Co mnie wkurza w cRPG - Odyseja, czyli tam i z powrotem
O jezusie, autor nie potrafi odróżnić cRPG od RPG! Wszystko, czego ci brak w cRpgach znajduje się w RPG-ach. Po co klonować inny gatunek, powiedz mi... cRPG jest od radosnej siekaniny a nie wsiąkania w mega zawiłą i arcywciągającą fabułe....PS: O błędach rzeczowych i stylistycznych nawet już nie wspomnę. Nie wiem, czy nad Tobą ciąży jakiś bat, że nie zdążyłeś przeczytac choć raz swoich wypocin? Ten tekst nie trzyma się przysłowiowej kupy i jest tak pełen niedoróbek, że gdyby to był poważny portal, to dawno byś wyleciał na twarz za takie coś.
Patrzcie no! Kolega się produkuje, a twórcy crpg, rpg, dungeon crawlerów, hack'n'slashy (JAKA RÓŻNICA? no właśnie, żadna...) nadal tworzą słabe, monotonne gry. Czemu w papierowych rpg nie ma elementów platformowych? Czemu w dungeon crawlerach nie fabuły? Czemu twórcy tak usilnie irytują graczy?
Walki i zagadki. Większość cRPG-ów skupia się na mechanizmach walki o wiele bardziej, jak wyzwaniach zręcznościowych czy łamigłówkach. Chociaż nie mam nic przeciwko zagadkom, muszę przyznać że walki angażują mnie o wiele bardziej.
Nie chcesz walk, chcesz zagadki. Ale w sumie nie chcesz zagadek, bo wolisz walkę.
Czujnie wypatruję motywy,
polska trudna język!
Trzy lata później Two Worlds 2 czyni jazdą konną udręką (it’s like what were they thinking), zamiast tego oferując nam przenośne portale. imiesłów, tyle, że w połowie.
Cały czas trzeba biegać w tę i z powrotem.
Ktoś wyjaśni?
Zagrałem jeszcze raz na początku dwa tysiące trzynastego.
Zabrakło dwóch słów do ładnego przeniesienia wersu?
Gdy pomyślę o Falloucie, pamiętam schron, który chciałem uratować; znaleziony przypadkiem statek kosmiczny; supermutantów rzucających we mnie granatami; zdeprawowanych mieszkańców miast; Bractwo Stali o rzut kamieniem oddalone od przywdziewających szaty kultystów.
A gdzie dwukropek?
Chodzenie z punktu A do B nie rodzi wspomnień. Prędzej usypia. A gdy jestem senny – zapominam.
Artysta.
Nie podzielam w ogóle zdania autora felietonu. W dobrej grze, za jaką uważam na przykład Skyrim, piesze wędrówki czy jazda na mouncie w ogóle mnie nie męczą. Jeżeli mam do dyspozycji świat realnych, albo chociaż wiarygodnych rozmiarów, w którym stolice dwóch wrogich imperiów są oddalone od siebie o więcej niż 400 metrów, wtedy dopiero pojawia się immersja. A gdy jest przeciwnie, gdy świat gry jest mały i skompresowany, a od ludzkiej osady do obozu wrogich orków jest 100 metrów, wydaje mi się to idiotyczne i sztuczne.
Natomiast teleportacja, mounty i inne metody transportu - jak najbardziej powinny istnieć. Idealne rozwiązania w tym zakresie to dla mnie Might & Magic VI i chyba VII - a konkretnie czary Mark i Recall, a także czar Anchor w Daggerfallu.
Seraf - a ja przeczytałem Twój post bardzo dokładnie i dwa razy, i to ja nie rozumiem o co Ci chodzi. Dlaczego niby autor myli cRPG z RPG? I skąd takie mistrzowskie stwierdzenie, że cRPG jest od radosnej siekaniny? Ktoś tu myli pewne pojęcia - hack & slash myli z cRGP, a dodatkowo nazywa RPG i cRPG innymi gatunkami - to dopiero jest mieszanie systemów walutowych.
(P. S. chyba domyślam się jednak pewnych treści między wierszami... od siebie mogę skomentować to tak: większość wspaniałych domorosłych "miszczów gry", specjalistów od przygód rozpoczynających się w tawernach, i kserowania tandetnych powieści fantasy albo mrocznych emo-wampirów, nie potrafiłoby stworzyć scenariusza o poziomie komplikacji Diablo. Jednocześnie ci sami ludzie gardzą komputerowymi erpegami, bo to niższa półka, niższa kasta, podgatunek dla podludzi i w ogóle klikanina. Na kontrargumenty, w których ktoś śmie podnieść, że większość sesji live to żałosna męczarnia dla grafomanów, mają zwykle jedną, jedyną odpowiedź "słabego mialeś miszcza gry".)
Walki i zagadki. Większość cRPG-ów skupia się na mechanizmach walki o wiele bardziej, jak wyzwaniach zręcznościowych czy łamigłówkach. Chociaż nie mam nic przeciwko zagadkom, muszę przyznać że walki angażują mnie o wiele bardziej.
Nie chcesz walk, chcesz zagadki. Ale w sumie nie chcesz zagadek, bo wolisz walkę.
Czepiasz się, w pierwszym zdaniu autor stwierdza fakt zaś w drugim wyraża opinie.
Metody przyśpieszające podróż są jak szybkie zapisy - ulegniesz pokusie i już nie odzwyczaisz się.
Mój grzech w grach to - prócz spamowania (szybkim też) zapisem - nadużywanie tych metod. Czasami ulegałem pokusie i używałem brudnych sztuczek (kodów czy edytorów) by przeskakiwać spore odległości.
Wstyd mi za to...
Choć bardziej niż łażenie po pustych lokacjach, rozległych przestrzeniach* + wczytywanie tak nie irytuje co pokrętne drogi. Jakieś labirynty przebyte kilkukrotnie, przeszkody.
To jeden z powodów dla którego ciągle porzucam Morrowinda.
*nie licząc lasów w Baldurs Gate, który jest chyba symulatorem łażenia po leśnych terenach. Przetrwać pierwsze kilka godzin udało mi się raz. Potem świetny dodatek (wyspa i wieża), część druga z dodatkiem. Teraz nie ma mowy bym odpalił grę ponownie.
Najbardziej denerwują mnie gry z elementami RPG, które tak na prawdę nie są RPG ale mają możliwość zbierania i zakładania itemów więc rzekomo ludzie nazywają je "RPG" w których teren jest otwarty i jest mnóstwo dróg do celu, ja wybieram jedną, kiedy już jestem u celu to ściska mnie w kroczu dlatego że mam świadomość że w drodze obok której nie wybrałem
mogło leżeć coś cennego co ułatwiło by mi rozgrywkę przez kilka godzin, jakiś super pancerz czy coś, więc muszę się
wracać i sprawdzać każdą drogę po kolei, a na koniec okazuje się że nigdzie nie ma nic cennego i czas jest zmarnowany
Artykuły człowieka wytykającego wady cRPG, który praktycznie nielubi klasycznych elementów cRPG. Czytanie tego cyklu to chyba największa strata czasu (ostatnio) w moim życiu.
P.s. Naprawdę walka i mechanika W1 była słaba? To h&s ale moim zdaniem miała urok. Natomiast "W pełnym słońcu" jest jednym z lepszych. Naprawdę mimo iż NN były oparte na D&D to szału z mechaniką nima. Zadania nie powalają ani fabułą, ani konstrukcją. A fabuła jest naprawdę głupia (w podstawkach).
No znowu narzekania dla narzekania, moze po prostu nie graj w CRPG? Dodatkowo jeszcze Neverwinter Nights, jedna z najgorszych gier CRPG w jaką grałem, chyba autor jest niepowazny.
[7]Walka w wiedźminie była prymitywniejsza niż w Diablo przez większość czasu sprowadzała się do klikania jak ci się wyświetli kursor, to moim zdaniem źle. Oczywiście jak grasz w NWN wojownikiem to jest jeszcze gorzej (wojownicy w DnD generalnie ssą), ale już przy kapłanie czy magu jest więcej do roboty.
[artykył]Trochę bez sensu do artykułu o tytule "Co mnie wkurza w RPG" dawać wadę większość gier już w ten czy inny sposób eliminuje. To tak jakby narzekać na to, że w Dungeon Crawlach trzeba samemu rysować mapę podziemi.
EDIT: Tak właściwie to moim zdaniem pierwszy Wiedźmin mógłby być przygodówką point and click i nic by dla mnie na tym nie stracił. Chociaż oczywiście sprzedałby się o wiele gorzej bo jakie by nie były RPG są popularniejsze od przygodówek.
cRPG można podzieć na rozległe, i na skompresowane.
Np. Planescape torment czy Vampir maskarada - doskonałe przykłady SKOMPRESOWANYCH przestrzennie RPG.
Wszystko dzieje się na niewielkiej przestrzeni, zazębia się, nachodzi. Dzięki temu historia wypada przekonująco.
Co innego morrowindy, fallouty itp. Tam chodzi o przestrzeń i czas na robienie (zabijanie) w oderwaniu od głównego wątku. Tyle że fabuła się rozwadnia.
Ale w obu przypadkach inne były cele twórców.
1. Wiedźmin pierwszy bez wgranego FCR, to jak połowa wiedźmina (wersja beta).
spoiler start
To jak wiedźmin podczas walki, bez eliksirów.
spoiler stop
2. Autor nie potrafi pisać.
3. Najbardziej irytujące podróże były w Gothic 2.
Drakensang to tragedia, tu jest zgoda. Ale bynajmniej z powodu prędkości pc. Z tego co pamiętam jak się zdjęło wszystkie szmaty, tuniki, przeszywanice, kolczugi i płytówki (+bronie) to postać biegła szybciej (mogę się mylić), dlatego zawsze hasałem półnagą elfką po lasach, łąkach, drogach etc. a na głównego chara przełączałem się tylko podczas walki. Bardziej przygnębiający był fakt, że nie można zmieniać drużyny "w polu", musisz się wracać do miasta i do domu te ~30km. Z nogi oczywiście.
W W1, patrząc technicznie podróże mogą się wydawać długie, ale gracz się na tym nie skupia. Wszędzie wokół są świetne lokacje, oprawa dźwiękowa/muzyczna, gracz myśli nad zadaniem, wczuwa się w sytuację/klimat (Kaer Morhen o świcie, popołudnie na polach, wieczór w karczmie), gdzieniegdzie jakaś losowa sytuacja/cutscenka, tu gdzieś wyskoczy jakiś potworek, tu coś krzyknie npc [...]. Portale są dobrze rozmieszczone - po jednym na dzielnicę (bardzo uzasadnione miejsca), i tak poszli na rękę, mogli wcale nie dać portali bo jest to ewenement w uniwersum Wiedźmina.
Btw. autor mówi, że nic od 2007 (do dzisiaj) się nie zmieniło. Troll, ślepy, albo nie zaktualizował do 1.5 "edycji rozszerzonej".
[11] Wielkie dzięki. Miałem ochotę drugi raz przejść pierwszego Wieśka, ale system walki mnie odrzucał. Jak mod jest tak dobry jak mówisz to wreszcie zobaczę romans z Triss i ścieżkę elfów albo zakonu.
Haha, w Baldur's Gate 1 postacie szybko chodziły? A to nowina. A ja myślałem, że wloką się jak ślimaki (przynajmniej w 30 fps).
Wielogodzinne wyprawy w Elder Scrollsach uwielbiam. Badanie tego, co kryje się za kolejnym pagórkiem, jaki potwór panoszy się po lesie - dla mnie esencja RPG-a "podróżniczego". Zadania w nich traktuję jako kolejny powód do wyruszenia w nieznane krainy. Co do Wiedźmina to pełna zgoda - nie miałem cierpliwości do dreptania wte i wewte i wykonywania rozdętych w czasie questów. Mordęga...
[15]
I co ciekawego odkryłeś? 30 tę samą jaskinię, z tym samym lootem, z tymi samymi potworami?
Akurat Wiesiek to był podzielony na lokacje a nie otwarty świat jak Gothic, Risen czy inne. W tym drugim łazimy w kółko to się zgodzę, wszędzie to samo. W wiedźminie to inna bajka przenosimy się w inne lokacje, podróżujemy do innych krain i wykonujemy osobne zadania i wątki fabularne. Nie odnosi się wrażenia, że jesteśmy robieni w bambuko, chyba, że każda lokacja ma misje kopiuj wklej w każdej lokacji; to sorry. Jeśli gra trzyma klimat muzyka, akcja, brak bugów, pierdół, baboli to nawet powtarzanie i wchodzenie w to samo bagno sprawia frajdę mam rację!!!!
Akurat tu całkowicie zgadzam się z Gambrinusem. W TESach takie łażenie zwyczajnie wciągało...
"Morrowind ma swoje łaziki, ale gdy dostaję trzy razy pod rząd misję w stylu "spędź pół godziny idąc na środek mapy, zabij cośtam i przyjdź z powrotem" odruchowo włączam panel usuwania programów." - nie do konca. sa jeszcze lodzie, czar lewitacji znacznie przyspieszajacy pokonywanie terenu, mark i recall (chyba nie musze tlumaczyc o co chodzi) a takze teleport do najblizszej swiatyni lub kapliczki (zapomnialem nazw) oraz w gildiach magow miedzy ich filiami. wlasnie to mi sie w Morrowindzie podobalo a z czego zrezygnowano w nowszych odslonach - jest mozliwosc szybkiego przemieszczania sie ale sensownie zaimplementowane a nie "fast travel" polegajacy na kliknieciu ikony i bum gotowe. pomijam tez to o czym pisze Gambrinus bo to rowniez element rozpoznawczy serii i jeden z jej glownych magnesow czyli ciekawy, wiarygodny swiat, ktory chce sie ekspolorowac i odkrywac nowe rzeczy (grajac za pierwszym razem). Morrowind to jedna z moich ulubionych gier (na pewno w top 3) i wszystko w niej niesamowicie mnie wciagalo, dlatego moze byc jestem nieco zaslepiony ale po prostu gra ma to cos i nawet zanoszac kartke przez pol mapy tylko po to zeby dostac 100szt zlota mi nie przeszkadzalo bo po drodze zwiedzalem lochy, jaskinie czy ruiny - to kwestia podejscia bo rownie dobrze moglem isc po glownej sciezce i nudzic sie walczac po raz tysieczny z pterodaktylem (cholera znowu zapomnialem nazwy. pamiec szwankuje) ale nie o to przeciez chodzi w TES.
zapomnieliście o Arcanum. Genialne rozwiązanie - szybkie podróże. a jak ktoś chce to morze w czasie rzeczywistym przejść cały świat
@ Seraf
cRPG jest od radosnej siekaniny a nie wsiąkania w mega zawiłą i arcywciągającą fabułe
Sorry, ale to jest twoje zdanie, a nie jakaś zasada... Jak dla mnie od siekaniny są hack'n'slashe, a od czegoś co ma łatkę cRPG wymagam tego RP z nazwy...
@ berial6
O rany, Berial, jaki z ciebie jest strasznie prześmiewczy i czepialski człowiek... relaksujesz się tymi wpisami, czy co?
Twój post nic nie wnosi do dyskusji...
W Wieśku był pewien problem z bieganiem na niebezpiecznych terenach, ale mi jakoś specjalnie nie dokuczał... zwykle dało się omijać i uciekać od wrogów... W Dragon Age'u za to bieganie jest nudne, bo lokacje nie są tak dobrze zrobione i są strasznie puste, a do tego dochodzą te random encountery między lokacjami... masakra.
Coś związanego z tematem, to przeciążanie postaci, co powoduje wolniejszy chód lub unieruchomienie postaci. MEGA irytującą sprawą w grach np. na DnD oraz w TESach. Nie wiem, co to ma wnosić to gameplaya... jeśli chodzi o jakiś "realizm", to od razu niekonsekwencją jest udostępnianie absurdalnie dużego lub nieskończonego ekwipunku przy tym nieszczęsnym limicie wagi(też absurdalnie wysokiego). Jeśli chodzi o "balans" rozgrywki, to też jest to kiepskie rozwiązanie, bo i tak wrzuca się rzeczy do skrzyni/schowka/towarzyszy, a poza tym, posiadanie nieograniczonego wagowo i rozmiarowo ekwipunku wcale jakoś nie psuje gry... co chociażby pokazują Gothici. A tak, to mamy w najgorszym stylu wymuszony backtracking...
Istnieje w ogóle taki hardcorowy cRPG, w którym postać może mieć w ekwipunku tylko to, co rzeczywiście byłoby możliwe, żeby dało się dalej podróżować i walczyć? Czyli może mieć jakąś kiesę/torbę/wór z małymi "bambetlami", ale trzech toporów, dwóch kolczug, 4 ksiąg i 50000 sztuk złota nie da rady?
Nie wiem czy tylko u mnie czy kazdy to ma. Nie da sie kliknac na link we wstepniaku do #1.2 – Niekonsekwencje świata gry (część druga).
A w tym cyklu tekstow mozna by wprowadzic "analize porownawcza danego "irytujacego elementu" jak go zrealizowano w innych grach RPG na przestrzeniu ilus tam lat i jak wplynał na gry np. udziekowienie kazdej postaci->drozsza produkcja->mniej tekstu dialogowego?
Albo wskazac gre ktora uniknela danego aspektu, np. chodzenie tam i spowrotem dalbym jako przyklad alpha protocol, bo masz baze+misje bez dochodzenia na miejsce akcji.
Bo znasz iles tam gier, no i by przydalaby sie osobna rozpiska w jakie rpg grales, bo wtedy latwiej zrozumiec wieksza wrazliwosc na jakis aspekt;)
A w Morrowindzie to mozna bylo sie zgubic w trakcie szukania jaskini z questa:P A jak ktos chce zadania zaliczyc jak najszybciej to sie zirytuje.;)