Naukowcy dowiedli, że gry mają negatywny… bla bla bla…
Dobrze gada! polać mu!
A tak na serio to też denerwują mnie te "badania" i inne wyssane z palca
Dobry artykuł, który pokrótce opisuje bezsensowność laboratoryjnych testów.
Czy któryś z naukowców przy wyborze tytułów przebadał wpływ odbiorcy na rozgrywkę i długość wczytywania?
Troszkę to brzmi jakby odbiorca wpływał na długość wczytywania :) Nie umniejsza to faktu że tekst dobry. Sam mam wrażenie że przeprowadzający te eksperymenty wysnuwają wnioski na taj samej zasadzie jak radzieccy uczeni stwierdzili połączenie ludzkiego oka z tyłkiem.
Tylko te wszystkie badania są przeprowadzane na zasadzie, że najpierw jest stawiane teza, a potem "eksperyment" przeprowadza się w takich warunkach, by ją "udowodnić".
Gry to obecnie wielkie pieniądze i jakby nie patrzeć przejmują obszary branży rozrywkowej zajmowane do tej pory przez kino czy telewizję. Nie mówiąc już o producentach zabawek, których produkty są coraz mniej atrakcyjne. Dzieci chcą tablety, konsole i smartfony, i mnóstwo gier na każdym z nich.
Dlatego nic w tym dziwnego, że pewne grupy lobbują za tym, by gry przedstawiano w złym świetle. Największą nagonkę na gry widać w TV, bo to właśnie to medium najbardziej traci na rzecz czasu jaki spędzamy w internecie czy na graniu.
Tak na marginesie, wiecie, że w święta przeciętny Polak spędził ponad 5 godzin przed TV? Jestem ciekaw kto nabijał tę średnią, bo ja oglądałem TV może z 10-20 minut. Co prawda oba dni świąt byłem poza domem, ale nawet gdybym spędzał ten czas w domu, to pewnie zrobiłbym to przy komputerze (miałem plan ukończyć The Walking Dead, ale nie wypaliło).
Tak na marginesie, wiecie, że w święta przeciętny Polak spędził ponad 5 godzin przed TV? Jestem ciekaw kto nabijał tę średnią, bo ja oglądałem TV może z 10-20 minut.
W wielu domach telewizor jest odpalony ot tak byle coś grało, nawet jak nikt nie patrzy. Więc ta średnia to nic dziwnego.
Badania badaniami, ja jednak wolałbym odwołać się do samej tezy o negatywnym skutku. Oczywiście, że gry mają negatywny skutek, ale dużo zależy od osoby. Są ludzie którzy pod wpływem gier komputerowych (ale nie tylko, filmy też się do tego zaliczają) nasiąkną specyficznym rodzajem agresji, mniej lub bardziej tłumionej i podświadomie ją uwalniają, wyżywając się poza ich wirtualnym światem.
I martwi mnie fakt, że wiele młodych osób, którym gry nie są obce, a wręcz są drugim światem, chętnie przyklaszczą opiniom publicystów, którzy w swoich tekstach będą krytykować powyższe tezy o szkodliwości gier. Problem w tym, że wielu ludzi nie wie czemu przyklaskuje. W tym wypadku nie mogę nic zarzucić autorowi, ale niejeden bardzo stronniczy tekst czytałem i ręce opadały gdy doszło do czytania komentarzy. Tyle ode mnie.
Gdybym zgłosił się do takich badań i daliby mnie do grupy grającej w Super Mario zamiast w Killzone to poziom mojej agresji z pewnością mocno by wzrósł.
No nareszcie ktoś napisał prawdę :D !