Recenzja gry Slender: The Arrival - przerażająco, ale krótko
Pamietam jak z 4ką znajomych zorganizowalismy sesyjke skypowo-gameplayowa w niekomercyjnego Slendera. Nie powiem bylo strasznie i niejeden z nas "pisnal". Efekty "boo" rozbily nas totalnie. Slender: The Arrival potraktowalismy juz raczej jako eksperyment czy zalozenia pierwowzoru nadal potrafia nas wystraszyc. I okazalo sie ze owszem, ale podobnie jak przy pierwszej czesci - jest to chwilowe. Kiedy poczujemy "moc" mozliwosci ucieczki przed Slendermanem i sprobojemy w miare mozliwosci przelaczyc sie na wpajanie sobie do glowy ze ZARAZ COS SIE STANIE jest o niebo lepiej dla gracza, ale o pieklo gorzej dla tworcow, ze mozna na ich zabiegi sie uodpornic. Nie zmienia to faktu ze rzeczywiscie Slender jest horrorem jak na dzisiejszcze czasy bardzo dobrym, wzmagajacym u gracza poczucie strachu przed tym czego nie widzi. Swietne udzwiekowanie i gesta atmosfera doslownie "dusza" nas przed komputerem. I to sie chwali. Mimo wszystko na pierwszym miejscu w mojej glowie pozostaje Amnezja - poprostu wymielkem lekowo i nie skonczylem tej gry :) - 2 punkty dla Slendera za to ze jest krotki oraz za to ze mozna uodpornic sie na strach. No chyba ze posadzicie przed komputerem np swoja dziewczyne, albo kogos kto nie wiem czym ta gra sie je - wtedy mozna sie pobawic strachem innego gracza :P
A o optymalizacji nic nie napisaliście. trzeba dodać że jest okropnie skopana.
O optymalizacji nie wspomniałem, bo nie miałem z nią większych problemów - na pececie gra chodziła na najwyższych detalach ze stałym framerate'em, na lapku musiałem pójść na kilka kompromisów, ale po kilku minutach grzebania w ustawieniach graficznych również udało się doprowadzić Slendera do płynności.
Będę musiał zapoznać się bliżej z tą pozycją, jakoś nie miałem wcześniej kontaktu z serią Slender. Po przeczytaniu tej recenzji to wiem, że nawet muszę.
Właśnie to jest dziwne , bo u mnie gdy zmieniałem na low czy na High nie widziałem żadnej różnicy :/
No to problem leży u ciebie, ja także problemów żadnych nie miałem, a komp ma jakieś 5-6 lat.
Ja to chyba jednak jestem ciota :S Podchodziłem do pierwszego Slendera 4 razy: za każdym razem odpalałem grę gdy było już ciemno na dworze, gdy byłem sam w domu i obowiązkowo oglądałem przed zagraniem trailer filmu "Sinister" (o tak żeby się wczuć xD). Znalazłem max 5 kartek 2 razy poleciał alt+F4, później już mnie Slender dopadał...
Gacie miałem pełne, ale jak zauważa JeffreJ z czasem człowiek się przyzwyczaja.
Kilka dni temu wieczorem oglądałem na youtybe fragment z recenzowanej tu części: gdy był fragment z tymi generatorami (?) to tak podskoczyłem w pewnym momencie, że aż tą wysuwaną szufladkę na klawiaturę wykopałem D:
Przez takie gry, czy tego typu filmy człowieka czasami nachodzą dziwne myśli... Ale jakoś tak człowiek lubi ten zastrzyk lęku -.-
A ja tam cały czas czekam na The Legend. pomijając wykorzystanie CryEngine 3, pod względem klimatu zapowiada się wybornie - dotychczasowe filmiki są naprawdę nastrojowe, motyw muzyczny wyborny, a dodatkowe historie zapowiadają się równie ciekawie ;) A za Arrival też trzeba się będzie wziąć.
Nie wiem, co było straszne w pierwszym Slenderze, dla mnie to wogóle nie był horror, szczególnie żałosne są filmy na youtubie, na których dzieciaki udawały, że srały w gacie ze strachu. Mam nadzieję, że Arrival będzie lepsze.
ja mialem wymaksowane wszystko poza cieniami i mialem stale 30 klatek. To cienie zzeraja najwiecej fps-a a roznicy w nich nie widac i w dodatku wydaja sie miejscami kwadratowe
Przeszedłem już. Kilka razy prawie zszedłem z tego świata gdy slender pojawiał się tuż przede mna.
Ta "laska" w kopalni strasznie wkurzająca ale tez przerazająca. Natrudziłem sie by przejsc. Czasami po uruchomieniu generatorów i wracaniu do windy mnie dopadła i musiałem to robic od nowa. Ogólnie gra jest niezłe tylko faktycznie za krótko. Mi zajęła raptem niecałe 2 godziny. Nie wiem czy im sie nie chciało czy jak ale dali ciała z tym.
Ogólnie polecam ale długo nie pogracie.
Gra jest rzeczywiście straszna , kilka razy zdarzyło mi się podskoczyć na krześle , co moim zdaniem jest dobrym wyznacznikiem horroru
Ukończyłem wg czasu podanego w grze w 40 min, a faktycznie z 2, 3 razy dłużej się męczyłem z tym frustrującym bieganiem po kopalni. Przed Proxy uciekłem dopiero chyba za 4 razem, bo cały czas gdzieś mi się chował ostatni generator i biegałem, jak debil po tej nudnej lokacji (na hardcorze podobno trzeba jeszcze znaleźć kanistry!). Przyznam, że grając parę razy podskoczyłem na fotelu, ale emocją przebijająca strach stało się z pewnością wkur.... Generalnie nie polecam, lepiej "odpalić" Outlast wraz z dodatkiem lub Amnesję...