Wzloty i upadki serii Tekken – pogromcy Virtua Fighter, konkurenta Street Fighter oraz Mortal Kombat. Część I.
"Pogromca VF" :D Różne są gusta i punkty widzenia. Moim zdaniem Tekken nie dorasta VF do pięt ani systemem walki, ani postaciami.
Posłużę się może przykładem: Niejednokrotnie byłem światkiem scenki, gdy osoba pierwszy raz trzymająca pada w ręku potrafiła wygrać z hardkorowym graczem stosując beztroski buttonmashing. Ja sam wygrałem ostatnio grając w Tekkena (części nie pamiętam) z kolegą, którego śmiało nazwać można maniakiem od pierwszych odsłon tekkena. Jeździ on na turnieje, kupuje odpowiednie telewizory (podobno niektóre "gubią klatki" co porafi przeszkodzić w wprowadzeniu skutecznego combo), trenuje godzinami kombinacje itp. Wygrałem bezmyślnie wciskając klawisze.
W VF jest to po prostu nie możliwe. Spędziłem przy części piątej niezliczoną ilość godzin i opanowałem dobrze jedną postać i drugą na powiedzmy 50% możliwości. Jedno wiem na pewno, w tej grze jeżeli nie umiesz grać polegniesz w pierwszych sekundach z osobą ograną.
Z Tekkenem zacząłem swoją przygodę od dema "dwójki", w którym można było walczyć tylko Leiem i Jun. Ile to starć stoczyło się tymi dwiema postaciami. Wtedy też polubiłem Wulonga, którym gram do dzisiaj. Naprawdę wiele czasu poświęciłem jednak dopiero "trójce", ale o tym to już może pod kolejną częścią tekstu. Keep up the good work!
@RobotKolejkowy EWA-1 - wiadomo, są gusta i guściki, ja sympatyzuje z Tekkenem i się tego nie wstydzę ;) Od samego początku za głównego rywala serii uważało się VFa, jakby nie patrzeć to te serie rozkręciły gatunek mordoklepek 3D. Różnie bywało, był okres, że Tekken praktycznie nie miał konkurencji, były też momenty, kiedy to VF dominowało jakościowo i nawet taki zapalony fan serii od Namco musi to przyznać. Ale jeśli chodzi o popularność i świadomość marki, to Tekken "pogromił" VFa - serię zna niemal każdy (no teraz może mniej, bo to nowy MK zdominował temat), podczas gdy w VFa grają tylko fani gatunku. I do takiego pogromu odnosi się tytuł ;) A jeśli idzie o masherstwo, to się zgadzam - w nowszych częściach, zwłaszcza w szóstce, jest to tragedia. Seria nigdy nie była tak techniczna jak VF, ale jednak trzeba było umieć grać żeby wygrywać, szkoda że coraz bardziej się to zmienia. Ale do tego jeszcze dojdziemy ;)
Nie chce wnikać w temat VF vs Tekken (ani vs DOA, vs SC itp.) bo to zawsze są jałowe dyskusje. Każda gra ma swój system, każdy system ma wady i zalety i nie ma sensu dyskutować na ten temat. Natomiast pisanie, że jakiś button-masher może wygrać z zawodnikiem "turniejowym" to już są zwykłe brednie. Natomiast można spróbować wyjaśnić skąd biorą się takie "urban legends".
Po pierwsze czynnik ludzki. Tekken jest bardzo popularny w Polsce i dużo ludzi w niego gra, nieraz sami o sobie mówią że grają w Tekkena "od zawsze", "całe życie" itp. Niestety dla tych ludzi gry takie jak Tekken mają to do siebie, że od samego grania w człowiek nie staje się dużo lepszy. Trzeba wpierw dobrze zrozumieć system walki i znaczenie frame daty , a potem grać z coraz lepszymi przeciwnikami ciągle poznając nowe taktyki i podnosząc swoje umiejętności. Natomiast Ci ludzie często maja nikłą wiedzę na temat systemu walki i grają z jeszcze słabszymi od siebie przeciwnikami więc w ogóle się nie rozwijają, a ich doświadczenie i czas spędzony z grą są nic nie warte. Do tego wielu z nich można nazwać mitomanami - nauczą się jednego juggle'a, wezmą udział w jakimś małym turnieju i odpadną z niego po 2 czy 3 walkach, ale opowiadają znajomym jacy to nie są "pro". Spotkałem masę takich ludzi... Można by jeszcze do tego punktu dodać fakt iż walki w Tekkenie potrafią być dosyć widowiskowe nawet w przypadku losowego wciskania przycisków w odróżnieniu od VF gdzie takie podejście owocuje walką totalnie "suchą" i pozbawioną jakikolwiek walorów widowiska. Fakt ten sprawia, że (nawet początkujący) gracze VF są dużo bardziej zmotywowani do nauki elementów systemu oraz juggli niż amatorzy Tekkena.
Po drugie system walki. System walki w tekkenie ma to do siebie, że dosyć ciężko się wstaje. Samo wstawanie jest dosyć rozbudowane (bardzo wiele możliwości), a niektóre "oczywiste" opcje jak turlanie się do tyłu nie są wcale tak bezpieczne jak by się mogły wydawać. Są postacie które mają ciosy o dobrym zasięgu i właściwościach takich, że trafiąją np. przeciwnika próbującego wstać poprzez turlanie się do tyłu. Osoba spamująca taki cios, faktycznie może sprawić spore trudności "miszczowi" z poprzedniego akapitu... Do tego nie ma np. łatwego sposobu na szybkie wstanie i blok na low. Sam jeszcze nie opanowałem dobrze tego elementu i czasami spam Steve'a może mnie trochę wkurzyć, ale gwarantuje wam, że w przypadku na serio dobrych zawodników taki spam nie odniesie żadnego skutku.
Po trzecie mocne ciosy na low o dużym zasięgu. W Tekkenie jest dosyć sporo stosunkowo szybkich ciosów na low o dużym potencjale - przewracają przeciwnika umożliwiając spam na wstającego opisany akapit wyżej albo są juggle starterem. Ograny gracz, dysponujący dobrym refleksem (i grajacy na TV nie wprowadzającym laga 100ms) bez problemu zablokuje te ciosy lub nawet zrobi low parry na refleks, ale ponownie - w przypadku "miszcza osiedlowego" nie ma raczej na co liczyć...
Mam nadzieję, że po przeczytaniu tego część osób się zastanowi zanim znowu zacznie wypisywać jakieś bzdury na temat Tekkena czy Soul Calibura próbując udowodnić, że w tych grach amator może wygrać z "pro" :)