Witam. Jak wiadomo, sprzedawcy lubią wciskać kit. Przed chwilą przypomniałem sobie tekst jednego z nich, gdy parę lat temu mój kumpel kupował sobie komputer.
Mianowicie sprzedawca ten uważał, że składane na zamówienie komputery, tzw. składaki są gorsze od gotowców. Tłumaczył ten fakt tym, że składaki nie są fabrycznie montowane, a ich komponenty nie są tak doskonale do siebie dobierane jak w przypadku gotowych zestawów, przez co się psują i sprawiają kupującemu jedynie kłopot.
Oczywiście przekonywałem kumpla, aby jednak sam dobrał sobie komponenty, ale jego mama stwierdziła, że to co mówi sprzedawca jest świętością, także kupiła gotowy zestaw. Pamiętam, że był to 2006 rok, czyli czasy gdy komputery nadal ewoluowały w ekspresowym tempie. Najlepsze w tym wszystkim okazało się to, że mój sprzęt z początku 2003 roku był od jego peceta znacznie lepszy. Posiadałem szybszy procesor, tyle samo pamięci ram, no i geforce 4, którego zamieniłem na geforce fx5500, podczas gdy sprzęt kolegi miał jedynie wbudowaną w płytę główną zintegrowaną kartę graficzną.
Co ciekawe. Jego stary komputer z 1998 roku, również miał zintegrowaną kartę graficzną, na którą bardzo narzekał, ale nie zmieniło to jednak faktu, iż postanowił on wejść drugi raz w to samo bagno...
Z 3 lata temu koleś w sklepie próbował mi wcisnąć GeForca 9500GT 512mb z tłumaczeniem, że nowe gry będą na nim hulać, aż miło.
[2] Miałem to samo, identyczna sytuacja :D
Ostatnio kolega kupował laptopa to koleś mu zaproponował "laptopa z najnowszą kartą graficzną", fakt była to najnowsza karta graficzna, ale z segmentu tych biurowych wersji :D
[3] Jeżeli potrzebował laptopa do prac biurowych to nie widzę w tym nic dziwnego.
[1] Ale przecież teraz też można zmontować komputer który będzie gorszy od jakiegoś sprzed 3 lat. Nie trzeba kupować gotowego zestawu. Wszystko zależy od kwoty jaką się wydało 3 lata temu na ten komputer i jaką można wydać teraz.
W 1990 koleś mi wciskał, że 640 kilo RAM wystarczy mi do zawsze.
Budapeszt, centrum miasta, poniedziałek, lekko po północy, rozmowa z zaganiaczem do "klubu":
- Come on guys, best night club in town, hot girls, striptease, lap dance, girls do everything you want.
- No thanks, we don't have a money
- NO MONEY, NO HONEY, NO PUSSY. Just masturbating
lepszego tekstu nie słyszałem.
to nie ja - Tyle, że ten kumpel wydał na ten słabszy komputer w 2006 roku więcej pieniędzy, niż ja na ten lepszy w 2003.
Przecież cswthomas93pl wspomniał o grach, a nie o pracach biurowych.
No to inny przykład jeszcze podam. Jak wujek chciał kupić laptopa, to wziął mnie ze sobą. Zresztą to samo było w przypadku zakupu komputera. No i jeździliśmy po sklepach. W sklepie na literę P, ten sam pracownik parę lat wcześniej (nie wiem po co wujek chciał odwiedzić ten sklep), zachęcał do zakupu komputera z radeonem, mówiąc, że teraz radeony nie są takie jak kiedyś, i że dorównały geforce'om. Ok. Parę lat później wujek jedzie ze mną w związku z zakupem laptopa i ten sam pracownik mówi mu, że radeony są złe i że tylko geforce zapewnia optymalne właściwości i nie ma z nimi takiego problemu jak z radeonami.
Rozdwojenie jaźni? Pomijając już fakt, że wszystko zależy od danego modelu?
Takie teksty nie tylko na rynku komputerowym przeciez sa. Tak naprawde, to wiekszosc sprzetow sprzedawca bedzie wychwalac pod niebiosa, nawet lzac przy tym jak pies, byleby to ktos kupil. Najwieksze prawdopodobienstwo ma wowczas, gdy mamy do czynienia z laikiem, on zaproponuje mu niepotrzebna mu alternatywe (jako jedyna sluszna), a sprzet bedzie NOWY (bo wszystko co nowe z automatu laik traktuje jako lepsze) no i jeszcze kwestia tego zeby sprzet byl z zagranicy, a jednoczesnie nie z Chin (co i tak jest niemozliwe, ale zeby podkreslac przynajmniej pochodzenie firmy, ktore czesto nie jest chinskie). I mamy gotowy tekst.
Mialem w zyciu 2 komputery, obydwa skladaki. Pierwszy pracowal jeszcze na Pentium II, a korzystalem z niego jako z glownego, az do 2005 roku (w 2006 mimo ze byl w pokoju, to wlaczalem go bardzo sporadycznie). Ramu tylko 64 MB. Gry jak Warcraft chodzily, ale przycinaly sie tak bardzo, ze nie dalo sie grac. Nawet Harry Potter 1 sie przycinal. Za to Heroesy III oraz IV chodzily zawsze czysto i bez zarzutu. Potem w 2006 roku go ulepszylem - najpierw mialem szalony plan dowalic mu druga kosc 512 MB, ale skonczylo sie na tym, ze do tych 64 dorzucilem 256, razem 320. Wtedy dalem rade zainstalowac nawet GTA Vice City, ktore chodzilo calkiem znosnie. Komputer chodzil na tej konfiguracji az do bodajze 2008 lub 2009 roku, gdy zostal zastapiony przez laptopa. Glownie przez ciagle problemy w laczeniu sie z internetem przez modem USB (system to ciagle Win98). Teraz lezy w pudle i byc moze wkrotce go podlacze w innym pokoju. Powinien ciagle dzialac. Dla uscislenia, nie mam go juz w domu tylko u babci.
Zas od 2006 roku mam juz kompa z intel core 2 duo e6550. System XP, nie chce zmieniac na inny. Poczatkowo 512 MB ramu, ale tez byl podrasowany w 2010 do 1 GB, zmieniona takze karta na Geforce 8600 GT. Nie sa to moze imponujace parametry, ale gralem glownie w gry jak GTA San Andreas, Gothiki 1 i 2 itp. Nie wkladalem tu nigdy nowszych gier, glownie z powodu dlugiej fascynacji starociami, ktore mialem do przejscia. Niby Wiedzmina dalem rade zainstalowac, ale nigdy w niego nie gralem, wiec nie opisze wrazen. Uzywam go do dzisiaj, wystarcza mi do tego co robie.
A teraz konkluzja. Bedac w komputroniku, gdy opowiedzialem o moich komputerach, gosc uznal, ze to jest niemozliwe, zeby skladaki z takimi parametrami dawaly rade przez tyle czasu.
spoiler start
Wiem, z moimi staruszkami wstyd sie tu pokazywac, ale jest zawsze jeszcze jeden komputer w domu, na ktorym czasem pogrywam. Ma 4 rdzenie, 4 GB ram, specyfikacji dokladnej nie pamietam, Risen chodzil na maksymalnych detalach plynnie, podobnie jak Gothic 4, wkrotce bedzie test Risena2
spoiler stop