Przekleństwo nadmiernie eksploatowanych serii gier
Na tej samej zasadzie sprzedają się wszystkie Fify, Need For Speedy i Gears of Wary... Może zmniejszyć częstotliwość wydawania, a zwiększyć innowacyjność produkcji?
[1]
Po co skoro zysk bedzie podobny, a wloza w to wiecej pracy, czyli czasu, a jak wiadomo czas to pieniadz. Od dawna wiadomo, ze dla wiekszosci ludzi zwiazanych z ta branza, a zwlaszcza z produkcjami AAA, liczy sie tylko kasa.
Okazuje się jednak, że żadna z powyższych form nie spełnia do końca wymogów.
Jakich wymogów? Czyich? Kurde... biedny Marvell, nie wie jak źle robi. Square też niezły łobuz... no i sporo innych firm.
Nie mówiąc o tym, że mam nieodparte wrażenie, że gdyby którykolwiek z rebootów, spinofów i innych tworów wypuszczali tak zwani niezależni twórcy, Raziel przyklasnął by ich poczynaniom bez zastanowienia.
Oczywiście że w robieniu gier, szczególnie AAA, chodzi o pieniądze, biznes jak każdy inny, a do tego baardzo ryzykowny z finansowego punktu widzenia.
Na przykladzie serii Tomb Raider, akurat nadchodzaca najnowsza odslona, to bardzo dobre posuniecie. Kibicuje jej mimo, iz raczej w nia nie zagram. Troszke zla gre wziales jako temat glowny, bo akurat TR malo razy potykal sie o swoje nogi. Lepszy bylby zdecydowanie Need for Speed. Co do izometrycznego LC: TGOL, przyznam, ze dla mnie jest to jedna z lepszych, jak nie najlepsza czesc. Ma wiecej polotu i eksploracyjnej dynamiki niz pierwsze trzy TR razem wziete. Punkt widzenia zalezy od punktu siedzenia. Akurat ta seria ma sie dobrze...
yasiu - Z zasady jestem przeciwny rebootom i spin offom. Jeśli ktoś zapytałby mnie o sequela idealnego, odparłbym, że jest nim Half-Life 2. Korporacje koszą kasę, a gracze zazwyczaj bezmyślnie ją wydają, żałując potem wydanych pieniędzy, bądź oszukując samego siebie.
Goozys - Może i NFS lepiej pasowałby do tego tematu, ale mam już dosyć pisania o tej marnej marce. Poza tym chciałem ukazać, co się dzieje z takimi markami i na co one właściwie cierpią. Od zawsze uważałem, że coś co ma początek, musi mieć też koniec.
Co to ma byc? Fifa, Maddenow, Pesow, Call of Duty i innych gowien nie poruszyl a Tomb Raidera sie czepiał?
Nie czepiam się Tomb Raidera. Po prostu uznałem go za dobry i mniej oklepany cykl gier, o którym można poruszyć ten temat.
Tomb Raider w swojej długiej historii oferuje wtórne odsłony, rewolucyjne, remake'a, spin offa, a teraz szykuje się restart. W przypadku Call of Duty, co mógłbym napisać? Że cała seria jest wtórna, nie licząc pierwszych odsłon? To samo z Fifą, Peesami, czy maddenami. Tomb Raider w przeciwieństwie do nich próbował różnych dróg.
FIFA co roku wnosi kilka zmian i mimo, że gra z boku wydaje się identyczna, jak poprzednie odsłony, podczas rozgrywki czuć różnicę.
Wśród tych wszystkich tasiemców najbardziej płakać mi się chce, gdy widzę, co stało się z serią Final Fantasy. Ostatnie odsłony i setki spin-offów głównego cyklu nijak mają się do formy, jaką Kwadratowi prezentowali wraz z częściami dedykowanymi PSOne.
kaszanka16 - to dlatego, że po odejściu Sakahuchi'ego i połączeniu z Enixem Squaresoft, który odpowiadał za te lepsze "fajnale", przestał istnieć.
Jeśli o mnie i o nadmierne eksploatowanie znanych marek chodzi, to najbardziej przeszkadza (tylko?) mi nadmiar gier z serii Metal Gear Solid. Chodzi mi zwłaszcza o sytuację z Big Bossem: mieliśmy dwie części MGS'ów, gdzie od wielu postaci słyszeliśmy wiele rzeczy o nim. Trochę faktów, trochę odczuć różnych osób. Tyle. Nic ponad to. Nic nachalnego. Potem nadszedł czas Snake Eatera, trzeciej odsłony w serii. Gra była niesamowita. W poprzednich grach słyszymy jedynie o Big Bossie jako o "superżołnierzu", o szaleńcu, który całe swoje życie podyktował urzeczywistnieniu wizji o Outer Heaven. Trójka traktowała o genezie tej postaci, wyjaśniała, co BB kierowało, jakie były początki jego szaleńczych marzeń.
I zrobiła to perfekcyjnie. Człowiek myślał, że na tym koniec, że z tą postacią już skończyliśmy. Srogi zawód. Zamiast zostawić resztę jego życia wielką niewiadomą, pozwalającą graczowi "marzyć" o jego losach na podstawie tej genezy i rzeczy, które słyszymy w poprzednich grach, dostajemy dwie części na PSP i kolejną w drodze na duże konsole. Cała "romantyczność" sytuacji, o której wcześniej pisałem, zniknęła. Wszystko mamy podane na tacy. Prawdopodobnie jeden z najgenialniejszych ruchów Kojimy, cofnięcie się o 40 lat i obsadzenie w głównej roli "tego największego złego", "antagonisty całej serii", doszczętnie zniszczony.
Mnie podobały się wszystkie części oprócz Angel of Darkness i chcę więcej.
marcus alex fenix - Zmiany w fifach są czysto kosmetyczne, wynikające raczej ewolucji z technologii, niż samego pomysłu twórców.