Czy jeździcie zawsze zgodnie z przepisami ruchu drogowego?
edit
Ok może inaczej ujmę pytanie. Czy jest tu ktoś kto jeździ zawsze zgodnie z przepisami? Bez względu na czas, miejsce, porę dnia?
Jeśli uznam że warunki drogowe i atmosferyczne sprzyjają dynamiczniejszej jeździe to czasami sobie przyspieszę.
Jakbym zawsze jeździł zgodnie z zasadami to bym był wszędzie zawsze spóźniony i wkurzałbym wszystkich na około ;) zawsze margines 10-20% sobie daję.
Ja np. nie na każdym stopie się zatrzymuję. W zabudowanym jak widzę, że droga i okolica czysta ( zarówno pod względem samochodów, przechodniów jak i policjantów ) to lubię wdepnąć w gaz by nie tracić czasu.
Tak w ogóle nikt nie jeździ 100% przepisowo chyba.
Choć jest jedna święta zasada: nigdy nie wsiadam za kółko na tzw. "podwójnym gazie". A ten kto wsiada to nie kierowca prawdziwy IMO.
Ostatnio coraz częściej jeżdżę dość przepisowo, łącznie ze wszystkimi ograniczeniami prędkości. No prawie wszystkimi, zdarzają się dobrze znane mi miejsca oznaczone jako teren zabudowany bez ani jednej chałupy (firma+magazyny :D), wtedy jadę sobie te 70km/h. Czasami gdzieś tam nagnę przy zawracaniu, ale raczej sporadycznie. To chyba starość.
Jazda w miarę przepisowa (50-70km/h), ale bez pasów.
Tak, wiem, w najlepszym wypadku mandat a w najgorszym wylatuję przed maskę.
nie, nie zawsze. ale tez nie do przesady.. lekkie uchybienia kazdy na drodze robi.
zawsze np. w terenie zabudowanym (o ile droga nie dziurawa i w miare szeroka) przekracza sie ta predkosc o te +/- 10km/h.
Chyba nie zdarzyła mi się jazda przez 1 godz. żebym nie naruszył jakiegoś przepisu. :-)
Najczęściej mandaty płaciłem za przekroczenie szybkości.
W mieście? Staram się nie naginać.
W trasie - D-42 lubią działać na nerwy :| (Rozstawione co pięć chałup) Albo ograniczenie do 40 zaraz za upragnionym D-43 (ot ktoś miał fantazję)
Jazda w miarę przepisowa (50-70km/h), ale bez pasów.
Tak, wiem, w najlepszym wypadku mandat a w najgorszym wylatuję przed maskę.
uwierają w rowa czy co? jazdy bez pasów nigdy nie zrozumiem
Jezdze tylko zgodnie z przepisami, bo w miejscie, w ktorym mieszkam kamery na kazdym skrzyzowaniu i mandaty w innej walucie. Nawet pasy zaczalem zapinac jak sie z Polski wyprowadzilem.
Jak to mowia - cena czyni cuda :))))
No właśnie nie wiem w czym mogą przeszkadzać pasy zapięte więc nawiązałem do czegoś niemożliwego - uwieranie w rowek.
Nie, często zjeżdżam na lewy pas przez podwójną ciągłą co by w jakąś większą dziurę nie wjechać (w mojej wsi ich pełno, ale tylko jak znam teren i nic z naprzeciwka nie jedzie). Poza tym niekiedy linie są tak ułomnie malowane, że przy skręcie nie da się ich nie najechać. A prędkość też czasami się przekroczy ale max 10-20
[3] Ja ostatnio nawet eksperymentowalem i na 50-tce, gdzie radiowoz jechal 70, wyprzedzalem go. I nic :(
Pytanie w watku jest idiotyczne, no ale zapewnie znajda sie "prawi" forumowicze. Czekamy :)
ale zapewnie znajda sie "prawi" forumowicze. Czekamy :)
Mówisz i masz .. żona zdała właśnie na prawo jazdy - za trzecim razem - wychodzi mi, że od jakiegoś pół roku jeżdżę zgodnie z przepisami, aby nie demoralizować nowej kierowczyni. Najgorsze są 30 przy robotach drogowych, ale od czasu gdy nalepiłem zielony listek na tylną klapę chyba tylko raz ktoś na mnie trąbnął.
Prawie zawsze przekraczam prędkość, ale w granicach normy, tzn. nie zapier... 150 przy ograniczeniu do 50. Ale te 70-80 się ma nawet jak znak wskazuje 50, o ile warunki na to pozwalają. Pomijając ograniczenia prędkości, to chyba jeżdżę zgodnie z przepisami. Pasy zawsze zapinam i nie rozumiem, jak można nie zapinać. Jedyne co ostatnio zrobiłem be to wyprzedzałem pasem wyłączonym z ruchu(kostka brukowa między pasami), bo nie miałem cierpliwości jechać 20km/h za traktorem, zresztą nie byłem jedyny:)
Nie ma osoby która jeździ zgodnie z przepisami, bo młodzi tak jak ja mają zawsze ciężką nogę, więc przekraczają prędkość. Starsi stażem kierowcy nawet gdyby chcieli to i tak nie mogą jeździć zgodnie z przepisami, bo ich nie znają. Przeciętny doświadczony kierowca robi w teście na prawo jazdy od 6 do 11 błędów, żeby zdać można mieć bodajże 2.
Chyba nikt tak nie jezdzi. Ale staram sie jezdzic jak najlepiej. Z glownych wykroczen to zdarza mi sie za miastem przekraczac predkosc, ale jedynie gdy warunki i droga na to pozwalaja. I zwykle nie wiecej niz 10 mil/h. Kiedys bylem zupelnie innym kierowca, dziwne ze jeszcze zyje.
Nie ma osoby która jeździ zgodnie z przepisami, bo młodzi tak jak ja mają zawsze ciężką nogę
Strasznie mylne uogólnienie. Jakoś ja zawsze jeździłem powoli i spokojnie, niezależnie od wieku.
Nie przeszkadzało to oczywiście łamać wielu innych durnowatych przepisów, ale ograniczenia prędkości w mieście rzadko przekraczałem. Jak nie ze względu na spokój jazdy (szybka jazda w mieście praktycznie NIC nie daje, zaoszczędzenie poniżej minuty na podróży z jednego końca miasta do drugiego przy kosmicznym wzroście spalania ze względu na dynamikę jazdy), to ze względu na zieloną falę, która jest bardzo przyjemna : )
Jak pada pytanie o jazdę zgodną z przepisami to od razu tylko prędkość i prędkość, a przecież jest masa innych przepisów, które nagminnie są łamane.
Jazda bez świateł
niezatrzymywanie się przed znakiem STOP w miejscu, gdzie wystarczyłby znak "ustąp pierwszeństwa" bo widoczność jest na kilkaset metrów
jazda bez pasów
rozmowa przez telefon w czasie jazdy
zawracanie na nakazie skrętu w lewo
skręcanie w lewo z prawej strony jezdni na drogach jednokierunkowych
przekraczanie linii ciągłych
zatrzymywanie się na poboczu drogi przy ciągłej linii bocznej
przejeżdżanie na żółtym
niezatrzymywanie się przed sygnalizatorem kiedy pali się warunkowa strzałka a my z niej korzystamy i skręcamy (o tym chyba nikt nie pamięta)
i jeszcze setki innych, ale po co się rozpisywać, jak i tak w razie czego jeżdżą przecież sami święci, a jak ktoś nie zapnie pasów, to jest porównywany do złodzieja sklepowego :)
[27] Jak pada pytanie o jazdę zgodną z przepisami to od razu tylko
prędkość i prędkość,
Poza terenem zabudowanym pędzę na tyle na ile są warunki - średnio 130-160 zależy od rodzaju drogi, w mieście zawsze poniżej 50/60 chyba że znajduję się na drodze gdzie takie ograniczenie jest bezsensowne.
Jazda bez świateł
Zawsze pamiętam o włączeniu świateł, mimo tego że nasze położenie geograficzne wcale nie wymaga całorocznej jazdy na światłach.
niezatrzymywanie się przed znakiem STOP w miejscu, gdzie wystarczyłby znak "ustąp pierwszeństwa" bo widoczność jest na kilkaset metrów
Zawsze zatrzymuje się na STOPie.
jazda bez pasów
Nie zdarzyło mi się abym nie zapiął pasa.
rozmowa przez telefon w czasie jazdy
Nie rozmawiam przez telefon w trakcie jazdy.
zawracanie na nakazie skrętu w lewo
Nie zawracam w miejscach niedozwolonych.
skręcanie w lewo z prawej strony jezdni na drogach jednokierunkowych
Nie ma u mnie dróg jednokierunkowych więc problem mnie nie dotyczy, zresztą jak można posiadać prawo jazdy i nie wiedzieć jak należy się zachowywać na drodze jednokierunkowej.
przekraczanie linii ciągłych
Nie przekraczam linii ciągłych, chyba że zostały bzdurnie namalowane i nie są dostosowane do tego co może się wydarzyć w danym miejscu. Drugie zastrzeżenie to przekraczanie linii ciągłej z winy innych użytkowników drogi.
zatrzymywanie się na poboczu drogi przy ciągłej linii bocznej
Nie zatrzymuję się na poboczu drogi przy ciągłej linii bocznej (o ile sytuacja mnie do tego nie zmusi). Zdecydowana większość ciągłych linii bocznych jest w Polsce zbędna. Jedyne miejsca gdzie ich stosowanie jest uzasadnione to wzniesienia czy zakręty, ale to chyba każdy debil wie, że w takich miejscach nie można się zatrzymywać.
przejeżdżanie na żółtym
I jak to rozumieć? Żółte światło pozwala na przejazd jeśli zatrzymanie pojazdu doprowadziłoby do gwałtownego chamowania.
niezatrzymywanie się przed sygnalizatorem kiedy pali się warunkowa strzałka a my z niej korzystamy i skręcamy (o tym chyba nikt nie pamięta)
Ja pamiętam. Bo ta strzałka, jak sam napisałeś zezwala na warunkowy skręt i nie jest informacją o skręcie bezkolizyjnym - nadal mogą nadjechać pojazdy z lewej stony. Nie zapominajmy też o tym, że na źle zsynchronizowanych światłach możemy przy okazji skrętu trafić na moment gdy na przejście wejdą nam piesi.
Uważajcie co piszecie, bo jeszcze jakiś społeczniak to wydrukuje i poleci na komendę.
PierwszyWolnyJestZajęty
Tak czy inaczej nie zawsze jeździsz zgodnie z przepisami, to że tobie się wydaje, że ograniczenie w zabudowanym jest bzdurne, że linie są niepotrzebnie maźnięte na jezdni - nic to nie znaczy. Łamiesz przepisy, czasem nawet w sposób rażący - 160 w miejscu gdzie można 90 - i niepotrzebnie się tylko rozpisałeś.
Oczywiście gratuluję znajomości tych przepisów, które z czasem wylatują ludziom z głowy, ale na główne pytanie z tego tematu nie możesz odpowiedzieć pozytywnie, pan Romek z kamerą, czy jak mu tam, miałby na ciebie haka.
Romek z kamerą, czy jak mu tam, miałby na ciebie haka
Nie będę powtarzał wyliczanki - PierwszyWolnyJestZajęty to zrobił (także w moim imieniu ;)
Nie zgadzam się - łamię przepisy często dlatego, że owczy pęd jest bezpieczniejszy niż trzymanie się przepisów (przykład - jadę 30 na ograniczeniu, a za mną jedzie 5 gości, którzy przekroczenie wliczyli w dodatkowy poranny sen i wqu.. się, że "z mojej winy" spóźnią się do pracy - średnio raz w tygodniu taki "pośpieszalski" ładuje się w d.. drugiego, który też zauważył 10m przerwy pomiędzy samochodami na sąsiednim pasie - przykro, ale bezpieczniej przyspieszyć).
Jeden Pan Romek to problem - gdyby reanimowali ORMO (żart!) i Panowie Romkowie staliby na każdym skrzyżowaniu - sprawy łamania przepisów by nie było. Stawiam tezę, że ruch w miastach też byłby płynniejszy (chodzi o ogół, a nie "pośpieszalskich" którzy poprzez swoją jazdę TAMUJĄ ruch pozostałym).
[16] - Jeśli mówisz o IV, to tam trudno jeździć przepisowo ze względu na idiotów za kółkiem (mowa o komputerze)
[31] Łamiesz przepisy, czasem nawet w sposób rażący
Według zasady - idiotycznych przepisów się nie przestrzega. I jak sam widzisz po tym temacie większość Polaków jeździ tak jak uważa za stosowne i jest to akceptowalne.
Rozumiem, że nigdy nie "puszczasz" skręcającego w lewo bo przecież masz pierwszeństwo, albo pieszego który stoi i stoi przed tym przejściem bo ciągle samochody jadą i biedny nie ma jak przejść. I nie zapominajmy o autobusach bo przecież co cię obchodzi, że taki pojazd zachodzi i blokuje pas (albo dwa, albo całe skrzyżowanie).
160 w miejscu gdzie można 90
Dlaczego mam jechać 90 skoro są warunki aby jechać 160?
że ograniczenie w zabudowanym jest bzdurne
Nie wiem gdzie mieszkasz, ale wiedz że są miasta (ja podam za przykład Kraków) w których są ulice gdzie jazda 50 jest żenująca.
Dlaczego mam jechać 90 skoro są warunki aby jechać 160?
Jak są warunki na 160 to i są na 320! Zmień samochód i jazda! ;)
^Zaloze sie, ze niejeden z tych owijajacych sie dookola drzewa pomyslal sobie dokladnie to samo przed docisnieciem gazu. W sumie nie mam nic przeciwko, zeby debile sami sie unicestwiali, byle nikt postronny nie ucierpial razem z nimi.
@davis: Proszę bardzo niech leci na komendę, mogę nawet podać imię, nazwisko, numery samochodu, tyle, że i tak mi nic nie zrobią, bo musię być przyłapany na gorącym uczynku.
Według zasady - idiotycznych przepisów się nie przestrzega
A kto decyduje o tym, że dany przepis jest idiotyczny? Jakoś o zapięciu pasów pamiętasz, chociaż wcale nie ma gwarancji, że cię uratują, mogą czasem zaszkodzić. Idiotycznym jest jazda na światłach całą dobę, ale jeździsz na nich.
Traktujesz przepisy dowolnie, czyli nie jeździsz zgodnie z nimi.
Mnie tylko chodziło o to, by właśnie pokazać, że w temacie o panu romanie z kamerą są sami święci, a gdy przyjdzie co do czego, to żaden nie respektuje przepisów w stu procentach i na każdego prędzej czy później taki roman znajdzie haka. Ale to przecież zawsze ten drugi jest idiota, bo łamie akurat przed kamerą przepisy, a ten przed monitorem komputera jest ideałem kierowcy.
Sam nie jestem święty i łamię często niektóre z przepisów, najczęściej dotyczące te prędkości, typu jazda 60-70 w zabudowanym kiedy cała kolumna tak jedzie, ale już jazda 160 w niezabudowanym by mi przez myśl nie przeszła, bo tyle nawet na autostradzie nie cisnę. 90 w niezabudowanym to dobra prędkość, do stówki można sobie pozwolić i nie jest się zawalidrogą a i prędkość nie stwarza takiego zagrożenia.
ostatnio troszkę za szybko zdarza mi się jeździć no ale to jest spowodowane że pół roku jeździłem po jezdni ośnieżonej/z lodzonej i teraz przyjemnością było przekroczyć te 40-50km/h. Ale zaczynam się ogarniać.
za to na STOPie zawsze się zatrzymuje, jeden raz zdarzyło mi się w życiu na czerwonym przelecieć ale to na Zakopiance, żółte omijam.
jezdze sporo, niestety nie zawsze przepisowo ale nazwalbym swoja jazde spokojna, przede wszystkim jestem wyczulony na: wyprzedzanie, omijanie na pasach, wyprzedzanie na skrzyzowaniach, po trasie jak wichura, to zwalniam do 70, w miescie nie skacze z pasa na pas ale poza miastem bywa, ze przycisne i to za duzo, bywa przeskoczyc na poznym pomaranczowym, czy jazda bez pasow
U nas nie ma kultury przestrzegania przepisów i to jest problem. U nas nawet policja łamie przepisy. U nas wszyscy łamią przepisy. U nas z łamaniem przepisów na drodze jest jak z piciem alkoholu w kabarecie Pazury sprzed 20 lat ("U nas 99,9% ludzi BYŁĄ, JEST albo BĘDZIE PIJANA. U nas tylko chorzy nie piją").
Jeśli ktoś pisze, że owczy pęd jest bezpieczniejszy niż trzymanie się przepisów odpowiem: należy zlikwidować zielone strzałki. Kierowcy często nie zwracają uwagi, że wtedy piesi mają zielone na prostopadłej jezdni i to jest niebezpieczne. Permanentne czerwone! Należy zmniejszyć promienie za zakrętach. Należy kluczyć drogą, robić zwężenia przy przejściach (azyle), należy w centrach wprowadzać ograniczenie do 30 wraz z progami zwalniającymi etc. Tyle, że wtedy po d... dostają także Ci w miarę uczciwi kierowcy.
PierwszyWolnyJestZajęty
"Według zasady - idiotycznych przepisów się nie przestrzega. I jak sam widzisz po tym temacie większość Polaków jeździ tak jak uważa za stosowne i jest to akceptowalne."
Czyli jeśli większość obywateli uznaje że coś jest dla nich złe i łamią zasadę to w imię ich wyboru należy zmienić reguły włączają w to 80 km/h w zabudowanym chociaż ze względu na ich wspólne dobro byłoby to niekorzystne?
Rozumiem, że nigdy nie "puszczasz" skręcającego w lewo bo przecież masz pierwszeństwo, albo pieszego który stoi i stoi przed tym przejściem bo ciągle samochody jadą i biedny nie ma jak przejść. I nie zapominajmy o autobusach bo przecież co cię obchodzi, że taki pojazd zachodzi i blokuje pas (albo dwa, albo całe skrzyżowanie).
Ale kwestia kultury to poziom wyższy. Najpierw jest poziom przestrzegania przepisów czyli np. po mieście jadę 50. Poziom wyższy to: jadę 50 i jestem kulturalny.
Chcesz powiedzieć, że swoją kulturą rozgrzeszasz swoje inne drogowe grzeszki? :P Okradłem dwóch ludzi, ale dwóm innym biedakom dałem na chleb. Robin Hood!
InGen > Dobre i jakże prawdziwe :P Przecież nikt z nich nie zakręcił się celowo. A mnie na kursie uczono. NIE LICZCIE na farta. W jedną i drugą stronę w środku pola przy drodze nie będzie drzew a wy się zakręcicie na tym jednym.
Mutant z Krainy OZ: "Mnie tylko chodziło o to, by właśnie pokazać, że w temacie o panu romanie z kamerą są sami święci, a gdy przyjdzie co do czego, to żaden nie respektuje przepisów w stu procentach i na każdego prędzej czy później taki roman znajdzie haka."
Rozumiem że pijesz do cynizmu i hipokryzji ludzi, ale jednak jest pewna skala. Jeśli ktoś pisze, że stara się przestrzegać przepisów chociaż zdarza mu się pojechać po mieście 60, a po autostradzie 140 oraz, że nie zatrzymuje się na zielonych strzałkach (jednocześnie zatrzymując się przez przejściem na poprzecznej drodze) itp. to jednak inna skala niż ktoś kto po mieście lata 110, zawraca na zakazach, jeździ na "późnym żółtym" etc.
Poza tym u nas problemem jest WIEDZA a raczej jej brak. Ile ludzi wie, że należy się zatrzymać przed przejśćiem jak na pasie zatrzymał się ktoś inny (przypominam, kara to 10 pkt i 500 zł). Ostatnio tak mi się zatrzymała kobitka ok. 40-tki a po pasie obok 70 km/h przejechała babka po 60-tce.
Jest także inna sprawa. Zasadniczo większość kierowców to ta kategoria I: 60 po mieście, niezatrzymanie się na strzałcc etc. Mniejszość to Ci łamiący je na ostro. Nikt mi nie powie, że jazda po zabudowanym (2 pasy, 1 jezdnia, brak podoba czyli polski standard) to nie jest piractwo. Natomiast garstka kierowców to przepisowi puryści.
Czy jezdzicie zgodnie z przepisami ruchu drogowego ? - TAK jednak nie zawsze je przestrzegam ;)
odpowie ktos na pytanie dlaczego kierowca zawodowy robiac srednio 12 000km miesiecznie gdzie przecietny kowalski robi hmmm 2 - 3000km ? jadac do pracy ma taka sama ilosc punktow do zdobycia ?
dostalem ostatnio mandat 200zl i 4pkt z fotoradaru i mimo ze to niewiele to zaczynam sie martwic o swoja przyszlosc w naszym zlodziejskim panstwie.. gdzie liczy sie tylko kasa bo poprzez kare finansowa poprawia sie nam drogi bezpieczenstwo etc.. - a tak naprawde poprawi sie stan konta i zycie pod imunitetem kilku cwaniaczkow...
Dziwne pytanie, rownie dobrze mozesz zapytac CZY POTRAFISZ NIE ODDYCHAC PRZEZ GODZINE?
ja swego czasu dostalem mandat w wysokosci 150zl +5pkt za to, ze pojechalem wg. zielonej strzalki zamiast zoltej... autobus zaslonil zakaz wjazdu (tylko dla busow), dogadac sie nie szlo. Moze jakby to byla policja to moze daloby sie cos zdzialac, ale ze straza miejska juz nie... To juz wolalbym dostac ten mandat + punkty za szarzowanie na drogach, a nie za to, ze ktos postawil samochod pulapke ;)
Miejsce - empik - Katowice
Hellmaker > Oczywiście, że 140 można. Miało być 150 :)
Morbus > Nie rozumiem dlaczego z jakiegoś powodu limit dla Ciebie ma być zwiększony. Czyli chciałbyś, żeby np. limit wynosił 10 pkt za każde przejechane 10000 km w roku :P Niedorzeczne. To może jako intensywny pasażer komunikacji miejskiej (powiedzmy 6 kursów każdego dnia) powinieneś móc 1 w miesiącu jechać na gapę :P
Co do prędkości - bawi mnie to gadanie. Zgadzam się, że ZDARZA się iż fotoradary (szczególnie te gminne, nie od krokodyli) są postawione dla nabijania kasy. Z drugiej strony czy ktoś na 80-tce zmusza do jazdy 100? :P