A gdyby tak odpuścić piratom?
Korporacje raczej nie odpuszczą, ponieważ temat piractwa skutecznie zasłania wydanie słabej gry. Jest im na rękę powiedzieć, że gra słabo się sprzedała, bo je&@%! piraci spiracili. Według mnie to głównie piratami są osoby przed 18 rokiem życia, nawet jeśli mają tam uzbieraną kasę to nie powiedzą rodzicom, że chcą kupić grę i to jeszcze od 18 lat zamiast batona czy chipsów. Mnie chyba by mocno opierniczyli, a pobrać znacznie łatwiej. Nie wyobrażam sobie też 30 letniego faceta ściągającego piraty.
To zalezy od mentalnosci .Ja piracilem jak nie robilem i kasy bylo malo, jak cos bylo to wolalem kupic jakies zarcie czy cos , zaczalem pracowac i same oryginaly kupuje, jak sciagne nawet cos to zeby obadac jak smiga , bo grac mi sie w to nie chce, dopiero jak kupie to nachodzi ochota. Poza tym, na pc teraz tyle promocji, ze za smieszne pieniadze sie kupuje gry.
Kwestia wygody. Niektórzy piracą bo wkurzają ich drm, konieczność bycia cały czas online nawet jeśli gra się tylko w kampanie itd. Niektórzy wydawcy i developerzy zaczynają sobie zdawać z tego sprawę, ale większe firmy wydają się to ignorować.
ja przeszedłem wszystkie etapy od piracenia przez kupno i sprzedaż używanych kopi po wyprzedaże i zakupy w dzień premiery.
aktualnie kupuje najlepsze gry z różnych gatunków i cieszy mnie gdy jest gdzieś podpieta i nie muszę kombinować z allegro. poza tym olalem pudelka. CYFROWE WERSJE FTW
Korporacje nigdy nie odpuszczą i będą wymyślać coraz to nowsze sposoby aby ograniczyć piractwo, a także rynek wtórny, aż dojdzie do momentu w którym w każdej grze będzie wymagany internet, nawet przy grze single. Z resztą, już nawet Diablo III to zapoczątkowało(z innych przyczyn co prawda - RMAH) i jak dotąd chyba nikt nie spiracił.
Korporacje są tak głupie i naiwne że myślą że wszyscy Ci którzy piracą, gdyby nie mieli takiej możliwości lecieli by z wywieszonymi językami kupować każde ich gry w dniu premiery. A tu zonk, bo nie wiem czy chociażby parę % tak by robiło. Bo po pierwsze za co? Po drugie - i tu odniosę się bardziej do branży muzycznej - po co? Po to, żeby utrzymywać te korporacyjne hieny, które za sprzedaż albumu dadzą wykonawcy marne 3%?(gdzieś był o tym artykuł, aczkolwiek linka teraz nie podam bo nie pamietam). No lol, nie po to kupuję płytę jakiegoś wykonawcy za moje w ciężkim bólu uzbierane bądź zarobione 4dychy(a co tam 4dychy za album, gry to przecież 100-200zł!) żeby on z tego dostał grosze. A jeszcze wszystkie wielkie badziewia czyli korporacje wymyślają sobie coraz to lepsze sposoby na walkę z piratami i rynkami wtórnymi typu drmy, i acta. Jestem za cyfrową dystrybucją i samodzielnym wydawaniem płyt, gier, filmów, czegokolwiek - zarabiać powinni na tym twórcy, artyści, wykonawcy, studia deweloperskie, a nie korporacje wydawnicze, które dużo nie robią w porównaniu do wykonawców. A już zupełnie inną sprawą jest, że naprawdę niewiele gier czy też muzyki np zasługuje na to żeby ich sprzedaż była lepsza - osobiście większość wychodzących dzisiaj gier bym normalnie nie kupił, niektórych bym nawet nie piracił. Wkładałem za to swoje pieniądze w studia które naprawdę lubię, ale widać nie były one tak popularne i "dobre" żeby przetrwać... Szkoda THQ... A takim Shitvisionom to jeszcze mało choć mają krocie.
[2] Poza tym, na pc teraz tyle promocji, ze za smieszne pieniadze sie kupuje gry.
A ja to już nie mam gdzie trzymać wszystkich moich samochodów - wszystkie w promocji za śmieszne pieniądze.
Bardzo nie lubię takiego p., że coś jest tanie bo akurat mnie na to stać.
Czy gry są tanie? Tak.
Czy gry są tanie w Polsce? Nie.
[6] aż dojdzie do momentu w którym w każdej grze będzie wymagany internet
Nie ma już gier niewymagających posiadania internetu. Każda obecnie korzysta ze Steam, Origin, Uplay, BN, Social Club czy GFWL.
Jeżeli chodzi o gry to jest TYLE studiów zarabiających TAKIE pieniądze, że na pretensje tych, którym się nie udało spuszczam po prostu zasłonę milczenia.
Prawda. Jak zwykle za przykład podam Legend of Grimrock - gra premierowo sprzedawana za bodajże 20 dolarów/20 euro zwróciła się kilkukrotnie w tydzień. Owszem nie jest to produkcja klasy AAA i nie jest grą zbyt długą czy dużą, ale gracze uznali, że warta jest zakupu.
W międzyczasie najwięksi wydawcy, których serie i tak mają zapewnioną sprzedaż, ścigają się o to kto wymyśli lepszy sposób na osłabienie konkurencji, zwiększenie cen, uzależnienie ludzi od zawartości DLC, wciśniecie season passa, zabezpieczenie online passem, cięcie kosztów przez coraz krótszy czas zabawy i robienie przez 5 lat gier na jednym silniku, najlepiej korzystając ciągle z tych samych assetów
Denerwując tym graczy (czyli klientów). Same gry są też niestety coraz słabsze więc mało kto jest skłonny kupić je w ciemno, a tylko taki zakup promowany jest wszelkimi dodatkami dostępnymi tylko dla pre-orderów.
że „nowi” gracze łatwo wpadają w te wszystkie pułapki pełne krzykliwych reklam, wątpliwie rzetelnych recenzji i napisów "najlepsza gra ever” wrzuconych na okładkę.
Toteż produkuje się to co się sprzedaje. Problem tylko w tym, że takie produkcje bardzo szybko się nudzą i nawet ten każual nie kupi po raz drugi tego samego.
albo zwyczajnie osoby, które naprawdę nie mogą sobie pozwolić na zakup gry. Pamiętajmy, że nie każdy siedzi w złotej klatce i czasem komuś jest ciężej. Wiem, w cyfrowym świecie zer i jedynek nie jest to usprawiedliwienie, ale ja się cieszę, że dzieciaki mogą sobie pograć, bo pewnie w przyszłości przejdą na oryginalną stronę, i pewnie pierwszą wypłatę nie tylko przepiją, ale i przeznaczą na ulubiony tytuł.
Albo po prostu, ktoś nie chce przyjąc do wiadomości tego, że ich produkt jest za drogi, a skoro można go ławo pożyczyć to "klient" "pożycza".
Od razu też wspomnę o tym o czym ktoś zapewne zaraz napisze: "na komputer cię stać, ale na gry już nie?". Jest to głupie porównanie. Twórcy gier nie traktują ich jako taki sam produkt jak coś rzeczywistego. Gdy ja kupuje podzespoły dostaję na nie gwarancję, a czy na gry jest gwarancja? Ja jako klient ponoszę ryzyko, że ta piękna zachwalana gra może mi się nie spodobać i co wtedy? Wydawca odda mi pieniądze? Takiej gry nie mogę nawet sprzedać bo obecnie każda jest połączona z jakąś usługą (np. Steam). A bugi? Ile było produkcji gdzie trzeba było czekać czasem nawet pół roku lub dłużej, aby granie miało sens? Czy ktoś mi da za to jakąś rekompensatę?
Czy gry są tanie? Tak.
Czy nowe gry są tanie? Nie.
Większość ludzi gra w nowości, które ukradnie z internetu, a po kilku latach kupują tę grę na wyprzedaży za 10% ceny, żeby sumienie ich nie męczyło. To tak nie działa.
Jestem za każdym zabezpieczeniem pod warunkiem, że jest skuteczne. Nie ważne jak bardzo jest upierdliwe, ważne żeby działało.
Gdybym w przyszłości coś stworzyła chciałabym mieć poczucie, że każdy, który tego używa, zdobył to legalnie i ma prawo tego używać.
Yawn... kolejny tekst o piractwie. Piractwo bylo, jest i bedzie. Nic tego nie zmieni.
Jeżeli chodzi o gry to jest TYLE studiów zarabiających TAKIE pieniądze, że na pretensje tych, którym się nie udało spuszczam po prostu zasłonę milczenia.
O tak, wszyscy developerzy plywaja w pieniadzach. Dlatego daja sie wykupowac wielkim firmom, ktore pozniej narzucaja swoje wizje i pomysly, a ostatecznie te studia zamykaja. Nie bede tu wspominal o wielkich nieobecnych z przeszlosci, ale z ostatniego czasu wystarczy wymienic nieistniejace juz THQ, czy borykajace sie z problemami EA albo Sony.
ja się cieszę, że dzieciaki mogą sobie pograć, bo pewnie w przyszłości przejdą na oryginalną stronę, i pewnie pierwszą wypłatę nie tylko przepiją, ale i przeznaczą na ulubiony tytuł.
Smieszne, zagmatwane zdanie. Wyglada jakbys ty sie cieszyl, ze twoje dzieci moga zagrac w jakas tam sciagnieta gre. W tym kontekscie stwierdzenie Ja bym już odpuścił. wyglada co najmniej zabawnie :)
Ja bym już odpuścił.
Nie mozna odpuscic. Jesli przymkniesz oko na piractwo, to niejako przyzwalasz na jego istnienie. To z kolei prowadzi to straty klientow, bo po co kupowac, skoro mozna sciagnac, przeciez wolno. Nawyki nawykami, ale miec 100zl i nie miec 100zl to razem 200zl.
dawać coraz więcej, i więcej, uczciwym konsumentom
Nierealne w dobie cyfrowej dystrybucji. Kazdy cyfrowy dodatek moze zostac dodany do pirackiej wersji. O pudelkach nie pisze, bo dla mnie to juz dawno zapomniana przeszlosc.
[8] Czy nowe gry są tanie? Nie.
Mylisz się. Nowe gry są tanie bo gry to tania rozrywka dla typowego Kowlskiego. Niestety nowe gry (wszystkie zresztą, nie tylko nowe) w Polsce nie są tanie.
Uważasz, że 50 euro dla Niemca albo jeszcze lepiej Norwega to dużo? To dla nich mniej niż dla nas 50 zł.
I właśnie dlatego im mniejsze płace tym większe piractwo. Żądanie w Polsce 140 zł za nowość to jest żart. Masz znajomych na zachodzie? Zapytaj ich czy byliby skłonni kupować gry za 140 euro - popukali by się w głowę.
A ponieważ płace w Polsce nigdy się nie zmienią to można albo obniżyć ceny do rozsądnego poziomu, albo dalej narzekać na to jak to przez piractwo wydawcy tracą. Tracą? Oni nic nie tracą, oni nie zarabiają - a to jest całkowicie coś innego. Od dawno słyszy się, że Polska to biała plama na mapie zarabiania na grach. Więc skoro i tak nic się tutaj nie zarabia to co stoi na przeszkodzie, aby wprowadzić steamowy system taki jak w Rosji (blokada regionalna + tylko język rosyjski; ja jestem za, a jak wam się burżuazji p. nie podoba to proszę bardzo - płaćcie pełną cenę w euro i róbcie z siebie Europejczyków). W Rosji się dało bo jest duża? I co z tego, że jest duża? Rosja to nie sama Moskwa gdzie zarabia się lepiej niż w Polsce. A my nie mówimy o samej Polsce ale o całej Europie Wschodniej. Biorąc pod uwagę, że gry i tak na siebie zarabiają (oczywiście te dobre gry) to naprawdę nie ma znaczenia dla wydawców jaką one mają cenę w Polsce, ale skoro mamy obywateli, których można łupić po 140 zł sztuka to dlaczego mają tego nie robić? A ja wam powiem dlaczego? Bo przez takie działanie nigdy nic się nie zmieni. Ludzie będa dalej grali na piratach bo nigdy nie zaakceptują tych cen. Owszem są osoby, które zawsze będą korzystać z pirackich wersji, ale gdy się popatrzy na np. Zimobranie (regionalne klucze Steam i ceny w granicach 30 zł) to nagle okazuje się, że gry się sprzedają. I to jest właśnie dowód na to, że polscy gracze chcą kupować gry, ale nie pozwolą się okradać z ciężko zarobionych pieniędzy bo ktoś sobie ubzdurał, że Polska jest tak bogata, że może płacić więcej za ten sam produkt co Zachód.
Dlatego też do czasu aż wydawcy przejrzą na oczy i zaczną graczy z Europy Wschodniej traktować poważnie nie będę negował piractwa.
nagytow --> Się unosisz z tym piractwem. jak ktoś nie ma pieniędzy to nie kupi gry - nic tego nie zmieni. Powiem Ci coś jeszcze. Jak ktoś uważa, że gra jest nie warta tych 100 zł to też jej nie kupi. To nie jest tylko "głupie tłumaczenie piratów". Sam kiedyś grywałem w same nowości - nie było kasy, to ściągało się gry. Teraz pracuję i stać mnie na kupno nowych gier (na pewno na dużo więcej tytułów niż mam czasu), ale tego nie robię. Wolę zagrać w 2-3 letni tytuł, za 20-30 dychy (czasami zdarzy się jeszcze taniej), bo 100 zł to on nie jest dla mnie wart. Jeszcze jedno - czasami zdarza mi się kupić grę używaną (rzadko), co na pewno też się przyczynia do upadku tych biednych deweloperów.
Prawda jest taka, że deweloperzy też nie są święci. jak już ktoś zauważył - kupując komputer (pralkę, samochód, puszkę sardynek - cokolwiek) mam gwarancję i jasne zasady. W przypadku gier obecnie mamy wypożyczalnie cyfrową (steam) która potrafi zmieniać zasady jak chce (zmiana regulaminu), dystrybucje elektroniczną, która ma głęboko w dupie prawo konsumenta i szereg zabezpieczeń, które skuteczności wprawdzie za wielkiej nie mają, ale milutko umilają życie legalnie kupującym... a i jeszcze archaiczne wersje pudełkowe, które już nie są pudełkowymi bo przecież za łatwo można było je odsprzedać.
Czasami się dziwię po cholerę jeszcze kupuję cokolwiek oryginalnego :) Nie - nie mam zamiaru zmieniać podejścia do oryginałów - już wolałbym przestać całkowicie kupować, co postawiło by mnie na równi z piratami (niby chciałbym zagrać, ale kasy nie nabiłbym deweloperom/producentom).
Większość ludzi gra w nowości, które ukradnie z internetu,
Od kiedy skopiowanie czegoś to kradzież?
Zgadza się, wersje pudełkowe gier to nie to co było kiedyś i bardzo nad tym ubolewam. Mam całą szafkę zapełnioną oryginalnymi pudełkami z grami, tyle że prawie wszystkie są starsze niż 4-5 lat. Ahh ta przyjemność z czytania grubej instrukcji, poradnika lub czegokolwiek. Ostatnimi czasy kupuję bardzo mało gier w pudełkach i ogólnie bardzo mało gier, i to właśnie dlatego, że często jestem niezadowolony z zakupu i mówię tu też o samej grze.
Wystarczy wejść na pierwszą lepszą stronę z torrentami żeby stwierdzić że i tak obecnie wszystkie zabezpieczenia można o dupę rozbić.
Garret ---> "Od kiedy skopiowanie czegoś to kradzież?" - wydaj swoją grę, przejrzyj wyniki sprzedaży/szacowane spiracenie, a potem powtórz to samo z taką samą emotką.
Ciekaw jestem, czy będzie Ci tak samo do śmiechu.
Hellmaker-->Tak, bo biorę pod uwagę, że coś takiego jak piractwo jest normalnym zjawiskiem fizycznym :P
Nie zmienia to faktu, że to nie kradzież.
A ja od lat kupuję same oryginały, nawet słabszych gier. Ktoś tu rzucił, że gry wcale nie są tanie - bzdura. Najważniejszym czynnikiem jest cierpliwość. Owszem, nie uśmiecha mi się wydawanie 140zł za świeżynkę, ale czy istnieje jakiś przymus grania od razu? Czy coś się przez to traci? Nie.
Ten dość rygorystyczny pogląd wynika z faktu, że piraci jakich ja spotykam, to hipokryci. "Gry są za drogie" - krzyczą, po czym wchodzę na jeden czy drugi serwis z torrentami i widzę co? Gry z tanich serii i czasopism po 20zł. Jeśli to też jest za drogie, to niech szukają alternatywnej rzeczywistości, gdzie developer dopłaca klientowi za to, że ten łaskawie zagra w efekt jego pracy.
Niemniej jednak stosunek polskich zarobków do zachodnich jest dobijający - gdybym miał do rozdysponowania tyle euro, ile mam złotych, co miesiąc kupowałbym choć jedną premierówkę.
Czego jako płacący chciałbym od wydawców? Szacunku z uwagi na fakt, że przekazuję im swoje pieniądze, a przez to rozumiem chociażby brak premierowych DLC i online passów. Pirat leje na multi, a wszystkie dodatki do singla i tak dostanie. Nie mam też nic przeciwko zabezpieczeniom, o ile nie utrudniają mi życia, bo jak do tej pory godzą w tych, których powinny chronić. :/ Oczywiście chciałbym też lepszych gier i zaprzestania wmawiania mi, że mniej znaczy więcej - jeśli wydawcy szkoda nawet papieru na instrukcję, to już o czymś świadczy, zwłaszcza, że na reklamę jakoś go znalazł. Kwestię rozbuchanych kampanii marketingowych pomijam - ogarnięty gracz nie da się nabrać na "najlepsza gra eva" i wyczuje pismo nosem.
Mnie w tym całym pirackim jazgocie poza hipokryzją związaną z cenami gier najbardziej irytuje zarzucanie wielkim wydawcom, że to krawaciarze, że wciąż klepią to samo, że żerują na opatrzonych patentach, by potem... ściągnąć z torrenta grę niezależną, której twórca nieraz wypina się na obecne mody i serwuje coś nietuzinkowego, ambitnego. I to jest prawdziwa krzywda wyrządzana gamingowi.
Gry tanie jasne, gdybym zarabiał 2000 Euro a nie 2000 złoty, to 200 złoty(50 euro) za świeżynke nie byłoby problemem, a tu wszystko trzeba opłacić i te 200 złoty to wcale nie tak mało. Boli mnie to, że niektórzy nie odróżniają płacy nominalnej od realnej. Piractwo było jest i będzie, ja sam pobierałem tytuły których normalnie bym nie kupił ale ze względu na to, że posiadają np co-opa.
[16][17] ---> Widać, że obaj jeszcze nie wypracowali jeszcze niczego w życiu co można byłoby od nich "skopiować".
Póki co deklarują, że im wszystko jedno. Zobaczymy za parę lat jak ktoś nawet przy pracy na zmywaku zacznie sobie przypisywać ich osiągnięcia.
Pewnie będą się skarżyć jaki to ten świat zły, nie pamiętając o tym co tak radośnie promowali i popierali parę lat wcześniej.
Powodzenia w życiu realnym, chłopcy.
Taki przykład. Chociaż nie sądzę, żebyście to zrozumieli, ale może coś się tam przebije.
Zakładacie portal z poradnikami. Takimi jak na GOLu - wypasione, z pdf-em do pobrania. To nie są tanie rzeczy, nie robi się ich w 10 minut siedząc na klopie i pykając w gierkę na tablecie.
Płacisz za taki poradnik autorowi - powiedzmy - 100zł. Albo i 500 jak jest zajebisty do sporej gry.
Wystawiasz na swoją równie wypasioną stronkę, którą cały czas udoskonalasz, nad którą pracujesz po kilka godzin dziennie.
Powiedzmy, że na poradniki, obsługę, i swoją "działkę" wydajesz miesięcznie 2000 zł.
Chcesz w końcu jakoś odzyskać kasę z poradników. Może przy okazji coś zarobić - bo w końcu nie pracujesz normalnie, bo nie masz czasu. A żyć trzeba.
Więc dajesz je za SMSy. Albo abonament.
A tu masz np. 2 ściągnięcia każdego z poradników. Wykupiony jeden abonament. I kilkadziesiąt odsłon strony - w końcu umieściłeś na nich reklamy żeby dorobić i na nich.
Niemniej w sieci ich jest tysiące. Ba, nawet ktoś bezczelnie je drukuje i sprzedaje w formie książeczek.
W końcu to nic złego prawda?
Przecież nikt wam nic nie ukradł - tylko skopiował.
Jak długo pociągnie taki biznes? Miesiąc?
A tak, prawa rynkowe.
Tylko, że w tym momencie wiesz jedno - masz w dupie prawa rynkowe - chcesz swoją kasę.
I jakoś znienacka szybciutko doroślejemy i zaczynamy rozumieć, że kopiowanie jednak może się równać kradzieży.
A właściwie po co ja to piszę? I tak wiecie lepiej.
Wszystko co napisał Hellmaker to święta prawda i jak mi Bóg świadkiem, podpisuję się pod tym rękami i nogami.
Tylko dziwi mnie, że takie słowa padają akurat z jego ust. Ja jestem radykalnym liberałem, ale czy Hellmaker w wątkach politycznych nie jawi nam się jako z poglądów i zachowań komunista?
Stramaccioni ---> "Ja jestem radykalnym liberałem, ale czy Hellmaker w wątkach politycznych nie jawi nam się jako z poglądów i zachowań komunista?" - szufladkowanie ludzi jest głupie. Można mieć różne poglądy na różne sprawy i biorąc pod uwagę różne wypowiedzi może się okazać, że jedna osoba jawi nam się jako kilka rożnych "zaszufladkowań".
Wierz mi, wyrywając kilka Twoich wypowiedzi można też i Ciebie zaszufladkować jako socjalistę, albo i miłośnika SLD.
A biorąc pod uwagę nawet wszystkie moje wypowiedzi to naprawdę daleko mi do komunisty - takiego ideowego, definicyjnego. Chyba, że tak ogólnie określasz wszystko co jest na lewo od Ciebie.
socjalistę, albo i miłośnika SLD
Słodki Jezu, mam nadzieję, że to tylko Twoje pobożne życzenie!
Próba nr 32984. Może w końcu ktoś odpowie.
Producent na produkcie X zarabia 100 zł. Na chwilę obecną jego bilans zysków i strat wynosi 0 zł. Ktoś zamiast kupić X, ściąga go z internetu. Ile wynosi bilans producenta?
I następne: ta sama osoba dzień później kupuje X. Ile teraz wynosi bilans?
Oryginałów mam tyle, że w zeszłym miesiącu zabrakło mi miejsca na półkach. I tak, część mojej pracy da się skopiować, czerpiąc z tego zyski. Skoro więc nie istnieje możliwość ucieczki od tematu, to niech ktoś odpowie na powyższe pytania. Albo niech ucieknie jak suka z podkulonym ogonem, jak zwykle, kiedy o to pytam.
mephistopheles ta pokretna logika nie ma sensu, nie dziw sie, ze nikt powazny nie chce z toba rozmawiac
wiesz co, jednak chetnie ci odpowiem na to pytanie, bo i tak mi sie strasznie nudzi od rana
na wstepie zaznacze, ze nie znam cie, twojej sytuacji rodzinnej, ta historia nie ma na celu obrazenia ciebie, a jedynie ukazanie absurdu twojego rozumowania
zalozmy, ze od 3 lat masz zone, piekna, wspaniala kobiete, bardzo ja kochasz i ona ciebie
ale w pewnym momencie w waszym zwiazku pojawia sie stagnacja, w sumie to bardziej ona ja odczuwa niz ty
twoja piekna zona na jednym z wyjazdow integracyjnych w firmie oddaje sie panu Mariuszowi
pan Mariusz jest jednak fatalny w te klocki
zona wraca do domu i dręczona wyrzutami sumienia nie tylko zapomina o stagnacji, ale kocha cie nawet bardziej, stara ci sie to zrekompensowac, a poniewaz pan Mariusz byl fatalny, jeszcze bardziej docenia twoje starania
zgodnie z prezentowana przez ciebie logika - jestes w tym wypadku zwyciezca
zona ani pan mariusz nie zlamali prawa, nie odniosles realnej straty przez to, ze zona byla zajeta tego wieczora, bo i tak znajdowala sie w delegacji, a pan Mariusz jest czlowiekiem cieszacym sie dobrym zdrowiem
ile teraz wynosi twoj malzenski bilans?
[20] Już prawie prawie byłoby mi żal Gola, ale sobie przypomniałem ile ten serwis ma odsłon dziennie i ile wtedy dostaje się za reklamy.
hehe, dojechać bogaczy, będzie se żarł gonciarz szynke siedem razy w tygodniu!!!
Oh wow. Tyle pierdolenia, a nie byłeś w stanie odpowiedzieć na dwa proste pytania. I nie, to nie jest "pokrętna" logika. To jest po prostu logika. Pokrętne (i głupkowate, przy okazji) jest to, co ty tutaj spłodziłeś. Naprawdę tak boisz się udzielić prostej odpowiedzi, żeby nie wyjść na taniego manipulatora?
Nielegalna kopia = podróbka. Tak określała to ta słynna ACTA i to jest najbardziej pasujący do sytuacji termin, nie generujący tuzina paradoksów logicznych i trzymający się kupy. No, ale "podróbka" nie ma tak mocnego przekazu. Od dziś nazywajmy przechodzących na czerwonym świetle gwałcicielami, bo dokonują pogwałcenia przepisów drogowych.
I nie pieprz, że nie chciałeś kogoś obrażać. Zbyt dobrze kojarzę twoje posty i całokształt forumowej twórczości, żeby w to uwierzyć.
[20] Przecież nikt wam nic nie ukradł - tylko skopiował.
Jak długo pociągnie taki biznes? Miesiąc? Tylko, że w tym momencie wiesz jedno - masz w dupie prawa rynkowe - chcesz swoją kasę.
Z takim podejściem to kradzieżą będę nazywał nawet to, jak ktoś otworzy obok mnie 5 razy lepszą firmę i legalnie i uczciwie zabierze mi klientów :D
Jeżeli nie potrafisz zrobić interesu bo "ci źli piraci mnie kopiujom" to nie wiem jak chcesz się utrzymać na rynku...
Garret ---> Zobaczymy jak popracujesz parę miesięcy na kredyt, a potem setki osób będą korzystać z Twojej pracy, a Ty nie dostaniesz ani grosza. Wtedy będziesz płakuniał na forum jaki ten świat niesprawiedliwy ... właśnie ten świat, którego tak się domagasz.
W dodatku przykład kompletnie chybiony.
Piszemy tu o kradzieży, a nie konkurencji.
Włóż w produkcję gry parę milionów złotych, wydaj ją, a potem ciesz się jak wszyscy w nią grają, a Ty gówno z tego masz. A nie ... masz - milionowy kredyt do spłacenia.
Ale przecież nie ukradziono Ci jej. Tylko skopiowano. Powtarzaj to sobie jak będziesz rozmyślał jak spłacić banki i wierzycieli.
A najśmieszniejsze chyba jest to, że (chyba że się mylę) zaciekły korwinista, który głosi poglądy o absolutnej wartości własności prywatnej, popiera rozwiązania rodem z komunistycznej Rosji, gdzie nie istnieje nic takiego jak ochrona praw autorskich, a kopiowanie gier i innego oprogramowania jest legalne.
Schizofrenia?
Wow, musze sie zgodzic z Hellmakerem:) Ale w koncu to naturalna sytuacja, kazdy (kto nie ma wystarczajaco rozwinietej wyobrazni) chwali swiat, gdzie 'wszystko jest wspolne', a 'wlasnosc intelektualna to nie wlasnosc, bo przeciez nie istnieje materialnie, wiec nie da sie jej ukrasc':) Wystarczy spojrzec jak szybko otwieraja sie oczka glosicielom socjalizmu, chwalacym odbieranie bogatym (ktorzy i tak maja przeciez 'za duzo', wiec 'nie zbiednieja', tak samo jak producenci gier) i dawanie biednym - gdy tylko ich wysniony ustroj probuje siegnac do ICH wlasnych kieszeni - ostatnio taki orzezwiajacy kubelek zimnej wody polecial na glowe Gerarda Depardieu:)
#20
Nie jest celem państwa(prawa) zapewnianie dochodowości biznesom. Szczególnie kosztem ograniczania wolności wszystkich innych, betoniasty etatysto.
Swoja drogą masz jeszcze jakieś wzruszające opowiastki ? Ciekawe co czuli producenci powozów etc gdy Ford zaczął produkować swój samochód, albo telegrafiści gdy wymyślano telefon. Ah ten straszny postęp, niszczy biznes !!!!
A najśmieszniejsze chyba jest to, że (chyba że się mylę) zaciekły korwinista, który głosi poglądy o absolutnej wartości własności prywatnej, popiera rozwiązania rodem z komunistycznej Rosji, gdzie nie istnieje nic takiego jak ochrona praw autorskich, a kopiowanie gier i innego oprogramowania jest legalne.
wybacz, ale czy aby celem twoich wypowiedzi nie było ośmieszanie samego siebie ? :(
Pożyczam książki - jestem zbrodniarzem i kryminalistą :(
wysiak -> a co sadzisz o handlu uzywanymi grami - kradziez, nie kradziez, sluszne, niesluszne?
A najśmieszniejsze chyba jest to, że (chyba że się mylę) zaciekły korwinista, który głosi poglądy o absolutnej wartości własności prywatnej, popiera rozwiązania rodem z komunistycznej Rosji, gdzie nie istnieje nic takiego jak ochrona praw autorskich, a kopiowanie gier i innego oprogramowania jest legalne.
Absolutna własność prywatna odrzuca coś takiego jak własność intelektualna.
Lecz żeby nie było - jestem za ochroną praw autorskich (w sytuacji gdy ktoś kopiuje czyjąś powieść i wydaje ją pod swoim nazwiskiem itp) ale nie za karaniem piratów i absolutnie nie uważam tego za kradzież - teoretycznie słuchając muzyki z kumplem na jednym komputerze jestem złodziejem? Albo czytając na głos książkę? Czy banalny przykład o którym mówią panowie z [34] i [33]. Pożyczanie gier to także złodziejstwo?
wysiak-->Majątek producentów gier nie ma tutaj nic do rzeczy...
Hellmaker -> Rosja, jeszcze ta carska, jest jedną z kolebek współczesnego prawa autorskiego. W gruncie rzeczy prawo autorskie przez długi czas było tam dużym rozdziałem ustawy o... cenzurze ;)
Stramaccioni ---> Carska może i tak :) Ale już od dawna tam nie istnieje coś takiego.
Garret ---> "Absolutna własność prywatna odrzuca coś takiego jak własność intelektualna.
Lecz żeby nie było - jestem za ochroną praw autorskich " - zdecyduj się.
"Absolutna własność prywatna odrzuca coś takiego jak własność intelektualna. " - to znaczy, że coś co sam opracowałeś, sam wdrożyłeś, sam pracowałeś nad czymś latami, poświęcając rodzinę, znajomych i życie prywatne, coś co masz święte prawo uważać za swoją własność - twoją własnością nie jest? Każdy to może wziąć i używać? I nie masz prawa czerpać z tego żadnych zysków, co najwyżej dobrowolne datki?
Wszystko co robiłeś należy do innych?
I ktoś tu pisał, że JA jestem komunistą?
lipt0n ---> Zaczniesz pracować i zarabiać, albo wydawać coś swojego, to szybko zmienisz zdanie jak zaczną ci podkradać pomysły, czy wręcz handlować twoim towarem z którego nie będziesz miał żadnego zysku.
"Ciekawe co czuli producenci powozów etc gdy Ford zaczął produkować swój samochód, albo telegrafiści gdy wymyślano telefon." - już kiedyś ci to pisałem. Jeżeli kopiowanie (i ew. zarabianie na niej) czyjejś pracy uważasz za postęp, to ja już nie mam słów dla takich kretynizmów.
A co do książek. Rozpisz sobie procentowo udział własności intelektualnej, nakładu pracy, materiałów, itd - całości procesu produkcyjnego w przypadku gry i książki. Może dotrze to do twojej pustej pały jaka jest różnica.
I proszę nie dawaj już przykładu samochodów, bo to są jeszcze durniejsze porównania.
Zaczniesz pracować i zarabiać, albo wydawać coś swojego, to szybko zmienisz zdanie jak zaczną ci podkradać pomysły, czy wręcz handlować twoim towarem z którego nie będziesz miał żadnego zysku.
Prosiłbym o rzeczowe argumenty ( o ile to co piszesz można nazwać argumentacją a nie desperackim krzykiem zaoranego lewaczka ), a nie takie ad bzdurum totalum.
to znaczy, że coś co sam opracowałeś, sam wdrożyłeś, sam pracowałeś nad czymś latami, poświęcając rodzinę, znajomych i życie prywatne, coś co masz święte prawo uważać za swoją własność - twoją własnością nie jest? Każdy to może wziąć i używać? I nie masz prawa czerpać z tego żadnych zysków, co najwyżej dobrowolne datki?
Idee maja to do siebie, że nie mają cech własności.http://jogger.vmario.org/2010/05/10/thomas-jefferson-o-patentach/
Ah, proponuję też zwrócić uwagę na historię Hollywood i dlaczego akurat jest tam a nie gdzie indziej.
Te złe piractwo !!!
http://www.spiegel.de/international/zeitgeist/no-copyright-law-the-real-reason-for-germany-s-industrial-expansion-a-710976.html
London's most prominent publishers made very good money with this system, some driving around the city in gilt carriages. Their customers were the wealthy and the nobility, and their books regarded as pure luxury goods. In the few libraries that did exist, the valuable volumes were chained to the shelves to protect them from potential thieves.
In Germany during the same period, publishers had plagiarizers -- who could reprint each new publication and sell it cheaply without fear of punishment -- breathing down their necks. Successful publishers were the ones who took a sophisticated approach in reaction to these copycats and devised a form of publication still common today, issuing fancy editions for their wealthy customers and low-priced paperbacks for the masses.
Ale jak to ? :(
A co do książek. Rozpisz sobie procentowo udział własności intelektualnej, nakładu pracy, materiałów, itd - całości procesu produkcyjnego w przypadku gry i książki. Może dotrze to do twojej pustej pały jaka jest różnica.
I ? Ciągle powtarzasz te same brednie. To już nawet śmieszne nie jest.
już kiedyś ci to pisałem. Jeżeli kopiowanie (i ew. zarabianie na niej) czyjejś pracy uważasz za postęp, to ja już nie mam słów dla takich kretynizmów.
Chiny czy India maja w d... durnych lewaczków-etatystów i pędzą do przodu.
lipt0n --> Pisalbys moze do rzeczy, gdyby nie drobny fakt - programy komputerowe w rodzaju gier nie maja ZADNEGO zwiazku logicznego z ideami czy patentami. To zwykly owoc ciezkiej pracy i inwestycji osoby/zespolu osob, nie zadna sztuka czy wynalazczosc, a wytwor zwyklego rzemiosla. Jedyna roznica miedzy tym, a jakimkolwiek przedmiotem fizycznym, wytworzonym przez zwyklego rzemieslnika, to to, ze istnieje jako okreslony zapis zer i jedynek, a nie jako, dajmy na to, okreslone zlozenie metalu, szkla, i paru innych rzeczy w przypadku np zegarka.
#40
No ale w czym problem ?
programy komputerowe w rodzaju gier nie maja ZADNEGO zwiazku logicznego z ideami czy patentami.
Sa nieskończenie rzadkie.
Co jest nieskonczenie rzadkie? Chyba nie kawalki kodu - kazdy moze je stworzyc, wystarczy do tego tylko troche pracy i wysilku. Jak cos cytujesz, to dawaj zrodlo.
Nieskoczenie obfite miało być :D
Myślę, że to moment w którym warto przywołać pierwszego pirata w historii:
Poczekamy, aż lipt0nik zacznie sam wytwarzać dobra, które inni mu będą podbierać za darmo. Czekam z niecierpliwością na jego jojczenie jaki ten świat zły.
"Chiny czy India maja w d... durnych lewaczków-etatystów i pędzą do przodu." - Wyjedź i nie wracaj. Powodzenia.
Ale teraz mi dowaliłeś !! Ała .!
Klękam na kolanach przed twoją nieskończoną wiedzą i mądrością.
inni mu będą podbierać za darmo
<---