Subiektywny wybór czterech najbardziej kompromitujących błędów językowych z artykułów internetowych
Jedyne co przykuwa moją uwagę - i trochę wkurza - to nadużywanie angielskiego słownictwa, mimo istnienia polskich odpowiedników.
Jakieś „kontenty", „targety"... pracownicy korporacji i dziennikarze (branży gier i nie tylko) oraz gracze przerzucili to wszystko do mowy potocznej.
Bardziej mnie to wkurza niż jakieś błędy gramatyczne/ortograficzne, tym bardziej w większych tekstach gdzie są nieuniknione.
Nie wiem, jakaś trauma z lekcji języka polskiego, uraz do języka ojczystego (za trudny w mowie?). Tak jakby język stawał się passe.
SpecShadow --> czasami nie da się użyć polskiego odpowiednika. Również mnie denerwuje wpychanie na siłę angielskich zwrotów, ale nie zapominajmy, że wiele polskich słów pochodzi od języka angielskiego. Bardziej denerwują mnie spolszczone angielskie słowa. Nie wiem czy niektórzy próbują być śmieszni czy pokazać w jakim stopniu znają angielski, ale w większości przypadków, dla mnie jest to żenujące.
ja zaś wyrażam niezadowolenie z tego, że jak komuś się zwraca uwagę na błędy ortograficzne, to się tłumaczy dyselekcją. no cholera mnie bierze, ja rozumiem, że są takie osoby, które mają z tym problem, ale jak widzę coraz częściej takie głupie tłumaczenia, to tylko jedno mogę powiedzieć - czytać książki, leniuchy, bo ja poprawną polszczyznę opanowałem dzięki czytaniu ton komiksów będąc malcem.
Poza "bynajmniej" za które należałoby rozstrzeliwać bez sąd, moim ulubieńcem jest "umowa kupna-sprzedaży". Cud nad cudami.
W każdym bądź razie to nie jest potworek, to normalna ewolucja języka. Tak, jak wiele innych, często uważanych za rażące, błędów, które w przyszłości będą figurować w słowniku jako poprawne.
Nie mówię oczywiście, że mnie błędy nie wkurzają. Poza tymi oczywistymi działa mi na nerwy mówienie np. dziś jest 25 grudzień.
Wtrącenia z angielskiego będą obecne, bo są często wygodne i prostsze w użyciu. Sam tak często robię i nie widzę w tym problemów.
Za to z rzeczy które wkurzają mnie... coś we mnie pęka jak widzę, że ludzie piszą "wymagania mojego komputera powinny wystarczyć", albo coś w tym stylu. Jakie, kur... czak, wymagania komputera? Skąd to się wzięło?
a gdzie "ofiarom" z ostatniego gameplayowego artykułu? (swoją drogą chyba już skasowanego)
Jeszcze nigdy nie spotkałem się z problemem numer 3 albo to takie rzadkie, że nie zwróciłem uwagi. Nie razi mnie też "w każdym bądź razie", ale "na chwilę obecną" czy "na dzień dzisiejszy", które stały się modne dzięki komisji w sprawie Rywina, już mnie denerwują.
W zasadzie z większością się zgadzam poza ostatnim punktem. Język się zmienia i stale ewoluuje. Kiedyś było 'w każdym razie' i 'bądź co bądź' a dzisiaj jest 'w każdym bądź razie'. Słyszę to od tak dawna, że zwrot ten się już chyba na stałe wpisał do kanonu języka polskiego i czepianie się go jest na wyrost...
SpecShadow - Tak jakby język stawał się passe.
Tak jakbyś nie mógł napisać niemodny... :P
Yogh - co jest nie tak w "umowie kupna-sprzedaży" ?
maciek16180 - jak wyżej. co jest nie tak w "braniu na tapetę" ?
oleczny - dysleksja a nie dyslekcja :D
Osobiście, ogólnie nie lubię jak ktoś nadużywa jakiegoś słowa. Np. generalnie. Co wypowiedź to musi być generalnie, generalnie...
Fett - o kurde, faktycznie, ganię na innych a sam nie uważam, ale wszyscy jesteśmy hipokrytami ^^
Fett > Bo nie bierze się "na tapetę" tylko "na tapet" http://www.sjp.pl/tapet
Powszechny błąd, który do niedawna traktowałem jako coś zupełnie naturalnego, ale ktoś w komentarzu pod moim tekstem na GP mnie poprawił (za co dziękuję).
sekret_mnicha - Masz rację, ale czepianie się czegoś takiego to typowy gramatyczny nazizm. Słowa tapet już się nie używa, a jego miejscownik pokrywa się z miejscownikiem słowa tapeta. Stąd ten błąd. Jest on tak rozpowszechniony, że brzmi całkowicie naturalnie, słowniki dopuszczają użycie tej formy w mowie potocznej. Zwyczajna ewolucja języka.
Spoko, ja tam nie uważam tego za zbrodnię na języku. Niech wszyscy mówią "brać na tapetę", nie boli mnie to. Fett zapytał, więc uprzejmie odpowiedziałem. Cieszę się jednak, że dowiedziałem się czegoś nowego i wiem, co to "tapet" :)
Boba -> Nie ma czegoś takiego jak "umowa kupna-sprzedaży", to PRLowski cudak językowy. W kodeksie cywilnym istnieje umowa sprzedaży, "kupno-sprzedaż" to można sobie zawierać na butelkę siarkofruta z babą w utytłanym fartuchu z GieEsu w postpegeerowskiej wsi.
Mnie najbardziej denerwuje słowo "protagonista". Tak trudno użyć słowa "bohater"? Uważam ze prawidłowa odmiana nazw, imion obcych jest tak trudna czasami sprawa, że nie ma o co tutaj kruszyc kopii, tylko zwyczajnie ewentualnie grzecznie poprawić autora. Poza tym z tego co wiem" apostrofa "jest rodzaju żeńskiego. Tak przynajmniej uczyli mnie w szkole :p. Na drugim miejscu po tym ohydnym słowie na p jest nie czytanie własnych artykułów, przez co drobne, lecz częste błędy stylistyczne (głównie przecinki) są bardzo widoczne.
z resztą
z resztą
z resztą
z resztą
z resztą
z resztą
z resztą
z resztą
z resztą
z resztą
Naprawdę tylko ja mam na to uczulenie? Przeciętny Polak widzi słowo "zresztą" pewnie kilkaset razy w roku, a mimo to taka błędna pisownia w internecie już dawno osiągnęła rozmiar pandemii. I nie, nie chodzi mi o zdanie w stylu "Z okazji świąt Bożego Narodzenia, Janek, wraz z resztą kolegów, poszedł do knajpy nawalić się jak świnia".
Mnie wykurza używanie słowa "wyprzedaż" gdy jest jakaś promocja na Steamie itp. Wyprzedać można coś, co istnieje materialnie a nie coś, czego na bieżąco robi się kopie i można ich zrobić niezliczoną ilość. Wyprzedaż jest wtedy, gdy wyprodukowano 1000 par butów zimowych, sprzedano 900 par a zima się już kończy więc obniżono cenę pozostałych 100 par i zrobiono wyprzedaż. Wyprzedadzą je i już ich nie będzie w sprzedaży. Jak Steam robi promocję na święta i obniża cenę gier o połowę to nie jest to żadna wyprzedaż. Gry po tej "wyprzedaży" dalej będą w sprzedaży. Gdyby sprzedawał gry w pudełkach to mógłby robić wyprzedaże ale sprzedaje cyfrowe kopie a właściwie to od niedawna tylko je wypożycza.
NewGravedigger ->
Jeśli o mnie chodzi, to nie ma jakiegoś specyficznego błędu, który działa na mnie jak płachta na byka. Oczywiście niektóre błędy rażą bardziej od innych (typu np. wogóle, dla tego), ale nie wystarczającym stopniu, żebym układał jakiś ranking. Pomijając kwestię poprawności języka w artykułach, najwidzoczniej jestem też odporny na używanie obcych słów w mowie potocznej, w ogóle mi to nie przeszkadza. Jak pisze rog1234: "Wtrącenia z angielskiego będą obecne, bo są często wygodne i prostsze w użyciu. Sam tak często robię i nie widzę w tym problemów". Należy też nadmienić, że sam starałem się tak robić od dziecka (nieudane próby imitacji Poirota).
Swoją drogą, trzeba mieć z garem, żeby twierdzić, że prawie 80 letnia Trylogia, od wielu lat uważana za jedną z wybitniejszych książek fantasy zawdzięcza swą popularność ekranizacji :).
A Biblia pewnie zawdzięcza popularność "Pasji" Gibsona :D
Seraf, co złego jest w protagoniście? Słowo to można znaleźć w słowniku języka polskiego i często używane jest po to, by wspomniany "bohater" nie pojawiał się w co drugim zdaniu.
Seraf -> "Protagonista" to synonim. Polacy na tyle nie lubią powtórzeń (w przeciwieństwie np. do anglosasów, którym one nie przeszkadzają), że na bohatera wykształcili sobie (w ramach ewolucji i zapożyczeń z wielu języków) piętnaście różnorakich określeń, od protagonisty, przez herosa, skończywszy na gieroju.
Poza tym z tego co wiem" apostrofa "jest rodzaju żeńskiego. Tak przynajmniej uczyli mnie w szkole :p
Bo "apostrof" to jest co innego niż "apostrofa", jaśnie panie.
A, no i jeszcze jeden z moich ulubieńców mi się przypomniał: "najmniejsza linia oporu". Nie trzeba być fizykiem, żeby wiedzieć, co to za potwór językowy :)
Mef -> "z resztą" oraz milion sposobów pisania "nie" z wszelkimi częściami mowy też jest przewspaniałe - co człek, to inny patent. Jednym z moich faworytów jest chyba "nie nawidzę". :)
Mnie najbardziej wkurzają niezapowiedziane spoilery. Najgorsze są te napisane w tytułach...
Art super, pierwsza klasa.
Dobrze wiem, że protagonista to synonim bohatera. W tym jednak rzecz, że niemal w każdym tekście to słowo jest umieszczane i wcale autor owego tekstu nie sili się na brak powtórzeń. Słowa "bohater" od dluzszego czasu nie potrafię odnaleźć w żadnym tekście na temat gier. A słowo protagonista po prostu mnie bardzo kole w oczy. Bez konkretnego powodu. Tak już mam. Co do apostrofu, to fakt, masz rację Yoghurt, coś musiało mi się pochrzanic w głowie.
@Seraf - Protagonista to określenie bardziej szczegółowe. Bohaterem może być zarówno protagonista, jak i antagonista.
Mephistopheles - http://sjp.pwn.pl/slownik/2547263/zreszta
Kłosiu - Władca Pierścieni to nie trylogia (spoko, sam o tym zapomniałem kilka lat po przeczytaniu sześciu ksiąg), poza tym liczy niecałe 60 lat, a nie 80.
"Protagonista" to człowiek grający pierwsze skrzypce w sztuce, odtwórca roli, aktor. Zatem protagonistą w ekranizacji "Hobbita" jest gość GRAJĄCY Bilbo Bagginsa, a nie sam Bilbo. "Protagonistą" może być też "człowiek przodujący w czymś lub walczący o coś", tylko trudno np. Pac-Mana (i innych bohaterów gier) nazwać "protagonistą", bo on nie walczy, a ćpa tabletki i je kolorowe duchy, hm. http://sjp.pwn.pl/slownik/2572730/protagonista
Autor tekstu ma rację, "w każdym bądź razie" to błąd, nie pamiętam skąd się wziął, ale to wyrażenie pozbawione sensu. Z kolei "dzień dzisiejszy" zarezerwowany jest dla mowy urzędowej, na piśmie z sądu lub z policji może występować, ale w recenzji gry lub w mowie potocznej nie pasuje. Wystarczy po prostu "dzisiaj". Dopiero niedawno załapałem, że poprawnie pisze się "Disneya", nie "Disney'a". Cóż, człowiek uczy się przez całe życie, a i tak umiera głupi. Ach, kontynuując marginalny temat, mnie wkurzają uproszczenia sentencji albo przysłów. W tym momencie przychodzi mi do głowy: "wiem, że nic nie wiem". W oryginale to zdanie było dłuższe i ciekawsze: "wiem, że nic nie wiem, ale wiem też, że wiem więcej niż ci, którym wydaje się, że coś wiedzą".
Pozdrowienia. :)
PS
http://gameplay.pl/news.asp?ID=67223
http://gameplay.pl/news.asp?ID=68179
Tak. "Zresztą". I?
Półtorej roku, półtorej kilo. Co to kuźwa jest ?? Nawet w telewizji tak mówią. Masakra.