Płyta już od dawna do posłuchania w iTunes, leży na Torrentach, a dziś jest już również na Spotify.
Jak wam się podoba? :)
Po przesłuchaniu ich numeru promocyjnego (jak on się zwał, "God is dead"?) jakoś nie mam ochoty.
Mi akurat God Is Dead? bardzo przypadło do gostu i zrobiło smaka na całą resztę. Płytę przesłuchałem tylko raz, ale też niezbyt porządnie. W każdym razie jak dla mnie jest dobrze, nawet bardzo.
Muszę przesłuchać na spokojnie wtedy będę mógł napisać coś wiecej.
Toż to awangarda heavy rock'a. Ozzy znów w formie. Nabyłem przez sentyment. Ale gdzie B. Ward?? oryginalny skład lecz nie do końca.
Black Sabbath make Led Zeppelin sound like a kindergarten house band". To nadal aktualne.
Akurat te opisy to można wcisnąć w buty. Przeglądając prasę muzyczną przy większość zespołów pojawia się zwrot typu "legendarny zespół", "klasyka rocka/metalu" etc.
Jak widać nie tylko branża growa ma jakieś patologie...
Black Sabbath to według mnie najlepszy zespół hard rockowy w historii, a słyszałem już naprawdę niejeden. Ale każdy ma prawo do własnej opinii na ten temat.
Przesłuchałem parę razy. Póki co...
Moment...
Co tu się... [6] [8]
W każdym razie, przesłuchałem parę razy. Póki co jest nieźle. Spodziewałem się, że wyjdzie miks pomiędzy The Devil You Know od Heaven and Hell i Scream Ozzy'ego. Tymczasem dziadkom udało się jeszcze stworzyć materiał przypominający początki ich twórczości. Od tego stylu odstaje jedynie Butler, który gra tak ciężko, jakby to on stracił opuszki palców, a nie Iommi. Przynajmniej w kilku kawałkach mógł dać sobie spokój i nie przejmować inicjatywy do tego stopnia. Wprawdzie nie zagłusza kolegów, ale zdecydowanie dominuje w zbyt wielu utworach. Gdyby nie ten wyraźnie mocniejszy bas, byłbym gotów uwierzyć, że to jakiś materiał jeszcze z początku lat '70. Nawet teksty najbardziej pasowałyby do tamtej epoki.
Jak dla mnie absolutna rewelacja. Przy pierwszych minutach z niesmakiem pomyślałem o kopiowaniu pierwszego albumu, ale utworek pogalopował tak, że kopara opadła i do końca w zwisie pozostała. Super, super, super, więcej niż się spodziewałem.
Trzynastka jest zajebista.
Metallica niech się od nich uczy jak się powinno nagrywać płyty z petardą pomimo niemłodego składu.
Zawsze wolałem drugi skład Sabbathów, ale The Devil You Know mi nie podeszło, nudziła mnie ta płyta. 13 natomiast jest genialna. Chociaż muszę któregoś razu policzyć ile razy w tekstach przewija się słowo die/dead ;p
Swoją drogą ciekawe, że Ozzy śpiewa jak te 40 lat temu i każde słowo da się zrozumieć, a jak się słucha jakichś obecnych wywiadów, to co któreś słowo da się z jego bełkotu wyłapać ;p
[13]
Przecież 13 i Death Magnetic to dwa przykłady dokładnie tego samego zjawiska - po latach różnych eksperymentów dziadki nagrywają płytę, która jest niemal autokalką kilku ich pierwszych albumów. Choćby tekst piosenki Damaged Soul wygląda, jak wyjęty prosto z BS_Lyrics_Generator_[Ozzy_Edition].exe.
No i wyjaśnia się kwestia zbyt przytłaczających basów - loudness war. Czyli nawet w tym 13 przypomina DM. Tylko normalną wersję DM dało się zdobyć dzięki edycji z Guitar Hero, a słuchaniu 13 już zawsze będzie towarzyszyła przyjebana częstotliwość i obcięty dźwięk gitary.
[15] Polecam przesłuchać to coś z Lou Reedem. Istny geniusz. Jest w ogóle ktoś, kto dał radę przesłuchać to więcej niż jeden raz? :D
A od DM minęło już trochę czasu i imo to nie jest szczyt możliwości Metalliki.
A, tamta płyta... Już zapomniałem, że ona w ogóle istnieje. I tak, przesłuchałem więcej niż raz. Dwa razy. Powinienem za to jakiś medal dostać. Albo rentę do końca życia.
A od DM minęło już trochę czasu i imo to nie jest szczyt możliwości Metalliki.
Tak samo jak 13 nie jest szczytem osiągnięcia BS. 13 przedstawia się lepiej, u mnie ma plakietkę "całkiem dobre", podczas gdy DM to "daje radę". Nie zmienia to faktu, że obydwa albumy opierają się na tym samym schemacie i zostały skrojone jak od linijki tak, aby przypominać pierwsze płyty zespołów. Ja nie mówię, że to źle - to było prawdopodobnie najlepsze wyjście ze wszystkich możliwych. Ale żadną rewolucją 13 nie jest. To po prostu idealna definicja fan service w muzyce i tak najlepiej jest ten album oceniać.
Dla mnie to istne szaleństwo. Nigdy nie słuchałem Black Sabbath. Od większości starszych albumów odrzucały mnie tandetne teksty, a w muzyce o wiele bardziej odpowiadali mi inni przedstawiciele gatunku. Rzeczy się zmieniły, bo "13" jest nie tylko napisana w sposób inteligentny i wciągający w lirykach, ale też w muzyce o niebo wyprzedza kolegów z branży. Wszystkich jeśli weźmiemy ich ostatnie nagrania. Niewiarygodne, że muzycy BS zdobyli się jeszcze na tyle energii by nagrać coś tak porządnego. Wow.
Mi nie przypadła do gustu... O wiele przyjemniej mi się słucha Paranoid :)
Mistrzu, a słyszałeś trzy dodatkowe utwory? Trochę obok wiodącego klimatu albumu, ale taki "Methademic" urywa głowę.
http://www.youtube.com/watch?v=wSLfGQYV6uU