiego i w celu zabezpieczenia praktycznie wylaczyc firme z obiegu na pare miesiecy zamrazajac konta itp :P co rowna sie wypadnieciu z interesu i w 95% przypadkow wrocic sie just nieda :P
1. proszę bez wulgarnego słownictwa;
2. nikt nie twierdzi, że skarbówka wypełniona jest świętymi, w związku z czym władza, jaką urzędnicy uzyskują może być wykorzystana w złych celach;
3. pracuję w podatkach od ponad 20 lat i nie tylko nie spotkałem takiej sytuacji ale nawet o czymś takim nie słyszałem od kolegów. Bywały sytuacje, gdy człowieka nachodziły takie myśli - zwłaszcza, gdy stykał się z niezrozumiałą zajadłością jakiegoś urzędnika, jednak nigdy nie było nawet poszlak, które takie podejrzenia mogłyby uzasadniać. Ponadto - powtarzam - od startu III RP, kiedy przekręt przekrętem, przekręty poganiał a skarbówka zachowywała się jak stado wściekłych psów, wiele się zmieniło. Zmieniła się także skarbówka i dziś naprawdę trzeba wiele złej woli, by się do czegoś przyczepić.
Natomiast mam niejedno doświadczenie, gdy pewni przedsiębiorcy starali się namówić mnie do tego, by to i owo w skarbówce "załatwić". Nigdy w takie g* się nie pakowałem, ale też nie zdziwiłem się, gdy jeden z tych przedsiębiorców został oskarżonym w pewnej "aferze korupcyjnej" w ministerstwie finansów.
I rzeczywiście - nie mam najlepszej opinii o tzw. "klasie politycznej" i jej odporności na korupcję. Tu rzeczywiście moglibyśmy pogadać. Niewykluczone, że trafiały się sytuacje, o których piszesz - ale osobiście nigdy się z czymś takim nie spotkałem. Może dlatego, że większość spraw wygrywam? Nie wiem - ale gdyby coś od początku do końca coś było szemrane, to zakładam, że sprawy nie miałbym szans wygrać.

27.06.2013 15:10
17
odpowiedz
zanonimizowany898256
8
Konsul

lipton - No i w temacie w którym porównuje się urzędników do nazistów, jestem w stu procentach za attylą.

Bo może on i pieprzy, ale druga strona zachowuje się jakby z zamkniętymi oczami, nie czytając o co chodzi i nie interesując się tematem, zaś tylko słysząc słowo fiskus stwierdzała - naziści, gnoje, zjeby. To jest ciemnota.

27.06.2013 15:45
18
odpowiedz
Corded
39
Centurion

Wiadomo, że nie da się stworzyć raju na ziemi, w którym zniknie bestialstwo i podłość. Eschaton nie nadaje się do zimmanetyzowania przez ludzkie siły i rojenia. Jednak jaki w takim razie winien być system społeczno-gospodarczy? Wiadomo taki który nie umieszcza człowieka w ramach jakiś wewnątrzświatowych, ideologicznych wymysłów. Ciekawe jest to, (Dla mnie) ponieważ wielkiej wiedzy na ten temat nie posiadam. Czy taki system funkcjonował zanim nastał czas postoświeceniowych ideologii? Często mówi się o tym, że na przykład Keynes jako jeden z niewielu ekonomistów nie budował oderwanych od rzeczywistości konstruktów. Czy jednak gospodarka i obracający się w niej ludzie skazani są na zagładę jeśli animowana jest ona przez ideologiczne bzdury? Wydaje się, że model ,,wolnorynkowy" wydaje się intuicyjnie słuszny. To znaczy jakiś taki, gdzie transakcje zawierane są dobrowolnie między kupującym a sprzedającym. Nie chcą tu afirmować jakiś ,,kapitalistycznych", które raczej nie są zgodne z nauką Kościoła, ale zimna wojna wykazała w jakieś cześć, że model (również ideologicznej) gospodarki marksistowskiej, centralnie planowanej jest mniej efektywny niż ,,to" co było na zachodzie. Zresztą przykłady są również dziś Korea (północna) i Kuba. Choć oczywiście, jak wiadomo oba te systemy pochodzą z tej samej oświeceniowej beczki. Przeto pytanie - jaki ustrój gospodarczy? Kiedyś pewnie był taki (chyba) ujednolicony przez panowanie Chrystusa, ale co dziś?

27.06.2013 16:07
Widzący
😃
19
odpowiedz
Widzący
242
Legend

A figę tam, gospodarka działa zawsze gdyż jest elementem istnienia społeczeństw, jak nie przymierzając religia.
Nie ma gospodarki -> nie ma społeczeństwa, religia lepi to wszystko do kupy, nauka (w sensie werbalnego przekazywania wiedzy) daje napęd i prestiż. Tak to społeczeństwo chybocąc się i utykając człapie w swojej drodze pomiędzy nicością z której wychynęło a upadkiem do którego dąży.

27.06.2013 16:47
20
odpowiedz
zanonimizowany922967
4
Chorąży

[link]

27.06.2013 16:49
21
odpowiedz
mevico
62
Generał

Attyla_bis

"Jeżeli nie popełniają błędów moralnych, to nie należy mieć do nich pretensji a jeżeli tak, to prokuratura jest od tego."

A słyszałeś o czymś takim jak nieumyślne spowodowanie śmierci?
Fakt, że ktoś niecelowo popełnił błąd, nie zwalnia go z odpowiedzialności za swoje czyny. Jak podatnik się pomyli to ma być ukarany, a urzędnika skarbowego taka zasada już nie musi obowiązywać, tak?

"Tymczasem neoliberały tworzą bajki, że przedsiębiorcy to osoby kryształowe a urzędnicy to złodzieje, bandyci i wampiry pijące krwawicę tych biedulek."

Przedsiębiorcy to osoby, bez których urzędnik by nie istniał. To z ich pracy maja co do gęby włożyć.

"Prawda natomiast jest taka, że o ile urzędnicy od lat znajdują się pod stałym, silnym naciskiem, co pozytywnie odbija się na ich profesjonalizmie"

I tutaj zawiera się istota problemu. Przepisy w Polsce są bardzo niejasne i wiele zależy od interpretacji pracownika skarbówki. Jeżeli pracownik skarbówki interpretuje przepis na niekorzyść podatnika, bez jednoznacznych dowodów, to oznacza, że albo kieruje się wyjątkowo złą wolą, a prawo mu na to pozwala (interpretacja jest zawsze subiektywna) albo jest przez kogoś (przełożonego bądź system) naciskany aby do kasy państwa, za wszelką cenę, wpłacić odpowiednią sumę.
Twierdzisz, że nie spotkałeś jeszcze żadnego podobnego przypadku, w takim razie obejrzyj sobie choćby program państwo w państwie, gdzie urzędnicy nawet nie chcą rozmawiać i odpowiedzieć na pytanie dlaczego nie mając praktycznie żadnych podstaw blokują konta, zabierają majątki, wsadzają do aresztu na wiele miesięcy itd, itd. Co więcej, nawet urzędnicy z samego ministerstwa finansów nie chcą przyjąć zaproszenia zasłaniając się tajemnicą skarbową. Nieoficjalnie natomiast mówi się, że generał Rostowski nakazał znaleźć odpowiednią sumę pieniędzy aby łatać budżet tak szybko jak się da. No więc mróweczki pracują ile się da. A co ich obchodzi, że parę osób odbierze sobie życie a jeszcze więcej zachoruje na poważne choroby. Urzędnik zawsze dostanie pensję.
Zdaje sobie oczywiście sprawę, że takich "incydentów" jest coraz mniej, ale system, który daje możliwość ich wystąpienia sprawia, że nigdy nie wiesz kiedy po Ciebie przyjdą.

"Od urzędnika oczekuje się skrupulatności - w myśl oświeceniowych postulatów kompletności i zupełności."

Urzędnik jest sługa obywatela. Żyje za pieniądze innych, wiec powinien być skrupulatny, miły, pomocny itd.

27.06.2013 17:17
22
odpowiedz
zanonimizowany528
211
Legend

Attyla
Nie ma tu żadnego bezsensu w porównaniu.
Oba te zawody są zawodami zaufania publicznego, oba funkcjonują ( jak zresztą każdy ) w określonych ramach prawnych. Oba mogą wyrządzić ogromne szkody personalne, chociaż zupełnie odmiennej natury. Różnica jedyna jest to, że z lekarzy próbuje się uczynić w obecnych uwarunkowaniach prawnych urzędników, mimo, że nimi nie są ;)
W związku z tym, co sam napisałeś - "errare humanum est" - zmierzamy ku pytaniu - skoro lekarz za własną omylność odpowiada zarówno karnie jak i cywilnie, to czemu nie miałoby być identycznie odnośnie przedstawiciela państwa? O przypadkach finansowego obciążania za lekarza błędy czytałem wielokrotnie, tak nie znam przypadku, żeby to urzędnik, a nie podatnik odpowiedział za personalny błąd urzędnika.
No tak, bo to przedstawiciel urzędu przecież.

27.06.2013 18:19
23
odpowiedz
Corded
39
Centurion

Widzący
Gospodarka nie działa zawsze. Przynajmniej, nie tak jak powinna. Mam na myśli to, że w jednym kraju ludzie stoją w kilkusetmetrowej kolejce po papier toaletowy a tuż za granicą problemów z tym nie ma. Mam tu na myśli oczywiście przykład nie tylko dawnego PRL-u ale całej aberracji związanej ze zjawiskiem gospodarki ,,centralne planowanej". Choć nie ,,za granica" jeśli chodzi o Socjalistyczną Polskę. Dajmy na to NRD i RFN
A zresztą, doskonale wiesz o co mi chodzi :)

27.06.2013 18:35
Widzący
24
odpowiedz
Widzący
242
Legend

Corded -> gospodarka działa zawsze, jeżeli przestaje działać to społeczność znika (a właściwie to na odwrót), więc mówienie o gospodarce staje sie bezprzedmiotowe. Tak jak i znika każdy inny element charakteryzujący społeczeństwo (wspólnotę). Rodzaj gospodarki i jej wydajność to zupełnie inna bajka. Możemy działać całkowicie indywidualnie ale tego działania tyle ile naszego życia, konieczność przedłużenia gatunku powoduje łączenie sie choćby w najmniejsze grupy czyli rodziny, a tam już jest gospodarka.

29.06.2013 18:22
25
odpowiedz
Corded
39
Centurion

Racja, bo jakiś ogół aktywności na tym polu być musi. W sensie wytwarzanie i podział dóbr i usług. Poprawię się i napiszę, że chodziło mi o przytoczoną przez ciebie wydajność (Co zresztą, jak napisałem, miałem na myśli).

30.06.2013 11:11
26
odpowiedz
zanonimizowany782082
35
Konsul

Corded [ gry online level: 10 - Chorąży ]
Wiadomo, że nie da się stworzyć raju na ziemi, w którym zniknie bestialstwo i podłość. Eschaton nie nadaje się do zimmanetyzowania przez ludzkie siły i rojenia. Jednak jaki w takim razie winien być system społeczno-gospodarczy?
Zarazem żaden i jakikolwiek :)
Jeżeli przyjąć perspektywę sprzed Soboru Watykańskiego II. Potem przyjęto neotomistyczną perspektywę Maritaina, więc uznano konieczność zaangażowania się Kościoła w kształtowanie instytucjonalnej przestrzeni państwa. System jest w ramach tej doktryny czymś drugorzędnym - mającym wspierać a nie zastępować - jak w skrajnym nominalizmie europejskim - realizowane wartości.
Tym samym Kościół nie tworzy przestrzeni instytucjonalnej mającej utworzyć warunki dla raju na ziemi ale instytucjonalną przestrzeń wspierającą starania jednostki zmierzające do uzyskania zbawienia. Stąd wzięła się nauka społeczna Kościoła. Wyznawcy kapitalizmu uważają ją za socjalizm a wyznawcy którejś z sekt lewackich uważają za radykalnie reakcyjną.
Nie zmienia to jednak faktu, że nie istnieje system taki, jaki powinien_być. Zbawienie można uzyskać w każdym systemie. Można tylko dyskutować. czy wspierają ten zamiar ułatwienia czy utrudnienia życia jednostek.

Czy taki system funkcjonował zanim nastał czas postoświeceniowych ideologii? Często mówi się o tym, że na przykład Keynes jako jeden z niewielu ekonomistów nie budował oderwanych od rzeczywistości konstruktów.
1. Protestanci i wyznawcy religii wewnątrzświatowych twierdzą często, że systemem związanym z Kościołem ( w ogóle z Chrześcijaństwem) była monarchia + system feudalny. Nie jest to prawda. Chrześcijaństwo uzyskało podstawową masę wyznawców zanim system feudalny się wykształcił (chyba, że za odmianę feudalizmu uznać rzymski model hospitalitas, ale to nieprawda, ponieważ podobieństwa między tymi systemami są przypadkowe). Trochę bliższe prawdy jest twierdzenie o bliskości Kościoła i monarchii.

Czy jednak gospodarka i obracający się w niej ludzie skazani są na zagładę jeśli animowana jest ona przez ideologiczne bzdury? Wydaje się, że model ,,wolnorynkowy" wydaje się intuicyjnie słuszny. To znaczy jakiś taki, gdzie transakcje zawierane są dobrowolnie między kupującym a sprzedającym.
„Wolny rynek” sam w sobie jest fantazmatem ideologicznym a nie realnością. Chyba, że uznać za słuszne liberalne brednie o tym, że „naturalnym” stanem człowieka jest stan niezależności (nieuczestniczenia w jakiejkolwiek społeczności a zatem i niezależność od jej wewnętrznych regulacji). Człowiek jest istotą społeczną a jednym z elementów kształtujących społeczność jest współpraca jednostek w ramach reguł ustalonych przez tą społeczność. I nie jest to współpraca gospodarcza (to kolejny ideologiczny fantazmat oświeceniowy). Jest to współpraca i jest to współpraca ogarniająca właściwie wszystkie aspekty życia jednostek w ramach społeczności.
A to jakie są te zasady, zależy od konieczności życiowych a nie ideologicznych bredni.
Ta prawdę mówiąc, to 99% wszystkich założeń którejkolwiek z doktryn gospodarczych to ideologiczne bzdury, które mogą wydawać się podobne do „stanu naturalnego”. Kłopot w tym, że nie istnieje i nie istniało coś takiego jak „stan natury”. Zasady kształtujące społeczność zawierały w sobie to, co akurat było w danym momencie konieczne dla jej przetrwania. Aby zasady te były homogeniczne – zawsze ulegały sakralizacji, choć nigdy nie były pierwotne wobec religii, która także jest elementem każdej społeczności.

Nie chcą tu afirmować jakiś ,,kapitalistycznych", które raczej nie są zgodne z nauką Kościoła, ale zimna wojna wykazała w jakieś cześć, że model (również ideologicznej) gospodarki marksistowskiej, centralnie planowanej jest mniej efektywny niż ,,to" co było na zachodzie. Zresztą przykłady są również dziś Korea (północna) i Kuba. Choć oczywiście, jak wiadomo oba te systemy pochodzą z tej samej oświeceniowej beczki. Przeto pytanie - jaki ustrój gospodarczy? Kiedyś pewnie był taki (chyba) ujednolicony przez panowanie Chrystusa, ale co dziś?
Przede wszystkim zadaniem społeczności jest przetrwanie a nie efektywność. Aby przetrwać, społeczność potrzebuje (punktu widzenia gospodarczego) zarówno gospodarki efektywnej (zapewniającej przeżycie) i gospodarki nieefektywnej (zapewniającej poczucie konieczności przynależności do społeczności). System gospodarczy „dobry” to nie jest system tworzący warunki dla rozpadu społeczności i odebrania człowiekowi poczucia przynależności.

mevico [ gry online level: 1 - Centurion ]
A słyszałeś o czymś takim jak nieumyślne spowodowanie śmierci?
W takim przypadku kare podlega niezachowanie szczególnej staranności. Nie zachowanie jest uznawane (słusznie) za zgodę na skutki. Tym samym błąd moralny popełniamy wtedy, gdy nonszalancko ignorujemy zagrożenie jakiegoś wyższego dobra.

Przedsiębiorcy to osoby, bez których urzędnik by nie istniał. To z ich pracy maja co do gęby włożyć.
Dokładnie to samo można powiedzieć o przedsiębiorcach. Przedsiębiorca, by móc pracować i rozwijać się, wymaga zasad uznawanych przez jego partnerów. Zasady ustala społeczność. Ponieważ jednak jednostka ma skłonność do stawiania własnej korzyści ponad wszystko, konieczna jest także władza, której zadaniem jest dopilnowanie, aby zasady były i były respektowane.

I tutaj zawiera się istota problemu. Przepisy w Polsce są bardzo niejasne i wiele zależy od interpretacji pracownika skarbówki. Jeżeli pracownik skarbówki interpretuje przepis na niekorzyść podatnika, bez jednoznacznych dowodów, to oznacza, że albo kieruje się wyjątkowo złą wolą, a prawo mu na to pozwala (interpretacja jest zawsze subiektywna) albo jest przez kogoś (przełożonego bądź system) naciskany aby do kasy państwa, za wszelką cenę, wpłacić odpowiednią sumę.
Νιe ma czegoś takiego jak "przepisy jasne" (tj. takie, których dyspozycje są oczywiste w każdym stanie faktycznym). Prawo odnoszące się do każdego aspektu rzeczywistości po pierwsze jest utopią a po drugie jest szkodliwe jako zbyt sztywne i z definicji nie będące w stanie objąć sobą całej złożoności natura człowieka. Z kolei prawo "małe" jest elastyczne (tj. nie ogranicza rzeczywistości ludzkich zachowań w takim stopniu, w jakim robi to prawo kazuistyczne) ale też z definicji jest "niejasne" (tj. jest na tyle "ogólne", by jego normy odnosiły się do możliwie najszerszego zakresu fenomenów zachowań ludzkich.
Ponadto każdy przepis prawa stanowionego musi być zapisany a już to samo powoduje konieczność jego interpretowania i odnoszenia do poszczególnych fenomenów rzeczywistości.
Zatem posługujesz się utopijnymi, ideologicznymi bzdetami a nie kształtujesz postulat możliwy do zrealizowania.

Twierdzisz, że nie spotkałeś jeszcze żadnego podobnego przypadku, w takim razie obejrzyj sobie choćby program państwo w państwie, gdzie urzędnicy nawet nie chcą rozmawiać i odpowiedzieć na pytanie dlaczego nie mając praktycznie żadnych podstaw blokują konta, zabierają majątki, wsadzają do aresztu na wiele miesięcy itd, itd. Co więcej, nawet urzędnicy z samego ministerstwa finansów nie chcą przyjąć zaproszenia zasłaniając się tajemnicą skarbową. Nieoficjalnie natomiast mówi się, że generał Rostowski nakazał znaleźć odpowiednią sumę pieniędzy aby łatać budżet tak szybko jak się da. No więc mróweczki pracują ile się da. A co ich obchodzi, że parę osób odbierze sobie życie a jeszcze więcej zachoruje na poważne choroby. Urzędnik zawsze dostanie pensję.
Nie oglądam telewizji i nie czerpię z niej "wiedzy". Z telewizji możesz dowiedzieć się TYLKO tego, że urzędnika wykonując prawo może to robić wbrew interesom empirycznych jednostek, popełniać błędy intelektualne, bądź popełniać błędy moralne. Niczego więcej z tego się nie dowiesz.
Ponadto programy takie napędzają tylko poczucie konieczności "uściślania" prawa (tj. wprowadzanie szczególnych zasad traktowania szczególnych stanów faktycznych), co powoduje wzrost prawa stanowionego i zachęca do utopii "kodeksu zupełnego" a zatem kazuistycznego. To z kolei stoi w bezpośredniej sprzeczności z postulatem prawa ograniczonego.
Możesz chcieć tylko prawa możliwie jasnego ale za to baaardzo dużego (choć uzyskanie "jasności w takim stopniu, w jakim wyobrażają sobie to neoliberalne oszołomy ze szkoły austriackiej ekonomii nie jest możliwe, więc postulat jest utopią. Zwłaszcza, że rozległość regulacji wpływa negatywnie na przejrzystość całego systemu) albo prawa "małego" (ale za to ekstremalnie niejasnego). To, co możemy robić to dążyć do złotego środka, tj. prawa na tyle ogólnego, by było elastyczne i na tyle szczegółowego, by było jasne.
Nie da się jednak otrzymać stanu, który zadowalałby wszystkich, więc zawsze będzie trochę, których stan ten uwiera bo jest zbyt elastyczny i tych, których uwiera, bo jest zbyt rozbudowany.
Nie zmienia to jednak faktu, że urzędnicy w niewielkim tylko stopniu odpowiadają za stanowienie prawa.

Zdaje sobie oczywiście sprawę, że takich "incydentów" jest coraz mniej, ale system, który daje możliwość ich wystąpienia sprawia, że nigdy nie wiesz kiedy po Ciebie przyjdą.
Postulat usunięcia nieposłuszeństwa władzy/prawu jest postulatem utopijnym a nawet szkodliwym. Wszystko ma granice przyzwoitości. Posłuszeństwo prawu także.

Urzędnik jest sługa obywatela. Żyje za pieniądze innych, wiec powinien być skrupulatny, miły, pomocny itd.
Wszyscy żyjemy "za pieniądze innych", więc nie w tym należy dopatrywać się źródła koncepcji władzy jako służby.

qLa [ gry online level: 123 - Temet nosce ]
Nie ma tu żadnego bezsensu w porównaniu.
Pozostaję przy swoim.

Oba te zawody są zawodami zaufania publicznego, oba funkcjonują ( jak zresztą każdy ) w określonych ramach prawnych. Oba mogą wyrządzić ogromne szkody personalne, chociaż zupełnie odmiennej natury. Różnica jedyna jest to, że z lekarzy próbuje się uczynić w obecnych uwarunkowaniach prawnych urzędników, mimo, że nimi nie są ;)
W związku z tym, co sam napisałeś - "errare humanum est" - zmierzamy ku pytaniu - skoro lekarz za własną omylność odpowiada zarówno karnie jak i cywilnie, to czemu nie miałoby być identycznie odnośnie przedstawiciela państwa? O przypadkach finansowego obciążania za lekarza błędy czytałem wielokrotnie, tak nie znam przypadku, żeby to urzędnik, a nie podatnik odpowiedział za personalny błąd urzędnika.
No tak, bo to przedstawiciel urzędu przecież.

Urzędnik jest pracownikiem, więc wszystkie swoje zadania wykonuje "pod kierownictwem", więc odpowiada za szkody zgodnie z przepisami. Podobnie jest z lekarzem. Lekarz także odpowiada za szkody w zakresie ewidentnych błędów w sztuce a nie za wszystkie błędy i uchybienia. Wielu lekarzy może np. przyjąć diagnozę zgodną z tym, czego nauczono go na studiach i czego sam nauczył się w drodze doświadczenia ale odpowiada tylko za te błędy, których można było uniknąć.
Nikt nie postuluje zatem tego, by urzędnik nie podlegał odpowiedzialności. Chodzi tylko o to, by ta odpowiedzialność dotyczyła jego przewinienia. Jeżeli jego obowiązkiem jest działać na podstawie przepisów prawa, to powinien odpowiadać za naruszenie prawa, którego przestrzegania winien pilnować.
Kłopot w tym, że błąd intelektualny nie mieści się i nie może się mieścić w granicach pojęcia naruszenia prawa.

30.06.2013 15:08
27
odpowiedz
Corded
39
Centurion

Attyla_bis [ gry online level: 24 - Konsul ]
Jeżeli przyjąć perspektywę sprzed Soboru Watykańskiego II. Potem przyjęto neotomistyczną perspektywę Maritaina, więc uznano konieczność zaangażowania się Kościoła w kształtowanie instytucjonalnej przestrzeni państwa. System jest w ramach tej doktryny czymś drugorzędnym - mającym wspierać a nie zastępować - jak w skrajnym nominalizmie europejskim - realizowane wartości.
Tym samym Kościół nie tworzy przestrzeni instytucjonalnej mającej utworzyć warunki dla raju na ziemi ale instytucjonalną przestrzeń wspierającą starania jednostki zmierzające do uzyskania zbawienia. Stąd wzięła się nauka społeczna Kościoła. Wyznawcy kapitalizmu uważają ją za socjalizm a wyznawcy którejś z sekt lewackich uważają za radykalnie reakcyjną.
Nie zmienia to jednak faktu, że nie istnieje system taki, jaki powinien_być. Zbawienie można uzyskać w każdym systemie. Można tylko dyskutować. czy wspierają ten zamiar ułatwienia czy utrudnienia życia jednostek.

„Wolny rynek” sam w sobie jest fantazmatem ideologicznym a nie realnością. Chyba, że uznać za słuszne liberalne brednie o tym, że „naturalnym” stanem człowieka jest stan niezależności (nieuczestniczenia w jakiejkolwiek społeczności a zatem i niezależność od jej wewnętrznych regulacji). Człowiek jest istotą społeczną a jednym z elementów kształtujących społeczność jest współpraca jednostek w ramach reguł ustalonych przez tą społeczność. I nie jest to współpraca gospodarcza (to kolejny ideologiczny fantazmat oświeceniowy). Jest to współpraca i jest to współpraca ogarniająca właściwie wszystkie aspekty życia jednostek w ramach społeczności.
A to jakie są te zasady, zależy od konieczności życiowych a nie ideologicznych bredni.
Ta prawdę mówiąc, to 99% wszystkich założeń którejkolwiek z doktryn gospodarczych to ideologiczne bzdury, które mogą wydawać się podobne do „stanu naturalnego”. Kłopot w tym, że nie istnieje i nie istniało coś takiego jak „stan natury”. Zasady kształtujące społeczność zawierały w sobie to, co akurat było w danym momencie konieczne dla jej przetrwania. Aby zasady te były homogeniczne – zawsze ulegały sakralizacji, choć nigdy nie były pierwotne wobec religii, która także jest elementem każdej społeczności.

Czy zatem chrześcijanom nie może popierać jakiegoś określonego systemu gospodarczego, bo od razu wchodzą w jakieś ideologiczne bagno? Współcześnie w parlamentach całego świata są różne partie. Czyż one wszystkie nie mają jakiś założeń ideologicznych? Jak w takim razie wybierać, skoro wszyscy są dziś mniej lub bardziej animowani przez wewnatrzświatową gnozę. Wiesz oczywiście, ze nie każdy człowiek miał styczność z twórczością Maritaina czy Voegelina i nie rozpatruje ideologii jako religii gnostyckich. Co w takim razie mają zrobić ci ludzie?

Przede wszystkim zadaniem społeczności jest przetrwanie a nie efektywność. Aby przetrwać, społeczność potrzebuje (punktu widzenia gospodarczego) zarówno gospodarki efektywnej (zapewniającej przeżycie) i gospodarki nieefektywnej (zapewniającej poczucie konieczności przynależności do społeczności). System gospodarczy „dobry” to nie jest system tworzący warunki dla rozpadu społeczności i odebrania człowiekowi poczucia przynależności.

To jakież to były warunki, że socjalistyczny wschód naszego kontynentu znalazł się (w XX w.) w gospodarczej stagnacji? Wiem oczywiście, że bądź co bądź, ,,standard życia" się podniósł, mieliśmy przemysł. mieszkania itp. Ale i tak wiadomym potem na zachodzie szło im lepiej pod względem gospodarzmy niż tu. Nie wnikając już w gospodarcze skutki rewolucji marksistowskiej lat 60. Wiem, że system na zachodzie ogóle w całej Europie do lat 60 był o tyle spójny, że panował Jezus (zazwyczaj) a nie nihilistyczno-egzystencjalne bzdury. Nie chcę mówić o jakieś perspektywie raju utraconego, ale przecież to co było u nas (system gospodarczy) nie był ani efektywny ani nie spajał społeczeństwa przez poczucie przynależność. No chyba, że aparatczyków partyjnych. Reszta była zjednoczona w jako takiej wrogości do systemu lub po prostu nadal przez bycie Polakami i chrześcijanami, nie ważne w jakim ustroju.

Btw. Zawsze dużo piszesz - masz na to czas, (chyba nie) czy umiesz i masz chęć szybko stukać w klawisze? :)

30.06.2013 16:12
28
odpowiedz
Pankracy Czartoryski
0
Pretorianin

Bez sensu - powinien zabić tych urzędników.

30.06.2013 19:09
Herr Pietrus
😱
29
odpowiedz
Herr Pietrus
229
Ficyt

W sumie miałem dodać tylko jedno - zgadzam się z Attylą... co do prawa i urzędników, tak uściślając, w filozofię to ja się nei zagłębiam...

30.06.2013 19:13
secretservice
30
odpowiedz
secretservice
55
Generał

[2] Ale to całkiem chybiona analogia. Wrogiem ludu jest tutaj nie urzędnik, któremu tenże lud może najwyżej naskoczyć. W kraju haseł obywatelskich ewidentnym wrogiem ludu jest kułak, który jak dawniej w kraju rad zawieruszył przed czujnym okiem wszech-państwa własnego świniaka, albo worek zboża, automatycznie stawał się wrogiem wszech-ludowym, którego należało zniszczyć raz, dobrze, bezwzględnie, reedukować przez lat piętnaście gdzieś w gułagu, a jak przeżyje to i tak rodzina mu w międzyczasie z głodu padnie i nauczkę mieć będzie. Więc kułak AD 2013 w kraju przy-wiślańskim zawierzył interpretacjom urzędów państwa i nie miał innego wyboru, a i tak państwo jego własne z całą mocą i premedytacją postanowiło go zniszczyć. Kolejny wypadek przy pracy czy może ciągłość filozofii pozostała niezmieniona. Jest jeszcze szansa, że dziennikarz coś pomylił w swej dziennikarskiej żarliwości, co często im się przytrafia.

30.06.2013 21:45
31
odpowiedz
mevico
62
Generał

Attyla_bis

"Jest to współpraca i jest to współpraca ogarniająca właściwie wszystkie aspekty życia jednostek w ramach społeczności."

W tym miejscu się z Tobą zgodzę. Ludzie mają gigantyczna skłonność do nadmiernego decydowania o stylu życia innych. Dziś jest to bardzo widoczne.

"Przede wszystkim zadaniem społeczności jest przetrwanie a nie efektywność."

Widać u Ciebie fascynację socjalizmem/komunizmem. Społeczność to przede wszystkim konstrukt zbudowany z jednostek i to one dążą do przetrwania. Odkryły jednak, że w wielu przypadkach opłaca się współpracować, dlatego żyją blisko siebie pomagając sobie, gdy im się to opłaca.

"W takim przypadku kare podlega niezachowanie szczególnej staranności."

No tak, tyle, że w Twojej koncepcji urzędnicy powinni być zwolnienie z z takiej kary.

"Nie zachowanie jest uznawane (słusznie) za zgodę na skutki."

Niby przez kogo?

"Dokładnie to samo można powiedzieć o przedsiębiorcach."

Czy Ty naprawdę wiesz co mówisz? Przedsiębiorca nie wyżywiłby się gdyby nie było urzędników? Dawniej przedsiębiorca miał kontakt z urzędnikiem tylko w momencie gdy ten przyszedł odebrać należność dla króla i tyle. Taak, przedsiębiorca zdecydowanie nie wyżywiłby się gdyby nie miał dobrodusznego urzędnika przy sobie.

"Zasady ustala społeczność."

Społeczność to rynek, natomiast urzędnik żyje z pieniędzy skradzionych z rynku. Przedsiębiorca przeżyłby dłużej bez urzędnika niż urzędnik bez przedsiębiorcy.

"Ponieważ jednak jednostka ma skłonność do stawiania własnej korzyści ponad wszystko, konieczna jest także władza, której zadaniem jest dopilnowanie, aby zasady były i były respektowane."

Większych bredni dawno nie czytałem. Każda osoba stawia własne korzyści ponad innymi, niezależnie, czy jest przedsiębiorcom, czy pracownikiem. Fakt ustalenia wysokości opodatkowanie nie wpłynie na skłonność jakiejkolwiek strony do stawiania kogoś ponad siebie.

"Νιe ma czegoś takiego jak "przepisy jasne" (tj. takie, których dyspozycje są oczywiste w każdym stanie faktycznym)."

Zgadza się. Dlatego trzeba dążyć do jak najmocniejszego uproszczenia i optymalizacji prawa tam, gdzie to tylko możliwe, aby pozostawić urzędnikom jedynie mały zakres uprawnień.

"Ponadto każdy przepis prawa stanowionego musi być zapisany a już to samo powoduje konieczność jego interpretowania i odnoszenia do poszczególnych fenomenów rzeczywistości."

Problem jest z łatwością jego interpretacji. Prawo powinno być zapisane jak najprostszym (powiedziałbym nawet chłopskim językiem) aby nie tworzyć sytuacji gdy zbyt często obywatel zastanawia się co poeta miał na myśli.

"Zatem posługujesz się utopijnymi, ideologicznymi bzdetami a nie kształtujesz postulat możliwy do zrealizowania."

Ty natomiast lansujesz brednie jakoby nasz system prawno-podatkowy był znakomity, co rzeczywistość wielokrotnie już obaliła.

"Nie oglądam telewizji i nie czerpię z niej "wiedzy". Z telewizji możesz dowiedzieć się TYLKO tego, że urzędnika wykonując prawo może to robić wbrew interesom empirycznych jednostek, popełniać błędy intelektualne, bądź popełniać błędy moralne. Niczego więcej z tego się nie dowiesz."

Podoba mi się to zdanie. To zupełnie jak napisać nie chodzę do lasu ale ładne grzyby tam rosną.
Skoro NIE OGLĄDASZ telewizji to zdradzę, Ci, że gdyby nie ona, to mielibyśmy więcej dramatów ludzkich, których przyczyną są urzędnicy i system, których tak mocno bronisz. Fakt, że urzędnik zamyka drzwi przed kamerą wzbraniając się przed jakimkolwiek komentarzem jest dość mocnym sygnałem kto powinien za co odpowiadać.

"Ponadto programy takie napędzają tylko poczucie konieczności "uściślania" prawa (tj. wprowadzanie szczególnych zasad traktowania szczególnych stanów faktycznych), co powoduje wzrost prawa stanowionego i zachęca do utopii "kodeksu zupełnego" a zatem kazuistycznego. To z kolei stoi w bezpośredniej sprzeczności z postulatem prawa ograniczonego."

To ja już wolę kodeks z milionem stron niż z jedną, zawierającą zapis "Jeżeli nie wiesz czy to ci wolno, to idź zapytaj urzędnika, a on Ci powie, czy sądzi, że Ci to wolno, no chyba, że prokurator pomyśli, że Ci tego nie było wolno i wtedy módl się albo uciekaj z tego bagna.

"(choć uzyskanie "jasności w takim stopniu, w jakim wyobrażają sobie to neoliberalne oszołomy ze szkoły austriackiej ekonomii nie jest możliwe, więc postulat jest utopią."

Wolę już tych oszołomów, którzy nie uzurpują sobie chęci do decydowania o tym co mam jeść na śniadanie, niż fascynatów komunizmu/socjalizmu takich jak Ty.

"Nie zmienia to jednak faktu, że urzędnicy w niewielkim tylko stopniu odpowiadają za stanowienie prawa."

Nie wiem czy wiesz, ale urzędnicy stanowią i egzekwują prawo. W niewielkim stopniu mają wpływ na pogodę, na szczęście.

"Postulat usunięcia nieposłuszeństwa władzy/prawu jest postulatem utopijnym a nawet szkodliwym. Wszystko ma granice przyzwoitości. Posłuszeństwo prawu także."

?

"Wszyscy żyjemy "za pieniądze innych", więc nie w tym należy dopatrywać się źródła koncepcji władzy jako służby."

Tak. Wszyscy żyjemy z pieniędzy dobrowolnie sobie przekazywanych. Urzędnik jest pasożytem rynku i uczciwością, skrupulatnością oraz byciem pomocnym powinien dziękować, że nie musi uczestniczyć w ryzykownej grze rynkowej i jednocześnie ma z czego żyć.

"ale odpowiada tylko za te błędy, których można było uniknąć."

Wyjaśnij mi, jak można coś czego nie można uniknąć nazwać ludzkim błędem?

30.06.2013 22:58
👍
32
odpowiedz
zanonimizowany528
211
Legend

Pytanie więc - kiedy występuje przewinienie urzędnika?
Gdy udupi legalnie działającą firmę?
Moim zdaniem właśnie w takim momencie. I tego się będę trzymał.

01.07.2013 09:43
33
odpowiedz
zanonimizowany782082
35
Konsul

Corded [ gry online level: 10 - Chorąży ]
Czy zatem chrześcijanom nie może popierać jakiegoś określonego systemu gospodarczego, bo od razu wchodzą w jakieś ideologiczne bagno? Współcześnie w parlamentach całego świata są różne partie. Czyż one wszystkie nie mają jakiś założeń ideologicznych? Jak w takim razie wybierać, skoro wszyscy są dziś mniej lub bardziej animowani przez wewnatrzświatową gnozę. Wiesz oczywiście, ze nie każdy człowiek miał styczność z twórczością Maritaina czy Voegelina i nie rozpatruje ideologii jako religii gnostyckich. Co w takim razie mają zrobić ci ludzie?
1. Najpierw należy uściślić znaczenie słowa "popierać" w kontekście tego pytania. Jeżeli "popierać" to tyle co przyjąć, że skoro jest, to jest i jakoś trzeba sobie w tym radzić ("jakoś" znaczy w zgodzie z nauką Chrystusa i Kościoła), to nie ma z tym problemu. Problem zaczyna się wtedy, gdy ktoś zacznie postrzegać jakikolwiek porządek gospodarczy jako drogę, którą dotrzeć można do Dobra (Zbawienia). Granica jest oczywiście płynna ale fenomen taki jak JKM może dobrze zilustrować to o czym myślę.
Ten człowiek - w moim przekonaniu - stoi w konflikcie z pierwszym przykazaniem. Tak jak i jego uczniowie, którzy twierdzą, że Chrystus z całą pewnością wyznawał wskazania ideologiczne zbudowanej na fundamencie darwinizmu szkoły austriackiej ekonomii.
2. Pytasz jak wybierać a ja ci odpowiadam: nie ma czego wybierać. Jest jak jest i należy to akceptować tak długo jak długo nie wiąże się to z akceptacją/wspieraniem zła.
3. Tu nie Maritain czy Voegelin powinni działać ale sumienie. Każde z nas ma sumienie i każde z nas może (i powinien) korzystać ze wsparcia duchowego ze strony swojego spowiednika (choć niekoniecznie spowiednika). W każdym razie nikt nie powinien kierować się rzeczami wypisywanymi przez kogoś takiego jak ja. Ani ja ani inni świeccy katolicy nie zostaliśmy powołani do tego, by wspierać ludzi w ich drodze do zbawienia. Możemy tu zrobić więcej szkód niż pożytku. Lepiej zostawić to "fachowcom" :)

To jakież to były warunki, że socjalistyczny wschód naszego kontynentu znalazł się (w XX w.) w gospodarczej stagnacji? Wiem oczywiście, że bądź co bądź, ,,standard życia" się podniósł, mieliśmy przemysł. mieszkania itp. Ale i tak wiadomym potem na zachodzie szło im lepiej pod względem gospodarzmy niż tu.
No widzisz? Już bardziej interesujesz się "poziomem życia", więc terminem ideologicznym wspierającym konsumpcjonizm. Już przeciwstawiasz sobie zły komunizm z neoliberalnym konsumpcjonizmem, przez co sugerujesz (również sam sobie), że ten ostatni jest dobry.
To jest postawa, którą sam nazywam telepaniem się między skrajnościami: skrajny komunitaryzm z jakichś powodów uznajemy za zło, więc przeskakujemy z niego na drugą skrajność, jaką jest skrajny indywidualizm. Obie postawy są błędne i do błędów prowadzą. Tym samym są złem, którego katolik winien się wystrzegać. Nie wiem czy znasz serię filmów o społeczności Królowego Mostu. Jeżeli nie znasz to warto się z nią zapoznać, bo niesie ona niespotykaną od dawna dawkę zdrowego rozsądku. Jest tam min. taka scena w której proboszcz parafii katolickiej rozmawia z miejscowym "proboszczem" (cudzysłów, bo nie znam odpowiednika tej funkcji w Kościele prawosławnym) prawosławnym o poświęceniu fundamentów pod supermarket. Pop mówi tam, że "oni" (chodzi oczywiście o przedsiębiorców) i tak ten supermarket zbudują, bo to jest postęp i tak być musi. Na to proboszcz powiedział, że "postęp" to nie jest kategoria moralna a on powinien we własnym sumieniu rozważyć, czy to jest dobro czy zło. Postęp to także piece elektryczne w piekle (choć domyślam się, że szło bardziej o piece krematoryjne).

Nie wnikając już w gospodarcze skutki rewolucji marksistowskiej lat 60. Wiem, że system na zachodzie ogóle w całej Europie do lat 60 był o tyle spójny, że panował Jezus (zazwyczaj) a nie nihilistyczno-egzystencjalne bzdury. Nie chcę mówić o jakieś perspektywie raju utraconego, ale przecież to co było u nas (system gospodarczy) nie był ani efektywny ani nie spajał społeczeństwa przez poczucie przynależność. No chyba, że aparatczyków partyjnych. Reszta była zjednoczona w jako takiej wrogości do systemu lub po prostu nadal przez bycie Polakami i chrześcijanami, nie ważne w jakim ustroju.
Nie chodzi o to jaki BYŁ komunizm. Chodzi o to jaki JEST system neoliberalny. Chodzi też o to czy system neoliberalny jest JEDYNĄ alternatywą dla komunizmu? Innymi słowy czy skazani jesteśmy na to, by dżumą leczyć cholerę?

Btw. Zawsze dużo piszesz - masz na to czas, (chyba nie) czy umiesz i masz chęć szybko stukać w klawisze? :)
Problem jest w tym, że z hasłami ideologicznymi nie da się "dyskutować" proponując w zastępstwo inne hasła ideologiczne. Całkiem niedawno miałem taką sytuację. Rozmawiałem z jednym z ministrów na temat systemów ewaluacyjnych mających sprawdzać "skuteczność" przyjmowanych rozwiązań prawnych. Faced doznał szoku, gdy powiedziałem mu, że nie wieżę w te sensualistyczno utylitarystyczne majaki a w szczególności nie jestem scjentystą i jako scjentysta nie wierzę w zasadniczą jedność metody naukowej, więc w związku z tym odrzucam próby liczbowego/statystycznego ujęcia człowieka. To jest hasło, na które osłupiał. Nieco złagodziłem to wrażenie, gdy hasło uzupełniłem krótkim streszczeniem krytyki tyranii liczb według Arystotelesa. Podobnie staram się działać i tutaj. Hasła, by przyniosły skutek muszą być zrozumiałe. Aby zrozumieć, trzeba najpierw uwierzyć a aby uwierzyć, to trzeba zrozumieć przynajmniej formalny przekaz (to od Heideggera). Mam do czynienia głównie z mniej lub bardziej żarliwymi zelotami którejś z sekt oświeceniowych (ponieważ religią panującą jest liberalizm, to najczęściej stykam się z zelotami liberalnymi), więc z ludźmi, którzy rozumieją to, co mówi do nich palikot, Tusk czy inny JKM ale nie rozumieją ni w ząb innego przekazu. Dlatego staram się wyjaśniać a tego nie da się zrobić hasłami.

Reszta kiedy indziej.

01.07.2013 13:05
lipt0n
😁
34
odpowiedz
lipt0n
79
Atlas zbuntowany

Reszta kiedy indziej.

I dobrze, trzeba dawkować dobrą rozrywkę :D

01.07.2013 16:05
35
odpowiedz
Corded
39
Centurion

2. Pytasz jak wybierać a ja ci odpowiadam: nie ma czego wybierać. Jest jak jest i należy to akceptować tak długo jak długo nie wiąże się to z akceptacją/wspieraniem zła.
3. Tu nie Maritain czy Voegelin powinni działać ale sumienie. Każde z nas ma sumienie i każde z nas może (i powinien) korzystać ze wsparcia duchowego ze strony swojego spowiednika (choć niekoniecznie spowiednika). W każdym razie nikt nie powinien kierować się rzeczami wypisywanymi przez kogoś takiego jak ja. Ani ja ani inni świeccy katolicy nie zostaliśmy powołani do tego, by wspierać ludzi w ich drodze do zbawienia. Możemy tu zrobić więcej szkód niż pożytku. Lepiej zostawić to "fachowcom" :)

A co jak wiąże się to z akceptacją/wspieraniem zła? Nie ma żadnej gospodarczej alternatywny przeciw neoliberalnemu neokolonializmowi?
Cóż to za fachowcy? Naprawdę nie wiem co masz na myśli. Droga do zbawienia - ok, ale jakże niektórzy nie winni kierować się tym co piszesz? Jak powtarzasz, że scjentyzm i cała reszta ,,oświeconych" wymysłów to bzdura, bo liczy się Jezus to należy przejść koło tego obojętnie?

No widzisz? Już bardziej interesujesz się "poziomem życia", więc terminem ideologicznym wspierającym konsumpcjonizm. Już przeciwstawiasz sobie zły komunizm z neoliberalnym konsumpcjonizmem, przez co sugerujesz (również sam sobie), że ten ostatni jest dobry.
Kiedy ja nie miałem na myśli żadnego neoliberalnego konsumpcjonizmu, tylko ogólny przedrewolucyjny system gospodarczy na zachodzie Europy. Doskonale wiem, że ,,poziom życia" jest terminem ideologicznym, przeto znajduje się w cudzysłowie. Jak jednak można zastąpić ten termin, aby wskazać na jakąś, nie wiem, materialną(?) zamożność, PKB na głowę? Wiem, wiem, że to też są ideologiczne formułki, ale jak to nazwać? Nie nazywać?


Całkiem niedawno miałem taką sytuację. Rozmawiałem z jednym z ministrów na temat systemów ewaluacyjnych mających sprawdzać "skuteczność" przyjmowanych rozwiązań prawnych. Faced doznał szoku, gdy powiedziałem mu, że nie wieżę w te sensualistyczno utylitarystyczne majaki a w szczególności nie jestem scjentystą i jako scjentysta nie wierzę w zasadniczą jedność metody naukowej, więc w związku z tym odrzucam próby liczbowego/statystycznego ujęcia człowieka. To jest hasło, na które osłupiał. Nieco złagodziłem to wrażenie, gdy hasło uzupełniłem krótkim streszczeniem krytyki tyranii liczb według Arystotelesa.

Nie rozumiem. Jaki system ewaluacyjny masz na myśli? ,,Krytyki tyranii liczb według Arystotelesa" - nie spotkałem się z czymś takim. Cóż to jest?

02.07.2013 11:15
36
odpowiedz
zanonimizowany782082
35
Konsul

Cd 2
mevico [ gry online level: 1 - Centurion ]
W tym miejscu się z Tobą zgodzę. Ludzie mają gigantyczna skłonność do nadmiernego decydowania o stylu życia innych. Dziś jest to bardzo widoczne.
To się nazywa społeczność. I nie ma w tym niczego niewłaściwego. Tylko jakiś liberalny oszołom marzy o państwie bez społeczności. Tym samym taki matoł marzy o państwie totalitarnym, w którym wszystkie zwyczaje, tradycje i prepolitycznie ustalane wartości zastępowane są prawem stanowionym przez totalną politykę. Zapewne jest to wynik obłędu, który jest wpisany w projekt oświeceniowy. U Saint Justa możemy przeczytać, że "instytucje są gwarancją powszechnej wolności", ponieważ umoralniają rząd i państwo obywatelskie. Ja już abstrahuję od możliwej do stwierdzenia empirycznie na każdy kroku niedorzeczności tego zdania, ale ono właśnie zawiera w sobie jakobiński ideał państwa opierający się na zasadzie wymyślonej na gruncie ideologii umowy społecznej jeszcze przez Rousseau.
Ponieważ nie jestem wyznawcą raju na ziemi na bazie totalitarnego państwa, to oczywistym jest, że w całości odrzucam te liberalne bredzenia.

Widać u Ciebie fascynację socjalizmem/komunizmem. Społeczność to przede wszystkim konstrukt zbudowany z jednostek i to one dążą do przetrwania. Odkryły jednak, że w wielu przypadkach opłaca się współpracować, dlatego żyją blisko siebie pomagając sobie, gdy im się to opłaca.
Jako wróg ideologii "oświecenia" nie mogę być wyznawcą komunizmu i faszyzmu. Ponieważ wolę odwoływanie się do narodu niż do ludzkości (choć jedno i drugie są fantazmatami wymyślonymi zamiast Boga w ramach religii oświeceniowej) , to z tych dwóch ideologii bliżej byłoby mi do faszyzmu (choć i to różnica złudna, bo faszyzm także w pierwszej kolejności odwołuje się do "nośnika doskonałości", jakim w myśl założeń ideologicznych jest "klasa robotnicza" lub "wspólnota krwi", a nie wprost do "ludzkości") ale i tak nie zmienia to faktu, że różne faszyzmy, komunizmy czy liberalizmy są biegunowo odległe od nauki Chrystusa.

"W takim przypadku kare podlega niezachowanie szczególnej staranności."
No tak, tyle, że w Twojej koncepcji urzędnicy powinni być zwolnienie z z takiej kary.
Szczególna staranność w odniesieniu do prawa administracyjnego to nieznajomość prawa czy np. praktyki sądowej a z tym - jak już napisałem - jest coraz lepiej i dziś rzadko taki zarzut można postawić urzędnikowi.

"Nie zachowanie jest uznawane (słusznie) za zgodę na skutki."
Niby przez kogo?
Przez prawo, czyli zgodnie z doktryną idealistów niemieckich stosowaną obecnie we wszystkich nowoczesnych państwach narodowych, w zgodzie ze "zobiektywizowaną wolą suwerena", jakim w myśl konstytucji RP jest Naród.

"Dokładnie to samo można powiedzieć o przedsiębiorcach."
Czy Ty naprawdę wiesz co mówisz? Przedsiębiorca nie wyżywiłby się gdyby nie było urzędników? Dawniej przedsiębiorca miał kontakt z urzędnikiem tylko w momencie gdy ten przyszedł odebrać należność dla króla i tyle. Taak, przedsiębiorca zdecydowanie nie wyżywiłby się gdyby nie miał dobrodusznego urzędnika przy sobie.
Wiem dobrze o czym piszę. Wiem co to jest anomia i widzę jej wyraźne objawy u większości znanych mi przedsiębiorców. Mieści się to zresztą także w pogardzie, jaką wyznawcy skrajnie neoliberalnej doktryny mają dla państwa, prawa i urzędników.

"Zasady ustala społeczność."
Społeczność to rynek, natomiast urzędnik żyje z pieniędzy skradzionych z rynku. Przedsiębiorca przeżyłby dłużej bez urzędnika niż urzędnik bez przedsiębiorcy.
Nie wiem czy ukończyłeś już edukację ale z całą pewnością jesteś osobą radykalnie niedouczoną. Znam wiele koncepcji społeczności ale ŻADNA z nich nie redukuje społeczności do instytucjonalizacji podziału pracy. Dotyczy to także marksizmu, który stanowi fundament założeń ideowych austriackiej szkoły ekonomii.

"Ponieważ jednak jednostka ma skłonność do stawiania własnej korzyści ponad wszystko, konieczna jest także władza, której zadaniem jest dopilnowanie, aby zasady były i były respektowane."
Większych bredni dawno nie czytałem. Każda osoba stawia własne korzyści ponad innymi, niezależnie, czy jest przedsiębiorcom, czy pracownikiem. Fakt ustalenia wysokości opodatkowanie nie wpłynie na skłonność jakiejkolwiek strony do stawiania kogoś ponad siebie.
1. Nie przypominam sobie, bym wspominał o wysokości danin publicznych;
2. Możesz mi wierzyć lub nie ale społeczność nie wyczerpuje się w wąskiej warstwie właścicieli środków produkcji. Co więcej, nie ma też najmniejszych powodów by nadawać jej jakieś szczególne znaczenie.

"Νιe ma czegoś takiego jak "przepisy jasne" (tj. takie, których dyspozycje są oczywiste w każdym stanie faktycznym)."
Zgadza się. Dlatego trzeba dążyć do jak najmocniejszego uproszczenia i optymalizacji prawa tam, gdzie to tylko możliwe, aby pozostawić urzędnikom jedynie mały zakres uprawnień.
Czyli żądasz kazuizacji prawa? Wbrew twoim ideologicznym fantazmatom taki postulat nie daje w wyniku prawa "jasnego" i "prostego". To są dwa wzajemnie sprzeczne postulaty. Prawo "proste" nigdy nie jest niejasne a prawo "jasne" nigdy nie jest proste :D

"Ponadto każdy przepis prawa stanowionego musi być zapisany a już to samo powoduje konieczność jego interpretowania i odnoszenia do poszczególnych fenomenów rzeczywistości."
Problem jest z łatwością jego interpretacji. Prawo powinno być zapisane jak najprostszym (powiedziałbym nawet chłopskim językiem) aby nie tworzyć sytuacji gdy zbyt często obywatel zastanawia się co poeta miał na myśli.
Interpretacja to po pierwsze stwierdzenie który przepis działa w którym stanie faktycznym, po drugie stwierdzenie w jaki sposób konkretny przepis działa w konkretnym stanie faktycznym. Oba rozstrzygnięcia dokonywane są ze ściśle określonego punktu widzenia, więc adresat prawa dokonuje interpretacji z punktu widzenia celów, które nie muszą być zgodne z celami, jakie zakłada a urzędnik.
Jeżeli wskazanie ideologiczne zachęca przedsiębiorcę do "obniżania kosztów", to dotyczy to także niechęci płacenia podatków, więc jest to stan umysłu Kalego, w ramach którego przedsiębiorca chce korzystać z systemu ochrony własności, systemu utrzymania porządku społecznego itp. ale che tego wszystkiego za darmo. Dotyczy to także pracy. Neoliberalnie ukształtowany przedsiębiorca uważa po pierwsze, że robi łaskę zatrudniając, i że w związku z tym pracownik zobowiązany jest do jakiejś szczególnej wdzięczności nakazującej mu godzić się na coraz gorsze warunki zatrudnienia.
Przy tak agresywnej i aroganckiej postawie właścicieli środków produkcji, stanem standardowym jest stan nieustannego konfliktu pomiędzy przedsiębiorcą i państwem i pomiędzy przedsiębiorcą a pracownikiem.
Taki narcystyczny cymbał widzi tylko jeden "dobry" układ, w którym wszystko i wszyscy padają na twarz przed jego majestatem. Taka postawa nie tworzy dobrych warunków do porozumienia.

"Zatem posługujesz się utopijnymi, ideologicznymi bzdetami a nie kształtujesz postulat możliwy do zrealizowania."
Ty natomiast lansujesz brednie jakoby nasz system prawno-podatkowy był znakomity, co rzeczywistość wielokrotnie już obaliła.
1. ocena zależy od zestawu rozstrzygnięć normatywnych przyjmowanych za podstawę ocen;
2. pęknięcia pomiędzy tym co_jest i tym co_być_powinno nie da się usunąć (to punkt konfliktujący każdego realistę z fanatykiem jakiejkolwiek ideologii i na odwrót, bo fanatyk nigdy nie uzna zasadności poszukiwania kompromisu pomiędzy ideologią a rzeczywistością - rzeczywistość ma być taka, jak określa to ideologia i koniec dyskusji :D ) Tym samym system NIE MOŻE być doskonały.
3. rzeczywiście jest tak, że każda religia wewnątrzświatowa jest, że posłużę się terminem Poppera, niewywrotna. Oznacza to, że wyznawca takiej religii NIGDY nie znajdzie w fenomenach rzeczywistości punktów, które nie odpowiadają wymogom jego religii/ideologii. Co więcej, KAŻDY fenomen rzeczywistości będzie w jego oczach dowodził słuszności ocen zawartych w wyznawanej doktrynie religijnej. To zamyka możliwość uzyskania porozumienia z kimś, kto wyznaje jakikolwiek inny system wartości.
4. Im wyższy poziom żarliwości, tym wyższy poziom agresji wobec innych.

"Nie oglądam telewizji i nie czerpię z niej "wiedzy". Z telewizji możesz dowiedzieć się TYLKO tego, że urzędnika wykonując prawo może to robić wbrew interesom empirycznych jednostek, popełniać błędy intelektualne, bądź popełniać błędy moralne. Niczego więcej z tego się nie dowiesz."
Podoba mi się to zdanie. To zupełnie jak napisać nie chodzę do lasu ale ładne grzyby tam rosną.
Skoro NIE OGLĄDASZ telewizji to zdradzę, Ci, że gdyby nie ona, to mielibyśmy więcej dramatów ludzkich, których przyczyną są urzędnicy i system, których tak mocno bronisz. Fakt, że urzędnik zamyka drzwi przed kamerą wzbraniając się przed jakimkolwiek komentarzem jest dość mocnym sygnałem kto powinien za co odpowiadać.

Nie. To zdanie takie, że nie mam potrzeby oglądania lasu w telewizji, skoro sam spędzam w nim prawie całe dnie. :D

"Ponadto programy takie napędzają tylko poczucie konieczności "uściślania" prawa (tj. wprowadzanie szczególnych zasad traktowania szczególnych stanów faktycznych), co powoduje wzrost prawa stanowionego i zachęca do utopii "kodeksu zupełnego" a zatem kazuistycznego. To z kolei stoi w bezpośredniej sprzeczności z postulatem prawa ograniczonego."
To ja już wolę kodeks z milionem stron niż z jedną, zawierającą zapis "Jeżeli nie wiesz czy to ci wolno, to idź zapytaj urzędnika, a on Ci powie, czy sądzi, że Ci to wolno, no chyba, że prokurator pomyśli, że Ci tego nie było wolno i wtedy módl się albo uciekaj z tego bagna.
Kodeks kazuistyczny to kodeks ogromny. Powoduje to z jednej strony usztywnienie prawa a z drugiej coraz większy stopień jego złożoności, co nie jest bez wpływu na postulat "prostoty" i "jasności" (coraz więcej przepisów trzeba brać pod uwagę w pierwszym etapie dokonywania wykładni prawa, więc przyporządkowaniu konkretnego przepisu do konkretnego stanu faktycznego).

"Nie zmienia to jednak faktu, że urzędnicy w niewielkim tylko stopniu odpowiadają za stanowienie prawa."
Nie wiem czy wiesz, ale urzędnicy stanowią i egzekwują prawo. W niewielkim stopniu mają wpływ na pogodę, na szczęście.
Bardzo mi przykro ale się mylisz. Prawo stanowi parlament. Urzędnik (i to tylko najwyższego - centralnego - poziomu) ma wpływ na treść projektów aktów prawa wpływających do parlamentu oraz na kształt przepisów wykonawczych, których stanowienie musi odpowiadać ustawowej delegacji uprawnień.

"Postulat usunięcia nieposłuszeństwa władzy/prawu jest postulatem utopijnym a nawet szkodliwym. Wszystko ma granice przyzwoitości. Posłuszeństwo prawu także."
?
Zdanie jest jasne i nie wymaga dalszych uściśleń.

"Wszyscy żyjemy "za pieniądze innych", więc nie w tym należy dopatrywać się źródła koncepcji władzy jako służby."
Tak. Wszyscy żyjemy z pieniędzy dobrowolnie sobie przekazywanych. Urzędnik jest pasożytem rynku i uczciwością, skrupulatnością oraz byciem pomocnym powinien dziękować, że nie musi uczestniczyć w ryzykownej grze rynkowej i jednocześnie ma z czego żyć.
Nie dość, że ideologiczny fanatyk, to jeszcze kompletny ignorant. W ramach systemu prawa nie ma dowolności. Świadczenie z jednej strony MUSI być kompensowane przez świadczenie przeciwne. Tym samym PRAWA kompensowane są OBOWIĄZKAMI.
TO SAMO dotyczy relacji państwo - obywatel.
Problem może być tylko w tym, że ludzie słabej umysłowości nie uznają prawomocności banalnego spostrzeżenia, że tendencja biurokratyzacji jest prostą konsekwencją złożoności współczesnych społeczeństw oraz społecznego podziału pracy. Im wyższy poziom totalizacji władzy (obejmowania polityką coraz większej części życia empirycznej jednostki), tym wyższy poziom biurokracji.
Ty jesteś zwolennikiem polityki totalnej i kodeksu zupełnego, więc jesteś zwolennikiem wzrostu biurokracji. Rozbieżność pomiędzy deklarowanymi postulatami a znajomością ich skutków jest cechą bardzo słabo wykształconych albo bardzo niemądrych ludzi.

"ale odpowiada tylko za te błędy, których można było uniknąć."
Wyjaśnij mi, jak można coś czego nie można uniknąć nazwać ludzkim błędem?
To dosyć proste. Nawet najlepszy strzelec może chybić. Wyczerpuje to przysłowie "człowiek strzela a Pan Bóg kule nosi".

qLa [ gry online level: 123 - Temet nosce ]
Pytanie więc - kiedy występuje przewinienie urzędnika?
Gdy udupi legalnie działającą firmę?
Moim zdaniem właśnie w takim momencie. I tego się będę trzymał.

Dobre pytanie ale błędna odpowiedź. Odpowiedzialność ponosi tu państwo a nie urzędnik. To państwo stanowi prawo i państwo kształtuje aparat jego egzekwowania. Urzędnik odpowiada w zakresie przewidzianym przez Kodeks pracy i to jest słuszne.
Pozostaje kwestia zakresu odpowiedzialności państwa. Czy obowiązuje koncepcja państwa - boga, które nie ma prawa się mylić, czy przyjmujemy, że państwo jest dziełem ludzkim a człowiek nie będąc bogiem po prostu popełnia błędy.
Ja rozumiem, że oświeceniowe oszołomy kwestionują prawo człowieka do bycia człowiekiem, ale z tym nawet nie chce mi się dyskutować :)

Corded [ gry online level: 10 - Chorąży ]
A co jak wiąże się to z akceptacją/wspieraniem zła? Nie ma żadnej gospodarczej alternatywny przeciw neoliberalnemu neokolonializmowi?
Cóż to za fachowcy? Naprawdę nie wiem co masz na myśli. Droga do zbawienia - ok, ale jakże niektórzy nie winni kierować się tym co piszesz? Jak powtarzasz, że scjentyzm i cała reszta ,,oświeconych" wymysłów to bzdura, bo liczy się Jezus to należy przejść koło tego obojętnie?

Trzeba się po prostu pogodzić z tym, że nie ma prostych odpowiedzi na proste (przynajmniej pozornie) pytania. Sumienie nigdy nie daje pewności. Może dać tylko nadzieję a tu działa hasło głoszone przez Kościół: "Bez wiary nie ma miłości a bez miłości nie ma nadziei". Jeżeli sumienie będzie się kierowało wiarą i miłością, to znacząco zmniejsza to (choć nie wyklucza) możliwość popełnienia błędu.

Nie rozumiem. Jaki system ewaluacyjny masz na myśli?
Ewaluacja to określanie wartości czegoś. "Czymś" jest tu prawo" a wartości wyznacza ideologia utylitarna, tj. że prawo powinno budować a nie organizować rzeczywistość. Tym samym prawo "dobre" to prawo rewolucyjne.

,,Krytyki tyranii liczb według Arystotelesa" - nie spotkałem się z czymś takim. Cóż to jest?
Tak się określa krytykę Arystotelesa wobec demokracji a sprowadza się to do stwierdzenia tej banalnej prawdy, że większość nie gwarantuje prawdy. Rozciąga się to na całość aktywności ludzkiej, więc także na naukę. Innymi słowy twierdzenie przyjmowane przez większość naukowców nie powoduje tego, że konsekwencje takiego twierdzenia mogą być przyjmowane za postulat polityki. Dobrze ilustruje to pewne powiedzenie - zdaje się - Hitlera, że on nie realizuje polityki a biologię.
W moim pojęciu oznacza to skrajną nieufność wobec kierowania się polityków bieżącymi ustaleniami nauki. To taka forma postulatu oddzielenia państwa od nauki a właściwie religii nauki, więc scjentyzmu, bo sama "czysta" nauka zakłada skrajną nieufność wobec własnych ustaleń.
Pytanie, czy w ogóle istnieje coś takiego jak "czysta" nauka. Ja jestem bardzo sceptycznie nastawiony do odpowiedzi twierdzącej, ponieważ nauka "czysta" musiałaby się wyrzec własnych założeń wstępnych jako ewidentnie metafizycznych a zatem nienaukowych.

02.07.2013 11:48
👍
37
odpowiedz
zanonimizowany528
211
Legend

Czyli wracamy do punktu wejścia - żaden urzędnik nie ponosi odpowiedzialności finansowej, odpowiedzialność za niego ponoszę ja z własnego portfela :)
Czy jest to słuszne - wątpię.
Chociaż tak jak sam piszesz, to państwo wyposaża urzędnika w narzędzia, które mu umożliwiają ubicie legalnie działającej firmy.

02.07.2013 11:57
😊
38
odpowiedz
zanonimizowany782082
35
Konsul

qLa [ gry online level: 123 - Temet nosce ]
Czyli wracamy do punktu wejścia - żaden urzędnik nie ponosi odpowiedzialności finansowej, odpowiedzialność za niego ponoszę ja z własnego portfela :)
Czy jest to słuszne - wątpię.
Chociaż tak ja sam piszesz, to państwo wyposaża urzędnika w narzędzia, które mu umożliwiają ubicie legalnie działającej firmy.

Wracamy do punktu wyjścia, to znaczy przyjmujemy, że urzędnika można karać jedynie za błąd moralny.

02.07.2013 12:00
39
odpowiedz
zanonimizowany528
211
Legend

I odnosimy to do ogółu ludzkości?

02.07.2013 12:41
40
odpowiedz
mevico
62
Generał

Attyla_bis

"To się nazywa społeczność. I nie ma w tym niczego niewłaściwego. Tylko jakiś liberalny oszołom marzy o państwie bez społeczności."

Biorąc pod uwagę Twój zapał do mówienia innym co mają robić, taki pogląd mnie nie dziwi.
Nie widziałem jeszcze żadnego liberała marzącego o państwie bez społeczności, ale widziałem mnóstwo marzących o państwie, w którym społeczność nie decyduje o tym, czy może sobie wciągać koks lub się prostytuować.

"Jako wróg ideologii "oświecenia" nie mogę być wyznawcą komunizmu i faszyzmu."

Nie wątpię. Komunizm jest Ci, w mojej ocenie, zdecydowanie bliższy.

"nie zmienia to faktu, że różne faszyzmy, komunizmy czy liberalizmy są biegunowo odległe od nauki Chrystusa."

Wybacz, ale poglądy gościa chodzącego po świecie i twierdzącego, że jest synem jakiegoś boga mało mnie interesują.

"Szczególna staranność w odniesieniu do prawa administracyjnego to nieznajomość prawa czy np. praktyki sądowej a z tym - jak już napisałem - jest coraz lepiej i dziś rzadko taki zarzut można postawić urzędnikowi."

Znów odwracasz kota ogonem. Nie pisałem o tym czy jest lepiej, tylko o Twoim poglądzie o tym jak powinno być.

"Przez prawo, czyli zgodnie z doktryną idealistów niemieckich stosowaną obecnie we wszystkich nowoczesnych państwach narodowych"

Zacytuj mi fragment z polskiego prawa, który to potwierdza bo coś ciężko mi uwierzyć, że ktoś taki kretynizm tam wpisał.

"Mieści się to zresztą także w pogardzie, jaką wyznawcy skrajnie neoliberalnej doktryny mają dla państwa, prawa i urzędników."

Zapewniam Cię, że ciężko byłoby Ci znaleźć osoby, które pogardzałyby państwem dobrego prawa i kompetentnych urzędników. Nie dziw się więc, że ktoś nie szanuje strony, która rzuca mu kłody pod nogi.

"Znam wiele koncepcji społeczności ale ŻADNA z nich nie redukuje społeczności do instytucjonalizacji podziału pracy."

Mało mnie interesują mądrości, które przeczytałeś w swoich książkach. Mnie interesuje tylko i wyłącznie praktyka.

"1. Nie przypominam sobie, bym wspominał o wysokości danin publicznych;
2. Możesz mi wierzyć lub nie ale społeczność nie wyczerpuje się w wąskiej warstwie właścicieli środków produkcji. Co więcej, nie ma też najmniejszych powodów by nadawać jej jakieś szczególne znaczenie."

Muszę Ci przyznać, że jesteś znakomity w laniu wody i nieodpowiadaniu na pytania :-)

"Prawo "proste" nigdy nie jest niejasne a prawo "jasne" nigdy nie jest proste :D"

Niczego takiego nie napisałem. Proste, minimalistyczne prawo dające mały zakres uprawnień urzędnikowi.

"to dotyczy to także niechęci płacenia podatków, więc jest to stan umysłu Kalego, w ramach którego przedsiębiorca chce korzystać z systemu ochrony własności, systemu utrzymania porządku społecznego itp. ale che tego wszystkiego za darmo."

Widać, że Twój umysł wypaczony jest przez ludzie, których spotkałeś i nie masz świadomości, że istnieją również inni o innych poglądach. Zdaje sobie sprawę, że nie muszę płacić połowy swojego dochodu aby utrzymywać system ochrony własności. Większość "usług" oferowanych przez państwo niewiele mnie interesuje stąd też przedsiębiorca robi wszystko aby być jak najmniej okradanym.

"Taki narcystyczny cymbał widzi tylko jeden "dobry" układ, w którym wszystko i wszyscy padają na twarz przed jego majestatem."

Doprawdy, marks byłby dumny, że doczekał się takiego następcy.

"Taka postawa nie tworzy dobrych warunków do porozumienia."

Twoja nie tworzy żadnych, ma być tak jak Ty temu wyzyskiwaczowi rozkażesz.

"To zdanie takie, że nie mam potrzeby oglądania lasu w telewizji, skoro sam spędzam w nim prawie całe dnie. :D"

Czyli spędzasz całe dnie w większości stacji telewizyjnych? To skąd możesz wiedzieć co mówią pozostali?

"Powoduje to z jednej strony usztywnienie prawa a z drugiej coraz większy stopień jego złożoności, co nie jest bez wpływu na postulat "prostoty" i "jasności""

Nie musi być prosty, wystarczy by był jasny i sprawiedliwy.

"Bardzo mi przykro ale się mylisz. Prawo stanowi parlament. Urzędnik (i to tylko najwyższego - centralnego - poziomu) ma wpływ na treść projektów aktów prawa wpływających do parlamentu oraz na kształt przepisów wykonawczych, których stanowienie musi odpowiadać ustawowej delegacji uprawnień."

Parlamentarzysta to też urzędnik.

"Zdanie jest jasne i nie wymaga dalszych uściśleń."

Następujące zdanie też: Bla ble bla ble ble.

"Ty jesteś zwolennikiem polityki totalnej i kodeksu zupełnego, więc jesteś zwolennikiem wzrostu biurokracji."

Widząc niski poziom "dobrej woli" urzędników, muszę przyznać, że kodeks zupełny to dobre rozwiązanie, nawet jeśli równałoby się to z powiększeniem ich liczby.

"Rozbieżność pomiędzy deklarowanymi postulatami a znajomością ich skutków jest cechą bardzo słabo wykształconych albo bardzo niemądrych ludzi."

Najwyraźniej jesteś ślepy na skutki jakie obecne prawo ze sobą niesie.

"Wyjaśnij mi, jak można coś czego nie można uniknąć nazwać ludzkim błędem?"
"To dosyć proste."

Chyba tylko dla Ciebie. Jak działanie przeciwko czemuś czego nie można było uniknąć można nazwać błędem. Jak ktoś będzie chciał strzałem z pistoletu, zawrócić chmurę (co jest niemożliwe) to powiesz mu, że popełnił błąd (źle strzelił) bo chmury nie zawrócił?

03.07.2013 14:50
41
odpowiedz
zanonimizowany782082
35
Konsul

qLa [ gry online level: 123 - Temet nosce ]
I odnosimy to do ogółu ludzkości?
Hmmmm. Wygląda mi to na pleonazm. Chyba, że "ogół" w twoim mniemaniu nie jest równy "ludzkości". Co w takim razie do tej "ludzkości" nie należy (albo - jeżeli będzie ci "wygodniej" - co do niej należy)?
Ja mam łatwiej, bo w ideę "ludzkości" nie wierzę. Wtedy musiałbym zrezygnować z wiary w Boga, by na jego miejscu postawić tą "ludzkość" a na to nie am ochoty :D
Ponadto idea "ludzkości", co do zasady, mieści w sobie także tych, którzy odeszli i tych, którzy przyjdą po nas.
Jeżeli ten "ogół ludzkości" ma znaczyć "ogół istot ludzkich tu i teraz", to odpowiedź brzmi tak: karać można i należy za błędy moralne z uwzględnieniem tego, że grzeszyć można myślą, mową, uczynkiem lub zaniechaniem.

mevico [ gry online level: 1 - Centurion ]
Przyznam się, że po tym twoim wystąpieniu straciłem ochotę na kontynuowanie rozmowy. Jeżeli twoim celem jest - a wszystko na to wskazuje - "wygrać" w rozumieniu prymitywnym (wdg zasady "dzierżenia pola walki"), to nie ma sprawy. Czuj się zwycięzcą. Może też uznać, że to, co poniżej nastąpi nie jest komentarzem do twoich słów ale komentarzem do schematów myślowych, stereotypów i archetypów które są obecnie ładowane młodym ludziom do głów.

Biorąc pod uwagę Twój zapał do mówienia innym co mają robić, taki pogląd mnie nie dziwi.
Nie widziałem jeszcze żadnego liberała marzącego o państwie bez społeczności, ale widziałem mnóstwo marzących o państwie, w którym społeczność nie decyduje o tym, czy może sobie wciągać koks lub się prostytuować.

1. Typowy zabieg erystyczny polegający na tym, żeby zarzucać rozmówcy coś, czego ten nie powiedział. Celem jest zmuszenie go do obrony a wiadomym jest, że ten, co się broni musi być winnym :) (widać to wyraźnie np. w postaci A. Kosiby, głównego bohatera powieści Znachor, gdy odmawia zeznań podczas procesu przeciw niemu za kradzież narzędzi chirurgicznych).
Kłopot w tym, że w takim przypadku muszę napisać, że nie przypominam sobie, bym gdziekolwiek i komukolwiek mówi co ma robić a czego unikać. Przedmiotem dyskusji - przypominam - jest stereotyp urzędnika - bandyty, niszczącego świetlaną postać przedsiębiorcy. Ja rozumiem, że w zgodzie z zasadami dotyczącymi sacrum i profanum wyłożonymi świetnie przez Riceura w Symbolice zła, ten, kto broni grzesznika przejmuje jego grzech ale to właśnie wskazuje na to, że to ty chcesz mówić ludziom jak mają oceniać innych ludzi. Podkreślam, że reprodukowany jest w tej dyskusji błąd Tołstoja, polegający na konstatacji, że niektórzy urzędnicy czynią zło, więc instytucja, która daje im władzę jest zła, z czego wynika prosta konstatacja, że złym jest każdy, kto coś z tą instytucją ma wspólnego. Kłopot w tym, że błąd ten generuje konsekwencje:
1. radykalne odrzucenie postawy Chrystusa, który twierdził przecież że nie przyszedł tu dla sprawiedliwych ale właśnie dla grzeszników by ich nawracać. Jego postawa zakłada zatem perspektywę winy i kary a także ewentualność wybaczenia win grzesznikowi i jego potencjalności życia w czystości (innymi słowy w przekonaniu Chrystusa kanalarz po zakończonej pracy może się umyć i żyć dalej jak każdy człowiek). Odwrotnością jest postawa protestantów. Tu nie ma miejsca na winę (zbawienie dawane jest w akcie czystej suwerenności Boga, więc nie można własnymi czynami na nie zasłużyć - w najczystszej/najbardziej konsekwentnej postaci daje to kwietyzm. Doskonałym przykładem jest nie przeprowadzenie lustracji a także wyroki wspierające korupcję, czyli błąd moralny urzędnika ) i nie ma miejsca na przebaczenie (innymi słowy kanalarz niezależnie od tego, czy się umyje, czy nie, nadal winien być separowany jeżeli nie smrodem i brudem rzeczywistym, to świadomością tego, że ten smród i brud go oblepiały. Tym samym winien on być napiętnowany do końca dni swoich. Jest to w istocie brak zgody na to, by człowiek był człowiekiem).
2. błędy moralne jednostek przerzucane są w myśl zasady opisanej przez Ricoeura. Grzech jednostki przypisywany jest instytucji, z którą jest związany konkretny, empiryczny grzesznik przez co grzech przypisywany instytucji przypisywany jest wszystkim osobom z tą instytucją związanym. Tym samym w kategoriach tego błędu za grzech jednostki powinna płacić cała społeczność (doskonałym przykładem jest próba narzucenia perspektywy, z której nie przestępca jest winien a ci, którzy go ukształtowali i o ogóle wpływali na niego)
3. Przyjęcie tej perspektywy, to przyjęcie stanowiska, że jeżeli człowiek jest winien, to jego zmiana jest poza naszymi możliwościami, więc powinniśmy robić tylko to, co może przynieść jakieś (jakiekolwiek) skutki, więc zmieniać system a w wersji skrajnej unicestwić system i wszystkich, którzy byli z nim jakoś powiązani.

"Jako wróg ideologii "oświecenia" nie mogę być wyznawcą komunizmu i faszyzmu."
Nie wątpię. Komunizm jest Ci, w mojej ocenie, zdecydowanie bliższy.
Kolejny chwyt poniżej pasa. Jeżeli nie można dyskutować z tezami przedstawianymi przez przeciwnika, to trzeba zaatakować przeciwnika w nadziei, że któraś z tych kalumni na stałe się do niego "przyklei". Nie da się ukryć, że działa to według zasady, że im bardziej absurdalne i krzywdzące takie oskarżenie, tym lepiej.

"nie zmienia to faktu, że różne faszyzmy, komunizmy czy liberalizmy są biegunowo odległe od nauki Chrystusa."
Wybacz, ale poglądy gościa chodzącego po świecie i twierdzącego, że jest synem jakiegoś boga mało mnie interesują.
No właśnie. To jest gwóźdź programu. Jeżeli istnieje jakiś system moralny i jest on (choćby pozornie) niezgodny z metodami na budowę raju na ziemi proponowanymi przez określonego proroka (w tym przypadku Nozicka), to należy zakwestionować ten system według lewackiego schematu: "Nie ja byłem autorem tych zasad, więc mnie one nie dotyczą". Wszystko w zgodzie z zasadą sola fide. Zresztą w postawie każdego wyznawcy jakiejkolwiek religii oświeceniowej działają wszystkie pięć zasad protestantyzmu. Oczywiście z uwzględnieniem zmiany na "stanowisku" Boga.

"Szczególna staranność w odniesieniu do prawa administracyjnego to nieznajomość prawa czy np. praktyki sądowej a z tym - jak już napisałem - jest coraz lepiej i dziś rzadko taki zarzut można postawić urzędnikowi."
Znów odwracasz kota ogonem. Nie pisałem o tym czy jest lepiej, tylko o Twoim poglądzie o tym jak powinno być.
Mój pogląd jest chyba jasny. Każdy urzędnik winien pracować nad sobą aby być w stanie zwalczyć pokusę zła i być w stanie ograniczać błędy intelektualne. Jednocześnie starania urzędnika winna wspierać społeczność (bezpośrednio i za pośrednictwem Kościoła, który głosi jedyną prawdziwą naukę o naturze człowieka) a także winno wspierać je państwo poprzez szkolenia i budowę etosu urzędnika. Kłopot w tym, że aby wszystko to robić, każdy człowiek MUSI uznawać realność dobra i zła, więc odrzucać w CAŁOŚCI dogmaty religii liberalnej. MUSI także odrzucać zasadę sola fide (także wszystkie pozostałe protestanckie brednie doktrynalne), więc przyznawać, że wiele zależy od jego osobistych starań.

"Przez prawo, czyli zgodnie z doktryną idealistów niemieckich stosowaną obecnie we wszystkich nowoczesnych państwach narodowych"
Zacytuj mi fragment z polskiego prawa, który to potwierdza bo coś ciężko mi uwierzyć, że ktoś taki kretynizm tam wpisał.
To jest kwestia założeń wstępnych systemu prawa a nie poszczególnych jego regulacji. Wynika to z treści Konstytucji a w szczególności art. 1-4, 6-10, ze szczególnym uwzględnieniem art. 8, które realizuje postulaty postawione w książce Culte de la raison (kult rozumu) i rozwinięte w Culte de l’Être suprême (Kult Istoty Najwyższej - czyt. "ludzkości").

"Mieści się to zresztą także w pogardzie, jaką wyznawcy skrajnie neoliberalnej doktryny mają dla państwa, prawa i urzędników."
Zapewniam Cię, że ciężko byłoby Ci znaleźć osoby, które pogardzałyby państwem dobrego prawa i kompetentnych urzędników. Nie dziw się więc, że ktoś nie szanuje strony, która rzuca mu kłody pod nogi.
Wracamy do błędu Tołstoja i w ogóle postawy ściśle rewolucyjnej. Dlatego zresztą pozwalam sobie na mówienie o sfanatyzowaniu wielu osób czy w ogóle janczarskim (jokobińskim) typie ich mentalności.
Interesujące jest jednak to, że obecni liberałowie radzą sobie z aporiami własnej religii w ten sposób, że arogancko je odrzucają, bagatelizują, wyszydzają. Słowem, stosują sprawdzoną praktykę kapłanów wszystkich religii oświeceniowych.

"Znam wiele koncepcji społeczności ale ŻADNA z nich nie redukuje społeczności do instytucjonalizacji podziału pracy."
Mało mnie interesują mądrości, które przeczytałeś w swoich książkach. Mnie interesuje tylko i wyłącznie praktyka.
No właśnie. Marksizm jest bardzo istotną częścią doktryn liberalnych. Zresztą nie Marks to wymyślił a Luter. Postawa polega na tym, że z jednej strony fetyszyzuje się rozum wskazując go jako źródło wszelkiej normatywności, by zaraz potem składać deklaracje zdecydowanie rozumowi wrogie. Wszystko sprowadza się do wygłoszenia credo opieranego o zasadę solus Christus, w ramach której zbawienie jest możliwe wyłącznie za pośrednictwem autora bądź autorów doktryny wyznawanej religii/ideologii. Każdy, kto kwestionuje moc tej doktryny jest z miejsca traktowany jak "wróg", który "rzuca mu kłody pod nogi", a zatem uniemożliwia lub utrudnia budowę prorokowanego raju.

"Prawo "proste" nigdy nie jest niejasne a prawo "jasne" nigdy nie jest proste :D"
Niczego takiego nie napisałem. Proste, minimalistyczne prawo dające mały zakres uprawnień urzędnikowi.
Metodą jest także stawianie tez wewnętrznie sprzeczne. Jednoczesne głoszenie, że A i nie_A jest na porządku dziennym. W tym zdaniu mamy tego małą próbkę :)

Komentarz do reszty znajduje się wyżej.

W każdym razie na dalsze posty mevico odpowiadać nie będę, chyba, że jakimś cudem pojawi się tam jakaś oryginalna bądź szczególnie niebezpieczna myśl, której autora mevico oczywiście nie zna :)

03.07.2013 21:47
42
odpowiedz
mevico
62
Generał

Attyla_bis

"Przyznam się, że po tym twoim wystąpieniu straciłem ochotę na kontynuowanie rozmowy."

Spoko, nie Ty jeden chowasz głowę w piasek, gdy nie udaje się przekonać do jedynie słusznych poglądów.

"Jeżeli twoim celem jest - a wszystko na to wskazuje - "wygrać" w rozumieniu prymitywnym (wdg zasady "dzierżenia pola walki"), to nie ma sprawy."

Nie wiem co to jest to "wszystko" oraz co oznacza wygrać w internetowej dyskusji ale ok, niech Ci będzie. Dziękuje za łaskę mój mistrzu :-)

"Typowy zabieg erystyczny polegający na tym, żeby zarzucać rozmówcy coś, czego ten nie powiedział. Celem jest zmuszenie go do obrony a wiadomym jest, że ten, co się broni musi być winnym :)"

Przedstawiłem swoje wnioski.

"Podkreślam, że reprodukowany jest w tej dyskusji błąd Tołstoja, polegający na konstatacji, że niektórzy urzędnicy czynią zło, więc instytucja, która daje im władzę jest zła, z czego wynika prosta konstatacja, że złym jest każdy, kto coś z tą instytucją ma wspólnego."

Twoje obserwacje są jak zwykle, błędne.

"radykalne odrzucenie postawy Chrystusa, który twierdził przecież że nie przyszedł tu dla sprawiedliwych ale właśnie dla grzeszników by ich nawracać. Jego postawa zakłada zatem perspektywę winy i kary a także ewentualność wybaczenia win grzesznikowi i jego potencjalności życia w czystości "

A czy Chrystus odrzucał ideę transhumanizmu i odnosił się w swych naukach do teorii kwantów? Nie sądzę.

"Kolejny chwyt poniżej pasa. Jeżeli nie można dyskutować z tezami przedstawianymi przez przeciwnika, to trzeba zaatakować przeciwnika w nadziei, że któraś z tych kalumni na stałe się do niego "przyklei"."

No widzisz, ja przynajmniej chcę dyskutować, Ty na wstępie zapowiadasz rezygnację.

"Mój pogląd jest chyba jasny."

Dla mnie tak. Liczyłem po prostu na klarowne potwierdzenie.

"To jest kwestia założeń wstępnych systemu prawa a nie poszczególnych jego regulacji. Wynika to z treści Konstytucji a w szczególności art. 1-4, 6-10, ze szczególnym uwzględnieniem art. 8,"

Czyli nie ma takiego zapisu. Tak myślałem, kolejne przykład Twojego bredzenia.

"Metodą jest także stawianie tez wewnętrznie sprzeczne. Jednoczesne głoszenie, że A i nie_A jest na porządku dziennym. W tym zdaniu mamy tego małą próbkę :)"

Ale Nietzsche nie pisał o problemach w podejmowaniu decyzji na podstawie analiz historycznych. Odrzucanie jej jako JEDYNEGO skutecznego sposobu analizy zwartej filozofii bytu nie wydaje się najlepszym pomysłem.

"W każdym razie na dalsze posty mevico odpowiadać nie będę, chyba, że jakimś cudem pojawi się tam jakaś oryginalna bądź szczególnie niebezpieczna myśl, której autora mevico oczywiście nie zna :)"

Spoko, nie mam żalu :-) tym bardziej, że nie napisałeś niczego co pomogłoby mi łaskawszym okiem spojrzeć na Twój punkt widzenia.

Forum: "Zabił się, bo nie wytrzymał starcia z urzędnikami"