Nie znam wcześniejszych wypowiedzi pana Godsona, chociaż nie kojarzy mi się jakoś wybitnie. Ale tu ma rację
http://www.tvn24.pl/godson-nie-chcesz-pracowac-w-niedziele-zmien-prace,328892,s.html
Jak to jest, że u nas same przygłupy, dopiero koleś z Afryki przyjeżdża i mądrze gada. Jedynie nasz Afropolak zdaje sobie sprawę, że ludzie mają wolną wolę.
Nie chcesz pracować w niedzielę? To zmień pracę! Proste, logiczne, prawdziwe.
Politykierzy chcą zakazać handlu w niedzielę. Oczywiście głupki nie zdają sobie sprawy z jakichkolwiek konsekwencji.
1) Co mają zrobić ludzie, którzy pracują TYLKO w weekendy, bo w tygodniu mają np. szkołę?
2) Co mają zrobić ludzie, którzy np. nie wyznają żadnej religii, nie mają co robić w domu i chcą pracować w niedzielę? Co mają zrobić ci, którzy świętują np. sobotę?
3) Skoro ludzie chodzą do sklepów i kupują w niedziele, to znaczy, że chcą, żeby w niedziele sklepy były otwarte.
Populiści chcą wyświadczyć niedźwiedzą przysługę Polakom.
Nic nowego... oczywiście w niektórych krajach to działa doskonale i nikt z tego powodu nie umarł (np. Norwegia i chyba Niemcy o ile dobrze słyszałem) ale.. porównując ich zarobki a polskie to nie ma o czym dyskutować.
Niestety politycy nie patrzą że ludzie zapier@#$ cały tydzień od rana do wieczora i na koniec dnia chcą po prostu odpocząć, a większe zakupy robią właśnie w niedziele (czy sobotę) gdy mają wolne.
Inna sprawa że tak naprawdę, dałoby się przeżyć bez problemu gdyby w niedziele wszystko było zamknięte - nie czarujmy się, koniec świata by nie nastąpił ale - niech nikt mi nie powie że nie byłoby masowych zwolnień, ani nie zmniejszyłby się pensje, bo jednak (przynajmniej z tego co widzę po rodzinie) wiem że za niedzielę płacą ekstra do pensji plus dzień wolny w tygodniu. Co pozwala przynajmniej załatwić jakieś sprawy urzędowe czy coś "ekstra".
Więc i to ma swoje plusy i to, a wszystkim niestety nigdy nie da się dogodzić.
Godson dobry jest i mówi najsensowniej ze wszystkich posłów. Kolejna jego wypowiedź, która pokazuje, że jest jednym z bardzo wąskiego grona, który wie, po co jest w sejmie.
Osobiście w większości przypadków się z nim nie zgadzam, ale tym razem kompletnie ma moje poparcie. Zakaz sprzedaży w niedzielę to jakaś paranoja...
Dlatego, że nie chcę starego chleba w niedzielę.
dlaczego?
Jestem za tym, żeby pracownik miał swoje prawa - m.in do określonej liczby dni wolnych w tygodniu. Popieram też to, żeby te osoby, w miarę możliwości, same mogły sobie decydować o tym, w jaki dzień chcą pracować a w jaki nie. Zamknięcie wszystkich sklepów tylko dlatego, że posłowie nie chcą robić wtedy zakupów (czyli zgodnie z jakąś naprawdę chorą logiką, wszyscy nie chcą robić zakupów) mocno ogranicza wolność wszystkich tych którzy chcą pracować lub robić zakupy w niedzielę i nie ma najmniejszego sensu.
Czyli w skrócie: nie ma podstaw i powodów, żeby tego typu zakaz ustanowić, a ograniczanie wolności w celu uszczęśliwiania ludzi nigdy nie działa.
w sobote mozesz skoczyc sobie kupic mzynke do wypiekania chleba i problem z glowy.
a tak serio to pierwsze pytanie czy chodzi o calkowity zakaz, czy o zakaz pracy supermarketow, bo to dosc zasadnicza kwestia
U mnie w sklepiku osiedlowym w "święta ustawowe" za ladą stoi właściciel, jego żona i córka... I sklepik prosperuje, że hej! Gdyby dziewczyny pracujące tam na co dzień nie mogły pracować w niedzielę to NA PEWNO zarobiłyby mniej albo by którąś zwolnił i bezrobocie znowu by wzrosło. Naprawdę tego potrzeba w naszym kraju?
lubię bardziej robić zakupy na przyszły tydzień w niedzielę niż w sobotę, już zamykanie sklepów w święta chrześcijańskie mnie wku***a ale cóż, taki kraj
nie uważacie ,że nasza władza podejmuje sie problemów mało ważnych ? nagłaśniają mega głupotę jak tą z tymi sklepami otwartymi w niedziele . wszyscy sie tym zachłysną jak zawsze. a pod tą przykrywką albo się nic nie robi w sprawach ważnych lub też przegłosowuje się ustawe jeszcze idiotyczniejszą od nagłośnionej. osobiscie mam podobnie jak ktos napisal w poprzednim komentarzu z żona pracuje caly dzien i dlatego w sobote lub w niedziele jeździ sie na tygodniowe zakupy do jakiegos supemarketu.
On nie pasuje do (P)olskich (O)biboków.W Katolickim powinno cos takiego być.W Szwajcarii o ile dobrze pamiętam to w Niedzielę było pozamykane i nikt na tym nie cierpiał,ludzie odpoczywali to wszystko.
Jak "obrońcom" pracowników przeszkadza taki model handlu to niech zrobią im dni wolne w poniedziałek i środę. Spora część ludzi po zakupy może wybrać się w weekend. Ale przecież tu nie chodzi o ludzi tylko aby dzień święty święcić. Och, nóż się w kieszeni otwiera, szczególnie że zwolennicy mają najczęściej na ustach grymas pogardy na dźwięk słów "poprawność polityczna".
Do pogladow Godsona mi daleko, ale w tym przypadku lepiej bym tego nie ujal.
W dodatku dzis slyszalem wypowiedz goscia, ktory jest jednym z ludzi odpowiedzialnych za ten niezbyt madry pomysl. Z tego co pamietam, wygadal sie, ze jest wlascicielem sklepu/sklepiku i najzwyczajniej w swiecie chce byc bardziej konkurencyjny, a najsmieszniejsze jest to, ze robia to w imie religijnosci i dobra matek wychowujacych dzieci, bo przeciez oni wiedza lepiej jak masz zyc i co masz robic w niedziele :)
Oczywiscie znow klasyczna manipulacja motlochem w wykonaniu tvn24
"Odpoczywać, a nie ganiać po sklepach"
Jacek Żalek (z konserwatywnego skrzydła PO) powiedział, że podpisał się pod projektem kierowany "patriotyzmem gospodarczym". - Niedziela byłaby jedynym dniem w tygodniu, kiedy drobni polscy przedsiębiorcy nie musieliby konkurować z wielkimi sieciami handlowymi, które wypierają ich z rynku - argumentował.
Jasno wiec wynika ze mowa o zakazie dla sklepow wielkopowierzchniowych a nie dla sklepikow.
Ale prosciej jest bic piane, jak to ladnie ktos tam powiedzial jedyna obok sprzedawcy praca w ktorej nie wymaga sie kwalifikacji to posel, niestety tam juz nie tak "latwo" zmienic prace jak to pan godson twierdzi.
Tak, poprawianie ludzkiej mentalności do kwadratu: ustawowo wspomóżmy małe sklepy, które nie wytrzymują konkurencji, która jest podstawą rynku. W moim Livingston jest olbrzymie centrum handlowe czynne non-stop. W osiedlach funkcjonują jedynie małe sklepiki spożywcze, żeby nie trzeba było daleko lecieć po drobiazgi plus take-awaye. Nie było już miejsca na małe sklepy branżowe, ale nie zmienia to faktu, że gdy chcę iść po zakupy wygodnie mi podjechać do owego centrum i kupić wszystko w jednym miejscu. Tu jednak pod płaszczykiem dobrego uczynku piecze się inną gęś i wszyscy wiemy jaką, i kto to popiera. Ale spoko - zacznie się od "wielkopowierzchniowych", a skończy na szabasie. Tak btw. mój biznes, który kwitł całą drugą połowę lat dziewięćdziesiątych upadł z powodu konkurencji hipermarketów (sprzedawałem oprogramowanie i gry, miałem sklepik w centrum Warszawy). Jakoś nikt mi nie pomógł walczyć z ich cenowym dumpingiem, hipermarkety były wtedy trendy.
Jestem weterynarzem, więc proponuję z własnego doświadczenia, by politycy wprowadzili teraz zakaz potrąceń psów/kotów przez samochody albo porodów zwierząt gospodarskich tego dnia. Skoro tak się wpierdzielają w życie chcących pracować, to to chyba nic trudnego?
Jasno wiec wynika ze mowa o zakazie dla sklepow wielkopowierzchniowych a nie dla sklepikow.
Zatem takie cos mogloby zwiekszyc zatrudnienie. Bo wiele malych sklepikow poupadalo, a handel w niedziele by im sie oplacil,bo ludzie nie mieliby wyjscia Biedronka - maly sklepik za rogiem, tylko by szli do tego sklepiku...
Wiele upadlych sklepikow by na nowo moze swoje interesy otworzylo.
W malych miejscowosciach takie piwko na grilla to sie kupuje na potege, a ze w sieciach taniej to tam sie jedzie po to.
Prowokacyjny post, ale odpowiem.
Jak upadly to niczym, moze upadl bo mial najwiecej klientow w niedziele, a od roku powstala biedronka i 90% klientow tam poszlo?
To moze przyjda w niedziele znowu do nich?
Jak moja fabryka upadała to wszyscy mieli to w dupie, sklepikarze też, konkurencja, kapitalizm i takie tam inne, teraz ja mam ich w tym samym miejscu.
A ja nie miałem fabryki, nie miałem sklepiku i nie mam pieniędzy żeby się szlajać po marketach. Zamykać te konsumpcyjne paskudztwa co zawróciły w głowie nawet Godsonowi, zwłaszcza w niedzielę.
No kolejny pomysł z rodzaju "urzędnik jednak wie lepiej" a argumenty jak zwykle z d... znaczy z czapy. Bo to przecież dla dobra rodzin osób pracujących w sklepach wielkopowierzchniowych. A co w takim wypadku z rodzinami osób pracujących w kinach, restauracjach, stacjach benzynowych czy małych sklepach. Im się też przecież należy!
Chociaż i tak ten "argument" lepszy:
Izabela Kloc: Nie! Szanowni państwo, ja jestem przekonana o tym, że Polacy wydają w supermarketach, w tych wielkich sieciach handlowych tyle pieniędzy, ile posiadają. Nie będą wydawać więcej pieniędzy, dlatego, że będą wydawać te pieniądze przez 7 dni. Wydadzą w ciągu 6 dni.
Proponuję też pani posłance projekt ustawy z ograniczeniem dostępu do internetu żebym przypadkiem za dużo na Allegro nie wydał...
Dopytywany, co powiedziałby pracownikom supermarketu, którzy chcieliby spędzić niedzielę z rodziną, a nie mogą, odpowiedział: - Zmienić pracę.
Albo zwolnic niedzielne stanowisko dla osob, ktore chca pracowac w niedziele. Zwolnienie sie wcale nie jest jedynym rozwiazaniem.
Nie chcesz pracować w niedzielę? To zmień pracę! Proste, logiczne, prawdziwe.
Na jaką? inną w której tez sie pracuje w niedziele?
juz to widze na nastepnej rozmowie o prace "dlaczego przestal Pan pracowac w firmie xyz? aa bo nie chcialem pracowac w niedziele. A to moze Pan tez nie chce pracowac w piatki i np. we wtorki? a moze w ogole Pan nie chce pracowac? ..."
W sumie to po co miec te strzepy zycia prywatnego jak niedziele mozna spedzic w pracy ;)
nie mają co robić w domu
!
Kretynizm oparty chyba na mylnym wrażeniu, zę ktos, kto pracuje w niedziele nei odbiera wolnego dnia w innym terminie.
Sklepy w niedzielę są imho wygodne nei tylko dla ludzi, którzy pracują w ustalonych, stałych godzinach, a nie zmianowo i mogą bez zmęczenia wybrać sie na większe zakupy, bo po pracy, to różnie bywa - pal licho, jak sie neima dzieci, rodziny, i jeszcze można wozić dupę własnym samochodem, ale bez tego wszystkiego, większe zakupy w weekend to jedyne czasem wyjście. Są wygodne czasem i dla tych, co mają potem "wolny wtorek". Nie trzeba brać urlopu, by pójść do lekarza na NFZ, nei trzeba rac urlopu by załatwic cos w urzędzie, sądzie, kupić coś w firmie która faktycznie w niedzielę nie pracuje.
Ale co my wiemy, zepsute świnie...
wyliczenia 75tys ludzi bez pracy to chyba z kosmosu albo od pani Bochniarz tudziez innych OFE
no coz normalosc zwana paranoja
Osobiście w większości przypadków się z nim nie zgadzam, ale tym razem kompletnie ma moje poparcie. Zakaz sprzedaży w niedzielę to jakaś paranoja...
i zeby niebylo glownie chodzi o hipermakety
przykladowo 25tys Andrychow ma ich chyba 6
17
oj moze zabraknac sloikow swoja droga genialne okreslenie 100x bardziej trafne niz oslawiony leming
Ciekawe jaki utarg musiałby mieć taki osiedlowy sklepik w niedziele, żeby zarobić na cały tydzień
Jacek Żalek (z konserwatywnego skrzydła PO) powiedział, że podpisał się pod projektem kierowany "patriotyzmem gospodarczym". - Niedziela byłaby jedynym dniem w tygodniu, kiedy drobni polscy przedsiębiorcy nie musieliby konkurować z wielkimi sieciami handlowymi, które wypierają ich z rynku - argumentował.
To ja proponuje wprowdzić zakaz używania serwisów vod w niedziele. Będzie to jedyny dzień, w których osiedlowe wypożyczalnie nie musiałyby konkurować z dużymi serwisami vod. No i wprowadzić zakaz udzielania gwarancji na produkty rtv/agd żeby serwisy rtv/agd miały większy obrót.
Ciekaw jestem również jak to się odbije na cenach w marketach. Suma summarum ceny w marketach pójdą w górę a same markety w sobotę będą przeludnione by zdążyć przed niedzielą.
Apropos Niemiec.
In 2006 and 2007, the responsibility for opening hours was transferred to the state governments instead of the federal government, leading to an end to regulated Monday–Saturday opening hours in several states, such as Berlin.
Studies on the German deregulation find that, far from causing an increase in consumer prices, the liberalisation lowered prices to some extent, though revenue was unaffected. This decrease in prices was probably driven by productivity increases created by the smoothing of consumer traffic over a longer period of time and the greater ability of consumers to compare prices in a deregulated environment.[3]
However, there is still strong resistance to Sunday shopping from churches and politicians.
As of 2013 the amount of Sundays that shops are allowed to stay open on each city depends on local governments. Berlin for example allows 10 Sundays each year. Major railway stations across the country allow their shops to stay open every Sunday. It's easy to find actual supermarkets (not small sized convenience stores but actual regular sized supermarkets), bookstores and drogueries on the stations open every Sunday.
polecam obejrzec wczorajsza kropke nad i, za ponad godzine material bedzie dostepny, Godson to jest mega ogarniety facet
Wczoraj w radio chyba w 3 słyszałem rozmowę Pani z OPZZ i kogoś od pracodawców. Pani z OPZZ miała takie samo zdanie jak Godson.