Ślepe zaułki kreacji bohatera
Komandor Shepard z trylogii Mass Effect to postać która już na zawsze zapisała się w mojej pamięci dużymi literami. To jak BioWare udało się świetnie wykreować tą postać w całej trylogii i skupić wokół niej wątek fabularny może być tylko przykładem dla innych. Możliwość własnego kreowania życia tego bohatera wpływania na jego każdy najdrobniejszy aspekt, rozwijanie osobowości, kreowanie jego obrazu w oczach całej galaktyki i najważniejsze świetnie poprowadzony wątek fabularny stanowiący opowieść o życiu prawdziwej legendy której nawet śmierć nie była w stanie zatrzymać to najmocniejsze argumenty jakie mogą tylko przemawiać za tym że to postać obok której nie da się przejść obojętnie i która już na stałe zapisała się na kartach historii elektronicznej rozrywki.
Dziękuje bardzo, Panowie! Takie pochwały są bardzo motywujące, o czym sami dobrze wiecie.
W kwestii ME zgadzam się, ale nie przesadzałbym z mówieniem, że mogliśmy wpływać na najdrobniejszy aspekt przy kreowaniu Sheparda (zresztą, komu byłoby to potrzebne?). Ale odnoszę się do tej wypowiedzi z innego powodu- mianowicie grając w Mass Effect miałem nieodparte wrażenie, że w Bioware siedzi sobie gość, którego jedynym zadaniem było pisanie katastrofalnych dialogów. I tak o ile 80% kwestii było niezłych lub bardzo dobrych, zdarzały się i takie (wypowiadane także przez Sheparda!), po usłyszeniu których do oczu napływały mi łzy zażenowania - i z pewnością nie można tego zrzucić na karb subgatunku Space-opery. Mogę sobie dać rękę uciąć że te niefortunne linijki wyszły spod pióra jednej osoby!
To tylko luźna dygresja, a samą trylogię doceniam tym bardziej, im więcej czasu mija od jej definitywnego zakończenia.
Przypomina mi się tekst Obsidiana na temat kreacji bohatera. Dlaczego ciągle dostajemy łysych niby-marines? Bo tak nakazuje poprawność polityczna.
http://beefjack.com/news/obsidians-josh-sawyer-perfect-looking-heroes-product-of-toyota-design-method/
W grach akcji raczej nie mamy wielkiego wyboru i musimy przyjąć bohatera takim jakim on jest. Tekst skupiał się głównie na nich, a myślę, że w erpegach nie ma takiego problemu z identyfikacją gracza z protagonistą. Dlatego tak lubię erpegi. Tam mamy wpływ na postępowanie, wybory, czasem wygląd i płeć głównego bohatera. Pogłębia to więź z bohaterem i immersję. Jeśli gracz ma chęci i wolę, może wykreować spójnego, logicznego bohatera w najmniejszych szczegółach. Nawet nic nie znaczące czynności jak zjedzenie czegoś nie po to by odnowić pasek życia, ale w ramach śniadania bohatera pogłębiają wczuwkę.
Bardzo dobry tekst. Propsy.
Btw - dobrze kojarzę slizgera ?
Ja natomiast najlepiej identyfikuje się z bohaterami, którzy posiadają nadludzkie moce i używają ich niczym bogowie. Dla przykładu mogę podać Adama Jensena z Deus Exa czy Alcatraza z Crysisa. Nie przeszkadza mi, że nie mamy wpływu na ich decyzje, dla mnie liczy się przede wszystkim dobra zabawa, choć marzę o grze, w której to my byśmy decydowali za bohatera i kierowali jego decyzjami według własnego widzi mi się. Interesujący tekst.
Moim zdaniem Adam Jensen to znacznie ciekawsza i bardziej złożona postać, skrojona na coś więcej niż tylko jedna (aczkolwiek wyśmienita) gra komputerowa. Sądzę, że Jensen jest porównywalnie złożoną osobowością co Geralt.
Bardzo ciekawy tekst.