Badania ISFE - kim jest gracz w Polsce i jak postrzega wirtualną rozrywkę?
Wyniki nie są głupie. Sam jestem graczem, i gram dosyć często, a mimo tego, to i tak zawsze codziennie przeczytam do kilkuset stron (dużo czasu wolnego w czasie dojazdu do szkoły, czekaniu na powrót). Dodatkowo z klubami jest tak samo, wiele osób mówi, że jak gra to no-life i nie wychodzi nigdzie, a to jest nie prawda, bo wiele osób które znam, i które grają często, właśnie przejawia większe zainteresowanie imprezami, kinem, klubem, niż taki co nic w domu nie robi. Wyniki badań jak najbardziej trafne.
Cóż, jeśli dziecko ma ryty mózg internetem i grami od maleńkości to nic dziwnego że wyrasta potem na wypłosza i społecznościowego frustrata, dla którego odejście od komputera poza potrzebą to przykry obowiązek a książki używa tylko jako alternatywy podkładki pod mysz. Wszyscy pozostali na równi z "komputerowymi zielonkamii" potrafią używać życia... i literatury :)
jestem graczem hardcore czasem soft, i pomału nie wstydzę się do tego przyznawać - brzmi jak na sesji u psychiatry stwierdzicie, bo to tak właśnie się przedstawia.
Jak mało kto mówię o swoich zainteresowaniach otwarcie, zupełnie tak jak ktoś nawija mi o piłce nożnej, przykład; z którą nie mam do czynienia i nie mam zupełnego pojęcia; o czym do mnie zagaduje konkretna osoba.
Potrafię słuchać co druga osoba ma mi do powiedzenia i szanuję to. Oczekuję tego samego od tej drugiej osoby, kiedy ja będę nawijał, lub dalszego nawiązania ciekawej dyskusji, rozwinięcia tematu w mojej profesji.
Ja nie znoszę niedzielnych graczy wchodzących do gry z tymi normalnymi...noobów balansujących rozgrywkę pieniędzmi też nie cierpię...Najśmieszniejsze są wasze tłumaczenia że wolicie prostsze gry bo nie macie sporo czasu, a prawda jest taka że wam taka gra na dłużej po prostu starczy, a Wy nie dość że jesteście kompletnymi początkującymi to w dodatku jeszcze za to płacicie(ułatwienia)...debilizm się szerzy także wśród graczy