Ostatnio męczyliśmy (się przez 3 miesiące) w tamtym wątku https://www.gry-online.pl/S043.asp?ID=12456160
a tam: Flyby się wyprowadzał/przeprowadzał, Stryndż & Taikun Nas nawiedzili, Kong chce wygrać SteamPeCeta, Mati chwali :P Mini Max Pejna... etc, etc,,,
P.S. Orlando (lub ktokolwiek) wrzućcie jakąś fajną/ciekawą grafikę na logo (980 x 360*)
Ja mam dwie propozycje banerów (robionych na szybko ;P)
http://imageshack.us/photo/my-images/839/banerddw1.jpg/
http://imageshack.us/photo/my-images/9/banerddw2.png/
Chcieć to ja mogę ;D niestety po drodze wyszedł na jaw bardzo istotny fakt - nie umiem rysować no ale chyba to dokończę chociaż .
http://www.youtube.com/watch?v=ynDf20OkDqw
moje oczy już takie są ;p nie bez powodu mnie krajali kilka lat temu... teraz mam taki zje#$#y kolor, że nawet nie wiem jak je nazwać ;p
Zrób zdjęcie, wklej do photoshopa, pobierz próbnikiem kolor (wcześniej najlepiej uśrednić całość do 1x1 px), znajdź na internecie stronę, która odczyta kolor na podstawie # i poda ci jego zbliżoną nazwę.. Kiedyś chyba natknąłem się na jakąś taką stronę.. ;)
Kurde, jestem 5 generacji kostek w plecy.. No cóż, właśnie planuję większe zamówienie, szykuje się wydatek $30-50 i będzie można kręęęcić! Myślę, że po przejściu na nową kość przy dodatkowo regularniejszym używaniu smarowania uda mi się na dzień dobry zejść do czasów ~10-11 sekund.. :) Swoją drogą szykuję małe fajne "coś" za jakiś czas, więcej szczegółów za jakiś czas ;p
Co do tego koloru (na Twoich oczkach), kong123 - to będzie lilaróż ..Ta nazwa w swoim czasie, cierpiała na szkolne uproszczenia typu, Lila rusz (dupą) ..hmm
Zakończenie mnie jeszcze w tym utwierdziło. Bioshock infinite jest grą arcy-genialną z tak nakreślonym story-tellingiem, że ja po prostu wysiadam. Takiej historii i TAKIEGO finału chyba po prostu nigdy nie doświadczyłem. Polecam każdemu, bo w to trzeba po prostu zagrać, ale przede wszystkim spróbować ZROZUMIEĆ, czemu. Wtedy jak za pociągnięciem kurtyny otwieramy się na wiedzę i detale, które mogły jedynie subtelnie nas nakierowywać podczas rozgrywki. Ja nie mam słów panowie...
Ishi? Naprawdę "zabrakło Ci słów"? A grałeś w poprzednie Bioshocki? Zawsze były zmyślnie skonstruowane fabularnie aczkolwiek bez "odkryć", jak chodzi o fantastyczne przeróbki skądinąd znanych (z literatury) tematów ;)
Tutaj (w Infinity) jest tak samo - tylko tym razem przerobiono dobrze i sprytnie "utopijne" tematy razem z ideami ;) Wszelakie analogie można zresztą znaleźć nie tylko w literaturze ale również w grach tego typu. Stąd, kiedy gram, bez przerwy męczy mnie uczucie "dejavu" ;)
Już mało czytam, Arxel - mam zresztą o to do siebie pretensje.. Lecz był czas gdy zasysałem wszystko - od literatury klasycznej, poprzez literaturę naukową, do czystej rozrywki.. Stałem niedawno w starym mieszkaniu nad stosem zeszytów z notatkami z tych lektur - nieopodal leżał stos książek których nie byłem w stanie wziąć na nowe mieszkanie ..niektóre obdarte, wydawane jeszcze w XIX w, także pisma. Mały dramat - co wziąć a co oddać na makulaturę. Ludzie kupują za grosze tylko książki w dobrym stanie.. Wziąłem notatki..
Lepiej w tych czasach przyznać do bycia gejem niż katolikiem, co za świat co za czasy nastały....
Orl, moda taka wyśmiać zbluzgać zrównać z błotem wszystkich którzy maja inny punkt widzenia na świat https://www.gry-online.pl/S043.asp?ID=12636536&N=1
[Ishimura12] No po twoim poście muszę bardziej przyjrzeć się Bioshockom bo do tej pory jakoś olewałem temat. Fabuły w 1 i 2 łącza się ze sobą czy to dwa oddzielne tematy? A może od razu zagrać w Infinite :) ?
A mi tam do śmiechu nie jest... mam problem natury technicznej tz. zdrowotnej... coś tak jakby wyrostek mi się odzywa...
matisf ..poszanowanie chleba (żywności podstawowej) to tradycja niekoniecznie katolicka ;) Te poszanowanie zostało wpisane w formułce religii równie tradycyjnej dla naszego kraju ale przecież nie jest tożsame.. W różnych kulturach (także religiach) szacunek dla trudu zdobywania żywności ma różne formy, jest także akcentowany.
Niestety w erze konsumpcjonizmu ustawionego na produkcję z zyskiem - oszczędzanie i szacunek do żywności zostało zepchnięte na daleki plan - rzeczywistość klęsk głodowych przestała straszyć większość społeczeństw.
Masz tego efekty (zdjęcia głodujących dzieci są jakby obok - robią wrażenie chwilowe) coraz powszechniejsze - smakosze żrą na przykład przedziwne robaki czy inne "rzadkości", ryzykując nawet utratę zdrowia - bynajmniej nie z konieczności ;)
Jesteś pewny kong123 że to wyrostek a nie skutki obżarstwa? ;)
Gdybym był na 100% pewny to już siedziałbym w szpitalu. Obżarstwo też biorę pod uwagę i mam nadzieję, że to tylko obżarstwo...
Hmm ..na wszelki wypadek zjedz jeszcze co nie co ;) Po wyrostku zapoznasz się bliżej z dietą ;)
no najadłem się sporo... mam nadzieje, ze to nie wyrostek, przeraża mnie sama myśl o wizycie w szpitalu... organizm się sypie na starość... i jeszcze noga boli ;/
Rety, kong123 ;) ..natychmiast uśmiechnij się ;) "Sypać się", to ja mogę, Tobie nie wolno..
Jeśli to serio wyrostek i lekarz ci zaleci usunięcie, to się nie wahaj z zabiegiem...
...uwierz, że "rozlany" wyrostek, płukanie otrzewnej i zaczątki sepsy nie są miłą sprawą...
P.s jeśli wyrostek ci się "odzywa" w końcu i tak będziesz musiał go usunąć... a usunięcie to tylko zabieg (co prawda chirurgiczny, ale zabieg) z pół godziny na stole, potem dzień w szpitalu i wypad do domu... gorzej jest w tym drugim przypadku, uwierz na słowo
Przecież wiem, że jak wyrostek to poważna sprawa (kilka lat temu ojciec o mało mi się nie wykończył) i zdaje sobie sprawę z tego, że prędzej czy później mnie to czeka. Na razie się uspokoiło, czuje się w porządku ale jak się coś pogorszy to od razu zawijam się na oddział z piżamą ;)
Moim problemem nie jest jakiś tam wyrostek - ja po prostu nienawidzę (i przy okazji mam stracha) zastrzyków i pobierania krwi, jak widzę igłę to mam praktycznie odlot... za bardzo delikatny jestem.
Flyby - posypać to ma się prawo każdy ;) widocznie jakiś wadliwy model jestem ;) Bardziej mnie ta noga niepokoi niż wyrostek ;)
Stitch, przecież on to wszystko wie - musisz biedaka "dołować" przy świątecznym stole? Poturlaj lepiej jakie jajo..
Nie ma modeli ludzkich bez wad, kong123, wbrew przepięknych nieraz pozorom - nie ma też życia, bez zakosztowania szpitali, igieł i wszelkich innych medyczno-cywilizacyjnych zdobyczy.. Musisz być ponad obawy aby Ci duch nie skarlał ;)
Ale Stichu mnie wcale nie zdołował ;) jak lekarz zaleci to się usunie tylko niech najpierw wytrzeźwieje ;)
trzeba sie zbierać do spania, noc jakas taka krótka ;)
http://www.youtube.com/watch?feature=player_embedded&v=Ee_uujKuJMI ostatni utwor przed snem ;)
"American Idiot".. Nareszcie mi się tytuł zgadza z obrazem i dźwiękiem ;)
Jutro też święto i żarcie, kong123 ..można też dłużej spać
Fabuły w 1 i 2 łącza się ze sobą
W dużej mierze tak.
A może od razu zagrać w Infinite :) ?
Można, ominie cię dosłownie jeden smaczek.
kong - wiara w GoLowych lekarzy urosła do tego stopnia, że teraz nawet pacjenci czują się bezpiecznie we własnych domach. Pamiętaj że za darmo i bez kolejki, wystarczy napisac
W konsternację wprawia mnie to coś białego za oknem. Święta, ale jakie Jeckyl ?!
Ishi -> W lany poniedziałek rzucać się śnieżkami, to coś czego doświadczam po raz pierwszy :)
Orlando -> Zajęty jestem w pracy, a w domu ograniczam komputer i TV do minimum. Czytam Was jak mam chwilę, tylko odpisywać mi głupio po tak długim czasie :*
To nie wyrostek (tz.chyba nie ale nabrałem większej pewności) dzisiaj boli mnie z drugiej strony ;)
Szkoda Flyby, że jeszcze nie spotkałem się z podobnym utworem odnoszącym się naszego kraju ;) no ale jaki kraj tacy artyści ;)
Ishi - GOLowi lekarze mają to do siebie, że postawią diagnozę o każdej porze, argument o staniu w kolejce też przekonywujący ale chyba jednak wybiorę się do ''normalnego'' doktorka jeśli tylko wytrzeźwieje (czyli gdzieś w okolicach czwartku).
Gdzieś tam pada śnieg podobno, u mnie lał deszcz a teraz tak ponuro, że jedyne święta jakie mi przychodzą na myśl to te z 1 listopada... jednym słowem/zdaniem - nie czuję jakoś tej Wielkanocy.
Interesuje mnie, kto ponosi odpowiedzialność za jakość pogodową Świąt..
..ani chybi Tusk, widziałem go jak z uśmiechem lepił bałwana
..ani chybi Tusk, widziałem go jak z uśmiechem lepił bałwana
W kształcie zajączka? :)
..wszystko co z śniegu lepione, to bałwany ;(
..he, he, mam nadzieję że obraziłem Zimę
..ani chybi Tusk, widziałem go jak z uśmiechem lepił bałwana
Widocznie rozpoczął produkcje swoich zwolenników ;) albo robi swoje śniegowe odbicie
Flyby -> To w naszym sejmie prawie wszyscy ze śniegu muszą być. Nic tylko czekać na pierwsze roztopy ;)
kong -> Berek!
"albo robi swoje śniegowe odbicie" ..nic z tego kong123, było pod zdjęciem że bałwan "to ten z prawej strony"..
..no co Ty, Jeckyl ..bałwany z Sejmu mają immunitety przeciwko topnieniu..
kong123, wracając do Twoich wyrostków, to ten z prawej strony czuły jest na trucizny - musi zżarłeś coś nieświeżego ;(
Flyby -> Przyroda... Nigdy jej nie zrozumiem :/
kong -> Problemy z wyrostkiem? Nie chcę Cię straszyć, ale mnie też bolał z lewej, lekarze powiedzieli, że to nie to i nie operowali. Potem się wylał (nie będę Ci opisywał szczegółów) i się okazało, że był zawinięty czy coś i dlatego bolało z lewej a nie z prawej. Także do lekarza jak już boli. Won!
Przyroda to Natura, Jeckyl ..lepiej żebyś jej nie rozumiał bo jesteś tylko jej ogniwem z niepotrzebną wyobraźnią..
Jeckyl - na berka nie mam ochoty, za leniwy już jestem, nieruchawy ;)
Flyby - zależy z której strony patrzeć na to zdjęcie ;) zresztą w dobie programów graficznych bardzo łatwo odwrócić prawą na lewą i odwrotnie ;)
A czy zjadłem coś nieświeżego? W domu to na pewno nie bo na takie rzeczy zwracam uwagę, nie wiadomo jednak czym mnie uraczyli w gościach ale ta sałatka to faktycznie jakoś tak lewacko wyglądała... może ten groszek był nie teges.
A co tu tłumaczyć, Jeckyl - wyobraźnia jako przodujący wykwit Twojej świadomości płata Ci figle i figielki a kiedy usiłujesz nadać im sens i kształt, bywa że zostajesz nawet artystą - straszna degrengolada ;(
"bardzo łatwo odwrócić prawą na lewą i odwrotnie ;)" Interesujące kong123 - nasz słownik zawiera także określenie, "odwrócić na nice", jest zapomniane a szkoda bo przypomina że "odwracanie" potrafi radykalnie zmienić (zgubić) wymowę (sens) tego co jest Ci pokazywane ;)
Dodatkowo kong123 jak o żarcie chodzi - w dzisiejszej dobie określenie "nieświeże" jest względne, fachowiec od masowego przetwarzania żywności (coś nie zajrzał do nas na Święta) wytłumaczył by Ci o co chodzi ;) Konserwanty wsparte równie paskudną technologią trują nasze żarcie nad wyraz skutecznie - konsekwencje takiej produkcji być może odczują następne pokolenia w ramach nowych chorób cywilizacyjnych. ;)
Flyby -> Artystą może nie chciałbym zostać, ale fajnie byłoby umieć coś więcej niźli picie na umór (czego i tak mi nie wolno od jakiegoś czasu), czy granie w stare gry. Skrobnąć jakiś krótki wierszyk, rysnąć jakiegoś kotka na serwetce czy zanucić "odę do" bez fałszu rozrywającego trzewia. A tak? Tylko gry mi zostają. Dobrze, że mi się nie nudzą ;)
Widzisz jak się czarujesz własną wyobraźnią, Jeckyl? Sam, bez podpuchy ;) Poezja na co dzień z pędzlem w zębach, mruczando pod kota i wstrząsająca miłość platoniczna do rozkwitającej wiśni (hentai) tuż za progiem, już stuka..Otwórz drzwi..
Jeśli o żywność chodzi to tak mniej więcej wiem co jem, zwłaszcza teraz ;) Jaja od własnej kury, szyneczka od własnej (no właściwie to sąsiada) świnki, wędzona we własnej wędzarni ;) ogóreczek też z własnego pola i z własnej piwnicy, do sałatki to niemal wszystkie warzywa z własnego ogrodu... ze sklepu to mało co jem, zwłaszcza że ostatnio nasłuchałem się o odświeżaniu mięsa itp,
I właśnie to jest zaletą życia na wsi - nie wyobrażam sobie jajecznicy czy jajka na twardo z tego sklepowego bełtucha z pieczątką ;)
Hmm, tak zdrowo się odżywia a bolą go oba wyrostki ;) Pewnie dlatego że narzeka na wyrost. ;)
Flyby -> Otworzyłem. Ma wyobraźnia dała mi po pysku. I po kryzysie.
kong -> Czyżbyś się przyprowadzał ostatnio z miasta do wsi? Może Twój organizm woła o sklepowe jedzenie. Brak mu witam z grupy E ;)
Jeckyl - znowu mam niedobre skojarzenia ;( Wyobraźnia jak żona?
Ech ..ja z okazji Świąt wróciłem do Fallout New Vegas i w ramach pewnego modu kupiłem sobie Słodziutką za 5000 kapsli - teraz zawsze jest pod ręką ;))
A może to Flyby na tle nerwowym jest ;) poza tym teraz już jest lepiej ;)
Jeckyl - całe życie mieszkam na wsi (chociaż dla mnie to małe miasteczko jest) ale do większego miasta mam jakieś 20 minut jazdy autobusem ;)
Na tle nerwowym, kong123? Niewykluczone ;) Przecież wieś (miasteczko już nie) serwuje oprócz zdrowej żywności wiejską sielankę ..te zuchowate pianie koguta, senne gdakanie kur na podwórku, kaczy gwar i bociany w tle..to wszystko powinno nerwy leczyć ;)
Kaczki to się teraz trzyma głównie jako hobby, takie ozdobne ;) Miałem niedawno na przechowaniu taką kaczkę (a właściwie to był kaczor), który był przesympatyczny, miał fajne, krótkie łapki, a całe ciało to była jedna dłuuuga szyja zakończona fajnym łebkiem z dziobem, który radośnie klapał całymi dniami po podwórku ;)
A tak poza tym to człowiek ma mało problemów? Życie jest wredne i coś tak jakby się na mnie uwzięło to i organizm już może nie wyrabia, no ale czekam na wiosnę, jak słońce przyświeci to inaczej może będę śpiewał ;)
No i może dzisiaj coś takiego:
http://www.youtube.com/watch?feature=player_embedded&v=N-OLHFb7jRc
Raczej cios poniżej pasa ale emotka wyjaśniała więcej niż 1000 słów <--------- przecież musze sobie chociaż raz dzisiaj zażartować ^^
A ja weryfikuję pliki w Falloucie New Vegas - już mi ich Steam poprawił 119 a widzę że do końca daleko ..Gdybym wiedział że gra ma tyle uszkodzeń po prostu bym ją przeinstalował ;( A tak, Steam cyka mi po jednym pliczku..
tak to juz jest z tym steamem
tak mysle co by tutaj na noc wrzucic... moze to http://www.youtube.com/watch?v=n4RjJKxsamQ
noga kreci i boli jak cholera, zebym nie byl tylko jak dr house
teraz wszystko powiazane z FB, filmweb i last fm sie podlaczyly (tz. pewnie sam gdzies przez glupote kliknalem) i mam do kupy polaczone wszystko... teraz nikt sie w sieci nie ukryje.
Rezygnuję, nie rozumiem, co sie dzieje z Falloutem NV ..Przeinstalowałem go a Steam wciąż chce podmieniać jakieś pliki, bez końca.. Gra kompletnie nie rozeznaje możliwości mojego sprzętu, dając mi jakieś śmieszne ustawienia domyślne ..save ładują się bez końca i bez rezultatu. To jakiś horror..
Ja miałem podobny problem z New Vegas i odpuściłem. Później próbowałem go zainstalować na laptopie, udało się ale uruchomić się już nie chce. I nie wiem czy to wina karty Intel HD czy też Windowsa 8... na razie zostawiłem to w spokoju, nie mam nerwów ani czasu się z tym motać.
Nawet kiedy udało mi się go uruchomić to zaraz się zawiesił w scenie walki ..kompletny bezsens
Efekt polskiej niedopieszczonej wersji, modów? Nic już nie rozumiem. Wiem że nie mogę grać, co mnie wkurza..
Flyby - spróbuj rozpocząć nową grę przejść przez ceregiele, wcisnąć escape i wczytać wtedy któryś z zapisów. Co do niespójności - to są mody, które gra traktuje często jako pliki opcje, podobnie steam. Ja gram na wersji angielskiej, wtedy przy dużych ilościach modyfikacji nie ma często konfliktów, ale z polską nie powinno również być problemów. Zawieszanie się w scenach walk to efekt przeciążenia, może za dużo modów ? Albo komputer nie dźwiga.
Karta nie daje rady i dlatego zawiesza? Ishi, procesor 6 rdzeniowy, 8 G RAM i karta AMD 8750 .. Skyrim, Tomb Raider Far Cry, Bioshock, Dishonored - wszystkie te gry wręcz "fruwają" mając przy ustaleniach domyślnych "wysokie" opcje graficzne.. Będę nadal próbował ale to prostu jest niezrozumiałe dla mnie ..Fallout NV chodził mi lepiej na starym, o wiele słabszym kompie.. Teraz Fallout NV daje mi przy domyślnych ustawieniach, najwyższą rozdzielczość 1280 na 800 oraz średnią grafikę, co jest czystym nonsensem.. Grę instalowalem raz jeszcze a Steam wciąż przy sprawdzaniu spójności plików podmienia mi po jednym pliczku w nieskończoność ..Coś jest absolutnie nie w porządku tylko nie wiem co..
Taki to urok widać Fallouta... też się swoje wymęczyłem ;/
I tak na dobranoc (tak, tak idę spać... jutro muszę wstać przed 5 rano ;/)
http://www.youtube.com/watch?feature=player_embedded&v=5Rs2m3lhg-k
Będę nudny i wrócę do sprawy Fallouta NV - ciekaw jestem jakie to pliki bez przerwy podmienia mi Steam w ramach sprawdzania "spójności plików gry", po świeżej instalacji gry i dlaczego? Niestety słaba znajomość angielskiego nie pozwala mi się wdać w obfitą korespondencję z obsługą techniczną Steamu a zdaję sobie sprawę że jedynie ten sposób mógłby cokolwiek w tym względzie wyjaśnić. Mógłby ;)
Uważam że w wypadku Fallouta New Vegas, Steam nie spełnia swojej roli - prawdopodobnie dotyczy to tylko polskiej wersji gry..Steam zapamiętał (zapisał - to w końcu ograniczony program) w wypadku Fallouta NV sprzętowe wartości mojego starego komputera i uparcie każdą nową instalację tej gry podporządkowuje tym wartościom (zapisom). Nie wiem jak to zmienić ;(
Przeszedłem Bioshock Infinite, bardzo dobra gra pod względem gameplay'u, fabuły i estetyki. I masz rację Flyby, B:I czerpie garściami z literatury pod względem narracji, ale najważniejsze jest to, że twórcy otwarcie się do tego przyznają. I zamiast tworzyć kalkę utartych schematów, skorzystali z nich by opowiedzieć własną, zamkniętą historię.
I gópi Ishi mi tyle gadał, że wszystko zacząłem od początku analizować i szybko wyłapałem zakończenie (które genialne i/lub oryginalne nie jest :-P).
Hmm ..ja jeszcze gry nie skończyłem, pewnie dlatego że nie zaskakuje (mnie) niczym nowym. Jest na pewno dobra, ponieważ autorzy Bioshocków doprowadzili swoje (w zasadzie jedno dzieło) do perfekcji. Czyli potrafili zadowolić starych fanów i zdobyć wielu nowych. Oczywiście (choć to rzecz dla amatorów platformówek w założeniu nie nowa) także i mnie podobały się jazdy i skoki na liniach kolejek napowietrznych. Zgrabne to zrobione i udatnie a na pewno jest lepsze od tych cholernych japońskich klikań i przesadzonych ewolucji w Tomb Raiderze ;)
GOL pamiętał ;) szkoła zapomniała... chyba się wkurzyli, że płacić przestałem ;p
..mangowy kwiatek zamiast zdrowej rzepy na motorze? ..najlepszego kong123 - aby Ci wyrostki pracowały jak trza i wszelakie bole poszły sobie precz..
Pani na motorze odjechała razem z nostalgią i połową ludzi z tego skromnego forumka.
zdrówko kongi !
A dziękuję Wam za życzenia ;)
Zdrowie niby najważniejsze i póki co jest ;) zresztą po tym jak widziałem ostatnio jak szpital funkcjonuje to jakoś mnie boleści puściły - wystarczył kilkugodzinny pobyt na SOR i optymistyczna kartka, że jak nie jesteś konający to poczekasz 6-8 godzin ;)
Będzie grau w gre.
Inną.
Ma ktoś maila do Złego Grzecha?
Orl@ndo -> Po co Ci włączone GG jak się nie odzywasz? :P
Zły Grzech? Nawet nie wiem o co (o kogo) biega ;( Orlando odzywa się na Steamie ;)
Taki on grzeszny? Zdaje się że on też grzeszy na Steamie tyle że dość rzadko ;)
Wszyscy się teraz w tych parach chowają i Ich na GG, GOL'u i mailach nie widać. Nie duszno Wam tam?
Opary czy pary?! Opary to znam, o parach nic nie wiem. Maile i u mnie "martwe" - tyle że rzadko na pocztę zaglądam a GG nie wlączałem od roku.. Na GOL-u za to jezdem i na Steamie.
Już mam namiary Sticzu :P W sumie miałem cały czas, tylko nie o tym nie wiedziałem... Gupi ja...
Ale dzięki za chęci :)
Jeckyl --- przyznam się ale Ty pewnie już to wiesz. Jak zadzwoniłeś w niedziele to ja kompletnie nie wiedziałem z kim rozmawiam. Pomyślałem, że jak mi wyślesz maila to jakoś sobie przypomnę. Sorry ale mała mi wisiała na nodze a w drugiej ręce (w pierwszej miałem tel) miałem gorącą pizze. :)
Nie pierwszy raz obie takie dziadostwo... jakoś nie potrafię się przyznać, że nie wiem z kim rozmawiam. Patologia
Nie masz do mnie numeru zapisanego?
Orzesz Ty, orzeszku!
Spoko. Zorientowałem się po 15 sekundach, ale było tak zabawnie, że się postanowiłem nie zdradzać ;)
edit: Okej, do mnie to jednak dzwonili z zaproszeniem na testy i rozmowy kwalifikacyjne :D
Rozmawiać przez telefon i nie wiedzieć z kim to jeszcze pół biedy... ja jakoś z rok temu rozmawiałem z kimś na ulicy i nie wiedziałem kto to jest (w sumie to do dzisiaj tego nie wiem).
Arx -> Ty też do mnie numeru nie zapisałeś? Co z Wami? Toż to minuta po zakończeniu rozmowy i numer w książce jest :P
Fly -> Do Ciebie to się w ogóle dodzwonić nie idzie. Inna sprawa, że bez numeru się nie bardzo da, ale próbuję ;)
kong -> Też tak miewam. A później chodzi za mną kto to &^%*$$ był?!
Jeckyl zmieniałem mojego telefona na innego - książka poszła się ... stąd moja wtopa
Chyba mam, ostatnio przekroczyłem abonament o całe 25 zł ;( ..a numeru i tak nie pamiętam ;(
Matko, nie było mnie tutaj tak długo, że aż mi trochę głupio... :/
Anyway, Siema, co u was? :)
Pl@ski?! Pewnie zmężniał, przybyło mu tatuaży tu i tam i męczy dziewuchy o ile się już nie ożenił ;)
..No, uprawia też inne gierki, bardziej w realu.. ;)
Przy okazji doradźcie mi jakiś darmowy program antywirusowy - miałem dotąd avast ale właśnie usilnie usiłuje mi wcisnąć swój program płatny.. Robi to tak nachalnie że mam go dość. Może zaproponujecie coś innego..
W chwili pisania posta przez Plaskiego u mnie było słychać chrapanie... w tej chwili słychać jak leje deszcz ;p
Podepnę się pod pytanie o antywirus - chwilowo jestem takowego pozbawiony... wiem tylko jedno. Nigdy więcej avasta.
Musiał avast wyczuć że mnie szlag trafia bo mi dał znowu "30 dniowy okres próbny"..
Rzecz w tym że moje "życie netowe" jest bardzo ograniczone i nie potrzeba mi ochron z wodotryskiem - zdążyłem już się nauczyć, czego także w necie unikać aby nie dorobić się wirusowego garba ;)
Pewnie za miesiąc znowu będzie nudził - wtedy może wezmę tę Avirę bo o tym co Widzący poleca nawet nie słyszłem ;)
Też nie słyszałem o tym, który podrzucił Widzący i dlatego właśnie będę go musiał koniecznie wypróbować. Mam dość już tego komercyjnego gówna co tylko zamula. A avast Flyby to chyba tak teraz ma, że sam sobie te 30 dni odnawia. I też niby mogę żyć bez antywirusa ale jednak na nowym sprzęcie wolałbym jakiegoś posiadać ;) Tak na wszelki wypadek ;p
Flyby -> Zmężniał? To już nie ten etap chyba, jeśli już to co najwyżej się zestarzałem... ;)
Tatuaży mi nie przybyło, bo wciąż nie podjąłem decyzji, co wytatuuje sobie następne... Ale bardzo chciałbym już kolejny mieć. Ale też nie mam kasy na takie zachcianki teraz, więc może i lepiej... ;)
Z gierkami z dziewczynami jest nieźle, nie narzekam, ale to wciąż gierki, a z racji chyba że się właśnie starzeję zaczynam oczekiwać czegoś więcej i tu już pojawia się problem, bo z jakiegoś powodu boję się zaangażować, poza tym nie mogę jakoś poznać nikogo, kto byłby warty prawdziwego zaangażowania... Ale ja nie o tym miałem... :P
Innych gierek (tych video) nie uprawiam, bo raz, że nie mam tutaj dobrego sprzętu, a dwa że średnio mi się chce jakoś ostatnio...
W Bioshocka nowego bym strasznie zagrał, bo wszyscy się jarają, zwłaszcza, że ostatnio przerobiłem Orwellowski "Rok 1984" i "Wspaniały Nowy Świat" Huxley'a... (tą ostatnią pozycję skończyłem czytać dosłownie dwie godziny temu) :)
W kwestii antywirusa w zasadzie pozostaje mi tylko potwierdzić to, co Widzący napisał - z darmowych MS Security Essentials jest najrozsądniejszym rozwiązaniem, ale tak jak sama nazwa mówi: to rozwiązanie zapewnia podstawową ochronę i jeżeli ktoś oczekuje od takiego oprogramowania bardziej kompleksowej ochrony to z darmowych najlepszy w tej chwili będzie właśnie Avast niestety... A i tak w takiej sytuacji doradzałbym zainwestowanie w licencję ESET lub Kaspersky.
Pewnie za miesiąc znowu będzie nudził - wtedy może wezmę tę Avirę bo o tym co Widzący poleca nawet nie słyszłem ;)
Flyby -> Security Essentials to ochrona antywirusowa od Microsoftu, w pełni darmowa, także do zastosowań komercyjnych i nie posiadająca płatnej wersji, a więc i nie spamująca rozszerzeniem oferty. Obciąża komputer w bardzo małym stopniu, ale też oferuje dość ubogą funkcjonalność i niezbyt częste aktualizacje bazy wirusów w porównaniu z konkurencją. Jednak do Twoich zastosowań powinien wystarczyć w zupełności. :)
Więcej info: http://www.dobreprogramy.pl/Microsoft-Security-Essentials,Program,Windows,14628.html
Linki do pobrania:
Wersja 32-bit: http://storage.dobreprogramy.pl/bezpieczenstwo/mseinstallx86(dobreprogramy.pl).exe
Wersja 64-bit: http://storage.dobreprogramy.pl/bezpieczenstwo/mseinstallx64(dobreprogramy.pl).exe
racji chyba że się właśnie starzeję zaczynam oczekiwać czegoś więcej i tu już pojawia się problem, bo z jakiegoś powodu boję się zaangażować, poza tym nie mogę jakoś poznać nikogo, kto byłby warty prawdziwego zaangażowania...
no to zupełnie tak jak ja ;p chociaż ja się chyba starzeję w trochę młodym wieku ale taką mam już mentalność ;p
Jak nie wypali z MS Security Essentials to ja będę pewnie wykupował ESET, miałem nie dawno jakąś wersję próbną i mi się podobał.
No proszę, ile to rad się sypnęło jak o zabezpieczenia chodzi.. to może ktoś dobre prezerwatywy poleci? ;)
Plaski, z zaangażowaniem w damskie kontakty (eee, te poważne niby) to jest tak: Jeżeli kalkulujesz (badasz) kandydatki pod względem cech, dóbr wewnętrznych i zewnętrznych, czyli poszukujesz "życiowej sprężyny" z perspektywami na ciąg lat .. to .. Jeżeli nawet znajdują się takie dziewczyny spełniające Twoje zapotrzebowania (z grubsza ;)) to i tak najczęściej nie odpala obustronny element uczuciowy (o miłości myślę !?) co sprawę trwałego związku u podstaw rozwala..
Praktyka stosowana mówi zatem aby (mimo wszystko) zaczynać od związków uczuciowych - jeżeli mocne one (uczucia) bywa że i z myszki niepozornej wyłazi piękna i dobra kobieta - gotowa do walki i trwania przy Twoim boku ;) Mimo że zabrzmiało to romantycznie i pompatycznie, zapewniam Cię ( a Konga123 przy okazji ;)) że to się sprawdza..
W sprawach damsko-męskich jestem już taki ułomny, że aż strach... tyle razy się ''przejechałem'',że już mi się prawdę mówiąc znudziło ;p A życie w samotności ma też swoje plusy np. finansowe ;p
Poza tym teraz prawda jest taka, żeby kogoś poznać (w moim wieku ;)) to trzeba hymm... w weekendy objechać wszystkie wioskowe dyskoteki w promieniu 50 km, zahaczając jeszcze o kilka klubów i barów gdzie klientela to stado nawalonych dresów i cwaniaczków (obu płci ;P), rytmicznie podskakująca w rytm pseudo dicopolowych ''hytów'' i garażowych DJów. To kompletnie nie moje klimaty ani towarzystwo i nie zamierzam tego na siłę zmieniać;) Obecna młodzież niestety ale nie potrafi się bawić... przynajmniej z mojego punktu widzenia ;p
A ja to jestem chyba taki wybryk natury ;p Pod każdym względem nie przypominam swoich rówieśników i jest mi w zasadzie z tym bardzo dobrze ;) Słucham muzyki, której nie słucha nikt inny ze znajomych, nie lubię tych nowych, discopolowych kawałków... tych, których 99% znajomych na FB promuje i publikuje średnio co 8 godzin. Nie lubię rapu, zwłaszcza polskiego (z nielicznymi wyjątkami) i hip hopu. Oglądam filmy, których nie ogląda nikt z moich znajomych ani znajomych znajomych... Filmy, które ubóstwiane są przez moich rówieśników dla mnie są przeważnie guzik warte i na odwrót. I mógłbym tak wymieniać bez końca... nie ukrywam, że wśród swojego otoczenia czuję się ''trochę'' dziwnie... dosłownie jak z kosmosu ;p
No i żeby już nie przynudzać to może tylko http://www.youtube.com/watch?feature=player_embedded&v=o1tj2zJ2Wvg
Nie jesteś żadnym "wybrykiem natury", kong123 ;) Na dokładkę , spora część Twoich rówieśników podskakująca w dyskotekach i żłopiąca w pubach, bynajmniej specjalnie nie różni się od Ciebie ;) Oni po po prostu udatniej "zassali" pokoleniowe i środowiskowe nawyki (nie zawsze chwalebne i pomocne w życiu ;)) I łączą się w nich (nawykach, wzorcach, i.t.p.) namiętnie, jak ongiś "proletariusze wszystkich krajów" ;) To oczywiście musisz odczuwać (nieraz w sposób przykry) ale w zamian zyskujesz możliwości do rozwijania swojego, niepowtarzalnego stylu życia oraz szansę na światopogląd obejmujący znacznie więcej, ponad granice dreptania z tłumem ;)
W żaden sposób taki styl bycia nie ogranicza Cię w wyborach partnerki - odwrotnie, już na wstępie omija Cię sporo, powiedzmy delikatnie, zbyt "rozrywkowych" kandydatek ;)
Niestety - idąc dalej - ze smutkiem muszę napisać że nie ma i w tym wypadku, żadnych "recept na partnerkę". Wszystkie one (recepty) tak naprawdę zależą od naszych osobowości, tego co reprezentujemy i od tego co chcielibyśmy widzieć w naszej przyszłej "połówce". W dodatku, przy "heroicznym" nieraz dmuchaniu, w tlący się płomyczek wzajemnych uczuć (czyli chęci na siebie) ;) ..
Ja mentalnie to chyba jestem na pograniczu jakichś pokoleń bo wszak większość zachowań moich równieśników wydaje mi się kiczowata i nieodpowiedzialna ;)
Odczuwać to, że jestem inny to odczuwam ale czy ja wiem czy w przykry sposób?;) Mam wielką satysfakcję, że nie dreptam za tłumem ;) Powiem nawet więcej - odnoszę takie wrażenie, że niektóre osoby z tego tłumu się za mną oglądają, są zaciekawione no ale jak to tak jest jak się podąża za tłumem i nie ma się odwagi odezwać... i koło się zamyka ;)
Recept na partnerkę nie ma i pewnie nie będzie - to by było za nudne i za proste ;) a miłości widać nie spotkałem i pewnie nawet nie wiem jeszcze co to znaczy ;p a jako, że jestem poniekąd dziwakiem to sobie pozwole na http://www.youtube.com/watch?feature=player_embedded&v=IWwMqa-_210 ;p
No ale żeby nie było mam też drugie oblicze ;) kilka minut świetnej muzyki na wieczór ;)
http://www.youtube.com/watch?v=r2S1I_ien6A
ojejku, stary big band.. i tuż tuż II wojna
..
a mnie się zawsze podobały mniejsze zespoły ;)
http://www.youtube.com/watch?v=y4j1WekQqA0
..ta mała Japonka, tak dzielnie dmuchająca w trąbkę.. pól biedy saksofon ale czy kiedyś ktoś z Was próbował grać na trąbce ? Mają dziewczyny mój podziw ;)
Ta muzyka coś w sobie ma ;) przypomniał mi się też utwór z Fallouta 3 ;)
http://www.youtube.com/watch?feature=player_embedded&v=6l6vqPUM_FE
Na trąbce to ja kiedyś próbowałem grać ale płuca miałem za słabe ;)
Last.fm to fajna sprawa, szkoda tylko, że tak późno założyłem ;p http://www.lastfm.pl/user/konggg92
Słońceee ..już mogę przyjmować hołdy na swoim balkoniku w godzinach między 10 a 11 - tą ..Oczywiście nie między 22-ą a 23 ;) Co niestety nie jest taką oczywistością, bo na dole mam ze trzy puby ;(
..he, he ..staruszki wy moje, szczęścia i powodzenia w dalszym twórczym starzeniu się ..
O to się mogłem przez GG, maila czy telefon zapytać, ale dzięki za info :)
Pytam jak tam u Ciebie? Grywasz coś jeszcze?
cały czas z tymi pacanami narmem, orlem i woo a do niedawana także z ishim... jakieś starcrafty2, borderlandy itp
seriale razem nawet oglądamy .. tak.
ale czasu coraz mniej.
Ja grę odpaliłem ostatnio jakiś tydzień temu. FM'a 2012, a grałem z pół godziny :/
..gracze ;( Dawniej to byli gracze - grali dopóki nie padli ..zabierali ich do szpitala oplątanych w kable, z joystickiem w zębach.. Teraz - pół godziny grał tydzień temu i już ma dość ;(
To nie brak chęci Fly ;)
Czasu mało to raz. Choroba nie pozwala to dwa. Kasy na gry też brakuje :)
Mnie ostatnio fifa kręci. Muszę sobie pada konkretnego kupić, bo tak to można się zajechać klawiaturę.
Teraz to nawet jak jesteś chory to Cie do szpitala nie wezmą - ba w kolejce każą stać kilkumiesięcznej, tak więc dobrze mieć laptopa ;p
Granie hmm... kiedy to ja ostatnio... oj dawno dość, w Ghost Warriora 2... a nie widzisz... Ishi mi o FIFIE przypomniał, w którą czasami pogrywam... a tak to posucha.... na takiego Fallouta czasu nie mam ;/ jedyne co mi pozostało to muzyka...
No i najlepszego dla tych co się w najbliższym czasie postarzeją ;)
Mati - Wszystkiego... e... no nie pamiętam, NAJ...(?)
P.S Czy Assassin creed 3 jest warty sześciu dych (oczywiście licząc w złociszach)?
Matisf - zdrooowia i sto lat życia !
Nie chciałbym już żadnego Assasina, nawet za darmo ;) Wyjątkiem mógłby być ten z damską bohaterką ale nie mam odpowiedniego sprzętu ;)
No to wszystkiego najlepszego ;)
Ja po 18tych urodzinach przestałem już liczyć ;)
Stitch - Assassyna trzeciego za taką cenę to nawet warto ;) Ale nie wiadomo jakiego szału się nie spodziewaj bo to kolejny AC tyle, że w innym miejscu i dodali trochę nowości. Fabularnie jest koszmarnie nudna...
Oj duchem to się czuje baaardzo staro.... ciało niestety płata figle bo wyglądam baaardzo młodo ;/ zakup alkoholu bez okazania dowodu graniczy raczej z cudem xd
Hmm, ducha mam w porządku ale miejscami to już przydałoby się trochę młodego ciała ..taki król Dawid obkładał się młodziutkimi Sulamitkami ale nie jestem pewny czy to dobra metoda
Zacisznie chociaż w tej dziurze? Pół litra miodu zaprawionego duszkiem życzę i perspektyw ;)
Wszystkiego najlepszego Orlando ;)
Ja dzisiaj też świętowałem ale nie urodziny ;)
Widziałem Flybiego w komiksie :O
https://fbcdn-sphotos-e-a.akamaihd.net/hphotos-ak-prn1/551475_500155463365286_454324279_n.jpg
Łe, nie przesadzaj.. ;)
Pomyśl, że ktoś gdzieś ma gorzej!
Dokładnie ! http://www.youtube.com/watch?v=78XrI_2bPVA
stranger - ładnie to tak przed premierą ;( ?
Pfff ..żywe trupy są do d...
Niestety, kefirku ;( Ja nie skończyłem Skyrima ;(
..Zatem, kiedy go skończę, (zakładając że go skończę w ogóle) będę wyglądał znacznie gorzej, razem z obiektami moich obecnych westchnień ;( A już wiadomo że i one się starzeją (chociaż bardzo nie chcą) ..
http://www.youtube.com/watch?v=ZT2z0nrsQ8o
Mała lekcja rosyjskiej historii w wydaniu ERB. Kocham tych gości.
..to ja wolę tego zadkobluesa ..hmm, w dodatku ten co dobierał te zdjęcia, nie był tak do końca "obsesyjny" ..czyli jak to się mówi, "czuł bluesa" ;)
http://www.youtube.com/watch?v=uVBPMAlMAeg
To weekendowo - przypadkiem oglądałem "Avengers" (spodobał mi się ten wykwit skomputeryzowanego komiksu). Idąc "za ciosem" - przymierzam się do "Irona Mana II" ;) Dzisiaj na TVN jest podobno..
Wzruszony przeżyciami wielbicieli zombie, polecam im Fido (jutro na Filmbox) ;)
TVN ma masakrycznie długie reklamy... nie raz już na nich zasnąłem i obudziłem się jak był już koniec programu...
A sam Iron Man 2 to całkiem fajny film, nawet warto go zobaczyć. Ja osobiście dzisiaj decyduje się na film pt "Przyjęty" na TVP1, bez reklam i sytuacja głównego bohatera jest dość podobna do mojej... znaczy się ja to mam raczej mówiąc brzydko: przejebane ;/
Pf, w dobie Internetu naprawdę nie ma już po co załączać tv. ;) W wiadomościach rajcują się kolejnymi zamachami, a filmy i seriale emitowane są z dużym opóźnieniem, marnym lektorem i 20-minutowymi reklamami. :)
Flyby, Avengersów powinieneś sobie zostawić na koniec i najpierw obejrzeć pozostałe marvelowe filmy, obowiązkowo z dodatkowymi scenami po napisach końcowych. ;)
Pf, w dobie Internetu naprawdę nie ma już po co załączać tv. ;)
Words of WISDOM
A tak na serio, to ja czasem obejrzę sobie dokument na discovery, czy national geographic. W HD to po prostu niesamowita rozrywka.
A to i racja... wszystkie informację teraz to tylko o Lewandowskim, wychwalają go jak bohatera a dla mnie to tylko zwykły pozerek, średni piłkarzyna, który miał farta... jakoś jak gra pod biało czerwoną banderą to nie zachwyca. Męska część znajomych z FB prześciga się w zamieszczaniu kolejnych moralizatorskich fotek z Lewym w roli głównej a żeńska część znajomości na Fb nie wie kto to jest...
Jak już zacząłem marudzić to pomarudzę sobie jeszcze... mając ponad 100 programów w TV, ileś tam w hd szokujące jest dla mnie, że wieczorem po prostu nie ma co zobaczyć... są oczywiście wyjątki ale to sporadycznie, przeważnie to przytkanie pilotem a następnie wyłączenie TV...
Co to ja jeszcze... aaa... Iron Man 2 miał niezły soundtrack, AC/DC było sporo ;) w każdym bądź razie czekam na trójkę. A tak poza tym to też chyba gdzieś niedługo w TVN Hulk będzie.
Większość marvelowskich filmów oglądałem - dlatego, jak sądzę, byłem w stanie ocenić właściwie Avengers. Przyznam się też że niezbyt lubiłem supermenów amerykańskich z komiksów, choć komiksy (francuskie) już w dzieciństwie mnie fascynowały. Kiedy były u nas rzadkością - zarabiałem na rysowaniu ich w szkole ;)
Filmy w obecnej telewizji (spóźnione czy nie) i tak przerastają ilością moje możliwości odbioru. Mniej więcej to samo jest z nowymi książkami a ostatnio podobnie zaczęło się z grami. Nie nadążam z konsumpcją tych wszystkich dóbr ;)
Gdzieś w tle czai się przesyt - paskudna bestia zamulająca przyjemności..
Ratuję się swoistą selekcją - obejmuje ona także medialne hopsasa - choćby takie w stylu tej dzieciobójczyni z Rutkowskim czy ostatnio Lewandowskiego. Nie obchodzi mnie dziewczyna Lewandowskiego, czy mama i co myślą o nim sąsiedzi do spółki z wiodącymi politykami.. Nie obchodzą mnie także t.zw. "celebryci" oraz to o czym myślą przy śniadaniu lub czy w ogóle myślą ;)
Lecz jest w tym wszystkim (jak o media chodzi i o moją "politykę" wobec nich) pozorna sprzeczność ;) Otóż lubię mieć jak najszerszy do nich dostęp ;) Dotyczy to także telewizji ;) W końcu selekcja musi mieć podłoże ;)
Jakby to powiedzieć, kong123 - to nie "Luna" ;) https://www.youtube.com/watch?v=KfdxBZmszyQ
Inne piosenki tej grupy jakoś nie wzbudzają moich muzycznych emocji ..
Usunąłem konto na facebooku. Chyba czuję się jakbym zrzucił z siebie jakiś niepotrzebny ciężar.
Hmm ..to chyba powinien wiedzieć Ishi skoro cisnął Facebookiem o ścianę ;) To co zostało i od ściany odpadło, to będzie ten "zbuk"..takie coś mocno nieświeże ;)
..a Orlando w ramach burzy zbierał przepiórcze jaja w formie gradu
..poza tym to co wyrabia avast w ramach akcji "reklamowej" to już nachalstwo przekraczające granice - codziennie zamyka mi grę (czasem dwa, trzy razy) i wyświetla komunikaty o swoich sukcesach i propozycjach. Ktoś tam, w zarządzie Avast, najwyraźniej upadł na łeb, jeżeli liczy na to że po takich akcjach kupię ich produkt..
Panda, AVG czy Avira? Próbował je ktoś? Chodzi mi o to żeby program jak najmniej bździł komunikatami..
Może wszyscy korzystają z avasta :D
Używam Aviry, ale dużo zależy od tego na jakich stronach się przesiaduje. Na takie "niegrzeczne" nawet Kaspersky nie pomoże!
spoiler start
Np na tą: robertburneika.net - aż oczy wykręca od patrzenia -.-"
spoiler stop
Wziąłem na razie AVG, kiedyś go miałem, był znośny.. Z avastem być może trochę moja wina była, może nie zauważyłem jak wcisnął mi jakąś pełniejszą wersję na okres próbny. Tak czy owak żeby mi antywirus właził z komunikatami kiedy gram, po kilka razy dziennie, to tego jeszcze nie miałem..
Aha, kefirek ;) To nie były komunikaty o zagrożeniach - to były komunikaty reklamowe.. ;) Nie grałem na "niegrzecznych" stronach - grałem w gry które mam na Steamie.. Antywirus który zamyka mi grę (czyli ingeruje w otwarty program) aby zaproponować przedłużenie usług, to trochę za dużo jak na moje nerwy ;)
Ale flyby - gry ze Steama mogą też być niegrzeczne. Są pewne mody...
Ishi, czyżbyś sugerował że avast odstawiał mi tym samym pewien rodzaj cenzury obyczajowej?!
To przerażające!
Antywirus jako oko netowej moralności? Może, świnia, podgląda moją pokojówkę?
..w uzupełnieniu.. Póki co, AVG przynajmniej zachowuje się przyzwoicie - nie widać go i nie słychać, czego nie można powiedzieć o avaście którego wszędzie było pełno - n.p. wyłączałem jego "głosowe" komunikaty o uzupełnianiu bazy wirusów, a one wracały ;)
Ja mam AVG free edition i bardzo kompleksowo i efektywnie chroni mój komputer przez zagrożeniami z odmętów internetu i nie tylko. Także polecam.
"chroni mój komputer przez zagrożeniami z odmętów internetu i nie tylko"
Prawda - ma dodatkowe opcje na konserwacje, porządkowanie systemu i takie tam ..Tutaj jest zresztą haczyk, skorzystanie z tych opcji, budzi cały szereg innych, płatnych - dopominających się o kupno ;) Takie raz obudzone "licho" może z czasem zamienić się w "plagi avasta" ;) Miejmy nadzieję że da radę to opanować, z avastem nie dałem sobie rady.. ;)
Używam Microsoft Security Essentials od długiego czasu i w zasadzie bezproblemowo. Darmo i bez namolnych dodatków, trzynastego też działa.
Tak, Widzący, miałem go ściągnąć ale ..AVG kiedyś miałem. Ostatecznie przetestowałem też nowe dodatki AVG i bezproblemowo (póki co) pozbyłem się ich. Jest dobrze - a ja po necie mało łażę..
http://www.youtube.com/watch?feature=player_embedded&v=tCHFiJ9MIB0
Dla tych co spać jeszcze nie mogą chociaż muszą rano wstać...
Pfff ..nie myślę buszować po śmieciowisku i spać na razie też nie, choć wstać rano akurat muszę..
To kupiłem sobie te Metro ostatnie - w poprzednie grałem ledwo kilka godzin ..może te bardziej mnie wciągnie..
Też się zbieram na zakup. Zobaczymy..
Niestety widzę że gra jest na mysz i klawiaturę a ja zdążyłem już przyzwyczaić się do pada bo wygodniejszy ..Pamiętam też że w starym Metrze irytowała mnie pewna "toporność" poruszania się postaci oraz tryby strzelania.. Miejmy nadzieję że to zostało poprawione..
O dżizas, nie mów, że dołączyłeś do osób grających w FPS-y na Pececie na padzie. :P Choć z drugiej strony w Metrze wrogów zazwyczaj albo się w ogóle unika albo rozwala z dwururki, tak więc super precyzja nie jest wymagana. ;)
Wielkie miałem opory przy stosowaniu pada do gier FPP ..ostatecznie znikły one przy Bioshocku, gdzie nawet snajperki są w użyciu ;) Po prostu wszystkie przyciski mam pod palcami i mogę grać nawet leżąc na pokojówce..eee, wersalce.. ;)
Wygoda..
Jeszcze to mnie smuci że mi dodatki przepadną jeżeli nie będę grał w trybie "stalker". Jaki tam ze mnie stalker ;)
I nie cierpię zapisu w postaci punktów kontrolnych.. Kiedy grę z takimi zapisami przerwę i wracam do niej po jakimś czasie, zupełnie nie wiem gdzie jestem i co mam robić.. Niech sobie wsadzą takie zapisy w stalkerską "żyć"
Wiecie co to jest "Myś dozadu" ?
Dobra, ułatwię Wam życie:
spoiler start
mina claymore
spoiler stop
Opis tyczy obsługi myszy - taka "Myś dopiedu" dostarcza "vrhaci nuź"
Jakby dalej nikt nic nie wiedział, to czytam instrukcję do Metro - chyba po czesku..
I garstka wrażeń ..grafika fajna, atmosfera fajna ..tylko (jak dla mnie ) jak zwykle za dużo liniowości - czyli zbyt mało zależy tutaj od gracza a zbyt wiele od scenariusza. Jestem co prawda na początku gry ("Paweł zachował się jak prawdziwy bohater.." ;)) więc może dalej będzie lepiej. Są oczywiście gracze którym taka konwencja grania odpowiada, ja wolałbym względną swobodę, jaką miały chociażby "Stalkery".. Co tam kto lubi ;) Kłopotów z grafiką nie miałem - zostawiłem ją na ustawieniach domyślnych (bo ładnie wygląda i śmiga) więc do opcji graficznych jeszcze nie zaglądałem.. Język rosyjski - napisy polskie.
Gra ma kilka mniej liniowych poziomów, na dodatek właśnie z takim bardzo Stalkerowym klimatem. :)
Pieprzony automatyczny zapis zrobił mi save na przeciwnikach, tuż przede mną ..zaraz stracę cierpliwość do grania
..a, sprawdzałem, grafika ustawiła się na "najwyższych", zdaje się że bez jakiegoś AAS ..a coś tam jest aż 16x. Nie widzę powodu aby kombinować więcej. Żadnych spadków "klatek" czy przycięć. Czytałem tu i ówdzie narzekania posiadaczy AMD, nie widzę powodów aby narzekać.
Ano autosave nie działa najlepiej w tej grze... ale zawsze można rozpocząć rozdział od początku (z tego co pamiętam nie można tego dokonać z poziomu okna pauzy tylko trzeba powrócić do menu głównego).
Co tam nie-układacze? :)
Właśnie wróciłem z zawodów - porażka na całej linii, ehh..
W końcu co prawda udało mi się wystartować rekreacyjnie w innych konkurencjach jak również poprawić czasy w kostce 2x2, ale 3x3 zrypałem całkowicie.. Liczyłem, że bezproblemowo wejdę do finału i tam powalczę o top 10.. Zawiodła mnie kostka i temperatura w pomieszczeniu..
http://live.cubecomps.com/live.php?cid=193&compid=18
Tak właśnie zrobiłem, Stranger ..smiert faszistom ;)) Powoli się przyzwyczajam a zmutowane robaczki w tunelach są piękne, tyle że zdaje się niejadalne ;(
Głowa (kostka) do góry, Arxel, następnym razem będzie lepiej..
Dobra.. przed wyjściem na powierzchnię zrujnowanej Moskwy ..prowadzi "tawariszcz iz Krasnoj Armii" ;) Oczywiście, zaraz spodobał mu się mój zegarek, to jednak, wedle historycznych wspominek, nie powinno dziwić ;)
Ot i Maskwa - w radioaktywnym deszczu .. nie wiem co było dalej bo zaraz się utopiłem w jakiejś kałuży (podobno zostałem pożarty) jeżeli wierzyć objaśnieniom..
W ogóle, to już dawno nie zdarzyło mi się "ginąć" tak często jak w tej grze.. Do boju, hardkorowcy
Trzeba kupić.
Tak sobie myślałem dlaczego tak często "ryję w mogiłkę" - może dlatego że prawie wszędzie jest tak ciemno że prawdopodobnie trudno sobie trafić palcem do d... Szybko jednak spostrzegłem że jak jest jasno, to ginę jeszcze częściej.. W rezultacie sporo miejsc przeszedłem na czworakach i "na macanego" ;) Polecam tę metodę bo to duża oszczędność na amunicji (której mało). A tak, jak coś się w tym mroku rusza, to najlepiej to zarżnąć nożem ;)
Oprócz dużych mutantów, oczywiście - są paskudne i na pewno lepkie i śmierdzące..
Do czasu zdobycia noktowizora najlepiej podkręcić sobie jasność w monitorze. :)
Poza tym mam pretensję do niewyjaśnionych braków jak chodzi o "filtry do masek".. Sporo ich oczywiście gromadzę ale autorzy gry uznali że jest to świetny sposób na udupienie gracza kiedy wymaga tego scenariusz. Stąd zwiedzanie pobocznych lokacji, Stranger, jest prawie niemożliwe.. Popsuta maska, popsute filtry (czas ich działania) - nie sposób tego obliczyć, przewidzieć, opanować.. Rozumiem że taka wręcz losowa huśtawka ma zastąpić osławione QTE, jak na razie złości mnie to bardziej, niż bawi ;)
Ishi - skoro już grasz - sypnij no tutaj garścią wrażeń aby innych zachęcić ;)
Ja jestem teraz w tunelach na drezynie - tutaj da się żyć ;)
Flyby --> W momencie gdy podnosisz nowy filtr gra wyświetla na chwilę informację ile ci zostało jeszcze minut ze wszystkich, które aktualnie posiadasz. Moim zdaniem w jedynce były większe problemy z niedoborem filtrów... w Last Light jakoś zawsze miałem ich pod dostatkiem, a i na wymianę maski gra dość często pozwala.
Ech ..nie szkodzi, zdaje się że w tych tunelach doszedłem do momentu w którym gra przestała mi się podobać ;)
spoiler start
Pewnie chodzi o jakieś "zaburzenia stanu świadomości" ale ja to odbieram po prostu jako "bug". W momencie, kiedy postać "utyka" na nieruchomych postaciach lub w innym miejscu (wtedy przestają działać opcje ruchu) można zrobić tylko jedno (na szczęście) załadować grę od punktu kontrolnego. Takich, wyglądających jak "bug" zawieszeń, jest ze trzy i jak dla mnie, to niezręczne "przegięcie" autorów..
spoiler stop
Taaa ..sam jestem ciekaw, czy będzie mi się chciało dalej grać ;)
Oczywiście, że ktoś ich jeszcze słucha ;) Ja ;) Poza tym tak klimatycznie jak za oknem leje jak z wiadra ;)
Dopiero jutro ma lać i zimno jak w listopadzie. W Kr trochę lepiej ale balkon zamknąłem ..nie mogę zatem obserwować na papierosku, jak nagrzani śpiewają i męczą swoje świecące gadgety ;)
Hmm, najczęściej wydaje im się że śpiewają ;) Ale ja to znam..
Zabawne że najgłośniej i najgorzej wypadają w tych popisach zagraniczni turyści. Może oni tacy toporni i beznadziejni na wyjazdach? A może my zagranicą wypadamy podobnie?
Flyby --> Hm, to chyba jakiś bug... ja w każdym razie nic takiego nie miałem. Spróbuj może PhysX wyłączyć w opcjach gry, bo to on może coś kisić.
Aha, w późniejszych etapach jest jeszcze kilka dłuższych wizyt na powierzchni i zabawy z filtrami i maską. :D
Bug, Stranger? Tak z początku myślałem bo nie ma większego sensu w tym nieruchomieniu wszelkich postaci, łącznie z moją. Występuje toto na końcowym odcinku tuneli kiedy załatwiłem paskudników razem z ich "niespodzianką" czyli zasadzką na trasie.. Zobaczę co się da zrobić..
Filtry - mam ich na półtorej minuty grania - jakie tam zabawy na powierzchni ;) Nie trzeba mi mutantów aby zdechnąć ;)
Zabawa dla masochistów..
Próbowałem ..nic nie dało grzebanie w opcjach
spoiler start
Przy rozjeździe gdzie stoi dwóch facetów, bug sie zaczyna, gadają ale stoją nieruchomo, strzelanie im nic nie robi. Dalej, na torze po prawej w bocznym pomieszczeniu, jest podobnie. Gadają, nie są w stanie się ruszyć, nic zrobić, ani ja im - widzą mnie. Dopiero w ostatnim pokoju facet, co więzi dwie osoby, po szamotaninie zostaje zabity, więźniowie uciekają. I koniec. Dalej, nic już nie mogę. Nawet jak drezyną rozbijam jedną z bram, to i owszem, drezyna wypada z torów, wyłażę z niej , klepię ją i koniec, ani kroku dalej i żadna opcja nie chce działać oprócz opcji załadowania lub wyłączenia gry.
spoiler stop
Najbliższy autosave jest w "obszarze" bugu więc być może, gdybym zaczął od początku rozdziału, to by było inaczej.
Najzwyczajniej w świecie mi się nie chce, bo to jest kawał gry do przejścia z niewiadomym wynikiem..
A jak bug się powtórzy? Jechał sęk takie gry z automatycznym zapisem i na dodatek zabugowane..
Gra ma u mnie minus - jest trochę lepsza od poprzedniego Metra i nic więcej..
To jest rozdział Bandyci, prawda? Czyli rozpoczyna się w miejscu, w którym spotykasz ocalałych i na krótko przed wpadnięciem na pierwszych wrogów. Ja bym przeładował cały etap.
Na forum Steama to samo radzą:
http://steamcommunity.com/app/43160/discussions/0/810924774453748383/?l=polish
Tyle Stranger, to i ja sobie wyżej radzę. Tylko że to rada bez gwarancji a póki co jestem zły i trudno mi nabrać smaka na powtórne granie..
Poza tym, może wypuszczą jakiegoś patcha usuwające podobne bugi - nie chciało mi się szukać ale pewnie jest ich więcej.
No i kupilem, przeszedłem. Fajna gierka, lepsza niż poprzedniczka. :)
"kupiłem, przeszedłem" "fajna gierka" ..nie jestem pewny Ishi czy warto Cię chwalić za taką zwięzłość oceny ;) ..zwłaszcza że wszystko jest kontrolowane ;(
Polecam korzystając z okazji Remember Me. :) Początkowe etapy to straszny samograj, ale z czasem się rozkręca i ma przepiękne lokacje. :) No i jest świetny pomysł z modyfikowaniem wspomnień... szkoda, że nie wykorzystano w 100 procentach jego potencjału.
PS. Mam nadzieję, że Flyby doceni zgrabny tyłeczek głównej bohaterki ;) >>
Siekam japońców w Rising Storm, oczekuję też na premierę Company of Heroes. Iście żołnierski ten miesiąc. :)
Doceniam, Stranger, tyłeczek jak najbardziej - jednocześnie na Steamie trafiłem na lekcję poruszania postacią, baaardzo obfitą. Klawiszologia na najwyższym poziomie, po japońsku skomplikowana. Po tej lekcji miałem ochotę na harakiri.
Jakoś nic o tym nie piszesz?
Klawiszologia na PC jest akurat bardzo uboga... może chodziło o cyrki z konstruowaniem własnych combosów? Na szczęście i to tylko na papierze strasznie wygląda. ;)
M.in. pewnie o combosy. Tyczyło to pada zresztą.. Czy tych QTE, Stranger jest sporo? Wiesz, wciskania sekwencji klawiszy w odpowiednim zestawie i czasie, kiedy to bohaterka, przy skoku, poślizgnęła się na ptasim gówienku ;)
Ten tani sposób uatrakcyjnienia gry, dobry jest dla niedorosłych Azjatów ;)
W tworzeniu kombosów fajne jest to, że sam ustalasz jak skomplikowane mają być. Możesz zrobić np. sekwencję na 3-4 ruchy albo nawet na osiem. Ponadto odpala się je jedynie myszką (lewy i prawy przycisk myszy) także nie trzeba biegać ręką po całej klawiaturze. :) Fajne jest też to, że musisz właśnie kombinować jak mają być zbudowane, np. czy zadawać jak największe obrażenia, pomagać w leczeniu czy wszystkiego po trochu. :)
Scenek QTE jest niewiele, zwykle na zakończenie pojedynku z bossem. Nie różnią się od typowych QTE, czyli trzeba w określonym czasie wcisnąć trzy różne klawisze lub przyciski (jeśli zawalisz to powtarzana jest tylko ostatnia część pojedynku a nie cała walka).
Czyli mógłbym to przeżyć (jak w Tomb Raiderze) ;) Pytanie czy będzie mi się chciało ;) Zbyt dużo kupuję ostatnio gier które mógłbym sobie darować z racji takich niby nowatorskich dupereli w sterowaniu. I potem sobie leżą i czekają na mój powrót do nich. Na ogół małe mają na to szanse ;)
Dziękuje za informacje - fajnie że jeszcze pamiętasz o mnie i Ddw.
W Remember Me tak naprawdę nowatorskie jest jedynie gmeranie we wspomnieniach innych osób. Bardzo przyjemnie zalicza się tego typu sceny, tyle że jest ich mało i nie oferują tak dużej swobody jakby się chciało. :) Reszta to raczej standard dla gier akcji TPP, czyli trochę walki, trochę eksploracji i trochę akrobacji. :) Zagadek praktycznie nie ma, a nawet jak się gdzieś na dłużej zatniesz to od razu załącza się system automatycznych podpowiedzi. ;)
Trochę mnie kusi - ot tak, dla całości wrażeń. Kto wie ..trochę jeszcze poczekam, poczytam jak będzie grana.
Zresztą ..widzę że zbliża się premiera "The Last of Us" i już robię sobie smaka:
Dziś zombiaki już od rana,
dolo moja pokichana..
ledwo nogą se poruszę
zombie strącać z niej
też musze..
Trwa Halloween przedłużony
znowu bede wykończony,
Trup za oknem tęsknie wyje
przecie jeszcze trochę żyje ;(
Wczoraj babcia mnie goniła,
co w mogiłce dawno była,
chciała odgryźć to i owo
pogoniłem sobie zdrowo, he
Jooola moja, piękna, miła
co się w zombie przemieniła,
do drzwi teraz mocno wali
pewnie się z miłości pali..
Fraaanek, kumpel mój ze szkoły
lata po podwórku goły,
a pod pachą nogę niesie
pewnie znalazł żonę w lesie ;(
Wedle drogi pieczeń czuję
w aucie burmistrz się gotuje,
Płomień szybko się rozrasta
będzie dla zombich omasta..
Hmm, może dość? Mógłbym dalej bo moja wena coś poruszona ..ech
Gdyby tak na świecie nie było kobiet, pomyślcie co by się działo z Flyby'ową weną
W dobie związków partnerskich i jednopłciowych świata bez kobiet nie wykluczam.
Zaciekawienie: Flyby czy ty masz ps3, że cieszysz się z the last of us?
P.S Widzący twój komentarz przypomniał mi "Wieczną wojnę" :]
Słyszałem Stitch że ma być konwersja na PC, niemniej możliwe jest że tyczyło to innej zombiakowatej gry. Mnie tam w sumie obojętne czy ona będzie na PC, czy nie. Zombiaki obradzają bowiem coraz to nowymi produkcjami a ja grać w nie bede na pustyni, tam bezpieczniej ;)
..kong123 właśnie to zaprezentował ..tę piosenkę zawsze lubiłem, może być "Dude"
Co za świat ..ni cholery nie można go poważnie brać ;( Rozumiem apokaliptyczne wizje po wojnie atomowej (wciąż jest obecna) Apokaliptyczne wizje zombiakowate trapią mnie co najwyżej kilka dni po Halloween ;)
Co sobie mam psuć własne wspomnienia o Trójmieście ;) Niech one zostaną tak, jak je pamiętam.
Po raz kolejny zaczynam przygodę z https://www.gry-online.pl/gry/call-of-cthulhu-dark-corners-of-the-earth/z1287#pc i mam nadzieję, że tym razem ją skończę. Gra jest świetna ale niestety na blaszaku się zbugowała ;/ mam nadzieję, ze teraz będzie lepiej.
A jak jesteśmy przy muzyce to dodam jeszcze to http://www.youtube.com/watch?feature=player_embedded&v=17HRV8k1YMw
To przynajmniej klasyka, kong123
Co do muzyki, akurat kapie mi szybach, trochę liryczniej: http://www.youtube.com/watch?v=3tYH7tLMbts&list=PL2C28EC9ABBF05845
Coś w tym jest, Widzący ;) Moja pokojówka przy fado zaraz szuka flachy ale sznura już nie chce ;(
Podzielę się z wami moim krótkim (bo co to 3000 znaków) opowiadaniem na konkurs metrowy. Wygrać nie wygrałem, ale nie zraża mnie to, bo i tak jestem dumny z własnej pracy.
– Mówisz, że ile tego znaleźliście?
Mętne światło, nieskończona ilość przedmiotów i duszne powietrze wypełniało kwaterę Maksimiliana Dobrowicza, gdy ten przeglądał skrzynkę wypełnioną pakunkami o nazwie nVidia. Chociaż w starych czasach takie pomieszczenie by uznano za nic nieznaczący schowek na szczotki, w nowym świecie to był skarb. Czasami z żalem myślał o tym, jak jego pokolenie, które pamiętało świat przed katastrofą, umrze i zostanie jedynie w ludziach strach przed powierzchnią. Strach przed ponownym powrotem na powierzchnię ziemi, która kiedyś była malowana zieloną trawą, ciepłem czerwonego słońca i wypełnieniem błękitnego nieba, zamiast tęsknoty za wolnością.
– Tylko jedną. Praktycznie poza tą skrzynką to nic nie było. – odparł Filat Melor Andrejewicz. Był średniego wzrostem młodym mężczyzną, jednym z pierwszych nowego pokolenia strachu. Jednak on nigdy strachu nie okazywał i zawsze pierwszy rzucał się ku robocie. Młody i durny. – Czy uda nam się to może sprzedać w Polis?
– Żadne sprzedanie, przyda nam się tutaj. – Dobrowicz wyjął jeden z pakunków i go otworzył. – Widział ty kiedy coś takiego? – zapytał, trzymając kartę graficzną w ręce.
Filat pokręcił głową, z wyraźnym zaciekawieniem przyglądając się temu wynalazkowi dawnej epoki. Dobrowicz wyjął spod trzeciego stołu metalowy sześcian dziwnej wielkości i postawił go na blacie, zrzucając przy tym parę bezużytecznych rzeczy.
– Oto komputer. – powiedział Dobrowicz, prezentując maszynę jak na pokazie. – Kiedyś tacy młodzi ludzie jak ty ciągle się kłócili oto który ma lepszy i szybszy. Były też inne takie rzeczy, ale one skończyły jako części zamienne do tych cacek. – Wziął krzesło i przysiadł się do stołu, po czym zdjął jeden płaski bok komputera, ukazując skomplikowane wnętrze maszynerii. Sięgnął po kartę graficzną i zauważył, że Filat wciąż stoi w swoim miejscu i czeka na koniec świata. – Filat, biegnij mi do Sokołowa po monitor. Pamiętasz, co on chciał zrobić budę dla psa, takie duże pudło? To mi przynieś, już.
Tyle bezsłonecznych dni minęło, że czuł jedynie pustkę zapomnienia o tym relikcie przeszłości. Długo spoglądał na skomplikowane ścieżki na płycie głównej, wystające kości RAM i labirynt kabli. Będąc prawie pewny, że dobrze włożył ostatnią część układanki, podłączył kabel zasilający do amatorskiego kontaktu, który był podłączony do głównego transformatora stacji. Z ostatkami nadziei i niemałymi obawami wcisnął przycisk zasilania, lekko mrużąc oczy.
Lampka się zapaliła. Wiatraczki zaczęły się obracać. Komputer na nowo ożył.
Krzyk radości był tak niespotykany, że wywołał zdziwienie u każdego, kto tenże krzyk usłyszał. Dobrowicz wyskoczył z krzesła, przewracając go, dalej krzycząc. Jednak przez małe skrawki dawnych wspomnień wcisnął przycisk od włączenia i nie puścił go, póki komputer na nowo nie ucichł. Wolał nie ryzykować, będąc tak blisko końca.
Mocno sapiąc, Filat doniósł z ledwością pokaźnej wielkości monitor i postawił go na stole obok komputera, gdzie Dobrowicz kazał mu go położyć.
– Patrz teraz. – powiedział, gdy już podłączył stary kabel do wyjścia na karcie graficznej.
Wpierw ekran wypełniły pojedyncze litery, tablice, które znikały tak szybko, jak się pojawiały. Gdy błękitna poświata wypełniła zmieszaną twarz Filata i wyczekujący grymas Maksimiliana, obaj poczuli hipnotyczne zauroczenie, jak na ekranie pojawił się napis „Windows XP”.
– I my cudów mamy takich więcej? – zapytał Filat, nie mogąc odpowiednio składać słowa w zdania.
– Tak młodziku, ale nie licz na więcej takich. Żeby coś takiego złożyć, to potrzeba mnóstwo rzeczy. Znalezienie i złożenie tego zajęło mi dobre 10 lat. Teraz patrz, – Dobrowicz wziął rękę Filata i położył ją na myszce komputerowej, którą Filat wcześniej nie zauważył – tego używasz, żeby włączać rzeczy…
Resztę tego czasu, co ludzie żyjący w stacjach uznawali za dzień, Maksymilian Dobrowicz i Filat Andrejewicz spędzili razem odnajdując na nowo i ponownie magię maszyny komputerowej. Jednak nikt poza Maksymilianem nie wiedział o wyjątkowej płycie schowanej między kartami Pisma Świętego, którego trzymał zawsze przy sobie. Płyta, która zawierała najdroższą rzecz dla niego na świecie. Myśl, która go nawiedzała od ponad 20 lat, dziś z siłą dzwonu biła co sekundę: „Już niedługo synku. Już niedługo znów się zobaczymy”.
Ta wersja jest niepocięta, bo tą wykastrowaną nie chcę widzieć na oczy.
Całkiem, całkiem Orlando, podoba mi się.
I biorąc pod uwagę ten fragment "która kiedyś była malowana zieloną trawą, ciepłem czerwonego słońca i wypełnieniem błękitnego nieba" to patrząc za okno, jestem gotów sądzić że Twoja wizja właśnie się realizuje.. ;)
Oryginalny pomysł zaczynał się od tego, że byłby opis opadającego gruzu, co potem okazałoby się Tetrisem, i w ogóle miało być bardziej rozbudowane, ale że taki limit dali to :P
Rozumiem Orlando, ciężko pisać w ramkach limitu, to jakby osobna sztuka. Poza tym to, "o nazwie nVidia", zmieniłbym na, "o nazwie AMD Radeon" ;))
Ale na konkurs było! >:( Jeszcze by prezes Nvidii spojrzał i "co to za marketing konkurencji?!", ale z drugiej strony i tak to nic nie dało. :D
Dało, dało - na razie tego nie widzisz, chciałeś widzieć co innego ;) Pisz dalej, także po konkursach z limitem.
Pamiętaj że ja Twoje próby literackie widzę na przestrzeni lat..
To jeszcze coś krótkiego. To i wszystkie kolejne powstały w ramach mojej własnej wymyślonej improwizacji, czyli osoba daje mi postać (fikcyjna, lub prawdziwa) i miejsce (od kraju, po konkretne miejsce) i ja coś z tym robie. To konkretne powstało w ciągu 2-3 godzin na kolanie, bo na wszystkie kolejne zabrałem się z prawie rok później, bo coś mi głowa nie chciała współpracować. :D
Tutaj to był Kot Filemon i miasteczko na wsi.
Oślepiające reflektory samochodowe, które zdawały się być dwoma latarniami morskimi wyszukującymi przyszłych rozbitków morskich w czasie oszalałej burzy, zamieniały już ledwo widoczne sylwetki w niewyraźne punkty, łączące biel i czerń w olśniewający fresk natury. W powietrzu unosił się zapach letniego lasu, mokrej ściółki, wszechobecnego kłamstwa i pogardy. Jedna z postaci podeszła bliżej.
– Masz ją, Kocie?
Kot przytaknął swoim puszystym łepkiem, chociaż mało co rozumiał. Według nich.
Ta sama osoba wycofała się i podeszła do tyłu samochodu, sądząc po dźwięku otwieranego i szybko po tym zamykanego bagażnika. Kot czuł na sobie nieprzyjemny i osądzający wzrok. „Nie patrz tak na mnie, ludźiu – pomyślał Filemon – to nie ja robię interesy z kotem.”
Sportowa torba głośno huknęła, gdy wylądowała przed nim. Oceniając po odpowiednim wibrowaniu fal dźwiękowych, torba była pełna kociej miętki, tyle samo co zawsze. Filemon odwrócił się na łapce i wszedł w mrok lasu, gdzie światło samochodu już nie miało wstępu. Jak i ludzie.
Nigdy nie zastanawiali się jak kot je zdobywa i je tu przynosi. Wiedzieli tylko, że co pół roku mają odbierać od niego kolejną kobietę i nie zadawać ciekawskich pytań. Inaczej sami zostaliby wycenieni na torbę kociej miętki, albo zabawek do gryzienia.
Po paru minutach słuchania krykietów i sów, białą bryłę światła rozbiła czarna siatka na śmieci. Przez chwilę sądzili, że ten worek się poruszył, jednak to była tylko jedna z ostatnich cząstek człowieczeństwa. Nie czekając dłużej, wzięli bardzo ciężki worek, wsadzili na tylne siedzenie Volvo i odjechali, nie zastanawiając się, że wciąż nie zobaczyli kota od czasu, gdy zniknął w ciemnościach. Nerwowo obejrzeli się za siebie i ujrzeli jedynie czarny worek bez życia. Odjechali tak szybko, jak się tylko dało.
Kot Filemon cieszył się zapachem swojej zapłaty. Przez chwilę odczuł kaprys, by otworzyć torbę i cieszyć się swoją nową zdobyczą, jednak szybko się z tego pomysłu wycofał. Gdy raz tak zrobił, to do rana tarzał się wszędzie, gdzie się tylko dało. Tym razem już nie.
Wyczuł, że tym razem ma blisko do najbliższego miasteczka.
Czas znowu się komuś przybłąkać.
MJAU
Koty w centrum zainteresowań zleceniodawców twoich tematów jak widzę, to już któreś z kolei o tych małych egoistach.
Tylko raz były koty z zamówienia, pozostałe dwa były z mojej własnej inicjatywy. :D
Hmm, ciekawe skąd czerpiesz inspiracje
Nie oceniam całości, Orlando ;) Czytam jak budujesz zdania i tymi zdaniami nastrój. Jest dobrze. Próbuj też, wciąż męcząc ten sam temat oraz akcję, nadawać jej zmienną formę (stylistykę) dla uzyskania nowych efektów. Warto przy tym utrzymywać jednorodność językową (oczywiście w zależności od stylu). Weź fragment utworu który zrobił na Tobie największe wrażenie i spróbuj go przerobić po swojemu. Ciekawe czy nadal będzie Ci się podobał. I tak dalej. Moc władania językiem to jest coś. W dodatku byli tacy, którzy (ech, zdolności transkrypcji) rozciągali tą moc na inne języki. I jeszcze potrafili pisać świetne powieści czy niezłe kryminały ;)
"Zamówienia" na pisanie są istotne, to inspiracja dla własnego warsztatu, nawet z cholernym limitem. Inspiracja tematyczna (własna) to jeszcze inna bajka..
Tłumaczenia różne być mogą ale i tak "są jak kobiety, piękne nie są wierne a wierne nie są piękne".
Ishi pyta o inspiracje Orlando ;)
Mogę odpowiedzieć za niego (półżartem)
Otóż Kot Filemon zrodził się z przysłowia "nie kupuj kota w worku"..Teraz to on sprzedaje zawsze worek, w dodatku z gwarantowaną zawartością. Kocią zagadką jest ("koty są tajemnicze") a może nie tylko kocią - dlaczego są to kobiety?
Czy dlatego że są (jak wiadomo z innych źródeł) chodliwym towarem? Co rządzi Kotem Filemonem i co w nim jest silniejsze - dobór atrakcyjnych damskich podołków do spoczywania czy wszechogarniająca siła nałogu?. Niby odpowiedź znamy lecz jak jest naprawdę? Wiadomo że "koty są fałszywe" ;)
Hmm, a co "z wiernymi psami" - czy doczekamy się opowiadania o bogatym psie przewodniku, prowadzącym swoich ślepych panów do nor handlarzy organami, za góry kości do obgryzania?
Artysty chyba o swoją muzę tz. inspirację pytać się nie powinno ;)
Bardzo fajnie się to czyta a o jakim konkursie mówicie to prawdę mówiąc nie wiem... chyba coś mnie ominęło ;)
http://www.youtube.com/watch?feature=player_embedded&v=dvNXF7aGP2s
Hmm, Orlando - rzeczywiście, w wypadku takiego Konkursu, cechą przewodnią tekstu powinno zostać efekciarstwo reklamowe. ;) Tak mocno zamocowane w tekście aby nie można było łatwo podmienić marki, jak ja to zrobiłem (nie znałem warunków tego konkursu, widziałem tylko jego nagłówki ;)) Tajemniczość z dokładką liryki, chyba najlepiej się sprawdza przy reklamie damskich perfum. Ty miałeś stworzyć literaturę reklamującą z wyraźnymi warunkami - tekst zwarty, krótki i przeraźliwy jak apokalipsa ;) Nie czytałem żadnych prac tego konkursu, więc nie wiem jak tam innym poszło. Szczerze mówiąc nie jestem ciekaw ;)
Niejaki pan Głuchowski (czy Gołuchowski? przepraszam jeżeli błędnie piszę), co chwila w grze reklamuje swoje następne dzieła. Na mnie nie ma co liczyć, jego proza mi nie podchodzi ;))
Hej, kong123 ..jak ten Ozzy w końcu wrócił do domu, to mama na pewno się ucieszyła?
Flyby ja tam nie wiem, nie mieszam się w relacje rodzinne ale ten cały Ozzy to podobno niegrzeczny chłopiec był (a może i dalej jest ;))
A jak przy muzyce jesteśmy... RMF FM ten zwyczajny RMF FM, który przygrywa mi rano do śniadania czy w trakcie podróży zadziwia mnie pozytywnie. Nie mogłem wyjść z podziwu jak usłyszałem to http://www.youtube.com/watch?v=TUHFfR8hWcA oby tylko częściej grali ;)
I ze wczorajszego wieczora (też zasłyszane w RMF FM ;)) http://www.youtube.com/watch?v=4-cVfX07Ko0
Oo to całkiem fajny ten konkurs i nagroda też ;)
No ale z zakończeniem Remember Me to się średnio postarali... strasznie przewidywalny zwrot akcji i przeciętny finalny boss. W każdym razie brałbym... może nie teraz, bo nie jest przesadnie długa (i nie ma multi ani NG+ z prawdziwego zdarzenia), ale jak potanieje to jak najbardziej. :)
Fajny konkurs, kong123? To dam trochę porad dla piszących (nawet jak ten się skończył, będą podobne)
Przede wszystkim zaopatrujemy się w listę produktów koncernu firmującego - im więcej, tym lepiej a następnie ją "uruchamiamy" - mniej więcej w ten sposób (z konieczności, dalej Metro):
"Kiedy w Metrze jakimś tam mutantem łupnęło, Sasza w sraczu czytał ostatnią powieść (tutaj wpis - wiadomo jaką i kogo) Wyciągnęli kumple Saszę spod gruzu za walonki, - całe były, szkoda było zostawiać. Złote zęby mu życie uratowały bo kiedy miejscowy łapiduch wyrwał je jako swoje, Sasza kichnął. Żiwiosz brat? - prawie ucieszył się łapiduch.
Zuby oddaj - wymamlał Sasza.
Na co one Tobie - zdenerwował się Wania łapiduch - głowy prawie nie masz, rąk tylko trochę, żebra w jelitach, wątroba przepita, noga jedna w walonce została..mogiła.
Aaaa - zawył Szasza ostatkiem - ja z Cieniem z jednego karnistra chlałem, z mogiły wstane i po swoje wróce..
Podziałała ta groźba na Wanię. Spakojno, brat - zamruczał - my z Tiomfiejem troche przedwojennego sprzętu mamy, do kupy cie poskładamy. I dali Saszy zamiast czoła (marka i rodzaj sprzętu) w oczy wkręcili (marka) uszy zrobili z (marka) tu i tam dali (marka, rodzaj, marka, rodzaj, marka, opis) a jako zęby dostał resztki klawiatury.
Wstał Sasza, klawiszem splunął, budząc podziw medsjestry. Uch - stęknęła lubieżnie - maładiec.."
Tak zrobię Stranger, poczekam i kupię tę "Remember Me" - zaciekawiła mnie..
Ledwo zaczął a już skończył? Chyba to Remember Me nie dla mnie...
Flyby cenne porady ale za leniwy jestem, zeby brać udział w takich konkursach ;)
Wolę sobie za to posłuchać czegoś dobrego ;p http://www.youtube.com/watch?feature=player_embedded&v=4Kn4ASeRaPg
To z ciebie taki pacyfista, kong123? ..tylko wojenki na kompach? ..coraz gorzej ;(
kong123 --> Grałem już długo przed premierą, ale nie mogłem wtedy nic o grze pisać... choć rzeczywiście Remember Me nie jest jakieś super długie - osiem epizodów z czego dwa to tak naprawdę wydłużony tutorial. ;)
Flyby & Stranger - prawdę mówiąc to Remember Me jakoś nigdy nie była grą, która by mnie interesowała. Może zagram kiedyś jak będzie w jakimś CD-Action lub w jakiejś promocji. Zresztą wolę na razie jakoś grać w gry, które już kończyłem niż w to ;p A zresztą kilka postów wyżej linkowałem grę, na którą czekam - zombiaki w otwartym świecie i jeszcze na PC ;) Premiera też gdzieś niedługo ;p
Ja zagram - tyle że nie będę spieszył się do kupna, to już pewne..
Tymczasem - poczytałem sobie o nowym xboksie ;) Mój stary już dogorywa, choć specjalnie go nie eksploatowałem.
Jeżeli potwierdzi się choć dwie trzecie z zapowiedzi - nie kupię nowego nigdy. Nie potrzebuję Kinecta, czy jak mu tam - nie interesuje mnie cały szereg dodatkowych funkcji wraz z dodatkowym skomplikowaniem obsługi.. Wynika z tego że albo zostanę tylko przy PC, albo kupię inną konsolę której podstawową cechą będzie mocna grafika i prostota przy obsłudze gier..Że wtedy będę musiał czekać na wiele gier? Poczekam.. To co proponują Amerykanie, jest dla mnie nie do przyjęcia, niech się sami bawią..
Nie powiem, że jestem zdziwiony niektórymi "ficzerami" nowego Xboksa... Microsoft już od kilku lat olewa temat solidnych exclusive'ów na Xboksa 360 (koszmarków na Kinkieta nie biorę pod uwagę ;)) i skupia się głównie na promowaniu dodatkowych debilnych usług, które nie mają nic wspólnego z graniem i nie będą działały w wielu krajach poza USA. Także dla mnie będzie to albo PS4 albo (jeśli Sony również wygłupi się z koniecznością bycia online, blokowaniem używek itp.) powrót w całości do grania na PC. ;)
Czyli jesteśmy dokładnie tego samego zdania, Stranger, choć nie jestem pewny czy to nasze wspólne zdanie będzie należało do zdania większości graczy ;) Z pewnych względów (nazwijmy je delikatnie biznesowo-kulturowymi) rozumiem politykę Microsoftu - ma ona spore szanse na sukces jak chodzi o rynek amerykański. Doświadczenia przeszłości uczą że po utrwaleniu nowej formy (bukietu ;)) rozrywki na rynku wewnętrznym (amerykańskim), możliwa jest ekspansja "globalna" na inne rynki i obszary odbiorców.
W naszym (graczy) wypadku pod jednym warunkiem - że ogólnie podniesie to jakość i możliwości grania (czyli jakości gier i ich odtwarzania) ;)
Póki co, właśnie tego Microsoft nie zaoferował jeżeli chodzi o nową konsolę - mami namiastkami, mnoży przepisy, sprawdza karty, choć nie widać aby miał asa (choćby w rękawie ;))
Nie wiem, jak tam rynek konsol japońskich ale mają świetną okazję do "kontruderzenia"..
I przy okazji zadałem sobie istotne pytanie ;) Dlaczego kupiłem mając PC, konsolę?
Żeby mieć dostęp do gier które lubię, w lepszej jakości i w większym wyborze.. bez kłopotów sprzętowych i innych (tyczących także dostępu).
Teraz zmieniło się sporo - jest więcej gier, zdecydowanie więcej - w tym także tych które lubię. Zwiększył się wybór, gry dysponują coraz lepszą, równorzędną grafiką, poprawiła się ich optymalizacja. Zaczynam mieć kłopoty z ich wyborem ;)
Co mi w tym względzie serwuje Microsoft? Ograniczenia poprzez duperele. Wraz z grami usiłuje wciskać mi coś - za co prędzej czy później będę musiał więcej płacić (bo ceny gier nie będą w stanie tego pokryć) a co mnie bawić będzie szczątkowo lub w ogóle..
Czyli dla mnie, jako gracza przede wszystkim, przyszła konsola Microsoftu staje się niepotrzebna. Co prawda drugi amerykański twór, Steam, zarządzający grami PC - zdradza podobne apetyty i zakusy, lecz póki co, jest bardziej "otwarty" na moje potrzeby. Póki co, jak na razie ;)
Hey, konsolowe japońceee ..może mnie czymś skusicie? ( byle nie zombiakami ;))
W niedzielny poranek. Tym razem zamówieniem było "Para w Moulin Rouge", ale uznałem, że nie będę się przyklejał tylko do jednego miejsca. I ten, jak widzicie błędy wszelakie, to takie mają być, bo zamysł jest taki, że pisze pisze, kopiuje do komputera i oddaje, bez żadnego ślęczenia nad tym. :D
Muzyka: http://www.youtube.com/watch?v=X3nVSU8uTdw
– Jak cię nie wzrusza, jak wzrusza?
– Nie odwalaj mi tu Gombrowicza.
W niebie, na chmurach, Maria spoczywała na świętym tronie trzymając biblię na kolanach i aureolę w lewej dłoni. Pod nią trzy kobiety, na niższej chmurze, spoglądały na nią. Kobieta po lewej trzymała złoty kielich i pokaźny krzyż, jakby oferowała je matce świętej. Kobieta po prawej, dopiero teraz to zauważyła, odwraca głowę od Maryi, jednocześnie wyciągając do niej dłoń. Jednak na jej twarzy nie było skruchy, tylko lekki uśmiech. Kobieta pod Maryją jako jedyna spoczywała, trzymając dwa anioły po swoich bokach. Jedno karmiła piersią. A zamiast na nie, Maryja przyglądała się jej, jemu i wszystkim.
W nieskończonych korytarzach Luwru ludzie podziwiali sztukę klasyczną we wszystkich językach świata.
No, prawie wszyscy.
– Naprawdę nie rozumiem, przecież nawet nie jesteśmy religijni – powiedział, ze znudzeniem w głosie.
– Nie chodzi o religie, a o kulturę, o wysiłek. Już samo patrzenie na fresk na suficie męczy, a co dopiero namalowanie.
– Jak ja chciałem dać telewizor nad łóżko, to mnie męczyłaś, że to głupi pomysł.
Przez mocniejsze uderzenie w klatkę wierzchem dłoni wybiła mu powietrze z płuc i sarkazm z głowy.
Po dwóch godzinach szybkiego spaceru widzieli różnorodne wystawy, obrazy i rzeźby. I kultury nie było końca.
– Mówiłem, żeby przewodnik kupić – powiedział, licząc sekundy.
– Żadne przewodniki, chce dziś wszystko zobaczyć – odpowiedziała, wywołując u niego kłuty ból z tyłu głowy.
Minęli rodzinę z Indii zmierzającą ku wystawie antyków greckich. Albo sztuce renesansowej. Albo do wyjścia, trudno było określić. Ich widok wywołał u niego nieprzyjemne myśli.
– Przecież to się nie da, to jest istny labirynt. – Wyjął komórkę, gdy przystanęli przy „Wniebowstąpieniu Dziewicy” Gioranniego Battisty – Co ty na to, że pokażę ci rzeźbę kadłubka i lizaną, potem pójdziemy?
– Przestań, bo cię trzepnę – powiedziała, skupiona na obrazie.
– Po pierwsze, – Ruszyli dalej – od tego jest hotel. Po drugie, mamy dziś mnóstwo rzeczy zaplanowanych, w tym muzeum dorsatu, czy jak to tam. – Niemiec pokaźnej wielkości uderzył go w ramię i nawet się nie odwrócił.
– Musée d'Orsay.
– Nieważna nazwa, ważne, że jest ciekawsze od tych skamielin.
Amerykanin spytał ich grzecznie o godzinę.
– Ty i ci twoi impresjoniści.
– Ty byś nie zauważyła impresjonizm, nawet gdyby był na suficie.
– Siedź cicho, twoi rodzice dali nam wycieczkę do Paryża i mam zamiar wykorzystać ten czas należycie.
Włoch spoglądał na nią i wiedział o tym.
– To nie lepiej zwiedzić wiele miejsc, a nie zmarnować na jedno?
Zbliżali się do Mony Lisy, ale nie wiedzieli o tym.
– Wolisz jedną rzecz zrobić dobrze, czy dużo byle jak? Nie ma mowy, żebym wyszła, zanim nie zobaczę wszystkiego.
– Nie wierzę, że dałam ci się namówić.
Bezchmurne niebo pogłębiało atmosferę gorąca, duchoty i ciągłego ruchu. Miasto, które nigdy nie śpi, również nigdy się nie zatrzymuje. Przechodnie, kierowcy, zwierzęta, każde żywe stworzenie zmierzało do swojego upragnionego celu w ten spragniony, pogodny dzień.
– Po to się pytałem przewodnika, sam powiedział, że możemy co kilka dni przychodzić i ciągle coś nowego znaleźć.
W powietrzu zapach jeszcze ciepłego pieczywa, świeżo zmielonej kawy i dźwięk ludzkiego gwaru tworzyło jedyną na świecie mieszankę. Czuć było nieopodal Sekwanę.
– Powiedział tak tylko, żebyśmy kupowali drogie bilety.
– Coś drogiego? W Paryżu? – Odpowiedziała jedynie lekceważącym burknięciem – Poza tym można kupić karnety, jak się da.
Ostatnie słowa ją zaskoczyły. Spojrzała na niego z powątpieniem.
– Jak się da?
Nie mógł na tę chwile znaleźć odpowiednich słów, jednak ratunek szybko nadszedł, gdyż właśnie weszli na Most Zakochanych.
Miliony kłódek w setkach odcieni opowiadające nieskończoną ilość historii. Nie było dnia w roku, żeby jakakolwiek para nie uwieczniła swojej miłości w tym miejscu. Nie inaczej było dzisiaj.
Zapomniała o wszystkim, co przed chwilą mówili. Ucieszyło go to. Zapytała, czy może nie założą dla siebie. Odpowiedział, że nie ma dziś wyjątkowo kłódek ze sobą. Wskazała sprzedawcę, którzy wyrabiał inicjały. Stwierdził, że lepiej będzie wieczorem, gdy będzie mniej ludzi. Nie zgodziła się, ale z żalem się zgodziła. Nieprzyjemne uczucie wróciło.
Przeszli przez most w milczeniu.
– Nie, nie ma mowy. W żadnym wypadku, odmawiam.
Przesunęli się o jedno miejsce w kolejce.
– Nie masz się czego bać, nikt nigdy z Eiffla nie spadł.
– Tym bardziej nie będę pierwszy, jak tylko będzie nasza kolej, to idę i poczekam na ziemi, skąd nie mogę spaść.
Drzwi windy się zamknęły. Pozostali pasażerowie patrzyli się na niech dziwnie.
– Nawet nie myśl, że stąd wyjdę.
Jednak już sam wiedział, co się stanie. Złapała go za rękę. Zamknął oczy. Winda się zatrzymała.
Każdy krok był ryzykiem, kulminacją strachu, którzy go nawiedzał od dzieciństwa. Wszystkie wspomnienia podobnych sytuacji uderzyły hurtem, czyniąc kolejne oddechy coraz to bardziej cięższe.
– Nie denerwuj się tak, – powiedział jedyny w tej chwili głos, który był w stanie usłyszeć.
– Zamknę cię w pokoju z pająkami i wężami i też każe nie denerwować, pani mądra – Uścisnął jej dłoń mocniej.
Czuł jak zimny wiatr unosi rześkie powietrze i otula go, łagodzi i uspokaja. Przystanęli przy barierce i szybko się za nią złapał, czując jak kolana zaczynają mu słabnąć. I pomimo ciemności czuł, że jest szczęśliwa.
– Tu jest tak pięknie, zobacz, proszę.
– Chyba nie zdajesz sobie sprawy, jak bardzo się zmusiłem, żeby tu być.
– Chodzi mi o tę wieżę śmierci i dobrze o tym wiesz.
– Wiem, wiem.
Świat znów zaczął istnieć, dopiero gdy przez minutę miał pewność, że wrócili na ziemię.
Jednak miał pewność, że ona ciągle przy nim była.
Przed nią była fontanna. U okrągłej postawy wystawały rzeźby czterech kobiet, razem trzymających sześcienną głowicę, na której krągła kopuła kończyła się spiczastym kolcem. Cztery boginie patrzące na cztery strony świata, z przestrzenią za nimi tworzącą ich własny środek świata patrzący w niebo i za niego. Nie była w stanie zrozumieć, dlaczego nic nie znacząca fontanna tak na nią wpłynęła. Ale nie chciała się przyznać, bo tylko by się nasłuchała więcej sarkazmu.
– Wejdźmy do środka – powiedziała, próbując udawać niewzruszoną, jednak on dobrze wiedział. I wiedział, że czasami lepiej jest być cicho.
Było tam niczym w raju. Półki książek, gdzie się tylko spojrzało. Historie o życiu, zdradzie i miłości, zagubieniu i zaufaniu, myśli i słowa obserwatorów świata i ludzi, wszystko w jednym miejscu. Zapach starych kartek i świeżego tuszu upijał szczęściem nieśmiertelności.
– Pisze tutaj, – powiedział, przeglądając ulotkę, podczas gdy ona przeciągała opuszkami palców po grzbietach literatury amerykańskiej. Przyciemnione światło i rubinowy blask popołudnia tworzyło klimat domu i bezpieczeństwa, – że to „Shakespeare and company” istnieje od 1951 roku, a wcześniejsza księgarnia działała w latach dwudziestych, Pound, Hemingway i Joyce tam chodzili. Skamieliny, w sam raz dla ciebie!
Burknięcie i pokazanie języka było na tę chwilę jedyną odpowiedzią, na jaką ją było stać, gdy przeglądała „Mrs Dolloway” Virginii Woolf.
– Zamknęli ją na początku okupacji niemieckiej i już nigdy nie otworzyli. Tę księgarnię wykupił Amerykaniec i potem zmienił tę nazwę na obecną. Jego córka prowadzi ją obecnie, – Spojrzał znad lektury i jej nie ujrzał – widać ma dziś wolne.
Odłożył ulotkę i podszedł do niej. Przeglądała już trzecią książkę, „The Great Gatsby” Fitzgeralda.
– Kiedy mamy kolację w Moulin Rouge? – Spytała, nie odrywając oczu od kart książki.
– Mamy parę godzin.
– Możemy tu zamieszkać?
– Teoretycznie mogłabyś. W idei oryginalnej księgarni, młodzi i przyszli pracownicy McDonalda mogą tu mieszkać i pisać.
Zamknęła książkę i spoglądała przez chwilę na okładkę, po czym odłożyła ją na półkę. Obróciła się w jego stronę.
– Chcę wrócić do pisania.
– Nie, żeby mnie to dziwiło.
– Naprawdę? – Ledwo schowała zdziwienie.
– Pewnie, tworze frytki są moje ulubione – Gdy któryś raz z kolei miał być uderzonym za swoje uwagi, szybko dodał – Wiem, wiem, jestem głupi. Ale naprawdę tak uważam. Wiesz, że zawsze ceniłem twoje pisanie. Przecież od tego się poznaliśmy.
Lekko pokręciła głową i uciekała wzrokiem.
– Ale wiesz, że nie byłeś pierwszy?
– Doceniający twoją prozę?
Krótka pauza.
– Też. – Lekko stanęła na palcach i pocałowała go. Uznała, że zasłużył sobie – Myślisz, że dam radę?
– Pewnie, że tak. Masz świetny, impresjonistyczny styl, chociaż sama pewnie tego nie wiesz – Podniosła brwi i lekko przekrzywiła usta – Przestań, to ci się należało. Zresztą zobacz, – Wyciągnął rękę w stronę półki i położył dłoń na przypadkowej książce – cokolwiek teraz trzymam, mogę przysiąść, że jesteś od tej osoby lepsza.
Zdjął z półki dramat Wiliama Shakespeare’a „Makbet”. Uśmiechnęła się, on nie.
– Co u amerykańców robi Shakespeare?
– Może niszczy ci porównanie?
– Jeżeli tak, to tym gorzej dla ciebie.
Następne parę wyrywkowych książek również nie za bardzo pomagały. Przestali z porównaniem na dźwięk dzwonka u drzwi i spędzili następną godzinę z Sylvią Beach Whitman za pomocą łamanego angielskiego i języka migowego.
Morze czerwieni. Gwałtowne fale uderzały o ściany i wracały z jeszcze większą siłą. Gwar rozmów w pełni wypałniał Mistiguett Lounge w historycznym Moulin Rouge. Szczęk sztućców tworzył krępującą pięśń, którzy przerywał co chwilę szczery, kobiecy śmiech.
– Nie mówię, że należała się karawana, ale czerwona taksówka to przesada.
Przez chwile bał się, że się zakrztusi, jednak już dobrze wiedziała, kiedy żart się skończy.
Tak wyglądała większość tej kolacji. Rozmawiali, śmiali się, żartowali, z przerwami na jedzenie. On się zwierzył, że tak naprawdę nienawidzi zupy ogórkowej, jednak nigdy nic nie mówił, żeby nie zrobić przykrości jej babci. Ona powiedziała, że na długo przed ich spotkaniem próbowała popełnić samobójstwo. Zwierzenia na innej skali.
Nie mogła sama w to wierzyć. Wsześniej tylko jej dawna współlokatorka, która wróciłą wcześniej z wyjazdu w góry, wiedziała. Jednak tutaj to było odpowiedziąna brak smaku dla zupy.
Czuła się zszokowana. I zawstydzona. Nie była w stanie przewidzieć jego reakcji, chociaż wszystko jej mówiło, że będzie dobrze.
I było. Wziął ją za rękę. Spojrzał w oczy.
– Wiem, że ta zupa nie jest dobra, ale teraz to przesadzasz.
Znów się roześmiała, jednak tym razem z ulgi. Wiedziała, że to nie jest znak lekceważenia, lecz intymności. Wiedział, że tego potrzebuje, zrozumienie i bliskość.
– Skoro mówimy o zwierzeniach, to chciałbym coś powiedzieć…
I sala się przyciemniła. Głosy umilkły. Scena rozbłysła. Muzyka ożyła.
Wyglądał, jakby ktoś go wyrzucił zza drzwi w czasie rodzinnego obiadu. Patrzył to na nią, to na głośną scenę.
– Wszystko dobrze? – Spytała.
– Tak, tak, – odpowiedział, zamyślonym tonem, – muszę tylko na szybko gdzieś iść. – Po czym wstał od stołu, przeprosił innych gości i zniknął w ciemnościach publiczności.
I została sama. Patrzyła na scenę i legendarnego kankana, na którego czekała cały dzień, jednak myślami była w setkach różnych światów. Światów, w każdym którym już nigdy nie wrócił. Zaczęła się winić za wszystko, za to swoje gadanie, że nie zauważyła sygnałów. Nie chciał kłódki na mości, uznał, że nie trzeba kupować biletu. Wszystko się do tego sprowadzało ona to tylko przyśpieszyła.
Jednak wrócił. Nie wyglądał już na tak zdezorientowanego. Przysiadł się, uśmiechnął się do niej, pokazał, że przeprasza i skupił się na występie.
Czuła się koszmarnie głupio. Taka histeria z niczego. Uderzyła się pięścią w kolano w ramach małej kary i również się skupiła na podziwianiu czerwonego tańca.
Promienisty blask Pól Elizejskich urzekał kontrastem ciemnobłękitnego, nocnego nieba. Pojedyncze gwiazdy rozjaśniały ciemność, tworząc unikalne gwiazdozbiory i kształty, które tylko czekają, aż ktoś je połączy. Mroźne powietrze pobudzało.
Szli wolnym krokiem w stronę Łuku Tryumfalnego, który majestatycznie wznosił się nad horyzontem. Dniowy pośpiech zamilkł i na jego miejsce wstąpił spokój nocy.
– Nie zdążyliśmy do twojego muzeum, – powiedziała, kładąc głowę na jego ramieniu.
– Wiem. Na most też nie poszliśmy.
– To nic, – Wyskoczyła przed niego i zrobiła obrót w miejscu. – Noc jest jeszcze młoda! – Niemalże krzyknęła z uśmiechem.
Spojrzał nad nią, jak gdyby szukał jakiegoś znaku.
– Która godzina? – Spytał, wciąż patrząc w punkt za nią.
– Nie masz nagle zegarka? Chyba go nie zgubiłeś – Jednak nie odpowiedział na to, więc wyjęła komórkę i sprawdziła. – Za parę minut będzie druga.
Wyraźnie wziął głęboki oddech i przełknął ślinę. Zaczął do niej powoli podchodzić.
– Musimy porozmawiać.
Kaskada myśli uderzyła ją jednocześnie, wszystkie poprzednie obawy, z dziś i całego życia, wróciły. Zaniemówiła. Świat zaczął tracić kolory. Gdy do niej podszedł, jakby nie wiedząc co zrobić z rękami, włożył je do kieszeni płaszcza.
– Wiem, że trudno ze mną wytrzymać. Wiem, że zachowuje się jak idiota, ale już nic na to nie poradzę. Taki jestem i nic tego nie zmieni. Tak jak i wiem, że od naszego pierwszego spotkania rozumiemy się na sposób, który tylko my rozumiemy. Znamy swoje wady i rozumiemy je, chociaż często nas denerwują. – Nie poczuła, gdy wziął jej dłoń i włożył coś do niej, po czym ją zamknął. – Nigdy nie uważałem, że ludzie potrzebują innych, żeby być szczęśliwym. Jest nas tyle na świecie, że każdy ma swój cel, który go uszczęśliwia. Rodzina, kariera, pomoc innym. Chodzi tylko o to, by znaleźć tą jedną rzecz, która człowieka uszczęśliwia i nigdy nie pozwolić jej odejść. – Jedną dłonią trzymając jej zamkniętą dłoń, drugą położył na jej policzku. Czuła, jak zbierają się w niej łzy. – Ty jesteś moim szczęściem, który znalazłem i nigdy nie chcę stracić. Nie dlatego, że bez ciebie nie mógłbym żyć, ale że chcę żyć z tobą przez resztę życia. – Uklęknął, jednak zanim zdążył zadać pytanie, rzuciła się na niego i oboje wylądowali na plecach Pól Elizejskich, przytuleni razem. Ludzie omijali ich obojętnie, tylko jedna staruszka, która wcześniej przystanęła, klaskała dla nich. Nie rozumiała, co powiedział, ale wiedziała dokładnie o co chodziło.
Wstali, ona w łzach, on z poczuciem ulgi trzymania tego pytania przez całą podróż i cały dzień. Zauważyła, że dalej spogląda na Łuk Tryumfalny.
– Na co patrzysz?
– Nic, tylko… – Mówił, jakby się zawstydził. – Chciałem to zrobić w Moulin Rouge, ale potem się występ zaczął, to spanikowałem i na zewnątrz znalazłem chłopca, któremu dałem pieniądze na fajerwerki i zegarek jako zapłatę. Powinny już były wybuchać.
Jednak nic nie było. Niebo dalej skrywało wszechświat w swym ciemnym błękicie. Podniosła rękę z pierścionkiem nad siebie i mały diament wyglądał jak kolejny gwiazda na niebie.
– Trudno, – powiedziała, rozpromieniona – pewnie nawet nic nie kupił, bo nie umiesz nic z francuskiego.
– To co, idziemy zobaczyć, czy dalej wyrabiają kłódki?
Zgodziła się, po czym zatrzymali pobliską taksówkę i wsiedli do niej, rozpoczynając pierwsze momenty reszty swojego życia.
Pod Łukiem Tryumfalnym mały chłopiec spał z pełnym brzuchem, kilkoma fajerwerkami i z drogim zegarkiem na nadgarstku, śniąc o piesku, z którym się bawił dziś w parku.
To masz w ramach ciekawostki, fresk na początku opisywany: http://www.thetravelyear.com/images/photos/fra709_louvre_ceiling.jpg
Potem fontanna:
http://mw2.google.com/mw-panoramio/photos/medium/41837693.jpg
Moulin Rouge (cabaret theatre):
http://www.moulinrouge.fr/index_gb.php#/evenementiel/
I Pola Elizejskie pod koniec :D
http://2.bp.blogspot.com/_a8_sipXScHw/TVQWcPNrHDI/AAAAAAAAHoU/vDZhKaAXcx4/s1600/Cities_Champs_Elysees_005155_.jpg
I zauważyłem, że brakuje części dialogu na Eiffle. Trudno. :D
TL;DR
Tak, stare fascynacje i przeżywanie wciąż na nowo, Orlando ;) Jakoś skojarzyłem sobie Twój szkic z pokoleniowym filmem p.t. "Sala Samobójców" ;) To jest pozytywne skojarzenia, zaznaczam na wszelki wypadek ;)
Wygląda na to że popełniłem niezręczność ;) Nie pomyślałem że film mógł Ci się nie podobać ;) Na moje usprawiedliwienie - ja chciałem zaakcentować jedynie że treści i obrazki jakie się przewijają, tak w filmie jak i w Twoim szkicu można po prostu oddać w nowy, udany sposób. ;)
Muszę przyznać, że Microsoft pozytywnie mnie zaskoczył na konferencji... przed E3 właściwie liczyłem tylko na moją ulubioną Forzę, a tu jeszcze Dead Rising 3, Sunset Overdrive, Killer Instinct i Ryse się ładnie prezentują (choć ta ostatnia to niewiadoma, bo równie dobrze może wyjść z tego max liniowy i oskryptowany samograj z festiwalem uwielbianych przez Flyby'a QTE ;)).
Wszystkie gry, Stranger, gdzie QTE nie ma, już na starcie mają u mnie +1 ;)
Niestety, wśród tytułów które wymieniłeś, nie ma tytułu który by mną wstrząsnął.. Może to i dobrze - emocje sprawiają że człowiek źle sypia ;)
Xbox One (także w kontekście gier na niego) prezentuje mi się jak składanka starego kocura, fałszywy od wąsów po ogon ;)
Ano wstrząsu nie było choć i tak jestem zdziwiony, że pomimo plotek o gigantycznych budżetach gier na kolejną generację konsol zapowiedziano kilka ciekawych tytułów, które nie są kontynuacjami jedynie z podciągniętą grafiką. ;)
Dead 3 posiłkowany japońcami z Metal Gear 5 - toż to kontynuacje a widzę że nimi właśnie większość się najbardziej jara.. Może podasz jakiś tytuł nowy tytuł? O Ryse nie słyszałem ale jak tam QTE to wolę dalej nie słyszeć. ;)
No Ryse właśnie jest nowa. Sunset Overdrive i Titanfall też. Wszystkie wyglądają na wysokobudżetowe produkcje. :)
Mimo wszystko najbardziej czekam oczywiście na kontynuacje - na Dead Rising 3 i Forzę 5. :)
Te nowe, to sieciówki na dodatek ;) Trudno.. Widać taki trend. Może wrócę do czytania?
Civ V dobrze się gra - a jednak, jak raz ją przerwałem, to mi "rozmach imperialny" wygasł i na razie nie wrócił ;)
Przerywałem już kilka razy, nie jestem jakoś przywiązany do gier, toż to takie namiastki diabli w sumie wiedzą czego. Rebusy współczesności połączone z palantem fotelowym.
No, to Sony pozamiatało... chociaż szkoda mi będzie Dead Rising 3, Forzy Motorsport 5 i (może kiedyś) Alana Wake'a 2. ;)
Chyba pod dywan. Ciekawi mnie przyczyna Waszych fascynacji niedorobionymi pecetami, nie mogę w sobie jakoś wykrzesać entuzjazmu dla tej metody wyciskania kasy z prostego ludu.
"To czym są zatem?"
Bardziej są tym co przedstawiłeś na obrazku, Widzący ..podoba mi się ten obrazek, masz może linka na większą rozdzielczość?
Co z Sony, Stranger?
Aaaa ..podczytuję już ..sprytne te japońce, zaczynają mi się podobać. ;)
Musieli się dowiedzieć że pierwszą konsolą, którą miałem dawno temu, była pierwsza Sony ;))
A zatem Xklocek'a sprzedaję i kupuję PS4 i panom z Microsoftu śpiewam "Goodbye my love goodbye ..." :)
Kto by pomyślał, że przerzucę się na produkt Sony ... Najgorsze będzie się przyzwyczaić do ich kontrolera, bo MS miał idealny pad.
Pad MS zostanie mi do gier na PC ;)
Amerykańce myśleli dobrze, tylko tym razem wylądowali "o jeden most za daleko" ;)
Ale po co sprzedawać? Ja tam sobie zostawię 360.. Kilka ekskluziwów chyba jeszcze może się pojawi.. ;)
Ale także myślę, że może skuszę się na PS4.. Ale to dopiero jak wyjdę na prostą finansową.. :)
Sprzedawać nie mam co ..moja 360 po naprawie warczy jak traktor bojowy, zostało też kilka gier ..pewnie czasem ją uruchomię. Zakup PS sobie poczeka.
...co za czasy idą ..kitajce w Kosmosie, japońce w każdym domu ;(
Pad od Xklocka jest świetny, od PS3 niestety gówniany i o niebo gorszy od tego MS ale widać trzeba będzie się przyzwyczaić do tego od Sony bo o nowym X nie zamierzam nawet rozmyślać... no i oczywiście nie sprzedaję starych konsoli - w takie RDR mogę komfortowo grać tylko na X360 ;) Konsola od sony też nie jest zła... no ale ten pad strasznie badziewny...
http://www.youtube.com/watch?v=4Pbl4x1OKqs
Ano niestety. Zatęsknię na pewno za świetnymi triggerami i lepiej rozmieszczonymi gałkami analogowymi. :)
Do wszystkiego można się przyzwyczaić - skoro mogę grać na padzie jako takim, w trybie FPP - to może to się udać i na innym padzie ;) Z pada Sony pamiętam tylko owe "kółka" i "trójkąciki" i.t.d. zamiast liter. Reszta wydawała mi się w funkcjonowaniu podobna. Tyle że to było dawno i pewnie od tej pory pad Sony zmienił się, niekoniecznie na korzyść..
Konsole to ....
Edit: jeżeli chcesz by twój dom wirtualnie przeniósł się do biura amerykańskiego urzędnika, kup konsolę.
O właśnie, przynajmniej będzie ci się ładnie kłaniał gdy będzie sięgał do kieszeni po Twój portfel. ;)
Sony to firma bardziej amerykańska niż japońska także i tak, ten sam pan w tej samej piwnicy.
Nie "ten sam", Widzący - Stranger pisze że przynajmniej będzie się ładnie kłaniał i uśmiechał nad moim portfelem a ja mam nadzieję że nie będzie też codziennie przeliczał co ja w tym portfelu mam, wzorem amerykańców.
Może mniej też będzie wciskał zepsutych wiśni, japońskich teatrzyków, oraz pokazów sumo - także bez obowiązkowych podskoków przed konsolą i pokrzykiwania "Sezamie, ku....waaaa, otwórz się".
Fly-> gierki i inne pierdoły w konsoli to wyłącznie odpowiednik wędkarskiego robaka.
Zdaję sobie sprawę, Widzący - trzeba zatem być rybką co przynętę sprytnie obgryza - bez łykania haczyka ;)
Fee - od razu widać że sam rybki łowi, niebaczny na dość częsty los rybaka.. ;) A bywa tak że nurt wartki rybaka z jego wygodnym stołeczkiem zabierze, rybka mu rękę połknie z wędziskiem i w domu rodzina na pustą patelnię będzie mogła wrzucić tylko jego kalosz ;(
U mnie czółno duże i niedziurawe, nad głową palankin z wymalowanym bogobojnym wędkarzem, przynęty kupowane regularnie żeby brakiem zakupów oka pańskiego nie przyciągać. W środku za to, zasłony, zapory, wyłączniki i szyfry tajne a takie nacelowane że ażstrach. Kalosz zatem nam na nic bo my tu nóg nie moczym, jeno tak się przez lornetkokamery wydaje.
Liczyłem na jakieś informacje o Falloucie na tej amerykańskiej imprezce, ale jak widać, ani mru mru na ten temat ;(
Coś się tam falloutowego prędzej czy później, wykluje, Ishi ;) Wiedzą producenci w co ludziska grać lubią, w tym weterani ;)
332
No to...
ten tego...
hm...
staropolskim zwyczajem ...
Sio -> https://www.gry-online.pl/S043.asp?ID=12746632&N=1