Seria pod okiem T-Rexa – Mass Effect #3 – podsumowanie gry i wątek Żniwiarzy
Tworcow zapytaj. Najprostsze wytlumaczenie to - gra musi byc dopasowana do konsol. Moze ME2 nie chodzil dostatecznie plynnie. Zreszta, wszystko w ME3 pod wzgledem technicznym jest gorsze niz w poprzedniej czesci. Poczawszy od grafiki, na animacjach skonczywszy.
Jako iż posiadam ME3 i ME2, nie uważam że jest gorsza, tylko jakby to tu ugryźć.Powiedzmy mniej wyraźna.Zauważ też że w ME3 dzieje się ogólnie więcej niż w jego poprzedniku.
Co do ogólnie ME3, było to ogromna kumulacja tego co było w poprzednich częściach, choć szczerze łatwiej było się pogubić dla mnie w samej Fabule.
Sądząc po Dragon Age 2 i Mass Effect 2 nie będzie żadnych promocji. O ile podstawka może zejść z ceną do nawet 20zł; o tyle dodatki kupowane za Bioware Points trzymają cenę - w tej chwili na wszystkie DLC do wspomnianych produkcji trzeba wydać ok 130 - 150 zł.
Sethlan --- Animacje w 3 są faktycznie gorsze od tych z ME2, a mimika twarzy jest najgorsza z całej serii...
W ME2 są np. dwie różne animacje stania za przeszkodami, jedna stanie dokładnie za nią, druga jeśli jesteśmy przy krawędzi. Tutaj też są dwie z czego ta jedna się nie rusza, ani drgnie.
W ME2 przy tych animacjach były również animacje twarzy, w 3 mamy pokerface-a....
Przyglądając się Waszej dyskusji z bólem przyznaję, że ME3 to w sporej ilości aspektów zostało skaszanione, choć to wciąż świetna gra. Mimo to pod wieloma względami (także, a może przede wszystkim fabularnie) Mass Effect 1 nie przebije. Elementy rpg, dialogi, wspomniana fabuła, eksloracja świata (spora Cytadela - mi pasuje takie łażenie tu i ówdzie) - tym wszystkim ME1 dosłownie miażdży. Z kolei ME3 jest strasznie "scasualowione", że to tak brzydko ujmę. Najbardziej zirytowała mnie niemożna chowania broni i markery oznaczające cel. Naprawdę nie rozumiem gdzie w tej grze można się zgubić? W tych korytarzach? Litości... Wszędzie prowadzi i tak na ogół jedna prosta droga. Widać, ze chcieli dotrzeć też do nowych graczy, fanów shooterów albo typowych casuali (tryby "niby RPG", "akcja" i "fabuła"). Znów się ktoś przyczepi, że ja czepiam się korporacji... ale za to mam lubić Electronic Arts, skoro tak kaleczy wszystkie serie (Dead Space 2 to już nie s-horror tylko gra akcji, DS 3 tym bardziej, Dragon Age II - tu chyba wszyscy wiedzą o co chodzi, to samo z ME, serią Need for Speed).
Jedyna wada to według mnie kiepskie zakończenie. Jest zbyt banalne i nie mogło zadowolić ludzi. Nie po Virmirze, Ilos, bitwie o Cytadelę i Arrivalu. Jest żałosne w porównaniu z tym, co było wcześniej i czego spodziewał się gracz. Zaczęło się klimatem beznadziei, grozy, osamotnienia. A na końcu wszystko się rozwiązało jak za dotknięciem magicznej różdżki. Może i by się to sprawdziło, gdyby rozwinąć jakoś te zakończenia i rozróżnić je od siebie.
Być może problem leży w tym, że ME3 nie konstruował tak umiejętnie napięcia jak to było w ME1. Sami wiecie, Eden Prime, Saren, śledztwo, pościg, konfrontacja na Virmirze, potem Ilos i Cytadela. Po kolei, stopniowo było się rzucanym coraz głębiej w zbliżający się zamęt i wojnę totalną. To było złe w ME3. Od samego początku jebudubu i tym podobne.
Ten nastrój dało się wyczuć na samym początku gry, idąc korytarzami i podczas rozmowy z radą Przymierza. Po tych kilku minutach nastąpiły pierwsze wybuchy i cała ta groza i tajemniczość poszła się jeb**.
Podsumowanie napisz po przejściu Lewiatana. To DLC nagle rzuca inne światło na sprawę, robi cholerne nadzieje i... guzik z tego wszystkiego wynika a kolejne DLC to Omega... Na razie wyleczyłem się z DLC do ME. Multika też już nie odpalam, mimo że przez pewien moment grałem w niego w każdej wolnej chwili. Prawdę mówiąc, to w multi spędziłem więcej czasu niż w kampanii.
Moje odczucia są bardzo podobne do postu Prometheusa. Od siebie dodam, że najbardziej denerwowały mnie rozmowy z naszymi towarzyszami w stylu jednozdaniowej odpowiedzi:/ Romansuje z Liarą i większość czasu to jakieś odpowiedzi na temat misji, bądź"Hello Shepard":) Brakuje mi łażenia po cytadeli, brak zdobywania surowców jeszcze zrozumiem ale zdobywanie artefaktów to mogłyby być jakieś misje a nie sonda i sprawa załatwiona. Obecnie jestem na etapie ostatniej misji ataku na ziemię i nie grając w multi mam 50 % gotowości, mam wersję rozszerzoną a podobno z nią nie trzeba grać w multika, żeby mieć najlepsze zakończenie. Jak to w końcu jest?
Podsumowując i tak trzeba przejść wszystkie części, ale jednak najlepsze wrażenie zrobiła na mnie 1:)
@down 4k efektywnej siły czy tej zwykłej od której jest odejmowany współczynnik procentowy? Bo obecnie mam 3k (50%), łącznie 6000. Z głównych sił nie udało mi się gethów zdobyć.
@ Scorpi_80 - nie, nie trzeba już grać w multi by ujrzeć "najlepsze zakończenie" - pisałem o tym w tekście. Trzeba mieć bodaj minimum 4.000 punktów zasobów wojennych.
Nikt nie powinien Ci zarzucić że się czepiasz korporacji, bo akurat to o czym mówisz to kwestie gustu. Jednym się podoba to (DS i DA Origins), a drugim tamto (DS 2 i DA II). Najważniejsze jest to by rzeczowo i bez emocji uzasadnić, dlaczego to pierwsze jest lepsze od drugiego i vice versa. Dlatego podoba mi się Twój wpis, na spokojnie wyjaśniłeś dlaczego ME3 jest gorsze od swoich poprzedniczek. Nawet do kwestii końca gry podszedłeś nie standardowo. Mnie osobiście przypadły do gustu prawie wszystkie zmiany w ME3 nawet zakończenie by mi nie przeszkadzało gdyby nie było zbiorem wszystkiego czego nie znoszę.
Jeszcze tak na marginesie ME3 należy traktować jako ostatni akt w sztuce. Dlatego niema chodzenia po cytadeli, bo jest wojna, świat się wali. Zbędne zwiedzanie i rozwiązywanie błahych problemów napotkanych npc-ów w takiej sytuacji jest trochę bez sensu. To samo tyczy się dialogów ileż można wałkować te same tematy wszystko co mieliśmy się dowiedzieć, dowiedzieliśmy się w poprzednich częściach. Ja rozumiem, że nie wszystkim te zmiany mogą odpowiadać, ale przynajmniej zostały one zgrabię uzasadnione.
Co do zwiedzania cytadeli może faktycznie masz rację ale rozmowy mogłyby być nt. aktualnych misji,odczuć po misjach itp.:) Romans też tak kiepsko zrobiony, co prawda romansowałem z Liara w jedynce ale w 2 znowu z Mirandą, a tutaj po 1 czy 2 rozmowach romans odżył:) Ale każdy ma swoje odczucia i należy je uszanować:) Mimo wszystko gra wciąga, bo od kilku dni gram tylko w nią.
Wiele kwestii dialogowych i tak ME3 ograniczono do dobrych i złych. Gdzie w ME1 w każdym dialogu były 3(+ zbadaj, albo dowiedz się więcej), tak w ME2 było ich troszkę mniej + szybkie odpowiedzi Sheparda bez naszego udziału, tak tutaj w ME3 jest jeszcze gorzej...
Tyle pisania na gameplaya, tylko po co fabuła części III jest tak jakościowo oderwana, że większego gniota w serialach gier nie znajdziemy, nawet wpadka z Dragon Age 2 w stosunku do DAO jest śmiesznością. Scenariusz ME3 w stosunku do oryginalnego (możecie się dokopać albo w moim postach, albo na gogle) to istna żenada. Ja z ME skończyłem i zapewne nigdy nie wrócę, to jest modelowy przykład jak z ME1 gry genialnej fabularnie ostatecznie skończyć w ciemnej ... Jeśli komuś podoba się ME3 to w sumie : albo ma totalnie w pupie scenariusz w grach, albo jest kołkiem jakich mało, albo po prostu jest fanatykiem innej opcji nie ma, dowolny film sf klasy Z ma lepszy scenariusz niż ME3, szczerze mówiąc takiego gniota to nawet ja się po BioWare nie spodziewałem, a mam wyjątkowo liberalne podejście do jakości gier i zazwyczaj szuka w nich samych zalet. Ale na boga w grze cRPG nie mogę powiedzieć że muzyka jest świetna, że grafika jest niezła, że same strzelanie fajne, jak ogólnie historia części III jest upośledzona, tego nic już nie zmieni ani 10, ani 100 DLC.
Dlatego jeśli mam być szczery, ME3 prawdopodobnie będzie ostatnią częścią gry z tego uniwersum, w jaką grałem. Bioware zmierza w zdecydowanie złą stronę; zmiana studia i silnika (ten słynny Frostbite 2) wcale nie dają nadziei (tym bardziej, że opinie o DLC Omega, którego wykonania owe studio się podjęło, nie są najlepsze). Nie jest tak źle, jak piszesz A.l.e.X, mnie scenariusz aż tak bardzo nie mierzi jak inne elementy które już wymieniłem (choć zdaję sobie sprawę z cięć, jakie wspomniałeś; o ile dobrze kojarzę miało być m.in. ratowanie Pavalena albo Thessi), chociaż drastyczna zmiana końcówki w stosunku do oryginału (ciemna energia) to kpina i tyle. Tak czy inaczej ME3 na pewno kiepską grą nie jest, a do serii przywiązałem się na tyle, że nie lubię kończyć jej w połowie albo 2/3 i muszę mieć zamkniętą całość.
No i nadszedł koniec serii. Mam tylko problem, które zakończenie zostawić? Skłaniam się ku 2, żeby Shepard żył i całe to syntetyczne dziadostwo padło:) Jakie Wy zostawiliście?