Kiedy gracz nie chce grać?
Najgorzej jest po przejściu jakiegoś naprawdę dobrego, albo jeszcze do tego długiego tytułu.
Jak rodzaj "kaca" po dobrej książce, tak samo po grze, która naprawdę nas wciągnęła swoją fabułą nie mamy ochoty na kolejne. Po części dlatego, że po świetnej zabawie już nic nie będzie dla nas dość dobre, po części... po prostu już się nie chce. Magiczne uczucie spełnienia i wygranej, którego nie chcemy niczym zagłuszać.
Gry wybieram bardzo, ale to bardzo skrupulatnie, więc w moim przypadku nie ma mowy o pierdyliardzie gier do zagrania. 2-3 tytuły w ciągu roku, jeśli pojawi się coś wartego mojej uwagi. "Magiczne uczucie spełnienia i wygranej" trwa u mnie praktycznie cały czas...
też bardzo często mam stan taki, że po prostu nie chce mi się grać, mimo, że mam godzinkę, półtorej, żeby sobie pograć, to ja wolę siedzieć na fejsie i odwiedzać już odwiedzone strony xD zmęczenie? być może, ale też może to być obawa przed frustracją, jaką dostarczy nam w głupi sposób przegrany mecz w Fifie czy boss w grze, którego nie potrafimy przejsć.
Nie mam takiego problemu, 60 nowych gier w ciągu roku + ponownie przechodzenie starych to dla mnie pestka. Nigdy nie zdarzyło mi się, żebym chciał to wszystko rzucić w cholerę.
Ja własnie mam takiego "kaca". Zawsze mam po dłuższym spotkaniu z grami. Przesiedziałem ok. dwa tygodnie nad Diablo 3 wbijając paragony. Teraz po 3 minutach wyłączam. Ściągam różne mmo, które też zostawiam po 5-10 minutach. W pewnym momencie człowiek zdaje sobie sprawę z tego, że marnuje czas i warto zabrać się za rozwijanie siebie. Po kilku miesiącach znów wraca ochota. Kolejne dni przy tym samym tytule aż nastąpi przesyt.
Jest kilka powodów dla, których gracz niechce grać.
1. Rynek gier. Przesiąknięty kopiowaniem tych samych schematów. Ze zwykłych firm robiących gry komputerowe stworzyły się ogromne koncerny, wielkie marki o ogromnym budżecie, które przyjmuja strategie maksymalizacji zysków, przez co dostajemy półprodukty lub produkty robione masowo, które z roku na rok niczym się nie różnią (Dla mnie idealnym przykładem jest seria Assasins Creed). Kiedyś nowe gry wychodziły co 2-4 lata, dzięki czemu dostawaliśmy świeże idee. Teraz wszystko ma swoje szybkie terminy, więc dostajemy kopiowanie pomysłów - najnowsza odsłona fear - Mamy kopie ukrywania się za odsłonami ala Gears of War, klimat strzelania jak z call of duty i ten sam model zabijania jak w starym fearze. Mamy również miksy gier takie jak np Mass Effect - Najprostrze elementy rpg połączone ze strzelaniem z gears of war.
2. Coraz większa automatyzacja rozgrywki - Gry nie stanowią żadnego wyzwania, prowadzą nas za rączke, wyłączają element myślenia czy odkrywania własnej strategii rozgrywki. Recenzenci nie zwracają na to w ogóle uwagi, a powinno to być karcone na każdym kroku.
W grach wyścigowych masz neonowy tor, którym powinieneś jechać aby osiągnąć najlepszy czas, który możesz włączyć nawet w multiplayer(Seria Colin Mcrae Dirt wysoko oceniana w prasie).
W grach akcji masz pokazane gdzie dokładnie masz iść aby się nie zgubić(Mirrors Edge, Dead Space i w 1000-ach innych tytułów). Do tego trzeba dodać mnóstwo dziwnych akcji typu wciśnij przycisk X i za pomocą jednego przycisku przechodzisz grę. Z gracza zaciekawionego grą zamienaisz się w prawdziwego gracza zombie, który przyciska coś bo mu gra każe i przechodzi grę.
Na rynku oczywiście pojawiają się prawdziwe rodzynki, które wracają do korzeni, gdzie gracz tak naprawdę mógł przyjąć jakąs swoją metode gry, mógł sam odkrywać przejścia, tricki i to sprawiało, że gracz chciał grać, bo czuł, że coś robi/gra, a nie zamienia się w zombie. Dlatego też Amnesia Dark Descent, Dark Souls, seria Stalker, Minecraft zrobiły ogromną furore.
3. Gracz się starzeje, ma coraz mniej czasu, a zważywszy na to, że nowe gry super hiper "mega hity 10/10" nas nie rozpieszczają to taki gracz woli wyłączyć komputer i zrobić coś co ma sens.
Spotykałem się także z innymi sytuacjami, kiedy miałem z pięć gier do ogrania (oczywiście pomijając cięgle rosnącą kupkę wstydu), było to bodajże Aliens versus Predator, Dead Space, Alan Wake, Back to the Future oraz Alpha Protocol. Pomijając pierwszy tytuł pozostałe są na odpowiednim poziomie. Zacząłem grać w jedną, następnego dnia w drugą, trzecią i tak dalej. W sumie sam byłem sobie winny za rozgrzebanie tylu tytułów naraz, ale z każdym kolejnym dniem chciało mi się w nie grać coraz mniej.
Sam jesteś sobie winny, bo oprócz Dead Space to reszta tych gier to jest ekhm... no właśnie gre, w które im dłużej grasz tym mniej Ci się chce grać :)
Goozys[DEA] ma świetne podejście. Ze sterty reklamowanego chłamu wybiera sobie 3 tytuły i w nie pyka. Imo genialna postawa.
Obecnie gry są tak nudne, że przy powielaniu schematu co roku grać się nie chce...
kiedy po 6 latach odpuściłem granie w WoW i na przemiennie EVE oraz jakieś jeszcze jedno mmo które właśnie wchodziło na rynek nakupowałem mnóstwo gier korzystając z przecen na Steamie aby nadrobić te lata kiedy nie kupiłem żadnej gry. Szybko się okazało że w większość nawet mi się nie chce grać czy nawet instalować. Dzisiaj z grami jest naprawdę tragicznie. Masówki w postaci CoD, BF, AC i innych tytułów które chcą być jak te serie odbierają przyjemność z grania. Aby mieć z niego radochę wróciłem do starego rozwiązania - gram w maksymalnie 3 tytuły na raz i to naprzemiennie - głównie teraz TF2, D3 i nowe FC3. Kiedy jeden z nich mi się znudzi po prostu w rotację zamiast niego wchodzi coś innego. Poświęcam nie więcej niż 2 godziny na granie dziennie, czasami mniej. Efekt takiego zabiegu jest taki że zazwyczaj już nie mogę się doczekać kiedy znów będę mógł zagrać :D Do tego dochodzi codzienna wizyta w klubie fitness i jazda na rowerze dzięki czemu rzadko kiedy mam jakąś depresję czy inne negatywne stany świadomości. Balans między mentalną i fizyczną stroną sprawia że nie mam problemu z przesytem w graniu.
Bywają takie sytuacje, że potrzebuję dłuższej przerwy od grania. Potem jednak znów wracam i przez przypadek okazuje się, że kończe o trzeciej nad ranem, a rano trzeba wstawać.
Mam podobny schemat co Goozys - jedna gra wymagająca myślenia (obecnie jest to Thief2), jeden odmóżdżacz nie-FPS (obecnie jest to M&M VI - For blood and Honor) i jedna - dwie gry multi (BF:BC2 i Planetside 2.
Czasami odpalę coś spoza tej listy raz na jakiś czas, nic się nie staje. Czasami odkurzam stare PSP dla gier taktycznych.
To w zasadzie tyle.
Zasypujesz się tytułami, rozgrzebujesz to jak kura ziemię. Sam sobie jesteś winny po czym płodzisz takie wałkowane tematy.
Dobranoc, idę odgarnąć śnieg bo od czytania wpisów ludzi z 20+ latami na karku piszącymi tonem doświadczonego człowieka dostaję czegoś...