Krytycy kulturalni żyją w swoim świecie
Chyba pojawił się na gameplayu niedawno podobny wpis.
Nie widziałem.
Najlepsi krytycy to krytycy mainstreamowi jak Red Letter Media czy TGWTG, którzy opowiadają z sensem (nawet jak ich opinia nie jest zbieżna z moją). Nie cierpię jakich "wysmakowanych" opinii pisanych przez jakichś 70-letnich dziadów ;)
"Gdzieś straciliśmy poczucie wspólnoty z owym mistycznym „krytykiem”, który miał być przecież drogowskazem i kompasem, wskazującym rację, kontrolującym w razie potrzeby i wyciągającym z niebytu perełki warte wyciągnięcia."
Powiem ci kiedy straciliśmy - w momencie gdy widz stwierdził, że lubi oglądać gówno.
Nie wiem czy jest sens, żebym się tu wypowiadał. Jakis czas temu pisałem o gustach przecietnego czlowieka.
cały temat tu: http://forumarchiwum.gry-online.pl/S043archiwum.asp?ID=9627801
W końcu odrobina autokrytyki.
http://gameplay.pl/news.asp?ID=72428
Źle do tego podchodzisz. Krytyk to nie alfa i omega, który ocenia coś w 100% obiektywnie. Krytyk (taki przez duże "K", a nie chłopek z blogaska) to osoba posiadająca dużą wiedzę oraz rozwinięty gust. Dla mnie krytyk jest dobry, gdy potrafi sensownie skrytykować i wystawić ocenę adekwatną do jego gustu. Krytykiem nie jest dla mnie człowiek, który spuszcza się nad każą produkcja i wystawia oceny w skali 7-10. Rozwinięty gust to podstawa. Po przeczytaniu paru recenzji wiesz, że konkretnemu recenzentowi możesz ufać. Nie bezgranicznie, ale wiesz, że owy krytyk ocenia produkcje zgodnie z Twoim gustem i to co mu się spodoba prawdopodobnie spodoba się i Tobie.
Problem branży gier? Zbyt małe cojones do krytyki. A co jest tego przyczyną? Nierozwinięty gust w większości przypadków.
http://gameplay.pl/news.asp?ID=72319 - tutaj jest ten wpis
Co do tematu to zamiast opiniami innych powinniśmy polegać na swoim guście. Jak kogoś nie kręci film sensacyjny to po co ma iść na taki film, choćby miał najlepsze recenzje?
Co do tematu to zamiast opiniami innych powinniśmy polegać na swoim guście.
Genialne.
Chyba nie ma sensu, by wyciągać jakiekolwiek wnioski na podstawie ocen krytyków konfrontowanych z oceną użytkowników. Mainstream jest w dzisiejszych czasach skierowany pod baaardzo niewybredne gusta mas (zawsze tak była, ale w XXI wieku przybrało niewyobrażalne rozmiary).
Z drugiej strony krytyk często jest najzwyczajniej znudzony/wypalony swoją pracą i wtedy zatraca swoją umiejętność dostrzeżenia w danym dziele tego co widzi obserwator. Myślę, że zadaniem krytyka nie jest dyktowanie nam czy dane dzieło jest warte oglądnięcia/zagrania/posłuchania, tylko nakreślenie nam mniej więcej czego się spodziewać i jak bardzo koreluje to z naszym gustem.
Reasumując jak czytam recencje powiedzmy Tokyo Drift, to bez względu na ocenę wiem, że to film który mi się nie spodoba (tu recenzje są bardzo pomocne) Nie marnuje więc czasu i tak naprawdę to właśnie tutaj znajduje użyteczność recenzji, i nie wiele poza tym.
Na marginesie, chyba nie mogę sie zgodzić z stwierdzeniem, że krytyk gier to raczkująca branża. Pierwsze branżowe czasopisma pojawiły się w PL pod koniec lat 80 tych, a na zachodzie pewnie wcześniej.
Jeśli rzeczywiście krytycy dają piosence Nicky Minaj zaledwie 68 na 100, to faktycznie świadczy o totalnej degrengoladzie tego zawodu!
Z Krytykami jest tak, że zawsze ale to zawsze dzieło będą oceniać dużo niżej niż uważają. Żaden szanujący się krytyk nie powie, że coś mu się zajebiscie podobało bo jeszcze się okaże że tylko jemu, a wszystkim krytykom sięnie podobało i wyjdzie na debila. Lepiej pisać że jakieś dziełko jest przeciętne bo raz, że nie ma ryzyka że się ośmieszy to dwa wyjdzie na osobę z mega wysublimowanym gustem :)
@Kazioo - tfu, miało być "subiektywnie", czytaj, czytaj! :D
Krytyk z założenia ma na twórczość patrzeć krytycznie, wynosić na piedestał rzeczy najbardziej wartościowe (zawsze mniejszościowy ułamek pośród ogółu), a resztę deptać. Krytyk nie musi i nie powinien mieć zdania zbieżnego z masowym odbiorem. Jako profesjonalista w stosunku do przeciętnie wyrobionego audytorium, z reguły jest w stanie dostrzec więcej negatywów. Oczywiście szczególna krytyka powinna być tym staranniej umotywowana i przekonująca dla tegoż przeciętnego odbiorcy. Dzięki krytykom ogólny poziom twórczości wszelakiej dąży do zdrowej równowagi między jakością, a schlebianiem powierzchownym gustom przypadkowych odbiorców czyli masom. Jeżeli "M jak Miłość" czy "Klan" ogląda czy oglądało po siedem milionów widzów (znaczy dla takiej ilości odbiorców jest to dobre widowisko - wszak oglądają) czy to znaczy, że mamy do czynienia z fenomenalnymi dziełami i krytycy powinni zgadzać się z widownią? Tego bym nie chciał.
film tragiczny 3 godziny spania, beznadziejna fabula napompowana milionami dolcow
Widząc, jak niektóre recenzje są perfidnie posmarowane, dawno przestałem ufać krytykom (jeżeli tak można nazwać recenzentów). Zauważyliście, że jak jakieś pismo ma pierwszą recenzję na świecie, to ocena wynosi 8,9/10? Niektóre gry zasługują na takie oceny, ale jak widzę takie Most Wanted, którego pierwsza recenzja dostała 9/10, a cała reszta 6 to człowiek traci cały szacunek do pisma/portalu...