Czy można zmusić kogoś do świadczenia darmowej pracy?
Pytam się, bo ministerstwo pracy zamierza aplikować trwale bezrobotnym, niepobierajacym zasiłku dla bezrobotnych zajęcia. 10 godzin prac społecznych i 10 godzin pracy z trenerem.
Przymusowa praca społeczna? Jak to się nazywa w Korei Pln?
dalej jazda do roboty jeba*y nierobie
A to w nagrodę nie dostaje się ubezpieczenia zdrowotnego za to?
A tak na serio, to jest przykrywka żeby zniechęcić tych co pracują na czarno. Mało który pracodawca pozwoli komuś spędzać 20h na jakiś zajęciach dla bezrobotnych.
Dlaczego mnie obrazasz? Skończyłem studia i nie zamierzam wojtowi grabić liści w ogrodzie w czynie społecznym, pod okiem jego szwagra, trenera z urzędu pracy.
Jak skończyłeś te studia to znajdź pracę
Kto powiedział, że to będzie grabienie liści? Może będzie to 10 godzin pracy, która pozwoli na zdobycie nikłego, ale zawsze jednak doświadczenia z jakiegoś konkretnego zakresu, co poparte szkoleniami z trenerem pozwoli na odpowiednie zaprezentowanie tych umiejętności na rozmowie kwalifikacyjnej?
A może będzie to zrobione na zasadzie umowy z pracodawcami - wysyła się ludzi na darmowy dzień pracy, żeby zobaczyć czy w ogóle się nadają, a pracodawca później ocenia czy chce zatrudnić takiego człowieka - to o wiele lepsze rozwiązanie niż teraz, gdzie gdy pracodawca zdecyduje się przyjąć kogoś z UP to musi go trzymać co najmniej miesiąc, choć nawet dobrze nie wie co za człowieka przyjmuje...
Jak to nic nie robię? Od dwóch lat lszukam pracy, a w mojej okolicy pustynia. Buty zdarlem ostatnie, bo ostatnio podnieśli ceny biletów i jednorazowy wypad do miasta, to prawie 10 zł w obie strony. Muszę chodzić 12 km na piechotę, a potem jeszcze po firmach. To jest nicnirobienie? Szukanie pracy staje się luksusem, bo nie każdego stać na podróże
Wyjechać nie mogę, bo nie mam pieniędzy na wynajm mieszkania.
Czy można być aż tak kiepskim, żeby nie móc znaleźć pracy nawet w osiedlowym spożywczaku, czy markecie na kasie? I to przez dwa lata!?
Niech zgadnę - skończyłeś kierunek w stylu socjologia-kulturoznawstwo (nie to żebym miał coś do tych kierunków, moim zdaniem są bardzo interesujące) na jakiejś pomniejszej uczelni, i po skończeniu wróciłeś do swojej małej miejscowości?
Jak ktoś po socjologii nie umie znaleźć pracy, to jest pałą. Praca dla absolwentów jest, ale w większych miastach.
Praca tylko w dużych miastach? A co mamy robić my, mieszkańcy gmin i małych miasteczek?
Czy jesteśmy potrzebni tylko podczas wojen i powstań, jako partyzanci. Przecież wszyscy nie mogą wyemigrować do Warszawy. Dziwna to ojzyzna nasza. Czuję się olany.
Witamy w zyciu.
Dziwna to ojzyzna nasza.
To swoja droga, ale akurat w fakcie, ze dla nieudacznego i niezaradnego Pana Magistra Od Niczego pracodawcy nie rozwijaja czerwonych dywanow nie ma niczego dziwnego.
No jak daleko masz do tego 'dużego' miasta? I ile to trzeba mieć oszczędności, żeby móc wyjechać?
Bo jeśli dobrze liczę to jest tak:
-bilet na pociąg, około 20zł
-zakwaterowanie (mały pokój na początek, około 300zł - przy czym można się dogadać na pierwszą płatność po otrzymaniu pensji zapewne)
-wyżywienie (i tak jesz, więc tutaj wydatki nie wzrastają)
-na dojazdy do pracy nie wydajesz, bo przy obecnym stanie rynkowym nieruchomości, można bez problemu znaleźć jakiś wolny pokój w obrębie maksymalnie 3 kilometrów od pracy.
Lysack - Wyjechac,wyjechac, wyjechać! Przecież w ten sposób skazujemy na obumarcie całe regiony kraju. Tu jest rola rządu, by nie niszczyć ojczyzny naszych ojców i dziadów. Jak wszyscy by się przenieśli do 5 dużych miast, to za parę lat widok będzie jak w Prypeci. Czy o to chodzi?
Ale to jest całkowicie naturalne zjawisko, na wsiach, w małych miasteczkach z racji tego że są małe jest mało miejsc pracy. Nie można oczekiwać żeby cały czas powstawały nowe, to są z reguły dość zamknięte społeczeństwa i ciężko młodym ludziom znaleźć pracę. Chyba, że w okolicy realizowana jest jakaś nowa inwestycja, która zapewnia miejsca pracy.
Normalną sprawą jest to że najwięcej firm (i największe) mają siedziby w większych miastach, tam ogólnie jest najwięcej miejsc pracy. Więc dlaczego się tak temu dziwisz? Oczekujesz od państwa żeby stawiało PGRy gdzie byłyby sztucznie tworzone stanowiska niczemu nie służące?
Jeżeli chcesz zostać w swoim małym mieście, to zdobywaj kwalifikacje jakie będą interesowały tamtejszy rynek pracy.
ja sie nie daje, ja podspiewuje sobie Kazika
[15] tjaaa i to wlasnie mieszkancy duzych miast sa wypierani przez wiesniakow z okolicznych miejscowosci. To nie kit, ze 60-75% studentow sa z poza miasta (ale skonczy studia pomieszka pare lat i wielki miastowy ha ha ha), 7 na 10 budowlańców mieszka w pipidowie dolnej. Chcesz robote ? znajomosci inaczej mozesz nazywac sie bialym murzynem.
Prawnie można wszystko. Wystarczy takie prawo stworzyć. A jak słyszymy, takowe powstanie he he
xanatos -> może i troll, ale takie podejście ma mnóstwo osób, które narzekają na bezrobocie...
Takie osoby same się skazują na długotrwały brak pracy, bo potencjalny pracodawca wyczuwa z daleka narzekaczy - jak ktoś nie wierzy w swoje możliwości i nie ma chęci do kształcenia się, to pracownikiem wybitnym też nie będzie, nawet na najniższych stanowiskach.
Replikant -> A w tym jest cała kolej rzeczy - ludzie emigrują do większych miast w celu poszukiwania pracy, gdy się trochę dorobią, to albo szukają pracy w swojej okolicy (mając już odpowiednie kwalifikacje), albo zakładają własne działalności, bo są w stanie dostrzec niszę rynkową w tych mniejszych miejscowościach. Tym bardziej, że koszta założenia firmy (wybudowanie budynku, podatki), są niższe na terenach wiejskich, niż w dużych miastach. To wszystko wspiera powstawanie miejsc pracy w skali długoterminowej i doskonale działa to za granicą, gdzie pracownicy są w stanie dojeżdżać po ponad 100 kilometrów codziennie do pracy.
Swoją drogą znam takiego jednego kierownik z Philip Morris'a. Chłopak jest pedałem, obciągniesz, dasz kilka razy dupy i obstawi cie jako głównego przedstawiciela albo koordynatora przedstawicieli to ze 2k zarobisz a to dużo jak na wiejskie warunki. Do tego firmowy pedżot partner albo nowiuśki ford fokus, komórka i psion (nie wiem czy dałoby się na to dupeczki wyrywać ale możesz mówić, że to taki nowoczesny laptok)
Swoją droga to na staż z PUP'u też pewnie nie masz zamiaru iść? Hańba przeca robić za 700 zł + zwrot dojazdów po studiach
stefcio01 -> i co, na jakie region jestes głównym przedstawicielem?
[1] Zgodnie z obowiązującym w Polsce prawem - nie można w naszym kraju pracować za darmo (a wolontariat to całkowicie inna kwestia gdyby ktoś był ciekawy).
Praca bez wynagrodzenia nie jest możliwa. Wynagrodzenie będzie. Niskie - ale będzie. Pozostaje kwestia środków na realizację programu i cel.
Środki formalnie mogą pochodzić z Funduszu Pracy, który nie wykorzystywany od lat jest zużywany przez Rostowskiego do maskowania wysokości deficytu. Mało prawdopodobne by z dnia na dzień chciał z tego zrezygnować.
Cel to z całą pewnością chęć utrzymania się na stanowisku przez Męcinę. Medialnie do zrobienia. Zwłaszcza, że program ma wejść w 2014 i 2015 r. :)
W każdym razie jeżeli program przyniesie jakieś skutki to tylko w zakresie zwiększenia dochodów firm "doradczych" żerujących głównie na zamówieniach publicznych. Produkowana jest ogromna ilość psycho"logów", więc kilku dostanie robotę i to będzie to spodziewane "ograniczenie bezrobocia" :D