Black Isle zbiera pieniądze na Project V13 – postapokaliptyczną strategię RPG
kolejni nie udacznicy chca sie nachapac, moze ja tez se zorganizuje tam zbiorke, za 4 miliony dolarow zatrudnie tam kogos i tez skleja jakas gierke
To nie jest kwestia nieudacznictwa. Obecnie gry tego typu trafiają tylko do wąskiego grona fanów gatunków. Na sukces komercyjny pokroju Call of Duty, albo Assasins Creed nie ma co liczyć, dlatego też ciężko znaleźć producenta, który - raz, sfinansowałby taki projekt. Dwa - nie wpieprzałby swoich "trzy po trzy" żeby gra mogła wyjśc w takiej formie jak chcą tego twórcy. Zostaje tylko niezależne finansowanie i w przypadku takich właśnie tytułów jestem 100% za.
onaX ma trochę racji. Chodzi o to, że przy normalnej umowie inwestora finansującego produkcję gry (typu EA albo jakichś funduszy inwestycyjnych) z deweloperem, inwestor zastrzega sobie pewne prawa, np. obowiązek dostarczania kolejnych buildów gry co jakiś czas albo wypłata kolejnej transzy środków dopiero po osiągnięciu jakiegoś etapu produkcji. Inwestor może też sobie zastrzec, że w razie dużych opóźnień może przejąć projekt i przekazać do ukończenia innemu deweloperowi. Co ważne, inwestor przegląda też budżet projektu, w którym większość kosztów to koszty osobowe. Widzi czy to ma sens, czy ilość czasu przeznaczona na różne etapy i elementy produkcji jest racjonalna, czy przyjęte płace ludzi albo koszt sprzętu mają sens, nie są ani zaniżone ani zawyżone.
A kickstarterowcy budżetu nie oglądają. Grę może robić 5 osób w rok i za 2 miliony dolarów. Na Kickstarterze inwestorami są osoby prywatne, a ich prawa nie są chronione w równie mocny sposób. Co będzie, jeśli produkcja niektórych z tych gier będzie trwała latami, tak jak Duke Nukem Forever? Albo jeśli część elementów nie znajdzie się ostatecznie w grze? Z pewnością przyjdzie czas, gdy wspierający Kickstartera poczują się oszukani.
Z drugiej strony, to jest jedyna droga dla wielu typów gier, dopóki wydawcy i inwestorzy nie przekonają się, że warto robić gry w ten sposób. Trzeba kierować się zdrowym rozsądkiem i po trochu zaufaniem do autorów. W tym przypadku, liczę że się uda.
A Van Burena skończyć to nie ma komu.
Ten model biznesowy znaczy tyle - zbieramy pieniądze i możemy tworzyć wolni od kagańca wydawcy, chcę też podkreślić że właśnie tak stworzone gry najczęściej były tymi najlepszymi, bo były tworzone z własnych pomysłów, a nie pod dyktando. Można to zobaczyć np. na serii XCOM pierwszej grze i drugiej i następnych kiedy to już wydawca decydował, można to zobaczyć przy serii Dragon Age, Mass Effect itc. Kickstarter to miejsce gdzie firma prosi o pieniądze które są jej wypłacane tylko jeśli zostaną w całości zebrane, a nie wspieramy charytatywnie, lecz za to co wpłacimy potem dostajemy grę, często jeśli ktoś wpłaca 20 USD, po cenie mniejszej niż w dniu jej premiery. Pisanie takich stwierdzeń jak onaX to pokaz że zupełnie nie ma się pojęcia o czym się mówi.
Ale jak sami widzicie Black Isle chce za pieniądze z kicka zrobić demo, z którym będzie chodziło po wydawcach. Czyli gracze praktycznie nic na tym nie zyskują, a Black Isle pcha się we wtdawnicze łapska wielkich... Całkowite przeciwieństwo zamysłu kicka.
Liczy się pomysł, a pomysł mają dobry. Mam nadzieję, że to mało społeczeństwo w świecie gry będzie ewoluowało, a pustkowia bardzo trudne w eksploracji.
Po pierwsze, z Black Isle nie zostało praktycznie nic z pierwotnego zespołu developerskiego.
Po drugie, to nie jest kickstarter, nikt nie ma gwarancji zwrotu kasy w razie niepowodzenia projektu, a co za tym:
Po trzecie, w regulaminie akcji jest napisane, że ogólnie to - No Refunds!!!
To już nie jest Black Isle Studios które ja pamiętam i ani grosza ode mnie nie dostaną.
A ja uważam że dobrze robią gdyby nie nieustanne ataki Bethesda pewnie wydali by grę i nie musieli by prosić o pieniądze. To Bethesda atakuje wszystkich szczerze nienawidzę tej firmy i dla mnie nie istnieją już gry tej firmy(Bethesda). Poszukajcie sobie ile rozpraw i o co Bethesda ma związanymi z Falloutem ale i nie tylko.
Poza tym to nie jest jedyna firma która tak wydaje grę.