Mikropłatności my ass
Ostatnimi laty nie kupuję dużo nowych gier, zajrze od czasu do czasu co tam w CDA dodali albo przypomnę sobie cos z mojej kolekcji z sezonu 2000 - 2008, kiedy slonce bylo goretsze, trawa zielensza, a gry robione uczciwie.
Tak czy inaczej o mikroplatnosciach slyszalem ale byly gdzies tam daleko, malo mnie obchodzily. Do czasu kiedy kupiłem sobie Majesty Antologia za 29.99zł.
Instaluję, włączam i widzd tam opcje sklepu gry - klikam z ciekawości i sie okazuje, ze za pakiet ulepszeń kuźni musze doplacic 6EUR, a pare dodatkowych mapek drugie tyle. Pomyslalem sobie, ze mogliby dac mi przynajmniej buzi przed wydymaniem mnie...
Rozwiazanie? Nie dawac im zarobic, zamiast tego grac w gry darmowe z mikropłatnościami, pełno tego ostatnio. Ale nie ludzie musza masowo Fify, Cody, Simcity i inne gówna kupowac na potege.
Rozczulające są osoby, które tak się buntują i nazywają producentów "bandytami" (serio?!). Nie chcesz płacić/nie masz pieniędzy, nie kupuj. Obnoszenie się z byciem anty jest bardzo pocieszne, ale nic w tej kwestii nie zmieni, mikropłatności to intratne rozwiązanie i przy okazji wygodne.
Mikropłatności nie są problemem dla kogoś kto ma pieniądze, a zaczynają się u osób, które takowych nie mają. Trochę tutaj jest jak w życiu, ten kto ma więcej pieniędzy może sobie na więcej pozwolić i ma większą wolność i prestiż. Ale ludzie na takie coś pójdą, czego przykładem może być Counter-strike online wydany na rynek azjatycki , który jest identyczny jak Counter-strike 1.6 z pewnym wyjątkiem, że za wyposażenie, bronie itp. trzeba płacić realnymi pieniędzmi i co ciekawe oczywiście bardzo dużo azjatów gra w tego cs'a. Nagrody dzięki temu na turniejach lanowych są wysokie i tyle (a może to nie dlatego, ale na jednym z ostatnich WCG nagrody były o wiele wyższe niż w CS: GO i CS 1.6).
@craven, thx- zero mi się nadwyrężyło na klawiaturze, czeski błąd - już naprawiony.
|| @Kompo rozczulające jest to jak ktoś nie czyta ze zrozumieniem, a leci tworzyć komentarz: tekst zaczynam od napisania, że nie kupuje takich rzeczy bo NIE CHCĘ wspierać tego procederu. Pocieszne jest krytykowanie, a nie wyrażanie swej opinii na swym blogu. Rozumiem, że dla jednych temat wydaje się błahy, ale dla mnie nie - dlatego go poruszam... może po raz kolejny, ale są rzeczy, o których wypada pisać do znudzenia, bo inaczej w ogóle nie będzie szans na zmianę.
|| @Kovalow - nie sądzę, mnie stać na DLC i mikropłatności, ale widzę, że ich obecność psuje rynek i zmienia gry w coś czego nie chcę widzieć. To jest problem - brak możliwości kupienia zamkniętego dzieła za 200 zł to karykatura rynku. Przeiceż mogę wyrzucić te 5 złotych na skórkę do broni, pewnie, ale przecież nie jestem idiotą i nie dam się zrobić w członka.
Naprawdę ciekawe wyliczenia. Pomnożyć cenę produktu przez liczbę sprzedanych egzemplarzy i odjąć od tego parę "drobnych" niedogodności w postaci różnych opłat i mamy syty zysk. W rzeczywistości Steam na PC pożera 30% przychodu, na konsolach podobne wartości (prawdopodobnie lekko wyższe) pożerają producenci konsol, reszta jest kastrowana przez podatki, kolejne 30-40%, odjąć jeszcze pieniądze wrzucone w produkcję gry i jej reklamę i w tym miejscu mamy nasz zysk. W przypadku wielkich wydawców nie zawsze zadowalający, bo jak dobrze wiemy, firmy istnieją, żeby zarabiać jak najwięcej. Nie jest tajemnicą, że duża liczba wypuszczonych gier ledwo się zwraca, a wydawcy nadrabiają wielkimi markami takimi jak Call of Duty, Assassin's Creed czy Fifa.
Jeśli chodzi o mikropłatności i DLC, to niestety jest to przyszłość tej branży. To i gry free to play. Może nawet gry wydawane epizodycznie z pilotem, jak wróży Hideo Kojima. Gdzieś czytałem ciekawy komentarz, gdzie jakiś gość wyliczył, że uwzględniając inflację, gry są tanie jak nigdy, a cena ich produkcji wzrosła kilkukrotnie. Tak, graczy jest więcej, ale jakie to ma znaczenie, gdy sprzedaż wyższą jak milion-kilka milionów osiągają największe tytuły. Ogromnym problemem jest rynek gier używanych, który zwłaszcza na zachodzie jest bardzo popularny. Istnieje masa miejsc, gdzie kupuje się używane gry albo nawet wypożycza je po opłacaniu miesięcznego abonamentu. Nic z tego nie trafia do kieszeni twórców. Konsol mamy sprzedanych po 60 milionów, a sprzedaż na poziomie jednego, dwóch milionów na obu uważana jest za duży sukces.
Dodajmy do tego piractwo sięgające na PC ogromnych liczb, mówi się o 60-80%, a otrzymujemy pełny obraz świata w jakim wydawcy muszą żyć. Który to już kwartał z rzędu EA przynosi straty?
Mówi się, że jeśli gra ma DLC czy mikropłatności, to dostajemy niepełny produkt. Jeśli coś jest wypuszczone na rynek, to jest to produktem. To zależy od firm, które ten produkt wydają, co w ten produkt się wlicza. To nie do gracza należy ocenianie tego, czy jest pełny czy nie. Czy ta gra mi się podoba, czy zgadzam się z podjętymi przez twórców decyzjami, czy jestem gotów to kupić. To są decyzje jakie przypadają konsumentowi. Kupowanie gier nie jest obowiązkowe. Ocenia się końcowy produkt, kupuje grę albo tego nie robi.
innymi słowy, można dość szybko odczuć zysk po wypuszczeniu gry na rynek, między bajki wkładając to, że duże produkcje muszą znaleźć 2,5 miliona klientów, by okazać się sukcesem.
Nieprawda. Nad wielkimi produkcjami często pracuje po kilkaset ludzi, a budżety sięgają kilkudziesięciu milionów dolarów. Ostatnio np. mówi się, że Bioschock Infinite kosztował 200 mln dolarów (z wliczonym marketingiem) i według wyliczań, żeby tylko wyjść na prostą, będzie trzeba sprzedać ponad cztery miliony egzemplarzy (może nawet pięć, nie pamiętam dokładnie). Ogromne sumy, wielu powie, że absolutnie przesadzone, ale ja i każdy inny chyba lubi od czasu do czasu zagrać w takiego gigantycznego, blockbusterowego hita.
I nie, nie lubię DLC i mikropłatności, nienawidzę modelu free2play, ale staram się patrzeć na sprawy z obu stron. Mniejsze produkcje potrafią zarobić nawet przy sprzedaży niższej jak milion kopii, ale przy większych tytułach takie liczby są za małe. A możliwość kupienia dodatkowych skórek do broni czy postaci jest bardzo minimalną ingerencją w kształt gry, nie zmienia nic poza wyglądem i jest opcjonalna.
Temat jest bardzo skomplikowany i ciężko jest coś jednoznacznie powiedzieć. Myślę też, że należałoby wziąć pod uwagę i przedyskutować wzrost popularności tabletów i smartphonów, a także zniknięcie gier ze średniej półki podczas obecnej generacji.
CascadJazz - > widzisz, nie kupujesz, nie chcesz, super, Twoja sprawa. I tak nic nie zmieniasz. Myślisz, że im więcej napisze się takich tekstów, tym większa szansa, że mikropłatności znikną z rynku? Takie dyskusje są absolutnie bezcelowe, to jak polemika z faktami. Rzeczy od nas niezależne trzeba zaakceptować na zasadzie "tak teraz jest i koniec". Oczywiście zawsze można wyrazić swoje zdanie, tak samo jak można nazwać czyjeś podejście do sprawy rozczulającym i pociesznym. Aha, krytykowanie nie jest pocieszne, to normalna rzecz, wiesz.
Czyli wychodzi na to, że nie dajesz się wzbogacić producentom gier, którzy takie mikropłatności wprowadzają. A zapytam jeszcze o coś, jeśliby zamiast płacenia realnymi pieniędzmi, musiałbyś płacić walutą wirtualną danej gry to robiłbyś to ? (niektórzy nawet tą wirtualną właśnie nie płacą bo żal im wydać :))
Sytuacja jest jaka jest dzięki rozwojowi internetu - kiedys robiono tylko porzadne dodatki, bo gdyby na CD albo lepiej - DVD wpadowano kilka tekstur razem o wadze 10mb to wszyscy by to wysmiali. Bylo sporo miejsca to trzeba było to zapełnić, a problem z aktualizacjami (pamiętacie patche dodawane do płytek z magazynów o grach) sprawial, ze gotowy produkt byl faktycznie gotowy, a dodatek solidny, dodajacy wiele do rozgrywki.
Problemem jest ustalenie ile to 100% gry. Niby uczciwie jest powiedziec, że to ta czesc, która powstala do czasu premiery wiec np. Capcomowe czy MassEffectowe dlc zawarte juz na plycie zakrawa na bezczelność. Ale jeśliby to samo zrobiono tuż po premierze to wszyscy byliby zadowoleni mimo, że tez trzeba byloby za to zapłacić. Dlatego to ten, kto wyklada kasę - producent, ustala ile ma byc w podstawce, a ile w DLC licząc sie jednak z tym, że jeśli przegnie to "zarobi" takze negatywny PR.
Dlatego spojrz na Obliviona, a potem na Wiedzmina. Znowu na Obliviona i jeszcze raz na Wiedzmina. Wiedzmin moglby byc taki jak Oblivion, ale nie ma zbroi dla konia. Spójrz na dół i w górę. Gdzie jesteś? Jesteś w sklepie, a na polce jest Wiedzmin oraz Oblivion. Spójrz jeszcze raz i włóż jedną z nich do koszyka. Wszystko jest możliwe ale ja wybralem Wiedzmina. Mimo, że nie potrafi siedzieć na koniu.
Myślisz, że im więcej napisze się takich tekstów, tym większa szansa, że mikropłatności znikną z rynku? Takie dyskusje są absolutnie bezcelowe, to jak polemika z faktami. Rzeczy od nas niezależne trzeba zaakceptować na zasadzie "tak teraz jest i koniec".
Polskim politykom napewno lezka w oku by sie zakrecila gdyby przeczytali ten komentarz. Wiesz nie kazdy godzi sie na to gdy go ktos jawnie dyma w dupsko i pluje w twarz.
$ebs Master - > nie potrafisz zrozumieć, że nikt tu nikogo nie dyma i nie pluje w twarz, prawda, to strasznie trudne dla Ciebie.
kompo --> Nie, to ty nie rozumiesz i nie widzisz tego. Przyszlo nam zyc w takich czasach ze godzimy sie na wszystko i wmawiamy sobie ze tak jest lepeij. Ale nie jest. Powodzenia w zyciu.
Wydaj grę, umieść na płycie zablokowane postacie, po czym sprzedawaj DLC, które je odblokuje.
Wytnij zawartość, którą masz już zrobioną do gry, wypuść ją jako DLC.
Jeśli to nie jest plucie w twarz i dymanie to chyba musiały mi się definicje trochę poprzestawiać.
Wyliczenia w artykule strasznie uproszczone, ale ogólne przesłanie wspieram. Też tęsknię za czasami, gdy
gry kupowało się w sklepie, na nośniku i tyle, później ew. można było pograć w darmowe fanowskie mody, lub
czekać na pełnoprawny dodatek (a nie jakieś badziewne DLC wypuszczane w dniu premiery gry...).
Niestety, rynek idzie do przodu i nic w tej sprawie nie zrobimy. Gdybyśmy żyli w kraju, w którym młodzi
ludzie mogą zarabiać normalne pieniądze, a nie jakieś żałosne grosze, na mikropłatności narzekałoby
o wiele mniej osób, ponieważ z perspektywy zachodniego konsumenta, fundusze przeznaczane na tego
typu "atrakcje" to faktycznie grosze.
$ebs Master - widzisz ja mam tylko dwa "kanały buntu" - mogę nie kupować takich rzeczy i pisać o tym czemu to psuje rynek, po to by może choć jedna osoba nie wybrała po raz kolejny tytułu EA czy Capcomu na premierze. I robię to, choć to nic wielkiego, ale wolę to niż siedzieć z założonymi rękami i jak zgorzkniały starzec twierdzić, że nic nie warto zrobić bo nic ode mnie nie zależy. Błąd - zależy bardzo wiele, bo chce mi się walczyć (słowo na wyrost ale ju noł łot aj min) o to, by granie było gałęzią rynku, która dba o klienta. CD Projekt RED potrafi dać poradnik do gry konsolowej sprzedawanej po 120 PLN, Atlus potrafi dodawać soundtracki na płytach do swych produkcji i nie robić z tego wielkiego halo, a Namco oblokowywać postaci w tekken tag 2 DARMOWYM update'm - nie mów zatem, że wszystko stracone bo po prostu masz klapki na oczach, założone przez rozbuchane premiery pełne day-one-dlc, i nie widzisz przez to, ze niektórzy wydawcy potrafią dobrze traktować gracza.
Zacznijmy od tego że wyliczenia są komicznie wręcz uproszczone :D
Koszt opłacenia teamu to zdecydowana mniejszość kosztów w świecie gier AAA
Markieting - to zżera mnóstwo pieniędzy.
Nie wspominając o tym że sprzedaży nie tylko finansuje się czystą produkcję gry, ale funkcjonowanie CAŁEJ FIRMY.
A wracając do mikropłatności.
Dobry model w grach online- WOT.
Gra za darmo, CAŁA (poza kilkoma czołgami "kolekcjonerskimi") dostępna za darmo.
Gold mimimalnie wpływa na równowagę gry.
Albo TF2 - cała gra dostępna za darmo, a wydać można setki tysięcy złotych na czapki :D
Zły model - każda gra gdzie część darmowa to demo, lub płacenie oznacza uber-broń.
Gry single
Dobry model - tu mam problem. Bo dobry model to wydawanie rozszerzeń fabuły. Ale te właściwie należałoby wydawać jako oddzielne pozycje.
Simsy to dobry przykład. Same simsy to pełna gra, kosztuje 30$ , , ale można ją rozszerzeć za kwotę 300$.
A jednocześnie nikt nie oczekuje że zawartość wszystkich dodatków będzie od razu w grze. To byłoby wręcz nie do ogarnięcia.
Zły model - każda gra gdzie za pieniądze jest uber-broń albo inne pierdołki.
och, przepraszam - oczywiście była to odpowiedź do @Kompo. zamotałem się przez ten absolutnie nieużyteczny wygląd gameplayowych komentarzy. wybacz ;)
Będzie zapewne jeszcze gorzej przygotujcie się na płatne patche i przedmioty u handlarzy za prawdziwe pieniądze.Twórcy sprawdzają jak mogą jeszcze wyłudzić każdy pieniążek z kieszeń graczy ciekawi mnie kiedy to sie na nich zemści .
Łoker nawet nie strasz!
...ale kto wie, moze za pare lat spojrzymy na dzisiaj i powspominamy jak było pięknie. A cennik bedzie wygladal np. tak:
Diablo 5 - 20E
Diablo 5 (które działa! jeden akt) - 30E
Diablo 5 (które działa i się nie wiesza! jedna postać "do wyboru", jeden akt) - 40E
Diablo 5 (wszystkie postaci, jeden akt) - 50E
Diablo 5 (działa! wszystkie postaci! wszystkie akty!) - 100E
@kampoo > to powiadasz że powinniśmy się godzić na to co się dzieje z gospodarką w Polsce, z tym co robią politycy i tak zostawić, bo tak jest lepiej? o0
Mam kasę, stać mnie na DLC, ale jak w tekście - nie zgadzam się na płacenie za coś co było zrobiono w ramach normlanego produktu. Wyobraź sobie że kupiłeś kompletny samochód. Jest uśmiech na mordzie cieszysz się jak dziecko MASZ samochód! Wsiadasz chcesz odpalić i nic. Hmm, zastanawiasz się co jest grane. Pytasz pana sprzedawcę. Dostajsz odpowiedź. "Aby mógł Pan wyruszyć w drogę swoim nowym lśniącym autem! Musi Pan dopłacić jedyne xxxxzł za rozrusznik! :) ". "Ale jak to, nie ma w nim rozrusznika się pytasz?" "Owszem jest, ale musi Pan za niego dopłacić, a wtedy my go odblokujemy i będzie Pan mógł wyruszyć w wymarzoną podróóóż!! :) "
I tak oto się sprawy miewają teraz. Wcześniej robili dodatki, by więcej podstawowej kopi się sprzedało, a dodatek ściągałeś, ale kupowałeś w nowszej wersji pudełkowej z dodatkiem już. I takie dodatki były robione po wydaniu gry, a nie w trakcie.
Jak wprowadzą jak w Szwecji płatności wyłącznie elektroniczne to też je przyjmiesz z uśmiechem na twarzy? Wiedz że wtedy już sobie np nie dorobisz na boku paru złotych, bo wielki brat będzie wiedział o każdej transakcji.
Ciekawe czy wprowadzili już tam zastępczą walutę.
lakimakromedia -> To kupuję "kompletny samochód", czy nie?
Co do krytyki opłacania skórek do broni, czy innych pierdółek w takim Gears of War - jest BARDZO DOBRZE, że twórcy sprzedają właśnie nieistotne elementy. Kto chce - kupi. Kto nie chce - nic nie straci z doświadczenia w podstawowej grze.
Capcom źle kombinuje z mikropłatnościami, jeszcze im się to odbije, ale "bandyci"? Przecież nikt ci pistoletu do głowy nie przystawia :>
Azerath - +1, a może nawet +2 ;)
pfff... możemy wszyscy narzekać ale dopóki nie zagłosujemy portfelami dopóty nic się nie zmieni.Wystarczyłoby, że nie kupilibyśmy np. swojego ulubionego cod'a przez pierwsze 2 tyg. firma by spanikowała i nie wiedziała co się dzieje... to że jest taki twór jak DLC to tylko nasza wina - konsumentów a teraz hmm... Ea wprowadza mikrotransakcje nawet w sp ... dojdzie do momentu gdzie nie bd mogli przejść gry bo nie mamy x przedmiotu który musimy kupić za y pln ....
Jesli uwazam, ze gra jest warta wydanych pieniedzy, to ok wtedy nawet DLC sobie kupie jak bedzie fajne.
Jeden warunek: niech zrobią coś o wysokiej jakości, niech bede zadowolony z zakupu. Najgorsze sa DLC i mikroplatnosci, ktore aby sie sprzedac zmieniaja samą gre (kij jak jest multi, ale w singlu tego nie cierpie) i tu nagle trzeba farmic w grze single... WTF? albo sa dziury w fabule, trzy bronie bo wiecej w podstawce nie potrzeba:) i inne pierdoly psujace odbior. Nawet przedmioty z preordera nie pasuja mi do gry z dobra fabula i nie uzywam.
Inna sprawa, ze do niektorych gier sie powraca wielokrotnie i tu jest moc DLC, ale dlc z dobra zawartoscia, pozwalajace ci powrocic do gry i za niewielki pieniadze znow jest co robic, a tworcy dostana troche grosza.
Powtarzam: Dobra gra + dobre DLC sa jak najbardziej ok, tylko trzeba byc troche mniej pazernym. Kicha i wyciskanie kasy byly od zawsze tylko szkoda by bylo gdyby zabraklo miejsca na rynku dla ambitnych i wysokobudzetowych produkcji.
Myślę że warto tu przytoczyć przykład niedawnego posunięcia Riot Games, czyli studia odpowiedzialnego za League of Legends. Otóż przedsiębiorczy panowie w garniturach, postanowili podnieść ceny skórek które można dokupić dla postaci w grze. Swoją decyzję umotywowali ogromem pracy jaką muszą w takie skórki włożyć, że teraz robi się je trudniej niż kiedyś (bo są bardziej złożone), że to ciężka praca itd. Powiedzieli że od teraz będzie drożej i koniec. Nie byłoby może w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że podwyżka objęła także skórki już istniejące i od dawna dostępne do kupienia... Mało tego, niektóre z nich mają już prawie rok! Stwierdzili że należy im się więcej kasy i bez skrępowania podnieśli cenę o 1/3. Wyobrażacie sobie by jakieś DLC po roku obecności na rynku tak po prostu zdrożało? Ja też nie, a tu proszę...
Cascad na rację że jest źle a będzie tyko gorzej. Gracze to wyjątkowo "smutna" grupa konsumencka, która nie umie walczyć o swoje...