Każda dobra gra musi mieć swój haczyk
Oj tak, powrót do RPGa po dłuższej przerwie to koszmar i - przynajmniej w moim przypadku - najczęściej kończy się porażką. Czasami lepiej po prostu zacząć od nowa niż ponownie przypominać sobie fabułę, postaci i lokacje.
Munchhausen - to też jest rozwiązanie, ale czasami znowu nie chce się jeszcze raz pakować postaci i pokonywać znajomych lokacji. Szczególnie gdy wcześniej poświęciło się na to np. trzydzieści godzin.
E tam... Wystarczy, ze gra jest dobra, zwyczajnie dobra. Wtedy, gdy tylko wróci ochota i odpowiedni nastrój, zasiądzie się do niej ponownie i konieczność przypomnienia sobie zasad, wyrobionych nawyków albo ogarnięcia złożonej, zapomnianej sytuacji nie będzie problemem...
No tak, jakosć - to w sumie taki właśnie haczyk :)
Współczesne RPGi, które nie są dłuższe niż te 35h, nawet przy jakimś natłoku innych rzeczy do zrobienia nie są większym problemem. 3 dni i po kłopocie. Jednak była jedna taka sytuacja z dłuższym RPGiem, Skyrimem. Porzuciłem go po 60h na jakieś 3 miechy, ale potem jakoś udało mi się bez większych problemów wrócić do gry i ją dokończyć...