Wiadomość z facebooka Anaal Nathrakh:
We have Started working on music for a new album...
Już zacieram łapy :D
Spoko loko, ciekawe czy w tym roku jeszcze :P
Vanitas był spoko, ale już go od dawna nie słuchałem w przeciwieństwie do starszych albumów.
Każda płyta po Hell is Empty... była dla mnie rozczarowaniem. Chociaż jeden z najlepszych numerów ever pojawił się na In the Constellation..., mianowicie Oil Upon the Sores of Lepers.
Generalnie za dużo w muzyce Anaali czystych wokali, na które panowie nie mają po prostu pomysłu. Chciałbym powtórki z The Codex Necro, ale o tym to raczej można zapomnieć.
UVI nie przesadzaj, maks pół albumu ma te czyste wstawki, dla ciebie też się coś znajdzie. Of fire and fucking pigs było złe? Mam nadzieje, że wrócą do większej agresywności w ich krzykach, bo passion i vanitas zbyt podchodziły pod zwykły growling.
No ale tu jest właśnie pies pogrzebany. Chcę całą płytę dobrą, a nie pół, bo rzygać mi się chce za każdym razem, jak słyszę czyste wokale zrealizowane na tę samą modłę. Kiedyś (When Fire...) był to ciekawy eksperyment, później zaczęli stosować ten patent coraz częściej z gorszym lub lepszym skutkiem, a dziś psują tylko niepotrzebnie dobre numery.
Posłuchać nie omieszkam, ale żeby się podniecać na zapas, nie ma takiej opcji. Idę o zakład, że będą promować krążek kawałkiem z czystymi wokalami, co już jest normą od Eschaton.
Bajdełej, kiedyś szukałeś czegoś podobnego/mocniejszego od AN. Nie wiem czy wrzucałem wtedy Gnaw Their Tongues?
Jak nie to łap:
http://www.youtube.com/watch?v=WX8CqfpGwzw
http://www.youtube.com/watch?v=fYk-MHlQRDs
UV też niech sprawdzi (nie ma czystych wokali :P). Projekt jednego kolesia (który nawet wystąpił gościnnie na Passion).
.
Gnaw Their Tongues znam, dziś szukam w muzyce ekstremalnej czegoś innego. Leżą mi takie projekty jak Sektemtum, Deathspell Omega, Aosoth, Cultes des Ghoules, Plaga, Glorior Belli czy Furia. Napierdalanie byle większy hałas i chaos już dawno mnie nie kręci.