Amerykański Koszmar według Alana Wake – jak ponownie uwierzyłem w Remedy
Niestety 'Amerykański Koszmar' to porażka na całej linii i gra ta nawet nie powinna stać obok genialnego oryginału.
Lokacje się powtarzają, jest za dużo strzelania, fabuła nie wciąga (a to była największa zaleta oryginalnego AW!), nawet grafika jest gorsza (technicznie to samo, ale gorszy projekt lokacji).
"Amerykański Koszmar" należy rozpatrywać jako zupełnie osobną odsłonę tej samej gry. W wersji fabularnej, nawiązuje ona po prostu do tych krótkich filmów, które mieliśmy okazję obejrzec w Alan Wake - "Po tamtej stronie" czy siakoś tak. Koszmar ma swoj klimacik, starych, amerykańskich filmików z dreszczykiem.
A za tą role należy sie jakaś nagroda ;] --> http://www.youtube.com/watch?v=LLpwkpTTR1w
Ghost2P -> Zgadzam się w 100%. Cały czas robimy to samo w tych samych lokacjach. Strzelanie było fajne, ale ile można? Przy Alanie Wake'u bawiłem się świetnie, choć w horrory nie grywam, ale AN to jakaś kpina.
Przypuszczałem, ze sporo osób nie zgodzi się ze mną. I wiecie co Wam powiem?
Rozumiem Was... ;p
I mam wrażenie, że wszyscy czekamy na dwójkę ;)!
Pozdrawiam!
Pita
Jak dla mnie to obie te gry mogły nigdy nie ujrzeć światła dziennego. Ale skoro już są to z dwojga złego lepszy jest Amerykański Koszmar (który miał być i jest grą na Xbox Live Arcade, a nie pełnoprawną kontynuacją Alana Wake'a). A to dlatego że jest krótki, zwięzły i na temat, a do tego przypomina mi jedną z moich ulubionych komedii Dzień Świstaka.