Lewicowy faszyzm i autorytarny socjalizm. Potrzebuję opisów tych pojęć. Mogą być tylko cechy charakterystyczne. Nie jestem wielkim znawcą poglądów politycznych więc cieszyłbym się gdyby były opisane w sposób łatwy do zrozumienia. Szukałem w internecie, ale trafiłem wyłącznie na okropnie długie opisy książek poruszających takie tematy.
1. Przede wszystkim oba pojęcia składają się z rzeczownika i przymiotnika, więc zawsze z jakiegoż punktu widzenia będą fałszywe.
2.W zależności od punktu widzenia mogą być określane jako pleonazmy lub idealna charakterystyka.
3. Oba pojęcia są odrębnymi wyznaniami religii oświecenia, Są to zatem ideologie sensualistyczno - utylityrystyczne. Obie ideologie poruszają się w granicach tej lub innej modyfikacji historyzmu Turgota. Obie zawierają w sobie postulat industrializacyjny i oba zawierają projekt stworzenia "nowego człowieka" (zdyskredytowane i odrzucone pojęcie człowieka jako istoty stworzonej przez Boga wracają w ramach tych ideologii jako projekt stworzenia nadczłowieka. Pyszne przekonanie o możliwości uzyskania zbawienia dzięki samodzielnej działalności "ludzkości" uzyskuje kulminację w koncepcji człowieka, który nie potrzebuje zbawienia).
4. Jako odmiana religii oświeceniowej obie ideologie odwołują się do jakiegoś rodzaju mass totale, przy czym obie ideologie przewidują obecność masse totale na dwóch poziomach, przy czym pierwszy (mniejszy, więc w jakiś sposób "elitarny") ma wpływać i kształtować masse totale "większą" (egalitarny archetyp"ludzkości" będącej produktem pomylenia pojęć człowieka jako osoby i człowieka jako sumy wszystkich osób wszystkich pokoleń).
To chyba cechy najistotniejsze.
Uwaga - powyższe cechy są wspólne jeżeli nie dla wszystkich, to przynajmniej dla większości odmian religii oświeceniowych.
Uch co? Na dokładniejszy opis nie zdobędę się. Nie mam dość czasu. Musiałbym pójść albo w opis cech religii oświeceniowej (a to znacznie lepiej - a co najważniejsze w sposób usystematyzowany i zebrany w logiczną całość - zrobił Voegelin) albo też musiałbym się zakopać w różnice. Te natomiast dotyczą nieistotnych w sumie drobiazgów.
Najprościej przyjąć, że niezależnie od wersji wyznania oświeceniowego, delikwent wierzy w te same bzdety, lecz podawane w różnych sosach. Tym samym różnica pomiędzy "socjalistą", "faszystą", "liberałem", "kapitalistą" czy "feministką" jest nieistotna, bo wszyscy wierzą w te same przesądy a przy jedności założeń i celów różnią ich jedynie narzędzia tworzenia "nowego świata" i jego mieszkańca: "nowego człowieka".
Najprościej jest przyjąć, że niezależnie od nazwy, każda odmiana tej religii oferuje "raj", który z konieczności jest po prostu nową odsłoną piekła. Kłopot w tym, że raj pozostaje w gestii nieosiągalnej idei a piekło jest niezmiennie na ziemi. W tym życiu. A "bogiem" jest zawsze państwo traktowane jako ciało dla mass totale.
Nie jestem pewien czy w nomenklaturze politologicznej istnieją takie pojęcia jak "lewicowy faszyzm" czy "autorytarny socjalizm". To brzmi raczej jak określenia publicystyczne, a więc nacechowane subiektywnymi poglądami osoby te zwroty formułującej. W ujęciu politologicznym faszyzm uważany jest za doktrynę "mieszaną" czy też "hybrydową", w której zawarte są cechy ideologiczne zarówno lewicowe, jak i prawicowe. Natomiast "autorytarne" może być cokolwiek, np. coś co idzie na przekór zasadom demokracji. Autorytarne rządy sprawował np. Augusto Pinochet. W Afryce do dziś istnieje kilka dyktatur autorytarnych, których za lewicowe byśmy raczej nie uznali.
Nie ma czegoś takiego jak "politologiczna nomenklatura". Politologia to meta"nauka" złożona ze szczątkowych elementów prawa, filozofii, historii (oczywiście "historia" spłaszczona jest do wymiaru pozytywistycznego a zatem awykonalnych postulatów kompletności i ) itp. Oczywiście całość ułożona jest według wskazań empiryzmu i przez to traci kontakt z rzeczywistością. Politologia traci zdolność opisywania rzeczywistości wszędzie tam, gdzie kończą się instytucje. Pytanie zaś i moja odpowiedź niewielki ma związek z instytucjami a same instytucje są zawsze wtórne wobec ideologicznych postulatów. One ustanawiają punkty odniesienia pozwalające na dokonywanie ocen a zatem i nadawanie treści dokonanym obserwacjom. Zatem one stanowią podstawę do "skopiowania" rzeczywistości do rozumu i tym samym zidentyfikowanie i określenie celów (utylitaryzm zakłada konieczność modyfikowania rzeczywistości). dla których realizacji przeznacza się określone prawem zasoby i narzędzia.
Atylla, wybacz, ale bredzisz w stylu nihilistyczno-anarchistycznym, poprzez negowanie pojęć i ich znaczeń. Znam paru takich ludzi i wiem jedno - racjonalna dyskusja z nimi jest w zasadzie niemożliwa.
Politologia to nauka o polityce. Czy istnieje coś takiego jak "polityka"? Jeśli tak, to nie dziwne, że może być przedmiotem jakiejś nauki. I tyle w temacie.
Zastanawiające jest to, że wystąpienie z niezbyt przychylnym słowem wobec jednego z produktów scjentyzmu automatycznie musi skończyć się tak, jak się skończyło. Dziwne tylko, że dopiero teraz, bo chyba dotąd nie ukrywałem mojej postawy wobec oświeceniowych - a zwłaszcza scjentystycznych - bredni.