W tym wątku rozmawiamy o pisarzach fantasy i sf, choć zdarzają się również przedstawiciele literatury pięknej. Jeśli czytałeś jakąś ciekawą książkę - napisz o niej. Można też przeczytać coś ciekawego o komiksach. Integralną częścią są także dyskusje batalistyczno-militarne :)
Aha - proszę się nie bać tego Martina w tytule ;-PPP
Strony, które każdy fantasta znać powinien:
Serwisy informacyjne:
http://katedra.nast.pl - Katedra
http://www.gildia .pl - Gildia (trzeba sobie wpisać do przeglądarki)
http://www.valkiria.net - Valkiria
http://www.polter.pl - Poltergeist
http://wrak.pl/ - Wrak (komiksy)
http://www.aleja-komiksu.pl/ - Aleja komiksu
http://www.serwis-komiksowy.pl/ - Wielkie Archiwum Komiksu
Magazyny literackie:
http://www.esensja.pl - Esensja
http://www.fahrenheit.eisp.pl - Fahrenheit
Inne:
http://www.biblionetka.pl - netowa baza danych o książkach
http://www.plan9.art.pl - amatorskie filmy, mamy tam "swojego" człowieka czyli Garretta
http://www.radiorivendell.com - radio internetowe
http://www.steampunk.republika.pl/ - dla miłośników Steampunka
http://www.baen.com/library/ - bezpłatne ebooki wydawnictwa Baen
http://www.sfsite.com - recenzje i opisy
http://www.sffworld.com - recenzje i opisy
http://hitalia.rotfl.eu.org/ - historia zapoczątkowana w Feniksie
Strony czasopism:
http://www.fantastyka.pl/ - Nowa Fantastyka
http://www.science-fiction.com.pl/ - Science Fiction, Fantasy i Horror
http://www.locusmag.com - Locus
Strony pisarzy:
http://www.georgerrmartin.com - strona autora z tytułu wątku.
http://www.malazanempire.com - strona o cyklu Stevena Eriksona
http://www.sapkowski.pl - chyba nie trzeba przedstawiać
Grafiki:
http://www.imagenetion.com
http://republika.pl/artarka_top
http://www.artfan.net
http://www.fantasya.net
http://www.fantasygallery.net
Poprzednia część:
https://www.gry-online.pl/S043.asp?ID=12249935&N=1
Wiadomość na dziś: Mag dostał tekst "Republiki złodziei" Lyncha do tłumaczenia, więc możemy śmiało zakładać, że jednak termin jesienny zostanie dotrzymany.
A mnie jakoś Lynch trochę nudził, więc nie wiem, czy kupię następny i ewentualne kolejne tomy. No, chyba że w wątku i na Katedrze rozlegną się same pochlebne peany na ich cześć :)
A tak a propos, nigdy nie byłem mocny z łaciny - który to już z kolei wątek?
Zdaje się, że w przypadku Lyncha peany będą od osób nieobiektywnych... a jak ich nie będzie, to zapewne oznaczać będzie, że nie warto było tyle czasu czekać (lub też gusta się zmieniły).
Jak będą peany, to się zastanowię - może i mnie się gust zmieni? :)
Info dla posiadaczy czytników - dzisiaj na publio jest finał urodzinowej promocji Rebisu. Sam zanabyłem sobie siedem ebooków za ok. 92 zł, co porównując z cenami wydań papierowych jest chyba niezłym wynikiem.
Powolutku kończę "Starcie Królów" a dawno mnie w Ępiku nie było w związku z tym mam pytanie. Czy "Nawałnica Mieczy" jest jeszcze u nich dostępna w niefilmowych okładkach?
To dodam jeszcze, że Lynch tak się rozochocił, że wrzucił w sieć przykładowy fragment "Republiki..." http://io9.com/an-exclusive-chapter-from-republic-of-thieves-by-lies-468507382
Xinjin - nie mam pojęcia jak w Empiku, ale w sieci bez problemu. Zakładam, że w księgarniach stacjonarnych może być problem z tomem 1, bo teraz wyszedł filmowy'; drugi nadal tylko w wersji starej występuje w przyrodzie.
Wrzucę dwa linki - pierwszy do zdobyczy książkowych z marca, a drugi do omówienia marcowych lektur i planów czytelniczych na najbliższy czas.
http://shadowmage.nast.pl/2013/04/marcowe-zdobycze-4/ - zakupy
http://shadowmage.nast.pl/2013/04/4764/ - omówienie
Przeczytałem ZŁOMIARZA Bacigalupiego - dla mnie super, choć za krótko. Autor dołaczył do grona moich ulubionych z priorytetem "kupić i przeczytać natychmiast" :)
Jestem także świeżo po ROZGWIEŹDZIE Wattsa - rewelka, a bałem się czy po genialnym Ślepowidzeniu będę w stanie to (afiszowane jako robocza wersja Ś) przeczytać. Już zamówiłem WIR oraz BEHEMOTA i czytam w pierwszej kolejności !
Shadow ====> Na Złomiarza pewnie też będziesz kręcił nosem :p
W tamtym roku Nowa Fantastyka zrobila promocje dla tych co kupia prenumerate pomiedzy wrzesniem a grudniem, dali za darmo archiwum cyfrowe, zawierające wszystkie numery NF od 1982 do 2004 roku, na dwóch płytach DVD. No ja oczywiscie dowiedzialem sie po fakcie, co wiecej znajomy dzwonil do redakcji i tego archiwum oni nie sprzedaja.... Wiec jesli ktos posiada i moglby mi udostepnic kopie bylbym wdzieczny :)
Widziałem na allegro :)
A, jeszcze taka informacja - Czas Fantastyki stał się pismem darmowym, ale przez to zniknął z normalnej dystrybucji. Można jednak wysłać koperty ze znaczkami do Prószyńskiego, a będą odsyłać. Z tym, że lepiej wcześniej zadzwonić i dogadać szczegóły.
Jakbys mogl linkiem zarzucic bo jakos znalezc nie moge :) straszne to jest ze tego nawet na torrentach niema, a tam podobno jest wszystko :P
Tak 544655, jestem jak zwykle w trybie niewidoczny :)
No nie mówię, że teraz jest, ale parę razy widziałem. I za niewielkie pieniądze. Może być też z wcześniejszej takiej promocji, tak sprzed 3-4 lat.
davis -> siedze online tak od 16-23 :)
Shadowmage - polecisz coś z fantastyki naukowej w stylu Teda Changa? Przeczytałem dwie antologie nowych Rakietowych Szlaków i wszystko post-Chiang było mocno "meh". Chyba czytanie Chianga zmieniło moje spojrzenie na fantastykę:) (na tyle, że nie potrafię napisać zdania bez jego nazwiska - edycja)
Jakby to było tak proste - nie przychodzi mi na razie do głowy nikt, kto by pisał w tak zróżnicowany sposób. A wszystko już Chianga czytałeś?
Tzymische powinien sie ucieszyć, bo czytam właśnie "Luna to surowa Pani" Heinleina - z tego co pamiętam, jego ulubioną książkę H. Na razie mogę powiedzieć tyle, że wszystkie obiegowe opinie (opisy) o tej książce nie do końca zgodne z prawdą.
Shadowmage "Luna to surowa Pani" calkiem dobra jest, chociarz czytalem wieki temu :) sam niewiem jakbym do niej sie odnosil jakbym ja czytal teraz.
Kilka ksiażek Heinleina czytałem, ale ta wydaje się jak na razie najbardziej rozbudowana.
Shadow, a po "Lunie ..." jest jeszcze "Kot, który przenika ściany".
BTW. To zdanie, że "moi przodkowie witali Neila Armstronga" to było w "Lunie"?
Mnie ono rozłożyło :-)
Heinlein okazał się całkiem fajny, chociaż gorszego blurba w życiu nie widziałem. Widać, że osoba go pisząca nie czytała książki, a i streszczenie chyba nie bardzo :)
Poza tym na czerwiec Mag zapowiedział wydanie nowego Eriksona. Po "Okaleczonym bogu" miałem trochę przesytu i cieszyłem się, że cykl się zakończył, ale już mi przeszło i znowu chętnie poczytam co też Kanadyjczyk wytworzył - tym bardziej, że to nowa historia, chociaż świat ten sam.
A ja panu Eriksonowi już dziękuję. Jego styl pisarski niestety ewoluuje w bardzo niepodchodzącym mi kierunku nudy, pseudofilozoficznego bełkotu i zupełnie nieśmieszego humoru.
Zmian już w trakcie cyklu miał kilka, więc nie jest powiedziane, że znowu podejścia nie zmieni. Znajomy czytał w oryginale i mówi, że jest lepiej niż w końcówce "Malazańskiej...".
Gorzej, że pewnie książka ukaże się w formacie jak wznowienie cyklu: i nieporęczne, i nie będzie pasować do reszty.
W BONITO majówka cenowa do 19.05 - w tym czasie możesz kupić większość pozycji z rabatem 25%!
Shadow ====> Jedyne, co mogłoby mnie skusić od SE, to albo tom poświęcony Karsie (ale w klimacie dawnego Karsy) albo K'Chain.
Czytam pierwszą ze swoich książek Heinleina i widzę, że wielu się na nim wzorowało. Te wszystkie detektywy Garretty... Nawet pewien bohater z 'Pana Lodowego Ogrodu' ma niemal identyczne nazwisko, jak postać wspomniana w 'Szlakach Chwały'
Yans-->tom z perspektywy jaszczurzego roju? Ciekawe :)
Nick-->jak na większości klasyków. W SF moze nie jest to aż tak widoczne, ale w fantasy da się wymienić kilka autorów, którzy wymyślili (prawie) wszystko.
Witajcie, jestem po lekturze Gry o Tron oraz Starcia Królów. Zanim zabiorę się za Nawałnicę, chciałbym troszkę odpocząć od cyklu i posmakować czegoś nowego. Co polecacie, poza Tolkienem i Sapkowskim? W szczególności prosiłbym o coś mrocznego. :)
"Grę Endera" warto przeczytać także ze względu na nadchodzącą premierę filmu :)
http://www.youtube.com/watch?v=vP0cUBi4hwE
Kaiserek ====> "Ślepowidzenie" oraz Trylogia Ryfterów Petera Wattsa: "Rozgwiazda", "Wir" i "Behemot", "Modyfikowany Węgiel" Richarda Morgana oraz większość książek Feliksa Kresa w tym np. Strażniczka istnień, Piekło i szpada, Klejnot i wachlarz.
Siema.
W sobotę kumpel ma urodziny i chciałbym mu kupić książkę Sci-fi.
Kolega bardzo lubi klimaty sci-fi. Jeśli chodzi o gry to mass effect przeszedł wszystko ze wszystkim, jednak książkę wolałbym inną. Bardzo podał mu się serial Battlestar i fajnie byłoby coś w tym klimacie. Wiem, że za dużo nie czytał także mogą być hiciory, które wszyscy znają (oprócz "Gry Endera", która niedawno skończył)
--->Orrin (40)
B.V Larson - Rój (Cykl Starforce)
Jack Campbell - Cykl Zaginiona Flota (najbardziej zbliżone do Battlestara)
Elizabeth Moon - Być bohaterem
Może jakieś space opery Hamiltona?
A tak poza tym to jednak gusta się zmieniają. Parę lat temu przeczytałem pierwszy tom "Johantana Strange'a i pana Norrella" Clarke z chłodnymi odczuciami - na tyle, że nie zabrałem się za następne. Teraz czytam nowe wydanie całości w jednej książce i bardzo mi się podoba.
Orrin ====> Ja polecam Richarda Morgana i jego serię o Takeshi Kovacsie - "Modyfikowany Węgiel", "Upadłe anioły" i "Zbudzone Furie"
Ja polecam Richarda Morgana i jego serię o Takeshi Kovacsie
Super czytadło i ten klimat rewelacja.
Ostatnio skończyłem Niebo ze Stali Wegnera i szukam czegoś podobnego. Może ktoś coś poleci? Z góry uprzedzam, że Eriksona i Martina mam już za sobą.
Jak to nie ma? Chociażby Czarna Kompania Cooka była utrzymana w podobnym stylu. Z tego co kojarzę był to w pewnym sensie pierwowzór dla Eriksona. A tak poza tym musi istnieć coś jeszcze.
Ręce precz od CK :)
A propos, właśnie skompletowałem sobie wszystkie sześć - bo tyle chyba u nas wyszło - książek Abercrombiego, zachęcony przychylnymi opiniami w tym wątku, i zabieram się za lekturę. Ciekawe, czy mi się spodoba.
Rozumiem, że oddzielne książki są jakoś powiązane z trylogią? A jeśli tak, to w jakiej kolejności to czytać?
Wydarzenia z osobnych powieści mają miejsce po trylogii i należy je czytać w kolejności pisania, czyli "Zemsta...", "Bohaterowie", "Czerwona kraina" - przynajmniej ludzie tak mówią, bo sam dwóch ostatnich jeszcze nie czytałem.
Czytam sobie "Nexusa" Rameza Naama - książka wychodzi u nas na początku czerwca. Na razie ostrożnie oceniam, że może być to coś dla fanów Takeshiego Kovacsa, ale dam znać więcej, jak skończę.
Coltain ====> Nie żartuj, CK to słabizna i nuda, do pięt nie dorasta Meekhańskiemu cyklowi Wegnera. A taki ogólny poziom podobieństwa, to znajdziesz w prawie każdej książce fantasy.
Shadow ====> Szybko czytaj i pisz recenzję tego NEXUSA !!! :)
Yans --> No nic, zostaje mi sprawdzić co warte jest to Pierwsze Prawo. A co do Czarnej Kompanii, mimo że czasami wiało nudą, to miała w sumie jakiś taki surowy urok/klimat, który do mnie trafiał.
Coltain ====> Pierwsze spotkanie z (anty)bohaterami Abercrombiego może być sporym szokiem ;) A co do CK, to ja podziękowałem w połowie 2 tomu. A było to, kiedy jeszcze miałem sporo czasu na czytanie książek.
Shadow, Zyga ====> A może jednak bardziej o słynnym modelu Nexus 6 ?
Yans, jakkolwiek twoja propozycja jest kusząca, to w książce Nexus jest czymś innym :)
Yans --> Jestem na razie po kilku pierwszych rozdziałach i jest naprawdę nieźle. Bohaterowie faktycznie wyglądają na ciekawych, szczególnie Glokta wybija się z tłumu. Nie pozostaje mi nic innego jak czytać dalej. Mam tylko nadzieję, że akcja nieco przyśpieszy.
Ręce precz od CK :)
Właśnie skończyłem pierwszego Abercrombiego i jestem zachwycony. Dawno nie czytałem tak dobrej fantasy z sensownym pomysłem na samą siebie. Bardzo urocza plejada antybohaterów, wartka akcja, ciekawe pomysły.
A już najbardziej mi się podobało - i sam nie wierzę w to, co piszę - że "Samo ostrze" jest tak bardzo klasyczne. Że w samym szkielecie jest książką, którą można było napisać ze 20-30 lat temu. Tylko całe mięso na tym szkielecie jest świeże i parujące :)
Ręce precz wiadomo od czego...
Kończe "Ostateczny argument królów" i jak dla mnie to jednen z lepszych cykli fantasy jakie czytałem od baaardzo dawna (od czasu Martina i Eriksona chyba).
Yans - wiem, że na nowego Eriksona grymasisz, ale musisz przyznać, że okladka im wyszła:
Właśnie zacząłem czytać Grę o Tron, i już na dzień dobry zaatakowały mnie "sery" i "maestry" nie ukrywam dziwnie to wygląda :| Jest to wymysł Martina, czy wesoła twórczość tłumacza?
Erikson i tylko trylogia? Phi, obniżył facet loty :D
A co do Abercrombiego - zacząłem właśnie drugi tom, i z każdą stroną coraz bardziej gościa lubię :)
Shadow ====> Przyznaję, okładka wyszła naprawdę dobrze, ciekawe jak z zawartością ?! Kiedy recka ???
Szenk ====> Pewnei się okaże, że to co napisał w 3 tomach dąłoby się zmieścić w jednym ;)
Kermit ====> Wstydź się, że dopiero teraz sięgnąłeś po Abercrombiego i jego milusińskich. Czy Blondi już też przeczytała, bo jak nie ... ?!
EnX - i ja jestem dopiero podczas pierwszego czytania serii. Wstyd sie przyznac. Choc juz w trzecim tomie. Mnie rowniez troche uderzylo, ale wyglada, ze to autorski pomysl Martina, bo w oryginale jest tak samo. Mimo to idzie sie przyzwyczaic, a wlasciwie po chwili zapomniec i utonac w opowiesci.
Ano, Martin trochę pozmieniał. Tutaj można wdać się w trwającą od lat dyskusję czy fantasy odzwierciedla średniowiecze (lub inną epokę), a jeśli tak, to na ile mamy pilnować wiarygodności takiego odwzorowania.
Czy mógłby mi ktoś polecić książkę wzorowaną na pierwszym tomie "Pana Lodowego Ogrodu"? Interesuje mnie coś na wzór wątku Drakkainen, czyli więcej surviwalu, przemyśleń bohatera i fajnie jakby było trochę (a nawet dużo) cyberpunku bądź samej cybernetyki. Z powiedzmy takiego "wzorca" przeczytałem tylko ToyWars
spoiler start
(chociaż mało tutaj tego czego oczekuję, na koniec wszczep jakoś to podciągnął)
spoiler stop
i PLO.
Faktycznie idzie się szybko przyzwyczaić, powoli kończę GoT i przestałem zwracać uwagę na te dziwnie brzmiące przydomki. Szczerze żałuję że tak długo ta seria leżała na półce zanim się za nią zabrałem, zdecydowanie jedna z lepszych powieści fantasy jakie miałem okazje czytać.
Bantam-->To dość precyzyjne wymagania i nie ma wiele książek spełniających wszystkie te kryteria. Mnie w każdym razie nie za bardzo coś przychodzi do głowy. Inna sprawa, że doszukiwanie się cyberpunku w PLO to trochę działanie na siłę :)
Shadowmage --> Źle się wyraziłem, osobno chciałem dodać o cyberpunk'u. Właśnie się spodziewałem, że ciężko będzie trafić coś w tej kategorii ;)
A znajdzie się coś ciekawego(lekkiego) z cyberpunk'u na początek ? Nigdy nie przeczytałem niczego z tej tematyki ale w nie jednej książce było kilka powiązań.
Klasyka CP jest zwykle przyciężkawa :) Z bardzo szerokiego cyberpunku jest dość lekki i przyjemny "Obcy brzeg" Friedman. Z nieco bardziej wymagających "Zamieć" Stephensona.
Shadowmage - Dziękuje za tytuły, na pewno sprawdzę. Jak się wkręcę w klimat to wrócę po więcej :)
Czyżby o to chodziło MAGowi ?!
Sieć księgarni Matras nie płaci kontrahentom, by nie stracić płynności
Yans-->wątpię, to raczej jeden z elementów większego obrazu.
Zresztą AM pisał na Katedrze, że u nich Matras to 3-4%.
Swoją drogą czy aby niepłacenie nie jest oznaką straty płynności? :P
koboon-->Teraz przejdzie traumę i będzie miał usprawiedliwienie, żeby znowu nie pisać :D
Co do Matrasa, to wygląda jakby miał wykopyrtnąć niedługo albo ktoś go przejmie.
Co do GRRMa, to dobrze chociaż, że nie zamierza ukatrupić Tyriona !
Grając w Grę o Tron (chodzi mi o grę komputerową :P) natknąłem się na Martina w roli maestra w jakimś zamku. Mówi on, że spisuje historię Westeros i kończy 6 część, którą wyda w następnym roku.
RPG ujrzał światło dzienne w 2012 jest jakaś szansa, że Wiatry Zimy rzeczywiście wyjdą w tym roku? ;]
jest jakaś szansa, że Wiatry Zimy rzeczywiście wyjdą w tym roku? ;]
Z tego, co przeczytałem na zagranicznych stronach poświęconych GRRM to żadna... optymistycznie 2014 dopiero. Ja tylko mam nadzieję, że GRRM będzie cieszył się dobrym zdrowiem i nie zrobi takiego numeru, jak Robert Jordan.
Raczej nie ma najmniejszych szans na to, a i 2014 jest wątpliwy. Chociaż Dżordżi ostatnio mniej bloguje, więc może więcej pisze? W każdym razie pewnie wzięli wypowiedź Martina jak powstawał koncept gry, a czas zweryfikował plany :)
Biorąc pod uwagę dotychczasowe doświadczenia, plus jeszcze zaangażowanie w serial, to optymistycznym uważałbym rok 2015.
Ewentualnie do czasu wydania książki poznamy jakieś 50% treści z odczytywanych na konwentach rozdziałów.
@Pankracy Czartoryski
Ja tego nawet nie czytam, wolę sobie już poczekać do książki i mieć wszystko w jednej całości. ;)
Data "Tańca ze smokami" pojawiała się pewnie pięć razy, w sumie opóźnienie w stosunku do pierwszej wyniosło ponad trzy lata z tego co pamiętam.
Inna sprawa, że przez serial może jednak się będzie sprężał: byłaby kicha, jakby najpierw obejrzało się zakończenie, a później je przeczytało.
Informacyjnie: na raka zmarł Iain Banks. Wiele jego utworów nie czytałem, ale to co znam, było dobre.
Martin spojleruje:
http://teamcoco.com/video/george-rr-martin-game-of-thrones-spoilers
spoiler start
Teraz to już nie lenistwo mu w głowie, ale wygłupy lub demencja :P
spoiler stop
http://www.filmweb.pl/person/Zachary+Quinto-220917
Przyzwyczajcie się do nowej Deanerys. :PPP
A scena z Aryią na plaży była by kapitalna. :P
Nie ma co, widać, że Martinowi ewidentnie się nudzi. Lepiej za Winds of Winter by się wziął. ;]
Za tydzień wychodzi nowa książka Neila Gailama, tfu tfu, Gaimana, The Ocean at the End of the Lane, też czekacie?:)
Nawet przeszło mi przez myśl zamówienie przedpremierowe, jednak niemiło zaskoczyła mnie cena, ok. 16€ - 60zł. Bookdepository pokazuje, że za 209 dni wyjdzie wydanie prawie o połowę tańsze, więc raczej się wstrzymam. Z resztą obiecałem sobie już kilka razy, że nie będę nic kupował, dopóki nie uporam się z tym co stoi na półkach (ale czy ktoś wytrzymał w takim postanowieniu?:).
Polska premiera miała być równolegle, ale z powodu choroby tłumaczki przesunęła się na wrzesień. Niemniej możesz poczekać, szybciej będzie niż angielski paperback, a cena podobna (29,99).
Tegoroczne nominacje do Zajdli:
http://katedra.nast.pl/nowosci/19393/Nominacje-do-Zajdla/
Pozostaję w stosunku do nich raczej w chłodnym nastroju, szczególnie w opowiadaniach.
Shadow==> Zajdel od paru lat mocno słabuje (jak zresztą cała polska fantastyka). Twórczość Ćwieka jakoś mnie odstrasza po "Kłamcy" i "Liżąc ostrze", ale trzeba mu oddać że się na autopromocji zna. A wygrają znów luzie najaktywniejsi w fandomie czyli właśnie Ćwiek i Kańtoch (chyba że ludzie zagłosują na Dukaja, bo choć nie czytali to wypada).
Słabuje jak słabuje, co roku jest kilka niezłych powieści i opowiadań, z tym że niekoniecznie przebijają się one do nagród o charakterze plebiscytowym.
Ćwiek czasem potrafi niezłe opowiadanie napisać - może nie wybitne, ale warte uwagi - z tym, że akurat one się na wyróżnienia nie załapują. Może to być symptomatyczne :)
Kańtoch... tutaj mam problem. Nie uważam, że wszystkie zdobyte przez nią Zajdle dostała zasłużenie, ale akurat w tym roku będę na nią głosował, bo "Czarne" jest w tym zestawieniu najciekawsze.
Ćwieka i Kańtoch różni jedna rzecz - Ćwiek aktywnie się promuje, natomiast Kańtoch popularność zawdzięcza raczej układowi :P W każdym razie do osoby tak nieśmiałej nie pasuje określenie "najaktywniejsza".
Ja sobie myślę, że wygra Grzędowicz i Dukaj: chyba PLO jednak zgarnie więcej głosów niż Kłamca, a w opowiadaniach Ćwiek sam ze sobą się wyeliminuje. Dukaj chyba jednak więcej głosów zgarnie niż Wegner.
Kańtoch strasznie mi się nie podobała w swoich wcześniejszych tekstach. Przyznaje ze ani "Przedksiezycowych" ani "Czarnego" nie czytałem, bo jakoś nie mam zaufania ze poprawiło jej się aż tak bardzo. "Najaktywniejsza" - chodziło mi o to o czym wspominasz - po ogłoszeniu gdzie będzie Polcon było wiadome kto wygra:):):)
Co do Ćwieka: nic mi w głowie nie utknęło co bym zapamiętał na dłużej natomiast pamiętam ze "Kłamca" był słaby.
Co do polskiej fantastyki nadal mam parę nazwisk które sledze choć muszę przyznać że trochę mnie ostatnio zawodzą:
Huberath - niestety dwie ostatnie powieści nieco mnie rozczarowały czekam na powrót do krótkiej formy.
Wegner - lubię ale to nie jest jakaś wybitna literatura.
Orbitowski - chyba staje się dla mnie za bardzo przekombinowany. Zawiodłem się na "Widmach" choć to nadal pozostaje dobra literatura.
Dukaj - nie czytałem nominowanego tekstu oraz "SF". Mam jeszcze nie dokończonego "Króla Bólu" no ale zawsze z ciekawością oczekuje nowości.
Kosik - mam spore zaległości ale to co czytałem podobało mi się.
Twardoch - za bardzo odpłynął od fantastyki, a w niefantastycznych powieściach mam większe braki wiec Szczepan jest daleko na liście "do przeczytania"
Kołodziejczak - z nim mam problem, bo jestem gotów dać mu wielki kredyt zaufania. "Kolory Sztandarów" to najlepsza polska powieść SF. Czekałem na ten jego powrót ale jakoś mu do konca nie wyszło. Czekam nadal i napewno kupie jak cos wyda.
Nie znam zupełnie Szostaka i Cetnarowskiego - a dużo o nich dobrego słyszałem/czytałem. O ile Szostak to chyba nie moja bajka to Cetnarowskim muszę się w końcu zainteresować.
No i rzeczywiście jak pomyślałem to paru ciekawych pisarzy się znalazło choć dawno nie było z polskiej fantastyki czegoś co mi łeb urwało. Trochę mnie ta polska fantastyka zbrzydła przez ten BOOM wywołany przez "Scienece Fiction" i Fabrykę Słów. Bo jak po huku opadł kurz to okazało się ze nadal czytam tych samych pisarzy co dawniej a z debiutantów to ze trzech się ostało wartych zapamiętania.
Ogólnie się z Twoim przeglądem polskich autorów. Dodam jeszcze, że każda kolejna część "Kłamcy" była słabsza (no może "2" była na poziomie jedynki).
Niemniej Kańtoch, podobnie jak kilkoro innych autorów, znacząco zmieniła się od czasów debiutu. Zresztą, co ciekawe (i może wynikać ze zmian moich gustów) ci autorzy, którzy powoli odchodzą od fantastyki na rzecz szeroko pojętego pogranicza (m.in. Kańtoch, Cetnarowski, Szostak, Orbitowski <ten to w ogóle powinien sobie dać spokój z fantastyką, bo tylko wszystko psuje - jak w "Widmach">, Twardoch <mimo, że mi "Morfina" średnio podeszła>, Małecki) się rozwijają i poprawiają. Duża część reszty stoi w miejscu. Wyjątkiem jest Dukaj, który zawsze ma coś ciekawego do zaoferowania na poziomie koncepcyjnym.
Huberath - "VO" jeszcze było niezłe, ale "PZP" słabiutkie.
Kosik - ten to od lat przecież nic dorosłego nie napisał, co najwyżej kilka opowiadań (no i wyszedł zbiór ze starszymi tekstami).
Ze starej gwardii dodałbym jeszcze Brzezińską, ale ona też już znacznie mniej pisze. Tutaj przede wszystkim język zachwyca.
Z nowych autorów jest kilku wartych uwagi (np. Zbierzchowski czy Nowak), ale oni w zasadzie do tej pory tylko opowiadania piszą (ten pierwszy niedawno skończył powieść).
No mnie trochę żal że rozwój tych pisarzy często kończy się odejściem od fantastyki. Ja rozumiem, że nie można wciąż tworzyć tego samego ale brakuje mi dobrego polskiego pisarza który jednocześnie tworzy coś co nie jest pograniczem ale czystą fantastyką. Sapkowski nadal pozostaje w tym względzie niepokonanym wzorem.
Małeckiego czytałem tylko "Błędy" i jakoś mi nie podeszły. Miałem wrażenie że to taki słabszy Orbitowski.
Rzeczywiście Kosik nie wydał nic dawno jednak Mars i Vertical cały czas pamiętam dosyć wyraźnie i jakoś nie przypuszczałem ze tyle lat minęło (Kameleona wspominam gorzej już).
Brzezińskiej nie wpisałem, bo tak jak piszesz coraz rzadziej publikuje a jedyna jej zapowiedz to książka historyczna (którą zapewne kupie, bo i temat ciekawy i autorka wyborna).
Małecki był takim gorszym Orbitowskim (zreszą ŁO chyba mu redakcję pierwszych książek robił), ale dwie ostatnie książki już miał naprawdę całkiem niezłe - takie obyczajówki z wątkiem fantastycznym w tle. Potrafił się zdobyć na to, czego Orbitwskiemu brakuje, czyli oszczędne traktowanie narzędzi fantastycznych i nie walenie nimi na siłę w finale.
Sapkowski? Wybacz, ale jak nazwać Trylogię Hysycką czy Żmiję jak nie odejściem od tradycyjnej fantastyki? W takim świetle to większość wymienionych przeze mnie autorów pisze w głównym nurcie fantastyki :D
Brzezińska ma w planach książkę bazującą na rosyjskich legendach, dwa fragmenty (opowiadania) były już w NF. Ale nie wiadomo kiedy to się ukaże. Ale to też będzie coś bardziej z pogranicza, coś jak niektóre teksty Szostaka.
I znów wyszło ze mówąć "Sapkowski" mam na myśli "Wiedzmia", bo cała reszta średnio mi podeszła.
"Wiedzmin" był czystą fantasy (ok ok miał dupne wstawki pod koniec) i do tego literacko był naprawdę dobry.
"Trylogia Husycka" już mnie trochę rozczarowała ale nadal nie odbiorę jej ani fantastyczności ani literackiego kunsztu. Fakt faktem że osadzone to było mocno w historycznej rzeczywistości ale wątków czysto fantastycznych (czary, potwory) było tam wiecej niż w pierwszym tomie sagi Martina:p
"Żmiję" wyparłem z pamięci, i uważam że supernowa jest mi winna kasę.
O Brzezińskiej nie wiedziałem, ostatni news o niej jaki znałem to ta książka o kobietach z rodu Jagiellonów.
Takie elementy fantastyczne jak w Husytach często można położyć na karb "ludowości" i wiary ówczesnych - dla nich nie była to fantastyka, to był realny świat. Oczywiście Sapkowski pewnie to wyolbrzymia i koloryzuje, ale bez problemu można sobie wyobrazić, że ludzie z tamtych czasów słysząc takie historie w pełni by w nie uwierzyli. Zresztą to dość częsty motyw w powieściach historycznych, chyba nawet u Sienkiewicza i Druona pojawiały się małe fragmenty z wiedźmami :)
A "Żmija" zła nie była. A byłaby dobra, jakby AS nie chciał zarobić na książce i napisał to, czym początkowo miała być: opowiadaniem.
Swoją drogą jestem ciekaw jakbym teraz odebrał Wiedźmina. Ale trochę się boję zacząć czytać po tych kilkunastu latach, bo już parę razy się rozczarowałem takimi powrotami.
Brzezińska - info było właśnie w NF przy drukowanych tekstach. Książka z tego co pamiętam miałaby się nazywać "Głód". Z tym, że pierwsze info o niej było już w 2011, więc proces powstawania jest długi.
Cetnarowski pisał w śp. SF - wybitnie mi nie podchodziły jego opowiadania, przekombinowane strasznie, przerost formy nad treścią.
Raczej, szczególnie we wcześniejszych tekstach, umiejętności literackie były niewystarczającego do przekazania koncepcji. Cetnarowski chyba jest trochę zapatrzony w Dukaja i też chce pisać teksty totalne, w jakiś sposób wyczerpujące dane kwestie.
Ostatnio jednak jest lepiej, większość tekstów jest znacznie prostsza (co nie znaczy płytka), lepiej przemyślana.
U Sapkowskiego jest tego znacznie więcej niż u Durona czy Sienkiewicza poza tym jest bardziej dosłowne.
Wiem że "Żmija" miała być opowiadaniem i dlatego czuje się oszukany. Kupiłem powieść, przekartkowałem w jedno popołudnie i byłem strasznie zawiedziony.
Odświeżałem "Wiedzmina" jakoś w zeszłym roku. Opowiadania nadal są świetne, dwa pierwsze tomy sagi również. Potem jest już równia pochyła (która jednak miejscami ma dobre momenty). Ogólnie czyta się jak to Sapkowskiego bardzo dobrze, ale emocje już mniejsze a i wady widać wyraźniej. Niemniej nadal to czołówka fantasy.
A swoją drogą mam pytanie o Luciusa Sheparda nie wiesz na ile teksty z "Zielonego kocura" pokrywają się z "krokodylową skałą"?
Ale trochę się boję zacząć czytać po tych kilkunastu latach, bo już parę razy się rozczarowałem takimi powrotami.
Shadow, ale takie ponowne przeczytanie po latach, obiektywizuje opinię. I - zwłaszcza przy bardziej kontrowersyjnych tytułach - jest to b. przydatna czynność :-)
Sam pamiętam jak zweryfikowałem swoje zdanie o "Astronautach" Lema. Swego czasu, na bazie zachłyśnięcia się literaturą SF (a "Astronauci" byli jedną z pierwszych powieści tego typu jaką przeczytałem), uważałem ją za niemal cudowną powieść. Ponowne przeczytanie po latach znacznie zmieniło tą moją opinię.
I przynajmniej się nie wygłupiam w towarzystwie :-)
Dibbler-->Wiem, Sapkowski czerpie z fantastyki pełnymi garściami. Chciałem pokazać jedynie, że w powieściach (para)historycznych jest to dość częste i stosowane od dawna. Teraz w zasadzie jest to wręcz norma (ale i powieści historyczne - przynajmniej u nas - często piszą osoby kojarzone wcześniej z fantastyką).
Shepard - zdaje się, że pierwsza nowela/rozdział z "Zielonego...", czyli tak z pamięci koło 100 stron.
Zyga-->Wiem, dlatego ostatnio zastrzegam się "że czytałem jak byłem młody i wtedy mi się podobało" :)
Ale czasem ma to też dobre strony - coś niestrawnego po latach okazuje się dobre.
Shadow==> bo to jakaś naturalna droga od fantastyki do historii, zarówno wśród fanów jak i twórców.
Dzięki za info o Shepardzie, kupiłem sobie za grosze na allegro.
Ale są różne poziomy niestrawności. Wiesz, jak miałem 10 czy 11 lat to mnie i od Lema odrzuciło ;)
Jak miałem 10 - 11 lat, to nawet nie pamiętam co wtedy czytałem :-)
Chyba głównie Verna i Maya.
No ba :) i jeszcze Tomka Wilmowskiego :)
A tak szerzej: na przykład mam wrażenie, że lektury w szkole są zbyt poważne jak na wiek przeciętnego ucznia. Wiele rzeczy doceniłem czytając ponownie, po kilku latach po skończeniu np. liceum. Podobnie (a może nawet bardziej) jest z fantastyką, a szczególnie science fiction.
Faktycznie tak jest, nawet w liceum, choc bylem w profilu humanistycznym, nie umialem docenic "Lalki". A dzis? :)
Jesli chodzi o SF, to chetnie postawilbym pod pregiez terazniejszosci trylogie Borunia i Trepki, zaczynajaca sie od powiesci "Proxima". Jestem ciekaw czy ktos z was czytal. "Dalekie Szlaki" Sniegowa obronily sie prawie bezbolesnie, podobnie zreszta jak Bulyczow. "Wiedzmina" czytam raz na dwa lata, a tuz po nim Trylogie Husycka, wiec przypominac sobie ich na szczescie nie musze. Troche przez utrudniony dostep do nowosci, a troche przez niebywaly sentyment zwiazany rowniez z zyciem osobistym
Arya? Widziałem już wszystkie te przeróbki :D Joffrey i Tyrion świetnie wyglądają ;)
Bronn
Też kiedyś widziałem na JM.
Byłaby fajna zabawa jakby ktoś na podstawie książki takie arty rysował. I byłoby trudniejsze.
W przypadku grafik tylko z treści, nawet utrzymanych w konwencji serii, często były problemy z identyfikacją niektórych postaci, szczególnie mniej ważnych. Pozbawieniu charakterystycznego stroju/godła itp. byłoby to jeszcze trudniejsze.
@ Maziomir, zdziwisz się jak dobrze ta trylogia wytrzymała próbę czasu (czytałem ponownie ok. 2 lata temu). Należy tylko przymknąć oczy na - nieuchronne w tamtym czasie - wtrącenia politycznie poprawne.
Ale tam występuje ciągle jeden z najnowocześniejszych napędów, prawie namiastka internetu, i życie oparte na białku niewęglowym (a to ciągle przerasta wyobraźnię współczesnych pisarzy SF).
Dlatego jestem niezmiennie pełen podziwu dla powieści napisanej ponad pół wieku temu.
Właśnie sobie uzmysłowiłem, że z Kołodziejczakiem chodziliśmy do jednego liceum i razem grywaliśmy w koszykówkę. Widziałem, że jest red-naczem Kaczora Donalda, ale nie znałem go od strony SF. Jaki ten świat jest mały...
Kurcze Zyga, podkrecasz mi cisnienie. Tylko jak to zdobyc? Widze jedynie audiobooki, ktorych nie znosze. Na allegro nie mam konta od lat, a nie sadze by bylo wznowienie w tym swiecie "nienawisci do komuny". Od dawna juz chodzi za mna ta "Proxima", a czytalem jak mialem lat -nascie.
Ja mam wydanie z lat 50 i drugie z lat 70 (IMO gorsze) ale obawiam się, że nie mieszkamy na tyle blisko siebie żebym Ci mógł pożyczyć :-)
Popatrz po bibliotekach, w niektórych miejskich jeszcze czasem można trafić.
Watpie, w Szkocji jest niebywala posucha w bibliotekach. Moja prywatna jest znacznie lepsza niz polaczone zasoby polskich ksiazek w calej okolicy. ;)
Bede musial ogarnac to allegro, gdyby ktos mial na sprzedaz to chetnie odkupie na zasadzie wyslania kasy naprzod wlacznie z kosztami przesylki. Aha, dziekuje za checi, to mile Zygo.
Dziekuje. Juz jest w ulubionych i bede czekal.
ps.
Jesli bedzie dostepne tylko na Polconie, czy ktos z was bedzie tam obecny?
Ja będę, bo mam na piechotę pięć minut. Ale nie wiem czy Solaris zawita na Polcon.
Zadalem pytanie na blogu i poczekam na odpowiedz Shadowmage. Nie lubie angazowac nikogo bez potrzeby, ale te rzecz bardzo bym chial jeszcze raz dotknac, przeczytac i postawic na polce. Mysle, ze mnie rozumiesz. :)
Co to znaczy "limitowana seria"? To nie będzie w ogólnie dostępnej sprzedaży?
Mazio, jak będzie dostępne i mi przypomnisz, to zakupię itp. Chociaż być może prościej będzie się z Solarise bezpośrednio dogadać, chyba wysyłają zagranicę.
Zyga, Solaris ma teraz dwie serie z klasyką fantastyki, drukują na własnej maszynie w małych nakładach i dostępne to jest jedynie przez ich księgarnię. W dodatku niektóre (na razie chyba jeden) są dostępne tylko dla tych, którzy prenumerują całą serię. Reszta niby jest na zasadach druku na życzenie, ale znając ich nie przywiązywałbym się do tego w 100%.
Akurat Sedeńko wrzucił wywiad, w którym sporo mówi o tym modelu wydawania: http://www.sedenko.pl/?p=5268
Przeczytałem wreszcie ten wywiad. Bardzo ucieszyłem z pomysłu wydawania starych, dobrych, pozycji klasycznej SF. Jeżeli dobrze odczytałem informację, że przesyłka z solarisnet.pl będzie gratis, to z pewnością kupię kilka powieści.
Najchętniej zasubskrybował bym całość, ale wiele z tych powieści mam, inne czytałem, a pewnie będą i takie, które niezbyt mnie zainteresują. Niemniej jednak to będzie dla mnie gorąca strona. :-)
Z tego co się orientuję, to Solaris wysyła gratis wszystkie przesyłki, w których znajduje się przynajmniej jedna ich książka.
W obu seriach ukazało się już kilkanaście książek, więc może już coś dla siebie znajdziesz.
A co do powodów niesubskrybowania, to mam podobnie.
A tak oczyma wyobraźni żelazny tron widzi GRR Martin =>
George R. R. Martin shares a sneak peek of the "real" Iron Throne, as envisioned by none other than himself and painted by Marc Simonetti for the forthcoming nonfiction The World of Ice and Fire: The Official History of Westeros and The World of A Game of Thrones.
via http://cheezburger.com/7649520128
Bardziej ciekawi skala komnaty, chyba wcześniej musiała to być stajnia dla smoków :)
Chyba przecież wcześniej mieli tam chyba te wszystkie szkielety największych bestii...
Mam pytanko do tych co czytali cykl o detektywie Garrecie Glena Cooka :
Udało mi się kupić na wakacjach 3 tom cyklu (Złote miedziane łzy AFAIR) za całe sześćpindziesiąt i zastanawiam się czy warto to czytać nie znając poprzednich tomów.
Dodam tylko że nie jestem fanem, a właściwie jestem zdecydowanym przeciwnikiem poznawania jakiejkolwiek spójnej historii od środka.
Garak==> Każda opowieść o Garrecie jest spójną osobną historią. Oczywiście są jakieś naleciałości z poprzednich tomów ale raczej da się przeczytać środkowy tom bez większych zgrzytów. Doradzam poszukanie innych tomów bo cykl jest naprawdę niezły.
Czytanie jakichś serii jest całkiem fajne... Mam pewne doświadczenie, bo Władcę zacząłem od Dwóch Wież, trylogię husycką od Bożych bojowników i chyba z Diuną było podobnie(jakaś dalsza część najpierw), choć może po 1 na 2 nie trafiłem, a co innego, ale to było dawno, i pewnie nieprawda... Do dziś nie wiem, którą część Fundacji tak właściwie przeczytałem i coś jeszcze było za młodu na pewno...
Takie wejście w świat od środka, to w sumie trochę jak czytanie każdej książki Dukaja, heh. W sumie nawet lepiej, bo tak do końca nie wiadomo, co dokładnie się już działo, w pewnym sensie czyni to historię/świat jakby głębszymi...
Próbuję sobie teraz wyobrazić jakby to było gdyby zacząć czytać PLIO od drugiego czy trzeciego tomu... wooow.. chyba następnym razem biorę w bibliotece pierwszą lepszą część sag od Eriksona, Cooka czy innych Zelaznych...
...chyba następnym razem biorę w bibliotece pierwszą lepszą część sag od Eriksona...
Pierwszy tom "Malazjańskiej..." napisano tak jakby wcześniej powstało kilka innych.
Czytam "Ambasadorię" Mieville'a. I wiecie co? To chyba jego najlepsza książka, bo obstawiam, że część dobrej opinii o "Dworcu Perdido" i "Bliźnie" to efekt nowości i młodzieńczego entuzjazmu. Nadal jest trochę niedoróbek, ale jest dobrze.
Shadow==> JA jestem "Ambasadorią" zachwycony. Do Mevilla podchodzę ostrożnie po "Żelaznej Radzie" która jest dla mnie totalnie niestrawna z powodu nadmiaru i poziomu politycznej agitacji. "Miasto i Miasto" sprawiło że znów uwierzyłem w talent Brytyjczyka, a potem "Kraken" mnie rozczarował. Wychodzi na to że co druga książka Mevilla jest dobra:)
Zadam w sumie dość proste pytanie. Obejrzałem Grę o Tron 3 sezony i przyznaję, że serial jest dla mnie dobry, ale bez rewelacji. Nie mniej, ciekaw jestem jak wypada książka przy serialu. Wiadomo, że w 99% książka > film / serial. I teraz moje pytanie: Czy dla osoby, która nie przepada za fantasy (przeczytałem tylko Hobbita :D) jest szansa, że Pieśń Lodu i Ognia się spodoba ? No i oczywiste pytanie: Czy książka jest lepsza niż serial ?
Dibbler-->To mamy wrażenia mniej więcej takie same z Mieville'a. "MiM" było dobre, ale jednak coś mi w nim nie grało. Teraz tylko mam nadzieję, że końcówki "Ambasadorii" nie spieprzy za bardzo :)
EDIT
Lyczek-->Powiem tak: ten wątek powstał początkowo, żeby podzielić się radością z premiery trzeciego tomu w Polsce :)
Ogólnie książka jest lepsza, więcej wątków, więcej wbijania noża w plecy, więcej niedopowiedzeń. Czy będzie się podobać osobie nielubiącej fantasy? Ciężko powiedzieć, ale sądząc z popularności również książki obecnie, to pewnie tak.
Georgie nadal nie ma dość kasy:)
http://www.wydawnictwoliterackie.pl/ksiazka/2567/Uczta-lodu-i-ognia---Chelsea--Monroe-Cassel
Jakoś nie wierze, że kolejny tom zobaczymy szybko. I gratuluje specjalistom od blubrów umiejętności liczenia do dziewięciu:)
Ooo, widziałem to w wersji angielskiej, ale nie wiedziałem, że i u nas wydadzą :) To zdaje sie jakaś fanka zafascynowana opisami w książce stworzyła.
Łyczek <- w PLiO (szczególnie w początkowych tomach) bardzo mało jest typowych elementów fantastycznych, a na jakieś fireballe i inne takie nie licz w ogóle, to jest bardziej jak powieść przygodowo-historyczna niż fantasy.
Łyczek ---> Jest zdecydowanie lepsza. Choć na początku rozwala trochę wielowątkowość i ilość postaci. Ale skoro oglądałeś serial, to będzie dużo łatwiej.
Ja z kolei czytam teraz 3 tom o przygodach Takeshiego Kovacsa - Richarda Morgana "Zbudzone Furie". Cały cykl nie jest może majstersztykiem, ale czyta się przyjemnie.
Trzeci sezon Gry Tronów skończył się równo z Nawałnicą Mieczy: Stal i śnieg?
Żeby mieć kontynuację z serialem to zacząć czytać od Krew i Złoto?
Davis-->z tego co pamiętam, to trochę poprzesuwali. Części wydarzeń z I tomu Nawałnicy nie było (chociaż może ich nie być w ogóle :P), trochę z II tomu już wykorzystali.
Shadow, proszę Cię.
Wszyscy komentatorzy sportowi (na czele z Maurycym "Aczkolwiek" Kochańskim) mówią: "Ciężko powiedzieć". Ale to są osoby na ogół słynne z określeń typu "cofać się do tyłu" itp.
Ty parasz się raczej piórem/klawiaturą, więc przynajmniej Ty używaj zwrotu: "Trudno powiedzieć".
Wróciłem z urlopu. Przeczytałem "Wśród obcych" Jo Walton - książkę, która zgarnęła nominacje do chyba wszystkich nagród za zeszły rok, a w kilku przypadkach wygrała. Wrażenia... bardzo pozytywne, chociaż fantastyka jest tam śladowa i przedmiotowa. To raczej obyczajowa powieść, która trafia do serc nałogowych czytelników fantastyki, bo w zasadzie jest o czytaniu, dyskutowaniu i patrzeniu na świat przez pryzmat literatury SF.
Hej, poleć mi lub odradź jak znajdziesz chwilę jakiegoś Dukaja, Shadow. Mam jeszcze parę dni, żeby go zamówić. Czytałem Inne pieśni i mi się podobało. Dziękuję.
Jak podobały Ci się "IP", to warto sięgnąć po "Lód" albo "Extensę". Wcześniejsze książki Dukaja są trochę toporne. Ew, jeśli chcesz kwintesencje jego twórczości, to "Króla Bólu" - są tam opowiadania z różnych nurtów: i robiące wodę z mózgu, i bardziej lajtowe.
Widziałem to jakiś czas temu, ale jakoś specjalnie mnie nie zachwyciło. Wszystkie przeróbki a'la Simpsonowie wyglądają podobnie :)
Wybiera się ktoś na Polcon w Warszawie? Miał być Shepard, ale się rozchorował, więc z gości zagranicznych tylko Tidhar przyjeżdża. Czytam sobie właśnie jego "Osamę" i jest nieźle, chociaż przede wszystkim w warstwie językowej, bo historia i realia na razie niezbyt zaskakują ujęciem.
Witam wszystkich!
Czy mógłbym prosić o polecenie jakieś książki fatasy lub sf-sc w klimacie postapo. Coś na podobieństwo " Piątej Fali" Ricka Yancey'a. Dzięki za wszystkie propozycje :)
Tego nie czytałem, ale zdaje się, że to coś raczej młodzieżowego? Jeśli tak, to pewnie "Igrzyska śmierci" albo seria "Metro" powinny ci się spodobać.
Oczywiście zawsze też można sięgnąć do klasyki postapo itp. Lista różnych powieści z tego nutru jest chociażby na wiki: http://pl.wikipedia.org/wiki/Fantastyka_postapokaliptyczna
Od siebie polecam np. Mathesona, Shute'a, McCarthy'ego czy Leibera.
O książkach przeczytanych w sierpniu: http://shadowmage.nast.pl/2013/09/raport-czytelniczy-08-2013/
A teraz przeczytałem sobie zbiór "Nowi Ludzie" Kosika - to stare teksty, napisane z 10 lat temu, ale większości nie znałem. Sympatyczne, czasem może trochę naiwne lub uproszczone, ale ogólnie czyta się je dobrze i wciągają.
Nowy Gaiman nie okazał się tak bardzo nowy, bo jednak przerabia swoje wczesniejsze motywy. Chociaż większym rozczarowaniem było, że to jednak kolejna młodzieżówka. Miałem nadzieję na wreszcie coś dorosłego. Ale tak poza tym to "Ocean na końcu drogi" całkiem fajny jest.
Przeczytałem też "Lśnienie". Zdania o Kingu nie zmienię. O horrorach w sumie też. Byłoby z tego niezłe opowiadanie, ale męczenie buły przez 500 stron było dość męczące.
Jestem po lekturze "Przenajświętszej Rzeczypospolitej" Jacka Piekary i mam bardzo mieszane uczucia. Początek i środek piekielnie dobre - akurat wpasowało się to w moje gusta. I nagle, gdy wszytko zmierza do finału, zaczyna się ostra jazda z poziomem w dół.
spoiler start
Jakieś czary mary, hokus pokus i z bardzo twardej i realnej 'rzeczywistości' lądujemy w jakimś 'piciu miciu' bajkolandzie, gdzie przy pomocy paru 'boskich interwencji' wszytko się rozstrzyga. Żenujące...
spoiler stop
Mimo to daję:
Mam dość przeciętne wspomnienia z tej lektury. Trochę głupot tam nasadził, z tego co pamiętam.
Poza tym kupiłem sobie czytnik, mam nadzieję, że wpłynie to pozytywnie na czytanie w lengłydzu. Ale na razie "2312" Robinsona - zapowiada się dobre sf w klasycznym wykonaniu.
No to lecę za ciosem.
Miroslav Žamboch - "Łowcy".
Nie powiem, bardzo lubię twórczość tego autora. Szczególnie powieści traktujące o Koniaszu i Baklym. Wartka akcja, ciekawy świat, humor, dystans, mocno zarysowani i twardzi główni bohaterowie, itp.
W "Łowcach" natomiast rozłożenie akcentów jest z goła odmienne. Autor stara się odejść od swoich schematów. Główny bohater jest fizycznym przeciętniakiem, psychicznie też taki sobie - raczej niezdecydowany, życiowo zagubiony, nieradzący sobie w relacjach z innymi członkami społeczeństwa. Natomiast typowy dla jego powieści uber - macho jest tutaj czarnym charakterem.
Nie powiem, każde odejście od schematów może być przyjemne w swojej różnorodności - ale w tym przypadku akurat nie jest. Akcja rozwija się dość mozolnie - czasem wieje dłużyzną. Pomysł może i fajny, ale rozwijany bez większego polotu. Opisy świata i tego co się wokół dzieje, są raczej nijakie i bezbarwne - zazwyczaj przy wciągającej powieści akcji (bo taką w sumie jest) widzi się wszystko oczami bohaterów, a wszystko to podsycone powinno być umiejętnie dawkowanymi emocjami. Tutaj natomiast musiałem zmuszać się do tego, aby coś sobie wyobrazić - brakowało mi inspiracji, musiałem sam sobie wszystko w głowie 'wyświetlać' i niejako wyobrażać sobie, jakby to mogło wyglądać. Autor w żaden sposób mi w tym nie pomagał. Opisy były w przeważającej części płaskie, nijakie i zdawkowe.
Ogólnie całość czyta się nieźle, ale bez większych emocji. Niektóre pomysły irytują, a inne z kolei krzyczą 'to już było'. Mało jest takich, które potrafią zaskoczyć. Ogólnie to taki zlepek akcji i horroru z elementami powieści detektywistycznej - niestety nie do końca udany. A sama końcówka już w ogóle wzięta z sufitu.
Ocena:
Shadow a jaki czytnik kupiłeś?? Sam zaczynam się coraz bardziej skłaniać do zakupu :)
Nick-->dałem sobie spokój po "Sierżancie" z Zambochem. Może i to fajnie przygodowe, ale jednak mnie nie wciągnęło.
Druss-->poleciałem mainstreamem i kundelka paperwhite'a zakupiłem. Pewne znaczenie miały koszta, bo akurat ten model po niezłej cenie można dostać na allegro.
A mozecie powiedziec leniowi, czy na takiego Kindla mozna wrzucac wlasne pliki, gdy sie ma w pdfach, plikach worda i tekstowych?
Maziomir ==> Trzeba je przerobić na mobi, co jest banalnie łatwe. Oczywiście czasem coś się pierdzieli i rozwala układ tekstu ale w jakiś 80% nie ma z tym problemu.
W większości formatów tak. Z tym, że komfort ich przeglądania jest mniejszy - np. w pdfach nie można zmniejszać czcionki itp - strony są traktowane jak obrazy, więc jak zapisałeś plik, tak będzie wyświetlany. Przy mniejszych czcionkach strasznie nadziubdziane jest, a powiększenie powoduje, że widzisz tylko wycinek strony.
EDIT: Oczywiście można też zrobić tak, jak mówi Druss.
Dzieki. Czy mobi to jakis program czy strona? Google wyrzuca sporo linkow z roznej beczki i zamiast szukac igly sam bym zobaczyl. Mam troche plikow, wiele ciekawych i chetnie bym zobaczyl jak to dziala. I pytanie - jaki typ plikow jest wiec najkorzystniejszy dla Kindla - zakladajac, ze bede musial je przerabiac?
mobi to format
pierwszy sznurek z brzegu: http://swiatczytnikow.pl/konwersja-ksiazek-na-kindle-1-podstawy/
[178] Z PDFami to nie do końca tak. Są generalnie dwa rodzaje "eksiążek" jakie można spotkać: tekstowe (gdzie można zaznaczać fragmenty, na niektórych czytnikach jest reflow itp), oraz obrazkowe, czyli strona jest zapisanym skanem (częściej w pirackich no i przy różnych materiałach np.).
[179] Kindle obsługuje właściwie tylko .mobi (również w wariantach: .prc, .azw, .kf8), PDFy czyta się niezbyt wygodnie ze względu na brak reflow i niepraktyczne powiększanie. Ale zrobienie .mobi z większości edytowalnych (.doc, .rtf, .txt) to kwestia kilku kliknięć w Calibre.
Posiadacz Kindle Touch :)
pdf'y na kindle czyta sie bardzo wygodnie jesli masz zainstalowany alternatywny system "duokan" - dzieki niemu masz w pdf'ach reflow, normalna strukture katalogowa plikow i duzo wiecej. jest to system "rownolegly", czyli swobodnie mozna sie przelaczac miedzy nim i standardowym kindlowskim os'em.
Moje doświadczenie jakieś wielkie nie jest i w sumie odnosi się do pdfów wysyłanych z wydawnictw - nie zdziwiłbym się, gdyby to były wersje takie, jak idą do drukarni. Przerabianie ich niewiele daje.
A Doukan to w ogóle działa na nowszych? Bo to chyba tylko dla Kinde 3 Keyboard, a Classic, Touch i Paperwhite nie dostały jego odpowiednika.
Ostatnio dość dużo czytam kryminałów / thrillerów i mam pytanie o książki Simona Becketta. Czy ktoś czytał z Was "Chemię śmierci" i kolejne 3 części z tym samym bohaterem ? Warto się zabierać ?
Wróciłem do systemu czytania z czasów podstawówki, czyli mam porozpoczynane z 5 książek i skaczę między nimi bez zdecydowania. "Behemot" Wattsa poszedł w odstawkę, jakoś nie wchodzi. "Doktor Sen" Kinga okazał się dobrą lekturą na kaca (taki popcorn ), ale jak syndrom dnia poprzedniego minął, to już do niego nie ciągnie. Na kindle'u "Rok po końcu świata" - fajne, ale czytam głównie w komunikacji. Do przedpremierówki (zamieni się w popremierówkę) "2312" Robinsona - typowa książka tego autora, więc strony lecą powoli. I jeszcze "Pradawna stolica" Sullivana, lektura do poduszki, bo nawet jak się zaśnie w środku zdania, to niczym nie grozi. A w międzyczasie jeszcze kilka innych przeczytałem.
Ja też jestem teraz w trakcie czytania BEHEMOTA Watts i mi wchodzi bardzo dobrze. Jeśli komuś podobały się poprzednie dwa tomy trylogii, to trzeci też powinien podejść.
Shadow ====> Może tak nie skacz i skup się na jednej pozycji :p
Yans - może i powinienem, ale jakoś nie mogę. A co do "Behemota" - masz nieco racji, ale z drugiej strony jak na razie jest to powtórka z dwóch wcześniejszych tomów, co mnie nieco zniechęca. Ale pewnie niedługo do niego wrócę i skończę; tym bardziej, że na półce już czeka zbiór opowiadań Wattsa.
Mam od jakiegoś czasu mały problem. Kiedyś miałem okazję czytać książkę (młody byłem więc nie wiem czy teraz zrobiałby na mnie podobne wrażenie), w każdym razie fabuła była nieco zakręcona. Niby zaczynała się w czasach wojny w Afganistanie (ruscy vs bojownicy). Ruski oficer przesłuchiwał oficera amerykańskiego i rozpoznaje jakiś pierścień czy sygnet, który ponoć przechodzi w jego rodzinie z ojca na syna. Okazuje się, że są dalekimi krewnymi. Później toczy się opowieść mniej więcej równolegle w czasach starożytnego Rzymu i Wojny Secesyjnej (wspomnienia o przodkach??)
Ktoś może kojarzy co to za książkę czytałem lata temu?
Z niczym mi się to nie kojarzy...
A tak poza tym "Cienioryt" Piskorskiego to naprawdę fajny kawał rozrywkowego fantasy w klimatach płaszcza i szpady.
Nie żyje Edmund Niziurski - autor mnóstwa pięknych chwil w moim życiu. Nie będę zakładał oddzielnego tematu, ale może ktoś tutaj też ze mną się zasmuci.
Coś ostatnio jakiś "sezon" na pisarzy: Clancy, Chmielewska, Niziurski... :/
Widziałem w księgarni książkę Parowskiego "Burza. Ucieczka z Warszawy '40". Lubię historie alternatywne, ale nie wiem, czy pióro Parowskiego będzie mi odpowiadało. Czytał to już ktoś?
Ja czytałem pierwsze wydanie, w "Zwrotnicach czasu" Narodowego Centrum Kultury. Wrażenia mam mieszane. Fabula jest tylko pretekstem do pokazania jak wyglądałaby Warszawa (ale raczej jej zmitologizowany obraz typu Paryż Wschodu), gdyby Niemcy dostali od razu łomot. Parowski ściąga do Wawy mnóstwo osobistości, polskich i zagranicznych, każąc im na siebie wpadać itp. Rzecz napisana bardzo entuzjastycznie, ma urok na poziomie pojedynczych scen, ale pod względem fabularnym słaba.
Dla fantastyki też czarny rok: Pohl, Banks, Matheson i jeszcze ktoś.
Ne czytałem tego (to do Szenka) ale czytałem Parowskiego "Twarzą ku ziemi" i nie podchodziło mi to.
Dla mnie to wyrobnik.
Rozpoczal juz ktoś Republike Złodziei ?
Jakies pierwsze opinie, trzyma poziom poprzednich czesci?
Ostatnio mam tak mało czasu na czytanie, ze starannie musze dobierac lektury :/
Już przeczytałem. Z jeden strony (konstrukcyjnie postaci) to najlepsza do tej pory rzecz Lyncha, ale z drugiej fani mogą być o tyle rozczarowani, że w tym przypadku nie ma tak szeroko rozbudowanej intrygi. Niemniej zabawa przednia.
Może AS zgadał się z HBO i twórcy GoTa zrobią nowy serial o Wiedźminie ?!?! A warunkiem było wydanie nowej książki z serii !
W sumie miałby potencjał w wersji HBO. Sapkowski krwi i cycków nigdy nie żałował :)
Oczywiście musiał by to reżyserować Wajda a jedną z głównych ról grać Olbrychski:)
Shadow ====> [204] Podstawowy warunek spełniony !!!
Dibbler ====> Miej litość i nie wywołuj tu mrocznych demonów ;)
Ciekawe czy faktycznie cos od podstaw stworzyl
czy jakies stare opowiadanie wyjal z szuflady i poprzeciagał tak jak Zmije bo mu kasy zaczelo brakowac ?
10 lat nic ciekawego nie napisal, wiec jestem baaaaaardzo sceptyczny
Na urlopie przeczytałem m.in. "Holokaust F" Zbierzchowskiego. Dobre science fiction, w starszym celu: nad całością unosi się duch Dicka i (w mniejszym stopniu) Zelaznego.
Nie wiem czy o tym pisałem już, ale rozczarował mnie 'Dworzec Perdido' Mievila. Świat może i fajny, oryginalny, przemyślany i szczegółowy - ale fabuła słabiutka. A niektóre rozbuchane i aż ociekające 'dramatyzmem' opisy świata strasznie mnie drażniły.
Fabuła nigdy nie była najsilniejszą stroną powieści Mieville'a. I nie dla niej czyta się jego książki. Nawet w najlepszych jego powieściach inne elementy są lepsze.
Hej. Chciałbym poczytać trochę polskiego fantasy. Jakie pozycje lub jakich autorów jest wstyd nie znać?
Robert M. Wegner "Opowieści z meekhańskiego pogranicza"
Najlepsze polskie fantasy ostatnich lat
W nowym wydaniu kwartalnika Fantastyka - Wydanie Specjalne niepublikowana w Polsce powieść Rogera Zelaznego "Ciemna noc październikowa".
Jaram się jak flota Stanisa nowym Zelaznym.
Dibbler ====> Ciekaw jestem jakości tego "nowego" Zelaznego ? Jak ktoś przeczyta, to niech coś skrobie !
Sieciowe recenzje optymistyczne. Mam w planach szybko przeczytać więc dam znać.
Też się jaram :) Ponoć to ostatnia z ważnych powieści Zelaznego, jaka nie została u nas wydana. Jak pismo do mnie przyjdzie, to będę czytał.
Wybieram się, aczkolwiek raczej nie w czwartek. Podobno, wbrew temu, co widać na trailerach, dość wierna ekranizacja.
Bylem. Wyszedlem z kina z mieszanymi uczuciami. Film wydal mi sie dobry, pomimo spektakularnych efektow specjalnych, dawal do myslenia. Mimo to czesc watkow z ksiazki zostala zupelnie pominieta, zapewne ze zrozumialych powodow, ale sprawia to wrazenie ciagniecia za nogi w dol calej opowiesci. Gdybym nie lubil tak samej ksiazki bylbym pewnie mniej krytyczny. Mimo wszystko warto, bo nie jest to kino SF klasy B.
Przeczytałem Twoją reckę i mam ogromną nadzieję, że nasze opinie nie rzominą się diamterlanie, jak to ma często miejsce ;) Teraz mam dylemat, co zacząc czytać pierwsze ? Lyncha czy Sapkowskiego ?!?! Ale chyba wygra "stara miłość" ;)
Znając co nieco twoje gusta obstawiam, że bardziej ci się jednak spodoba Lynch :P
No i skończyłem ten "Sezon burz". Czyta się to oczywiście przyjemnie i potoczyście (podróż pociągiem minęła szybko i bezstresowo), ale ten kotlet jest niestety odgrzewany i sporządzony z nie najlepszej jakości mięsa. Te zdania, dialogi i o tych wydarzeniach to ja już czytałem. Co gorsza brakuje w nich (o czym pisał Shadow) tego trudnego do uchwycenia błysku, przez co wydają się być bardziej toporne niż w oryginale sprzed kilku(nastu) lat.
Na dodatek całość wygląda jakby powstała z trzech opowiadań (Kerack, Rissberg, Lisica) na siłę połączonych w jedną całość, kupy się nie trzymającym, wątkiem z kradzieżą mieczów.
Ode mnie 5,5
Przy okazji, czy tylko ja mam wrażenie, że autor częściej i chętniej używa wulgaryzmów? Nie żeby mi to przeszkadzało...
podpiszę się pod opinią koboona, jednak ocenę wystawiam niższą (via lubimyczytać - 4/10).
Bardzo dobrze mi się ostatnio czytało Odtrutkę na optymizm Wattsa. W paru przypadkach tylko żałowałem, że tak szybko się kończyły.
Wydaje mi się, że jesteście zbyt surowi. Bo jeśli oceniać "Sezon burz" na 5.5 czy 4, to co pozostaje dla reszty?
Zmieniając temat: nadrabiam zaległości Throgalowe, bo w międzyczasie namnożyło się tomów, serii i sidequeli. Pomijając już te ostatnie: kto w ogóle dopuścił taki "Statek miecz" (33. tom głównej serii) do druku? Straszne g..., bez pomysłu i fabuły. Wiadomo, że Thorgal dołuje od jakiegoś czasu (no, tak z 20 odcinków :P), ale nawet na tym tle, to przesada.
Od literatury rozrywkowej wymagam, by była przynajmniej sprawnie napisana, a ta nie jest. Myślałem, że skoro autor powraca do "uśmierconego" bohatera i zamkniętej historii to ma coś do powiedzenia, a nie ma. No to co mam wystawić?
Thorgala kochałem pacholęciem będąc, ale gdzieś tak od "Aaricii" nie da się tego czytać.
Widzisz, ja wcale nie uważam tego, za źle napisane. Nie miał nic do powiedzenia? Może faktycznie. Ale to nadal nic nowego w fantasy :P
Ostatni naprawdę dobry Thorgal to "Wilczyca" bodajże, chociaż fakt, że po "Między ziemią a światłem" zaczął się zjazd. Ale z tym komiksem jest trochę jak z Wiedźminem - sentyment pozostał. Od czasu do czasu sobie o nim przypominam i nadrabiam zaległości. Zwykle jest przeciętnie i chociaż nie widzę sensu w kontynuowaniu serii na takim poziomie, to i tak sięgam po następne. Ale to, co było w tomie 33. to już kompletna porażka.
Powroty do uśmierconych bohaterów, to - samo w sobie - nie jest złem. Zależy (tu masz rację) jak to jest napisane.
Pamiętam Winnetou (nie wiem, czy teraz czytuje się K. Maya), po zamkniętej 3-tomowej powieści powstało jeszcze wiele pozycji (w tym świetny "Old Surehand") którymi się zaczytywałem, i wcale mi nie przeszkadzało, że jedna z głównych postaci już nie żyje.
Maya czytałem tak dawno, i zapewne w zupełnie pokręconej kolejności, że jedyne co pamiętam, to ten wypasiony karabin z Old Surehand... :)
Jeśli chodzi o powrót do Wiedźmina, to sporym zarzutem z mojej strony będzie, że to taki sam Wiedźmin jak dawniej, nihil novi. A przecież aż się prosi, żeby ująć tą postać inaczej, z nieznanej strony, czy w ogole dodać jej cokolwiek, a Sapek umie tylko powtarzać po sobie. No i książka jest bardzo szybka, przeskakuje z wątku na wątek bez chwili wytchnienia czy pogłębionego opisu, przez co ani mi na fabule nie zależy, ani ona nie posiada jakiegoś drugiego dna. To co było dawniej zaszyte (całe gadki o moralności itp.) gdzieś pod pierwszą warstwą, tutaj leży na wierzchu, z rozchylonym płaszczem i woła "TUTAJ!".
To który wg was jest najlepszy Thorgal?
Jesli miałbym wybierać pierwszą trójkę to będą to: 1) "Władca Gór" - zabawa z czasem, dodatkowo był to pierwszy komiks jaki kupiłem w życiu mając 4 lata, leży na honorowym miejscu czekając w spokoju na "nowe pokolenie" :D 2) "Nad jeziorem bez dna" - za turniej i 3) "Miasto zaginionego Boga" - za wnętrze Mayaxatl.
Zastanawiam się również nad uzupełnieniem swojej kolekcji. Ostatni Thorgal jakiego kupiłem to "Słoneczny miecz" i na tym się zatrzymałem, ale nie wiem czy jest sens skoro mówicie że poziom jest delikatnie mówiąc "nie fajny".
Zyga - a Skarb w Srebrnym Jeziorze pamiętasz? :)
Nadchodzi wielki tydzień! Druga część trylogii The Hunger Games wchodzi do kin. Odświeżam sobie książkę i nadal jest świetna.
Moje ulubione tomy to 3-6, ze szczególnym uwzględnieniem "Ponad krainą cieni". Potem jeszcze Alinoe, gdzieś z połowa cyklu "azteckiego" ("Kraina Qa" i "Między ziemią a światłem" słabsze). Miałem jeszcze dobre wrażenia z lektury Władcy Gór i Niewidzialnej fortecy a potem to już bieda.
Mayem się zaczytywałem w młodości. Ten to dopiero był własnym epigonem :) Ale i tak uważam, że w wieku tych 12-14 lat był idealny :)
Moi ulubieni to "Łucznicy", "Wilczyca" no i te 4-6, 10-13 (albo 12, bo "Między ziemią a światłem" było chyba już ciut słabsze). "Władca gór" jakoś nie zapadł mi w pamięć.
Co prawda wpadłem na pomysł, żeby ciurkiem przeczytać wszystko po kolei - chyba nigdy tego nie zrobiłem. Może jak sobie przypomnę, to preferencje się zmienią. Inna sprawa, że znacznie lepiej pamiętam stare niż nowe odcinki (może dlatego, że były lepsze, a może dlatego, że czytałem je po kilkanaście(dziesiąt) razy, a nie raz).
@Maziomir
Oczywiście że "Skarb w Srebrnym jeziorze" pamiętam. Ba, nawet powinienem gdzieś go mieć. Ale w moim prywatnym rankingu stawiam go nieco niżej od "Winnetou" i "Olda Surehanda".
Nie przekonały mnie też jakoś jego powieści z cyklu "arabskiego". Ale to być może dlatego, że zbyt późno do nich dotarłem a Maya - tak jak napisał Shadow - najlepiej chyba jednak czytać w podstawówce ew. na początku szkoły średniej.
To chyba będą optymalne lata.
"Old Surehand" nie czytałem, nigdzie go nie mogłem znaleźć... A arabskie książki lubiłem - czytałem je przed "Winetou" (ale po "Skarbie...") i pozostały u mnie na pierwszym miejscu, chociaż nie wszystkie były równie fajne. Najsłabiej wspominam "Ród Rodrigandów".
Zyga-->Teraz to pewnie chodzi ci o wiek gimnazjalny :D
Nigdy nie przepadałem za Karolem Mayem, zawsze wolałem Verne.
Z Thorgali dla mnie czołówka to: Łucznicy, Alinoe, Władca Gór i Wilczyca. Alinoe przeczytałem na koloniach i pptem dwa dni spać nie mogłem bo mnie koszmary budziły.
"Sezon Burz" skończony, jak dla mnie naprawdę fajna rozrywkowa lektura. Sapkowski jest dobrym pisarzem i czyta się go z prawdziwą przyjemnością. Można marudzić że nic nowego ale mnie jakoś nie przeszkadza. Fabularnie nie porywa, ale jakoś zupełnie nie przeszkadzało. Teksty o wiedźminie są dla mnie jak granie sesji w WFRP za każdym razem jak do tego wracam czuje się jakbym znów trafił do domu.
Ocen punktowych jakoś nie lubię ale zgodzę się z Shadowem ze 5 to trochę mało - nie zostaje skali dla książek słabszych. Jak nowy Sapkowski ma miec 5 to co zostaje dla Pilipiuka czy Ćwieka.
Alinoe przeczytałem na koloniach i pptem dwa dni spać nie mogłem bo mnie koszmary budziły.
:D
No ba! Verne to podstawa dobrego steam punku. Podobało mi się jak się rozprawił z tematem rozbitków. Znacznie lepsze od starego Robinsona imho.
Zyga - oczywiście, że niżej, ale z drugiej strony jakże dobrze było odkryć, że jest coś poza Winnetou i Old Surehandem.
Do połowy mocno średnie,
potem sie rozkrecilo, koncówka intrygujaca i dajaca nadzieje, na wiecej a Sapkowski juz przeciez nie najmlodszy
Ogolnie z sentymentu dam 7, za klimat, nawiązania do wcześniejszych przygód Wiedźmina no i za styl i jezyk jakim sie autor posluguje(w Zmii mi tego brakowalo)
Maziomir, o których rozbitkach myślisz? O tych z "Tajemniczej wyspy"? Czy o tych np. z "Dwóch lat wakacji"? :-)
A propos. Można zrobić ciekawy panel dyskusyjny: "Dwa lata wakacji" a "Władca much".
Punkty wyjścia są takie same. A jakie rozwoje sytuacji :-D
Jak zamierzałem tak zacząłem robić, czyli czytam Thorgala od początku. Na razie za mną 11 albumów. Nawet te słabsze są i tak o wiele lepsze od ostatnich produkcji, a przynajmniej takie mam na razie wrażenie. Chociaż miejscami historia trochę kupy się nie trzyma :) Za to odkryłem kilka powiązań, o których nie wiedziałem/nie pamiętałem.
A, "Alinoe" faktycznie klimatyczny, chociaż nawet w dziecięcych czasach raczej nie wywołałby u mnie bezsenności.
Z innej beczki - czytam "Ciemną noc październikową "Zelaznego, czyli niewydaną wcześniej u nas (teraz wyszło u nas w Wydaniu Specjalnym Fantastyki) mikropowieść jednego z moich ulubionych autorów. Zaskakujące i zabawne.
Chociaż miejscami historia trochę kupy się nie trzyma :) Za to odkryłem kilka powiązań, o których nie wiedziałem/nie pamiętałem.
Możesz rozwinąć bo ciekawy jestem.
Ech, miałem takiego ładnego posta napisanego i mi zżarło. Ogólnie i w skrócie: Historia Gwiezdnego Dziecka i przybyszów z kosmosu jest nieco inna za każdym razem, a dodawane rzeczy nie zawsze pasują do wcześniejszych. Sporo jest drobiazgów jak np. na początku Thorgal jest przedstawiony jako porywczy skald, co w następnych numerach nie odnajduje potwierdzenia. Motywacje itp. też są czasami naciągane, bo historia musi toczyć się dalej.
@Shadow - a czytałes może spin-offy "Kriss de Valnor", "Louve" i "Młodzieńcze Lata"? Słyszałem, że podobno są całkiem całkiem i warto sie z nimi zapoznać.
Mam zamiar przeczytać jak skończę główny cykl. Na razie znam dwie pierwsze Kriss - to w zasadzie o jej życiu zanim poznała Thorgala i niby tłumaczy dlaczego była z niej taka wredna sucz. Ogólnie niezłe, może nie tak dobre jak pierwsze kilkanaście T., ale czyta się ok. Drugi chyba lepszy niż pierwszy, a końcówka zapowiada nieźle następne części.
Może pierwszy tom KRISS był o jej młodości ale następne, to już się raczej dzieją po znajomości z Thorgalem. Aczkolwiek im dalej tym jest mniej dawnej Kriss w Kriss. Niestety , systematycznie zaczyna być przerabiana na żeńską wersję Thorgala.
Yans - nie do końca. 2 tom Kriss kończy się kradzieżą klejnotu - a dopiero z nim widzi ją po raz pierwszy Thorgal w "Łucznikach".
A co do wybielania Kriss - no wiesz, może to i jest wredne babsko, ale chce jeszcze trochę pożyć, więc wyrok Walkirii musiał się jakoś odbić na jej poczynaniach. No ale i tak szkoda :P
Z tymi spinoffami to mam wrażenie że nieźle się zaczynają, ale pogarszają z tomu na tom. Czyli tak jak główny Thorgal, ale dużo szybciej. ;)
No, może nie Młodzieńcze Lata, te już zaczynają na niskim poziomie. :]
Z serii pobocznych, to podobał mi się odcinek LOUVE "Dłoń Boga Tyra" głównie za kreację świata, monsterki i zwierzęce oblicze Louve (taka Kriss w miniaturce) ;) Na dniach wychodzi u nas nowy Thorgal z głównej serii i właśnie 4 już chyba odcinek Kriss.
A nie wyszły już? Była reklamówka w NF z datą 12 listopada.
A co do serii, to tutaj macie poglądówkę: w 36 mają się zbiec wszystkie serie w jedno (oprócz młodzieńczych lat). A, i podobno całość ma się skończyć na 40 tomie. Obstawiam, że wielką rozpierduchą z chrześcijanami albo coś.
@Shadow - dzięki za fajną grafike. No właśnie co do "Zdradzonej Czarodziejki" to zawsze traktowałem ten album jako jeden z najgorszych w serii. Dziwnie się zaczyna, dziwnie jest podzielony na dwie nie związane ze sobą części. Ogólnie jest dziwny :) bo oderwany od reszty albumów. No ale teraz po tej grafice widze, że najpierw to trzeba przeczytać spin-offy żeby to wszystko nabrało większego sensu.
Xinjin ====> No wiesz co, jak dla mnie Zdradzona Czarodziejka, to jeden z najlepszych Thorgali ! Jest bardziej surowy, bezlitosny i z jajem !
Co mi przypomniało, że w jednym z ostatnich tomów pobocznych (chyba właśnie młodzieńczych lat) jest fajne nawiązanie do Zdradzonej Czarodziejki.
Shadow ====> Zawsze mogą coś wyciągnąć z kosmicznego kapelusza na zakończenie ;)
Zakończenie Thorgala? Nie wyobrażam sobie, żeby ten komiks (nawet już na bardzo niskim poziomie) nie wychodził...
Xinjin -->akurat, że to niezależne historie, to nie takie złe. Było to jeszcze ze dwa razy w serii - w "Gwiezdnym dziecku" i "Aaricii" (swoją drogą przypomniałem sobie, że w niej jest nawiązanie to Thorgala skalda). Czasem ma się pomysł na krótką opowieść, której się nie powinno rozciągać na dłuższą - przykładem jest chociażby "Statek Miecz", który się powinien zamknąć w kilkunastu stronach.
Yans-->Przyleci pradziadek i zrobi wielkie kęsim!
Wracając jeszcze do Thorgala.
@Shadow - czy posiadasz pierwsze wydanie "Strażniczki Kluczy"? Jest to jedyny album z klasycznych Thorgali (za takie uważam części 1-17) którego niestety nie posiadam. Mógłbym kupić nowe wydanie z Egmontu, ale nie chce bo wole mieć komplet starych. Na Allegro widziałem pierwsze wydanie z wyd. Korona ale w twardej oprawie. Czyżby nie wyszła w miękkiej?
Tzymische-->rozszyfrowałem twój wpis zanim walnąłeś edytkę... chociaż nie bez użycia Ctrl+F :)
Zyga-->hę?
Xinjin-->Mam jakieś późniejsze, egmontowskie. Nie wiem szczerze powiedziawszy jak to wydawała Korona - kolekcjonowałem wydania Orbity, a u nich chyba ostatnia była "Wilczyca".
Khe, khem. Kochani - idźcie do kina. Najlepiej jutro. Na "W Pierścieniu Ognia", oczywiście! Polecam, choć za bilety nie zwracam.
Mazio, miałem propozycję darmowego wejścia, ale nie skorzystałem :P No ale o tych powieściach (bo nie filmie) to już rozmawialiśmy kiedyś i niekoniecznie interpretujemy je w ten sam sposób :)
Ubolewam nad tym, ale nie dyskutuję. Mógłbym jedynie prać Cię którymś tomikiem tak długo, aż zmienisz zdanie. Czekaj, napiszę coś w oddzielnym temacie, będziesz mógł mi dokopać. (obejrzyj tak czy owak).
Ale mi się nie chce dokopywać. To wcale nie są złe książki, ale moim zdaniem kopiesz w nich za głęboko, a to co wykopujesz i tak jest wtórne do innych powieści z nurtu różnych -topii. A filmu nawet pierwszego nie widziałem... chociaż kiedyś pewnie to nadrobię.
Swoją drogą z zaskoczeniem parę dni temu odkryłem, że odtwórczyni głównej roli dostała Oscara (nie za te filmy). Dziwi, bo na trailerach grę aktorską można porównać do umiejętności piłkarskich niejakiego Gregora van der Drewno :D
Nie wyrabiaj sobie opinii na podstawie trailerów. Postać Katniss w trailerach najczęściej pokazywana jest wtedy, gdy książkowa Katniss również jest nieco sztuczna. Idea może wtórna, ale za to przedostała się w tej wersji do masowego widza. Swoją drogą szanuję Twoje zdanie jako czytelnika i recenzenta, choć w tym wypadku z szacunkiem muszę się nie zgodzić. Więcej napisałem już radośnie w temacie obok. Pzdr.
Ale tam piszesz głównie o filmie, gdzie nie mam za wiele do powiedzenia :) Co do przedostania się do masowego widza i owszem, pojawiło się też kilku naśladowców już, ale zastanawiam się na ile jest to efekt idei, a na ile fascynacji "ale to fajna laska, i twarda, i wystylizowali ją na bóstwo, a w ogóle to krew wszędzie i jest zajebiście btutalnie" :)
Nie wiem więc czy czytaliśmy tę samą książkę. Katniss jako postać jest dla mnie bardzo żywa, jej rozterki związane z uczuciami, poczuciem obowiązku, osadzone na bazie trudnego wieku, plastyczne i świeże. Coś jakbym widział świat jej oczami, mógł poznać tok rozumowania, porównać ze swoim i ocenić stopień skomplikowania wnętrza drugiej istoty. Jennifer Lawrence, wbrew Twojemu wrażeniu, zagrała tę postać świetnie. I to ona wybroniła całość w części pierwszej, na bazie sukcesu której i zgodnie z własnym talentem, buduje odtąd swoją karierę. O tej aktorce usłyszymy jeszcze nie raz - dziś widziałem trailer filmu American Hustle - zapowiada się interesująco. Pomijając jednak jej talent, to właśnie pierwowzór książkowy, jego trudność przełożenia wewnętrznego życia Katniss na język kina, stanowiły poprzeczkę trudną do przeskoczenia. I właśnie ta młodziutka dziewczyna zagrała ją z prawdziwym biglem! A o książkowej Katniss napisałem kiedyś tak:
Katniss, to dziewczyna, która przyciągnęłaby mnie jak ćmę. Tylko wolałbym być Peetą. Ma energię i wolę. Jest bezkompromisowa i potrafi postawić na jedną kartę. Jest silna i pociągająca. Dobra i zła. Jest postacią z krwi i kości. Swoje słabości wykorzystuje jako broń, swoją siłę obraca w czyn, swoje serce wypełnia zawsze po brzegi. Ma temperament. I jest taka samotna. Trochę się jej boję. Jest nieobliczalna i nieprzewidywalna. Jest kobieca lecz nie próżna. Chyba tak.
no Hunger Games jak na ubogi klon Battle Royale i Wladca Much podlany sosem z paru innych jest calkiem do przyjecia. Zawsze to krok w dobrym kierunku - dla mlodych fanow po Harrym P. Moze po tym siegna po cos naprawde interesujacego i dobrego.
Shadow
oskara niestety też dostała "z dupy", chyba tylko w wyniku braku rywalek.
Pan Cooper, który w poradniku był 3 klasy wyżej nie dostał za to nic:/
Chodziło mi o level, który jest przy nicku Tzymische (+2)
Coś mi tu nie grało.
Mam nieodparte wrażenie, że jest on dłużej na forum niż 2 miesiące.
Shadowmage - skoro wziąłeś się za thorgala to nie zapomnij o deserze czyli Szninklu. To był dopiero komiks!
Będąc pacholęciem był to mój pierwszy kontakt z erotyką jako taką. Cóż to był za szok.
Zyga-->Zdecydowanie dłużej (15.04.2002 data rejestracji), ale jego nick widział już różne pisownie :) A i mogli mu ranking ściąć bo coś przeskrobał.
kapciu-->Hehe :) Mam go chyba na działce, wygrzebie się. Chociaż czytałem go już dość późno, więc takiego wrażenia nie robił... również ze względów graficznych :)
Co do levelu to wraz ze zmianą liczenia ich, czyli ze wymagany jest minimum jeden post miesięcznie, aby naliczyło, zastosowano tę metodę wstecz i wiele 'legendów' zostało z niskim poziomem ze względu na nieaktywnosc
Obejrzyjcie najnowsze dwa odcinki South Park. George R.R.Martin dołączył do grona obśmianych :)
Ja juz South parka ogladac nie moge, humor jakos nagle stal sie tam mega debilny, jak kiedy jeszcze jakos szlo to ogladac, tak teraz idiotyzm siegnal zenitu, odpuscilem
Na blogu napisałem o 10 książkach przeczytanych w listopadzie (a także kilku komiksach): http://shadowmage.nast.pl/2013/12/raport-czytelniczy-112013/
Dla zainteresowanych:
w Lidlu od czwartku, 12 grudnia przecena na książki m. in. Dan Brown "Inferno" z 45 na 33 zł, Martin "Gra o Tron" 49/39.99, Sapkowski "Sezon Burz" za 32.99 (znaczek Super Oferta), Pratchett/Briggs "Żółw Przypomniany" 32/24.99.
To chyba nie są jakieś szalenie korzystne ceny, w sieci można podobne załapać.
Z innej beczki - BookRage sprzedaje pakiety powieści Zajdla (ebooków) w opcji "co łaska": http://bookrage.org/
Obejrzałem w weekend trailer drugiego Hobbita i stwierdziłem, że chyba słabo pamiętam książkę, bo większości scen nie kojarzę. Przeczytałem więc sobie książkę (pierwszy raz to jeszcze w podstawówce) i... nadal większości nie kojarzę :P
W każdym razie chyba sobie zniszczyłem kolejne pozytywne wrażenia z dawnych lektur, bo jednak wydał mi się "Hobbit" dość przeciętny; zdarza mi się czasem przeczytać jakąś pisaną współcześnie młodzieżówkę i zwykle podoba mi się bardziej.
Ja go czytałem parę lat temu po raz pierwszy i też miałem takie odczucie. Ogólnie Tolkien nie jest moim ulubionym autorem, ale Władca Pierścieni, ze wszystkimi swoimi wadami, jest o niebo lepszy.
Hobbit to taka baśniowa bajka dla dzieci niemal :P Przyjemna i lekka(w dodatku jest też w wersji jako komiks, całkiem niezły styl)
A co do traileru, to mnóstwo jest przecież w tej adaptacji Jacksona dodane nowego rodem z reszty 'lore', wyobraźni Jacksona i ekipy no i oczywiście jeszcze na potrzeby holywoodzkiej efektowności... Coś mi się wydaje, że będzie tak jak z adaptacją Władcy, czyli pierwsze części będę uwielbiał, kolejne raczej hejtował(rany jak ja nie lubię Jacksonowych Dwóch Wież...) :)
Czytał ktoś tutaj "Długą Ziemię"? Właśnie skończyłem i jestem wprost zażenowany jej niskim poziomem. Koncepcja światów równoległych jest bardzo ciekawa, jednak fabuła tej książki o nią oparta jest płytka i durna. Beznadziejnie nudne podróżowanie przez Długą Ziemię, w ogóle niepociągające napotykane po drodze niespodzianki, drętwe dialogi, proste jak cep relacje między bohaterami, na siłę komplikowany "charakter" głównego bohatera (w sumie każdy charakter próbowano tam na siłę komplikować), wydumany pomysł, a w szczególności beznadziejna relazacja kresu podróży, w ogóle nie robiące wrażenia zakończenie...
Może z 5 razy doczytałem się tam linijek Pratchetta, wnosząc oczywiście po próbach rozbawienia widza i inteligentnym humorze, resztę po prostu zrzucam na karb tego drugiego. Jeśli ktoś zna Stephena Baxtera, to proszę polećcie coś porządnego spod jego ręki, abym mógł zatrzeć parszywy smak "Długiej ziemi" :/
"DZ" nie czytałem, chociaż się przymierzam. Natomiast co do innych książek Baxtera, to kiedyś czytałem "Antylód" oraz "Pierścień". Obie miały dość ciekawe pomysły, chociaż raczej nie powalały w końcowym rozrachunku.
A poza tym byłem na drugim "Hobbicie". Cóż, film wygląda mniej więcej tak, jakby po godzinie zorientowali się, ze niebezpiecznie zbliżają się do końca książki, więc nakręcili jeszcze 1,5h scen, które tylko luźno nawiązują do treści. No i oczywiście to one są najbardziej widowiskowe; wszak "Hobbit" był jednak dość kameralny.
Przeczytałem już jakiś czas temu nowego Sapka "SEZON BURZ" i choć byłem naprawdę BARDZO sceptycznie nastawiony,, to w pełni zgadzam się z podsumowaniem recenzji Shadowa ...
Lektura „Sezonu burz” jest jak spotkanie starego przyjaciela po latach – nieco odmienionego, bardziej wyważonego, ale jednocześnie szybko przypominającego, dlaczego w przeszłości doświadczyło się z nim mnóstwa szalonych eskapad. Z pewnością nie będzie to ani ulubiona, ani najlepsza odsłona „Wiedźmina”... ale nadal jest to przygoda warta przeżycia.
... i chcę więcej przygód Wiedźmina ! Nie ważne czy prequelowych, sidequelowych czy sequelowych ;)
A więc, na pohybel wszystkim malkontentom :p
Tam zaraz malkontentom. Czy czytało się przyjemnie? Jak najbardziej. Czy miało klasyczne sapkowskie perełki? Miało. Czy Jaskier wciąż jest Jaskrem, a Geralt Geraltem? Ależ ofkors. Czy jak wyjdzie następna część, to kupię? Pierwszego dnia! Ale czy trochę mnie boli, że im dalej w książkę, tym bardziej się fabuła rozłazi w szwach, a pomysły coraz bardziej na siłę? No, boli.
lookash --> co do Baxtera to polecam "statki czasu". aczkolwiek moge nie byc do konca obiektywny bo (prawie) wszystko co zwiazane z time travel lykam jak mlody pelikan
Moja żona przeczytała już Sezon Burz i była 'nieco' rozczarowana. Twierdzi, że dopiero od 123 strony zaczyna się coś dziać, a wszystko jest jakieś takie rozlazłe i nie składa się w ładną spójną całość. Twierdzi też, że powieść napisana jest tak, jakby miała mieć kontynuację. Tyle suchego przekazu od mojej lepszej połowy. Jak przeczytam sam to wypowiem się znowu.
Skończyłem właśnie "Koniec Wieczności" Asimova. Aż dziw, że dopiero teraz wpadła mi w ręce zważywszy, że była napisana prawie 60 lat temu. Jednak ze względu na oryginalny pomysł nic IMO się nie zestarzała.
Bardzo jestem zadowolony, że nadrobiłem tą zaległość :-)
Też tego Asimova nie czytałem, chociaż chyba gdzieś mam wyszarpany w jakimś antykwariacie egzemplarz.
NicK-->Wg mnie nie tyle otwarte zakończenie, co typowe u ASa niedomówienie i sianie fermentu. A że okienko zostawił? Jak pokazał "SB" wcale czegoś takiego nie potrzebuje, żeby napisać książkę o Wiedźminie.
Shadow, na wypadek gdybyś jednak nie miał własnego, to w empikach jest względnie świeże wydanie.
Jedno popołudnie na kanapce ... :-)
planet killer ==> Fajny, nawet bardzo, ale spuszczanie się nad nim jakie można znaleźć w internecie trochę na wyrost.
Zyga-->a jednak nie mam, pomyliło mi się z "Gwiazdy jak pył". Dzięki za cynk - w ępiku pewnie nie kupię, ale jak jest tam, to znacznie taniej znajdę i gdzie indziej. Jak już się zdecyduję kupić :)
planet killer-->ja w sumie mam podobne zdanie jak Dibbler :)
Tak dużo czytałem "spuszczania" się nad tym dziełem cóż niedługo zabieram się za Diunę a potem za Hypka.
Mam tylko pytanie czy w "Hyperionie" jest rozbudowane uniwersum (statki,planety,technologie,rasy itp...)
Więcej informacji znajdziesz w jego kontynuacji, zresztą finał jest jaki jest i po Upadek Hyperiona sięgniesz pewnie zaraz po.
Kontynuacje Diuny, przynajmniej pierwszej 3, też warto przeczytać, i w przypadku wszystkich książek (tak Diuny, Hyperiona i ich kontynuacji) podtrzymuję opinię Dibblera "spuszczanie (...) jakie można znaleźć w internecie trochę na wyrost".
zresztą finał jest jaki jest i po Upadek Hyperiona sięgniesz pewnie zaraz po.
Bo Simmonsowi wyszła kobyła i wydawca kazał podzielić. W sumie należy więc traktować obie książki jako jedną, chociaż charakterem się różnią.
Mam tylko pytanie czy w "Hyperionie" jest rozbudowane uniwersum (statki,planety,technologie,rasy itp...)
Tło jest bogate, ale nie stanowi pierwszego planu, więc nie spodziewaj się długich opisów i szczegółówych wyjaśnień; raczej wtrącenia, z których buduje się obraz świata samemu.
I tak jak już napisano - więcej jest w drugim tomie, a jeszcze więcej w Endymionach.
Kontynuacje Diuny, przynajmniej pierwszej 3, też warto przeczytać
no nie wiem, w mojej opinii czytanie cyklu Herberta (i pogrobowców) należy zakończyć na "Diunie", która, choć mocno pretensjonalna, jest dobrą książką, czego o "Mesjaszu...", "Dzieciach..." etc. powiedzieć nie można
"i w przypadku wszystkich książek (tak Diuny, Hyperiona i ich kontynuacji) podtrzymuję opinię Dibblera "spuszczanie (...) jakie można znaleźć w internecie trochę na wyrost".
Ale na wyrost w porwaniu do czego?"Mistrza i Małgorzaty" i innej literatury pięknej czy innych książek fantastycznych typu Martin,Eriksson...
Nie zgodzę się, kolejne tomy pisane przez Herberta stoją na dość wysokim poziomie (może oprócz 5), tyle że oferują zupełnie co innego, niż pierwsza część.
planet killer --> Nie słuchaj starych dziadów :) którzy kojarzą spuszczanie się z mainstreamem, a mainstream od razu z literaturą dla pensjonarek, więc jak tylko coś zaczyna się podobać masom, od razu wzbudza ich niechęć. Nawet jak wcześniej byli zachwyceni. Hyperion jest bardzo dobrym dziełem, który na swoim, fantastyczno-naukowym poletku jest absolutną ekstraklasą, a i w konfrontacji z szerzej rozumianą literaturą piękną (przy okazji - nad niczym się tak ludzie nie spuszczają, jak nad "Mistrzem") wypada bardziej niż przyzwoicie.
Co do Herberta, to zgodzę się z koobunem - po pierwszym tomie naprawdę warto zastanowić się nad życiem i wybrać: albo jesteś zwykłym śmiertelnikiem i nie chcesz psuć sobie wspomnień doskonałej literatury (wtedy przerywasz), albo widzisz więcej niż inni i potrafisz dostrzec perłę w stogu siana (jak Shadow, wtedy bierzesz się za następny tom).
planet killer ==> Dla mnie z "Hyperionem" jest trochę jak z "Ojcem Chrzestnym" Puzo. Ludzie wypisują ze to jakie niesamowite dzieło i w ogóle ósmy cud świata itd. A tak nie jest:) To po prostu dobra powieść, może nawet bardzo dobra, ale bez problemu jestem w stanie znaleźć w tym samym gatunku powieści lepsze (ciekawsze, lepiej napisane).
Druga sprawa to to że świat nie stoi w miejscu. "Hyperion" ma już ponad 20 lat. Od tego czasu SF się trochę zmieniła. Wydaje mi się co prawda że "Hyperion" dość dobrze zniósł próbę czasu i nie zestarzał się wcale. Choć dziś jak miałbym polecać komuś SF to lista książek przed "Hyperionem" na pewno jest dłuższa niż 10 lat temu.
Ale na wyrost w porwaniu do czego?"Mistrza i Małgorzaty" i innej literatury pięknej czy innych książek fantastycznych typu Martin,Eriksson...
Staram się nie segregować książek na literaturę piękną i brzydką:) Tylko na to czego czytanie sprawia mi radość i na to co mnie nudzi i odrzuca. W tej kategorii powieści Simmonsa zjadają na śniadanie pewnie ponad 90% wszystkiego co zostało kiedykolwiek napisane.
W necie można znaleźć takie opinie o "Hyperionie" :
"Pierwsza część z najlepszej, najpiękniejszej i wymykającej się wszelkim porównaniom serii. "
""Prawdziwe arcydzieło. Tyle pomysłów w jednej książce, tyle opowieści."
"Coś wspaniałego. Wszyscy szukamy książki, która całkowicie nami zawładnie. Hyperion to właśnie taka lektura, która porwie nas całkowicie do swojego świata sci-fi i uwolni dopiero po przeczytaniu ostatniej 4 części"
"Hyperion i wszystkie następne części to dla mnie najlepsza książka z gatunku sf,świat wykreowany tam nie ma sobie równych w żadnej innej powieści z tego gatunku"
wygrzebane na szybko.
To właśnie nazywam "spuszczaniem się nad książką". "Hyperion" jest bardzo dobry, ale nie jest arcydziełem, nie zawładną mną i tym bardziej nie jest najlepsza książką SF. "Hyperion" to powieść bardzo dobra i tyle (aż tyle).
Ja jestem fanem fantastyki samej w sobie w grach,anime,komiksach i książkach.Od zawsze tak ze mną było i będzie
to porównanie napisałem by wiedzieć do czego akurat się wujo odnosi,Ty sprecyzowałeś się teraz
" Choć dziś jak miałbym polecać komuś SF to lista książek przed "Hyperionem" na pewno jest dłuższa niż 10 lat temu." to daj te listę.Na marginesie ja lubię literatur piękna(Czarodziejska Góra,Lolita itp..) a słowa tego używam by podkreślić mniejsza wartość rozrywkową takiej literatury a nastawienie na filozoficzny-artyzm.Doceniam choć jak pisałem ja głównie szukam fantastycznych światów w których można się zatopić.
planet killer ==> Tak na szybko to zdecydowanie Reynolds i "Przestrzeń objawienia" oraz Watts i "Ślepowidzenie". Polecam też "Rzekę Bogów" McDonalda i "nakręcaną dziewczynę" Bacigalupiego.
Jeśli interesują Cię oryginalne niezwykłe światy to może spróbuj zapoznać się z China Mevillem (Dworzec Perdido) czy Jeffem VandenMereem (cykl Ambergis).
Granica między literaturą piękną a tzw popularną jest dla mnie często niezrozumiała. Nie wiem czy np Lucius Shepard to jeszcze popularna fantastyka czy już piękny realizm magiczny. Mam wrażenie, że często mainstrem próbuje ukraść dobrych pisarzy fantastycznych. Jak któryś się za bardzo wybije to dolepia się mu nową łatkę, by oddzielić go od fantastyki. Taki los spotyka np. Jacka Dukaja. Od pewnego czasu w mediach nie występuje już jako "fantasta" ale jako "prozaik":)
P.S. I jeszcze Stephensona polecam... właściwe wszystko co napisał.
planet killer ==> Obu bardzo lubię. Jeśli chodzi o fantasy to ciężko znaleźć coś co ich przebija. Czasem obaj przynudzają co nie zmienia faktu że czytam ich z przyjemnością. Erikson to na razie pisarz jednej sagi więc ciężko powiedzieć jakby się sprawdził w innych tematach. Natomiast Martin poza przemaglowana w prawo i lewo "Pieśnią Ognia i Lodu" stworzył wiele fajnych opowiadań. Z powieściami szło mu trochę gorzej np: "Rockowy Armagedon" to porażka na całej linii a "Fevre Dream" to najwyżej przeciętniak.
Dibbler ====> Przegiąłeś z HYPERIONEM. Ja przeczytałem go zaskakująco późno, bo ze 2-3 lata temu i uważam, że spokojnie zasługuje na miano jednej z najlepszych SF. A takie "spuszczaniem się nad książką", to znajdziesz na tyłach okładki prawie każdej książki.
Rockowy Armagedon to taki koszmarek, ze ciezko uwierzyc ze Martin to splodzil..
ps . jak komus brakuje pomyslu na prezen
http://www.rebel.pl/product.php/1,1441/16975/Maly-pluszowy-Cthulhu.html
Yans ==> Na tylnej okładce piszą takie rzeczy bo muszą i nikt tego serio nie bierze.
Erikson to taki baśniokleta bardziej. Może i tworzy wspaniałe światy (podobno, choć sam tego nie stwierdziłem), ale jego powieści to takie bajeczki dla grzecznych dzieci. Ani mi, ani mojej żonie do gustu nie przypadł.
ten erikson od malazańskiej to niby baśniopisarz dla dzieci? No to dla całkiem krwiożerczych(i cierpliwych...) dzieci. :)
Kermit-->Jak ty ładnie potrafisz kogoś obrazić :D
Dibbler-->Ooo, o Puzo też mam takie zdanie. A w zasadzie nawet bardziej, bo o ile "Hyberiona" uważam za bardzo dobrą książkę, do "Ojciec chrzestny" jest dość przeciętny moim zdaniem.
Czy mainstream zawłaszcza dobrych pisarzy? Sam nie wiem, ale to może wychodzić też od samych pisarzy, którzy nie chcą być też kojarzeni wyłącznie z fantastyką, a sięgnąć do szerszego czytelnika. W przypadku Dukaja był to pomysł na promocję wydawcy, skuteczny zresztą.
Sporo zależy też gdzie się zacznie - jeśli piszesz rzecz "z pogranicza", a wyjdziesz w wydawcy głównonurtowym, to już taką łatkę dostaniesz. Np. ostatnio nominowana do Nike "Noc żywych Żydów" Ostachowicza: fantastyka? Jak najbardziej. Ktoś o tym wspomniał? A gdzie :P
A znasz anegdotę jak Rushdie startował w konkursie fantastycznym, ale nie dali mu nagrody, żeby nie został sklasyfikowany jako fantasta i w ten sposób jury nie chciało mu zrujnować kariery? :)
Co do Martina: "Rockowy..." to chyba taki mokry i nostalgiczny sen autora, a "Ostatni rejs..." jest niezły - powstał zresztą chyba z rok po "Wywiadzie z wampirem".
Biorąc pod uwagę jakie Martin ma tempo pisania, to mógł zacząć na długo przed Rice :P
Dibbler --> Ja ogólnie rozumiem, że zagorzali fani każdemu potrafią zepsuć przyjemność z lektury. I tak, boli mnie, że ludzie opisując swoje zachwyty nad "Hyperionem" używają zdań, które (po podmiance tytułu) spodziewałbyś się usłyszeć raczej od miłośników "Zmierzchu". Ale wg mnie to wciąż nie fair w pierwszym i jedynym zdaniu recenzji wypominać książce jej fanów. Co ten biedny "Hyperion" zawinił, że ludzie zachowują się jak zachowują?
I też, jak Yans, przeczytałem go dopiero kilka lat temu - kompletnie nie czuć wieku.
Shadow --> To z sympatii :) Choć zachodzę w głowę, co zobaczyłeś w kolejnych tomach Diuny. Mi udało się przez nie przebrnąć (tak, to odpowiednie określenie) tylko dlatego, że byłem młody, głupi i wierzyłem, że jak komuś wyszła jedna książka, to na pewno wyjdzie mu wreszcie i druga.
Ale zgadzam się, co do "Rockowego" i "Ostatniego rejsu" :)
A jeśli idzie o zawłaszczanie pisarzy fantastycznych do mainstreamu, to wydaje mi się, że to tylko część procesu, bo nie dotyczy tylko pisarzy. Fantastyka, sci-fi, komiksy, zombie - jak popatrzy się na wyniki finansowe kręconych w ostatnich latach filmów, to właśnie TO jest mainstreamem. A skoro się sprzedaje, to ssanie przemysłu rozrywkowego na ludzi, którzy potrafią porozumiewać się tym językiem, czy są oni pisarzami, czy scenarzystami, czy reżyserami - jest ogromne.
Kermit ====> Nie chciało mi się pisać tak długiego postu i dzięki że mnie wyręczyłeś ;) Popieram w 100% ! Co do DIUNY, przebrnąłem tylko przez pierwszą kontunuację i nie byłem w stanie uwierzyć, że obydwie książki napisał ten sam człowiek !
Shadow==> O Rushdie nie słyszałem ale historia fajna.
artaban==> Nie recenzuje "Hyperiona", tylko twierdze ze spirala uwielbienia dla tej książki jest zbyt mocno nakręcona. I to nie fani mi zepsuli przyjemność z czytania "Hyperiona", tylko upływ czasu i inne powieści. Po latach "Hyperion" nie wzbudza już takiego zachwytu jak kiedyś - przynajmniej u mnie. Poza tym od początku piszę że to bardzo dobra książka a i tak się tłumacze czemu tylko "bardzo dobra" a nie "objawienie":)
Co do Diuny ja dotarłem do części o wielkim robaku (Bóg Imperator). Dalej mimo szczerych chęci nie dałem rady. Może kiedyś spróbuje ponownie, może za młody i za głupi byłem:)
P.S. Zauważyliście że w tym wątku nikt nie wkleja zdjęć swoich książek???:)
Bóg Imperator był akurat tomem, przy którym - będąc już u skraju sił - wydawało mi się, że widzę światełko w tunelu i już, już, zaraz będzie dobra książka. Nie było. Ostatecznie pokonał mnie Kapitularz.
O Hyperionie dyskusję proponuję dokończyć za 15 lat, jak obaj z Yansem przeczytamy po raz wtóry i będziemy mogli się odnieść do wpływu upływu czasu :D
Inna sprawa, bo tam mnie zaczęło ciekawić, czy są jakieś książki, których nie ruszyliście tylko dlatego, że mdliło was od zachwytów dookoła? Bo ja do dziś uważam, że taki Dan Brown może i potrafi pisać, ale nic mnie nie zmusi do tego, żebym sprawdził.
Dibbler-->Na wklejanie zdjęć za starzy jesteśmy :P
Diuna - się oczywiście zgodzę, że pierwszy tom, a następne, to zupełnie co innego. Też, jak pierwszy raz czytałem, to poczułem duże rozczarowanie, że z takiego fajnego science-fantasy zrobiono dalej jakąś wydumaną wydmuszkę :)
Ale jak czytałem sobie to po latach drugi raz, to w tej wydmuszce znalazłem sens i pomysł. I tak, jest to mocno przegadane, bez tak wyrazistych postaci, a fabularnie ociężałe, ale jednoczesnie jest konsekwentnie budowane kilka wątków. Sensu nabierają też realia i rola poszczególnych organizacji, które w "Diunie" hmm... po prostu były i miały swoje jakże ważne i tajemnicze cele realizowane od tysięcy lat. Podobała mi się też polityka (zakulisowa, ale nie tak naiwna jak w pierwszym tomie) i wizja takiego, a nie innego rozwoju społeczeństwa.
Słabiej robi się po "Bogu Imperatorze", bo wtedy wygląda, że faktycznie zabrakło pomysłu Herbertowi co dalej i zaczyna dublować pomysły. Promyk nadziei na coś nowego i ciekawego pojawia się w "Kapitularzu...", ale się autorowi zmarło i się nie dowiemy, co miał na myśli... bo dzieł Andersona (swoją drogą robiłem z nim wywiad tak z miesiąc temu - sympatyczny gość, ale sie trochę obraził na sugestię, że pisze fanfiki :P) i Herberta jr na poważnie nie traktuję.
artaban===> Jesteśmy umówieni.
W sumie nie kojarzę teraz czy są takie książki, zawsze próbuje jednak przeczytać zanim coś skreślę całkowicie. Dlatego dałem szanse i Brownowi i Ćwiekowi. Nie czytałem Greya, ale tu się zasłaniam ze chyba jednak nie moja tematyka.
Z Danem Brownem mam to samo :D Jak woda święcona na diabła ;)
A teraz czytam Republikę Złodzei i jest miód. Uwielbiam, jak co chwilę wydaje się, że już wiadomo w jakim kierunku idzie akcja, a Scott robi salto ;)
Gwiazd się właśnie obłożyła Lynchem i z pomruków, które wydaje, wnioskuje, że jest zachwycona. Jak tylko skończę drugie czytanie Abercrombiego (nie mogłem się oprzeć), to ruszam za nią :)
czy są jakieś książki, których nie ruszyliście tylko dlatego, że mdliło was od zachwytów dookoła? Bo ja do dziś uważam, że taki Dan Brown może i potrafi pisać, ale nic mnie nie zmusi do tego, żebym sprawdził
To chyba nie najlepszy przykład, bo Browna wszyscy krytycy zjeżdżają równo.
Brown..... znam tylko "Kod Leonarda Da Vinci" i uważam ,że "Zmierzch" był lepszy i nie przesadzam.
Cienki jak dupa węża i irytujący naiwnością "Zmierzch" był w stanie w jakimś tam niewielkim stopniu mnie zainteresować a "Kod"?Dwa słowa obojętność i znudzenie,film równie "udany".
Ja czytalem Diune dawno temu kazda czesc w kilkutygodniowych odstepach czasu i moge powiedziec ze zgadzam sie z Shadowmage, gdyby Herbert zwiezlej napisalby nastepne czesci, to bylyby zdecydowanie lepsze. Hyperion jest calkiem dobry, ale na mojej liscie zdecydowanie nie jest w top 5 :)
wracając do poprzedniej części...
@planet killer
Ale na wyrost w porwaniu do czego?"Mistrza i Małgorzaty" i innej literatury pięknej czy innych książek fantastycznych typu Martin,Eriksson...
Ale gdzie ja go porównuję do czegokolwiek? Książką jest jaka jest i tyle, nie każda pozycja istnieje wyłącznie w odniesieniu do 50 innych pozycji. Hyperion to bardzo dobry przykład współczesnej przesady, gdzie książka/gra/płyta jest albo genialna/najlepsza/arcydzieło że fapfapfap, albo gniot/badziewie/grafomaństwo. Oczywiście to bardzo dobra książka, którą mi się świetnie czytało, która ma dobrze napisane postacie i ciekawą konstrukcję fabularną, ale z drugiej strony nie zarwałem nocy żeby przeczytać ostatnie 100 stron "bo musiałem". Może po prostu nie działa już dzisiaj tak jak kiedyś, sci-fi jest podatne na starzenie się.